Profil użytkownika


komentarze: 361, w dziale opowiadań: 301, opowiadania: 194

Ostatnie sto komentarzy

Natomiast używanie angielskich konstrukcji w polskim tekście lenistwem jest

Tak, łacińskawe :/

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Odmianą tego zjawiska jest „amatorski tłumacz” i jego liczne, a paskudne, rodzeństwo („stolik kawowy” – brr, apage! Albo „krople oczne”, które widziałam na oknie apteki w Pruszczu). Tutaj też mamy niczym nieuzasadnione zrobienie przymiotnika z rzeczownika, bo powinien być „tłumacz – amator”. Jego dzieło to amatorski przekład, owszem, ale on sam amatorski nie jest. Może wyraźniej to widać na przykładzie pary „kolega – Francuz” – „francuskie wino”, w której angielskim tłumaczeniu użyjemy po obu stronach słowa french (my French friend – french wine).

Hmm… “kolega – Francuz” mi się osobiście bardzo podoba, ale nie jestem pewien, czy “francuski kolega” nie byłby bardziej zrozumiały dla czytelnika.

Zwłaszcza, gdyby był w dialogu. (Albo w sumie poza dialogiem też, bo przecież myślniki do dialogów).

Czy zapis z przecinkami byłby tu dopuszczalny?

“Mój kolega, Francuz, przyjechał do Polski” ↔ “Mój kolega – Francuz przyjechał do Polski”. Logicznie to nie to samo, ale w praktyce chyba tak?

 

No i zakładam, że nie jest to żelazna reguła, bo chyba “polscy rolnicy” a nie “rolnicy – Polacy”?

 

Tyle wątpliwości crying

 


Tak czy inaczej, bardzo dobry artykuł, jak zwykle. O tej mowie zależnej pierwszy raz słyszę, a to w sumie ważne.

O stronie biernej i formach bezosobowych gdzieś już czytałem, ale warto sobie przypomnieć, bo ten “obiad jest jedzony” brzmi okropnie, a często to widzę i nie będę ukrywał, czasem mi też z palca coś takiego schodzi. Choć akurat to bym chyba wyłapał przed publikacją, bo aż w oczy gryzie…

Intuicję, że imiesłów nie oznacza przyczynowości, może gdzieś miałem w głowie, ale na pewno teraz będę bardziej zwracał na to uwagę. Pewnie gdzieś ten błąd popełniłem.

A “wydawał się być” to nawet na pewno popełniłem xd

 

 

Pozdrawiam serdecznie

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Musiałeś na moment opublikować tekst, potem wycofać go do bety, pracować, pracować, pracować…

No tak żem czuł, że coś tu nie tak się podziało…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Wpadam i powtarzam opinię z bety: jest to fajne, lekkie science-fiction i lubię takie klimaty.

 

Opisywanie wyczynów bohatera przez ogólnopolskie gazety nadal wydaje mi się trochę naciągane, ale to jedyne, co mnie tu bardziej boli, także całość na plus.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Wystarczy, już policzyło Twój głos.

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Bardzo udana miniaturka. Oryginalna mieszanina babciowej nostalgii z, hm, “miękkim kasandryzmem”? W każdym razie, mieszanina zagrała koncertowo. No nie ma do czego się przyczepić.

 

Może tylko w pomieszczeniu z Królową ktoś powinien być, i jednak pilnować, żeby gagatek czegoś nie wywinął? Niby to prowokacja, ale choćby dla niepoznaki jakieś goryle powinny pilnować IMO.

 

Tak czy inaczej, bardzo dobry tekst, klikam i pozdrawiam

 


Osz ty

“Oż”, podobno.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Pana Zakapiora

Na “pana”, to trzeba mieć pieniądze i wygląd :) Albo, w galicyjskiej wersji, “panów, to my piłą ryzali” xd

 

W każdym razie, cieszę się, jeśli beta się przydała i pozdrawiam jeszcze raz.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

więc możliwe, że się mylę, że po prostu normalny narrator wtrąca na tyle rzadko, że tego nie widać. Ale wtrącenia mogą być wydzielone nawiasami (choć to się rzuca w oczy) zamiast normalnymi przecinkami.

Hm pewnie masz rację. Dzięki za wyjaśnienia yes

 

Mnie jedna praktykantka usilnie wmawiała, że szkarłupnie są taksonem wymarłym.

O, używacie jeszcze taksonów?devil

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Tak, ale “Opowieści z Narni” są stylizowane, tam się autor zwraca bezpośrednio do czytelnika ytepe. Więc to jest właśnie jakby trochę list – a w liście/artykule/pamiętniku oczywiście takie wtrącenia są na miejscu.

 

Ale tak jak pisałem, całkiem możliwe, że gadam od rzeczy.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

(W przeciwieństwie do warzątek wyczpiołki nie posiadają ogonków i nie jest żadną tajemnicą, że trochę im ich zazdroszczą.)

A czy taki nawias w ogóle pasuje do opowiadania, jeśli nie jest ono stylizowane na list lub podobnie?

 

Czy w takiej zwykłej narracji wtrącenie nie powinno być słownie wyrażone?

 

“Wyczpiołki bowiem, w przeciwieństwie do warzątek…” i bez nawiasu?

 

Może to głupie pytanie znowu…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

fabuła szorta jest fajna. Prosta i do rzeczy, ale bardzo mocna.

 

Jedyne, co mi się nie podobało to język. Jest oczywiście bardzo poprawny, ale strasznie “suchy”, relacyjny.

przemoc słowną zastąpiła ta fizyczna

dopuszczali się coraz gorszych form znęcania

Zakładam, że to celowa stylizacja, żeby pokreślić pesymistyczny nastrój ale IMO za daleko to poszło. Takie zdania brzmią jak z relacji w dzienniku telewizyjnym.

 

 

Wkrótce nastąpiło zamknięcie lokalu

Moim zdaniem “zamknięto lokal”. Ewentualnie “zamknąłem”, jeśli narrator to zrobił osobiście.

 

Pozdrawiam serdecznie i klik

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i powtórzę po becie:

 

Fajne, klasyczne high fantasy. Udane zakończenie, spodziewałem się, że Białka będzie sabotować wysiłki Holstena, ale nie, że dojdzie aż do rzezi jaskulątek.

 

Nie wiem, czy jest jakaś nazwa na taki zabieg, w którym czytelnik się czegoś spodziewa i w zakończeniu jego oczekiwania zostają spełnione, ale w zaskakujący/przekraczający oczekiwania sposób, ale jest to dobry zabieg yes

 

Bohaterowie są nieprzesadnie naturalni, zwłaszcza Holsten, ale w konwencji mitu może tak być.

 

Wstęp jest trochę przydługi, jeśli rozpatrywać tekst jako samodzielne dzieło, ale rozumiem, że to celowo, żeby przybliżyć czytelnikowi większy fragment mitologii, czy historii, uniwersum.

Widzę, że był nieco skrócony, ale to ciągle ab ovo, a wręcz ab creatione.

 

Pozdrawiam i jeszcze raz powodzenia w konkursie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Puenta udana i o to chodzi yes

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

początek wydał mi się nieco infantylny, wojownik siedzi sobie w karczmie i tajemniczy przybysz wyzywa go na pojedynek. Ciężko o bardziej stereotypowe zawiązanie akcji w fantasy.

 

Potem opko się rozkręciło i dostaliśmy zajmującą historię o uprzedzeniach z wiarygodnymi postaciami.

 

Zakończenie odczułem jako deus ex – było jakoś tam zapowiadane, ale ostatecznie nie wiemy, kim zieloonoka jest, czego chce i po co w ogóle się wtrąca.

 

Doceniam też klamrę kompozycyjną.

 

Także no taka cosinusoida troszkę – rozwinięcie jest dobre, zwłaszcza jak na debiut, natomiast wstęp i zakończenie słabawe. Może termin gonił i nie udało się ich dopieścić, nie wiem.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie.

.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ciekawe i emocjonalne, aczkolwiek okiem laika wydaje mi się, że jeśli w poezji wchodzimy w terytorium “debila”, to trzeba bardziej dbać o rytm.

 

Tuwimowe wezwanie do pocałunku w tylną część ciała kopie, bo autor nie zostawia cienia wątpliwości, że panuje nad każdą jedną sylabą i ta dupa jest dokładnie tam, gdzie powinna. Tu, gdzie ten rytm do końca nie gra, nie miałem takiego wrażenia.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

A to w klasyce fantasy nie trzeba mieć elfów i krasnoludów?

Elfy i krasnoludy to już taki odgrzewany kotlet. Tu jest klasyka, ale świeża.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Ładny, nastrojowy tekst pełen plastycznych opisów. Podobało mi się.

 

głowy Mathair. W desperackim przypływie sił wyskoczyła za nakryciem głowy, jednak gwałtowny podmuch poniósł je już daleko, zwalniając swe objęcia daleko w tyle. Kobieta odwróciła głowę

Powtórzonko tu się ukryło.

 

Klikam i pozdrawiam.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

No witam,

 

mamy tu taką klasyczną historię fantasy, z bogami, czarami itepe. Myślę, że można zaliczyć do udanych, z autentycznym zainteresowaniem czytałem, żeby się dowiedzieć, jakie będą kolejne plagi i jak się cała historia skończy. Zakończenie też jest spoko – nie spodziewałem się, że las, który zaczął od kwasu mrówkowego dojedzie zbójów aż tak bezwględnie.

 

In minus zaliczyłbym suche relacjonowanie zdarzeń. Ale w miarę, jak las zaczął się rozkręcać przeszkadzało mi to coraz mniej.

 

Guerro zarządził rozbijanie obozowiska popołudniem. Wprawdzie robili raptem po kilka mil dziennie, a wciąż pozostawało jeszcze co najmniej pięć godzin światła słonecznego, ale wojsko potrzebowało czasu, żeby zadbać o aprowizację

Coś tu się ten teges przy edycji, bo jest spory fragment powtórzony.

 

Pozdrawiam i klikam, bo ufam, że ten fragment usuniesz

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

natychmiast zapadli w sen

Warzątki coś łatwo zapadają w sen w nieznanym miejscu, jak na stworzenia żyjące w świecie pełnym jagów, orloków, lotniaków i co gorsza czereśnic.

Może są jeszcze młodzi i byli zmęczeni walką z żywiołem, i może Warzątki faktycznie tak mają, ale ten moment mocno nadwyrężył moje zawieszenie niewiary.

 

czyjeś chrapliwe posapywania

“Czyjeś” bym wywalił, niczemu nie służy.

 

Wydawało się niewiarygodne, że te prymitywne, potworne istoty[…]

Ta cała ekspozycja w momencie spotkania jagów jest trochę jakby nie na miejscu, to tworzy taki efekt, jakby Alma zamiast być odpowiednio przerażoną zaczęła się zastanawiać nad historią starożytną. No i jest jej sporo jak na tak krótki tekst.

 

wziął ich

Jeśli dzieci, to chyba je?

 

 

Ciekawa konwencja takiej straszniejszej bajki połączonej z postapo, bardzo ładnie napisane, jest oryginalny klimacik i wiarygodne postacie.

 

Podobało się.

 

Pozdrawiam serdecznie i klik.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładne rymy i całość bardzo nastrojowa.

 

Metafory przemawiają do wyobraźni, ale obawiam się, że są na tyle daleko idące, że nie potrafię wymyślić interpretacji wiersza idącej dalej, niż “podmiotowi lirycznemu jest smutno” (ale nie przejmuj się tym za bardzo, ja często tak mam).

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Ciekawa wersja klasycznego motywu z potworem, który jest niezrozumiany i sam niewiele rozumie. Podobało mi się zakończenie – nie jest to happy end, ale zostawiasz jakiś promy nadziei. Dodatkowo mamy fajny kontrast między potworem, który okrutne rzeczy czyni nieświadomie, a ludźmi, którzy krzywdzą celowo.

 

Główna wątpliwość, jaką miałem, to fakt, że potwór tak świetnie mówi ludzkim językiem, ale prawie nic nie wie o ludziach. Bardzo to zaburzało moje zawieszenie niewiary – ciężko sobie wyobrazić, że stwór nauczył się języka nie dowiadując się nawet, czym jest człowiek.

 

Pod kreseczką kilka nieśmiałych sugestii co do języka.

 

Pozdrawiam


Od kiedy pamiętam, towarzyszyła mi ciemność. Była ze mną od początku – od chwili, gdy byłem zaledwie małym ziarnem, aż po dzień dzisiejszy.

Poza rytmicznym kapaniem wody ze ścian jaskini, tworzącym nieskończoną melodię, nie było tu nic. Ciemno, mokro, pusto. Życie mijało w jednostajnym rytmie: czuwanie, rośnięcie, jedzenie. Cykl ten był niezmienny, stały, jakby wpisany w skałę.

Wiele razy myślałem o wyjściu na powierzchnię, ale jakaś niewidzialna siła trzymała mnie tu, gdzie urosłem. Wszytko było mi znane i wygodne.

Letka byłoza w pierwszych akapitach.

 

Po odarciu ich z niego byli całkiem smaczni

Ciachnąłbym “ich”. 

 

Kończyłem los nieszczęśników, którzy trafiali w moje progi – szybko i bezboleśnie.

Raczej przecinek po obu stronach wtrącenia.

 

Ironią było to, że nawet kiedy nie chciałem ich przestraszyć – bali się mnie.

Ten myślnik też raczej powinien być przecinkiem.

 

Nie odrywało ode mnie wzroku, cały czas celując we mnie kamieniem.

Potwórzonko.

 

Był sztuczny, twardy i chropowaty. Nie miał tej miękkości i melodii, którą słyszałem w mowie tych stworzeń. Mimo to byłem z niego dumny. To było wszystko, na co było mnie stać w próbie naśladowania procesu wydawania dźwięków przez dwunożnych.

Byłoza.

 

– Świat na zewnątrz jest skomplikowany.

IMO jest niejasne, kto wypowiada tę kwestię. Przed nią mówi stwór, a po niej kobieta, więc należałoby albo dodać jakieś didaskalia, albo połączyć z odpowiednią kwestią.

 

m.T

o.M

Brakło spacji.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Kontrowersyjna opinia, Finklo.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :)

 

Myślę, że co do zasady udało się tu stworzyć niepokojącą i oniryczną atmosferę, o którą jak zakładam chodziło. Zgadzam się z szanownym przedpiścą, że niepokój, klaustrofobię i bezsilność daje się odczuć

 

Miejscami przechodzisz z emocjonalnego, nieformalnego stylu do niemalże reporterskiej, suchej relacji (”zminimalizować stopień wyziębienia organizmu” – taki zwrot bardziej pasowałby do naukowego artykułu o wydrze morskiej, niż do onirycznej scenki) i to jest chyba jedyna rzecz, która ciut psuje pozytywne wrażenie.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w dalszej pracy twórczej :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam ponownie :]

 

Mogę powtórzyć komentarz z bety: to trochę nie mój gatunek (rainpunk to w ogóle pierwsze słyszę), ale muszę powiedzieć, fajnie to wyszło. Czytałem o szalonym bobrze z autentycznym zainteresowaniem.

 

Wybrana stylizacja jest niełatwa i kontrowersyjna. Mi się nawet podoba, szczególnie po poprawkach.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

To jest chyba semantyczne, a niemalże filozoficzne, pytanie: czy “nie dawanie za wygraną” to czynność, którą można wykonywać w formie wypowiedzi, czy raczej opis stanu/postawy osoby mówiącej, której to postawy wspomniana wypowiedź jest wynikiem.

 

Innymi słowy, odwołując się do przykładu Jeroha: czy faktycznie można nie dawać, zapytując? Czy tylko w tym samym czasie?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Podobnie jak do oddania odwiecznego cyklu brutalnej ekspansji ludzkości.

Otóż właśnie, wojen nie toczy się o piwnice, a o jeziora tylko z rzadka.

 

Mogłaby istnieć wersja tego opowiadania, gdzie duchy dzieci podróżują przez magicznie połączone piwnice i szafy, ale wtedy motywem musiałaby być np. przemoc domowa. Nie wykluczam nawet, że byłaby to lepsza wersja :D

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Marcin_Maksymilian, witam i dzięki za wizytę :]

 

A tak poważnie. Bardzo dobre opowiadanie.

Bardzo mi miło :)

 

Moim zdaniem konkursowo naciągane – to zborze właściwie nie gra większej roli jako roślina. Mogłoby być jeziorem, piwnicą, czymkolwiek.

Hmm no jest to pierwsza krytyka tego opowiadania, z którą nie potrafię się zgodzić, ono absolutnie musi być jeśli nie zbożem, to przynajmniej inną uprawną rośliną…

Aczkolwiek jak najbardziej mogę wziąć na klatę, że to moja wina jako autora, jeśli z tekstu nie do końca jest jasne, dlaczego to musi być uprawna roślina :)

 

Dzięki za wizytę i pozdrawiam!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który z pewnością można zaliczyć do udanych. Tekst ma ręce i nogi, opisy są plastyczne, językowo też jest w porządku, a może nawet lepiej, niż w porządku.

 

Zabrakło w nim trochę, że tak powiem, “kopa” – czytając, niespecjalnie czułem te obiecane w przedmowie granice ludzkiej wytrzymałości. Raczej miałem wrażenie, że Soren wręcz stoicko podchodzi do dramatycznej sytuacji, a podejrzewam, że nie do końca o to chodziło. Ktoś tu powinien mocno panikować – jeśli nie Soren, to przynajmniej narrator.

 

Tak czy inaczej, tekst jest na tyle zgrabny, że zasługuje w mojej ocenie na klika.

 

Pozdrawiam.

 

Szarpnął zapadkę – skafander rozszczelnił się z syknięciem, a jego spoconą twarz natychmiast owiało cudownie chłodne powietrze.

Po drugiej stronie szyby, jak okiem sięgnąć, rozciągała się czerwona płaszczyzna planety – nakrapiana gęsto kraterami i pocięta kreskami wąwozów.

 

Uwaga mała, do przemyślenia – lubisz używać myślnika do rozdzielania zdań. To jest zasadniczo legalne i ja też to robię, ale warto tego nie nadużywać, gdyż taki zapis bywa mylący (niektórzy by powiedzieli, że wcale tego nie należy robić). W tych przykładowych zdaniach powyżej spokojnie mogły być odpowiednio kropka i przecinek.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

I za uwagi – chciałem żeby to był okruch

To nie miała być uwaga, choć widzę teraz, że mogło tak brzmieć. Taka koncepcja jest jak najbardziej OK, trudniej po prostu mi jako komentującemu się do takiego utworu odnieść. Ale jak widzimy taki Ślimak już nie miał problemu.

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam.

 

Troszkę mi tu nie zagrało tempo: najpierw mamy wyjątkowo pieczołowity, wręcz dłużący się opis przeniesienia świadomości bohatera do drzewa, a potem ziuuu w przyspieszeniu oglądamy dziesięć tysięcy lat. Rozumiem, że to tak miała działać świadomość bohatera, ale mimo wszystko, nie służy to tekstowi moim zdaniem.

 

Poza tą jedną grubszą wątpliwością, jest to ciekawa wizja i zgrabnie opisana. Pomysł przenoszenia świadomości do drzewa zdecydowanie intryguje.

 

Pod kreseczką jakieś tam drobne wątpliwości językowe.

 

Klikam i pozdrawiam.


lata (!),

Na taki zapis chyba nie ma miejsca w wypowiedzi bohatera? Nie wiem, co inni myślą, ale to mi bardziej pasuje do artykułu/hasła w encyklopedii niż beletrystyki.

 

Liście były grube, pokryte parzącymi włoskami, a kora twarda i niesmaczna.

Moja świadomość była oparta o obieg informacji, którego mechanizm znacznie odbiegał od ludzkiego. Teraz impulsy dużo wolniej przekazywane były z komórki do komórki.

Byłoza letka tutaj.

 

Sam sobie to wybrałem.

“Sam dla siebie”? Albo po prostu “sam”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :]

 

Mamy tu bardzo przejmujący, klimatyczny przemawiający do wyobraźni i pięknie opisany obraz wojny, czy tam podobnego cholerstwa.

 

Cokolwiek więcej ciężko napisać, bo to taki typowy okruch – fabuła kończy się tam, gdzie się zaczęła, a o postaciach i świecie przedstawiony też dowiadujemy się tyle, co nic.

 

Niemniej, podobało mi się.

 

Klikam i pozdrawiam

 


 

Krew spływa, łaskocząc skórę za uszami.

Czy spływająca za uszami krew mogła łaskotać coś innego, niż skórę?

 

Żołnierze przystanęli, śmieją się z czegoś

Czasy tu nie zagrały?

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam Anonimie,

 

Zakwalifikowałbym szorciak jako udany. Jest tu ciekawy świat przedstawiony a przedstawione wydarzenia prowokują do myślenia. Trochę wolno się rozkręca – zrobiło się interesująco tak naprawdę dopiero wtedy, gdy na scenę wjeżdża Mae. W sumie dla szorta to jest dość duża wada, ale jako, że poziom szedł w górę to tekst zostawił we mnie dobre wrażenie.

 

Pod kreseczką kilka nieśmiałych uwag co do języka.

 


 

Pozdrawiam.

kiedy to miało miejsce Święta Pamięci

Literóweczka.

 

możliwości: dowódca tratwy zobowiązany jest do natychmiastowego udzielenia pomocy: udostępnienia

Ten podwójny dwukropek taki jest powiedziałbym średnio urodziwy.

 

swojej przyszłej pracy

Teoretycznie mógł rozmyślać o pracy kogoś innego, ale usunąłbym ten zaimek, zwłaszcza, że jest powtórzony.

 

Nikt w klasie nie miał pisanej wyższej rangi.

Nikomu z klasy nie przypisano wyższej rangi? W każdym razie zakładam, że chodziło o “przypisać”.

 

Nikt w klasie nie miał pisanej wyższej rangi. Przydziału nikt nie

Powtórzonko.

 

Spokojna tafla wody nagle zaczęła się burzyć. W czystej wodzie, która świeciła nocami zdrowym, naturalnym kolorem, pojawiła się piana.

Johnny wyprostował nogi w wodzie

j.w.

 

twarz wyrażał

Wyrażała?

 

– Johnny – warknęła tak, że nieliczni stojący na pokładzie uczniowie mimowolnie cofnęli się o krok. – Uczeń nic w życiu nie osiągnie, jeżeli zębacz go ugryzie, a czy uczeń wie dlaczego?

Nauczycielce powtórzonko można chyba wybaczyć, ale w didaskaliach bym jednak zmienił.

 

która swoim niezwykle wolnym tempem

Swoim raczej niepotrzebne.

 

Miejscami tylko przerywał,

Raczej nie mógł miejscami przerywać całodziennych rozmyślań. Może momentami?

 

 

 

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Fajna historia tylko to zakończenie zdaje mi się jakieś takie strasznie przyspieszone. Ale rodzące się uczucia to temat tyleż wdzięczny, co trudny do opisania, szczególnie w miarę zwięzłego.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Dziękuję za wyjaśnienie yes

 

ile przysłówków można mieć w jednym tekście

Myślę, że przynajmniej dwa. Trzy, jeśli opowieść zaczyna się klasycznie od “dawno temu”.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam i gratuluję debiutu :]

 

Debiutu, który można śmiało określić jako udany. Opowiadasz smutną historię w sposób przemawiający do wyobraźni. Bardzo podoba mi się struktura opowiadania. Kolejni bohaterowie odwiedzają harfę, odsłaniając elementy historii. Są bezimienni, co też bardzo pasuje, bo ostatecznie takie morderstwo mogło zdarzyć się wszędzie. Opisy są plastyczne, momentami pewnie aż za bardzo, ale ogólnie na plus ;]

 

Język miejscami mi zgrzytał – ale nie na tyle, żeby całkiem zepsuć odbiór. No i też wybrałaś trudną, kwiecisto-purpurową konwencję. Pod kreską kilka nieśmiałych uwag co do języka ode mnie, ale podejrzewam, że inni użytkownicy będą mieć ich więcej.

 

Fabularnie nie ma się specjalnie do czego przyczepić, może tylko do tego, że niezwykła harfa tak sobie stoi niepilnowana, ale chyba w konwencji baśni można na to przymknąć oko.

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratki.

 


 

 kamiennej hali

“Hala” brzmi bardzo współcześnie, wręcz industrialnie, może jednak “sala”?

 

opowiadając niedolę

Raczej “opowiadając o niedoli”? Albo “opowiadając historię niedoli”.

 

I tak przecież powinienem już być w drodze, jesień się kończy, tylko patrzeć, aż spadną śniegi, a do mojego zamku trzeba jechać przez góry.

Takie zdania łatwiej będzie czytelnikowi zrozumieć, jeśli zostaną rozbite kropkami: “I tak przecież powinienem już być w drodze. Jesień się kończy, tylko patrzeć, aż spadną śniegi, a do mojego zamku trzeba jechać przez góry”.

 

tak piękna dziewczyna nie topi się przecież sama z siebie, i to jeszcze dziewczyna w takiej pięknej sukni. Byłaś piękna, ale już bez odrobiny ciepła, czasem tak się zdarza, gdy w jesienny wieczór deszcz zmoczy kwiat róży, a później, nocą, nagły mróz obleka go lodem. To piękno, które już przepadło

W tekście jest sporo powtórzeń. Większość z nich wydaje mi się celowym zabiegiem stylistycznym (tutaj uporczywe powtarzanie: piękna, piękna), ale jeśli takie zabiegi stosujesz, to trzeba podwójnie uważać na te mniej urodziwe powtórzenia (tutaj: tak, takiej i już, już).

 

przedzierały się przez gardło – Czy wiesz w ogóle, że twój ojciec już nie żyje?

Kropeczka na końcu, a potem wypowiedź bohatera w nowej linii. Ten błąd się w kilku miejscach chyba powtarza.

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Swoją drogą, czy koksownik to zbyt współczesna nazwa,  by pojawiła się w tekście, którego fabuła jest osadzona w klimatach pseudo-średniowiecznych?

Raczej tak, koks to koniec szesnastego wieku. Aczkolwiek to by jeszcze można naciągnąć w świecie fantasy, gorzej, że koksownik kojarzy się z koszem a nie z taką tacą (a podwieszanie kosza to bardzo zły pomysł, chyba, że w pomieszczeniu przebywają jedynie demony cieszące się wysoką redukcją obrażeń od ognia).

 

”Podwieszana taca z żarem”?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm.

 

Czytało się bardzo fajnie, jest sprawna narracja, jest humorek, absurdzik też jest ale nie na tyle, żebym się w nim gubił – jest tego absurdu tak akurat.

 

Zakończenie mnie trochę zawiodło, na końcu humorystycznego tekstu spodziewałbym się jakiejś puenty, tu mamy pospieszne zakończenie i ciąg dalszy nastąpi. Autor co prawda ten fakt zauważa i z tego dworuje, ale w moim odczuciu to tego zakończenia nie ratuje.

 

Klikam i pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam szacowne grono ekspertów i może to dziwne pytanie, ale czy wolno zacząć didaskalia od przysłówka?

– Witam – cicho przywitał się Paweł.

Poradnik fantazmatów i porady SJP mówią mi, że w didaskaliach obowiązkowy jest szyk orzeczenie → podmiot, który tu technicznie jest zachowany, ale czy nie jest tak, że “czasownik gębowy” ma obowiązek być zaraz po myślniku?

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nie bardzo się z tym zgadzam, ale cóż…

Rozum wie, że Reg ma rację, ale sercu się bardzo podobają te meandry… :D

 

Zmienię na “wijące się wśród pól na kształt meandrujących rzek” tak chyba powinno być OK.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Reg, dzięki za wizytę!

 

Cieszy mnie niezmiernie, że tekst się podobał i przemawiał do wyobraźni :)

 

Za uwagi również dziękuję i błędy oczywiście poprawiam, zostawię sobie chyba tylko te “meandry”. Wydaje mi się, że te szlaki są na tyle abstrakcyjne, że takie naciągnięcie semantyczne może tu zostać.

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Takislawie, witam i gratuluję debiutu!

 

Debiutu, który w moim odczuciu można określić jako całkiem udany. Tekst jest klimatyczny i niepokojący. Sprawnie budujesz klimat tajemnicy i niepokoju.

 

Jedyna większa wada tekstu, to to, że jest przegadany. Mało tu akcji i wydaje mi się, że gdyby szybciej zmierzać do końca, wycinając miejscami nieco purpury, to opowieść by na tym zyskała. Znajdą się pewnie czytelnicy, których ona znudzi.

 

Niemniej, mi osobiście całość się podobała.

 

Pod kreską kilka nieśmiałych uwag, niektóre to proste błędy a niektóre jakieś rzeczy do przemyślenia.

 

Fajnie, gdyby błędy zostały poprawione, bo choć tych błędów nie zauważyłem jakoś wiele, to powstrzymują mnie przed uhonorowaniem tekstu klikiem – szczególnie te brakujące spacje kłują w oczy.

 

Pozdrawiam!

 


 

To było ładnie powiedziane. – „Czy pan jeszcze pamięta.” – a ja odpowiedziałem: – „Zależy, co pan chce, żebym pamiętał.”

Polecam poradnik zapisu dialogów.

 

forma żywej istoty, która przeszła do przedmiotu

Istota przeszła do przedmiotu? Czy forma istoty, cokolwiek to znaczy? Coś moim zdaniem nie zagrało w tym zdaniu.

 

ę.N

m.A

ć.A

e.O

ć.P

–P

Spacji zabrakło miejscami.

 

przecież tak mnie wołają

Nawet, jeśli to celowe (bohater już się nie nazywa, tylko “jest wołany”), to bym przemyślał, bo wygląda na brzydki anglicyzm.

 

[KONIEC]

Nie trzeba pisać “koniec”, portal sam wstawia.

 

W tekście jest sporo powtórzeń, ale nie wypisywałem ich jako błędy, bo zdecydowana większość wydawała mi się celowa.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Pierwszego niestety nie zrozumiałem, drugie nawet zabawne.

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam,

 

mam mieszane uczucia po przeczytaniu. Jest to tekst ładnie napisany i, jak zwykle, bardzo ciekawy, ale odczułem spory przesyt ekspozycji – mamy ekspozycję o Reinkarno w TV, o “złej” wersji życia Guerrero i o dobrej, i na sam koniec Reinkarno też tłumaczy bohaterce działanie świata przedstawionego…

 

Błędów nie dopatrzyłem się :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Kat odmawia czynności katowskich, oznajmia, że wraca do zawodu masarza.

Przynajmniej będzie miał stabilną pracę, której nie ukradnie mu ej aj :D

 

Ładne. Takie nawet z pogranicza poezji bym powiedział – niby to proza ale bardzo ustrukturyzowana.

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm po przeczytaniu mam wrażenie, że jest tu zdecydowane za dużo ekspozycji w stosunku do fabuły. Nawet, jeśli rozpatrywać ten tekst jako wstęp/wprowadzenie do uniwersum – mamy jakieś 5k znaków ekspozycji zanim cokolwiek zacznie się dziać. Nawet, jeśli świat o którym opowiadasz jest oryginalny i ciekawy (a wydaje się być) to raczej nie przyciągasz w ten sposób uwagi czytelnika.

 

Druga połowa, w której bohater dzieli się z czytelnikiem rozterkami i przemyśleniami na podstawie swoich osobistych doświadczeń w świecie przedstawionym jest dużo zręczniej skonstruowana i bardziej interesująca. O tak przedstawionym świecie chce się czytać.

 

Ze względu na to, że przedstawienie kobiety idącej na czworakach na smyczy narusza regulamin, nie mogłem wygenerować dokładnie takiego obrazu

Przedstawienie w tekście nie narusza, a na ilustracji już tak? Hm…

 

Pozdrawiam serdecznie i klik

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładne i nastrojowe, ale nie potrafię domyślić się żadnej interpretacji…

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Może głupie pytanie, ale jak kliknę w opowiadanie i go nie przesłucham całego to czy zaniżę komuś staty do konkursu?

 

Nie chciałbym przypadkiem grać niefair xd

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nolique, witam i gratuluję debiutu!

 

No cóż mogę napisać po przeczytaniu. Widziałem dużo gorsze debiuty, ale szału też nie ma.

 

Tekst ma zalety – fajnie przedstawiasz bohatera na początku, jest tu mocne zakończenie i nienajgorszy pomysł.

 

Niestety, w tekście jest bardzo dużo różnego rodzaju błędów (pod kreską wypisałem część z nich, ale nie wszystkie, bo sam nie jestem orłem warstwy redakcyjnej). To przeszkadza w czytaniu, ale jest oczywiście do poprawienia i do wypracowania.

 

Większym problemem jest dla mnie to, jak bardzo tekst jest przegadany. Szczegółowo opisujesz każdą sytuację, a czasem wręcz każdy ruch – nawet, jeśli nie mają żadnego znaczenia dla fabuły. Rozwadniasz w ten sposób fabułę i zanudzasz czytelnika. Będę boleśnie szczery: to jest debiut, więc chciałem być wyrozumiały, ale w innej sytuacji zostawiłbym ten tekst po jakichś 10k znaków. Także polecam przy następnym tekście bardzo zwracać uwagę i usuwać wszystkie niepotrzebne słowa, zdania i sceny. I zacząć bliżej zakończenia :)

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratuluję debiutu!

 


 

W tej chwili najchętniej objąłby ją i poczuł jej przyjemne ciepło na własnej skórze. Uwielbiał jej aksamitny zapach, który pobudzał jego wszystkie zmysły. Wiedział jednak, że doświadczy woni jej skóry dopiero kiedy skończy swoją pracę.

Warto unikać takiego nagromadzenia powtórzonych zaimków, jest to tak zwana “jejoza”, generalnie postrzegana jako wada tekstu (podobnie jak wszystkie powtórzenia).

 

Mimo wszystko jednak miał pewne wątpliwości co do tego czy nie będzie mu tego brakowało. W końcu robił to przez ostatnie 10 lat.

Ryzyko było ogromne, ale nagroda była kusząca.

Marek i Karol to jeszcze świeżaki. Przed nimi jeszcze długa droga w tym zawodzie.

Podobnie jak powyżej. Sporo jest powtórzeń.

 

10 lat?

Liczebniki zapisujemy słownie.

 

-To jak? Wchodzisz w to? –

-Mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko.

Zabrakło spacji i przez to myślnik zamienił się w dywiz. W wielu miejscach jest taki problem. Warto przed opublikowaniem opowiadania zrobić “Ctrl+F” i wyszukać znak “-“, żeby się upewnić, że tego błędu nie ma, bo czytając własny tekst czasem trudno zauważyć różnicę oczami.

 

– Wiem, wiem. – przytaknął mu Grzesiek.

Przed czasownikiem oznaczającym “odgłos paszczowy” nie stawiamy kropki. Błędy w zapisie dialogów też się powtarzają.

https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi

 

Wydawałoby się…, jakby gdyby ktoś tam stał.

Po wielokropku nie stawiamy przecinka.

 

Za je zawartość odpowiada nasz pracodawca nie my i…CHOLERA

Po wielokropku spacja, a krzyk oznaczamy znakiem “!” a nie wielkimi literami.

 

– Bang – ciszę przerwał dźwięk wystrzału z broni.

– Bang – nagle z tylnego podwórka padł strzał.

Taki zapis oznacza wyłącznie wypowiedź bohatera, nie pasuje do onomatopei.

 

– Kurwa. Było blisko

Warto oznaczyć wulgaryzmy w tagach/przedmowie opowiadania. Niektórzy bardzo ich nie lubią.

 

W jego głosie było słychać ogromny dyskomfort.

“Dyskomfort” to bardzo słabe słowo, pasujące raczej do niewygodnego krzesła albo dusznego pokoju, niż zagrażającej życiu rany postrzałowej. IMO zawsze lepiej użyć za mocnego słowa, niż zbyt słabego, a w takiej sytuacji to już szczególnie.

 

Sięgnął do klamki i pociągnął za nią

Wiele wydarzeń opisujesz w bardzo szczegółowy, wręcz rozwlekły sposób. To nie służy niczemu, poza nudzeniem czytelnika. Jeśli pociągnął za klamkę, to wiadomo, że pierw do niej sięgnął, nie trzeba każdego ruchu wymieniać z osobna.

Podobny problem występuje w “większej skali”. Jeśli bohater przeszukuje dom i nie znajduje nic ciekawego, to nie trzeba wymieniać wszystkich pomieszczeń, w których był.

 

Karol potrzebował pomocy w jak najszybszym czasie

Czas nie może być szybki. Sugerowałbym “Karol pilnie potrzebował pomocy”.

 

– Cholera – krzyknął ktoś na zewnątrz –

Jeśli krzyknął to z wykrzyknikiem: “ – Cholera! – krzyknął…”

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

mróz siarczysty

Raczej siarczysty mróz?

 

„Kiedyś” – zainicjowałem

Czemu ten cudzysłów zamiast normalnie jak wypowiedź?

 


No spoko szorciak, fajnie poprowadzona została narracja więc lekko się czyta, jak to mówią: “dobrze wchodzi”.

 

Ale zgadzam się z Ambush, jak na horror to kompletnie zabrakło mi tu napięcia.

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

doradca Rosji

“doradca władcy Rosji” miało być? Mogę nie mieć racji.

 

Komisarz rosyjski skłonił

Hmm raczej “rosyjski komisarz”?


Fajna opowieść, głównie broni się klimatem (magia czyniona przez wyrywanie żeber, mniam) i masą historycznych ciekawostek.

 

Troszkę zastanawiają mnie tacy polsko-patriotyczni Cyganie. Dzisiaj na pewno takich znajdziemy, ale w czasach rozbiorowych, gdy nawet sporo chłopstwa jeszcze nie było uświadomione narodowo? Hm.

 

Klikam i pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Czy próbował pan włączyć i wyłączyć komputer

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

No właśnie nie szukałem powagi, dlatego te niektóre mniej zabawne sceny, gdzie jest jakaś dłuższa scena akcji albo ekspozycja wyjaśniająca intrygę, trochę mnie nużyły, bo w takiej konwencji pastiszu siłą rzeczy nie mogło w nich być żadnego napięcia.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm no mamy tu fajny humor, nienaganny warsztat, oryginalny pomysł i dobrze zbudowany klimat, ale sceny opisujące detektywistyczną działalność Lowina trochę się dłużyły. Chyba ciężko mi tego typu fabułę potraktować poważnie, skoro bohaterami są żaba i króliki, więc w moim odczuciu brakowało tu napięcia.

 

Pozdrawiam i klikam :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ciężka tematyka pokazana w poruszający i uderzająco dosłowny sposób.

 

Sporo jest tu rymów gramatycznych, ale skoro Kochanowski od nich nie stronił, to może nie jest problem…?

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cześć Koala :)

W opowiadaniu (konkursowym) zabrakło mi roślin o fantastycznych cechach. Pole ze zbożem jest takie zwyczajne za każdym razem.

Hm, ciekawa uwaga. Nie przyszło mi nawet do głowy myśleć o tym w ten sposób. Zobaczymy, co szanowna organizatorka powie.

 

Czytałem bez odrywania się z ciekawością, ale wolę początek. Ciekawy pomysł na konstrukcję opowiadania.

Jak może widziałeś w komentarzach, nie jesteś osamotniony w tej preferencji :) Mogę tylko po raz kolejny napisać, że to zrozumiałe.

 

Dzięki za wizytę!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Mamy mega klimat, ciekawy pomysł, oryginalny świat przedstawiony, sprawnie prowadzoną narrację (nawet nie zauważyłem, gdzie uciekło te 40k znaków) i wiarygodne postacie. Jest to bardzo dobry tekst pod wieloma względami i autentycznie się wciągnąłem.

 

Na końcu jednakowoż zostałem z nieprzyjemnym pytaniem “po co to wszystko?”. Nie wiemy, skąd biorą się dziwne, a kluczowe dla fabuły zachowania AI, ani jakich zapisów tak naprawdę chciał Kościół – a ciężko mi sobie wyobrazić takie, które uzasadniałyby tak głęboko sięgającą intrygę.

 

Miał wrażenie, że umysł ma czystszy

Odczułem to jako powtórzonko.

 

sprawiedliwego pośród trzody pańskiej

Hm… to dla mnie brzmi jakby w trzodzie pańskiej byli głównie niesprawiedliwi, co nawet może być prawdą, ale chyba nie o to chodziło?

 

Więcej uwag nie pamiętam, bo się za bardzo wciągnąłem w lekturę :P

 

Pozdrawiam i klik z przekonaniem.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej :)

 

Dzięki za wizytę, miłe słowa i szczere uwagi. Szczerze mówiąc, ja sobie po tych dwóch tygodniach myślę odwrotnie – że trzeba było trochę te pierwsze trzy sekwencje skosić i przeorać, żeby bardziej nastrajały na kasandryczną puentę. No ale odwrotny punkt widzenia jakby jest równie słuszny.

 

Pozdrawiam również i dzięki jeszcze raz za komentarz!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ładne i celne :)

 

Wielka szkoda tylko, że trzeba tak maskować, by mogło uchodzić za “nowoczesną poezję”.

Hmm ja to odebrałem jako celowe złamanie rytmu przed samą puentą, żeby owa puenta bardziej wybrzmiała. Aczkolwiek na poezji znam się jak kawia na dryfie kontynentalnym, to mogę nie mieć racji ^_^’

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hej Finkla, dzięki za wizytę :)

 

Mam trochę jak Gryzok – zabrakło mi jakiegoś połączenia wątków poszczególnych dzieciaków albo wyjaśnienia, jak i po co działa zbożowy portal.

Cóż mogę odpowiedzieć podobnie jak Gryzokowi – taka krytyka ma solidne podstawy.

 

Zboże jako wspólny motyw też ciekawe. W końcu rolnictwo to pewien krok cywilizacyjny. I mnóstwo stosunkowo łatwych do zrabowania kalorii…

Otóż tak. Jakoś tak do lat 60-tych często łatwiej było komuś kalorie zabrać, niż uczciwie zabrać się do roboty. Teraz to wygląda inaczej, przynajmniej na cywilizowanych połaciach świata. Ale czy tak będzie zawsze?

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Fantastycznie zbudowany klimat. Zachwyciłem się. Więcej nie napiszę, bo już wszyscy wszystko napisali.

 

Troszkę się gubiłem w nadmiarze bohaterów, ale to absolutnie nie przekreśla walorów opowiadania.

 

Pozdrawiam i gratuluję piórka.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Oczywiście, że bez problemu można przeczytać to bez googlowania. Ja po prostu jestem ciekawski. Nawet filmy w domu tak oglądam.

Tym bardziej mi miło :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :)

 

Za…e :)

Cieszy mnie tak pozytywna opinia :O

 

Uwielbiam moment, kiedy czytając muszę co jakiś czas zerkać do google, aby sprawdzić informacje. Może komuś to przeszkadza w czytaniu, mi absolutnie nie. Schuma, hanabo, klan Tokugawa, hakama, mino, chąśnik – sprawdzałem o co chodzi. Hanabo wyjaśniłeś, ale nie mogłem się powstrzymać czytając.

Hmmm starałem się tak pisać, żeby dało się przeczytać bez potrzeby googlania tych wrzutek. Ale jeśli to lubisz, to spoko :)

 

Dzięki za wizytę, ciepłe słowa i pozdrawiam serdecznie!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

RS-55 był uniwersalnym robotem-sługą. Sprawiłem go sobie kilka lat przed przejściem na emeryturę. Kosztował niemało, ale było mnie stać. Zawsze byłem singlem i nie dbałem o mieszkanie. Od kupienia RS-55 miałem zawsze posprzątane, przygotowane posiłki, wszystko uprane i uprasowane. Nawet rybki w akwarium były zaopiekowane. Gdy odwiedzali mnie goście, chował się w swoim pokoju i pokazywał tylko, jeżeli chciałem się nim pochwalić.

Było świetnie, ale na emeryturze zacząłem się nudzić. Reklamy, stale atakujące ze wszystkich stron, spowodowały, że uległem i zaprosiłem przedstawiciela firmy „Robotics”. Gdy zobaczył mojego robota, od razu zaoferował wszczepienie mu modułu wyobraźni. Zapłacić miałem dopiero po dwóch latach, bo to była dla firmy okazja testowania nowości implementowanej na tak starym urządzeniu. Nie byłoby mnie stać normalnie na taki wydatek, bo rządowa podwyżka emerytur była symboliczna, ale spodziewałem się, że za dwa lata już nie będę żył, bo różne choróbska co rusz mnie dopadały

Letka “byłoza” tu się wkradła.

 

Po za tym udany, sympatyczny szorciak. Nawet czwarta ściana została przełamana w tak małej ilości znaków.

 

Pozdrawiam

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Można, kiedy smok przelatuje między obserwatorem a Słońcem :) Tu cienie, niestety – nie smoków:

Ale te cienie nie są na niebie, tylko na spodach samolotów.

 

Wiem, wiem, pcham się w gips.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Przesłuchałem sobie na rowerku.

 

Bardzo dobry tekst. Czytelnik szybko domyśla się, że coś jest grubo nie tak, ale tajemnica jest rozwiązywana powoli, stopniowo. Napięcie i groza dają się odczuć.

 

Jedyne, co mnie gryzło, to to, że Antek prosi o przejrzenie nagrań kogoś innego. Wydaje mi się to mało wiarygodne. Nawet, jeśli nie umie obsługiwać jakiegoś nośnika to raczej poprosiłby kogoś o wyjaśnienie.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cześć krar :)

 

Czemu tu jeszcze nie ma piórka przypiętego, co?

Nie mam pojęcia, to chyba jakiś mod robi?

 

Oj, dostało się też trochę dziewczynom, ale chyba nie o tym jest ten tekst.

Nie jest, zrobiłem Martę dziewczyną głównie dlatego, że wydało mi się, że będzie budziła większą sympatię czytelnika. Chłopak, którego koledzy zamykają we młynie byłby odebrany jako ostatni przegryw, ale dziewczyna? A, to już co innego.

Trochę to gra na stereotypach, no ale cóż.

No i chciałem spróbować coś napisać z perspektywy kobiety właściwie tylko dla samego próbowania. Taki czelendż.

 

Cieszę się, że się podobało. Pozdrawiam również!

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

No po poprawkach jest to nawet fajna miniaturka. Zakończenie nie jest takim zaskoczeniem, jak powinno być, ale to przez założenia konkursu.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Punkt 4 i 5 też wydają mi się zmianą na gorsze. Aczkolwiek pewnie dużej szkody nie ma, skoro w mowie dramat Szekspirowski jest nieodróżnialny od szekspirowskiego, i jakoś żyjemy, to przetrwamy i to.

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Myślę, że bez „Lebensraum” i tak czytelnicy zrozumieliby motyw zbóż i co się za nim kryje, a dodatkowo właśnie dodałoby to elementu zaskoczenia.

Całkiem niewykluczone, że masz rację. Długo się wahałem nad tym tytułem. I na sam koniec nie byłem przekonany, ale w pewnym momencie trzeba się przestać wahać i kliknąć “publikuj”…

 

BTW, nie wiem czy zauważyłeś, ale gawron Ci odfrunął  ze zdjęcia profilowego! :O

Kawka to była. Gawrony to te takie z okropnymi dziobami jak sztylety.

Ale zauważyłem, oczywiście, jak zmieniałem obrazek :)

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Najedź myszką na opowiadanie na liście, pojawi Ci się link do edycji, gdzie będziesz mogła je usunąć (albo edytować):

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Haski, nie wiem, co się stało z enterami ale w obecnej formie tekst raczej ciężko przeczytać :O

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam :)

 

Opowiadanie rozkręca się trochę powoli, ale jak już akcja ruszy to czyta się bardzo przyjemnie. Masz z pewnością smykałkę do plastycznych opisów – miasto, które kogoś wydala do dzielnicy biedy bardzo do mnie przemawia :) Odczułem ten tekst podobnie jak Bruce jako kawałek czegoś większego – jeśli nie wstęp do dłuższej historii, to jako opowiadanie przedstawiające czytelnikowi bohatera.

 

Poniżej kilka nieśmiałych uwag co do zapisu itp.

 

Gęsto rozstawione posterunki gwardzistów przypominały o elitarności tego miejsca, zaś sami gwardziści

Powtórzonko.

 

NIE ZA-BRA-ŁAM!

Ja bym to łyknął, ale niektórzy czytelnicy źle patrzą na krzyk wielkimi literami, sugerowałby “Nie za-bra-łam!!!”

 

obniżył głos, a więc Namu musiał wytężyć słuch.

Raczej “ściszył”? Obniżył to by znaczyło, że zaczął mówić basem (chyba).

 

Wtem do zaułka wbiegły głośno dyszące cienie – dwa potężne brytany obiegły teren podwórka

Odczułem to jako powtórzonko.

 

Victora

Zapis tego imienia zmienia się w czasie :)

 

zaczęła gorączkowo chodzić w kółko i wymachiwać kończynami.

Chyba dużą.

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam zacnych Czytelników :)

 

AS

u mnie nie licz na merytoryczne komentarze, bo o konstruowaniu prozy

nie mam zielonego pojęcia;

Każda opinia się liczy :) Nie jest tak, nie będzie i być nie powinno, żeby prozę czytali wyłącznie prozaicy.

 

wydaje mi się, że kolejnych bohaterów prezentujesz jak talię kart;

każda ma swoje znaczenie, którego nie można pominąć;

Ładna analogia. I trafna.

 

Dzięki za wizytę i klika

 

 

Marszawa,

 

Mimo trudnej tematyki, czytało się naprawdę dobrze!

Cieszy mnie to bardzo.

Dlaczego Lebensraum? W sensie, dlaczego po niemiecku?

Chyba, że idziemy tutaj bardziej w politykę i historię, wtedy skojarzenia są już mniej fajne.

No, właśnie o te niefajne skojarzenia mi chodziło. I w tym kontekście wydaje mi się, że się tego słowa raczej nie tłumaczy, podobnie jak “pieriestrojka” itp.

Chciałem uprzedzić czytelnika w tytule, że to nie jest opowiadanie o pszenicznych wróżkach, tylko właśnie o tych sprawach niefajnych, nieprzyjemnych i ogólnie “nie”. “Lebensraum” wydało mi się odpowiednim słowem, bo nakierowuje czytelnika na właściwą interpretację motywu zboża.

 

Uwagi bardzo słuszne, zaraz wprowadzę w życie. Dzięki za wizytę i klika :O

 

 

AP,

 

Zajmująca historia. Bardzo dobrze opowiedziana z dbałością o realia kulturowe i historyczne.

Miło to słyszeć :)

Zastanawiałem się opowieścią o losach Ratka. Chyba nie kojarzę wypraw łupieżczych Słowian na ziemię egipską.

No, bo całkiem możliwe, że takich najazdów nigdy nie było. Z drugiej strony: nie wiemy, kim była większość ludów, które pustoszyły państwa u wybrzeży Morza Śródziemnego pod koniec późnej epoki brązu (ani tak naprawdę co porabiali Słowianie przed +/– 6 wiekiem n.e.), więc nie jest wcale wykluczone, że niektóre z Ludów Morza były protoplastami Słowian na dłubankach (w ten sposób Słowianie w późniejszych epokach atakowali np. Konstantynopol, choć nieskutecznie). Trochę to taka licencia poetica z mojej strony :P

 

Z ostatniej części dowiadujemy się, że można poznać czasoprzestrzenną “topografię” tamtego świata. Kacia nie błąka się tylko świadomie podróżuje. Dodatkowo wydaje się, że mimo pozostania w ciele (?) dziecka, stała się dojrzała.

Hm, obie te rzeczy wydawały mi się dostatecznie uzasadnione tym, że z pespektywy Kaci minęło dużo czasu.

Bardzo dobre opowiadanie. Klik.

Dziękuję serdecznie i pozdrawiam również

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm no ja zamierzałem interpretować ten utwór jako krytykę postawy “moja chata z kraja” – nie powinniśmy ignorować problemów, które pozornie nas nie dotyczą, bo gdy wokół zostaną zgliszcza, też będziemy w d….

 

Aczkolwiek po komentarzach widzę, że to było zbyt dosłowne ujęcie i umysły portalowiczów szły w innym kierunku :O

 

Mało się znam na wierszach, jeszcze mniej na białych, ale skoro utwór budzi tyle różnych skojarzań, to widocznie jest udany :)

 

Pozdrawiam 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Komentarz pobetniczy:

 

Bardzo udane opowiadanie. Mamy tu prawie wszystko: bohaterów z krwi i kości, dobry język, plastyczne opisy, tajemnicę, która sprawia, że czytelnikowi chce się czytać i udane światotwórstwo. Cukiniowe ludziki nadają oryginalności światu przedstawionemu. Założenia konkursu raczej też wypełnione, choć nie mnie to oceniać, oczywiście.

 

Jedyne, czego IMO zabrakło to mocniejszej puenty – opowiadanie jest co prawda zamkniętą całością, ale równie dobrze mogłoby być wstępem do siedmiotomowej sagi.

 

Pozdrawiam serdecznie

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam, Zarandir :)

Ciekawa rzecz: Uśmiercasz dzieciaki ZANIM ZDĄŻYŁY SIĘ NACIESZYĆ ŻYCIEM, nagle. Z kolei czytelnik, który ledwo co poznał dzieciaka, musi się z nim żegnać i to nagle, ZANIM ZDĄŻYŁ SIĘ DZIECIAKIEM NACIESZYĆ – jeśli celowo to rymujesz, bravo!

To był jeden ze sposobów, na które racjonalizowałem sobie taką strukturę fabuły. Fajnie, że do kogoś to przemawia :)

 

Tak czy siak, świetne opowiadanie. Pozdrawiam!

Miło mi.

 

Dzięki serdeczne i pozdrawiam również

 

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Dla każdego robotnika i rolnika, dla każdego naukowca i przedsiębiorcy

Coś mało socjalistyczna ta partia, skoro istnieje dla wyzyskiwaczy zyskojadów prywaciorzy :O

 

Fajna miniaturka, choć faktycznie dla ludzi pamiętających czasy słusznie minione może być trudniejsza do przełknięcia.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cześć :)

 

Przesłuchałem sobie na jutube.

 

Bardzo dobry tekst. Jest dużo tajemnic, żeby chciało się słuchać dalej, ale wszystko jest na tyle jasno przedstawione, żeby nie mieszało się w głowie. Postacie czasem są lekko pasywne, ale ogólnie bardzo udane. Postać prowadzącego budzi zainteresowanie pozostałymi częściami serii.

 

Pozdrawiam i gratuluję piórka

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cześć bruce :)

Makabrycznie bałam się opisywanej szczegółowo rzezi, szczególnie tej dziewczynki i jej brata. :)

No mam nadzieję, że nie poszedłem w tę stronę za daleko, ale całkiem się tego ominąć nie dało.

 

Wyjątkowy klimat zasługuje na klik. :)

Dziękuję serdecznie i pędzę poprawić byki bo się wyjątkowo brzydkie zachowały :O

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Udało mi się uratować jedną książeczkę i ogromnie się tego wstydzę. Sprzeciwiłam się naszym ustaleniom.

Hm oprócz książeczki uratował cały pendrive w formie elektronicznej.

 

W jakiś sposób naruszyłam wieczny spokój.

Nie mogła go naruszyć bo, jak rozumiem, w momencie, gdy pisze te słowa, ów pokój dopiero się zaczyna. Czyli mogła ewentualnie mu “zagrozić” albo cuś.

 


 

No bardzo fajna miniaturka. Jest klimacik i w swoim stylu nie tracisz zbyt wiele czasu na ekspozycję. Dwa zdania (powyżej) mi nie zagrały tak pod względem logicznym, ale to są drobne wady.

 

Pozdrawiam i klik

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Hm, spodziewałem się jakiegoś morału, a tu taka historia, w której wszystko dla wszystkich dobrze się kończy :D W sumie pewnie właśnie takiej historii można się po Tobie spodziewać bardziej.

Ładnie napisane. Miałem tylko małą wątpliwość, po co ta kartka, która zaraz zostaje spalona, ale może narrator jest wzrokowcem i łatwiej mu nauczyć się kodu z kartki.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Cześć Gryzoku,

 

nieco się tu zawiodłem. Myślałem, że jakaś tajemna siła zbiera wybrane dzieci z każdego miejsca i czasu, by sformowały drużynę pierścienia i wyruszyły przeciw jakiemuś wielkiemu zagrożeniu, albo coś…

Wszystko trzymało w napięciu, było naprawdę dobrze, ale to zakończenie… no, mi nie przypadło do gustu.

Na pewno nie jest to bezpodstawna opinia. Jak już pisał Marzan, buduję bohaterów i wyrzucam ich do kompostownika, co jest bardzo nie fair wobec czytelnika. Nie pomyślałem o tym, pisząc.

 

Z drugiej strony… to opowiadanie trochę o tym jest :)

 

Miło mi, że przynajmniej początek dobrze się czytał.

 

Pozdrawiam i dzięki za wizytę

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Witam zacnych czytelników.

 

beeeecki dzięki za wizytę i miłe słowa :)

 

Mój osobisty zgrzyt jest z czasem teraźniejszym narracji, ale to moje uprzedzenie, niczym nieuzasadnione. 

Wiem, że są ludzie, którzy tego nie lubią, ale bardzo chciałem spróbować.

Ponadto, zastanawiam się, czy Twoim celem było zostawienie czytelnikowi interpretacji tego co się dzieje, czy jednak chciałeś, abym jakąś konkretną refleksję miał.

Hmm no jakieś pole do interpretacji tu jest ale wydaje mi się, że opowiadanie jest boleśnie dosłowne.

 

Dzięki jeszcze raz za poświęcony czas i cenną opinię.

 

marzan, witam ponownie :)

 

zachęciło do myślenia, czy zboże nie jest metaforą rozwoju cywilizacyjnego

Trochę tak, ale przede wszystkim jest bardzo dosłownym zbożem :)

 

Konstrukcja opowiadania jest ciekawa i mam przeczucie, że jednym się spodoba, a u innych wywoła “przesyt”.

Pewnie tak. Możliwe, że trochę “przegłem”.

 

Gdybym wcześniej zajadał się szczypiorem, to może zacząłbym porównywać ten z innymi. Trudno jest w opowiadaniu mieć wszystko – wydaje mi się, że to poszło w stronę wywołania pewnych myśli, kosztem innych aspektów.

Piękna metafora i w temacie konkursu :D

 

Kupiłem mozolne konstruowanie bohaterów tylko po to, żeby ich porzucić, bo odebrałem to jako jeszcze jedną “nad-metaforę”.

Hmm ciekawe.

 

Coś mi podpowiada, że również dla autora opowiadanie jest wyjściem poza strefę komfortu – i jestem bardzo ciekawy, czy jest to trafne przeczucie :)

Trochę tak. Dwa poprzednie moje teksty były w bliźniaczej wręcz konwencji i chciałem spróbować czegoś “bardzo innego”. Staram się próbować jakichś nowych rzeczy za każdym razem, celem rozwoju i tak dalej

Może niepotrzebnie, ostatecznie autorowi wolno mieć styl, w którym się czuje dobrze. Ale na razie taki mam kaprys :)

 

Dzięki za wizytę i za pomoc w becie :)

 

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Wyborny szorciak.

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Fajne, wartkie, zabawne, absurdalne, a jednocześnie ma na tyle struktury, żeby czytelnik się nie gubił.

 

Podobało mi się

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Po przeczytaniu mam podobnie jak HollyHell. Chylę czoła przed kunsztem i warsztatem, jest tu zdecydowanie wiele do podpatrzenia, ale taki stuprocentowy weird do mnie w ogóle nie przemawia.

 

Pozdrawiam serdecznie i gratuluję sukcesów

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Pięknie dziękuję i od siebie gratuluję współopierzonym i współnominowanym.

 

Nie mogę nie zauważyć, że Panie Lożanki dały mojemu tekstowi TAKa jednomyślnie, i ciekawi mnie, czy gdyby Marta była Marcinem, to byłoby odwrotnie… :P

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nowa Fantastyka