
Dribble inspirowany przez deszcz i początek opowiadania Finkli - "Wirusy z daleka". (Finklo, sorry.)
Liczę na deszczowe poczucie humoru fantastów.
Dribble inspirowany przez deszcz i początek opowiadania Finkli - "Wirusy z daleka". (Finklo, sorry.)
Liczę na deszczowe poczucie humoru fantastów.
Wczoraj zaczęło padać. Ciągle pada, nie przestaje. Kurtki mokre, spodnie też. Nawet młodzi już nie chodzą z gołymi głowami. W rzekach przybywa wody. W mediach podają coraz wyższe stany. Na chodnikach kałuże takie, że nie da się ich ominąć. Wszyscy będą chodzić po wodzie. Normalnie, bez fantastyki, najlepiej w gumowcach.
Imponująca długość!
Nie mam jak się utożsamić z narratorem, u mnie suchutko.
Miłego dnia.
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Gryzoku, pewnie Ci zazdrości spora część mieszkańców Polski. Pozdrawiam i polecam tekst Finkli. :)
Puenta udana i o to chodzi
Pozdrawiam
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Ja tam lubię, gdy pada – chodzenie bez kurtki w deszczu czy śniegu bywa orzeźwiające. Szczerze mówiąc, trudno mi ocenić coś tak krótkiego, ale przypomniały mi się czasy dzieciństwa, gdy chodziło się w deszczu. Więc jakieś wspomnienia to we mnie wywołało.
Pozdrawiam!
Misiu, skoro po jednej deszczowej dobie naszły Cię tak przemoczone myśli, co będzie po kilku dniach?
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Wyczuwam ukryty przekaz, pewną frustrację, coś na wzór “Lawy” Republiki, ale nie odważę się tego wątku rozwinąć z obawy na śmieszność. Czekam za to na coś o upałach, bo u mnie duchoty:)
Pozdrawiam serdecznie!
PS Swoją drogą zaspany przeczytałem tytuł opacznie jako “po wódzie”, toteż byłem nieco skonsternowany atmosferyczną treścią. Spodziewałem się bowiem jakiejś porannej, bolesnej refleksji, zwłaszcza, że dziś poniedziałek:(((
Kwestia wizji.
Galicyjski, przekorna Wena podpowiedziała. :)
Adexsie, fajnie, że przywołałem miłe wspomnienie. :)
Reg, piękne jest Twoje sformułowanie: “przemoczone myśli”. Aż kusi, żeby sobie przyswoić. Straszyli ciągłymi opadami, to się przejąłem, a dzisiaj w Krakowie nie jest źle. :)
Robercie, nie znam “Lawy”. O upałach już pisałem, o ‘trudnym’ poniedziałku jeszcze nie. :)
Czyli wszystko przed nami;)
A o tych upałach to jaki tytuł? Chętnie zajrzę
Kwestia wizji.
Misiu, sprawiłeś mi niebywałą radość. A skoro przemoczone myśli kuszą, przyswajaj, rzecz jasna, przyswajaj! :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Robercie, masz dwa adresy. Pierwszy dotyczy tekstu z 2023, a drugi z 2024. W tym roku jeszcze mi upał nie dokuczył, :)
https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/30630
https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/32039
Reg, będę używał. :)
;D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Wszyscy będą chodzić po wodzie. Normalnie, bez fantastyki, najlepiej w gumowcach.
Misiu, w Krakowie jeszcze nie chodzą? Może woda za mokra…
Są dwie metody: w stanie Zen+ (a najlepiej Zen+^) trzeba biec tak szybko, aby następny
wykrok zrobić szybciej, niż obecny zacznie tonąć.
No chyba, że rzecz dotyczy bosonogiej contessy – to wystarczy brak obuwia…
Dum spiro spero. Albo coś koło tego...
Ładny dribelek, czuję się zaszczycona, że mój tekst się do niego przyczynił.
Gdyby nauka chodzenia po wodzie była taka prosta i wystarczało mnóstwo pola do popisu, to powodzie nie byłyby problemem.
Ja słyszałam, że to trzeba po palach… ;-)
Babska logika rządzi!
Finklo, czasem wystarczą kalosze, ale gdy powódź… :(
No, ale to ciągle nie całkiem po wodzie.
Babska logika rządzi!
Fascynatorze, myślę, że w Szczecinie macie częściej okazję chodzić po wodzie i większe w tym doświadczenie. Ładne zamieściłeś ilustracje. :)
Finklo, bo Wena przekorną była. :)
Niezwykle trafny i świetnie streszczony w tak krótkim utworze pomysł, co nie jest łatwe, zatem brawa. :)
Jako typowa alergiczka zawsze lubiłam deszcz i chodzenie po nim, oddychanie wyjątkowo czystym, wręcz kryształowym powietrzem. :) Jednak od pewnego czasu spoglądam z niepokojem na intensywne opady. Niestety, pod tym względem tegoroczny lipiec nas nie oszczędza. I, mimowolnie, przypomina się rok 1997…
Pozdrawiam serdecznie, Misiu. :)
Pecunia non olet
Bruce, moja żona nas uczyła, córka mi to przypomniała, że lipiec był w Polsce najbardziej deszczowym miesiącem, ale nie był groźny. Teraz pogoda wariuje. Oby nie powtórzyła roku 1997. Zostańmy przy miłych wspomnieniach chodzenia po wodzie w gumowcach. :)
Właśnie, Koalo75, od pewnego czasu jestem zdumiona tym faktem, bo lipiec w moim odczuciu powinien być zawsze suchy i słoneczny. :)
Masz rację, zgadzam się całkowicie, pozostańmy przy miłych skojarzeniach i miejmy nadzieję, że tamta powódź się nie powtórzy. :)
Pecunia non olet
„Wszyscy będą chodzić po wodzie” – fajna dwuznaczność, zabawne! Czyli opady atmosferyczne sprzyjają cudom. No cóż, w końcu deszcz pada z nieba.
Fajny Dribble, pozdrawiam
rr
Koalo Zabawna sprawa, kwadrans po tym, jak wstawiłem komentarz, zaczęło lać. Ale dzisiaj już pięknie i ładnie, nawet się rozchmurzyło.
A jak tam u Ciebie, w Krakozji Krakowie?
(Matko, wypytuję innych ludzi o pogodę, a to znaczy, że jestem stary… 0_0)
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
No, Gryzoku. Ty się lepiej zastanów, czy ludzie tak długo żyją… ;-)
Babska logika rządzi!
Bruce, miejmy nadzieję, nie zważając na to, że nadzieja…
RR, pierwszy napisałeś o tej dwuznaczności.
Gryzoku, nie wiedziałem, że taki jest wyznacznik starości.
Finklo,