- Opowiadanie: Koala75 - Po wodzie

Po wodzie

Dribble inspirowany przez deszcz i początek opowiadania Finkli - "Wirusy z daleka". (Finklo, sorry.)

Liczę na deszczowe poczucie humoru fantastów.

Oceny

Po wodzie

Wczoraj zaczęło padać. Ciągle pada, nie przestaje. Kurtki mokre, spodnie też. Nawet młodzi już nie chodzą z gołymi głowami. W rzekach przybywa wody. W mediach podają coraz wyższe stany. Na chodnikach kałuże takie, że nie da się ich ominąć. Wszyscy będą chodzić po wodzie. Normalnie, bez fantastyki, najlepiej w gumowcach.

Koniec

Komentarze

Imponująca długość!

Nie mam jak się utożsamić z narratorem, u mnie suchutko.

Miłego dnia. laugh

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Gryzoku, pewnie Ci zazdrości spora część mieszkańców Polski. Pozdrawiam i polecam tekst Finkli. :)

Puenta udana i o to chodzi yes

 

Pozdrawiam

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Ja tam lubię, gdy pada – chodzenie bez kurtki w deszczu czy śniegu bywa orzeźwiające. Szczerze mówiąc, trudno mi ocenić coś tak krótkiego, ale przypomniały mi się czasy dzieciństwa, gdy chodziło się w deszczu. Więc jakieś wspomnienia to we mnie wywołało.

Pozdrawiam!

Misiu, skoro po jednej deszczowej dobie naszły Cię tak przemoczone myśli, co będzie po kilku dniach?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wyczuwam ukryty przekaz, pewną frustrację, coś na wzór “Lawy” Republiki, ale nie odważę się tego wątku rozwinąć z obawy na śmieszność. Czekam za to na coś o upałach, bo u mnie duchoty:)

Pozdrawiam serdecznie! 

 

PS Swoją drogą zaspany przeczytałem tytuł opacznie jako “po wódzie”, toteż byłem nieco skonsternowany atmosferyczną treścią. Spodziewałem się bowiem jakiejś porannej, bolesnej refleksji, zwłaszcza, że dziś poniedziałek:(((

Kwestia wizji.

Galicyjski, przekorna Wena podpowiedziała. :)

Adexsie, fajnie, że przywołałem miłe wspomnienie. :)

Reg, piękne jest Twoje sformułowanie: “przemoczone myśli”. Aż kusi, żeby sobie przyswoić. Straszyli ciągłymi opadami, to się przejąłem, a dzisiaj w Krakowie nie jest źle. :)

Robercie, nie znam “Lawy”. O upałach już pisałem, o ‘trudnym’ poniedziałku jeszcze nie. :)

Czyli wszystko przed nami;)

 

A o tych upałach to jaki tytuł? Chętnie zajrzę

Kwestia wizji.

Misiu, sprawiłeś mi niebywałą radość. A skoro przemoczone myśli kuszą, przyswajaj, rzecz jasna, przyswajaj! :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

smiley

Wszyscy będą chodzić po wodzie. Normalnie, bez fantastyki, najlepiej w gumowcach.

Misiu, w Krakowie jeszcze nie chodzą? Może woda za mokra…

Są dwie metody: w stanie Zen+ (a najlepiej Zen+^) trzeba biec tak szybko, aby następny

wykrok zrobić szybciej, niż obecny zacznie tonąć.

No chyba, że rzecz dotyczy bosonogiej contessy – to wystarczy brak obuwia… wink

 

Dum spiro spero. Albo coś koło tego...

Ładny dribelek, czuję się zaszczycona, że mój tekst się do niego przyczynił.

Gdyby nauka chodzenia po wodzie była taka prosta i wystarczało mnóstwo pola do popisu, to powodzie nie byłyby problemem.

Ja słyszałam, że to trzeba po palach… ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, czasem wystarczą kalosze, ale gdy powódź… :(

No, ale to ciągle nie całkiem po wodzie.

Babska logika rządzi!

Fascynatorze, myślę, że w Szczecinie macie częściej okazję chodzić po wodzie i większe w tym doświadczenie. Ładne zamieściłeś ilustracje. :)

Finklo, bo Wena przekorną była. :)

Niezwykle trafny i świetnie streszczony w tak krótkim utworze pomysł, co nie jest łatwe, zatem brawa. :) 

Jako typowa alergiczka zawsze lubiłam deszcz i chodzenie po nim, oddychanie wyjątkowo czystym, wręcz kryształowym powietrzem. :) Jednak od pewnego czasu spoglądam z niepokojem na intensywne opady. Niestety, pod tym względem tegoroczny lipiec nas nie oszczędza. I, mimowolnie, przypomina się rok 1997… sad

Pozdrawiam serdecznie, Misiu. :) 

Pecunia non olet

Bruce, moja żona nas uczyła, córka mi to przypomniała, że lipiec był w Polsce najbardziej deszczowym miesiącem, ale nie był groźny. Teraz pogoda wariuje. Oby nie powtórzyła roku 1997. Zostańmy przy miłych wspomnieniach chodzenia po wodzie w gumowcach. :)

Właśnie, Koalo75, od pewnego czasu jestem zdumiona tym faktem, bo lipiec w moim odczuciu powinien być zawsze suchy i słoneczny. :) 

Masz rację, zgadzam się całkowicie, pozostańmy przy miłych skojarzeniach i miejmy nadzieję, że tamta powódź się nie powtórzy. :) 

Pecunia non olet

„Wszyscy będą chodzić po wodzie” – fajna dwuznaczność, zabawne! Czyli opady atmosferyczne sprzyjają cudom. No cóż, w końcu deszcz pada z nieba.

 

Fajny Dribble, pozdrawiam

rr

Koalo Zabawna sprawa, kwadrans po tym, jak wstawiłem komentarz, zaczęło lać. laugh Ale dzisiaj już pięknie i ładnie, nawet się rozchmurzyło.

A jak tam u Ciebie, w Krakozji Krakowie? 

(Matko, wypytuję innych ludzi o pogodę, a to znaczy, że jestem stary… 0_0)

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

No, Gryzoku. Ty się lepiej zastanów, czy ludzie tak długo żyją… ;-)

Babska logika rządzi!

Bruce, miejmy nadzieję, nie zważając na to, że nadzieja… smiley

RR, pierwszy napisałeś o tej dwuznaczności. yes

Gryzoku, nie wiedziałem, że taki jest wyznacznik starości. wink

Finkloyes laugh

Nowa Fantastyka