
Okolicznościowe. Nie ma w tym żadnych wątków autobiograficznych. Wszystko zostało zmyślone.
Okolicznościowe. Nie ma w tym żadnych wątków autobiograficznych. Wszystko zostało zmyślone.
Jeszcze leżąc w pościeli, włączyłem tv, żeby obejrzeć wiadomości. I dowiedziałem się, że dzisiaj jest obchodzony w Polsce „Dzień Ojca”. Nie znałem swojego tatuśka, bo znikł, gdy się dowiedział, że moja mama jest w ciąży i chce synka urodzić. Mama mnie wychowała z pomocą dziadków i nigdy mi nie powiedziała, kto był ojcem. Dopiero kilka lat temu, po jej śmierci, przeprowadziłem poszukiwania, żeby ustalić tożsamość tego pana. Nie był dla mnie ważny, ale miał wkład w moje poczęcie. Słysząc w tv, że to taki dzień, pomyślałem, że gdybym go spotkał, gdy jeszcze żył, miałbym mu co nieco do powiedzenia.
W tym momencie na fotelu zjawił się mężczyzna, wyglądający, jak mój ojciec na zdjęciach w gazetach.
– Jestem jego duchem – powiedział.
Było to oczywiste, bo ‘tatuś’ nie żył i drzwi wejściowe sam zamknąłem na zasuwę. Nie przejąłem się, bo pomyślałem, że zasnąłem i śnię. Duch poprawił się w fotelu i mówił dalej:
– Nie poznaliśmy się wcześniej, bo byłem zajęty. Biurokracja w zaświatach jest iście piekielna. Trzeba wypełnić tysiące formularzy, sprawdzają każdą literkę i czekasz latami na przydział osobistego opiekuna i miejsca w odpowiednim kręgu.
– Ty za życia nie próbowałeś się nami opiekować, chociaż zawsze dobrze ci się powodziło – zauważyłem głośno.
– Śledziłem twój rozwój i jakie czyniłeś postępy. Jestem z ciebie dumny. Przy mnie nigdy byś nie został właścicielem tak znanej kancelarii prawnej.
Nie wierzyłem mu, ale powiedział coś interesującego:
– Zmusiłem moje ciało, gdy żyłem, do napisania testamentu, w którym zapisałem majątek w połowie tobie. Drugą połowę przyznałem twojej przyrodniej siostrze. Jest jeszcze nieletnia i musisz się nią zaopiekować, bo jej matka też nie żyje. Będziesz tak zarządzał jej majątkiem, żeby go pomnożyć, bo inaczej nic nie dostaniesz. Testament jest w domowym sejfie za obrazem Picassa. Kod zaraz podam tylko tobie. Informacja o tym jest u notariusza. Teraz się umyj, ubierz i zmykaj do firmy.
Pomyślałem, że prawdziwy ojciec, gdyby żył, mógłby, tak dawać polecenia. Może bym nie słuchał, ale trochę mi tego brakowało.
Uwierzyłem, że nie śniłem, gdy podyktował mi obiecany kod, sprawdził, czy zapamiętałem, dopilnował spalenia kartki z zapisem i znikł.
***
W firmie załatwiłem tylko najważniejsze sprawy i pojechałem do willi ojca. Ciekawe jaką się okaże ta przyrodnia siostra? Sympatyczna, z pewnością będzie w przyszłości łamaczką męskich serc, jeżeli wcześniej nie wpadnie, jak moja mama. Zrozumiałem, że miałem ją przed tym chronić.
Nie uwierzyła mi, gdy opowiedziałem o duchu, ale dała się przekonać do wizyty u notariusza. Okazała się rozsądną nastolatką, bo nie próbowała sprzeciwiać się faktom. Ostatecznym argumentem było otwarcie przeze mnie sejfu w domu i wspólne odczytanie testamentu. Okazało się jeszcze, że kopia testamentu została zdeponowana u innego notariusza.
Sylwia zgodziła się na wspólne zamieszkanie w willi po ojcu i na moją nad nią (nad nimi: Sylwią i willą) opiekę, chociaż niechętnie. Podjąłem się tego zadania, zupełnie nie przypuszczając, jakie to będzie trudne, ale siostra, nawet przyrodnia – zobowiązuje.
Hm, spodziewałem się jakiegoś morału, a tu taka historia, w której wszystko dla wszystkich dobrze się kończy :D W sumie pewnie właśnie takiej historii można się po Tobie spodziewać bardziej.
Ładnie napisane. Miałem tylko małą wątpliwość, po co ta kartka, która zaraz zostaje spalona, ale może narrator jest wzrokowcem i łatwiej mu nauczyć się kodu z kartki.
Pozdrawiam
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
W życiu podstępny los często robi nam jakiś zwrot akcji. Jeżeli kończy się to pozytywnie, należy się tylko cieszyć. Równie dobrze, bohater mógł odziedziczyć długi ojca, a wizyta u notariusza nie byłaby taka wesoła. W takich przypadkach, zdecydowanie wolę “te dobre” zakończenia.
Pozdrawiam
Galicyjski, może kod był długim zestawem losowo wygenerowanych cyfr trudnym do zapamiętania, a morał w tym, że siostra przyrodnia to też siostra i trzeba się nią opiekować. Pozdrawiam :)
George, chyba nie było długów, ale opieka nad nastolatką to niemały problem. Pozdrawiam :)
Witaj. :)
Ciekaw byłem przyrodniej siostry. Była sympatyczna i z pewnością będzie w przyszłości łamaczką męskich serc, jeżeli wcześniej nie wpadnie, jak moja mama.– tutaj powtórzenia, może zmienić na (?): Ciekawiło mnie spotkanie z przyrodnią siostrą. Okazała się sympatyczna i z pewnością będzie w przyszłości łamaczką męskich serc, jeżeli wcześniej nie wpadnie, jak moja mama.
Mam przy okazji taką refleksję, że to zawsze tylko my, kobiety, w przypadku przypadkowej/niechcianej/nieplanowanej ciąży, zostajemy uznane za “te, które wpadły”. :) Ot, kobiecy los… :)
Nasuwa mi się też pytanie: kto teraz opiekuje się dziewczyną?
Ów pomysłowy szorcik pozwala wyobraźni poszybować daleko, tworząc ciekawe dalsze losy dwójki rodzeństwa – dramatyczne, bizarro, komediowe, horrorowe, fantasy itp. :)
Klik, pozdrawiam serdecznie. ;)
Pecunia non olet
To zdecydowanie pomysł na coś dłuższego, choć wczuć się w osobę wychowującą się bez ojca z pewnością nie jest łatwo; ja nie podołałbym raczej; pozdrawiam, Koalo, serdecznie, MZ.:)
Bruce, zlikwidowałem wskazaną byłozę. Dzięki. Szort napisałem dzisiaj i wypuściłem, czego zwykle nie robię. O wpadce myślałem w sensie trafienia na takiego pana. :)
Maćku, może ktoś to rozwinie. Ja rzadko piszę coś dłuższego. Pozdrawiam :)
A tą swoją przyrodnią siostrę to spotkał w willi ojca, tak? Ona mieszka tam sama, nikt nie zauważył śmierci, jakby nie patrzeć, bogacza,, czy to mi o tej godzinie wyłączają się wszystkie moce interpretacyjne?
Chyba będę musiał powtórzyć tekst rano…
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Gryzoku, przypuszczalnie miała w willi służbę, ale ojciec chciał, żeby poznała brata i uważał, że przyda się jej taka opieka. Duch nie dał informacji o śmierci ich ojca, poza tym, że sporo czasu minęło, bo biurokracja, ale to, IMO, bez znaczenia. Może tryb życia nastolatki go zaniepokoił. :)
Cześć, Miś.
Krótko, dla mnie za krótko… ale z happy endem – o co coraz trudniej. Doceniam :)
Ramshiri, lubię króciaki, bo dyscyplinują autora, ale rozumiem, że czytelnik wolałby coś dłuższego. :)
Sorki Drogi Misiu, ale tak się czytelników nie zostawia. Zacząłeś opowieść, rozsiadłam się wygodnie, mam herbatkę… I co? Trudno było, ale się skończyło?!
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Łowuszko, zaznaczyłem, że to drabble, bo nie można zgłosić droubbla, więc jest sto słów więcej, niż się należało spodziewać, a każdy na tym forum ma wyobraźnię większą od mojej. :)
No, właśnie że nie! Ty Misiu prowadzisz swoją wyobraźnię na bardzo krótkiej smyczy, a jakby tak wyjść na łąkę i dać jej pobiegać?
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Łowuszko, Twoja wyobraźnia stworzyła inspirujący obrazek hasającej swobodnie wyobraźni, na podobieństwo psiaka. Napisz takie opko. :)