Profil użytkownika


komentarze: 109, w dziale opowiadań: 103, opowiadania: 62

Ostatnie sto komentarzy

Dzień dobry,

 

Gratuluję udanego tekstu – spodobał mi się.

Kupuję motywację bohaterki i jej postępowanie.

Opowiadanie bez zbędnych fajerwerków – idealnie w punkt, wszystkiego jest tu w sam raz.

 

Pozdrawiam i klikam na punkcik,

rr

Serwus, Koala!

 

Dzięki za przeczytanie i dobre słowo, mimo że od publikacji minęło już prawie dwa miesiące.

Jeśli chodzi o tytuł – jego zagadkę wyjaśnił Jim kilka wpisów wyżej.

„Chciałem użyć w tytule słowa koma – w znaczeniu śpiączki – z nadzieją, że nie zdradzi ono od razu zakończenia, a zostanie odczytane jako koma, czyli przecinek.”

Dzień dobry, George Hornwood,

 

Fajny pomysł na szorta.

Zaczyna się lekko i magicznie, a kończy jak uderzenie obuchem.

Podoba mi się.

 

Pozdrawiam,

rr

Dzień dobry, Anet,

 

Fajny szort – budzi niepokój, aż przechodzi dreszcz.

Gratuluję.

rr

Dzień dobry,

 

Bardzo dobre opowiadanie – wciągające, ciężko się oderwać.

Dobrze oddany stan bohatera, ciekawie opisany rytuał, interesująca konstrukcja kręgów, runy – ogień – krew.

Podobało mi się przeplatanie teraźniejszej akcji z retrospekcją – tekst się nie nużył i stopniowo odsłaniał kolejne tajemnice. To był udany zabieg.

Trochę przeszkadzały mi odstępy w akapitach i dialogach, a także jedno zdanie:

„I niech mnie chuj strzeli mówię naprawdę dużo” – nie chodzi o samo przekleństwo, tylko o to, że w tym miejscu wydaje się ono trochę niepasujące do całości.

 

Ogólnie – bardzo fajne, podobało mi się.

Klik

Pozdrawiam,

rr

bruce – “Przestroga rymowana po częstochowsku, czyli – nie serwujmy gościom truskawek!” 

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33269

Cześć,

 

Mam problem. Kto ich nie ma? – ale mój dotyczy Twojego tekstu.

„Mam coraz więcej, ale powoli opadam z sił” – bardzo dobre opowiadanie, ale… – do tego momentu. Dalej pewnie też jest w porządku, ale powiem tak: to już nie mój klimat.

Pierwsza część tekstu, jak wspomniałem, jest bardzo dobra – klimatyczna i świetnie oddająca stan bohatera.

 

Podchodzę bliżej i zauważam książki. Raczej same śmieci, ale coś mnie zbiera w moim małym, żydowskim serduszku. Bez zastanowienia biorę reklamówkę do ręki i przenoszę ją pod najbliższy dach.

W takich momentach zawsze przypomina mi się pewien letni dzień, w którym szedłem w deszczu w rodzinnym mieście. Zobaczyłem wtedy karton z rozmiękłymi okładkami i zrobiło mi się jakoś smutno.”

– Fajny, poruszający fragment.

 

Wokół mnie jest morze betonu. I żadnego schronienia. Gładka powierzchnia ciągnie się aż po horyzont, do tego mocno pali tu słońce.

Mój język jest wysuszony na wiór, a ciało nie ma już czego oddawać. Wiem i czuję, że to mogą być moje ostatnie chwile.

Jakiś czas temu próbowałem lizać beton, ale teraz nawet to mi przeszło. Nie mam nawet siły wstać. Leżę nagi na przeklętym betonie i nie mogę skosztować nawet kropli wody.”

Ten kawałek jest wyśmienity! Poezja w prozie – chapeau bas.

 

Do wspomnianego wyżej fragmentu opowiadanie jest świetne!

Pozdrawiam,

rr

fanthomas – “Cienie doktora Murnau” https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33190

Cześć BarteQo,

 

Gratuluję opowiadania – jest interesujące.

Zapewne można je jeszcze trochę dopracować, ale jak na początek, nie jest źle.

 

Pozwól, że ze swojej strony wskażę Ci miejsca, które sugerowałbym poprawić:

na której pasły się dzikie na przykład dzikie kozy – w tym zdaniu chyba wkradł się błąd. Może miało być: na której pasły się dzikie zwierzęta, na przykład dzikie kozy”?

 

“Przepraszam pana… – podjęła – ale czy nie nazywa się pan przypadkiem Robath Agarath” – to może nie jest błąd, ale sformułowanie pan brzmi dość współcześnie. Zastanów się, czy w konwencji fantasy nie lepiej byłoby użyć bardziej archaicznej formy, np.: Przepraszam, czy wy, panie – podjęła – nie nazywacie się przypadkiem Robath Agarath?

 

Pozdrawiam,

rr

Dzień dobry, Nikodemie,

 

Świetny pomysł na opowiadanie – wciągający od samego początku i do tego dobrze wykonany.

Kieszonkowy reaktor jądrowy – absurdalnie ciekawy koncept!

Nie do końca usatysfakcjonowało mnie zakończenie – nie piszę tego w ramach negatywnej krytyki, tylko chcę zaznaczyć, że fabuła była bardzo dobra, a zakończenie „tylko” dobre. Domagam się lepszego! (żart, oczywiście)

Jakbym się miał czegoś na siłę przyczepić, to może tego fragmentu:

„Dzwonek do drzwi rozbrzmiał akurat w momencie, gdy miałem wyjmować pizzę z piekarnika. Poirytowany zrzuciłem rękawicę kuchenną, wyłączyłem piekarnik i poszedłem otworzyć drzwi.” – jak dla mnie trochę zbyt wiele powtórzeń.

 

Niemniej – w ogólnym wydźwięku: super!

 

Pozdrawiam,

rr

Przednie opowiadanko!

 

Lekkie i wesołe.

Rycerz na smoki analogią stracha na wróble – super

Odzywki króla – naprawdę zabawne.

Rycerz, naturalny wróg smoka, ogranicza populację tegoż i prędzej czy później doprowadza do jego wyginięcia.” – cóż za oryginalna teza, genialne!

 

Podoba mi się – gratuluję!

rr

Serwus, Kolekcjoner Liter,

dziękuję za wizytę i za atrakcyjny (także wizualnie!) komentarz. Miło mi, że fraszka Ci się spodobała.

Widzę, że masz też swoje opowiadanie w becie – czekam zatem na jego odsłonę!

Pozdrawiam,

rr

Cześć,

Miło, że zrobiłeś kontynuację „Dziesiątego pokolenia”, bo – jak pamiętam, pozostawał niedosyt.

Ten szort jest równie dobry jak tamten. Gratuluję!

„Nie będzie dwunastego pokolenia.” – Na pewno? Ojciec nie miał gdzieś nieślubnego dziecka?

Pozdro,

rr

Serwus,

 

„To rak kości grożący przerzutami. Trzeba amputować nogę.

– Co? – Załamany Fox nie mógł uwierzyć w diagnozę. – W takim razie będę grać dalej, lecz na wózku!” – Brawo, to się nazywa hart ducha!

Nie słyszałem wcześniej o tym człowieku. Fajnie, że przedstawiłaś taką postać.

Dobry pomysł – zrobić bohaterem tekstu kogoś prawdziwego.

 

Pozdrawiam,

rr

Mimo wyeliminowania przez Ślimaka Giordana Bruna, to ja i tak obstawiałem jego – głównie ze względu na fragment: „trudno było określić jego wiek”. – Nie znamy dokładnej daty urodzin Bruna – według Wikipedii urodził się w styczniu lub lutym.

Co prawda nie zgadzał się koniec średniowiecza i początek odrodzenia, ale poza tym pozostałe fakty dało się w miarę dopasować.

Serwus,

 

A więc Savonarola – obstawiałem inny trop.

Przyznam, że czekałem na rozstrzygnięcie.

Fajny pomysł z pisaniem wierszy-zagadek. Bawi i uczy.

Oby więcej takich!

 

Pozdrawiam,

rr

Cześć,

 

Ciekawy szort – intrygujący początek, który potrafi wciągnąć.

Oczekiwałem, że coś jeszcze wyniknie z wątku muchy – a ten został urwany.

Niestety, trochę zawiodło mnie zakończenie. Człowiek przepadł… i tyle?

Niemniej, jak dla mnie szort jest raczej na plus

Pozdrawiam,

rr

Cześć,

Ciężki kawałek – przynajmniej tematycznie. Niesie ze sobą dużo emocji. Druga połowa tekstu skręca nawet gdzieś w stronę wiersza?

Czy te nawiązania do wilków to odniesienie do Wolfganga? (Link na końcu)

 

Pozdrawiam,

rr

Serwus,

 

Przeglądam starsze opowiadania i natrafiam na kapitalny kawałek – gratuluję!

Porównania mijanych pojazdów: „przegubowy transatlantyk”, „wyprzedzam nosorożca”, „panią ślimak” – idealne.

„Widma. Huśtają się, siedzą, stoją, tłoczą ze wzrokiem wbitym w tanie ekrany.” – huśtające się widma – świetne! Od razu widzę te szare postacie uczepione górnych uchwytów i barierek.

A na koniec – idealne zakończenie. Doceniam.

Lubię, gdy teksty mają zakończenia z morałem, twistem albo zdaniem, co kujnie jak szpilka – a to niestety rzadkość, więc tym bardziej brawa.

 

Pozdrawiam,

rr

Fajny tekst, zwłaszcza początek – intrygujący.

Ciekawy pomysł na bohatera, można by z tego zrobić większy cykl.

Ogólnie mi się podoba.

 

A propos ukrywania końcówek -em / -am – chyba trzeba by wprowadzić bezosobową formę słowa anonim (bo feminatyw to może „anonimka”?)

 

Pozdrawiam,

rr

Serwus,

 

„– Napisali, że pomysł nie jest nowy.

– To prawda, ale tak ci się spodobał, że zostawiłam cię z nim. Oświadczyłeś, zanim odeszłam, że wykorzystasz go w nowy sposób. Jestem od pomysłów, a nie od wykonania.” – dobre!

 

Podobno „od Homera wszystko już zostało wypowiedziane”, więc cokolwiek by człowiek nie napisał, zawsze można powiedzieć, że to parafraza czegoś wcześniejszego. Ale chyba właśnie o to chodzi – żeby starsze było inspiracją dla nowego.

 

Gratuluję dobrego tekstu, tym bardziej że to drabble.

 

Pozdrawiam,

rr

Życie to nie bajka. Jak widać – oszustwo, zdrada i podstęp popłacają.

Kto by się przejmował grawitacją – grunt(?), że są medale!

Najważniejsze, że nasza wygrała!

Fajny szort – brawo.

Pozdrawiam,

 rr

Uszanowanie,

 

na betalistę dodałem szorta. Proszę i zachęcam zarazem do betowania – mam tam kilka wątpliwości, co do których chętnie usłyszę Wasze opinie.

Z góry dziękuję za wszelką pomoc.

 

Tytuł: Polak zwyczajny – czyli siła Złego na jednego

Gatunek: inne, absurd i satyra w realiach czarcich mocy

Długość: 7684

Nie żebym się przymilał, ani, broń Boże, wpadał w samozachwyt, ale z właśnie z tych cytatów, które wymieniłeś, jestem zadowolony.” – O! Nieźle, że akurat wytypowałem te fragmenty, z których jesteś zadowolony.

 

Chyba trochę jednak się przejąłeś, zegarze. Lubisz, gdy cię słychać.” - Nie ukrywam, że to zdanie chętnie bym kiedyś „podkradł” i gdzieś wykorzystał  wink

Serwus MichaelBullfinch,

 

Chyba wszyscy już wcześniej wszystko napisali, więc niewiele mogę dodać.

Opowiadanie dobre – gratuluję. Wszystko napisane gładko i lekko, mimo piekielnej tematyki (choć może fragment z gwałtem śrubokrętem był dla mnie trochę zbyt mocny).

Podobnie jak Cezaremu, podoba mi się pomysł połączenia mitologii z wiarą chrześcijańską – kapitalne!

Gratuluję dobrego tekstu.

Powodzenia i pozdrawiam,

rr

Szanowny AP, moje nawiązanie do The Last of Us bynajmniej nie było krytyką Twojego tekstu – wręcz przeciwnie. Niech HBO/Maks wykupi od Ciebie prawa do scenariusza prequela!

Dzień dobry, Bartkowski Robercie,

 

„Rozwinięcie snu, który miałem jakiś czas temu.” – niezły sen!

 

Przeczytałem i co mogę powiedzieć ze swojej strony:

Jak dla mnie opowiadanie mogłoby być ciut lepiej dopracowane, zwłaszcza pierwsza część, ta ze snem. Niektóre zdania czytałem po dwa razy, żeby dobrze je zrozumieć. Część druga – ta w bunkrze – jest bardziej czytelna. Wydaję się, że tam zdania są krótsze i mniej rozbudowane. (zgaduję, że to celowy zabieg z Twojej strony, żeby wyraźniej oddzielić sen od jawy?).

Technicznych kwestii wolę nie oceniać – nie czuję się do tego kompetentny, a zresztą są tu lepsi specjaliści, ale pozwól, że wspomnę tylko o pierwszym akapicie i tych miejscach, które najbardziej rzuciły mi się w oczy:

 

„pożądaniem. oczy. Tak” – Oczy z dużej litery,

 

„chyba nawet nie warto choćby próbować tego liczyć. Poza tym, takich chwil nie warto mącić takimi ruminacjami” – powtórzenie,

 

„zwyczajnie zamrugałem oczami” – raczej bez oczami.

 

Niemniej jednak całość oceniam pozytywnie i samo opowiadanie mnie zaciekawiło, szczególnie fragment ze snu – jest intrygujący.

 

Wyłapałem też kilka – jak dla mnie – ciekawych zdań:

„Nie mógł to być Bóg, bo Bóg przecież nie ucieka.” – dobre.

„Chyba trochę jednak się przejąłeś, zegarze. Lubisz, gdy cię słychać.” – nie wiem czemu, ale to też mi się podoba. Fajna gadka do zegara.

 

Pozdrawiam,

rr

Cześć,

 

Fajny tekst – zdecydowanie bardziej zabawny niż straszny. To opowiadanie mogłoby spokojnie służyć jako prequel (albo alternatywny prequel) do „The Last of Us”.

Czy w nazwisku Jimiego H. nie wkradła się literówka?

 

Pozdrawiam,

rr

Serwus, Mariouszsz!

 

Bardzo udany tekst – ciekawa narracja w czasie przyszłym, fajnie napisane scenki, jakbym oglądał slajdy z życia. Do tego dobre zakończenie. Jak dla mnie wszystko siadło. Gratuluję!

 

Pozdrawiam,

rr

Serwus, Sajmon15,

 

Cóż powiedzieć – dobre opowiadanie, podobało mi się.

Koniec opowieści również bardzo dobry. Sprowadzenie igraszek z diabłem do „pigułki dzień po” jest rozbrajające. Jakie czasy, takie sposoby na diabła – trafione i pomysłowe!

 

Gratuluję dobrego tekstu.

Pozdrawiam,

rr

Nie omieszkam zajrzeć do wskazanych osób – a nuż się czegoś nauczę. Może w szkole miałem za mało zajęć z interpretacji wierszy… Albo po prostu jak ktoś jest kamieniem, to kamieniem zostanie laugh

 

P.S. Te cztero-znaki zapytania to nie celowo – strona rozbiła mi dwa uśmieszki i smutną minkę

Gochaw, Gochaw, Gochaw…

 

„Podziwiam Twoją odwagę” – słodkie. Miło mi, że wywarłem wrażenie swoją odwagą ???? Właśnie poczułem się jak uczeń, który pierwszy podniósł rękę.

Mam nadzieję, że napisanie czegoś jako pierwszy niczym mi nie groziło ????

Wierz mi, że doceniam Twój wiersz, ale ciężko mi powiedzieć o nim coś więcej – niestety nie potrafię interpretować poezji, więc wybacz, że omówiłem tylko jedno zdanie.

Z pewnością włożyłaś w ten utwór mnóstwo serca i jest pełen Twoich uczuć.

Ale chyba jestem zbyt prosty na poezję tych lotów – ja to raczej rymowanki ????

 

pozdrawiam wielce serdecznie 

rr

Cześć, Galicyjski!

 

Miło, że znalazłeś czas na mój wierszyk i że doceniasz.

Jeśli chodzi o rymy, tłumaczyłem już wcześniej, że przeważnie mają charakter gramatyczny, więc w tej kwestii jest jeszcze trochę do poprawy.

Co do rytmu – wydaje mi się, że wszystkie wersy są ośmiozgłoskowe, z akcentem na 3., 5. i 7. sylabie. Jeśli jednak zauważyłeś jakieś nieścisłości, chętnie to poprawię, bo choć czytałem tekst wielokrotnie, najtrudniej jest mi znaleźć błąd we własnym tekście.

 

Pozdrawiam serdecznie,

rr

Serwus,

 

Niestety nie umiem w poezję, ale:

nie będziesz Ikarem bo skrzydła odrastają

wraz z nowym natchnieniem” – to piękne zdanie, pokrzepiające.

 

Gratuluję i pozdrawiam,

rr

Dzień dobry Rybak3

 

Dzięki za szczerą opinię – czasem właśnie takie wypowiedzi pchają mnie do działania. Doceniam, że poświęciłeś czas, by zapoznać się z tekstem i podzielić spostrzeżeniami.

Co do rymów – to prawda, w przeważającej części są to rymy tylko gramatyczne, ale wydaje mi się, że w konwencji bajki nie są aż tak rażące. Niemniej zawsze jest coś do poprawy, więc nad tym będę pracował!

Pozdrawiam

rr

Serwus Krokus!

 

Dzięki za komentarz. Miło mi, że mimo pewnych technicznych niedociągnięć oceniasz fraszko-bajkę na plus – to mnie naprawdę cieszy. Mam nadzieję, że przyszłe fraszki, jeśli jeszcze jakieś powstaną, będą lepsze.

 

Dodam jeszcze, że w tej bajce nie zginęło żadne zwierzę, a już na pewno nie pies – tego też nie lubię.

Dzięki i pozdrawiam,

 

Robert psiarz Raks

Dzień dobry, GOCHAW,

 

Widzę, że i Ciebie wzięło na bajkę.

Udana bajka – a już na pewno bardzo smakowita: „mróweczki o smaku czystej koli, tuż po nich pomarańczowe żyrafy i do tego migdałowe wilki” – pychota! Tylko nie wiem czy wypada je smakować wink

Pewnie świetnie nadawałaby się na wieczorne czytanie do snu.

 

Pozdrawiam serdecznie,

rr

Finkla, a niech to pierwiastek sześcienny! Racja! Sigma był z Matplanety – że też o tym zapomniałem. Ciekawe, czy Pi-ngwin z Madagaskaru miał tam przodków.

Dzień dobry, Panowie,

 

dzięki za wizytę!

 

cezary_cezary, miło, że pozytywnie oceniłeś tekst – zwłaszcza że, jak sam piszesz, wiersze omijasz łukiem. Podobnie jak Ty, mam problem z ich oceną. Dla mnie są one zazwyczaj niedostępne ze względu na zbyt wysoką wartość artystyczną – czyli za wysokie progi na moje nogi.

Jeśli już zdarzy mi się pójść w formy wierszowane, to tylko proste bajki, fraszki, rymowanki.

Dzięki za kliknięcie!

 

MichaelBullfinch, dziękuję również za pozytywny komentarz. Tak, chyba masz rację – jak nic, pingwin to sigma!

 

Skryty, czekam, aż ujawni się skryty komentarz wink

 

Dzięki wszystkim,

Pozdrawiam

rr

Cześć, Lenti!

 

Wow – mocno udany szort!

Tak krótki, a tak głęboki.

Jak dla mnie – bardzo poruszający. Zostaje w głowie na długo.

 

Pozdro,

rr

Serwus, Bardjaskier!

 

Bardzo dobra rzecz!

Nie czytałem innych części cyklu, ale widzę, że koniecznie trzeba nadrobić.

Długie – owszem – ale jeśli coś jest ciekawe i dobrze napisane, to wchodzi jak szorcik.

Gratuluję!

 

Pozdrawiam

rr

Dzień dobry, HollyHell91,

 

Bardzo fajne opowiadanie – gratuluję!

Jest w nim groza, są momenty zaskoczenia, a do tego działa na wyobraźnię.

 Podobało mi się smiley

 

Pozdrawiam serdecznie,

rr

Cześć, dawidiq150,

 

Ciekawe opowiadanie – jest i trochę śmiesznie, i trochę strasznie.

Spodobał mi się Twój opis piekła – widać, że dobrze je sobie wyobraziłeś, bo zawarłeś sporo szczegółów dotyczących jego wyglądu.

Z tym zdaniem na końcu: „Dam sobie spokój z tą Ziemią. Jest masa innych światów” – masz rację, niech diabły znajdą sobie inną planetę!

 

Pozdrawiam i powodzenia

rr

Cześć,

 

Bardzo mi się to spodobało.

Atmosfera gęsta, czuć niepokój, a pierwszy akapit – jakbym oglądał stary film.

Oj, kruca bomba, dobre to!

 

Pozdrawiam,

rr

 

 

Czołem,

Dobre opowiadanie – lekkie, łatwe i przyjemne. Pogratulował!

Fajnie się zaczyna: „Została zmuszona do błyskawicznego załatwienia niedokończonych spraw, po czym opuściła toaletę.” – dobre, zabawne, dwuznaczne.

I fajnie się kończy: „Prawdziwe piekło zgotowaliśmy sobie sami… kto tak naprawdę jest diabłem” – dobre, pozostawia refleksję.

Pozdrawiam,

rr

Cześć,

Szotr chyba fajny. Piszę chyba, bo – jak dla mnie – zawiera trochę za dużo informatycznego żargonu, przez co niewiele z tego zrozumiałem. Część łapię, część się domyślam, a część zupełnie mi umyka.

Jeśli chodzi o wulgaryzmy, to chociaż jest ich sporo, to mimo wszystko dobrze wpasowały się w dialogi i nie brzmią sztucznie.

Pozdrawiam,

rr

 

Cześć wisnia_triplesix,

 Dobry szort – ma klimat i wciąga.

Interesujący sposób napisania, przypomina fragment książki paragrafowej albo sesję RPG – oryginalne podejście.

Fajne.

 

Pozdrawiam

rr

Cześć chalbarczyk,

Ciekawe opowiadanie, mocno klasyczne w realiach walki dobra ze złem. Ale mam wrażenie, że jest trochę za krótkie i przez akcja zbyt szybko pędzi. 

 

Skrzydła husarskie u aniołów – to genialne! Od teraz inaczej będę patrzył na husarię.

 

Brak konieczności dotrzymywania umowy przez demony – trochę to dziwne, ale z drugiej strony fajne przełamanie stereotypu. W końcu są demonami, więc mają moralność w zadku. Dobre!

 

Jest też kilka rzeczy, które mniej mi leżą:

Zaśmiała się w głos, puściła wodze i wyrzuciła ręce w górę. Jakże pięknie jest żyć! Wbiegła po schodach na górę, gubiąc po drodze futrzany płaszcz. Rzuciła się mężowi na szyję i przywarła do niego całym ciałem. Wciągnęła jego zapach, który tak bardzo nęcił. Oplótł ramieniem i ze śmiechem pchnął na łóżko.” – W tym miejscu zgrzytają mi powtórzenia, zwłaszcza że jednego można łatwo uniknąć. Chyba wystarczy zostawić samo „Wbiegła po schodach” – bo jakby biegła w dół, to byś przecież napisała, że zbiegła po schodach.

 

„rzuciła mu mieszek ze srebrem na stół.” – „rzuciła mu na stół mieszek ze srebrem” – dla mnie tak brzmi lepiej, ale to kwestia upodobań.

 

„Powoli lodowe igły zaczęły wrastać w ciało. Czuła, jak nogi i ręce oplata lodowy powróz.” – Tu również są powtórzenia, a dwa zdania dalej pojawia się jeszcze „lodowa skorupa” –  jak dla mnie to przynajmniej jedno „lodowe” za dużo, ale to też kwestia gustu.

 

„Niedługo podciągną artylerię”– Zatopiłem się w świat fantasy, a tu nagle wyjechała mi artyleria. Nie mówię, że to nie pasuje, ale trochę mi się to gryzie.

 

Pozdrawiam,

rr

Dzień dobry, GreasySmooth,

 

Dziękuję za przeczytanie szorta i podzielenie się spostrzeżeniami.

Każda uwaga jest cenna – nawet jeśli nie na teraz, to na przyszłość.

Cieszy mnie, że pomimo kilku drobiazgów niezbyt w Twoim guście, tekst wydał Ci się ciekawy i niebanalny.

 

Pozdrawiam serdecznie,

rr

Dzień dobry, Finkla,

 

Miło mi, że znalazłaś czas na przeczytanie wierszyka.

Dzięki za wskazanie miejsc do poprawy – każda uwaga nieco doszlifowuje tekst.

„Owe” – musowo zmieniam na „owo”.

„Grono było może małe,

„Niemniej jednak okazałe” – Miałem na myśli: okazałe duchem, odwagą itp. Zaślepiło mnie i nie zwróciłem uwagi, że „okazałe” przede wszystkim kojarzy się z wielkością fizyczną. Masz rację – oczywiście, że to ze sobą sprzeczne. Zmieniam cały wers.

Co do rymów… no cóż, faktycznie w zdecydowanej większości są gramatyczne. Zdaję sobie sprawę, że to te „gorsze”, ale poetą nie jestem i raczej nie będę, więc na razie zostawię je tak, jak są. :)

 

Dzięki i pozdrawiam serdecznie,

rr

Cześć,

 

Dobry szort, zabawny, choć wchodzenie w politykę to diabelsko śliska sprawa.

Komicznie wyszły dialogi Lucyfera i Mefista: „Wasza nieskończona wyrozumiałość, wasza niezmierzona racjonalność, wasza najinteligentniejsza przenikliwość” – jakbym widział Toudiego i Księciunia :D

Posadzkę wykładaną najlepszymi chęciami” – do czorta! To dobre zdanie. Przecież czymże innym może być wyłożone piekło?

 

Pozdrawiam,

rr

Cześć, freki,

Ciekawy szort, zgrabnie spisany

Choć fabuła wydaje się prosta (był słaby – dostał moc – stał się silny), to coś w niej jest, bo zapada w pamięć. Chyba chodzi o to ojcobójstwo na końcu. Jakby nie było – to jednak ojciec. Zabicie rodzica (albo dziecka) to chyba jedna z bardziej wstrząsających rzeczy.

Mocne.

Pozdrawiam,

rr

 

pnzrdiv.117

Komentarz z opinią przybędzie po ogłoszeniu wyników konkursu” – czyli takie hokus-pokus. OK, rozumiem. Będę czekał. 

O! Dzięki! – i Serwus, Koalo,

 

Mi też zgrzyta „przyszedł pomimo licznych drwin”. Nie mogłem znaleźć rymu do „pingwin”, przy zachowaniu 8 zgłosek i akcentów na 3, 5, 7, „przyszedł mimo licznych wydrwin” – choć to nie słowo – pasuje zdecydowanie lepiej. (A może zapisać to jako „wy-drwin”?)

 

Że nie wygląd, a chęć szczera,

Zrobią z ciebie… straszaka…?

Tu jednak zdecyduję się zostawić, jak jest – specjalnie nie rymowałem ostatniego zdania. Nie wiem, czy tak to wyszło w odbiorze, ale miało to być nawiązanie do przysłowia: „Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera.”

 

Dzięki za rady i miło mi, że spodobała Ci się rymowanka.

 

Pozdrawiam,

rr

Cześć,

Fajne opowiadanie – trafiło w mój gust.

 Lucek – ludzki diabeł, a z Pawlakiem to wiadomo: „Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być…”

 Pozdrawiam

rr

Cześć Adexx,

Dzięki za miłe słowa na temat tekstu i dzięki za klika

Skojarzenie z bajką dla dzieci jest jak najbardziej trafne – to w zasadzie bajka-rymowanka.

W jednym wersie nawet było : „Diabły wszystkie mnie wyśmieją, aż im jaja posiwieją”, ale ugrzeczniłem, bo jaja nie licowały z bajką.

Jeszcze raz dzięki!

 Pozdrawiam,

 rr

Serwus, pnzrdiv.117,

Dzięki za… kota, a przynajmniej za przeczytanie.

Przyznam, że nie wiedziałem, co to za stworzenie, i musiałem poszukać go w necie. Mniemam, że to kot z filmu Hokus Pokus, ale niestety nie oglądałem.

 

pozdrawiam,

rr

Bardzo fajny i faktycznie ciepły szort – aż miło.

 

 Dziś to kolejne opowiadanie, które przypomniało mi pewną scenę z TV:

Stary serial „Nieustraszony”:

Główny bohater, Michael Knight, mówi coś do swojego inteligentnego, gadającego samochodu.

Stojąca obok starsza pani, widząc to, komentuje ze zdziwieniem:

„Phi, jak można mówić do czegoś, co ci nie odpowie” – powiedziała do pieska na rękach.

Cześć, Lukista,

 

Fajne i ciekawe opowiadanie/szort – podobało mi się.

Ja również widziałbym tu jakieś akapity.

 

W zdaniu „Stałem nieruchomo przez siedem i pół godziny” dodałbym „okazało się, że stałem…

 

Twoje opowiadanie przywołało u mnie wspomnienie niszowego serialu „Zagubiony pokój” w którym zbieracze, też kolekcjonowali tajemnicze artefakty z rzeczonego pokoju.

 

Pozdrawiam,

rr

Cześć,

 

 Fajny szrot. Choć widziałem, że krótki – czytałem z ciekawością.

 Pozostaje niedosyt. (do-wyobrażam sobie: może syn wyruszył w morze, by pomścić ojca i historia się zapętla?).

 

Pozdrawiam,

rr

Serwus, Bruce!

 

 Cieszy mnie, że Ci się podobało i dziękuję za klika.

W końcu sama mówiłaś: “pisz wiersze” – więc ośmielony tymi słowami, napisałem.

 

Temu – oczywiście, że razem! Sylabizowałem sobie i nie usunąłem przerwy. Dzięki za spostrzegawczość.

 

„Zgadzam się, że i sowa, i kot, i pies faktycznie mogą nieźle przestraszyć. ;)” – a pingwin to nie? Jakby mi zza nagrobka wyskoczył krzyczący pingwin, to bym się zląkł nie na żarty! ;D

 

Pozdrawiam i Tobie również życzę powodzenia w konkursie.

rr

Cześć,

 

Fajny szort – daje do myślenia. Mnie się podoba. Fajnie, że nawiązałeś do Republiki, choć zorientowałem się o tym dopiero na końcu.

Może gdyby w podziemiach biblioteki siedział obywatel G.R.Z.E.G.O.R.Z., a Warszawa była republiką influencerską… Ale wtedy pewnie byłoby to zbyt oczywiste.

 

Pozdrawiam,

rr 

Cześć,

Dziękuję za przeczytanie – cieszy mnie, że dobrze Ci się czytało. To bardzo miłe.

 

Jeśli chodzi o zimne, niebieskie światło – jak dla mnie, ono jednak nie pasuje do opisu „odchodzenia”, „znikania jak słońce za horyzontem”. Z takim obrazem raczej kojarzy się światło czerwone – ciepłe. Choć technicznie zapewne masz rację, że ekran emituje światło o niebieskiej długości fali, które może wpływać na jakość snu.

 

Niemniej, dzięki za spostrzeżenie.

Pozdrawiam,

rr

Świetne – trzyma w napięciu do ostatniego zdania, a potem rozbraja śmiechem.

rr

“Filozofowie zajmujący się Niczym na przestrzeni wieków…” – fajna dwuznaczność yes

Cześć, Hesket,

Dziękuję za pochwalenie tekstu. Miło mi, że Ci się spodobał.

 

Wiem, że jak już ma się gotowy tekst, to łatwo powiedzieć, że każda kropka była zamierzona, ale – jak pokazują poprawki i komentarze – tak nie było.

Niemniej co do dzielenia zdań od nowej linii – tak, to było celowe. Chciałem uzyskać napięcie poprzez wrzucanie bardziej obrazów niż opisów sytuacji. Nowa linijka – nowy obraz (to podobno nawet ma swoją nazwę).

A czemu tak? Bo, szczerze mówiąc, nie potrafię w inny sposób wywołać zamierzonego efektu. Ktoś bardziej doświadczony pewnie zrobiłby to na wiele lepszych sposobów – ale nie ja.

 

„Wydaje mi się, że piszesz nie od wczoraj” – w zasadzie to „piszę od wczoraj”. Kilka lat temu napisałem dosłownie dwa teksty do szuflady. Jeden siedzi tam nadal, a drugi wrzuciłem tutaj. A to, że da się go w ogóle jakkolwiek czytać, to w dużej mierze dzięki korekcie użytkowników – w szczególności Ambushregulatorzy (którym jeszcze raz serdecznie za to dziękuję).

 

Pozdrawiam i kłaniam się,

rr

Hej,

 

Prosto, fajnie i na wesoło – mnie się podoba.

Czy „święta Wojna DLC to dodatek za darmo, czy trzeba dopłacić? ;D

Ciekawe, czy w tym świecie też wprowadzono coniedzielne mikropłatności.

 

Pozdrawiam,

rr

Dzień dobry, Unfall,

 

Dziękuję za przeczytanie szorta oraz za miłe słowa na jego temat. Jestem również bardzo wdzięczny za punkcik promujący do biblioteki – dla kogoś początkującego, jak ja, to wiele znaczy.

 

Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam,

rr

Cześć Czeke,

 

Fajny, przyjemny szorcik na jedno chapnięcie. Rozweselił mnie w szczególności fragment:

„…Nie wiem. Grzegorz? Gabriel?

– Goryl! Goryl górski!”

 

A propos dowcipu Starego Jędrzeja z duszą dla diabła – Twój tekst przypomniał mi jedną z prześwietnych przygód Tytusa de Zoo, w której Tytus, w zamian za pewną pomoc, sprzedał diabłu duszę z żelazka… a właściwie to z prasolotu.

 

Pozdrawiam,

rr

Cześć, Galicyjski!

 

Dziękuję serdecznie za komentarz oraz za kliknięcie.

Cieszy mnie bardzo, że short Ci się podobał.

 

“– Nie rób tego! – wył rozsądek. – Cofnij się!” – Masz rację, oczywiście, że orzeczenie powinno być pierwsze – zmieniam na „zawył rozsądek”.

 

„…dłonie na ciele… jakby ciało…” – Powtórka z rozrywki. Ile razy bym nie sprawdzał, zawsze coś mi umknie. Dzięki za wyłapanie – poprawiam.

 

„Mógł czuć podniecenie przed wejściem w dziurę” – oj, zabrzmiało to ciekawie wink

 

Co do wzwodu – przecież nie każdy musi być na tle erotycznym. W moim zamyśle nie był to wzwód stricte erotyczny, choć po części może i tak. Raczej wynikał z ekscytacji i pożądania, by tam wejść – dopływ dopaminy, testosteronu itp. (Niektórzy sportowcy, zwłaszcza ci w obcisłych szortach, też czasem mają „problem” na podium).

Hej, Odolan. Sebastian P,

 

Dziękuję za komentarz i miło mi, że doceniasz tekst.

 

Pozdrawiam,

Rr

Cześć, beeeecki,

 

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

 

„Umięśniony – ale nie jak kulturysta, bardziej jak lekkoatleta.” – zanotowane, zmienione.

 

 „Chyba nie robiło to na nim wrażenia” – chyba masz rację, zmieniam na: Nie wyglądał na poruszonego.

 

Tylko… tylko… – Nic mnie tak w tekstach nie drażni jak powtórzenia. Jak mogłem tego nie wyłapać! Dobrze, że ktoś czuwa – dzięki!

 

Fantastyka? – Niestety, jak tłumaczyłem wcześniej, została w poprzedniej wersji tekstu (niedaleka przyszłość, dziewczyna – ćwierćandroid, nie wie co robić w bibliotece. Czasy idą do przodu, a stare schematy zostają). Wyłączyło zbędne zmysły, włączył się filtr oszczędzania energii, włączył się tryb… – z tamtej wersji zostały tylko sformułowania pasujące do obu światów.

Najwyraźniej to mój błąd, że zbyt pochopnie postanowiłem uwspółcześnić tekst. Co się w takich przypadkach robi na portalu? Dodać coś sci-fi czy usunąć tekst?

 

Dzięki za spostrzeżenia!

Pozdrawiam,

rr

Dzień dobry, GalicyjskiZakapiorze,

 

Bardzo dobre opowiadanie, czyta się jednym tchem.

Połączenie Lovecrafta z PRL – majstersztyk!

Nigdy nie spotkałem takiego połączenia, a to naprawdę w świetny pomysł. Oby więcej takich kawałków.

O warsztacie się nie wypowiadam, bo to nie moje progi, ale czyta się tak gładko, że musi być dobry.

 

Fragment „pielęgniarze musieli być ludźmi sumienia, bo widząc, że nie stawiam oporu, przypieprzyli mi tylko po razie.” – fajny, uśmiechnąłem się.

 

Na koniec jedno spostrzeżenie:

 „Mówił o żółtej diablicy, która zjada pacjentów szpitala. Dziesiątki razy słyszałem o tej zjawie od Anuszki. Czy możliwe, by dwoje pomyleńców miało identyczne urojenia? Panienka przyzna, że to rzecz niepodobna.” – Może jest szansa, że pacjenci rozmawiali ze sobą i nakręcali swoimi fobiami?

 

Pozdrawiam,

rr

Serwus, Jim,

Bardzo fajne opowiadanie, i to do tego zbudowane praktycznie na samych dialogach, które są wyjątkowo naturalne.

Wchodzi niezwykle lekko.

Podoba mi się!

 

„Jestem starszy niż wiedźmini.”fajny tekst.

 

Gdyby Majowie jeszcze istnieli, zrobiliby w tym momencie to, co wszyscy, gdy się im kończy kalendarz. Czyli?

– Wzięli by nowy?jeszcze lepszy tekst. ;) (wzięliby)

 

pozdrawiam,

rr

Cześć, GOCHAW,

 

Bardzo mi miło, że Ci się spodobało.

Serdecznie dziękuję za przeczytanie i miłe słowa – rozpuszczam się jak masło na słońcu!

 

 

 

 

Jim

Również ciekawe stwierdzenie: „Dobry styl powinien być przezroczysty. Co wcale nie znaczy, że nie może przy tym być charakterystyczny.” Nadaje się na sentencję lub jakąś maksymę.

Podobno (czytałem o tym w dwóch wywiadach), tłumacze pracujący nad przekładami książek wyznają podobną zasadę: „dobre tłumaczenie (styl) powinno być przezroczyste”.

d.pankovski

„Dobry pisarz prozy to nie ten, kto najpiękniej komplikuje, lecz ten, kto najprościej opowiada rzeczy piękne.” – Ładne, dobrze powiedziane. 

To trochę jakby parafraza

„Doskonałość osiąga się nie wtedy, kiedy nie można już nic dodać, lecz gdy już niczego nie można ująć.” – Antoine de Saint-Exupéry.

Serwus Jim,

 

Dzięki, że ponownie wpadłeś na mój tekst, i dzięki za wpis!

Ledwo zdążyłem nanieść poprawki z poprzednich komentarzy, a tu już kolejna osoba :)

Fajnie, że Ci się spodobało – bardzo mi miło.

Co do przesadzonych metafor, to mamy 2:1 (normalnie jak mecz!).

 

Dzięki, pozdrawiam,

rr

Dzień dobry, d.pankovski,

 

Również dziękuję za przeczytanie i uwagi do tekstu.

Cieszę się, że ostatecznie uznajesz tekst za zabawny z ironizującym dramatyzmem – właśnie taki miał być jego wydźwięk.

 

Odnośnie Twoich spostrzeżeń:

Problem: Brak konsekwencji czasowej („padał deszcz” – czas przeszły, a „nadal leje” – czas teraźniejszy). – Też się nad tym zastanawiałem, jak to będzie zrozumiałe. Chciałem jakoś podkreślić, że bohaterka nie może wyjść na zewnątrz, bo nadal pada, ale może masz rację, że to niepotrzebny dodatek. Czytelnik sam może się domyślić – zmieniam: Na zewnątrz padał deszcz, nadal leje jak zebra –> Lało jak zebra.

 

Poprawka: „Co było robić? Na zewnątrz lało jak z cebra.” – Sformułowanie „leje jak zebra” zamiast „leje jak z cebra” jest tu użyte nieprzypadkowo. Taką właśnie wiedzę/język ma bohaterka.

 

Problem: Metafora „bez powietrza” jest przesadna wobec sytuacji wyładowania telefonu… – Metafory są celowo przesadzone, tak jak pisałem w odpowiedzi do Chalbarczyk: rozładowany telefon – dramat na miarę życia. Ale skoro już druga osoba zwraca na to uwagę, może coś w tym jest.

Sformułowanie „przecież nie można żyć bez powietrza” jest parafrazą pewnego zdania z innego utworu, ale może faktycznie to trochę na wyrost. Przemyślę to.

 

Dzięki, pozdrawiam,

rr

Dzień dobry, chalbarczyk,

 

Dziękuję za komentarz.

Miło mi, że uznajesz tekst za ciekawy i gładko napisany – cały czas staram się uczyć oraz próbować różnych stylów, wersji i sposobów pisania.

Rzeczywiście, fantastyki jest tu niewiele. Zabawne, że wcześniejsza wersja shorta była sci-fi, ale wydawała mi się niezrozumiała i zbyt naciągana, więc ją uwspółcześniłem – może to był błąd.

W moim zamyśle rozbudowane porównania miały być przeciwwagą dla błahej historii: rozładowany telefon – dramat na miarę życia.

Czy przesadziłem? Hmm… być może.

Dziękuje i pozdrawiam,

rr

Dzięki za komentarz!

Miło mi, że uznałaś szort za zacny – bardzo mnie to cieszy.

Pozdrawiam,

rr

Hej, MichałBronisław

 

Miło mi, że Ci się podobał. 

Dzięki za komentarz.

 

Pozdrawiam,

rr

Serwus,

Fajne opowiadanie / short!

Ciekawy opis Kopyta – jakby żywcem wyjęty z bestiariusza.

Czytając tekst, miałem wrażenie, że pochodzi z któregoś „Wiedźmina”.

 

Pozdrawiam

rr

Cześć ILoveCompany!

 

Natknąłem się na Twój fragment opowiadania, ponieważ zauważyłem, że jesteś tu nowicjuszem, podobnie jak ja. Z tego powodu postanowiłem napisać Ci komentarz.

 

Na początek chciałbym zwrócić Ci uwagę, choć nie jestem pewien, na ile to jest prawdziwe, bo sam jestem tu od niedawna. Niemniej jednak, według regulaminu, teksty oznaczone jako fragmenty podobno nie „sprzedają się” dobrze. „Przy wyborze tekstu na portalowy debiut warto mieć na uwadze, że fragmenty nie cieszą się tu popularnością (zob. p. 10, ostatni podpunkt pierwszej sekcji)” – https://fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842

 

Z Twojego opisu wynika, że jest to fragment powieści (choć jeszcze nie skończonej) – gratuluję ambicji! To dobrze, że wrzucasz coś do oceny, zanim skończysz dzieło. Dzięki temu możesz sprawdzić swój styl, a lepiej poprawiać coś teraz, niż później całą książkę.

 

Pozwól, że podzielę się kilkoma uwagami dotyczącymi Twojego tekstu. Ponieważ, jak wspomniałem, jestem również nowicjuszem, wskażę tylko te, które moim zdaniem najbardziej rzucają się w oczy. Chociaż wytypowałem kilka innych, nie będę się nimi dzielić, bo sam nie jestem pewien ich poprawności/błędności. Może tylko zaszkodziłbym, zamiast pomóc. Wolałbym, żeby wypowiedzieli się użytkownicy z większym doświadczeniem – ich wiedza na pewno będzie bardziej pewna niż moja.

 

Na koniec chcę ci wspomnieć, że sam fragment był Interesujący. Zaintrygował mnie świat/uniwersum w którym dziej się akcja.

 

Zauważyłem też, że w całym tekście masz stosunkowo mało powtarzających się słów w zdaniach czy akapitach. Według mnie to dobra cecha, z którą ja wciąż walczę.

 

Na te słowa z pobliskiej karczmy wysypał się tłum mężczyzn, kobiet i starców. Wszyscy z nich byli niezwykle ciekawi…” – Niepotrzebne z nich.

 

na twarzy miał zmarszczki i paskudne blizny sięgające mu od podbródka…” – Zbędne mu, wiadomo kogo opisujesz.

 

„Inwin zbliżył się do niego i przeniknął go swymi ognistymi oczyma…” – Bez swymi, bo wiadomo, że patrzył swoimi oczami.

 

„– Szczęścia życzę! Hahah!” – Osobiście nie przepadam za taką onomatopeją. Nie wiem czy to jest błąd czy nie. („Nam chodzi o odgłos paszczą” – “Rejs” Marka Piwowskiego ). Może Lepiej napisz: „– Szczęścia życzę! – zaśmiał się głośno (itp.).

 

„sekundanci stanęli po ich bokach i jako pierwsi wyszli na środek okręgu…” – Dając spójniksugerujesz, że działo się to w tym samym czasie, a nie mogli jednocześnie stanąć i wyjść na środek. Może: „…bokach, po czym/ i po chwili /a następnie jako pierwsi…” lub coś podobnego.

 

„– Śmierć zwiastuje nad nami – powiedział beztrosko Inwin i zaczął śmiać się wniebogłosy: – Hahah! Hah! Hahah! – Moim zdaniem wystarczy samo „śmiać się wniebogłosy” bez „Hahah…”.

 

„Dawirynowi nie stroiło się na żarty…” – Tu nie jestem pewien, czy „się” jest potrzebne – niech wypowie się ktoś mądrzejszy. Poza tym, chwilę później powtarzasz zaimek „się” w zdaniuI zaczęło się”.

 

„że widzowie nie nadążali nad tym, kto atakował, kto blokował, a kto unikał.” – Może: „nie nadążali obserwować” zamiast „nie nadążali nad tym” – brzmi naturalniej.

 

„potem wstał na obie nogi i nie marnował czasu…” – Sugeruję usunąć „obie nogi, bo to jest zrozumiałe, że wstał na nogi i raczej oczywiste, że na obie.

 

„Teraz zaś Inwin znów się śmiał, śmiał się do rozpuku: – Hahah! Haha! Hahah!” – To samo co wyżej na temat śmiechu.

 

„Ludzie bali się jego śmiechu i odsuwali się od niego.” – Dwa zaimki w jednym stosunkowo krótkim zdaniu. Może: „Ludzie bali się jego śmiechu i trzymali z dala”.

 

Na koniec jeszcze raz powtórzę, że to są rady nowicjusza-amatora, więc albo popraw wskazane fragmenty albo poczekaj, aż ktoś z większym doświadczeniem je potwierdzi.

 

Powodzenia!

rr

 

 

 

Cześć, GOCHAW

Tobie również serdecznie dziękuję za klika oraz za miłe słowa na temat tekstu.

Dziękuję i pozdrawiam

rr

Serwus, Jim

Dzięki za klika ????

Miło słyszeć, że Twoje myśli podążyły po utkanej przeze mnie nitce. Cieszę się, że udało mi się utrzymać tajemnicę do końca.

Dzięki, pozdrawiam

rr

Dzień dobry, Ambush, chalbarczyk, lenti, Rafael Sanki oraz Jim

 

Serdecznie dziękuję Wam za przeczytanie tekstu i wszystkie miłe słowa. Wasze komentarze są dla mnie bardzo pomocne i motywujące do dalszego pisania.

Szczególne podziękowania kieruję do Ambush, chalbarczyk oraz Rafaela Sanki za wskazanie miejsc wymagających korekty. Doceniam to tym bardziej, że w okresie świątecznym Wasz czas był pewnie bardziej ograniczony. Dzięki!

 

Ambush:

 Dziękuję Ci ponownie za korektę! To już nie pierwszy raz, kiedy pomagasz mi z tekstem, więc tym bardziej jestem wdzięczny.

 

Masz rację – zapis „badania potwierdzały…” rzeczywiście mógł sugerować, że chodzi o jego własne badania. W pierwotnej wersji było „liczne badania potwierdzały…”, ale ponieważ w zdaniu wcześniej użyłem słowa „liczne złamania…”, więc w tym je bezrefleksyjnie usunąłem, nie zauważając, że zmienia to sens. Poprawiłem na „badania naukowe…”.

 

„Spokojniejsze, bardziej uporządkowane, z mniejszą ilością trosk, a większą harmonią.

“Dopięłabym do poprzedniego zdania, bo teraz to jest nie wiadomo co. Nie ma podmiotu, ani orzeczenia.” – Chodziło Ci o to, żeby zapisać spokojniejsze małą literą, by podporządkować wymienione stany poprzedniemu zdaniu? Czy może miałaś na myśli coś innego?

 

„Rzuconą szyszką” – faktycznie słowo „rzuconą” nie było konieczne – usunąłem.

 

Co do uwagi: „Warto by oddzielić myśli bohatera od narracji. Może kursywą?” – czy mógłbyś rozwinąć, podpowiedzieć mi, co dokładnie masz na myśli? Chodzi o to konkretne zdanie, które wymieniasz, czy ogólnie o wszystkie myśli bohatera w tekście? Bo trochę ich tam jest.

 

chalbarczyk:

„Poczuł coś [,] czego od dawna nie zaznał” – słuszna uwaga, że brakowało przecinka. Dodałem przecinek i lekko zmodyfikowałem zdanie.

 

„Pogoda była idealna do aktywności” – faktyczne dodanie przymiotnika do aktywności poprawi zdanie.  

 

Jeśli chodzi o opis pogody… to przyznam z lekkim zawstydzeniem – nie był to umyślny zabieg, wyszło niechcący. „Nieogarniona cisza…” faktycznie była celowa, by zasugerować, że coś nadciąga, ale już fragment że, było chłodno, wisiał deszcz, a niebo zasnuły sine chmury – to była po prostu rzeczywista pogoda za oknem, gdy pisałem tekst. Fajnie, że odczytałaś w tym coś więcej, choć żałuję, że nie było to moje zamierzone działanie. Pokazanie jeszcze bardziej nierealnej pogody mogłaby być ciekawym zabiegiem literackim.

 

Rafael Sanki:

Dziękuję za miłe słowa – to naprawdę bardzo cieszy. Fajnie wiedzieć, że będziesz śledzić kolejne teksty.

„A zwód stał się niemal bolesny” – oczywiście, że miało być „wzwód”! Dzięki za wyłapanie tej perełki, bo to niezła wtopa, aż mnie rozbawiło. Przecież to nie jest mecz koszykówki żeby robić zwody. Dobrze, że ktoś ma czujne oko :)

 

Lenti:

 Dzięki za dobre słowo i docenienie pomysłu z czarną otchłanią „wracania” do życia jako kontrą do motywu białego światła przy umieraniu. Szkoda, że zakończenie nie trafiło w Twój gust, ale rozumiem – każdy ma swoje preferencje. Dla mnie to cenna wskazówka na przyszłość, co może lepiej zagrać.

Z ciekawości – i to pytanie do Ciebie oraz wszystkich komentujących – w którym momencie zorientowaliście się, że akcja dzieje się w śpiączce, a pięcioletnie życie bohatera to jego projekcja? Czy był to tytuł, czy konkretny fragment tekstu? Pytam, żeby wiedzieć na przyszłość, jak dozować tajemnicę i nie zdradzać zbyt wiele zbyt wcześnie.

 

Jim:

Dziękuję za miłe słowo! Jestem pod wrażeniem, że idealnie trafiłeś z interpretacją tytułu. Nie dlatego, że nie wierzę w Twoją przenikliwość, ale dlatego, że sam nie byłem do końca przekonany, czy ten tytuł nie jest zbyt pokręcony. Tak, chodziło właśnie o zestawienie: stan/życie przed wypadkiem – śpiączka – stan/życie po wypadku.

Chciałem użyć w tytule słowa koma – w znaczeniu śpiączki – z nadzieją, że nie zdradzi ono od razu zakończenia, a zostanie odczytane jako koma, czyli przecinek. 

 

Dzięki raz jeszcze i pozdrawiam serdecznie,

rr

 

 

Dzień dobry, regulatorzy

 

Dziękuję serdecznie za przyjrzenie się opowiadaniu i wyłapanie błędów.

Spojrzenie na tekst cudzymi oczami znacząco poszerza perspektywę i jest dla mnie bardzo pomocne. Dzięki Twoim uwagom dostrzegłem niedociągnięcia, które – z powodu braku wiedzy lub zwyczajnego przeoczenia – sam pominąłem.

Wprowadziłem poprawki w oznaczonych przez Ciebie fragmentach, jednak kilka z nich chciałbym jeszcze omówić lub krótko się do nich odnieść. Mam na myśli m.in.:

 

 z posrebrzanymi ostrzami. → Ile ostrzy miał drugi miecz? – Być może to mój błąd, że nie zaznaczyłem tego w tekście – ale Nadmir nie posiada japońskiej katany, z jaką biegał Michał Ż. w polskiej ekranizacji Wiedźmina i z jaką często jest kojarzony, lecz miecz bardziej tradycyjny, europejski, średniowieczny – z dwoma ostrzami, po obu stronach głowni. Stąd użycie ‘ostrzami’ w liczbie mnogiej.

 

Co do fragmentów: „Chędożone mutanty… → Obawiam się, że to słowo, jako zbyt współczesne, nie ma racji w tym opowiadaniu.” oraz „Udawał przy tym, że jest zrelaksowany… → To słowo, jako zbyt współczesne, nie ma racji bytu w tym opowiadaniu – Słowa „zrelaksowany” i „mutanty”, o których piszesz, że są zbyt współczesne, jeśli nie stanowi to problemu i nie zaszkodzi opowiadaniu, wolałbym zostawić (w zasadzie to mutant zostanie, „zrelaksowany” w ostatniej chwili zamieniłem).

Pisząc opowiadanie, posiłkowałem się słownictwem z sagi wiedźmińskiej, a oba te słowa pojawiają się w książkach A. S. – zwłaszcza dość często „mutant” w odniesieniu do wiedźmina(ów) – którzy przecież powstali przy pomocy mutagennych eliksirów

Nawiasem mówiąc, już poza dyskusją nad tekstem, to moim zdaniem świat wykreowany przez A. S. cechuje się dość dużą nowoczesnością w mowie, obyczajach i ogólnym funkcjonowaniu. (Dlatego nieprzypadkowo wybrałem właśnie to uniwersum, bo wydaje mi się, że ma odrobinę niższy próg wejścia w tematykę fantasy/średniowiecze). Dla przykładu, można tam znaleźć takie rzeczy jak: banki, czeki podróżne, tablice z ogłoszeniami, czy czar… „spakowanie – kompresja artefaktowa”, który można odczynić przez zaklęcie „rozpakowanie” – Jak dla mnie to chyba wyraźne nawiązanie do kompresji plików komputerowych, zwłaszcza że ma analogiczne działanie.

 

Odnośnie fragmentu:– Co to do cholery ma być?! – wrzasnął Ścibor. → W czasach tego opowiadania nie znano przekleństwa cholera.

Proponuję: – Co to, do diabła, ma być?! – wrzasnął Ścibor.Jeśli to nie stanowi problemu, wolałbym nie używać słowa „diabeł”, ponieważ osobiście kojarzy mi się ono zbyt chrześcijańsko i, moim zdaniem, nie pasuje do tego uniwersum. Choć trzeba przyznać, że w sadze o Wiedźminie A. S. wielokrotnie pojawia się to słowo jako przekleństwo, to jednak „cholera” pada tam równie często – i chyba to mi bardziej pasuje.

Co do słowa „cholera” – zakładając, że świat fantasy zazwyczaj przywodzi na myśl europejskie średniowiecze – to wydaje mi się, że było ono już wówczas używane. Niemniej jednak niewykluczone (chociaż nie jestem biegły w tej kwestii i mam małe o tym pojęcie) że faktycznie zaistniało jako przekleństwo dopiero za czasów europejskich epidemii cholery, które miały miejsce już po średniowieczu (o ile to masz na myśli, pisząc „że w tamtych czasach nie znano tego przekleństwa”).

Szczerze mówiąc, nie wiem, czy inni twórcy też tak mają, ale ja mam problem z przekleństwami w światach fantastyki. Ciężko dobrać takie, które naprawdę pasują do kontekstu – bo albo są zbyt mocno osadzone w konkretnej kulturze, albo zbyt wulgarne, albo wręcz przeciwnie – brzmią infantylnie.

 

Na koniec chciałbym zgłębić ten temat, żeby mieć wiedzę na przyszłość.

„Spływało to po nim jak woda po utopcu… → Spływało to po nim jak woda po kaczcegęsi

Coś spływa po kimś jak woda po kaczce/ gęsi to związek frazeologiczny…

Owszem, słyszałem, że związków frazeologicznych nie powinno się zmieniać, ale wydawało mi się, że dotyczy to pism formalnych, reportaży, tekstów publicystycznych, naukowych itp.

Rozumiem, że nie byłoby to mile widziane np. w dramacie dziejącym się współcześnie, bo czytelnik mógłby to odebrać jako zbyt żartobliwe lub wręcz niezrozumiałe. Ale czy w tym przypadku – opowiadaniu fantasy – nie może być to dopuszczalne? Wszak nie zmienia to sensu wypowiedzi – przesłanie pozostaje to samo i jest rozpoznawalne dla czytelnika (oczywiście takiego, który jest obeznany z tym uniwersum).

Czy w świecie, gdzie mamy do czynienia z fantastycznymi istotami, nie mogą się zmienić elementy kulturowo-językowe?

Przecież akcja opowiadania (fantasy, sci-fi) mogłaby się toczyć w miejscu lub na planecie, gdzie w ogóle nie ma kaczek.

Oczywiście nie upieram się przy tym wywodzie – jeśli się mylę albo zasady pisania jednoznacznie tego zabraniają, to naturalnie usunę ten fragment.

 

Jeszcze raz dziękuję Tobie oraz pozostałym komentatorom za poświęcony czas i wnikliwość!

 

Pozdrawiam,

rr

Nowa Fantastyka