
komentarze: 848, w dziale opowiadań: 721, opowiadania: 360
komentarze: 848, w dziale opowiadań: 721, opowiadania: 360
Cześć Robercie Raksie!
Dzięki za uwagi, rzeczywiście powtórzeń mogłam uniknąć.
Miło mi, że Ci się spodobała taka walka dobra ze złem.
Pozdrawiam!
Cześć!
o granicach pomiędzy dobrem, a złem, o człowieczeństwie.
bez przecinka:
o granicach pomiędzy dobrem a złem, o człowieczeństwie.
Opowiadanie spodobało mi się. Pomimo krótkości tekstu udało Ci się dosyć plastycznie nakreślić głównego bohatera. Puenta mimo wszystko optymistyczna.
Pozdrawiam!
Cześć Freki!
Przerażający, nie pozostawiający czytelnikowi nawet skrawka nadziei szort.
Pozdrawiam!
(biały wiersz)
na Rynku Starego Miasta
chłopiec dziewczynie szepce czułe słówka
miasto przykłada ucho
i wzdycha
Jutro otworzy swe podwoje
a wtedy wszyscy przyjdą do niego
starzy i młodzi, dziewczynki i chłopcy
promienni
Przez bramy wjechały czołgi
Płoną domy jeden za drugim
Zamarło strwożone moje miasto
znów wojna
Dzięki Anet :)
Optymistyczne, z kilkoma literami melancholii :)
Pozdrawiam!
Fajne :)
Cześć Dawidzie!
Wzruszający i ciepły szort o Babci. Aż by się chciało bardziej zanurzyć się w retrospekcji i posłuchać trochę więcej babcinych powiedzeń. Może kiedyś napiszesz coś dłuższego o Babci? Chętnie przeczytam :)
Klikam do biblioteki!
Cześć Dawidzie!
Przecinków nie zaznaczam, jest ich dość sporo.
Literówki:
Jeśli jesteś dość silny, proponuje skręcić mu kark.
proponuję
załatwię tą sprawę.
załatwię tę sprawę.
Wystarczy polać je święcona wodą, a zaczną śpiewać jak ptaszki.
Słodkie…
Biskup Maciej rozpoczął zebranie mówiąc w języku łacińskim, tak by wszyscy zrozumieli:
Nawet nie wiesz, jaką radość sprawiłeś mi tym zdaniem! Mówić po łacinie, aby wszyscy zrozumieli! Cóż za piękna wizja!
Piekło powzięło dosyć skomplikowany plan morderstw stygmatyków i wyszło na tym, jak Zabłocki na mydle. Naprawdę czytelnik może być usatysfakcjonowany :)
Opisujesz piekło, zręcznie wplatając przeróżne detale, np. stworzenia, które tam żyją, wygląd diabłów, rodzaj kary etc. Spodobał mi się taki sposób narracji. Rozwiązanie w postaci Archanioła, również mi się spodobało.
Dla mnie – udane opowiadanie!
Pozdrawiam!
Dzięki Zygfryd!
tomaszg: Raport
Cześć!
Wulgaryzmy są, owszem, ale pasują tu, jak nigdy. Nie do końca załapałam informatyczny żargon – większość słów jest mi obca – ale to nie problem w odbiorze opowiadania.
Złośliwe, złe i mściwe piekło bardzo wyraźnie oddałeś w dialogach.
Dobrze się czytało, pozdrawiam!
Cześć regulatorzy!
Poprawki wprowadziłam. Jest lepiej :) chociaż wiem, że nie bardzo lubisz opowiadania w takim stylu.
Dzięki!
Ananke!
Narracja pędzi.
Rzeczywiście, całe opowiadanie ma charakter kroniki, skondensowanej historii. Wydało mi się, że owe złote myśli do tej konwencji będą pasować.
Dzięki za komentarz i pozdrawiam!
Vacter!
Po tym wstępnym szoku, czytałem bez problemów
Moim ukrytym celem było wstrząśnięcie czytelnikiem.
I okazało się, że trochę się udało :)
mogłem sobie wyobrazić ciemny romantyzm pokrywający architekturę, literaturę, filozofię, militaria oraz ludzką wrażliwość.
Bardzo to piękne!
Pozdrawiam!
Cezary
nieszczególnie mi się on łączy z fabułą.
Gdyż użyłam kryterium nie treści, ale miejsca: utwór jest z Lublina :)
lepiej by zadziałało pozostawienie czytelnika w niewiedzy.
To trochę enigmatyczne.
Zawieszenie w próżni, nierozstrzyganie o niczym, czy byłoby lepsze? Bardziej pasowałoby do klimatu opowiadania? A może chodzi o to, że byłoby przyjemnie pesymistyczne?
Dzięki za komentarz! Pozdrawiam!
Cześć!
Ciekawie, gładko napisane, ale wydaje mi się, że fantastyka jest tu tylko domniemana i przy szybkim czytaniu można jej zupełnie nie dostrzec.
Stosujesz iście Homeryckie porównania, ale i tak, pomimo poetyckich wtrąceń, temat pozostaje błahy i drobny.
Pozdrawiam!
Przyjemny szorcik. Kopernik jak żywy!
Wydaje mi się, że w czasach Kopernika pergamin już wyszedł z użycia, a na pewno nie robiono na nim szkiców czy notatek.
Wojna, by toczyć wojny.
Zło w czystej postaci. Jak powiedział Helmuth von Moltke: “Wieczny pokój to marzenie, które nawet nie jest piękne”.
która na razie ma tylko pokojowe zastosowania. Często podgrzewa sól, która się roztapia, a następnie może oddać ciepło, kiedy jest nam potrzebne, na przykład wieczorem.
Faktycznie, brzmi to bardzo pokojowo i jakoś tak… optymistycznie. Wyobrażam sobie, że nie bardzo wiedzą, jaki lepszy militarny użytek z takiego koncentratora słońca zrobić, to rzucają ludziom i mówią: “macie, pogrzejcie się”.
Cześć Czeke!
Cieszę się, że się spodobała historia. I pozdrawiam!
Dlatego nie wystarczy włączyć wszystkich laserów w tym samym czasie i łatwiej jest zbudować jeden wielki, niż synchronizować dużo małych.
Czyli nic nie jest takie proste, jak się wydaje. Połowy ze skrytego życia fotonów nie zrozumiałam, ale chyba wynika z tego, że taki wielki laser na obcych to koszta, trudności z przeszkoleniem obsługi i problemy z transportem… Może rekonstrukcja greckiej taktyki zapalającej wyszłaby jednak taniej :)
chyba że pojawia się nowy konkurs
Święta prawda! Trudno oprzeć się pomysłom, które przychodzą do głowy i domagają się przelania na papier.
Tarnina!
Sęk w tym, że trudno powiedzieć, dlaczego w społeczeństwie, które pokazałaś – które nie dba o książki i ogólnie raczej ma w nosie – uczeni, i to od tak niepraktycznej dyscypliny, mieliby mieć autorytet.
“Symbole, mity i filozofie posiadają wrodzoną siłę moralną i emocjonalną. Tę moc można zawłaszczyć, by służyła celom naszej strategii” (Stefan H. Verstappen, Trzydzieści sześć strategii starożytnych Chin, tł. K. Krzyżanowski, Helion:1999)
Rzeczywiście, wizja, w której metafizyka rządzi moim miastem – jest moją idealizującą projekcją. Ale nie można z góry wyrokować, że ten projekt nie ma szans :)
Pozdrawiam!
Marzan
Zwierciadła zostały wyparte przez lasery, a sterowce przez samoloty i śmigłowce. Lasery wojskowe działają zwykle pojedynczo, jeśli chce się większą moc, buduje się większy laser.
Lasery! Dobry pomysł! W sumie nie wpadłam na to :) Ale nic straconego. Jeszcze je wykorzystam!
A co, jeśli chce się zbudować największy laser? Czy nie trzeba pomnożyć jego mocy i np. połączyć wielu laserów w jeden? Zadziała?
Skąd wiemy, że to, co robią przywódcy, jest dobre dla nas?
Myślę, że co innego pojedynczy człowiek, a co innego tłum. Tłumem o wiele łatwiej manipulować, o wiele skuteczniej działa na tłum propaganda. Jak ktoś jest w pojedynkę i musi zaufać swojej ocenie, to trudniej mu wmówić coś, co jest ewidentnie złe lub absurdalne.
bruce: Okulary Klarysa
Cześć marzan!
I czemu niby jeden traktat czy nawet najmądrzejsza książka ma zdecydować o tym, kto jest dobry, a kto nie?
Faktycznie, to trochę hermetyczny temat, wysłanników Boga. Tak naprawdę, w rzeczywistości ( a nie w fikcyjnym świecie) są dwie lub może trzy książki, traktujące o pośrednikach między Bogiem a światem – ale nie więcej. I nie są to książki historyczne. Wiedza książkowa jest tu synonimem wiedzy teoretycznej, nauki spekulatywnej, która może odkryć prawdę o pośrednikach Boga (o którą w opowiadaniu chodzi).
Cały czas mnie korci, żeby w odpowiedzi zapytać: A jeśli nie w książkach, to gdzie jest ta wiedza? Co trzeba zrobić, aby ją zdobyć? Pojechać w Tybet? – ale to byłoby zbyt obcesowe :)
Zrozumiałem, że działania bohaterki były ważne, ponieważ miały wykazać, czy obcy są wysłannikami Boga. Ale dlaczego jest to potrzebne wojskowym?
Esbecja to nie do końca wojskowi. Okupant i służby, które poszły na współpracę, chcą mieć propagandowe narzędzie w postaci nauki, autorytetu, na który będą się mogli powołać. Propaganda jest ważna, bo pozwala manipulować okupowanym społeczeństwem, w którym zawsze możliwe są jakieś powstania czy ruchy wywrotowe – dla mnie to zupełnie logiczne działanie.
i niestety równie realistyczne i praktyczne jak film Marvela.
Ach, wykorzystanie starożytnej taktyki zapalania okrętów na odległość (dziś zapoznanej) wydawało mi się całkiem interesujące. Może opowiadanie obnażyło moją powierzchowną wiedzę na ten temat :)
Dzięki za interesujące uwagi i pozdrawiam!
Cześć Tarnino!
Ale po co? Czy nie prościej byłoby je ominąć? A jeśli naprawdę przeszkadza – odciąć i zagłodzić? Albo i zbombardować? I skoro i tak mają przewagę, po co im propaganda,
Widzę, że doszukujesz się logiki i sensu w wojnie i okupacji miasta. Ja bym tego nie robiła. Wszystkie opisane wydarzenia w Lublinie są prawdziwe i na pewno nie będę doszukiwać się w nich sensu, a więc, spalenie biblioteki Jesziwy, wywózka mieszkańców do obozu na Majdanku, egzekucje profesorów, propaganda, szukanie przez okupantów współpracowników, wreszcie bombardowanie i spalenie miasta. A na końcu ucieczka na zachód.
W przeciwieństwie do historycznej okupacji, mieszkańcy miasta zdają się nie dostrzegać zła, które jest związane z nową władzą. Taka jest też bohaterka. Chce się w tym nowym świecie jakoś urządzić. Staje jednak przed sprzecznością: co innego mówi władza, a do czego innego chce ją przekonać przełożony. Więc zadaje sobie pytanie, jak jest naprawdę.
Wrażenie, jakoby sceny nie były ze sobą powiązane ani nie wynikały jedna z drugiej, zapewne są konsekwencją zaprzeczenia, że rozumowe poszukiwanie Boga ma sens. Rzeczywiście, jeśli się przyjmie, że nie ma wiedzy o Bogu i nie można zbudować racjonalnego, demonstratywnego dowodu, jaki Bóg jest – to działania bohaterki będą niezrozumiałe i emocjonalne.
Zresztą dowody metafizyczne, których szuka bohaterka, też nie mają nic wspólnego z religią.
Mmmm, to trochę nie wyszło, bo jej mocodawcy zamówili analizę na temat Boga…
Gdyby interesowała ich religia – poszliby do księdza. Chcą naukowego wykazania, że obcy są manifestacją Boga. Czyż i my nie żyjemy w czasach, w których autorytet rozumu jest silniejszy niż autorytet wiary?
Ogółem, dzięki za rozbudowany komentarz! Wygładzenia językowe okazały się bardzo pomocne.
Pozdrawiam!
Cześć Ambush!
Poprawiłam niezręczności, teraz jest lepiej.
Ponieważ zawsze ważne jest dla mnie Twoje zdanie, więc w dwójnasób się cieszę, że Ci się podobało:)
Pozdrawiam!
Cześć Robercie R!
Najpierw pomyślałam sobie: “Naprawdę nie wiem, jaka jest pogoda w tym opowiadaniu! Raz pisze, że rześko, później, że chmury burzowe, a później, że jednak cisza”.
Ale, gdy przeczytałam końcówkę, to okazało się, że właśnie taka pogoda w tym lesie mogła być, nieokreślona i nielogiczna :)
Przecinek:
Poczuł coś [,] czego od dawna nie zaznał
Myślę, że to niezgrabne po polsku:
Pogoda była idealna do aktywności
Czy nie w ten sposób:
Pogoda była doskonała na poranną, fizyczną aktywność.
Udany szort. Pozdrawiam i klikam do biblioteki.
Cześć Fanthomasie!
Cichym bohaterem opowiadania jest dziwne miasto ze zdeformowanymi domami i niepokojącymi przedmieściami – co szalenie mi się spodobało.
Demoniczność doktora uchwycona nad wyraz dobrze, choć w niewielu słowach.
Uwagi:
Prawdopodobnie spodobały mu się fantazyjne przebrania i groteskowe twarze aktorów skryte pod warstwą charakteryzacji.
Jeśli twarze są skryte, to nie widać ich groteskowości. Czy nie chodziło o:
Prawdopodobnie spodobały mu się fantazyjne przebrania i twarze aktorów skryte pod warstwą groteskowej charakteryzacji.
Albo:
Prawdopodobnie spodobały mu się fantazyjne przebrania i groteskowa charakteryzacja twarzy aktorów.
Nie sądziłem, że w domu Klausa znajduje się ktoś więcej.
Nie sądziłem, że w domu Klausa znajduje się ktoś jeszcze.
Klikam i pozdrawiam!
Jeśli nie ma pewności, to można dać tak:
– To może – wyrwał go z zamyślenia Julian – mógłbym już pójść do domu?
Cześć Storm!
Wydaje mi się, że gdyby miał więcej metafor, a mniej dosłowności – byłby lepszy.
I mnie zmęczyły zaimki :)
Pozdrawiam!
Cześć Marszawo!
Dobre opowiadanie, pełne emocji, które wszystkie są na swoim miejscu, tak jak powinny być, aby poruszyć czytelnika. Bohater od początku wzbudza sympatię i również współczucie. Trochę żałuję, że nie wiemy od pierwszego zdania, że to chłopiec, który ma dziesięć lat.
Nie wiem, co Soren zrobi z matką, ale musi to być chyba coś strasznego…
Klikam do biblioteki i pozdrawiam!
AP!
Szalenie mi się spodobało! Zanurzyłam się w cyfrowe świadomości i ich relacje tak, że zapomniałam o realnym świecie :)
Bardzo udane opowiadanie.
Klikam i pozdrawiam!
Cześć Gochaw!
Wiersz dla mnie mówi o uśpionej naturze, która jest potężna i jest wewnątrz nas i zaraz się obudzi…
Pozdrawiam!
Cześć Cosmic Dream!
Napisałeś podniosłą opowieść o początku życia i wszechświata. Narrator snuje tę opowieść, wplatając w nią pieśń, pełną poetyckich obrazów i zaprasza czytelnika do przeżycia tego patosu, który towarzyszy mówieniu o sprawach najważniejszych.
Pozdrawiam!
Bruce!
ćwiczę nadal te dialogi, ale wychodzą mi kiepsko.
Dialogi są w porządku. Fakt, są powolne i lekko rozwlekłe, ale taki po prostu masz styl :)
Można próbować zrobić z nich krótką, szorstką mowę – ale to już będzie całkiem inna historia…
Pozdrawiam :)
Finklo!
Nie żal mi jej,
Bohaterka próbowała trochę odpokutować w ostatniej bitwie stając po stronie dobra, ale wszyscy chyba wiemy, że nie ma tak łatwo!
Dzięki za komentarz!
Cześć Koalo!
Zabawne, z pokrzepiającym twistem na końcu :)
Pozdrawiam i klikam!
Cześć Gohaw!
I mnie wygłodniałe, krążące ptaki skojarzyły się z czymś złowrogim.
Krótki biały wiersz z niepokojem w środku :)
Cześć Nana!
Pomyłkę poprawiłam, dzięki! Czas teraźniejszy wprowadziłam po dwukropku, może będzie bardziej zrozumiale :)
Dziękuję za odwiedziny!
Cześć Bardjaskier!
Dzięki za miły komentarz!
Pozdrawiam!
Spróbuj popoprawiać przecinki i dialogi, żeby następni czytelnicy się nie potykali :)
Idaho
(chodziło oczywiście o to, że bohater potrafił “zaglądać do umysłu”, w końcu miał specyficzne zdolnościach widzenia pewnych rzeczy, a tu mu się to po raz pierwszy nie udało).
Fajnie, że to wiesz, ale czytelnik wcale :)
Jeśli to normalna umiejętność w Twoim świecie, to czemu nic o niej nie wiadomo w czasie nasiadówki u żołnierzy (przez dużą część historii)? Jeśli ma ją wyjątkowo, to czemu nie prowadzisz czytelnika do odkrycia tego sekretu?
Bohater po raz pierwszy nie może pogrzebać w świadomości. Żeby to zaakcentować, można opisać jego emocje, np. jego zaskoczenie, niedowierzanie, ponowną próbę, pytania, jakie rodzą mu się w głowie: co się dzieje?! etc. Jakbyś dodał, co się z nim wtedy dzieje, to bohater byłby jeszcze bardziej plastyczny, np. wytrzeszczył oczy ze zdumienia lub coś takiego (to tylko luźne sugestie :)
Hej!
Cześć Bruce!
Szorcik w takim hagiograficznym stylu, w którym nikogo w ogóle nie dziwią moce anielskie i diabelskie :) Rozmowy bohaterki z diabłami i aniołami to po prostu codzienność.
Historia ma pozytywny i optymistyczny wydźwięk. Przyjemna lektura.
Pozdrawiam!
Cześć Idaho!
Uwagi redakcyjne:
Brakuje przecinków, a także zapis dialogów można byłoby poprawić.
– Zostaw go, Jack – zniecierpliwił się w końcu stojący z boku pułkownik.
– Zostaw go, Jack. – Zniecierpliwił się w końcu stojący z boku pułkownik.
Naszła mnie myśl, że zaszkliły mu się oczy
może lepiej: Wydało mi się, że zaszkliły…
Przecinek:
Jeśli coś jeszcze będziemy potrzebować [,] na pewno Rick pana znajdzie
Powiedz mi[,] jak to się zaczęło.
– Zaraz – przerwałem, bo coś mi się przypomniało. – To ten Clif co jest w izolatce? Słyszałem o nim chore historie. Nie wiedziałem że to on szedł z pierwszą grupą.
– Zaraz – przerwałem, bo coś mi się przypomniało – to ten Clif co jest w izolatce? Słyszałem o nim chore historie. Nie wiedziałem [,] że to on szedł z pierwszą grupą.
Gdy dotarliśmy [,] to jedynie Erkan jeszcze żył
Nikt nie wie jednak [,] jak to coś wygląda.
Co do konstrukcji tekstu:
Większa część opowiadania to po prostu gadanie. Rozmowa starych wiarusów. Nie twierdzę, że nie ma tu klimatu żołnierskich rozmów, bo są całkiem dobrze napisane, jednak brakuje w nim jakiegoś napięcia. Ostatnia część opowiadania ma więcej emocji i jest to bardziej wyrazista scena, w której lepiej widać, o co chodzi w całym tekście.
ten fragment jest kluczowy, ponieważ po raz pierwszy wprowadzasz zasadę zaglądania do umysłu:
Spróbowałem zajrzeć do jego umysłu, ale to było jak wkładanie dłoni do wrzątku. Pierwszy raz w życiu spotkałem się z czymś takim.
Jeśli bohater spotyka się z tym pierwszy raz w życiu, to raczej nie przechodzi nad tym do porządku dziennego, ale ma jakąś gwałtowną albo wyraźną reakcję. Warto to podkreślić, żeby czytelnik zatrzymał na tym swoją uwagę.
Temat nienawiści wyskakuje pod koniec opowiadania jak diabeł z pudełka. Jeśli właśnie z tym się mierzą bohaterowie pod koniec misji, to dobrze jest dać jakąś zajawkę o tym na początku, może jakąś tajemnicę, coś, co by zaintrygowało.
Najbardziej podobała mi się końcówka. Puenta też fajna. Grzebanie w świadomości wykorzystane w sposób interesujący.
Pozdrawiam!
Cześć Galicyjski Zakapiorze!
bo jeśli złe duchy tak mordują na przepadłe i nie dotrzymują słowa, to dlaczego zaatakowały dopiero po podpisaniu kontraktu?
Rzeczywiście, może ten fragment nie odznacza się najostrzejszą logiką :) ale demony nie przyjdą, jeśli się ich nie wezwie, a za ich pomoc musisz dać duszę. I do tego jest kontrakt.
Miło mi, że uważasz opowiadanie za dobre fantasy :)
Pozdrawiam!
Cześć Bruce!
I ja się ucieszyłam, że nasze opowiadania są troszkę podobne :)
Dzięki za miły komentarz!
Cześć Bruce!
Ciekawy pomysł i czyta się płynnie, ale mam czytelnicze wrażenie, że wszystkiego jest za dużo. Rozmowa kobiet w lochu to taka encyklopedia tortur. Dużo informacji, wyjaśniania, a ogólny wniosek z tego jest dosyć czarno-biały: są dobre żony, a mężowie są źli. Czy takie było założenie?
Natomiast motyw węża jest kapitalny!
Oraz rzuciło mi się w oczy:
Jakieś forum podawało szczegóły użytkowania dziwacznego przedmiotu, kupionego niedawno przez Marcina. Czytałam z początku niechętnie, nie bardzo wierząc w powagę piszących, ale z czasem zmieniłam zdanie.
Jeśli bohaterka szukała wcześniej informacji, to nie pasuje, że czytała niechętnie. Chyba chodziło o to, że była podejrzliwa lub sceptyczna?
Pozdrawiam :)
Cześć Fascynatorze!
Ach! Opowiadanie z motywem zemsty!
Warsztatowo przyjemne, akcja z werwą biegnie naprzód, znajomy polski absurd i humor.
Przecinki:
Dobrze, to teraz proszę wyjaśnić [,] co robicie z tym gołym facetem
Tym razem bez przecinka:
ale stanowczo odradzają czynienie złych
[,]oraz niezgodnych z prawem rzeczy.
Zapis dialogów jest trochę dziwny :)
Klikam i powodzenia w konkursie!
Cześć Holly!
Rzuciło mi się w oczy:
– Czy Rudy posiada jakieś bogactwa? – Spojrzałem na druha, zaskoczony nagłą myślą.
Dupobrodemu zrzedła mina, rozluźnił dłonie.
Rozumiem, że zrzedła mu mina, bo wcześniej był entuzjastycznie nastawiony do ożenku kumpla. Ale być może skrótowość sprawia, że staje się to niezrozumiałe. Tym bardziej, że dodajesz: rozluźnił dłonie – co kojarzy się z uspokojeniem. Przyznam, że nie bardzo rozumiem uczucia w tej scenie. czy nie chodziło o:
“Nagle uderzyła mnie nieprzyjemna myśl… itd. Dupobrody zaskoczony wybąkał….”
Akcję spowalniają dosyć szczegółowe opisy, które nie zawsze są potrzebne i chyba mało wnoszą do fabuły. Na przykład, dokładny opis stołów przed imprezą i tych samych stołów po imprezie nie sprawia, że czytelnik jest bliżej tematu kradzieży.
Myślę też, że można byłoby przemyśleć konstrukcję tekstu. Jeśli klejnoty i skarbiec są kluczowe, to czy nie lepiej by było, gdyby pojawiła się na początku jakaś o nich informacja?
Tak samo, jeśli idzie o imię bohatera, które poznajemy gdzieś w połowie historii…
W czasie pijatyki, zamiast uczciwie towarzyszyć bohaterowi, można byłoby zawrzeć wskazówki, co do tego, co się wtedy wydarzyło. Np. “Zanim całkiem straciłem przytomność, zdawało mi się, że widzę blond… itd. Wtedy czytelnik pozostałby zaintrygowany.
Końcówka wydaje mi się najlepsza, pokazujesz, co krasnoludy straciły i jakie są tego konsekwencje. Zresztą, to brzmi jak dobry początek następnej historii :)
Opowiadanie jest trochę obrzydliwe, trochę wulgarne – ale rozumiem, że takie miało być :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie!
Gratuluję Autorom na podium!
A Jurorom dziękuję za fajny konkurs!
Cześć Cezary!
Komentarze Jurorskie są zawsze inspirujące! Cieszę się, że mogłam wziąć udział w konkursie!
Dzięki i pozdrawiam!
Regulatorzy!
dlaczego Służby pragneły utożsamić najeźdźców z Bogiem i skąd ich założenie, że ludzie dadzą się przekonać do tego pomysłu
To po prostu propagandowa machina totalitaryzmu. Jeśli wmówi się ludziom, że zło jest dobrem (tu: gwardia jest Bogiem), podparłszy to autorytetem nauki – to można ludźmi manipulować w dowolny sposób.
Pozdrawiam!
Cześć Nikodem!
Przecinki:
Zastanowiłem się[,] czy ktoś jego pokroju może być jakkolwiek praktykujący, a jeśli tak, to jakiemu bogu służy. On zaś powinien lepiej się zastanowić nad doborem przykładów; na naszym osiedlu tylko jedna osoba miała auto elektryczne, które kupiła chyba tylko po to, żeby reszta osiedla główkowała[,] gdzie też mamy w mieście stacje ładujące i dziwiła się „jak ten elektryk cicho chodzi”.
Zastanowiłem się [,] czy ktoś jego pokroju
bo ostatni raz rozmawiałem z nim chyba [,] jak jeszcze studiowałem.
Żeby w tym kraju tylko tacy jak pan żyli[,] to może by była nadzieja!
Sympatyczne opowiadanko, klimat sąsiedzki fajnie uchwycony. Zastanawiam się nad dialogami: bohaterowie mają w ręku kieszonkowy reaktor, a rozmawiają na początku bez werwy. Bez zdziwienia. Bez głupich pomysłów… zabrakło mi akcentu na to, że Paweł jest w posiadaniu czegoś niespotykanego.
Ale przeczytałam z przyjemnością.
Pozdrawiam!
Każde pokolenie ma to, do czego wraca we wspomnieniach i ukradkiem ociera łzę w kącikach oczu… Do teraz nie wiedziałam, że w moim przypadku będzie to Rumcajs i Reksio… :)
Pozdrawiam!
Cześć Nauczycielu!
Lekka groteska, którą lekko się czyta. Bohater jest sympatyczny i wzbudza zaufanie :)
Tekst można jednak udoskonalić, poprawiając to i owo:
Wydaje mi się że wiem, jak sobie poradzić z wampirem – to jednak za mało. Bo pojawiało się mnóstwo pytań. Nie mam wiedzy, która pozwoliłaby mi stwierdzić, czy jest ona zagrożeniem, czy nie.
Warto wymienić te pytania, bohater byłby bardziej wiarygodny.
Najpierw działałem według standardowych procedur. Z psychologiem już się skontaktowałem. Po kilku dniach wziął dziewczynkę na rozmowę. Poprosiłem, bym mógł uczestniczyć w tej rozmowie. Przed rozmową pokazałem psychologowi moją alternatywną listę,
Jeśli nic się nie dzieje, można sobie darować opisywanie po kolei, co robi bohater. Nawet jeśli styl opowiadania jest dość rozwlekły – tak jak w tym przypadku – to można skrócić bez szkody. Np. napisać od razu: Siedziałem z Sarą u psychologa. Miałem złe przeczucia etc…
Spodobało mi się:
„Może w ten sposób uda się zrzucić odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje na Kościół” – pomyślałem egoistycznie.
Fajne :)
Myślę, że to całkiem przyjemne opowiadanie, zwłaszcza, że dzieje się w szkole, a to jeden z moich ulubionych gatunków.
Pozdrawiam!
Również i mnie torebka wprawiła w konfuzję :)
Cześć Holly!
Mankamentem jest końcówka – bardzo tam przyspieszyłaś, nie zdążyłam nawet przeżyć tej bitwy.
Czytając takie słowa, już żałuję, że nie poświęciłam więcej energii i więcej miejsca bitwie! :)
Dzięki za przychylny komentarz. Cieszę się, że Ci się spodobało!
Pozdrawiam!
Przed wojną
Stary Żyd znów ślęczy nad materiałem z igłą. Ech, niedługo całkiem sobie wzrok zepsuje. Cisza, tylko zegar tyka. Przyzwyczaiłem się do monotonii, ale zawsze ciągnęło mnie w szeroki świat, jak to mówią. Przez witrynę widać Krakowskie i ludzi, którzy gdzieś się spieszą, coś krzyczą, muszą przytrzymywać kapelusze na głowie, bo dziś wiatr. Dokąd oni tak biegną? – myślę podekscytowany.
Dzwonek u wejścia. Oho, coś się dzieje.
– Mamusia przysłała mnie po tę marynarkę, co to guziki z lewa na prawo do przeszycia były.
Jasnowłose dziewczę grzecznie dygnęło.
– A może mamusia też i przenicować by wolała?
– Nie, mamusia mówi, że tylko guziki wystarczy, a materiał jeszcze całkiem znośny. No może na rękawach niedużo przetarty, ale to nie szkodzi.
Krawiec podszedł do mnie i zdjął mi z ramion wełnianą, znoszoną już marynarkę z przeszytymi guzikami.
– To tatuś już nie wróci? – Zapakował ubranie i podał dziewczęciu.
– Mamusia płacze, to chyba nie wróci.
Żyd pokiwał głową, a mnie chyba zakłuła szpilka strego krawca, bo coś mnie zabolało w okolicy, gdzie ludzie podobno mają serce.
Rafael Sanki: Dym
Język i opisy są na tyle plastyczne, że czytelnik bez trudu zanurzy się w intrygującym świecie potępienia i zbawienia.
Klik ode mnie! Powodzenia w konkursie :)
Cześć Finklo!
Tak przypuszczałam, że będzie się kojarzyć z “451 st Farenheita”, ale moim pierwowzorem naprawdę jest co innego, a mianowicie spalenie książek biblioteki jesziwy w Lublinie przez Niemców. Stąd współpraca sb z obcymi, niszczenie kultury intelektualnej – to wydawało mi się logiczne. Po prostu w Lublinie wszystko to już było, tylko w innym anturażu i w innym czasie.
To metafizyka jest nauką?
Oczywiście, że tak :)
Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam!
Przedni wiersz! I wyrafinowany! Tu bulgocący i fluktuujący wszechświat, a tu Bóg i dusza!
Klikam!
Cześć MordercoBez Serca!
Samotność dobrze napisana. Choć wydaje mi się, że to temat na dłuższy tekst. Krótkość, migawki z życia – pozostawiają niedosyt.
Pozdrawiam i klikam!
Adam!
Tak, metafizyka zajmuje się Bogiem (pisownia dużą literą, bo to nazwa własna), ale czysto naukowo i racjonalnie, bez związku z religią. To jest taka szeroka płaszczyzna, gdzie można się dowiedzieć, bez względu na religię, czy jest Bóg, jaki jest, czy są jacyś półbogowie czyli np. pośrednicy czy posłańcy. Dlatego w moim opowiadaniu poszukiwanie odpowiedzi ma charakter akademicki. Lublin i metafizyka są ze sobą związane, więc chciałam trochę tego klimatu tu przemycić.
Pozdrawiam :)
Cześć Nana!
Opowiadanie jest świetnie napisane, w takim stylu, jaki lubię, wprost nie mogłam się oderwać.
Bardzo mi miło słyszeć takie słowa. Cieszę się, że Ci przypadło do gustu (naprawdę starałam się, aby nie było przytłaczające i okropne).
Pozdrawiam!
AdamKB
czy najzwyczajniej zestawić fakt, do jakich rozłamów doszło w obrębie wielu religii,
Starałam się wykreować opowiadanie o metafizyce i wojnie, jak widzisz, kwestia religii nie gra tutaj żadnej roli. Zresztą dowody metafizyczne, których szuka bohaterka, też nie mają nic wspólnego z religią.
Pozdrawiam :)
Cześć Freki!
W opowiadaniu wykorzystuję motyw wiedzy, która jest ukryta w książkach, ale do pokazania wojny wyniszczającej, celowo pozostawiając kilka niedomówień.
czemu bohaterka uznała, że to co przeczytała w jakiejś książce filozoficznej ma cokolwiek wspólnego z prawdą?
Jeśli chce się ocenić, czy coś, co jest niematerialne, jest prawdziwe – trzeba uciec się do rozumowania, bo nie da się tego sprawdzić eksperymentalnie, oczywiście. I bohaterka to robi. Szuka myślnych argumentów, w książkach właśnie. Nieprzypadkowo pojawiają się książki, bo motyw spalenia książek na dziedzińcu jest prawdziwy i dotyczy spalenia przez Niemców biblioteki Jesziwy Chachmej w Lublinie.
Pozostawiając na boku sprawę czy łatwo, czy trudno obalać dowody na temat Boga, myślę, że samo poszukiwanie niepodważalnego dowodu jest angażujące i porywające :)
Dzięki za obszerny komentarz! Pozdrawiam!
Cześć Galicyjski Zakapior!
Masz rację z “było” i z “tylko” :) Może uda mi się coś naprawić.
bohaterka dowodzi “nieboskości” tajemniczych żołnierzy na podstawie książek, w tym kronik i almanachów.
W sumie, to bardziej chodziło mi o to, że na podstawie książek filozoficznych, a przede wszystkim “O hierarchii niebiańskiej” (to prawdziwa książka). Czyli mieszkańcy nie potrzebowali mieć w przeszłości bliskich spotkań z Bogiem i pozostawał ukryty.
Miło mi , że masz pozytywne wrażenia z czytania. Pozdrawiam!
AP
+ apokalipsa – zaczyna się jak odpowiedź na nowe zadanie Tarniny
Ooo! Rzeczywiście tak jest :)
Dzięki za odwiedziny!
Cześć Adam!
Poruszyłeś zasadnicze kwestie :) Starałam się zakotwiczyć opowiadanie w rzeczywistej historii, żeby nadać miejscu konkretny wymiar. Dlaczego zniszczenie Lublina otwiera drogę na Wschód? Dla bolszewików w 44. Lublin był drogą na Zachód, więc i odwrotnie też może być.
próby udowodnienia istnienia – lub zaprzeczania istnieniu – Boga nigdy nikomu się nie udały
Tu się nie zgadzam, duża część filozofii zajmuje się Bogiem i dowodami, wszelakiego rodzaju zresztą, a niektóre z nich uważa się za perfekcyjne. Nie ma natomiast dowodów zaprzeczających – tu się zgadzam.
Admirał w Lublinie?
To oczywiście nawiązanie do wyrażenia “flota powietrzna” :)
Dzięki za odwiedziny i komentarz!
Dzięki Jimie! Bez Ciebie to byłaby katastrofa!!! :)
Cześć Krokusie!
To już Twoja druga opowieść o smoku, która niezmiernie mi się podoba. I ta pierwsza, o polowaniu na smoka przez rycerza, i ta o pieśniach, mają rozmach wielkiej przyrody i świętości życia. Smoki w Twoich opowiadaniach są tajemnicze i dobre. Mogą naprostować ludzi, którzy są często zdeformowani przez zło. Nigdy z historii nie znika siła lasu, w którym prócz smoków rządzą wilki.
Słowem, to była wzruszająca lektura.
Pozdrawiam!
Jimie!
Masz rację. Nie wiem, jak to się stało, że mi się pomieszały wersje! Chyba jeszcze mogę zmienić na właściwy?
Cześć bruce!
Podniosłaś te rzeczy, co do których mam wciąż wątpliwości i nie wiem, jak rozstrzygnąć :)
czechowicz – pisownia oryginalna
Dzięki za przeczytanie i komentarz!
Cześć Fascynator!
Miło mi, że Ci się spodobało opowiadanie z filozofią w tle.
Nawet typowo kobiece podejście
do batalistyki nie razi
czyli, że jak? :)
Pozdrawiam!
czeke – Opowieść młodego czarta tym bardziej wiarygodna, że spisana przez dwóch anonimów
https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/32817
Cześć Koala! Cześć Czeke!
Przyjemny szorcik. Jego siłą literacko-egzystencjalną jest normalność. Nawet piekielny anturaż nie burzy obrazu całkiem zwyczajnego, a nawet lekko nudnego bohatera :)
Klikam, bo fajnie się czytało i pozdrawiam!
Cześć meksico!
Pomysł interesujący, udało Ci się w krótkich scenach zbudować napięcie i zaciekawić czytelnika. Natomiast z minusów:
Wydaje mi się, że opowiadanie jest dość niespójne, zaczynasz sceną, która zapowiada akcję, ale ni stąd ni zowąd, przechodzisz do dramatu, który zapełnia większą część historii. Jest tu i jakiś melodramat, i dramat biurowy o stanowiska i władzę. A na końcu coś z horroru. Byłoby chyba o wiele lepiej z punktu widzenia czytelniczego, gdyby opowiadanie miało jeden gatunek. Niezrozumiała fabularnie jest dla mnie wrzawa i kłótnie w czasie przesłuchania. Zupełnie nie wiem, co jest stawką w tej grze.
Pozdrawiam!
Cześć!
Brawurowe i dynamiczne. Z lekkim humorem. Fajne opowiadanie. Bohater jakże wiarygodny :)
Podobało mi się!
Pozdrawiam!
Cześć Finklo!
Przyjemne opowiadanie z przyjemnym rodzinnym spotkaniem. Spodobało mi się, jak budujesz relacje między osobami. Jest w tym plastyka i lekkość.
uderzał małym młotkiem w mały srebrny przedmiot.
uderzał niewielkim młotkiem w mały srebrny przedmiot ?
Matka na co dzień nosiła jedwabie, ale ten chiton wykonano wyjątkowo starannie,
Przyznam, że nie rozumiem, dlaczego w zdaniu stoi ale. Jedwabie charakteryzowały się niestarannym wykończeniem?
Pozdrawiam!
Galahad
Jestem Anią.
Po prostu boskie :) Jak jadę do pracy, to przypominam sobie to przedstawienie anioła i za każdym razem wprawia mnie w dobry humor!
Cześć Holly!
Dzięki za komentarz i uwagi, próbowałam popoprawiać, chociaż:
Tysiące <czego?> w nieprzerwanym marszu
Brakuje podmiotu.
Liczebnik może być podmiotem, więc nie dopisywałam rzeczownika.
Ciekawe, że kojarzy Ci się opowiadanie ze średniowieczem. Starałam się, aby oddać klimat gdzieś tak XVII wieku, ale może nie mam tak szczegółowej wiedzy, żeby to lepiej zobrazować.
Zastanawiam się tylko, gdzie tu jest wątek konkursowy
Mam nadzieję, że czegoś nie pokręciłam, ale wydawało mi się, że odzież nie musi być czarodziejska, a wystarczy, że będzie motywem :) Bo jeśli jest inaczej – to cały mój koncept na nic!
Cieszę się, że opowiadanie Ci się spodobało i pozdrawiam!
Bruce
Właśnie tę konwencję, baśniowego stylu z nowoczesnym rysem, w Tobie lubię najbardziej – jeśli mogę tak powiedzieć. Więc nie rezygnuj z niej ani trochę! Myślę, że pewne historie muszą być opowiedziane i czasami one wybierają nas. Powodzenia w konkursie!
Cześć!
Szorcik sprawia wrażenie chaotyczne. Myślałam, że będzie to jakiś animal horror (tak się zapowiadał), a skończył się jako odzież mystery. Czuję się więc trochę rozczarowana… Ale co tam. Czytało się płynnie, chociaż czasem gubiłam sens :)
Pozdrawiam!
Cześć Bruce!
Doceniam odwagę napisania takiego tekstu i zmierzenia się z ciężką i przytłaczającą historią, to na pewno nie jest łatwe. Co do sposobu opowiadania: wszystko się trzyma, opisy, postacie i dialogi. Jest to konwencja na poły baśniowa, bo używasz pewnej prostoty języka i oczywistości, a w finale zło zostaje pokonane i źli otrzymują słuszną karę. Nie zgadzam się z Jimem, że dialogi są nienaturalne. Byłyby nienaturalne w innej konwencji, ale tutaj są okej. Ale. Do tego tematu, tak mi się wydaje, nie do końca pasuje baśń. Czy nie chodzi o to, że czytelnik oczekuje, że ta obrzydliwa historia zostanie opowiedziana tak, jak na to zasługuje, ostro, gwałtownie, szorstko, napastliwie?
Z tymi przemyśleniami Cię zostawiam.
I pozdrawiam :)
GalicyjskiZakapior
Dzięki za przeczytanie, no i cieszę się, że się, że uważasz je przyjemne :)
Pozdrawiam!
Galahad
wspierając moje lekko nadwątlone morale :)
A przecież to jedno z moich ulubionych opowiadań na portalu! :) Inteligentne i zabawne!
Piotr
Cześć Krokus!
Generalnie to ja się zgadzam z uwagami.
Chociaż nie wiem po co rozszerzać świat o dodatkowe elementy, na przykład o inne zwierzęta z bibuły lub kauczuku, skoro nie wpływają one bezpośrednio na fabułę i bohaterkę. Czy chodzi o to, że się w tej historii mało dzieje? Trochę tak i trochę nie. Chciałam napisać epopeję o wyprawie Wandy przeciwko stepowym wojskom mechanicznych potworów, ale stwierdziłam, że to by było nudne. Więc jest wersja skrócona :)
Dzięki za komentarz i pozdrawiam!
Cześć Piotr!
Dzięki za przychylne czytanie!
wykraczając poza współczucie dla Julitki.
Rzeczywiście, jak tak sobie myślę, mogłam bardziej zaangażować postacie i bohaterkę, ale z drugiej strony bałam się, że wątek się rozdrobni na szereg dygresji. No cóż, to chyba kwestia moich braków w pisaniu :)
Pozdrawiam!
Poproszę
Bracia – Za szkłem