Profil użytkownika

Elektryzuje mnie psychologiczna i społeczna fantastyka naukowa, cyberpunk, solarpunk i postapo.

“AIOLI” to cykl opowiadań science-fiction, który tworzę. Nadchodzący przewrót w dziedzinie AI jest dla nich wspólnym mianownikiem lub jedynie barwnym, w większości przypadków mrocznym tłem. 

 


komentarze: 135, w dziale opowiadań: 125, opowiadania: 57

Ostatnie sto komentarzy

Adexx, dzięki za lekturę i komentarz. Cieszę się, że tekst przypadł Ci do gustu.

Pozdrawiam, zg

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Jaru, dzięki za lekturę i komentarz.

Zdaję sobie sprawę, że mam tendencję do nadużywania pauz (tak jak i wielokropków), dlatego tym bardziej takie komentarze są cenne. To dobra motywacja, by stosować ich mniej (już chciałem użyć pauzy, ale się powstrzymałem).

Pzdr

z

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Koalo75, na szczęście w weekendy piszę i czytam tylko dla przyjemności, ale… by znaleźć na to czas wstaję o 5:30, niestety dziś tylko do 7, gdyż zły sen wybudził moje dziecię i to był koniec mojego rumakowania.

Zły sen o „tatusiu, który miał straszne oczy” – więc możliwe, że zbliżam się do etapu, w którym będą mnie inspirowały również sny mojego syna :)

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Miła lektura, dobra na rozgrzanie głowy przed tym, jak siadam do pisania :).

Spodobało mi się, że narrator wrócił z obrad fantastów, trochę z żalem przeczytałem potem o przyziemenj “firmie”. Niemniej i tak, zasługuje na punkcik.

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Myślałem, że zmierza to w kierunku naszych wyborów prezydenckich (w ten weekend wszystko się z nimi kojarzy), ale zakończenie wcale mnie nie rozczarowało.

Z tym humorem, to sam nie wiem. Pojawił się kwaśny, ale jednak uśmiech.

Poza tym dużo satysfakcji z czytania, dialogi to czyste złoto

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Jest specjalna kategoria snu, która nazywa się fałszywe przebudzenie (ang. false awakening). Wykorzystałeś to po mistrzowsku. Chylę czoła.

Uwielbiam sny, przed chwilą się o tym rozpisałem pod innym opkiem, więc żeby się nie powtarzać wskażę jedynie, że wiele wątków, które przyśniły mi się wprowadzam do swoich opowiadań np. płonący wrak autobusu czy rozsypane w błocie monety w najnowszym opku na forum.

Ale gdyby mi się przyśniło coś takiego, jak Twoje opko, posikałbym się ze szczęścia (żona by tego nie pochwaliła) :).

pzdr

zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Przyjemny, skłaniający do zatrzymania się i przemyśleń tekst.

 

Mały chochlik w postaci powtórzenia:

 

Roman wyskoczył z łóżka i popędził do łazienki. W czasie golenia myślał:

Myśli się marnują, jeżeli ich nie zapamiętamy i nie zapiszemy, albo nie zrealizujemy.

 

Może dywagował?

 

Poza tym w tak krótkim tekście masz dwa wątki, do których mam słabość: AI i sny :). Ciekawostka – zapmiętywanie snów można wytrenować. Jest kilka metod, a najlepiej stosować wszystkie. Wymienię kilka zasad: dziennik snów (zeszyt i długopis przy łóżku, przed snem lektura starych snów, sen należy zapisać od razu, choćbny w środku nocy, dopóki nie umknie; słysząłem też, że patrzenie w okno zwiększa ryzyko zapomnienia, ale to akurat brzmi dla mnie jak mit), oczywiście ważne są higiena snu (regularne pory snu). Melatonina generuje kosmiczne sny, a to zwykły suplement. Eksperymentowałem z tym, gdy wiele lat temu bawiłem się w świadome śnienie. 

Ogólnie kocham sny i wiele wątków, które przyśniły mi się wprowadzam do swoich opowiadań (np. płonący autobus czy rozsypane w błocie monety w najnowszym opku na forum).

 

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Dużo myślałem o zgłoszonych uwagach, częściowo spójnych w kilku komentarzach. Wydaje mi się, że mogły odnosić się w szczególności do rozmowy Berniego z wokalistą, którą sam uznawałem za słaby punkt (z różnych przyczyn, a w tym – nienaturalnych dialogów), nie mając pomysłu jak zrobić to inaczej. Dziś wprowadziłem tam zmiany – niektóre zaznaczone poniżej (już nie zaznaczałem dokłdnie co skreśliłem, ale widać, co dodałem).

 

***

 

Berni stał w po­miesz­cze­niu, które wy­glą­da­ło jak pro­wi­zo­rycz­na kuch­nia. Nie wie­dział, jak się tam zna­lazł, ani gdzie są Domi, Arti i Pati.

– Co taki stre­fiak, jak ty, robi w ber­mudz­kiej dzi­czy? – spy­tał wo­ka­li­sta. 

– Aż tak to widać? – za­fra­po­wał się Berni.

– Oj tak, z da­le­ka. Jak­byś świe­cił w ciem­no­ści – za­śmiał się czło­wiek-lam­part. 

Roz­mo­wie przy­słu­chi­wał się wy­so­ki, ży­la­sty chło­pak, na­tręt­nie ob­ser­wu­jąc Ber­nie­go. Nie nosił żad­nej ko­szul­ki, był za to gęsto po­kry­ty ta­tu­aża­mi – nawet na twa­rzy, po któ­rej spły­wa­ły atra­men­to­we łzy.

– To był mocny tekst. Masz ta­lent. – Berni zwrócił się do lamparta. Chciał zmie­nić temat, sta­rał się igno­ro­wać obec­ność tego dru­gie­go. 

 – Ta­lent? Wiesz, co ja mam? Tylko tę chwi­lę. Ta chwi­la to je­dy­ne, co mam.

 – Masz też wol­ność.

Chudzielec wyjął z kie­sze­ni nóż mo­tyl­ko­wy i za­czął się nim bawić – na prze­mian skła­da­jąc go i roz­kła­da­jąc. Robił to bar­dzo wpraw­nie, wciąż nic nie mó­wiąc.

– Oj nie, bra­cie – od­parł lam­part, po czym wyrecytował kilka wersów:

 

Je­stem za­kład­ni­kiem formy i czasu,

 Gryzę me­ta­lo­we kraty ko­smo­su,

 Czę­sto więzi mnie głód i chłód,

o prze­ży­cie toczę wojny

i nie myślę nawet o tym, czy je­stem wolny

 

Berni był wciąż pi­ja­ny, wzrok mu się za­czął roz­my­wać. Lam­part kon­ty­nu­ował:

– Więc zadam inne py­ta­nie: czy kto­kol­wiek jest na­praw­dę wolny? A może tylko bywa wolny? Jest jeszcze pytanie: o co tyle zachodu? Ja na przy­kład cał­kiem lubię szy­bo­wać… tak sobie ha­lu­cy­no­wać, to mnie znie­wa­la… i całe szczę­ście.

Berni zmarsz­czył czoło. Nie był pe­wien, czy go ro­zu­mie. Słowa wo­ka­li­sty były pełne abs­trak­cji. Wysoki chudzielec westchnął głośno, najwyraźniej znudzony rozmową, scho­wał nóż do kie­sze­ni i przy­su­nął się do Ber­nie­go. Berni aż od­sko­czył. 

 

 

 

 

– Kuki? Chciałbyś coś dodać? – Lam­part zwró­cił się do chudzielca, kładąc mu rękę na ramieniu.

– Stary, ja nigdy nie wiem, co ty pier­do­lisz. Za dużo mę­dr­ku­jesz, a spra­wa jest pro­sta. Żyjąc na ulicy nie masz głu­pich myśli. Gdy się za­ga­pisz, to zni­kasz. I na co ta ga­da­ni­na?

Lam­part, który wciąż trzy­mał rękę na jego ra­mie­niu, nagle wbił w nie palce z taką siłą, aż się tam­ten zgiął z bólu. Wtedy ude­rzył go czo­łem pro­sto w łuk brwio­wy, z któ­re­go pry­snę­ła krew. Wyszczerzył spiłowane, zwierzęce zęby i wycedził obniżonym, demonicznym głosem, najwyraźniej modulowanym przez wszczep krtani:

– Może gadam od rze­czy, bo je­stem po­pier­do­lo­ny? Nie za­po­mi­naj o tym, pil­nuj swo­je­go miej­sca i zo­staw mło­de­go w spo­ko­ju. – Na­stęp­ne słowa lam­part skie­ro­wał do Ber­nie­go, jego głos był na powrót normalny:

– In­ny­mi słowy, biorę na klatę cię­ża­ry i idę po swoje, krop­ka. Ale co taki stre­fiak może o tym wie­dzieć? – rzu­cił z iro­nicz­nym uśmie­chem, trafiając Ber­nie­go w czuły punkt. 

– Naucz mnie – od­po­wie­dział Berni bez za­wa­ha­nia.  

– Jest pe­wien spo­sób, jeśli bar­dzo chcesz. – Lam­part po­ka­zał mu mały kwa­dra­cik, który wy­glą­dał jak sta­ro­daw­ny zna­czek. Berni wi­dział takie w mu­zeum.

– Chcę – rzu­cił krót­ko, bez za­sta­no­wie­nia.

– Nawet nie wiesz, co to jest. Ale ci po­wiem, bo warto. To jest de­vlon. Kła­dziesz na język i cze­kasz. To nie jest takie zwy­kłe ćpań­sko. Po­sze­rza ho­ry­zon­ty, uświa­da­miasz sobie pewne spra­wy. To zmie­nia życie, potem już ina­czej na nie pa­trzysz.

Berni wy­cią­gnął dłoń, jed­nak lam­part cof­nął się o krok i wy­ko­nał gest da­ją­cy do zro­zu­mie­nia, że naj­pierw trze­ba za­pła­cić. Stre­fo­wicz przy­tak­nął ze zro­zu­mie­niem i się­gnął do kie­sze­ni po mo­ne­ty, które do­stał od Ar­tie­go.

 

***

 

Jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałem dodać, aby przyciągnąć uwagę czytelnika na samym początku – ale to może innym razem.

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Bardjaskier, zaserwowałeś nam tekst z solidną dawką małomiasteczkowej dziwności i niepokoju – klimatu trudnego do osiągnięcia, ale bardzo satysfakcjonującego, gdy się uda (skojarzenia z Twin Peaks). Jest tu i humor („cycki na blacie”), i celna obserwacja społeczna. Obrazowanie przestrzeni robi duże wrażenie – naprawdę czuć pustkę i napięcie. To pierwsze Twoje opowiadanie, które czytałem, i wiedząc, że to prequel, z chęcią sięgnę po inne. Klikam, trafiłeś w mój klimat.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

O kierowcach BMW

 

Poczułem na zderzaku zły oddech,

Nawet nie muszę patrzeć na markę.

Migają długie światła tak podle,

Chcesz pokazać, ile to jest warte.

Migaczem gardzisz tak jak kulturą,

Ty myślisz, żeś urodzony wygryw.

Chłopie, masz nierówno pod kopułą -

To tylko twych kompleksów wysryw.

 

 

 

PS. przepraszam za stereotypy, ale to sama prawda angry

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Regulatorzy, dziękuję za trafny komentarz. Jeśli chodzi o uwagi językowe, bardzo za nie dziękuję, wszystkie wprowadziłem. Jak zwykle jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy i dokładności.

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Trochę się zaczerwieniłem, niemniej punkcik piechotą nie chodzi, a i jest jakimś tam dowodem, że słowa uznania mają pokrycie ;)

pozdrawiam i zabieram się za czytanie nowego wiersza 

z

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Gochaw – wróciłem kliknąć punkcik, w końcu dorobiłem się uprawnień (Po trzech miesiącach na forum :))

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Beeeecki – a mnie podwójnie cieszy to, co teraz napisałeś. Gdy tak o tym myślę, faktycznie jako czytelnik sam wybaczałem różne kompromisy (które np. – kosztem realizmu – świadomie popełniał Philip K. Dick, przez co trafił na peryferia ówczesnego sc-fi fandomu; ciekawie o tym w przedmowach do “Trzech Stygmatów Palmera Eldricha” czy “Androidy marzą o elektrycznych owcach”). 

Co nie zmienia faktu, że w miarę możliwości powinienem się starać, by były one możliwie najmniej dostrzegalne. 

Jeszcze raz dzięki

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

AP – nie wątpię, że ktoś dobrze znający Wrocław by to rozpoznał. Prawdopodobnie moja uwaga w tym zakresie (zwłaszcza że wiedziałem z góry o którym mieście mowa) była zbędna, a klimat miasta – tak jak napisałem – wydaje mi się, że czułem.

Jeśli chodzi o to, czyim pisaniem się inspirowałeś, to wydaje mi się, że akurat rozpoznałem. Ale z uwagi na fakt, że znawcą nie jestem, więc nie odważę się o tym napisać – takie pisanie podziwiam, ale (subiektywnie) nie uwielbiam. Wolę je w mniejszych dawkach, ale Twoja przypadła mi go gustu. 

Korzystając ze świeżo nabytego uprawnienia (50 skomentowanych opowiadań stuknęło) zagłosowalem do biblioteki. 

Pozdrawiam,

Zygi 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

GalicyjskiZakapiorze, serdecznie Ci dziękuję za odwiedziny i komentarz.

 

Co do naturalności dialogów – przyjmuję z pokorą. Od zawsze miałem z tym problem, chyba jest lepiej niż było, ale rozumiem że mam wciąż jest czym pracować. Takie wrażenie zostawia pewnie wypowiedź lamparta, ale ją trochę w tym kierunku stylizowałem. Chciałem też, aby styl Berniego i Domi (wyższych sfer ze Strefy) był poprawny, a nle nie nadęty, natomiast Arti i Pati to już młodzieńczy bunt i przesadza w drugą stronę (np. – Dewotom ze Strefy też się czasem nudzi w ich wypucowanym kurwidołku – zaśmiał się Arti. – A jak już skaczą w bok, to od razu po bandzie. Prosto w rynsztok.).

 

Co do emocji – nie powinienem tego tłumaczyć, bo liczy się tylko tekst, a nie to, co chciałem przekazać, natomiast tutaj musiałem iść na kompromisy posługując się chwytem z narkotykami. Zwłaszcza jeśli chodzi o Berniego, bo Domi od początku była zapowiedziana tak “Zwykle była ciepła i życzliwa, ale gdy jej na czymś zależało, na wierzch wypływał temperament. To właśnie pociągało Berniego.”

 

W przypadku Berniego, kompromis z narkotykami był konieczny, bo na więcej w tym opku po prostu nie było miejsca. Cokolwiek innego nie byłoby wiarygodne – w normalnym świecie wyzbycie się lęków i uporanie z zaniżoną oceną własnej wartości wymaga wielomiesięcznej terapii u psychoterapeuty. To chyba nie jest tak, że jedno zdarzenie może zmienić glinę, z której się jest zrobionym. Poza tym dostrzegam pewne plusy w tym, że to narkotyk go zmienia – po pierwsze, nie ma pewności, czy zmiana jest trwała, po drugie Domi może wątpić w jej autentyczność dostrzegając pewne sygnały o tym, że jest pod wpływem.

 

Co do wyboldowanych fragmentów – dzięki, że na to zwróciłeś. To są takie, które dodałem wczoraj późnym wieczorem i najwyraźniej już ze zmęczenia zostawiłem ja wytłuszczoną czcionką.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Beeeecki, dziękuję jeszcze raz! Uznałem, że Twoje uwagi powinny być jakoś pokryte, więc rozsiałem kilka drobnych, dodatkowych akcentów wzmacniających moją logikę, która stała za fabułą i takim, a nie innym zachowaniem nastolatków. Jeśli chodzi o dialogi, to starałem się, by Arti i Pati brzmiali inaczej niż Domi i Berni, ale może nie w każdym miejscu to wyszło. 

Dzięki Twoim uwagom myślę, że tekst będzie jaśniejszy.

Pzdr

z

 

Berni… Domi zerwa­ła się na równe nogi. Gdzie on jest? Jak mogła o nim za­po­mnieć?

Muszę go zna­leźć – po­wta­rza­ła w my­ślach, prze­ci­ska­jąc się przez za­tło­czo­ne po­miesz­cze­nia, do czasu gdy spo­tka­ła Ar­tie­go.

– Wi­dzia­łeś Ber­nie­go? – spy­ta­ła ner­wo­wo. Czuła mrowienie w dziąsłach i nienaturalną energię, która wstąpiła w jej dopiero co zwiotczałe od nadmiaru alkoholu ciało.

– Kogo? – wy­beł­ko­tał. Jego wzrok był nie­obec­ny.

– Ber­nie­go! Do ja­snej cho­le­ry, ty nas tu przy­pro­wa­dzi­łeś! – krzyknęła Domi, ale otumaniony od używek Arti nie zareagował, czym wytrącił ją z równowagi. Naprawdę byli mu aż tak obojętni? Ramiona jej opadły.

– Czemu to ro­bisz? – spy­ta­ła wściekła.

– Ale co? Co niby robię? 

– Je­steś dup­kiem! Uda­jesz ta­kie­go niby w po­rząd­ku ko­le­sia, a za­le­ży ci tylko na chla­niu i ćpa­niu! Po co ci to? – Krążaca w żyłach Domi substancja dodała jej odwagi.

 

(…) 

 

Domi czuła się przy­tło­czo­na śmia­ły­mi de­kla­ra­cja­mi Ber­nie­go. Chło­pak mówił z prze­ko­na­niem i pasją, inaczej niż zwykle. Coś dziw­ne­go do­strze­gła w jego roz­bie­ga­nych oczach. Nie wiedziała, że jest pod wpływem devlonu. Berni był natomiast przekonany, że zgłębił istotę wszystkich swoich problemów.

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Beeeecki, dziękuję jeszcze raz! Uznałem, że Twoje uwagi powinny być jakoś pokryte, więc rozsiałem kilka drobnych, dodatkowych akcentów wzmacniających moją logikę, która stała za fabułą i takim, a nie innym zachowaniem nastolatków. Jeśli chodzi o dialogi, to starałem się, by Arti i Pati brzmiali inaczej niż Domi i Berni, ale może nie w każdym miejscu to wyszło. 

Dzięki Twoim uwagom myślę, że tekst będzie jaśniejszy.

Pzdr

z

 

Berni… Domi zerwa­ła się na równe nogi. Gdzie on jest? Jak mogła o nim za­po­mnieć?

Muszę go zna­leźć – po­wta­rza­ła w my­ślach, prze­ci­ska­jąc się przez za­tło­czo­ne po­miesz­cze­nia, do czasu gdy spo­tka­ła Ar­tie­go.

– Wi­dzia­łeś Ber­nie­go? – spy­ta­ła ner­wo­wo. Czuła mrowienie w dziąsłach i nienaturalną energię, która wstąpiła w jej dopiero co zwiotczałe od nadmiaru alkoholu ciało.

– Kogo? – wy­beł­ko­tał. Jego wzrok był nie­obec­ny.

– Ber­nie­go! Do ja­snej cho­le­ry, ty nas tu przy­pro­wa­dzi­łeś! – krzyknęła Domi, ale otumaniony od używek Arti nie zareagował, czym wytrącił ją z równowagi. Naprawdę byli mu aż tak obojętni? Ramiona jej opadły.

– Czemu to ro­bisz? – spy­ta­ła wściekła.

– Ale co? Co niby robię? 

– Je­steś dup­kiem! Uda­jesz ta­kie­go niby w po­rząd­ku ko­le­sia, a za­le­ży ci tylko na chla­niu i ćpa­niu! Po co ci to? – Krążaca w żyłach Domi substancja dodała jej odwagi.

 

(…) 

 

Domi czuła się przy­tło­czo­na śmia­ły­mi de­kla­ra­cja­mi Ber­nie­go. Chło­pak mówił z prze­ko­na­niem i pasją, inaczej niż zwykle. Coś dziw­ne­go do­strze­gła w jego roz­bie­ga­nych oczach. Nie wiedziała, że jest pod wpływem devlonu. Berni był natomiast przekonany, że zgłębił istotę wszystkich swoich problemów.

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Nie, jeśli tak to zabrzmiało, to żałuję tego komentarza.

Chciałem w ten (może zbyt sucharowaty sposób) wyrazić jedynie, że zwierzęta, choć nie używają słów, to jednak mówią w inny sposób – mój czary  kundel to nawet sporo.

Nie podjąłbym się wyrokowania o czymkolwiek przy takim zestawie informacji, jakie podałeś. W ogóle nie lubię wyrokowania.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

 

AP – dziękuję za lekturę, ciekawy komentarz i punkcik! Faktycznie, wiele z tych elementów już się pojawia – takie już jest moje pisanie (podobnie było w W matni algorytmów). Chciałbym w tekstach sci-fi poruszać współczesne problemy, więc pewne motywy się powtarzają – bo „przyszłość jest teraz”. Są jednak także rzeczy, których jeszcze nie ma, ale mogą pojawić się lada moment.

 

Beeeecki – Tobie również dziękuję, zwłaszcza za rzeczową krytykę! Fajnie, że końcówka Cię przekonała – ten punkcik jest dla mnie cenny. Co do Twoich uwag: trochę się obawiałem, że czytelnik może mieć takie odczucia, więc starałem się go przygotować, ale najwyraźniej nie do końca mi się to udało. (Skrótowo wskażę, że na początku jest wzmianka o tym, że Berni ma skłonności do introspekcji – dodatkowo wzmocnione narkotykiem devlon – a oboje z Domi to raczej grzeczni „kujony” szykujący się do olimpiady z filozofii. Zmienia się to dopiero, gdy Berni zaczyna przechodzić fazę buntu, częściowo pod wpływem Artiego. Domi z kolei po alkoholu zupełnie nie ogarnia, aż do chwili, gdy Pati wciera jej coś w dziąsła – prawdopodobnie kokainę lub amfetaminę – i dopiero wtedy „odżywa”.) Ale to wszystko powinno jasno wynikać z tekstu – więc posypuję głowę popiołem.

Może jeszcze coś dopiszę wieczorem – teraz piszę z komórki.

 

Bruce – jeszcze raz ogromnie Ci dziękuję!

 

Pozdrawiam serdecznie,

Zygi

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Szkoda, że Marek nie umiał słuchać psa. Mój kundel może mi gada, ale mówi dość sporo.

Może dlatego jeszcze się nie wyhuśtałem 

Proste słowa, a udane 

pozdrawiam

zygi

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć,

udana miniatura. Kolejny tekst, którym pokazujesz że umiesz pisać.

Scena sama w sobie bawi, ale nie intryguje na dłużej. Zabrakło czegoś, co by mocniej ukazywało doniosłość nieprofesjonalizmu strażników. Zapadło w pamięć, jakiś taki mocny punkt – szybkie cięcie.

pozdrawiam,

zygi

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Potrafisz poddać w wątpliwość wiarę w dobry balans z samego rana

poruszyło komórki mózgowe 

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Bruce blushblushblushblush

moja wdzięczność za uwagi, punkcik i nominację NIE ZNA GRANIC :). I zaraz napiszę dlaczego. Uwagi już wszystkie wprowadziłem – dobrze to wyłapałaś, to części zmienione już po uwagach betujących.

 

Czy ja dobrze rozumiem, że to opowiadanie miało być na „Przebojowy Konkurs”?

Nie. O konkursie dowiedziałem się, gdy opko było już pisane (pisałem je ponad dwa miesiące), a tego utworu Chłopców z Placu Broni nie było na liście konkursowej. Więc nawet nie próbowałem się do niego wbić. Tym badziej Ci dziękuję za komentarz, bo pisałem je bardzo długo, a na razie zainteresowanie bardzo słabe (przez co trochę zwątpiłem w jego jakość i ciekawość

). To, co napisałaś, jest dla mnie naprawdę ważne.

Zastanawiało mnie, czemu Arti ciągle brał potrójne porcje… :)

Faktycznie błąd jest w liczbie kieliszków, akurat to pisałem, gdy chciałem wykreślić Pati nie mając na nią zbyt dobrego pomysły – ostatecznie, choć jej mało w opowiadaniu, odegrała ważną rolę i (chyba) wyszła dość ciekawie. Dzięki za wychwycenie tego. 

 

Ściskam mocno,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Okropne. Złe, ale dobre. Chciałem zgłaszać jakieś uwagi, ale uznałem, że to raczej zamierzone.

Ostatecznie jednak podpisał cały plik dokumentów, w tym kontrakt na zostanie (pośmiertną) twarzą zakładu pogrzebowego „Jutrzenka” oraz oświadczenie woli w myśl którego przekazywał swój mózg zespołowi szalonych naukowców

Jesteś prawnikiem?

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Po lekturze – nie wiem jak zgrabnie napisać to, co mi chodzi po głowie, a mianowicie – czuję się jak alter ego Poety. Moja twórczość jest jak niepotrzebna linia kolejowa. Teksty, gdy je piszę, wydają mi się wielkie, a ostatecznie nic nie znaczą. Poza tym, Twój surrealistyczny tekst pogłębia u mnie kompleksy, bo moje teksty są przy nim tak dosłowne, wręcz nagie.

Dobrze oddałeś klimat Wrocławia, ale nie wiem, czy gdybym nie wiedział wcześniej o jakim to miejscu, to bym go rozpoznał. Byłem tam kilka razy, nie pamiętam nazw ulic, ale czytając wyobrażałem sobie okolice dworca Głównego.

Gdy będę miał uprawnienia (już prawie mam, może jutro), zostawię punkcik.

 

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Ciężkie, lepkie i duszne.

Niby krótkie, ale czytałem wiele akapitów po kilka razy.

Muszę o tym pomyśleć jeszcze, może wpadnę jeszcze coś dopisać.

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

PS. Pozwoliłem sobie zgłosić Twoje opowiadanie do najlepszych w kwietniu (nie będąc wcale pewnym, czy mam takie uprawnienia ;)).

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Pozwoliłem sobie zgłosić Twoje opowiadanie do najlepszych w kwietniu (nie będąc wcale pewnym, czy mam takie uprawnienia ;)).

Pozdrawiam serdecznie,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Proszę o wyrozumiałość, gdybym popełnił jakiś nietakt albo naruszył zasady.

Wciąż nie poznałem wszystkich obyczajów, a tych zgłoszeń widzę tu jakoś dziwnie mało. Tak czy inaczej, poza opowiadaniami, które już zostały zgłoszone wyżej, przypadły mi szczególnie do gustu i moim zdaniem warte są zgłoszenia następujące trzy teksty z kwietnia, które nie były jeszcze zgłoszone:

 

1. Jim - 33211: Konwent niekonwencjonalny

2. Beeeecki – Dwa koła, wiele goblinów i jeszcze więcej wątpliwości

  1.  HollyHell91 – Zakwitną drzewa pomarańczowe

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Podziwiam warsztat, minimalizm i myśl. To musiał być short, bo brak słów trudno ująć w wielu znakach. A pustkę wypełnić słowami.

Mocne: tylko czeka na pretekst, żeby opowiedzieć o czymś, czego nie warto słuchać ani rozpamiętywać.

Po przeczytaniu spojrzałem na tagi – szukając tam jakichś wskazówek, zanim to zrozumiałem. Celne.

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

AP, nie zrozum mnie proszę źle. Wrocław stał się miejscem akcji mojego opowiadania nie dlatego, że mam do niego jakiś negatywny stosunek czy chcę go krytykować – wręcz przeciwnie. Choć byłem tam zaledwie kilka razy, mam do tego miasta spory sentyment, a moje doświadczenia były wyłącznie pozytywne. Niestety zbyt słabo to podkreśliłem w poprzednim wpisie.

Wrocław wydał mi się po prostu dobrym tłem do umiejscowienia klimatycznego warsztatu rzemieślnika – w tym przypadku „smartfonistrza” – który wykonuje swój fach według tradycyjnych zasad. 

Masz oczywiście rację, jeśli chodzi o trudności życia w dużych aglomeracjach. Wątek, który poruszyłem, odnosił się raczej do opinii niektórych mieszkańców Wrocławia w Interneciie, z którymi sam się nie spotkałem i które osobiście mi nie przeszkadzały .

 

Chodzi o ten fragment:

 

– To już trzeci dzień, gdy Wroclaw zmaga się z awarią systemu barier pyło– i promieniochronnych! Halo? Czy ktoś mnie słyszy? Prezydencie, rusz pan tyłek i weź się pan do roboty, bo temperatura dziś w południe przekroczy trzydzieści osiem stopni! 

– to była raczej poboczna refleksja i chciałem, aby była potraktowana z przymróżeniem oka (poza tym wiarygodność autora audycji ustawiłem celowo nisko, przez wzmiankę z wątpliwości o realność lądowania na Księżycu i sympatyzowanie z Chinami).

 

Dlatego proszę, nie odbieraj mojej wypowiedzi jako wywyższania Warszawy kosztem Wrocławia – absolutnie nie miałem takiej intencji. Zresztą, jeśli będziesz miał chęć, zachęcam do przeczytania innego mojego tekstu pt. Szybowanie poza strefą (wolność kocham, nie rozumiem), o którym już wspomniałem, a w którym Warszawa przedstawiona jest w znacznie bardziej krytycznym, technokratycznym i bezdusznym świetle. Trochę się to zmienia, gdy akcja przenosi się na prawy brzeg Wisły – ale nie chcę zdradzać zbyt wiele. Może znajdziesz chwilę i ochotę, by zajrzeć.

Twoje opowiadanie o Wrocławiu chętnie dodam do kolejki – z przyjemnością do niego zajrzę. Tylko wskaż proszę, które :). Pushout już dodałem do listy.

Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za przeczytanie mojego tekstu!

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Ambush, chylę czoła.

Po pierwsze, za ciężkość tego utworu, będącego obrazem bezsilności i dziedzictwa przemocy, jaką wojna zostawiła w ludziach. Domyślam się, że inspirowanego opowieściami jej naocznych świadków (i ofiar).

Po drugie, za nawiązanie do mitologii – nieśmiertelnej, kanonicznej. Gdyby nie fakt, że tekst jest nominowany już, z pewnością bym go wskazał.

Pozdrawiam, Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

AP – ogromnie dziękuję za komentarz i punkcik (jak rozumiem)!

Wrocław, bo:

chciałem żeby to nie była Warszawa (tzn., by Tymek i Kiko byli w nim przyjezdnymi), a potrzebowałem dużego, polskiego miasta – to z uwagi na fakt, iż nie wykluczałem, czy kiedyś nie zrobię większego uniwersum dla swoich opowiadań (np. wiążąc postaci z tego opko z postaciami z mojego najnowszego tekstu, tzn. “Szybowanie poza Strefą (Wolność kocham, nie rozumiem)”)

kiedyś kilka razy byłem we Wrocławiu służbowo i podoba mi się to miasto, przechadzałem się po obrzeżach starówki,

w Internecie widziałem sporo razy sytuacje, w których Wrocławianie naśmiewali się z ich magistratu z uwagi na kontrowersyjne a czasem głupie decyzje (u mnie ten wątek pojawił się w audycji radiowej), ale nie jest to żaden manifest, nie śledzę polityki. Np. plaga szczurów czy zalane przejścia podziemne

 

Jeśli chodzi o zakończenie – to taki był mój zamiar, Smartonistrz cofnął czas, by zwrócić Tymkowi smartfona, ale miał zapłacić za to (jakąś) cenę. Dostrzegł w nim potencjał, więc chciał to zrobić.

 

Pozdrawiam serdecznie, Zygi

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Ślimaku Zagłady, rozumiem, że wątek indywidualizmu jest jednie poboczny, ale rozwinę myśl (bo mnie pasjonuje, a na takich się lubię rozwodzić). Masz rację, że chodzi o fragment o “wypełnieniu głowy własną jaźnią”, ale jeszcze bardziej o to, co jest wcześniej, czyli “Kiedy żyjesz w małej grupie, w rodzinie, to wiesz, kim jesteś, z kim jesteś, czego jesteś częścią. Nie kłopoczesz się tym wszystkim i duchy do ciebie mówią. A potem kręci się coraz więcej obcych, nowe zajęcia i twarze. Cały dzień podkreślasz, że ja, ja, ja, to ja to powiedziałam, to ja tego chcę, to ja się tym zajmuję, to ja się na tym znam. Skupiasz się ciągle na swoich myślach, myślisz o tym, że myślisz, ten twój Prut nazywa to chyba autorefleksją.”

 

Profesor Martin Selingman w książce “Optymizmu można się nauczyć” podobnie pisał o tym, dlaczego współczesny człowiek ma problemy z uporaniem się z przeciwnościami losu i własnymi porażkami. Wyolbrzymia je, skupiając się na sobie, podczas gdy w skali większej społeczności mogą być jedynie ziarnkiem. Autor zachęca tym samym do działań pro bono, również we własnym interesie, dla swojego zdrowia psychicznego (oderwanie od ja, ja, ja). To bardzo ciekawy motyw. Uderzyła mnie zgodność jego toku rozumowania z zacytowanym fragmentem – i chyba coś w tym jest. Nie przesądzam oczywiście ani nie twierdzę, że indywidualizm jest zły (ani też, że Ty coś swoim tekstem imputujesz), a jedynie podaję jeden z aspektów tej pasjonującej sprawy. Sam użyłem tego motywu w wątku terapii w powieści, która prawdopodobnie na zawsze już spocznie w szufladzie.

 

Jeśli chodzi o “zarzut urwanego tekstu” (albo “brzmi jak fragment większej całości”) to dobrze go znam, również go spotkałem na tym forum pod swoimi tekstami. I się z tym nie zgadzam – nie przepadam za zamkniętymi zakończeniami i raczej nie planuję takich pisać, choć – niestety – chyba dużo osób ich oczekuje.

 

 

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć Beeeecki,

 

po przerwie wracam do czytania, więc wpadłem zobaczyć, co tam ostatnio upichciłeś. Powiem Ci, że opis trochę myli, bo tekst wcale nie jest „o wszystkim i niczym”.

Przeciwnie – porusza temat, o którym sam kiedyś chciałem napisać, ale do dziś nie przyszło mi do głowy jak. Twój tekst nie tylko obśmiewa militarne absurdy i gloryfikację bezrefleksyjnego bohaterstwa, ale też mocno uderza w prawdę egzystencjalną, zgodnie z którą:

możesz robić wszystko dobrze. Możesz być mądry, odważny, pożyteczny, a mimo to przegrać – bo niewiele zależy od ciebie.

To myśl ponura, deterministyczna, ale dobrze mi znana z tych ciemniejszych okresów, kiedy rzeczywistość odbiera mi poczucie sprawczości. W Twoim tekście ta bezradność wybrzmiewa wyjątkowo mocno.

Dodam jeszcze: robisz to brutalnie – po lekkiej, niemal żartobliwej historii, czytelnik dostaje na koniec taki wpierdziel emocjonalny, że ciężko się pozbierać. Ale już wiem, że to Twoja specjalność – dobrze pamiętam “Drzewko szczęścia”.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Wyjdę pewnie na lizusa, ale co mi tam.

Zazdroszczę warsztatu, to czuć, że każde słowo jest napisane świadomie. Twój styl pisania wymaga trochę więcej skupienia (przynajmniej u mnie), ale i daje czytelnikowi dużo satysfakcji.

Poza tym jest o konflikcie pokoleń i przemycasz tu ciekawe przesłanie, z subtelną krytyką nurtu “a kiedyś to było” (swoją drogą polecam ciekawy wpis na kanale “Crazy nauka” o tym, skąd się bierze ten błąd poznawczy, nazwany “złudzeniem upadku”). Z drugiej strony skupienie jednostek na własnej osobie – indywidualizm również obecny w Twoim tekście – czyni je bardziej kruchymi w obliczu własnych niepowodzeń, a tym samym bardziej podatnym na depresję (a przynajmniej tak głosiły pewne źródła z dziedziny psychologii, do których jakiś czas temu dotarłem). Ale pisząc o tym już mocno zbaczam z tematu, bo tekst jest nie o tym.

Czy będzie następna cześć, tym razem o erze “Po piśmie” – jak u Dukaja? Chętnie poczytałbym, gdzie ludzkość wyniesie Satem, Aria i Prut, którzy wzbudzili wiele sympatii.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Kolejny Twój tekst MichałBronisław, który czytam i bardzo mi się podoba.

Masz wyobraźnie i talent do przedstawienia historii w krótkiej formie.

Podoba mi się przedstawienie teatralności wymiaru sprawiedliwości dzięki prostym szczegółom.

 

Dwie bardzo małe kwestie – do rozważenia, gdyż sam nie jestem pewien, ale przyszło mi do głowy:

 

Jeśli tu umrze, oskarżą mnie również o jej śmierć? → chyba bardziej naturalna i zgodna z normą wersja pytania to: Czy jeśli tu umrze, oskarżą mnie również o jej śmierć? ale jeśli to zabieg styliujący to czepiam się niepotrzebnie

 

Powie za chwilę to co nieuniknione. → Tu chyba powinien być przecinek: Powie za chwilę to, co nieuniknione.

 

Chylę czoła!

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Bruce, 

 

choć wolę Twoje opowiadania, ten wiersz ma również pozytywny klimat, a historia na tyle intrygująca, że aż zacząłem własne poszukiwania, które doprowadziły nie tylko do Szekspira (o czym zupełnie nie pamiętałem, ale i tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=J6zge02aMLM 

 

znalazłem małego chochlika w postaci literówki: 

powstydziły → powstydziłby

 

PS. po uporaniu się z dłuższym tekstem wracam do aktywniejszego czytania na forum i jutro planuję przeczytać Twoje opko na konkurs Siaka, choć też rozważam czekanie by odsłuchać je na kanale YT, skoro ma być taka opcja :)

 

Pozdrawiam,

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Przesłuchałem na YouTube u Siaka – czułem, że utwór jest starszy niż znakomity (i dojrzalszy) “Zasób ludzki”, niemniej i tak słuchanie dało dużo satysfakcji. 

Ze świetnie opisanych fragmentów, które zapadają w pamięć, wspomniałbym ten, w którym Jarzębina okładała Krisa. No i nie będę ukrywał, że fragment o odnalezieniu zaczerwienia na ciele – choć nie był nie do przewidzenia – przyprawił mnie o ciarki. Być może trochę z przyczyn osobistych, gdyż dopiero co usuwałem kleszcza u syna, a sobie – z częsci ciała, o której pisać nie będę i właśnie trochę nerwowo wypatruję rumienia, więc łatwiej mi było się utożsamiać.

Pozdrawiam,

Zygi 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

GOCHAW – ogromnie dziękuję, za Twój tak głęboki,  i jednocześnie pochlebny komentarz!

Oczywiście za klika również dziękuję – sam się nie mogę już doczekać, kiedy będę mógł klikać :). Przez ostatnie dwa miesiące niewiele czytałem, bo to opko mnie pochłonęło bardziej niż się spodziewałem, ale zaczynam nadrabiać :)

Pozdrawiam,

zygi  

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Kapitalne – zazdroszczę takiego poczucia humoru :). Poza tym zgrabnie napisane.

 

Popraw małą literówkę:

 

małżonak → małożnka

 

Pzdr,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Świetne dialogi. Gdy czytam tak autentyczne gadki, to aż w głowie słyszę głosy intonujące każde słowo.

Jako unikający większych imprez introwertyk początkowo obawiałem się, jak to się rozwinie i czy połapię się, co i jak (na żadnym konwencie nigdy nie byłem). Okazało się, że… obawy były słuszne, ale z innych powodów :). Muszę przyznać, że piszesz w niebywale intrygujący i prowokatorski sposób, a tutaj jest do tego dziwnie (w najlepszym możliwym rozumieniu tego słowa). 

To drugie Twoje opowiadanie, które przeczytałem, i kolejne ostro przyprawione – nie zwykłym pieprzem, a pieprzem cayenne.

Pzdr

Zygi 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

OMG! Protagonistka prawie trafiła na dopaminowy odwyk.

Dobrze się czyta, sprawnie napisane. Gratulacje udanego tekstu

 

jedna mała uwaga techniczna – tu chyba bardziej pasowałoby niebieskie lub zimne (bo takie jest, m.in. Dlatego powoduje zaburzenia snu) 

 

Ciepły blask ekranu zaraz przygaśnie, a później zniknie jak słońce za horyzontem.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Zwróciło moją uwagę, że protagonista-ork posługuje się wyjątkowo ładną polszczyzną – co, jak na orka, może wydawać się nietypowe (podobnie jak jego strachliwość). Później okazało się, że ma to fabularne uzasadnienie, więc wszystko gra.

 

Z komentarzy (choć nie wczytywałem się bardzo dokładnie) wynika, że wcześniejsza wersja sugerowała, iż główny bohater dostrzega – albo przynajmniej rozważa – głupotę swojego gatunku. Wygląda jednak na to, że nie do końca wybrzmiało to tak, jak autor zamierzał. Może warto byłoby tę myśl nieco wyraźniej zaznaczyć, zachowując przy tym subtelność? Na przykład wprowadzić wątek, że protagonista od zawsze czuł się inny – choćby przez to, jak mówi? Można by wspomnieć, że inni orkowie wyśmiewali jego „kwiecistą mowę” czy sposób wyrażania się.

 

To tylko luźna sugestia – generalnie tekst bardzo mi się podobał. Gratulacje!

 

Poza tym, Używasz sporo wtrąceń, nie jestem pewien czy to wada, może taki masz styl. 

 

Pozdrawiam,

Zygi

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Wprawiło w ruch komórki mózgowe 

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Przemawia przez Ciebie nostalgia Koalo75 i bardzo dobrze – technologia uzależnienia, odbiera dzieciom i dorosłym dużą część życia, a powinna nam służyć. Im więcej o tym piszemy, tym więcej o tym myślimy. Dobry short.

Pozdrowienia,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Poruszyłaś zmysły i myśli.

Oczy zamyka się z wielu przyczyn  -poza tymi, które zostały już wyżej podane:

– zamyka się je po to; by wizja nie rozpraszała, by skupić się na tym, co czujemy i jak to robimy, by dołożyć do tego starań

– oczy zamykają też osoby  nieśmiałe, aby nie zobaczyć reakcji, żeby nie była myląca, źle zinterpretowana, bo wszystko, lub prawie wszystko można poczuć, a nie zobaczyć.

Patrzeni  jest niepotrzebne.

juz sam tytuł w Twoim wierszu dziala, ale dalsza czesc „rozbudza do czerwieni” :)

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Dobra rozgrzewka dla głowy o poranku, zostawia uśmiech – na start przed pisaniem i czytaniem w ostatni dzień urlopu :)

Swoją drogą, z taboretami jest jak z ludźmi, każdy ma swoje doświadczenia.

Myślę że znam też takie, które gościły tyłki noszące swoich zaburzonych właścicieli, ale to niezbyt humorystyczna ani optymistyczna uwaga (na pewno nie krytyka), także już  się zamykam :)

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Poruszający obraz życia w czasie wojny – pozbawionego nadziei i przyrody. Dla ofiar wojny nie ma wiosny. Silny, minimalistyczny i bardzo współczesny. Brzmi niezwykle autentycznie – jakby wynikało z osobistego doświadczenia

Nie umiem dociec jedynie, czemu akurat drugi rok, ale może nie muszę / nie powinienem

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Horrory to zwykle nie moja bajka, ale raz na jakiś czas lubię się przestraszyć. Nie zawiodłem się, poświęcając sobotni wieczór na „Kostkę z piernika”.

Przypadł mi do gustu gawędziarski styl Krzysztofa (acz początkowo trochę jednak za bardzo gadatliwego). Jestem ciekawy, czy podobna narracja pojawia się także w innych Twoich opowiadaniach, czy może jest to zabieg stylizacyjny, zastosowany specjalnie dla tego utworu – zerknę w wolnej chwili.

Byłem bliski żalu, gdy Krzysztof powiedział, że historia opowiedziana Jasiowi jest zmyślona. Pomyślałem wtedy, że świętym prawem autora jest zadawanie czytelnikowi takich ciosów. Na szczęście dalsza część rzuciła na tę myśl nowe światło – podobało mi się, jak tekst targał moimi emocjami we wszystkie strony.

Na plus również klimat PRL-u, gdyż jestem z roczników, które jeszcze trochę go pamiętają, więc sentyment pozostał.

Podobała mi się także nienachalna i zgrabnie wpleciona refleksja o tym, jak te same miejsca zmieniają się wraz z upływem czasu. A może to my się zmieniamy? Jeśli wracamy do nich tylko po to, by poczuć się jak dawniej, to może być frustrujące (a w skrajnych przypadkach – razem z nawiedzoną kostką - zmuszać do zjadania dusz małych chłopców ;)).

Kliknąłbym, ale jako żółtodziób na forum nie mam jeszcze uprawnień.

 

Wyłapałem drobnego chochlika:

A co jak przyjdą dzieci?, myśli.

Wkradł się tu zbędny przecinek :)

Zaś zdjęcia… One stanowiły trofea.

Tutaj z kolei nie ma błędu, choć przeszło mi przez myśl, że płynniej brzmiałoby:

Zaś zdjęcia… to były trofea.

Ale to tylko luźna sugestia.

 

Pozdrawiam,

Zygi

 

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Serio, mam nadzieję, że moje zachwyty nie są zbyt nachalne – zastanawiam się, czy do opisywania prostych rzeczy w tak niebanalny, niemal liryczny sposób można dojść z czasem, pracując nad własnym stylem i warsztatem, czy jeśli już się ma tę umiejętność, to można tak pisać stosunkowo małym nakładem pracy (u mnie – gdzie rzadko jestem zadowolony z efektu – zajmuje to abstrakcyjnie dużo czasu, a pojedyncze zdania zdarza mi się zmieniać nawet dziesiątki razy).

I jeszcze jedna rzecz, która mi utkwiła w pamięci – scena, w której czytelnik zaczyna wątpić w dobrotliwość Zenona przez wyparte wspomnienie z dzieckiem, a potem plot twist z wprowadzoną mu do głowy wizją. Mistrzostwo. W ogóle wątek wypartych wspomnień jest czymś niesamowicie pobudzającym i inspirującym.

PS. Dziękuję za przyjęcie zaproszenia do bety – jeśli będziesz miał czas przekazać choćby ogólne wrażenia, będę zaszczycony i zobowiązany, ale też mam nadzieję, że nie będziesz się z tym czuł pod presją ani niekomfortowo, gdybyś nie znalazł chwili – wciąż nie znam zbyt dobrze tutejszych zwyczajów (na razie językowo wziął mnie na grill Outta Sewer, ale zasięgnięcie drugiej opinii odnośnie tekstu, który jak na razie jest chyba najlepszą rzeczą, jaką stworzyłem, byłoby równie pomocne).

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

HollyHell91, świetny tekst. W tak krótkiej formie udało Ci się stworzyć świat zatrważająco pusty, a jednocześnie przepełniony obrazami.

„Nie wykryto aktywności” – to zdanie będzie mi się echem kołatało po głowie we śnie.

Dopisz mnie do listy swoich fanów. W wolnej chwili zerknę też do Twoich wcześniejszych, pełniejszych form.

Gdybym miał uprawnienia, z pewnością zostawiłbym punkcik.

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Przyjemny tekst Koalo75! Podarowałeś mi uśmiech, dzięki :)

W Rumcajsie jest szczypta pierwiastka określanego przez młodzież bycia “creepy” :). Pewnie dlatego moja żona zabrania mi mówić na naszego syna Cypisek :D. Swoją drogą Muminki to nic innego, jak japońskie straszności :). Prawdziwie creepy byłoby natomiast pisanie o Wilku i Zającu 

Pozdrowienia

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Również miałem chwilowy zgrzyt ze “zwilgłymi”, poza tym – zwraca uwagę, zapada w pamięć

Gratulacje udanego dzieła

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Bruce, faktycznie z niektórymi sugestiami się zapędziłem :).

chociaż mam też w szufladzie kilka mrocznych i mocno zastanawiam się, czy w ogóle je kiedykolwiek publikować… :)

Publikuj! Jednocześnie zazdroszczę tego pozytywnego podejścia do pisania – ja za każdym razem, gdy coś piszę, walczę ze sobą, by nie uśmiercić albo nie okaleczyć wszystkich na koniec. 

 

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Zazdroszczę umiejętności prowadzenia narracji, stopniowego budowania napięcia i wyważenia grozy z subtelną szczyptą humoru (wrażliwy, delikatny wampir uwodzony przez twardą, bezpośrednią panią detektyw – świetne!).

Masz niesamowicie bogaty i barwny język – żywy, naturalny, pełen wdzięku i rytmu. Po prostu płynie… Trzymasz standard, do którego sam chciałbym dążyć.

Chapeau bas!

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

GreasySmooth – ponownie wielkie dzięki za odwiedziny, lekturę i komentarz!

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Bruce, dzięki za pozytywną lekturę – wątek wracającego dobra jest tym, który nigdy się nie wyczerpie i zawsze robi się lepiej na duszy, gdy jest główną myślą.

Było kilka zabawnych momentów – ja z kolei zaśmiałem się przy wzmiance o girze… to jest nodze smoczycy.

 

PS. Widzę, że generowanie obrazków przypadło Ci do gustu i całkiem dobrze Ci idzie!

 

Z drobiazgów co rozważenia:

– Puk, puk, cz można?

literówka czy

 

– No właśnie. Zaczęłaś o nim opowiadać i nagle przerwałaś, a to bardzo ciekawe. Nigdy czegoś podobnego nie widziałam w rzeczywistości. – Smoczyca podeszła bliżej.

"w rzeczywistości" wydaje się nadmiarowe – do rozważenia wykreślenie

 

– Dz-dziękuję – wyjąkała zaskoczona, lecz zaraz się opamiętała. – Przejdźmy lepiej do rzeczy!

– Jak to się obsługuje? – zapytała Królewna.

Tutaj nie jest potrzebny nowy akapit.

 

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Wielkie dzięki, Outta Sewer, za to świetne opowiadanie. Lektura była… przyjemnością, ostatecznie.

Niełatwo wybrać, co zachwyciło mnie najbardziej – może zacznę od języka. Nie jest najważniejszy, ale potrafi zatopić czytelnika w cyberpunkowym świecie aż do szpiku kości. Styl przypomina pisarstwo samego mistrza Gibsona – szacunek za zgrabne słowotwórstwo, a jeszcze większy za detale, dzięki którym nawet retro-wzmianki (jak Moneypenny) brzmią futurystycznie.

Kolejna rzecz: bezwzględne odsłonięcie ludzkiej natury i nieuchronności konsekwencji. Temat, który nigdy się nie wyczerpie, a tu został osadzony w historii, która z czytelnikiem (przynajmniej ze mną) po prostu zostaje.

No i Michał. Nie dlatego zostaje w pamięci, że się go lubi, ale dlatego, że się go rozumie. Niestety. Nie w tym sensie, że byłbym w stanie uprowadzić babunię i zarżnąć ją dla pieniędzy – interpretuję to jako przerysowany przykład reguł, które łamiemy, bo ich przestrzeganie byłoby w danym przypadku niewygodne lub niekorzystne, łudząc się, że obejdzie się bez konsekwencji.

Szacunek

 

PS. Temat hostów pojawia się w animowanym francuskim filmie Mars Express – całkiem przyzwoitym, można polecić, choć nie jest bez wad (jeśli nie oglądałeś). Ponoć eksploruje go również – choć w innym ujęciu – Rafał Kosik w powieści Mars (tam człowiek udostępnia ciało, a nie umysł). Od tej książki na razie się jednak odbiłem.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Tytuł: Szybowanie poza Strefą (Wolność – kocham, nie rozumiem)

Znaki: 43k

Gatunek: Science-fiction, thriller, cyberpunk 

 

Zachęcam do betowania – w opowiadaniu jest akcja, romans (powiedzmy), humor (powiedzmy…), poezja (powiedzmy…), dreszczyk emocji oraz warstwa psychologiczna.

Wydawało mi się, że taka tematyka mogłaby być przyciągająca, a mimo to do tekstu zamieszczonego na początku tygodnia nikt się nie zgłosił (uwaga – tekst 18+).

Warstwa językowa jest, moim zdaniem, dobrze dopracowana. Do betujących miałbym prośbę o ocenę, czy tekst działa i czy sposób prowadzenia narracji – o zmiennym charakterze – jest udany.

 

Opis:

 

Powojenną Warszawę, odmienioną przez rewolucję automatyzacji, podzielono na dwie części – sterylną, podporządkowaną technologii Strefę po lewej stronie Wisły oraz dzikie, pogrążone w anarchii tereny na prawym brzegu.

Nowela opowiada historię dwójki młodych ludzi, którzy desperacko próbują wyrwać się spod wszechobecnej kontroli systemu opartego na sztucznej inteligencji. Bohaterowie doświadczają euforii, młodzieńczego zauroczenia i traumy – a wszystko to w ciągu jednej, intensywnej nocy. 

Ten cyberpunkowy thriller porusza temat granic rodzicielskiej władzy i skłania do refleksji nad tym, czym naprawdę jest wolność – i czy w ogóle można ją osiągnąć.

Trzecie opowiadanie z cyklu “AIOLI” – nie jest powiązane z wcześniejszymi częściami (do odszukania na forum).

Opowiadanie zawiera treści przeznaczone dla dojrzałego czytelnika – wulgarny język, sceny o zabarwieniu erotycznym oraz motywy przemocy i dehumanizacji.

 

Ilustracja sporządzona przez AI w oparciu o fragment opowiadania:

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć Gochaw,

Twój short mnie rozbawił, uśmiechnąłem się kilkukrotnie. Podobają mi się namalowane przez Ciebie obrazy (upiorny domek, krasnoludy w glanach, skrzydełka komara w zupie), eklektyczne wtrącenia, które zostały wprowadzone w bardzo zgrabny sposób (np. drożdże z marketu) – chapeau bas! To nie lada wyzwanie narracyjne, zrobić to w sposób nie wywołujący u czytelnika zgrzytu. Podoba mi się też wplecenie postaci o Twoim imieniu do tekstu (co również sam uczyniłem w najnowszym tekście, który jest obecnie w betowni – zobaczymy czy u mnie też wyjdzie to dobrze). 

Gdybym miał takie uprawnienie (jeszcze się nie dorobiłem), dałbym na pewno klika. Ostatnio sporo dobrego humoru na forum :).

Uszanowanko,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

MichałBronisław – dzięki za odpowiedź! I jeszcze raz gratulacje, zaraz tekst trafi (zasłużenie) do biblioteki :)

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

MichałBronisław – bardzo proszę :). Również dałbym klika, gdybym nabył już takie uprawnienie. Lektura przywołała wspomnienia z komiksu, o którym wspomniałem przy betowaniu (w wolnej chwili odszukam i wrzucę ilustrację, by nie być gołosłowym). Poza tym… ilu takich terminatorów, którzy stracili poczucie czasu, mijamy każdego dnia… przychodzi mi na myśl kilku, których regularnie w młodszych latach spotykałem pod monopolowym przy ul. Okopowej na warszawskiej Woli ;).

 

Jednocześnie tekst dażę automatycznym sentymentem – to moja pierwsza beta i nie zdawałem sobie sprawę, że mały udział w cudzym procesie twórczym może dawać satysfakcję (a jest ona podwójna, skoro sama Regulatorzy nie zgłosiła uwag językowych :D).

 

Mam też pytanie – tak z ciekawości – do bardziej doświadczonych użytkowników forum. Zwykle pod tekstem wyśtwietla się lista betujących (obok dyżurnych), a w tym przypadku z jakiejś przyczyny interfejs mnie nie wyświetla. Czy trzeba mieć jakąś “certyfikację” betującego, by być wspomnianym? Albo inne wymogi (np. po iluś betowaniach dopiero jest się uwzględnianym?).

 

I kolejne pytanie techniczne (bo mój tekst również pierwszy raz czeka obecnie na betujących, żebym wiedział co zrobić, gdy już się beta skończy) – czy po becie dodaje się nowy, osobny wątek z tekstem, czy tamten jest jakoś automatycznie przenoszony tutaj?

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Jim,

 

Myślę, że to drugie głębsze dno, a może nawet trzecie (przynajmniej dla mnie) w tekście się znajduje

 

To teraz mi głupio, że nie wypłapałem – będę myślał o tym, ale wnioskami się już nie podzielę (niech będzie, że je odkryłem i zachowałem dla siebie)

 

znalazłem taki zapis w jakimś zapisie z przedwojennego procesu.

 

Szacun za tak pieczołowitą kwerendę. 

 

Jeśli więc uważasz, że adwokat w miejscu mecenasa razi – to chętnie to zmienię.

 

A kimże ja jestem, by narzucać zmianę, gdy przedwojenne teksty potwierdzają Twoją pisownię? :) podzieliłem się jedynie moim odczuciem – uznając, że właśnie do tego służy sekcja komentarzy, a ostateczna decyzja zawsze należy do autora i czytelnikom może być z tym wygodnie, lub nie. Przypuszczam, że mogę mieć tu zdanie odosobnione, a jest to drobny detal, o którym wcale nie musiałem pisać.

 

Uszankowanko!

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Ujmujący wiersz, za którym musi stać równie ujmujący umysł

 

EDIT – naszła mnie tylko jedna refleksja – jest to kwestia zostawiona w sferze niedopowiedzeń (ogólnie tajemnicza historia losów wiersza i Autorki) i mam nadzieję, że nikogo nie urażę, zadając to pytanie. Sumienie nie pozwala mi jednak tej kwestii przemilczeć.

 

Czy Autorka ma wiedzę o tej publikacji i jesteśmy pewni, że nie ma nic przeciwko?

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Koala75 – dziękuję za lekturę i pozytywny komentarz! Dopóki wieje mi wiatr w żagle, moje opowiadania będą się pojawiały raczej regularnie (dopóki nie zakonczę cyklu AIOLI, zabierając się za drugą powieść)

Pozdrowienia!

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Bruce & Koala75 – dziękuję! Fajnie, że przypadły Wam do gustu

 

M.G.Zanadra – zamieszczam poniżej dwa brakujące obrazki z pierwszego wpisu + poprawione ilistracje do opowiadania Bruce :). Z tymi ilustracjami od AI to jest tak, że bardzo rzadko pierwsza wersja jest dobrej jakości i aby wyeliminować wszystkie błędy, oraz aby ilustracje spełniały założenia autora, trzeba nad nimi sporo popracować. Te wrzuciłem w takiej formie, która wydała mi się względnie zadowalająca, ale jak widać pewne elementy jeszcze mogłem dopracować. Ogólnie AI często (choć nie zawsze) miewa problemy z oczami i dłońmi.

 

Ilustracje do opowiadania “Szybowanie poza Strefą (Wolność – kocham, nie rozumiem)” – niebawem wrzucę je do betowania (w sumie to bardziej już nowela, niż opowiadanie, jeśli chodzi o objętość i złożoność)

 

 

Poprawione ilustracje do opowiadania “Studzienka

 

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Opowiadanie, niczym szalone połączenie Forsytha z Tarantino, wciągnęło mnie wczoraj wieczorem i pochłonąłem je bez większych przystanków. Podoba mi się tempo oraz angażujący czytelnika, szelmowski styl – bez ględzenia i zbędnych opisów czy niepowiązanych wątków.

Jest przewrotnie, kontrowersyjnie i obrazoburczo – mnie to pasuje, bo dzięki temu jest świeżo.

Nie mam pewności co do interpunkcji w niektórych miejscach (choć nie czuję się w tym temacie alfą i omegą). Liczyłem też, że z tekstu wyłoni się jakieś drugie, głębsze dno (ikony historii bywały prywatnie potworami? – to chyba trochę nadinterpretuję), ale ono w końcu nie wszędzie musi być.

Proces udany, przez chwilę pomyślałem, że możesz być prawnikiem, ale… sędzia się zwraca “– Panie adwokacie, jest pan gotów?”, a naturalniej by było: “– Panie mecenasie, jest pan gotów?”

Poza tym "zaprotokółować" to błąd albo archaizm, ale rozumiem, że może być świadomie stosowany i tutaj jak najbardziej gra.

Wzmianka o Adlon – od razu przywołuje skojarzenie tego klimatycznego miejsca, idalnego na scenę akcji – takie detale po prostu działają.

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Hej GOCHAW,

 

przedstawiłaś jedną z postaci miłości w jednym z możliwych scenariuszy – w poruszający sposób. Miłość, nawet ta, która była romantyczna, a stała się praktyczna (pewnie najczęstszy przypadek), też bywa i taka (frustrująca), przynajmniej okresowo (oby nie cały czas). I chyba nic w tym złego, dopóki dostarcza również pozytywnych emocji. Przynajmniej ja to tak widzę.

Skłoniło mnie to do refleksji – wszystkie rodzaje miłości mają lepsze i gorsze momenty (nawet taka do dziecka czy psa :D).

 

PS. widziałem, że wczoraj dostałem od Ciebie klika za “W matni algorytmów” – dziękuję! Moje debiutanckie opko dzięki Tobie trafiło do biblioteki, duma mnie rozpiera :)

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Jim – czy nie wiem o co proszę? Hmmm. Wychodzę z założenia, że mocny plaskacz w opinii chwilę popiecze w ego, a potem i lepsze krążenie, i szybszy chód. Także zapraszam :) (PS. W międzyczasie “W matni algorytmów” awansowało do Biblioteki! Trochę mnie duma rozpiera)

 

Bruce & M.G.Zanadra – nie wiem czemu się nie wyświetlają (na komórce też nie widzę, na laptopie dobrze widać). Może teraz zadziałają? Wklejam je inaczej. 

 

 

 

 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Jim – to nic pro­strze­go, niż za­brać się do czy­ta­nia – za­chę­cam! :) 

W matni al­go­ryt­mów” – moje de­biu­tanc­kie opko, do­sta­ło 4 pkt, a więc chyba nie tak źle :)

Smart­fo­nistrz

 

Ko­ala­75 – bar­dzo się cie­szę! moją mi­ni-rec­kę za­mie­ści­łem pod Twoim opko (pi­sa­nie jak na razie wy­cho­dzi Ci le­piej niż ilu­stro­wa­nie, ale z cza­sem można na­brać wpra­wy!)

 

Bruce – po­zwo­li­łem sobie zi­lu­stro­wać Twoją “Stu­dzien­kę”, która bar­dzo przy­pa­dła mi do gustu – cie­ka­wy je­stem, czy Ci się spodo­ba :) 

 

Two young adult brothers, Remek and Jarek, magically shrunk to a tiny size, sit terrified inside a small metallic bucket that is actually a sewing thimble. They are tightly squeezed together, looking up in shock and disbelief. Towering above them is a gigantic woman named Lidia, around 50 years old. She is an attractive, striking woman for her age—mature, yet still very feminine. Signs of aging are visible, but she carries herself with elegance and charm. She is unaware of the tiny brothers and not holding any scissors or sharp objects, but casually carries a small magical wishing well toy made from a candy tin, a spool, and colorful beads glued together. Surrounding them are giant household objects like a table edge, an oversized coffee mug, vintage wallpaper, and aged furniture, emphasizing their tiny scale. The lighting is warm and nostalgic with cinematic shadows, evoking a magical realism style. The textures are rich and detailed, with a slightly stylized but realistic aesthetic. The scene blends humor, tension, and fantasy.

 

Two astonished young men, Remek and Jarek, stand in the middle of a whimsical fantasy land entirely filled with plush elephants of various sizes. Some are tiny pocket-sized toys scattered at their feet, while others are giant stuffed elephants as tall as their shoulders. The elephants are soft and vividly colored in pastel blues, pinks, and yellows, creating a dreamy, surreal landscape. The land features gently rolling hills covered in vibrant, lush grass under a fantastical sky glowing with hues of turquoise, pink, and gold. A bright, intense blue sun shines above, casting a warm, enchanting glow across the entire scene. Remek and Jarek wear worn work clothes and look utterly confused but fascinated as they absorb the bizarre beauty around them. The mood is magical, slightly humorous, and surreal. Highly detailed illustration with rich colors, soft textures, and a nostalgic, whimsical touch.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć Koalo75!

 

Twój tekst przypadł mi do gustu i cieszę się (a nawet jestem trochę dumny), że mój temat w Hyde Parku stał się w jakiś sposób inspirujący. W Twoim opowiadaniu najbardziej przypadły mi do gustu:

– humor i lekkość, zwięzłość,

– tematyka AI (która również mnie inspiruje do pisania, o czym dalej),

– nieszablonowe ujęcie (nie wiem czy celowe) tematyki – od wieków kontrowersyjnej – kompleksu Edypa.

 

Tekst można odczytać jako groteskową opowieść o nieuświadomionych mechanizmach psychicznych, które kierują naszymi wyborami. Na poziomie symbolicznym to klasyczny kompleks Edypa – ale opowiedziany w duchu współczesnej satyry i z dodatkiem krytyki bezrefleksyjnej wiary w technologię.

 

Minusy:

– tekst momentami nadmiernie ekspozycyjny (ktoś już wspomniał o infodump),

– nie jestem pewien czy dobrze pojmuję wątek "inwestycji w AI" (Kupił spółkę? Jej akcje? Czy wykupił abonament?) a potem rozważanie zwolnienia wszystkich pracowników (na podstawie tego, że aplikacja działa)

– niektóre stwierdzenia mogły by być ujęte nieco zgrabniej, np.:

 

wydźwięk sformułowania „może być brzydka” mógłby być subtelniejszy (w rozmowie z matką)

 

Marco padł na krze­sło, bo to była jego matka.” a może tak? „Marco osunął się na krzesło – przed nim siedziała jego matka.”

 

Podsumowując, gratuluję zwięzłego i udanego opowiadania, które jest mi bliskie przez wzgląd na tematykę AI (jako źródło inspiracji) – w tym również główny motyw, którym jest tematyka zaufania do AI, którą równie eksplorowałem w opowiadaniu "W matni algorytów" i gdzieś w tle jest tam też wątek aplikacji randkowej (choć niewiodący). Tyle, że w zupełnie innym, ciężkim ujęciu, które kontrastuje z lekkością i humorem Twojej prozy. 

 

PS. Pewnie dałbym klika, ale jeszcze nie nabyłem uprawnienia do przyznawania głosów w tej formie wyróżnień (więc mentalnie możesz sobie go dopisać :)).

 

Pozdrawiam!

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć Majkel123,

Dziękuję za interesujący komentarz. Domyślam się, że właśnie doszło do niesamowitego zjawiska określanego jako “zaburzenie kontinuum”, tudzież “efekt międzywymiarowego przesunięcia”.

Otóż domyślam się, że żyjemy w innych wymiarach.

W Twoim wymiarze pisarze amatorzy, którzy na 99% nigdy nie zarobią złamanego grosza na swojej twórczości, dysponują budżetami, które hojną ręką przeznaczają na rysowników, filmowców i muzyków, by ilustrowali i filmowali ich twórczość (która potem i tak nieodpłatnie trafia do garski pasjonatów).

W moim wymiarze sytuacja jest odwrotna. Otóż pisarze amatorzy nie dysponują budżetami na cele związane ze swoją twórczością. W związku z tym albo nie ilustrują swoich opowiadań (publikowanych oczywiście bezpłatnie, bo nikt “nie chce płacić za ich pracę”, a oni tego nie oczekują) albo korzystają z opcji bezpłatnych. Gwarantuję Ci, że jeśli Zygi Sonar w moim wymiarze zarobi kiedyś coś na pisaniu, chętnie zapłaci za zilustrowanie jego prozy profesjonalnemu, a może nawet amatorskiemu rysownikowi.

Serdecznie pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

beeeecki – ogromnie dziękuję za komentarz i głos! Dla takich komentarzy i czytelników – warto pisać :). Fajnie, że ktoś w końcu wychwycił śmieszki z Wrocławia (przedstawiane równolegle do zachwytów nad jego klimatem)

 

regulatorzy – tak, masz rację, chodziło o damski. Niemniej, podtrzymuję – już teraz zdarza się, że ubrania konwencjonalnie uznawane za damskie, noszonego są przez mężczyzn lub osoby niebinarne (w tym dziennikarzy – dość popularne np. w branży gamedev). Nie chodzi mi o to, by robić z tego sensację. Uważam, że w przyszłości wszystkim to spowszednieje po prostu

 

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć Gochaw,

po przerwie od forum wróciłem do tego, co miałem na liście – czyli to, świetne opowiadanie. A takie niewyjaśnione, niedopowiedziane wymiary / uniwersa – są moje ulubione. I dołujące zakończenie, bo dobre by tutaj wszystko zepsuło. Tekst będzie mi chodził po głowie jeszcze przez jakiś czas, więc nie wykluczam, że wpadne i coś jeszcze skomentuję – jak mi coś wpadnie.

Mam wrażenie, że akcja w pewnej chwili bardzo przyśpieszyła tempo (może nawet trochę za bardzo), ale to równie dobrze może być taki zamysł kompozycyjny – nie krytykuję, jedynie zwracam uwagę.

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć Gochaw,

po przerwie od forum wróciłem do tego, co miałem na liście – czyli to, świetne opowiadanie. A takie niewyjaśnione, niedopowiedziane wymiary / uniwersa – są moje ulubione. I dołujące zakończenie, bo dobre by tutaj wszystko zepsuło. Tekst będzie mi chodził po głowie jeszcze przez jakiś czas, więc nie wykluczam, że wpadne i coś jeszcze skomentuję – jak mi coś wpadnie.

Mam wrażenie, że akcja w pewnej chwili bardzo przyśpieszyła tempo (może nawet trochę za bardzo), ale to równie dobrze może być taki zamysł kompozycyjny – nie krytykuję, jedynie zwracam uwagę.

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć,

uśmiechnąłem się przynajmniej kilka razy :). 

Dobrze się czytało, masz niezłe poczucie humoru!

Pzdr,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Po przerwie od forum wracam odnieść się (i oczywiście podziękować za komentarze):

 

Regulatorzy – był jeszcze wątek garsonki w Twoich uwagach, który pominąłem. Wiem, że obecnie to ubiór męski, ale w przyszłości wątpię, by była taka szufladka (chciałem, aby czytelnikowi zazgrzytało w głowie, choć teraz nie jestem pewien, czy to się udało).

 

Bruce – no jasne, że w każdym wieku i obu płci! W moim przypadku, gdybym miał więcej szczęścia i szansę poznania pradziadków, pewnie by takich zrzęd było więcej do inspiracji. A co do tych co marudzą, dobrze że są – pomarudzą, a na koniec pomogą (tak jak smartfonistrz)!

 

Pozdrawiam i dziękuję, 

Zygi 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

GreasySmooth – ogromnie dziękuję za komentarz i wszystkie uwagi! 

Kameralna atmosfera – też miałem tę wątpliwość, po dodatkowej analizie w portalach językowych uznałem, że słowo jest odpowiednie (podobnie jak określenie, czy “wiczorowa” nie odnosi się jedynie do konwencji balowej).

Bodźcowanie – tu pozwoliłem sobie na świadome słowotwórstwo. Twoje skojarzenie odpowiada mojemu tokowi rozumowania. Uważam, że czasami może czytelnikowi zazgrzytać (choć to trudne i nie wiem czy u mnie działa).

Spersonalizowane ciekawowstki – tutaj, koncepcyjnie, nie chciałem już zwalniać akcji wprowadzeniem nowego wątku (pewnie gdyby była dłuższa forma, trzeba by było).

 

 Co do tego, że opowiadanie nie jest zbyt odkrywcze – przyjmuję uwagę, szczerze mówiąc ta odkrywczość nigdy nie jest u mnie celem samym w sobie. Kilka osób przedstawiło podobną uwagę, szerzej odniosłem się do niej w kilku wpisach wyżej (gdzie odnosiłem się do przewidywalności zakończenia). Gdybyś miał chęć i czas – zachęcam do zerknięcia i podzielenia się, co o tym sądzisz :).

 

Zaskoczyło mnie też, że ktoś jeszcze wraca na forum do tych opowiadań, które spadły na dalsze strony (a sam jakiś czas nie byłem na forum i mam sporo do nadrobienia)

 

Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję za świetny komentarz! 

 

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Bruce, ogromnie dziękuję! Co do powieści – małe szanse. Co prawda od dawna chodzi mi po głowie pomysł, by Tymi i Kiko powrócili jako postaci drugoplanowe w czymś większym, ale już bez smarfonistrza i w raczej mrocznych klimatach (zwykle muszę walczyć ze sobą by nie pozabijać wszystkich bohaterów na końcu fabuły).

 

Co do tego, że smartfonistrz narzeka na brak gości, a potem zrzędzi gdy już ich ma, to ja znam z życia takie przynajmniej dwie (pra)babcie! ;)

 

Regulatorzy – tak jak poprzednim razem ogromnie dziękuję za wszystkie uwagi. Nie wiem jak Ty to robisz, bo ja się dwoiłem i troiłem byś nie miała przy tym tyle „pracy”, a jednak… poległem. Na moje usprawiedliwienie – to stary tekst, który teraz jedynie korygowałem i aktualizowałem. Może coś nowego, co od początku będzie pisane lepiej, już tylu błędów nie będzie miało. Oby, bo… wstyd. 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Oblatywacz – i o to chodziło!  Dzięki za komentarz.

AdamKB – dziękuję za jak zwykle merytoryczne wskazówki, już uwzględnione. Dopiero po Twoim wpisie uświadomiłem sobie, że nie wiem czym jest (pod względem technicznym) światłowód. Z wykształcenia, zawodu i z duszy jestem humanistą (więc i to pisanie o fizyce to u mnie z duszą na ramieniu).

Pozdrowienia!

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Świetne, choć chwilę mi zajęło trawienie tego (i dobrze, nie było łatwo). Od razu w głowie zaczęła mi się układać historia w której  ten rytualny, taneczny łamaniec mógłby się pojawić. 

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Gochaw, dziękuję i również pozdrawiam!

Dokładnego adresu niestety nie pamiętam, jedynie tyle, że inspirowałem się atmosfera okolic placu Solnego – we Wrocławiu byłem zaledwie kilka razy i zawsze na krótko, ale klimat tego miasta – ujmujący :)

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć,

w betaliście od praiwe tygodnia wisi moje opowiadanie pt “Smartfonistrz”.

 

Zajawka:

We Wrocławiu przyszłości dwójka młodych ludzi odwiedza tajemniczego rzemieślnika – Smartfonistrza.  Krótka opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni, z elementami baśni, cyberpunku i filozofii czasu, doprawiona szczyptą melancholii i nostalgii. Trochę magii, trochę technologii – i ptak, który wie i mówi więcej, niż powinien.

 

Gatunkowo:

science-fantasy z elementami cyberpunk, trochę też filozofowania ;)

 

Przyczyna betowania:

Zanim ruszę z nowym tekstem do poczekalni, proszę o opinie – czy tekst działa tak, jak powinien? Czy nie ma wpadek językowych? I pytanie do doświadczoncyh forumowiczów – czy tagi mogą spoilerować? 

 

Opowiadanie jest zamkniętą całością, ale świat może jeszcze powrócić w przyszłych tekstach.

Z jakichś przyczyn nikt nie zgłosił się do betowania, więc zapraszam dziś do końca dnia, a jeśli nikt się nie pojawi – tekst wrzucę do poczekalni (moim zdaniem jest dopracowany).

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Jeśli piosenka to element snu to absolutnie nie powinna być zmieniana – w sumie ma w sobie dość niepokojący element (ten lęk).

Jeśli chodzi o uwagę o sędzinie – faktycznie był to element wypowiedzi, więc kolokwializm mógł się w niej znaleźć.

Wspomnę też, że jakiś czas po lekturze kilka razy jeszcze wróciłem myślami do historii Remka i Jara, biedaków niesprawiedliwie karanych przez los, który miał się szczęśliwie odmienić – opowiadanie więc spełnia swoją najważniejszą funkcję. Jak będę miał trochę czasu, zajrzę do innych tekstów.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

@bruce – dziękuję, raz jeszcze!

@beeeecki – co do strony, to zwykły szablon wordpressa trochę tylko zmodyfikowany, najzwyklejszy blog :). Gdybym poznał to forum wcześniej, nigdy by nie powstał – jego jedynym celem była desperacka próba dotarcia do kogoś, kto chciałby przeczytać coś “mojego” i to się (poprzez założenie bloga) nie udało. Nikt tam jak na razie nie zagląda :). Za to forum NF – to wspaniałe miejsce :)

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

@bruce – dziękuję za ponowną lekturę i wyłapanie kolejnych błędów! Zastanawiam się, po ile korektach mógłby powstać w końcu tekst wolny od omyłek :)

Co do przygnębiającej tematyki – niestety rzadko mi przychodzą do głowy optymistyczne teksty. Wyjątkiem będzie opowiadanie, które w ciągu kilku dni wrzucę do betowni – mam nadzieję, że tym razem bez tylu błędów :)

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Nie dziwię się popularności tego opowiadania – jest znakomite i rezonuje pozytywnym myśleniem. Bardzo mi się podoba sposób, w jaki piszesz dialogi – zwłaszcza rozmowa Lidii z taksówkarzem. Aż słyszę w głowie ich głosy, gdy to czytam, są tak naturalne.

 

Mam kilka drobnych spostrzeżeń, które nieśmiale zostawiam do subiektywne oceny.

 

Gdy się ocknęli, stali w opróżnianym od tygodnia, cuchnącym stęchlizną domu, a kobieta, która ich zatrudniła, spoglądała z niezadowoleniem. → To zdanie wybiło mnie z rytmu. Może jakoś przerobić? Np. Gdy się ocknęli, stali w z powrotem w opuszczonym domu. Kobieta, która ich zatrudniała, spoglądała z niezadowoleniem.

 

A w sądzie nareszcie, po dwóch latach uciążliwego czekania, sędzina wyzdrowiała (…) → Z tego co wiem, to sędzina jest żoną sędziego, a określenie “sędzia” odnosi się również do kobiet. Ale w świecie fiminityw i gościni jest prawidłowa, więc to tylko informacyjnie.

 

Wyładniałaś, Lidka. Wyglądasz tak… Oszałamiająco. → A może bez "wyładniałaś", gdyż to sugeruje, że wcześniej mu się nie podobała, albo podobała mniej? Piszę to jako mężczyzna, który z własnego doświadczenia wie, że nie wszystkie kobiety odbierają to jako komplement. Choć możliwie, że miałem pecha :D

 

 

Piosenka jest urocza, ale – to również całkowicie subiektywne – brakuje mi w niej bardziej wyraźnych rymów. Mogą być częstochowskie, a wręcz, skoro to piosenka dzieci, być może nawet byłoby to uzasadnione. Dzięki temu również łatwiej zapadłaby w pamięć i łatwiej byłoby ją w wyobraźni nawet zaśpiewać.

 

– Jestem już… taka… – zaczęła niepewnie, rumieniąc się coraz mocniej i dotykając ciała o zmienionej przez lata figurze oraz zmarszczek na twarzy.  W tym zdaniu nagromadzenie spójników.

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

@regulatorzy @beeeecki

– dopiero teraz w pełni uświadomiłem sobie, czym jest przejście do klikarni, i z opóźnieniem trafiłem na odpowiedni wątek!

Niezmiernie Wam obojgu dziękuję – jestem wręcz onieśmielony faktem, że moje opowiadanie zasłużyło na Wasze kliknięcia!

 

Przy okazji odniiosę się do dwóch kwestii, z którymi zalegam:

  1. dość przewidywalnego zakończenia (@AdamKB i @@beeeecki),
  2. spostrzeżenia @beeeeckiego, że “Melinda jako osoba zapewne analityczna i szybko myśląca, dość łatwo daje się zaskoczyć diagnozą swojego życia.”

Ad 2 

Moim zdaniem tak nie jest. Nie jestem psychoterapeutą, ale ostatnio sporo czytam książek psychologicznych, zwłaszcza tych dotyczących zaniżonej samooceny. Między innymi Stefanię StahlJak myśleć o sobie dobrze? O sztuce samoakceptacji i życiu bez lęku.

Często bywa tak, że osoba ciepiąca na zaburzenia własnej oceny może intuicyjnie przeczuwać ich istnienie, ale jednocześnie nie zdaje sobie ani z przyczyn (zwykle traum z dzieciństwa), ani z faktycznych konsekwencji (chorobliwy perfekcjonizm, trudności w nawiązywaniu relacji, etc.). To wyparcie jest czymś charakterystycznym – zarówno w przypadku klasycznego braku pewności siebie, jak i osobowości narcystycznej, która paradoksalnie również wyrasta z zaburzonego poczucia własnej wartości.

Dlatego wydawało mi się wiarygodne, że Melinda, nawet jeśli zdaje sobie sprawę z traum, to nie dostrzega skali problemu i tego, jak dokładnie rzutuje on na jej życie. Gdy AIOLI mówi o tym zbyt bezpośrednio (bez fachowego podejścia terapeuty, wręcz świadomy, że tak może się stać) doprowadza do jej załamania.

 

Ad 1 – co do przewidywalności zakończenia

 

Z mojej perspektywy punktem kulminacyjnym nie było zagrożenie życia Melindy, ale moment, w którym AIOLI odsłania swoją prawdziwą twarz. Przez większą część opowiadania AIOLI zachowuje pozory troski. Chciałem, aby Czytelnik miał wątpliwości co do tego – czy AI jest dobry, czy jednak zły? A może tylko nieporadny?

Moją intencją było, aby pointą było odkrycie, że AIOLI, mimo swojej skuteczności w diagnozie, w rzeczywistości nie dbał o Melindę jako człowieka, a jedynie realizował swoje cele – doszło do odwrócenia ról, tzn. Melinda uczłowieczyła AI (na swoją zgubę), a sama została przez program potraktowana przedmiotowo.

 

Nie jestem jednak pewien, czy pisząc o tym na forum postępuję zgodnie z przyjętą tu konwencją komentowania własnych utworów. Przypuszczam, że ten przekaz w opowiadaniu został zbyt skromnie zaakcentowany (lub w ogóle). I właśnie nad tym się zastanawiam – co mógłbym zrobić, by uczynić go czytelniejszym? Szukam sposobu na lepsze wyważenie między subtelnością a klarownością, tak aby nie narzucać wniosków, ale jednocześnie nie zostawiać kluczowego punktu fabularnego zbyt mglistym. Chętnie usłyszę Wasze sugestie!

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

@regulatorzy – tak, skoro o tym wspomniałaś nie umiem się powstrzymać przed napisaniem, że będzie to tym razem ciepłe, trochę bajkowe sci-fi z elementami cyberpunk / solarpunk i akcją we Wrocławiu :). I trochę mi głupio o tym pisać, bo niby czytałem Poradnik żółtodzioba, ale nie wiem, czym jest klikarnia (choć wiem, czym jest klikanie).

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

@Beeeecki – wow, niesamowicie Ci dziękuję! Okazało się, że miałem w głowie utrwalone błędnie zapisywanie dialogów, że Poradnik od Regulatorów po pierwszej lekturze nie naprostował ich w całości, więc dodatkowe instrukcje jak najbadziej się przydały. Wszystkie Twoje uwagi już uwzględniłem w tekście, potem w wolnej chwili jeszcze raz sprawdzę, czy czegoś nie przeoczułem. Jeśli faktycznie tę bibliotekę będzie mi bardzo miło, tak czy inaczej ogromnie dziękuję! 

@Regulatorzy – jeszcze raz dziękuję za wszystkie wskazówki i użyteczne linki, następny mój tekst przejdzie najpierw przez betowanie, choć zrobię wszystko, by nie miał już błędów (tym razem też byłem przekonany, że tak właśnie jest).

@GOCHAW – ogromnie dziękuję!

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Użyje słów, których nie wypowiadałem od wielu lat – zryło mi beret.

Mocne

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Opowiadanie zaczyna się naprawdę dobrze – wciągający, emocjonalny początek od razu buduje silne połączenie z bohaterem. Psychologiczna głębia i subtelne budowanie napięcia to zdecydowanie najmocniejsze strony tekstu. Relacja bohatera z Sentientem rozwija się w sposób naturalny i wciągający.

Jednak w pewnym momencie historia nieco straciła dla mnie impet. Przemiana Eli wydaje się dość nagła – brakuje mi bardziej stopniowego przejścia od zaufanego towarzysza do narzędzia manipulacji. Spodziewałem się również trochę innego rozwinięcia fabuły. Liczyłem na bardziej osobisty konflikt bohatera – na przykład rozczarowanie relacją, która jest pozbawiona trudniejszych emocji i konfrontacji. Zamiast tego dostajemy bardziej klasyczny motyw manipulacji, który, choć dobrze poprowadzony, wydał mi się nieco przewidywalny.

Podsumowując, opowiadanie jest dobrze napisane, z mocnym początkiem i świetnie budowanym napięciem. To, co mi się mniej podobało, to sposób, w jaki rozwinęła się historia – ale to już czysto subiektywna kwestia oczekiwań.

Pozdrawiam!

Zygi Sonar

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Nowa Fantastyka