
Droubel jako drabel, bo nie można inaczej. :)
Droubel jako drabel, bo nie można inaczej. :)
Zbliżała się pora Holodobranocki. Żona na dyżurze w szpitalu, syn w swoim pokoju na pewno z holofonem w dłoni. Siadłem w fotelu, mając nadzieję, że będę mógł spokojnie obejrzeć nowego holoszorta na NF.
Nagle krzyk:
– Tato, chodź tu prędko!
W głosie syna brzmiały odrobina strachu i zaciekawienie. To nie było normalne, więc wstałem i poszedłem zobaczyć, co się dzieje. Mój pięcioletni chłopak stał przed drzwiami pokoju i ręką wskazywał coś w środku. Zajrzałem i zdębiałem. Na środku widniał hologram mojego wzrostu. Był taki, jak na rysunku w Internecie sprzed wieków:
– On powiedział, że jest rozbójnikiem i są holoodcinki jego przygód, i mogę je zobaczyć, jeśli znajdę w Sieci. Nazywa się Rumcajs. Poszukaj mi, bo nie umiem. Chcę obejrzeć! – prosił Piotrek.
Właściwie to było żądanie, nie prośba, ale z wiarą, że tata potrafi znaleźć.
Obiecałem i po sprawdzeniu, że treść się nadaje dla syna, zainstalowałem serial w holofonie Piotrka. Jestem zadowolony, bo przestał włączać Holodobranockę z japońskimi strasznościami, podobno produkowanymi dla dzieci. Jak skończy oglądać serial z Rumcajsem, dostanie HoloKrteka, a potem HoloReksia, niekoniecznie w tej kolejności. Wszystkie odcinki są udostępniane dzieciom tylko po jednym dziennie przed spaniem.
Na razie z przyjemnością oglądam je sam w tajemnicy przed żoną i synem.
Ciepłe, zabawne, do tego przypominające mi jedną z ukochanych bajek. Dziękuję, Misiu.
Kiedyś to były kreskówki dla dzieci!
O ile kojarzę, klikać nie można, a szkoda.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Całkiem sympatyczny obrazek i bajeczka oraz tekst
Pozdrawiam serdecznie
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Przyjemny tekst Koalo75! Podarowałeś mi uśmiech, dzięki :)
W Rumcajsie jest szczypta pierwiastka określanego przez młodzież bycia “creepy” :). Pewnie dlatego moja żona zabrania mi mówić na naszego syna Cypisek :D. Swoją drogą Muminki to nic innego, jak japońskie straszności :). Prawdziwie creepy byłoby natomiast pisanie o Wilku i Zającu
Pozdrowienia
Zygi
Czeskie animacje żyją wiecznie, a nawet jeszcze dłużej!
ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz
Bruce, fajnie, że przywołałem dobre wspomnienia. :)
Gocho, Rumcajs był sympatycznym rozbójnikiem. :)
Zygi, jeśli tekst wywołał Twój uśmiech, to znaczy, że spełnił zadanie. :)
Gryzoku, pewnie tak. :)
Tak, kiedyś to były dobranocki… Prawda, nie wszystkie na tym samym poziomie, ale generalnie i sens w nich był, i estetyki nie grożące nocnymi koszmarami.
Dzięki, Misiu, za ożywienie miłych wspomnień.
Pozdrawiam
Adamie, może te sensowne kiedyś wrócą z inną estetyką, ale też łagodną i zachowają sens. :)
Witaj, Koalo,
To bardzo sympatyczny tekst, szczególnie dla starszych przedstawicieli forumowej społeczności.
Miło, że przypomniałeś nieco starsze dobranocki.
Dodatkowy plus za użycie tak popularnego w moim pokoleniu imienia postaci zaczynającego się na „P”.
Serdecznie Pozdrawiam!
Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...
Piotrze, młodsi użyszkodnicy mogą nie zrozumieć, naszej nostalgii, ale może zaciekawieni odszukają te skarby w Internecie. :)
Nie mam dobranockowych wspomnień.
Kiedy byłam dzieckiem, nie mieliśmy telewizora, a kiedy telewizor pojawił się w domu, dobranocki już mnie nie interesowały. Najstarsze, które kojarzę to historyjki z Gąską Balbinką, a potem Jacek i Agatka. Ech, zamierzchła przeszłość.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, ja nie pamiętam nic z Gąski Balbinki, a także z Jacka i Agatki. :(
I ja, Misiu, nie pamiętam, bo nie mogę pamiętać tego, czego nie oglądałam, a Gąska Balbinka kojarzy mi się raczej z historyjkami obrazkowymi w Świerszczyku.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
z japońskimi strasznościami
Swoją drogą Muminki to nic innego, jak japońskie straszności :)
“Muminki się cieszą, gdy kogoś powieszą”, wszyscy tak śpiewali.
Był jeszcze Wodnik Szuwarek, a także Żwirek i Muchomorek. I Jozin z Bazin. A nie, czekaj…
Sympatyczny szorcik, szkoda, że nie holo :)
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
Była chyba także Makowa Panienka i Motyl Emanuel. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Każde pokolenie ma to, do czego wraca we wspomnieniach i ukradkiem ociera łzę w kącikach oczu… Do teraz nie wiedziałam, że w moim przypadku będzie to Rumcajs i Reksio… :)
Pozdrawiam!
Reg, pamiętam te, które oglądałem z dziećmi, więc dlatego pewnie nie Gąskę Balbinkę i nie pamiętam Makowej Panienki ani Motyla. :)
Jerohu, moje dzieci lubiły czytać Muminki. Nie wiedzieliśmy o ich związkach z Japonią. :)
Chalbarczyk, Reksio i Krtek były moimi ulubionymi. Ehh… :)
Misiu, nie mam dzieci, więc nie miałam z kim oglądać dobranocek. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Holo Myszka Miki też w planach?
Z wymienianych w komentarzach chyba najbardziej lubiła Krteka oraz Wilka i Zająca. Nu, pagadi!
Babska logika rządzi!
Ja pamiętam Makową Panienkę, Żwirka i Muchomorka, Gąskę Balbinkę oraz Jacka i Agatkę. Był też Kot i Pies, Miś Uszatek, Reksio, Bolek i Lolek, Zaczarowany ołówek, Koziołek Matołek, Miś z okienka, Plastusiowy pamiętnik, Coralgol, Krecik, Gapiszon, Psi żywot, Chłopiec z plakatu, Kot Filemon, Baltazar Gąbka. :) Z późniejszych zagranicznych lubiłam Pszczółkę Maję, Smerfy i Białego delfina Uma. :)
Pecunia non olet
Jeszcze był Pomysłowy Dobromir. :-)
Babska logika rządzi!
O, tak. :) I Pankracy, ale to już nie na dobranoc. :)
Pecunia non olet
Ciepło wspominam Pomysłowego Dobromira i Zaczarowany ołówek. Oczywiście Koziołek Matołek i Myszka Miki były klasą, jak się mawia, samą dla siebie. Jak widzę, wielu już nie pamiętam. :)
Milutkie, ale… ja się nie załapałem ani na Rumcajsa, ani na Reksia, ani na Krecika (a japońszczyzny mi nie pozwalali oglądać). :( Pamiętam Tabalugę (to dopiero była trauma…) i nieśmiertelnego Misia Uszatka, który leciał non stop… A, i ,,Nowe przygody Kubusia Puchatka”, to były czasy. ;D
PS:
Swoją drogą Muminki to nic innego, jak japońskie straszności
Komu Buka nie zapewniła bezsennych nocy, niech pierwszy rzuci kamieniem… ;P
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
Wiuuuuu! Łup!
Nie przepadałam za Muminkami. Buki w ogóle nie pamiętam z dzieciństwa. Teoretycznie, mogłam ją wyprzeć.
Babska logika rządzi!
Dzieci nie bały się Buki, bo czytaliśmy Muminki razem. Książeczki stoją w domu do dzisiaj. :)
Ja nie oglądałam Rumcajsa, ale pamiętam Reksia, Krecika i Kota Filemona. A najbardziej lubiłam Gumisie, Pszczółkę Maję i Muminki :-)
Takie miłe to :)
Kto wie? >;
Nie spodziewałem się takiego poruszenia. To bardzo cieszy. Moją inspiracją była awersja do japońskich kreskówek z walczącymi maszynami i innymi potworami. :)
Prawda, moja młodsza siostra oglądała jakieś japońskie kreskówki (ale nie o walczących maszynach, tylko o grze w siatkówkę) i one zawsze wydawały mi się masakrycznie durne.
Babska logika rządzi!
Koalo75, poruszyłeś czułą strunę. :)
Pecunia non olet
Zaskoczył mnie taki rezonans. :)
Pecunia non olet
Wiuuuuu! Łup!
Au, to było pytanie retoryczne! X( A tak na serio, to mało znam ludzi, którzy nie bali się Buki.
Moją inspiracją była awersja do japońskich kreskówek z walczącymi maszynami i innymi potworami.
Prawda, moja młodsza siostra oglądała jakieś japońskie kreskówki (ale nie o walczących maszynach, tylko o grze w siatkówkę) i one zawsze wydawały mi się masakrycznie durne.
Akurat mi się wydaje, że anime można tylko kochać albo nienawidzić. Ja pierwszą chińską bajkę tak naprawdę obejrzałem, jak miałem dziewiętnaście lat, to było ,,Neon Genesis Evangelion” – produkcja przeznaczona raczej dla wyrośniętych nastolatków, w dodatku dekonstruująca większość elementów kreskówek o wielkich robotach. Później była któraś wersja ,,Ghost in the shell”, dla dorosłych, i ekranizacja ,,Berserka”, tym bardziej dla dorosłych; niech będzie, że to takie trzy moje ulubione. Natomiast jak kiedyś włączyłem na Polsacie ,,Dragon Balla”, to wytrzymałem może z dwie minuty – uszy więdną od tego, co się tam dzieje, jeszcze z polskim dubbingiem. :P
Dobra, rozgadałem się, a zmierzam do tego, że anime to jest bardzo zróżnicowana dziedzina i trafiają się tam bardzo różne rzeczy, od takich dla przedszkolaków po normalne seriale, tylko że rysowane (w Japonii nie ma takiego uprzedzenia, że jak coś jest animowane, to musi być dla dzieci). Jasne, trzeba przełknąć wielkie oczy i ekspresywną grę aktorską, ale naprawdę warto. ;)
Aha, jakby ktoś szukał fajnej japońskiej animacji do obejrzenia z dzieckiem, to polecam filmy Hayao Miyazakiego (tylko nie ,,Księżniczkę Mononoke”, wracając do tematu traum…). :)
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
A ja jeszcze kojarzę z lat 70-tych japońską “Załogę G” – to było w stylu późniejszych, typowych animacji japońskich. :)
No i “Piaskowego Dziadka” pamiętam jeszcze. :)
Pecunia non olet
Załoga G była japońska? Nie wyglądała, bo to lubiłam.
Babska logika rządzi!
Przestałem oglądać animacje, gdy dzieci podrosły. :)
Finklo, też bardzo lubiłam. :)
Koalo75, ja na razie nadal na etapie animacji. :) Sporo nowych, ale część znanych nam przetrwała i jest nadawana ciągle. :)
Pecunia non olet
No ładnie, Koalo. Wziąłeś i obudziłeś wspomnienia z dzieciństwa:)
Przy okazji, przeczytałem tekst Synkowi. Podobał mu się, ale Rumcajsa nie kojarzy… :)
Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"
Bruce, oby przetrwały, bo nie szkodziły. :)
Cezarze, uznanie Twojego Synka niepomiernie mnie cieszy, bo dzieci są bezlitosnymi krytykami. :)
Misiu, nie szkodziły, jasne, a do tego uczyły i poprawiały humor. :)
Pecunia non olet
Też poczułam nostalgię. Moje dzieci przyjęły Reksia, ale nie Bolka i Lolka, lubiły Wilka i zająca, ale nie Krecika. Nie lubiły Pszczółki Maji.
Sympatyczny drabbelek, jak Ćwirek Wróbelek;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Bruce, pełna zgoda.
Łowuszko, każdy ma swoje preferencje.