- Opowiadanie: Finkla - Idiotyczny projekt Mefistofelesa

Idiotyczny projekt Mefistofelesa

Taki szorcik na konkurs. W zamierzeniu miał być pełen humoru, ale tym razem chyba wyjątkowo wyszło poważniej niż planowałam. A może tylko tak mi się wydaje.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Idiotyczny projekt Mefistofelesa

– Przypomnij mi, jak długo dorzucałeś węgiel pod kotły. – Lucyfer siedział rozwalony na tronie, lewą nogę przerzucił przez podłokietnik, bujał nią i z zainteresowaniem śledził zajączki, które wypolerowane kopyto rzucało na ściany sali audiencyjnej.

Mefistofeles ukłonił się jeszcze niżej. Kolejne ćwierć palca i zacznie rogami rysować posadzkę wykładaną najlepszymi chęciami.

– Niemal czterysta lat, wasza perwersyjna sprawiedliwość.

– To wystarczająco długi okres na przemyślenia, czy też potrzebujesz więcej czasu i będziesz biegać z szuflą do końca tysiącletniego wyroku?

– Wystarczająco długi, wasza najzłośliwsza łaskawość. Wszystko przeanalizowałem.

– Nie każ mi czekać na cierpkie owoce swojego dumania. To nie jest moja noc cierpliwości.

– Ależ oczywiście, wasza nieskończona wyrozumiałość, najuniżeniej błagam o przebaczenie. Już referuję. Otóż, powinniśmy przestać koncentrować się na wybitnie inteligentnych jednostkach ludzkich. Jak pokazały moje smutne doświadczenia, taki Faust czy Twardowski to cwane bestie i zdarza im się przechytrzyć naszych wysłanników. Ale jeśli skupimy się na idiotach…

– Idiotach? Te pierzaste wymoczki z góry uważają, że prostaczkowie to ich wymarzone owieczki, że w komplecie zasilają chórki psalmistów, że do nich należy ksiąstewko niebieskie…

– Tym większa satysfakcja, jeśli uda się podebrać pierzastym coś, co od wieków uważają za swoje, wasza ryzykancka pazerność. Zresztą, nie chodzi o te pojedyncze duszyczki, idioci mogą być pożyteczni pod innym względem…

– Jakimż to?

– Alchemicy oraz ich następcy już zrobili swoje, wasza przeogromna ciekawość. Obecnie każda dusza ma wielkie moce w zasięgu ręki. Kiedyś wojak mógł zabić wroga mieczem albo strzałą; jedna strzała, jeden trup. W poprzedniej wielkiej wojnie żołnierze otrzymali od swoich alchemików jadowite wyziewy kładące przeciwników pokotem. Ludzie rzucają na obce terytorium puszki, z których wydobywają się miazmaty, i wrogowie padają setkami. A ci, którzy nie umierają od razu, cierpią potwornie i muszą leżeć w lazaretach. Teraz, w obecnej wojnie, ten proces został jeszcze usprawniony: dusze nie uwalniają trującego gazu na świeżym powietrzu, gdzie błyskawicznie się rozpływa, tylko spędzają ofiary do zamkniętego pomieszczenia, okłamując, aby się nie buntowały, i tam wpuszczają wyziewy. Szybko i ze stuprocentową skutecznością.

– Sporo wiesz o sytuacji na powierzchni, jak na kogoś, kto ostatnie czterysta lat spędził przy węglu…

– Wasza niezmierzona racjonalność raczy nie zapominać, że potępione dusze zaczynają plotkować, ledwie wystawią usta ze smoły. Wracając do moich przemyśleń; potrzebujemy tysięcy idiotów, którzy będą tylko wykonywać rozkazy, a nie zastanawiać się, czy to szlachetne, moralne i gwarantujące zbawienie…

– Jeszcze lepszy byłby jeden idiota wydający rozkazy. Taki to dopiero może przysporzyć nam rekrutów… – Lucyfer rozmarzył się tak bardzo, że aż usiadł niemal prosto na tronie. Jego maślany wzrok błądził wśród krwawych stalaktytów zdobiących sufit.

– Brawo, wasza najinteligentniejsza przenikliwość! Ja dumałem nad tym pół setki lat, a wam wystarczyły trzy minuty rozmowy. Co głowa władcy, to głowa władcy!

– Dosyć tych pochlebstw! Co tam wymyśliłeś przez pół wieku?

– Że idiota wydający rozkazy może spowodować więcej zła niż setka idiotów te rozkazy spełniających. Nie sprawdzi taki, z której strony wieje wiatr ani jak się zmieni za moment, każe rzucić sto puszek z jadowitymi miazmatami i już ze stu żołnierzy robi się stu morderców albo i samobójców. A przeanalizujmy większe stalowe puszki, te ruchome, w których siedzą wojacy. Jakie one dają możliwości popełniania tragicznych w skutkach błędów!

– Nie rozpędzaj się tak! – Lucyfer niecierpliwie tupnął kopytem. – Ta wojna lada moment się skończy, ludzie już uruchomili procesy, które muszą do tego doprowadzić. To kwestia raczej miesięcy niż lat. Co nam po idiotach w czasach pokoju?

Mefistofeles dotychczas się nad tym nie zastanawiał, ale millenia knucia wytrenowały go w sztuce improwizacji.

– O, wasza przewidująca władczość, idioci są dla nas pożyteczni w każdych czasach! Ileż to w swoich kotłach miałem przeciwników szczepionki pobieranej od krów… Wierzyli oni, że po zaszczepieniu ludziom wyrosną krowie wymiona albo rogi. Jakby zgrabne różki mogły komukolwiek ująć urody… Dzięki agitacji tych niedowiarków setki niemowląt zmarły nieochrzczone, setki matek i ojców zaoferowały nam duszę w zamian za wyleczenie dziecka!

– Masz rację, im wyżej posadzimy idiotę, tym więcej z niego pożytku. Masz rok na przygotowanie tego projektu. Pokręć się po powierzchni, zorientuj, co i jak.

 

***

 

Dokładnie po roku Mefistofeles zameldował się przed obliczem władcy.

– Wasza najwspanialsza wysokość, przygotowania zakończone. Za dziewięć miesięcy w najpotężniejszym kraju na Ziemi przyjdzie na świat chłopiec. W tej młodej duszyczce zaszczepiłem wszystkie grzechy główne, w tym potrójne dawki pychy i chciwości. Urodzi się w bogatej rodzinie, żeby droga na szczyty była krótka i łatwa…

– Dobrze, dobrze… Ale wiesz co? Naszły mnie pewne wątpliwości.

– Jakie wątpliwości, wasza nieomylna dalekowzroczność?

– Czy sama głupota wystarczy? Uważam, że potrzebuje wsparcia.

– Ależ oczywiście! Już posłałem agentów, którzy będą podsycać w chłopcu żądzę władzy i pilnować, żeby nie nauczył się zbyt wiele, to mogłoby skalać jego idiotyzm…

– To za mało! Po pierwsze, potrzebujemy jeszcze partnera, który z daleka pokieruje naszym idiotą we właściwą stronę. Nie głupiego, tylko okrutnego albo nadmiernie ambitnego.

Mefistofeles gorliwie przytaknął:

– Wspaniały pomysł, wasza najbłyskotliwsza genialność! Dostosuję nasze plany i przygotuję pomocnika. Zajmie mi to… – Podrapał się po łbie za prawym rogiem. – Około sześciu lat.

– Masz zdążyć w co najwyżej cztery! Nasz idiota nie może tak długo czekać.

– Jak wasza najzdecydowańsza przywódczość rozkaże! A po drugie?

– A po drugie, po narodzinach partnera idioty będziesz wspierał alchemików, czy jak tam ich obecnie nazywają, w rozwoju maszyn wyręczających ludzi w myśleniu. Ostatnio wszędzie rozpleniła się demokracja i musimy potężnie ogłupić nasze przyszłe duszyczki, żeby wybrały na swojego przywódcę idiotę albo okrutnika.

 

***

 

Mefistofeles wybrał dla pomocnika całkiem inne warunki niż dla idioty. To nie miał być mięczak leniwie spacerujący przez życie po ścieżce usłanej różami. O nie! Drugi chłopiec miał być silny, uparty, sprytny i odporny. Musiał więc urodzić się w całkiem innej stronie świata, w biednym kraju i biednej rodzinie. Za dziewięć miesięcy. Horoskopy wskazywały, że lepiej byłoby za dwa lata i dziewięć miesięcy, ale skoro sam Lucyfer zdecydował inaczej…

Połączenie tych dwóch wybrańców musiało przynieść ludzkości same szkody. Może wreszcie ciężko doświadczonemu Mefistelesowi uda się, wiecznie zła pragnąc, uniknąć czynienia dobra.

Diabeł żywił nadzieję, że szatański duet Donalda Johna i Władymira Władymirowicza zdoła przełamać klątwę.

Koniec

Komentarze

Finkalo,

 

no nie ukrywam, humoru poza samymi dialogami nie ma. Ale to nie Twoje opowiadanie jest przykre, ale rzeczywistość i ludzie ją kreujący.

Lucyfer siedział rozwalony na tronie, lewą nogę przerzucił przez poręcz, bujał nią i z zainteresowaniem śledził zajączki, które wypolerowane kopyto rzucało na ściany sali audiencyjnej.

Nie wiem, czy bym nie dał “bujając nią”, bo jakoś tak dużo czasowników się zrobiło w tym zdaniu.

ksiąstewko

Księstewko? Chyba, że to “ą” to element prześmiewczości również.

 

Mefistofeles przypomina mi Toadiego z Gumisiów z tą swoją służalczością, jeśli kojarzysz :)

 

Tekst nie jest wybitnie odkrywczy, ale zręczny. Operowanie humorem w dialogach oraz luźność przemyśleń w zestawianiu z dramatami świata śmiertelników daje mocny wydźwięk. I trochę poczucia marionetkowości… 

Natomiast nawiązania do naszego świata absolutnie nie przeszkadzają. Ot fantastyka uczestnicząca i słusznie. I jeszcze ten tytuł…

Pozdrawiam!

Dziękuję, Beeeecki. :-)

Tu w ogóle wiele nie ma poza dialogami… ;-)

Bujanie jakoś lepiej mi brzmi w mojej wersji.

Wydaje mi się, że i ksiąstewko i księstewko są dopuszczalne.

Toudi. Masz rację. Nie myślałam o tym stworku podczas pisania, ale to wykapany Toudi.

Babska logika rządzi!

Toudi. Masz rację. Nie myślałam o tym stworku podczas pisania, ale to wykapany Toudi.

Kobieta kultury, wie o co chodzi :)

A i dodaję, że klikam!

Ave, Finklo! 

 

Wyczuwam znajome wibracje z tym doborem bohaterów… ;>

 

Tekst rzeczywiście nie jest śmieszny, ale zdecydowanie prawdziwy. Początkowo obstawiałem, że idiotą wydającym rozkazy okaże się pewien austriacki akwarelista, ale amerykańsko-rosyjski duet tez pasuje. 

 

Nawiązanie do Bułhakowa udane.

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Od samego początku wyczuwałem polityczny happy end :)

Jednego chłopca udało mi się odgadnąć, drugiego podejrzewałem z naszego rodzimego podwórka, ale faktycznie Twój duet dużo lepiej pasuje.

 

O ile sam tekst, uważam, że jest po prostu przyzwoity, o tyle:

…potępione dusze zaczynają plotkować, ledwie wystawią usta ze smoły

Cudo. Na dłużej się zatrzymałem nad tym fragmentem. Niezwykle obrazotwórczy, sugestywny.

 

Bry wieczór, Finklo. Ogólny wydźwięk jak najbardziej poważny, ale dialogi robią robotę i wprowadzają wystarczają ilość lekkości i momentami humoru. Czy wspomniany jeden z drugim to rzeczywiście idiota i jego pomocnik? To się jeszcze finalnie okaże. Przyjemny i jak to u Ciebie dobrze wykonany szort, choć chciałoby się czegoś więcej. Pozdrawiam

Dziękuję, Panowie. :-)

 

Beeeecki, Toudi był zabawny w swojej służalczości, to i go zapamiętałam, przynajmniej biernie.

 

Ave Cezary! ;-)

Wibracje. A co, też postawiłeś na podobny duet?

Czy prawdziwy? Mefisto z rozmówcą to jednakowoż fantastyka. Ale tylko oni, niestety.

Austriak też wiele krwi napsuł, ale to już historia. Teraz skupmy się na tym, żeby tej lekcji nie powtarzać, bo paskudna była.

Bułhakow, powiadasz? Raczej stawiałam na Fausta i Panią Twardowską…

 

Dziękuję, Lenti. :-)

Oby wyszedł z tego happy end. :-/

Myślę, że wiele par pasuje, bo głupców dookoła niestety nie brak. Ale ci dwaj są tak uniwersalni że wpływają na cały świat.

Miło mi, że chociaż fragment zrobił wrażenie.

 

Realucu, dzięki. :-)

Czyli jednak humoru nie brakuje? Zastanowię się, może dodam do tagów.

Ja tam nie mam wątpliwości, że idiota. Oby nie podpalił całego świata.

No, ten szorcik nic nie urywa, ale chciałam wystartować w konkursie i się pobawić.

Babska logika rządzi!

Hej, a mnie rozmowa z Luckiem i Mefciem nawet śmieszyła, jak i te powolne zmierzanie do puenty, która też jest całkiem zabawna, bo zawsze fajnie jest się pośmiać z tych co kręcą światem :). Choć zgadzam się z Re­alucem, sytuacja na świecie jest zbyt skomplikowana by przypinać komuś łatkę idioty, bo piłka jest jeszcze w grze ;). Raczej bym powiedział, że wyszedł duet okrutników, ale to są cechy pożądane w polityce ;). Inną sprawą jest to czy świat potrzebuje leniwych polityków marzących o świecie gdzie wszyscy będą się kochać, gdy nasz świat ewidentnie zaczyna płonąć, czy potrzebujemy okrutników – sam już nie wiem, która opcja jest gorsza ;). A, fajne :) klikam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cześć, Finklo!

Szczerze przyznam, że tym razem mnie nie zachwyciło – mam nadzieję, że Cię to przesadnie nie zmartwi, zwłaszcza gdy ostatnio prawie podejrzewałaś mnie o pochlebstwa. Oczywiście, jak zawsze u Ciebie, jest sprawnie napisane i smakowite językowo, ale mam poczucie, że doraźny komentarz polityczny zaciążył nad pomysłem i logiką tekstu. Jasne, że takie utwory też mają dobrą tradycję, nie wszystko musi być ponadczasowe, po prostu tutaj coś chyba nie zagrało.

Otóż po pierwszej rozmowie diabłów przypuszczałem, że opowieść będzie dotyczyła bardziej ogólnych zagrożeń związanych ze współczesnością – że powiedzą sobie tak: ludzie mają demokrację i technologię, więc nie musimy się skupiać na pojedynczych wybitnych jednostkach, wymyślamy media społecznościowe i profilowanie treści, każdemu indywidualnie popsujemy moralność i sami sobie będą wybierać najgorszych władców, masa korzyści! A tymczasem cały wstęp prowadzi jakby donikąd, bo to, że często rządzą złoczyńcy albo idioci, a reszta słucha ich bezrefleksyjnie albo ze strachu, to naprawdę nie jest nic nowego, działo się tak przez całą historię ludzkości. I w istocie II wojna, którą bohaterowie traktują jako punkt wyjścia, przynajmniej w stereotypie (i chyba faktycznie) była szczytowym punktem postawy “ja tylko wykonywałem rozkazy”, a nie zaledwie jej zaczątkiem, co wydawałby się sugerować Twój tekst.

Teraz, w obecnej wojnie, ten proces został jeszcze usprawniony: dusze nie uwalniają trującego gazu na świeżym powietrzu, gdzie błyskawicznie się rozpływa, tylko spędzają ofiary do zamkniętego pomieszczenia, okłamując, aby się nie buntowały, i tam wpuszczają wyziewy.

Tutaj potknąłem się mocno – po dwóch czy trzech próbach oczywiście zrozumiałem to zdanie, ale trudno mi było odsunąć wizję jakichś eterycznych dusz unoszących się w powietrzu i wydzielających trujące wyziewy.

Nie sprawdzi taki, z której strony wieje wiatr ani jak się zmieni za moment, każe rzucić sto puszek z jadowitymi miazmatami i już ze stu żołnierzy robi się stu morderców albo i samobójców.

I tutaj – konstrukcja z żołnierzem zmieniającym się przypadkowo w mordercę wydaje mi się mocno abstrakcyjna – czy miałaś na myśli, że zamiast wrogiej armii porażą gazem bojowym ludność cywilną, czy co właściwie?

Ileż to w swoich kotłach miałem przeciwników szczepionki pobieranej od krów… Wierzyli oni, że po zaszczepieniu ludziom wyrosną krowie wymiona albo rogi. Jakby zgrabne różki mogły komukolwiek ująć urody…

A to jest zręczne i zabawne! Zastanowiłem się też: czy przypadkiem cząstkową inspiracją tekstu (a przynajmniej tej wzmianki) nie była przedwczorajsza 45 rocznica ogłoszenia eradykacji ospy?

Skądinąd to jest ogromnie ciekawa rzecz – szczepionka przeciwko ospie prawdziwej dawała (daje) zdecydowanie najgorsze NOP-y ze wszystkich znaczących szczepionek w historii. Zwłaszcza wakcynia postępująca była koszmarem, zdarzała się wprawdzie rzadko (około raz na milion szczepień, o ile sprawdzasz przy kwalifikacji pacjenta, czy nie ma wrodzonego braku grasicy), ale zwykle prowadziła do śmierci i co do przebiegu wyglądała jak jakaś czarnoksięska klątwa z kiepskiego fantasy. Były też inne odczyny, mniej spektakularne, ale znacznie częstsze i również niekiedy śmiertelne, więc zdaje się, że w drugiej połowie XX wieku przy dobrej opiece umierała mniej więcej jedna osoba na sto tysięcy zaszczepionych. A jednak, w odróżnieniu od współczesnych antyszczepionkowców, niechętni szczepieniom przeciw ospie nie skupiali się zwykle na skutkach ubocznych (jeżeli pominąć te groteskowe argumenty z krowimi przydatkami), lecz na względach religijnych i dyskusjach o wolności osobistej.

Pozdrawiam serdecznie!

Dzięki, Panowie. :-)

 

Bardzie, fajnie, że tekst rozśmieszył.

No, nie mam dobrego zdania o tym zamorskim polityku i raczej go nie zmienię. Acz wierzę, że różne dziwne rzeczy wywija z głupoty, a nie z okrucieństwa. Nakładanie absurdalnych ceł nie boli fizycznie, więc trudno je uznać za tortury, ale skutki może mieć koszmarne… I nie bardzo ogarniam, jak można tego nie rozumieć, jeśli ma się na każde pstryknięcie doradców, którzy zęby zjedli na zarządzaniu gospodarką.

Cechy pożądane polityków. No, nie sądzę, że ktokolwiek potrzebuje okrutników albo leni. Sama wolałabym, żeby moi byli odpowiedzialni (nie chcą podejmować szkodliwych decyzji) i inteligentni (odróżniają decyzję szkodliwą od pożytecznej). Oczywiście, że okoliczności się zmieniają i trzeba się do nich elastycznie dostosowywać. Czasami dodatkowy miliard lepiej przeznaczyć na ochronę zdrowia, czasami na czołgi, a czasami na wały przeciwpowodziowe.

 

Ślimaku, nie przejmuj się, przeżyję. Po kilkunastu latach na forum wiem, że nie da się zachwycić każdego. Nie podeszło, to nie.

doraźny komentarz polityczny zaciążył nad pomysłem i logiką tekstu.

Tak IMO nie było. Raczej wyszłam od pytania “którzy ludzie powodują najwięcej zła w naszej części świata?”. Chyba że za doraźną politykę uznajemy trwającą od kilku lat inwazję – wtedy się zgadzam z Twoją wypowiedzią.

że opowieść będzie dotyczyła bardziej ogólnych zagrożeń związanych ze współczesnością – że powiedzą sobie tak: ludzie mają demokrację i technologię,

Konkurs w nazwie ma sługę, więc poszłam w stronę jednostek “współpracujących” z piekłem, a nie analizy globalnych trendów.

to, że często rządzą złoczyńcy albo idioci, a reszta słucha ich bezrefleksyjnie albo ze strachu, to naprawdę nie jest nic nowego, działo się tak przez całą historię ludzkości.

Tu masz rację. Ale. Mieczem zabija się tylko tych na polu bitwy, bombą – mnóstwo ludności cywilnej. OK, historycznie wojna to nie tylko pole walki, to także zdobywanie oblężonych miast z wyrzynaniem mieszkańców ewentualnie zabijaniem facetów i gwałceniem bab, więc cywile nigdy nie byli bezpieczni. A i granica między cywilem a żołnierzem była płynna.

Tak czy owak, nowe technologie oznaczają nowe możliwości, także możliwości widowiskowego schrzanienia czegoś. Wierzę, że większa władza powinna pociągać za sobą większą odpowiedzialność. I władza (w sensie możliwości wyzwolenia większej energii) rośnie, a z tą odpowiedzialnością idzie o wiele gorzej. Dla mojej cywilizacji to bardzo dobrze, że Czyngis Chan nie miał karabinów maszynowych.

I w istocie II wojna, którą bohaterowie traktują jako punkt wyjścia, przynajmniej w stereotypie (i chyba faktycznie) była szczytowym punktem postawy “ja tylko wykonywałem rozkazy”, a nie zaledwie jej zaczątkiem, co wydawałby się sugerować Twój tekst.

Nie wiem. Za słabo znam historię różnych części świata, żeby dyskutować na ten temat. Khmer Rouge, Rwanda, robienie z dzieci żołnierzy… Nie potrafię powiedzieć, ile w tych przypadkach wykonywania rozkazów, a ile szaleństwa, ile cynicznego prowokowania tłumu…

ale trudno mi było odsunąć wizję jakichś eterycznych dusz unoszących się w powietrzu i wydzielających trujące wyziewy.

Dla moich diabłów “dusza” to synonim człowieka.

I tutaj – konstrukcja z żołnierzem zmieniającym się przypadkowo w mordercę wydaje mi się mocno abstrakcyjna – czy miałaś na myśli, że zamiast wrogiej armii porażą gazem bojowym ludność cywilną, czy co właściwie?

Chodziło mi o przypadkowe rażenie własnej armii. O ile zabijanie wrogów jest jakoś tam wytłumaczalne na gruncie moralnym, to zabijanie swoich już nie. Wydaje mi się, że im bardziej bezosobowa broń, im bardziej naciskacz guzika jest oddalony od bitwy, tym większe ryzyko, że wyjdzie “friendly fire”.

Zastanowiłem się też: czy przypadkiem cząstkową inspiracją tekstu (a przynajmniej tej wzmianki) nie była przedwczorajsza 45 rocznica ogłoszenia eradykacji ospy?

Nie. Pisałam w majówkę i w ogóle nie miałam pojęcia o tej rocznicy, więc możemy tę inspirację wykluczyć. W ramach researchu zerknęłam na historię ruchów antyszczepionkowych i tam znalazłam strach przed skrowieniem.

niechętni szczepieniom przeciw ospie nie skupiali się zwykle na skutkach ubocznych (jeżeli pominąć te groteskowe argumenty z krowimi przydatkami), lecz na względach religijnych i dyskusjach o wolności osobistej.

A religii zabraniającej tego czy innego leczenia w ogóle nie rozumiem. Czy którykolwiek bóg zabraniał wyznawcom leczenia gorączki albo biegunki? Które przypadłości wolno bezgrzesznie zwalczać?

A wolnością osobistą można się zasłaniać, jeśli się z nikim nie spotyka. W przeciwnym razie to już ograniczanie wolności innych.

Ja też pozdrawiam. :-)

Babska logika rządzi!

Czy mnie oczy mylą, czy też naprawdę, Finklo, doznałaś wzmożenia politycznego? Niestety, nie posłużyło to Twemu opku. Ja już to przerabiałem u siebie. Wchodzenie w aktualności zabija fantastykę i daje w efekcie prawie zawsze słabą publicystykę. Tym razem klika nie będzie.

Już tylko spokój może nas uratować

Finklo, chyba jesteśmy zgodni :), dodam tylko, że fikołki Donalda, Muska i reszty ferajny świetnie wyjaśnia Strategy&Future i odrazu dodam, że nie chwali, raczej analizuje z niepokojem, ale skupia się też na zrozumieniu ich działań – polecam ciekawie sie ich słucha :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dziękuję, Rybaku. :-)

Nie wiem, czy to wzmożenie, o wojnie w Ukrainie już zdarzało mi się pisać. Tym razem pod kątem polityków, którzy mają na nią olbrzymi wpływ. Ale racja – nie lubię ani nie szanuję tego zamorskiego prezydenta.

Może to nie tyle zabija fantastykę, co bezlitośnie skraca jej termin przydatności do spożycia.

Babska logika rządzi!

Cisto nieduże, w sumie można by rzec muffinka, ale bardzo smaczna. Z zajęciem wydłubywałam z niej smakowite dodatki (wiem, że to nieładnie) i pochłonęłam ją łakomie.

Potem przeczytam sobie jeszcze raz, bo sama czynność dała mi radość.

Gdzie jest Anet?!

Oczywiście nie cały tekst jest zabawny, ale na pewno intrygujący i ładnie napisany. Konkluzja też ujmująca.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Bardzie, to dobrze, zgoda jest fajna.

Nie znam Strategy&Future. Co to?

Babska logika rządzi!

Dzięki, Ambush. :-)

No, takie ciasteczko. Z piekielnym posmakiem, niektórym smakuje, innym nie. Tobie podeszło w niektórych, wartych wydłubania, częściach. Tak też można. ;-)

Anet kiedyś pewnie tu wpadnie, przyniesie radość i poleci dalej.

Babska logika rządzi!

Nie, nie! Mi się całość podobała! Wydłubywałam nawiązania rozmaite i żarciki, jak bruk piekła;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

To czterech mędrców od wróżenia z posunięć polityków – mają swój kanał na YT ale częściej można ich z osobna trafić jako gości różnych kanałów zajmujących się polityką:). Najsłynniejszy z nich to Bartosiak, ale moim zdaniem najbardziej interesujący jest Marek Budzisz:). Jest jeszcze gościu od strategii nuklearnej i czwarty, który się najmniej udziela publicznie :).

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ambush, czyli bardziej ciastko z bakaliami/kawałkami czekolady niż muffinka? OK, co by to nie było, życzę smacznego. :-)

 

Bardzie, no to muszę zajrzeć.

Babska logika rządzi!

Wibracje. A co, też postawiłeś na podobny duet?

Si, w konkursie świątecznym :)

 

Bułhakow, powiadasz? Raczej stawiałam na Fausta i Panią Twardowską…

Ten fragment o czynienia dobra, mimo woli czynienia zła. Wydawało mi się, że to z Bułhakowa właśnie:)

 

 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Aaa, konkursu świątecznego to ja już nie pamiętam.

Wydaje mi się, że to był cytat z Goethego. Ale chyba powtórzony w Mistrzu i Małgorzacie, więc tak też się może kojarzyć.

Babska logika rządzi!

Witaj. :)

Przyznam, że dialogi obu bohaterów nastawiły mnie na stuprocentowo zabawną historyjkę i zdumiewała przy tym Twoja przedmowa. Nawiązania do okrucieństwa wojen zmieniły klimat na faktycznie bardzo poważny. Sam pomysł zasługuje zdecydowanie na kliczek. :)

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Cześć, Finkla

 Podziwiam, szczególnie za wymyślne określenia. Najlepsze wg mnie: wasza perwersyjna sprawiedliwość :-)

To się nazywa prawdziwa inwestycja. Jeden główny, który ogłupi resztę. Bardzo dobry szort. Kilk. Pozdrawiam.

Dzięki, Bruce. :-)

No, miało być zabawnie, a wyszło nie jak zwykle. Pewnie masz rację, że to wojenna tematyka spycha nastrój w minorową stronę.

I ja pozdrawiam. :-)

Babska logika rządzi!

Dziękuję, Heskecie. :-)

Cieszę się, że lizusostwo Mefistofelesa komuś poprawia humor.

Jeden nie wystarczy – potrzebuje wsparcia i w demokracji ktoś go musi wybrać. Ten projekt inwestycyjny nie jest taki banalny. Ale jeśli już wypali, to stopa zwrotu niesamowita. Niestety.

Babska logika rządzi!

Wojna ogólnie jest trudnym tematem. W sumie – każde zabójstwo. Ja też starałam się napisać z humorem o podstępie brytyjskiego następcy tronu, a – jakby nie było – makabrycznie zabił on swego wieloletniego poplecznika. Albo koń trojański – przecież to była rzeź… Albo Krzyżacy wobec Prusów… Lecz i Gallowie zostali w pień wyrżnięci przez Rzymian, nie było żadnej “cudem ocalałej wioski”, a jednak na podstawie tej historii Francuzi stworzyli serię komediową o Asteriksie. :) Cóż, życie… :)

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Masz rację – temat trudny, ale można do niego podchodzić na różne sposoby. Było jeszcze “Allo, allo” i “M*A*S*H”. Myśli też mieli multum dowcipów i zabawnych piosenek (na przykład “Siekiera, motyka”) na temat wojny, ale jakoś poważne dzieła je wypchnęły ze świadomości publicznej.

Babska logika rządzi!

Dokładnie tak. Tematem konkursu jest ogólnie diabeł/piekło i nie wyobrażam sobie lepszego nawiązania, niż wojna, która w moim odczuciu jest zawsze jak najbardziej diabelska. :) A do tego wplecione zostały dowcipne dialogi mieszkańców piekielnych, zatem – wszystko gra. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Dzięki, Bruce. Jesteś dobrym duchem tego portalu i dla każdego masz miłe słowo. :-)

Babska logika rządzi!

Bardzo daleko mi do Twoich opinii; ja w kółko powtarzam to samo, Ty za to podchodzisz merytorycznie i mądrze doradzasz, logicznie uzasadniając, a to sztuka. smiley

Pecunia non olet

A Ty umiesz w emocje. Dla mnie magia. Każdy ma swoje mocne strony. :-)

Babska logika rządzi!

Hmm, no nie wiem, czy wszystkie spostrzeżenia z tekstu do mnie przemawiają. Niektóre na pewno, zwłaszcza te bezpośrednio dotyczące Pomarańczowego Pana, ale powszechnie panujący idiotyzm to w moim odczuciu raczej daleko idące uproszczenie.

 

Niemniej sama proza trzyma poziom, tekst czyta się płynnie a miejscami jest nawet zabawny.

 

Także klikam i pozdrawiam

Dziękuję, GalicyjskiZakapiorze. :-)

OK, przynajmniej co do zamorskiego prezydenta się zgadzamy. Idiotyzm może powszechnie nie panuje, ale jednak ktoś go wybrał. OK, OK, Amerykanie też mają prawo do swobodnego wyboru, nie odmawiam go im, tylko krytykuję efekty.

Klików chyba już mi dawno wystarczy, ale i Twój przyjmuję. :-)

Babska logika rządzi!

Tak czy owak, nowe technologie oznaczają nowe możliwości, także możliwości widowiskowego schrzanienia czegoś. Wierzę, że większa władza powinna pociągać za sobą większą odpowiedzialność. I władza (w sensie możliwości wyzwolenia większej energii) rośnie, a z tą odpowiedzialnością idzie o wiele gorzej. Dla mojej cywilizacji to bardzo dobrze, że Czyngis Chan nie miał karabinów maszynowych.

Wprawdzie nie znalazłem tej myśli w tekście przy pierwszej lekturze, ale nie twierdzę, że to niewykonalne – może trafisz z tym do odbiorców uważniejszych, bardziej oczytanych czy też lepiej wyczulonych na któreś konkretne sformułowania.

ale trudno mi było odsunąć wizję jakichś eterycznych dusz unoszących się w powietrzu i wydzielających trujące wyziewy.

Dla moich diabłów “dusza” to synonim człowieka.

Jasne, po prostu dałem znać, że przetwarzanie tego zdania zatrzymało mnie na chwilę.

A wolnością osobistą można się zasłaniać, jeśli się z nikim nie spotyka. W przeciwnym razie to już ograniczanie wolności innych.

Oczywiście się z Tobą zgadzam.

Całości tej myśli w tekście nie ma. Napisałam, że teraz żołnierz może łatwiej zabijać innych. Nie da się tu natomiast znaleźć pożądanej w tej sytuacji większej odpowiedzialności czy Czyngis Chana.

Babska logika rządzi!

To jest właśnie, piękne, Finklo, że każdy z nas jest mocny w czymś innym. :)

Pozdrawiam. heart

Pecunia non olet

Szybko poszło!

Zabawny szort. Mimo wszystko. Choć podobno złego diabli nie biorą.

taki Faust czy Twardowski to cwane bestie i zdarza im się przechytrzyć naszych wysłanników

Z tego co pamiętam, to Faust nie wymigał się od piekła z powodu swojego cwaniactwa.

Bruce, święta prawda. Gdyby ludzie byli jednakowi, nawet wspaniali, życie stałoby się nieznośne.

 

Dziękuję, AP. :-)

Fajnie, że szort ubawił.

Faust. Racja, tam chyba jakaś niebiańska interwencja nastąpiła, nie pamiętam. Ale Mefisto został z niczym i mógł mieć trochę żalu.

Babska logika rządzi!

heart

Pecunia non olet

:-)

Babska logika rządzi!

Nawet fajne, mimo strasznej przewidywalności.

Zerknąłem do komentarzy powyżej i zauważyłem, że rzeczy od początku oczywiste i łopatologiczne dla mnie, dla innych oczywiste nie były, więc pewnie kwestia optyki.

 

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

Dzięki, Jimie. :-)

No, miałam wątpliwości, co zostanie uznane za łopatę, a co za niedopowiedzenie.

To pewnie optyka, doświadczenie życiowe i czytelnicze i takie tam…

Babska logika rządzi!

No niestety…

Często mam tak, że wydaje mi się, iż napisałem tak łopatą, że już bardziej nie można, że teraz nikt mi nie zarzuci, że gdzieś głęboko ukryłem sensy, których tak naprawdę nie ma…

A potem się okazuje, że gdzie tam odniesień, DOSŁOWNYCH cytatów ludzie nie znajdują.

Klątwa autorskiej wiedzy.

Trudno się jej wyzbyć – a jednocześnie nie zrobić z czytelnika idioty.

Tu się czułem niestety u Ciebie trochę tak, jakbyś mi trzy razy to samo tłumaczyła i upewniała się, że na pewno zrozumiałem.

Wiem, kurde, wiem – nie musisz milion razy powtarzać…

A potem czytam komentarze – i okazuje się, że tylko ja to miałem.

Co ze mną jest nie tak? :(

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

Jeśli ludzie nie znają cytatu, to go nie rozpoznają, nieważne jak bliski oryginału będzie.

Wszystko z Tobą w porządku, Jimie. Jak już pisałam – większe niż przeciętne doświadczenie życiowe i czytelnicze. Ale to nie jest wada.

Babska logika rządzi!

Powitać Jurora. :-)

Tak, kotki też zapraszamy do lektury. ;-)

Babska logika rządzi!

lewą nogę przerzucił przez poręcz, bujał nią

Ktoś może zrozumieć, że bujał poręczą.

 

Poza tym nic mi nie zrodziło wątpliwości. Humor przewrotny, diabelski, ale jest. Odniesienie do aktualnej sytuacji politycznej trochę go tłumi, ale porusza myślenie, czyni tekst poważniejszym niż rozrywkowy. Warto wysłać do Biblioteki. Klik. Powodzenia w konkursie. :)

Dzięki, Koalo. :-)

Faktycznie, zdanie dwuznaczne, zastanowię się nad nim.

Misiu, szort już jest w Biblio, ale dziękuję za chęci. :-)

Babska logika rządzi!

Podobało mi się. Może nie jestem obiektywny, bo podobnie jak Ty, o obu wspomnianych panach mam bardzo złe zdanie . Mam jednak a że mój brak obiektywizmu Ci nie przeszkadza :)

Fajnie napisany komentarz do aktualnej sytuacji, a do tego zgrabnie wpleciony w temat konkursu. Szczególnie ujęła mnie forma, zabawna, pomimo poruszonych poważnych tematów.

 

Dziękuję, Czeke. :-)

Oczywiście, że nie przeszkadza mi brak obiektywizmu kogoś, kto myśli podobnie jak ja. :-D

Miło mi, że takie podejście do tematu i konkursu Ci się spodobało.

Babska logika rządzi!

Kto wie? >;

Powitać Jurora.

Obrazek obejrzę w domu, bo na razie widzę tylko kropkę.

Edytka. Aha, tańczący kitek. Też ładny.

Babska logika rządzi!

Cześć!

Bardzo aktualny szorcik, może smaczku mi dodało, że politycznie się zgadzam z treścią. Humor w dialogach jest. Szacunek za wymyślenie tylu opcji podlizania się Lucyferowi. Pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

Dziękuję, MichaeluBullfinchu. :-)

Aktualne szorty mają taką wadę, że szybko się starzeją. Oby jak najszybciej ten duet przestał mieszać i niech diabli biorą tekścik.

A wymyślanie różnych najfajniejszych wysokości było łatwe, kiedy już miałam schemat. Samo poszło.

Babska logika rządzi!

Przeczytane. Powodzenia w konkursie. Pozdrawiam.

Dziękuję, Adexxie. :-)

Hmmm. Nie mam pojęcia, jak odmieniać Twój nick. Mam nadzieję, że nie popełniłam zbyt wielu błędów.

Miło mi, że zajrzałeś, przeczytałeś i skomentowałeś.

Babska logika rządzi!

Nick można odmieniać, jak kto woli. Nie robi mi to różnicy, więc spokojnie.

Ufff! Ulżyło mi. :-)

Babska logika rządzi!

Myślałem, że zmierza to w kierunku naszych wyborów prezydenckich (w ten weekend wszystko się z nimi kojarzy), ale zakończenie wcale mnie nie rozczarowało.

Z tym humorem, to sam nie wiem. Pojawił się kwaśny, ale jednak uśmiech.

Poza tym dużo satysfakcji z czytania, dialogi to czyste złoto

Pozdrawiam,

Zygi

teksty publikuję również na www.zygisonar.com

Cześć,

 

Dobry szort, zabawny, choć wchodzenie w politykę to diabelsko śliska sprawa.

Komicznie wyszły dialogi Lucyfera i Mefista: „Wasza nieskończona wyrozumiałość, wasza niezmierzona racjonalność, wasza najinteligentniejsza przenikliwość” – jakbym widział Toudiego i Księciunia :D

Posadzkę wykładaną najlepszymi chęciami” – do czorta! To dobre zdanie. Przecież czymże innym może być wyłożone piekło?

 

Pozdrawiam,

rr

Dziękuję, Panowie. :-)

I ja pozdrawiam.

 

Zygi_Sonarze, rozumiem skojarzenie. Ale czymże jest nasze podwóreczko dla sił piekielnych? One muszą myśleć o całym świecie. To już nie czasy Twardowskiego. ;-)

Humor. No, też tak mam – coś tu zawarłam, ale bez szału. Głupota nie zawsze jest zabawna.

 

Robercie Raksie, miło mi, że widzisz tyle zalet.

Prawda, że można się poślizgnąć, przejechać, wywalić i wyrżnąć twarzą w błoto…

Beeeecki już wyżej porównywał Mefisto do Toudiego. Nie myślałam o Gumisiach podczas pisania, ale obaj macie rację, że podnóżkowatość księciunia wyszła podobna.

Piekielne podłogi. No, wiadomo, czym tam brukują. Ale w apartamentach władcy, a zwłaszcza w sali tronowej towar musi być prima sort.

Widzę, że moja odpowiedź była sponsorowana przez literkę P. ;-)

Babska logika rządzi!

zacznie rogami rysować posadzkę wykładaną najlepszymi chęciami

Fonetycznie trochę nie teges, chociaż obraz fajny.

perwersyjna sprawiedliwość

Hmm. Troszkę wprost…

To nie jest moja noc cierpliwości.

Dziwne to. On ma specjalne noce cierpliwości?

Te pierzaste wymoczki z góry uważają, że prostaczkowie to ich wymarzone owieczki

He, he, "Listy starego diabła", co? :D

ryzykancka pazerność

… wut.

idioci mogą być pożyteczni pod innym względem

XD

Wracając do moich przemyśleń; potrzebujemy tysięcy idiotów, którzy będą tylko wykonywać rozkazy, a nie zastanawiać się, czy to szlachetne, moralne i gwarantujące zbawienie…

W tym okresie historycznym już ich mają, aczkolwiek potencjał rozwojowy jak najbardziej jest…

że aż usiadł niemal prosto na tronie

Hmmmm.

Jego maślany wzrok błądził wśród krwawych stalaktytów zdobiących sufit.

Coś tu się źle parsuje.

Że idiota wydający rozkazy może spowodować więcej zła niż setka idiotów te rozkazy spełniających

Au contraire (idiota, którego nikt nie słucha, może sobie wygadywać dowolne bzdury – niebezpieczny robi się wtedy, kiedy inni idioci robią, co on każe), ale w końcu mamy tu do czynienia z bytami przedkładającymi własną dumę nad, cóż, wszystko, włącznie ze zdrowym rozsądkiem, więc gra.

Jakie one dają możliwości popełniania tragicznych w skutkach błędów!

Mmmm, ale błąd – to nie zło moralne. Najwyżej poznawcze, a może za sobą pociągnąć zło fizyczne (czyli cierpienie). Ale sam w sobie grzechem nie jest.

Ileż to w swoich kotłach miałem przeciwników szczepionki pobieranej od krów…

Eeeech, grubo to kładziesz. Samo to, że ktoś się nie zgadza z modną opinią, nie czyni go idiotą. Retrospektywnie też nie.

przygotowanie tego projektu

Nowoczesne to.

będziesz wspierał alchemików, czy jak tam ich obecnie nazywają, w rozwoju maszyn wyręczających ludzi w myśleniu

Wiedziałam!

Ostatnio wszędzie rozpleniła się demokracja i musimy potężnie ogłupić nasze przyszłe duszyczki, żeby wybrały na swojego przywódcę idiotę albo okrutnika.

Au contraire. Demokracja, w odróżnieniu od ustroju republikańskiego, jest do tego celu wręcz wymarzona. Szczególniej czyni ją taką powszechne prawo głosu.

Diabeł żywił nadzieję, że szatański duet Donalda Johna i Władymira Władymirowicza zdoła przełamać klątwę.

… tak coś się domyślałam, ale – eee, nie. Nie przeceniajmy "wielkich ludzi".

 

Napisane elegancko, ale, mmm, zadziwiająco naiwne, jak na Twoje możliwości. Tym bardziej, że w humorze faktycznie zaszła jakaś anomalia ujemna. 

W każdym razie – prezydenci nie są od rządzenia, tylko od odwracania uwagi. To nie jest tak, że gdyby UFO porwało obecnego cara Wszechrusi, stałaby się ona natychmiast jaśnie oświeconym rajem demokracji (tego mzimu, ku któremu tym głośniej zanosi się modły, im bardziej go nie ma). I obecny prezydent USA też nie jest Ferrisem Fremontem (mogło być gorzej – szkoda, że nie mieli nikogo lepszego, ale należy wymagać tego, co można dostać, a skoro lepszy kandydat jakoś się nie objawił…). Lewis zrobił to lepiej :)

Nie wiem, czy bym nie dał “bujając nią”, bo jakoś tak dużo czasowników się zrobiło w tym zdaniu.

Nie, dlaczego? Zdanie wielokrotnie złożone, owszem, ale co w tym złego?

Księstewko? Chyba, że to “ą” to element prześmiewczości również.

Wersja z "ę" jest częstsza i jakoś sensowniej wygląda. Chociaż PWN twierdzi, że "ą" też może być.

Teraz skupmy się na tym, żeby tej lekcji nie powtarzać, bo paskudna była.

Historia powtarza się jako farsa…

Bułhakow, powiadasz? Raczej stawiałam na Fausta i Panią Twardowską…

Bułhakowa nie wyłapałam, miałam skojarzenia raczej z Lewisem. A Faust to przecież obowiązkowo.

Ale ci dwaj są tak uniwersalni że wpływają na cały świat.

Ummm… https://sjp.pwn.pl/slowniki/uniwersalny.html ?

sytuacja na świecie jest zbyt skomplikowana by przypinać komuś łatkę idioty, bo piłka jest jeszcze w grze ;)

Ludzie są skomplikowani. A do ich motywacji nie mamy dostępu – możemy je tylko odtwarzać na podstawie słów i postępowania (które też nie zawsze się udaje tak, jak postępujący chciał).

czy świat potrzebuje leniwych polityków marzących o świecie gdzie wszyscy będą się kochać

Tacy nie idą do polityki. Jak nie potrafią grać na gitarze, to najwyżej zostają aktywistami.

mam poczucie, że doraźny komentarz polityczny zaciążył nad pomysłem i logiką tekstu

Zgadzam się. Myślę, że tekst bez odniesień do konkretnego czasu i osób wyszedłby lepiej.

powiedzą sobie tak: ludzie mają demokrację i technologię, więc nie musimy się skupiać na pojedynczych wybitnych jednostkach

Lewis… (A Pratchett i Gaiman to podchwycili.)

bo to, że często rządzą złoczyńcy albo idioci, a reszta słucha ich bezrefleksyjnie albo ze strachu, to naprawdę nie jest nic nowego, działo się tak przez całą historię ludzkości

Ano.

czy nie ma wrodzonego braku grasicy

Uff, coś takiego się zdarza? Z tym można żyć? I nie paść na pierwszą infekcję?

niechętni szczepieniom przeciw ospie nie skupiali się zwykle na skutkach ubocznych (jeżeli pominąć te groteskowe argumenty z krowimi przydatkami), lecz na względach religijnych i dyskusjach o wolności osobistej

Myślę, że wtedy priorytety były trochę inne…

Sama wolałabym, żeby moi byli odpowiedzialni (nie chcą podejmować szkodliwych decyzji) i inteligentni (odróżniają decyzję szkodliwą od pożytecznej)

Ale tacy do polityki nie idą. A jak przypadkiem pójdą, to albo się zniechęcą, albo zepsują.

Raczej wyszłam od pytania “którzy ludzie powodują najwięcej zła w naszej części świata?”.

A jak to zmierzyć?

Wierzę, że większa władza powinna pociągać za sobą większą odpowiedzialność.

Tu nie ma nic do wierzenia, tak po prostu jest i Jonas tego nie wymyślił. Inna rzecz, że ludzie lubią mieć władzę, ale nie lubią za nią płacić odpowiedzialnością… czemu, nie wiem. A może wiem, tylko nie chcę o tym myśleć…

Nie potrafię powiedzieć, ile w tych przypadkach wykonywania rozkazów, a ile szaleństwa, ile cynicznego prowokowania tłumu…

Żeby to określić, trzeba by wiedzieć o konkretnym wydarzeniu dosłownie wszystko.

A religii zabraniającej tego czy innego leczenia w ogóle nie rozumiem. Czy którykolwiek bóg zabraniał wyznawcom leczenia gorączki albo biegunki? Które przypadłości wolno bezgrzesznie zwalczać?

Nie o to chodzi. Widzisz, tak to jest, kiedy się zaczyna rozumowanie od tylca. Nie wiem, jak było ze szczepionkami (coś tam ledwie słyszałam, i to bardzo mało), ale zakazy transfuzji czy in vitro mają uzasadnienie antropologiczne (w sensie antropologii filozoficznej). Jasne, możemy uratować temu człowiekowi życie transfuzją – ale czy przy okazji nie zaszkodzimy mu bardziej na płaszczyźnie metafizycznej? Czy nie stworzymy niebezpiecznego precedensu? Żadna decyzja nie jest prostym wyborem: a albo nie-a. I za a, i za nie-a z zasady stoją argumenty, a przynajmniej emocje – a ostatecznie ontologia i wartości.

Wchodzenie w aktualności zabija fantastykę i daje w efekcie prawie zawsze słabą publicystykę.

Tak, nawet Dick się na tym wyłożył ("Przedludzie" to nie jest jego najlepsze opowiadanie – widzę w nim wartość, ale widzę też, że wytłukiwał swoje emocje w klawiaturę). Sama miewam ochotę, ale ją heroicznie zwalczam (co nie zawsze się udaje, chociaż potrafię rzecz zagmatwać na tyle, żeby ludzie nie odczytali aluzji – czy to dobrze, czy to źle?). Z drugiej strony, człowiek chce pisać o tym, co go boli. Z trzeciej strony, lepiej pisać o tym, co boli ponadczasowo, a przynajmniej w długim okresie. Z czwartej strony, czasami człowiek musi, inaczej się udusi…

bardziej ciastko z bakaliami/kawałkami czekolady niż muffinka

W muffinkach też mogą być kawałki czekolady. I bakalie :)

Wydaje mi się, że to był cytat z Goethego. Ale chyba powtórzony w Mistrzu i Małgorzacie, więc tak też się może kojarzyć.

A, tak, prawda, Bułhakow też to cytuje. Jaki ja mam bałagan w tej głowie…

Wojna ogólnie jest trudnym tematem. W sumie – każde zabójstwo.

Wojna i zabójstwo to trochę różne rzeczy, nie tylko ze względu na skalę. Choć próbowałam kiedyś napisać kryminał i nie zdołałam wymyślić satysfakcjonującego mnie motywu, więc…

Lecz i Gallowie zostali w pień wyrżnięci przez Rzymian

…? To kto się zromanizował potem?

Było jeszcze “Allo, allo”

Parodia baardzo poważnego serialu o wojnie, którego od dawna nikt nie pamięta.

“M*A*S*H”

Śmiech przez łzy, przynajmniej w wersji filmowej, bo książka była ponoć pisana z zupełnie innych pozycji.

Myśli też mieli multum dowcipów i zabawnych piosenek (na przykład “Siekiera, motyka”) na temat wojny

Bo jakoś trzeba żyć, chociaż rzeź dookoła. Ale kiedy już zawierucha ucichnie, tym, co zostali, jakoś głupio powtarzać wojenne dowcipy, które pozwoliły im przetrwać.

Choć podobno złego diabli nie biorą.

Tak sobie źli powtarzają…

Gdyby ludzie byli jednakowi, nawet wspaniali, życie stałoby się nieznośne.

Jak dobrze, że jednakowi być nie mogą :)

To pewnie optyka, doświadczenie życiowe i czytelnicze i takie tam…

Zdecydowanie.

Ktoś może zrozumieć, że bujał poręczą.

Mmm, bez przesady. Jak mógł bujać poręczą, skoro przyciskała ją ręka?

Oczywiście, że nie przeszkadza mi brak obiektywizmu kogoś, kto myśli podobnie jak ja. :-D

Ostrożnie, bo oto rodzi się TWA :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dzięki, Tarnino. :-)

Bardzo mi miło, że zajrzałaś zmasakrować mój tekst.

Dziwne to. On ma specjalne noce cierpliwości?

Wyszłam od “to nie jest mój szczęśliwy dzień”. Ale nie chodziło mi o farta, tylko o okres, kiedy ktoś przejawia daną cechę. A że to diabły, to gadają po nocach, a nie za dnia. No i taki był efekt.

He, he, "Listy starego diabła", co? :D

Raczej nie, bo tego nie czytałam.

W tym okresie historycznym już ich mają, aczkolwiek potencjał rozwojowy jak najbardziej jest…

Zawsze można chcieć więcej. No i nie znam się na wojskowości, ale czy obie wojny światowe to nie jest czas wielkich armii i odchodzenia od indywidualności? No, jeszcze Patton w skórzanej kurtce, innych nie kojarzę.

Au contraire (idiota, którego nikt nie słucha, może sobie wygadywać dowolne bzdury – niebezpieczny robi się wtedy, kiedy inni idioci robią, co on każe), ale w końcu mamy tu do czynienia z bytami przedkładającymi własną dumę nad, cóż, wszystko, włącznie ze zdrowym rozsądkiem, więc gra.

To oczywiste, że mówią o kimś, kto będzie słuchany. Raczej ze względu na zajmowane stanowisko, bo przecież nie dla intelektu.

Mmmm, ale błąd – to nie zło moralne. Najwyżej poznawcze, a może za sobą pociągnąć zło fizyczne (czyli cierpienie). Ale sam w sobie grzechem nie jest.

Na ogół nie. Ale czasami prowadzi do tragicznych skutków, które już da się podciągnąć pod grzech. Albo które skłonią innych do popełnienia grzechu.

Eeeech, grubo to kładziesz. Samo to, że ktoś się nie zgadza z modną opinią, nie czyni go idiotą. Retrospektywnie też nie.

Niezgadzanie się z modą – oczywiście, że to nie głupota. Ale odporność na logiczne/doświadczalne/naukowe argumenty – no, wydaje mi się, że już tak.

Potrzebowałam jakichś przykładów na szkodliwych dla innych głupców. Płaskoziemcy są bardziej spektakularni, ale wydają się nieszkodliwi.

przygotowanie tego projektu

Nowoczesne to.

Racja, zastanowię się nad tym po ogłoszeniu wyników.

Au contraire. Demokracja, w odróżnieniu od ustroju republikańskiego, jest do tego celu wręcz wymarzona. Szczególniej czyni ją taką powszechne prawo głosu.

A w odróżnieniu od monarchii? Zakładam, że następca jest szkolony od dziecka do objęcia tronu – kiedyś to były szkoły militarne, teraz mam nadzieję, że bardziej ekonomiczne, polityczne i takie tam. Samo branie udziału w obradach musi wywierać jakiś skutek. I król nie musi ustępować populistom (przynajmniej, dopóki nie podpisze jakichś pacta conventa). W ustroju republikańskim ktoś tę głowę państwa wynosi na poziom szyi, komuś się trzeba podlizać, coś obiecać…

… tak coś się domyślałam, ale – eee, nie. Nie przeceniajmy "wielkich ludzi".

Wydaje mi się, że ta dwójka osobiście dużo zła zrobiła. Zwłaszcza Władymir.

W każdym razie – prezydenci nie są od rządzenia, tylko od odwracania uwagi. To nie jest tak, że gdyby UFO porwało obecnego cara Wszechrusi, stałaby się ona natychmiast jaśnie oświeconym rajem demokracji (tego mzimu, ku któremu tym głośniej zanosi się modły, im bardziej go nie ma). I obecny prezydent USA też nie jest Ferrisem Fremontem (mogło być gorzej – szkoda, że nie mieli nikogo lepszego, ale należy wymagać tego, co można dostać, a skoro lepszy kandydat jakoś się nie objawił…). Lewis zrobił to lepiej :)

Zależy od umowy. W USA prezydent coś tam do powiedzenia ma. Oczywiście, że porwanie czy zabicie Wowy w tej chwili niewiele zmieni. Jeszcze UFO musiałoby wybrać oryginał spośród sobowtórów… Ale i tak zdążył odpalić procesy, które trudno będzie zahamować i odkręcić.

W wyższość Lewisa nie wątpię.

Historia powtarza się jako farsa…

Oby to wszystko skończyło się na farsie, a nie na tragedii.

Ummm… https://sjp.pwn.pl/slowniki/uniwersalny.html ?

No. Dotyczący wszystkiego lub wszystkich.

mam poczucie, że doraźny komentarz polityczny zaciążył nad pomysłem i logiką tekstu

Zgadzam się. Myślę, że tekst bez odniesień do konkretnego czasu i osób wyszedłby lepiej.

Możliwe. Ale nigdy tego nie sprawdzimy.

Ale tacy do polityki nie idą. A jak przypadkiem pójdą, to albo się zniechęcą, albo zepsują.

Napisałam, że “wolałabym”, a nie że tak jest. Ale pomarzyć zawsze wolno.

A jak to zmierzyć?

Nie da się, musiałam na czuja.

Nie o to chodzi. Widzisz, tak to jest, kiedy się zaczyna rozumowanie od tylca. Nie wiem, jak było ze szczepionkami (coś tam ledwie słyszałam, i to bardzo mało), ale zakazy transfuzji czy in vitro mają uzasadnienie antropologiczne (w sensie antropologii filozoficznej). Jasne, możemy uratować temu człowiekowi życie transfuzją – ale czy przy okazji nie zaszkodzimy mu bardziej na płaszczyźnie metafizycznej? Czy nie stworzymy niebezpiecznego precedensu? Żadna decyzja nie jest prostym wyborem: a albo nie-a. I za a, i za nie-a z zasady stoją argumenty, a przynajmniej emocje – a ostatecznie ontologia i wartości.

No i szkodzenia na płaszczyźnie metafizycznej nie rozumiem. Zresztą, jeśli dorosły człowiek uznaje, że nakazy religijne są dla niego ważniejsze od życia, to niech sobie ma wolny wybór. Ale niech nie próbuje go narzucić innym. In vitro nie jest zaraźliwe, w odróżnieniu od choroby zakaźnej w przedszkolu.

Tak, nawet Dick się na tym wyłożył ("Przedludzie" to nie jest jego najlepsze opowiadanie – widzę w nim wartość, ale widzę też, że wytłukiwał swoje emocje w klawiaturę). Sama miewam ochotę, ale ją heroicznie zwalczam (co nie zawsze się udaje, chociaż potrafię rzecz zagmatwać na tyle, żeby ludzie nie odczytali aluzji – czy to dobrze, czy to źle?). Z drugiej strony, człowiek chce pisać o tym, co go boli. Z trzeciej strony, lepiej pisać o tym, co boli ponadczasowo, a przynajmniej w długim okresie. Z czwartej strony, czasami człowiek musi, inaczej się udusi…

Prawda, nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

Bo jakoś trzeba żyć, chociaż rzeź dookoła. Ale kiedy już zawierucha ucichnie, tym, co zostali, jakoś głupio powtarzać wojenne dowcipy, które pozwoliły im przetrwać.

Ale czemu głupio?

Ostrożnie, bo oto rodzi się TWA :D

Nie wpadałabym od razu w panikę. Poczekajmy jeszcze co najmniej miesiąc na rozwój TWA. ;-)

Babska logika rządzi!

Bardzo mi miło, że zajrzałaś zmasakrować mój tekst.

Do usług :)

Ale nie chodziło mi o farta, tylko o okres, kiedy ktoś przejawia daną cechę.

Hmm, sęk w tym, że to są trochę różne kategorie i nie bardzo można je zamieniać.

Raczej nie, bo tego nie czytałam.

Warto!

Zawsze można chcieć więcej.

Prawda.

ale czy obie wojny światowe to nie jest czas wielkich armii i odchodzenia od indywidualności?

Nie myślałam tu o armiach, ale o ogólnym umasowieniu społeczeństwa.

To oczywiste, że mówią o kimś, kto będzie słuchany.

 

Ale też – stanowisk raczej nie zdobywa się intelektem. Nawet w epokach zwracających uwagę na osobiste zasługi – a jak często trafia się taka epoka?

Ale czasami prowadzi do tragicznych skutków, które już da się podciągnąć pod grzech.

Nie, nie – tragiczne skutki to tragiczne skutki. O grzechu można mówić od strony grzesznika i jego intencji, a tragiczne skutki może mieć wszystko. Przykład na mniejszą skalę – Tatko jest niezdolny do wygrzebania się przed dziesiątą, przez co kiedyś wyjechaliśmy na wycieczkę rowerową o jedenastej i przez następny tydzień wyglądałam (oraz czułam się) jak ugotowany homar. Od tego czasu zawsze używam kremu z filtrem. I teraz tak: jeśli można tu mówić o grzechu, to jest grzech zaniechania (zamiast pomyśleć, dałam się wyciągnąć w godzinach najgorszego nasłonecznienia; a i Tatko nie pomyślał, że się spieczemy). A spieczenie jest skutkiem czysto fizycznym. Chyba niejasno to wyszło…

Ale odporność na logiczne/doświadczalne/naukowe argumenty – no, wydaje mi się, że już tak.

To też zależy. Na przykład od tego, jak często głoszący te argumenty wołali w przeszłości "wilk!", ale nie tylko.

A w odróżnieniu od monarchii?

Monarchie też są różne. Myśmy mieli monarchię elekcyjną, czyli w założeniu ustrój zbliżony do republikańskiego (tj. takiego, w którym głosują ludzie – przynajmniej teoretycznie – odpowiedzialni). Ale były i monarchie absolutne.

przynajmniej, dopóki nie podpisze jakichś pacta conventa

Mmm, czyli dopóki nie ograniczy swojej władzy? To też zależy, jak ją ogranicza i kto ma to egzekwować. Ale doskonałego ustroju i tak nie ma, bo niedoskonali są ludzie.

W ustroju republikańskim ktoś tę głowę państwa wynosi na poziom szyi, komuś się trzeba podlizać, coś obiecać…

W demokracji to samo, tylko dwa razy i w ukryciu.

W USA prezydent coś tam do powiedzenia ma.

Nie, no, ma. Ale sam jeden nic nie zdziała.

Ale i tak zdążył odpalić procesy, które trudno będzie zahamować i odkręcić.

I on też nie zrobił tego sam. I nawet nie tylko (nie głównie) z pomocą swoich poddanych.

Dotyczący wszystkiego lub wszystkich.

…? https://sjp.pwn.pl/sjp/dotyczy%C4%87;2453816.html

Możliwe. Ale nigdy tego nie sprawdzimy.

Możemy tylko spekulować…

Napisałam, że “wolałabym”, a nie że tak jest.

Prawda.

No i szkodzenia na płaszczyźnie metafizycznej nie rozumiem.

Tak też myślałam, ale to jest temat na długi wykład, do wygłoszenia którego nie jestem kompetentna.

Ale niech nie próbuje go narzucić innym.

Sęk w tym, że wybory nie są od siebie oderwane. Niekoniecznie przychylałabym się do tej szkoły, która twierdzi, że człowiek kieruje się w życiu przede wszystkim chęcią bycia konsekwentnym, ale jednak wpływają jeden na drugi, nie tylko wybory tego jednego człowieka na inne wybory tego samego człowieka, ale też na przestrzeń wyborów innych. Niekoniecznie wprost.

In vitro nie jest zaraźliwe

Nie, ale powoduje skutki, które niektórzy przewidywali – a inni to olali. I są to skutki nie tyle biologiczne, co kulturowe. Kolejny długi temat.

Ale czemu głupio?

Bo im się zdaje, że poległym trzeba wystawić pomnik, a nie wspominać wspólne dowcipkowanie? Bo teraz chcą o wojnie zapomnieć? Nie wiem.

Poczekajmy jeszcze co najmniej miesiąc na rozwój TWA. ;-)

Ostrzegałam XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmm, sęk w tym, że to są trochę różne kategorie i nie bardzo można je zamieniać.

Ale jest coś takiego jak “dzień dobroci dla zwierząt”. To dlaczego nie “noc cierpliwości”?

Ale też – stanowisk raczej nie zdobywa się intelektem. Nawet w epokach zwracających uwagę na osobiste zasługi – a jak często trafia się taka epoka?

Ale jak to? W ogóle? Stanowisk, tytułów naukowych, nobli?

Nie, nie – tragiczne skutki to tragiczne skutki. O grzechu można mówić od strony grzesznika i jego intencji, a tragiczne skutki może mieć wszystko.

No, na małą skalę to tragiczne skutki. A na trochę większą? Ten przykład, który podałam w tekście – żołnierz dostaje rozkaz, żeby rzucić iperytem we wroga, wiatr się zmienia. W rezultacie żołnierz ginie z własnej ręki. Czy to nie jest samobójstwo? Owszem, nie było intencji samobójczych, ale piekielni prawnicy na pewno będą twierdzić, że to grzech.

Zresztą, jeśli dobrze pamiętam, w Biblii był kawałek, jak to ktoś odruchowo złapał Arkę Przymierza (czy tam coś podobnego, czego nie wolno dotykać), żeby uchronić ją przed upadkiem. A Bóg uznał to za złamanie zakazu i za karę zabił sprawcę.

To też zależy. Na przykład od tego, jak często głoszący te argumenty wołali w przeszłości "wilk!", ale nie tylko.

To prawda.

W demokracji to samo, tylko dwa razy i w ukryciu.

W demokracji przekupuje się wszystkich. Albo przynajmniej większe grupy, a nie jakąś uprzywilejowaną garstkę, która w ten sposób zyskuje nadmierną władzę kosztem reszty społeczeństwa.

I on też nie zrobił tego sam. I nawet nie tylko (nie głównie) z pomocą swoich poddanych.

Ale za wiecznie pijanego Jelcyna sprawy szły w całkiem innym kierunku. IMO, sporo zależy od przywódcy.

Sęk w tym, że wybory nie są od siebie oderwane. Niekoniecznie przychylałabym się do tej szkoły, która twierdzi, że człowiek kieruje się w życiu przede wszystkim chęcią bycia konsekwentnym, ale jednak wpływają jeden na drugi, nie tylko wybory tego jednego człowieka na inne wybory tego samego człowieka, ale też na przestrzeń wyborów innych. Niekoniecznie wprost.

No, wpływają. Ale czasami coś wybrać trzeba, a sam brak wyboru już jest wyborem. Wolność wyboru implikuje wolność popełniania błędów. Jestem więc za dawaniem ludziom wolności w takim zakresie, w jakim nie ogranicza to (w przewidywalny sposób) wolności innych. Nie chcesz transfuzji? OK, niech nikt cię do tego nie zmusza, krwi nigdy nie ma zbyt dużo. Ale jeśli jesteś nieprzytomny, to pogotowie i chirurg będą cię ratować, jak zdołają. I nie zakazujmy transfuzji tylko dlatego, że naraziłoby to na szwank metafizykę tej garstki nieprzytomnych przeciwników. Albo niech sobie wytatuują na czole, że nie życzą sobie transfuzji.

Tak, wiem – transfuzji nikt nie zakazuje. To tylko przykład, graniczący z eksperymentem myślowym.

Nie, ale powoduje skutki, które niektórzy przewidywali – a inni to olali. I są to skutki nie tyle biologiczne, co kulturowe. Kolejny długi temat.

Wycinanie lasów równikowych też wywołuje takie skutki.

 

Babska logika rządzi!

Ale jest coś takiego jak “dzień dobroci dla zwierząt”. To dlaczego nie “noc cierpliwości”?

Hmmm. Niby tak…

Stanowisk, tytułów naukowych, nobli?

No, raczej nie. Jasne, warto być łebskim, ale często ważniejsze jest trafić we właściwą dziedzinę, przekonać decydentów, że się jest najlepszym, w ogóle chcieć się o stanowisko starać… Henry Cavendish, absolutny geniusz i skrajny introwertyk (podejrzewa się, że miał autyzm, ale to trudno sprawdzić paręset lat po śmierci pacjenta), dokonał paru odkryć, które potem zakopał gdzieś w domu i dopiero długo po tym, jak inni je powtórzyli, ktoś przekopał papiery Cavendisha i stwierdził, że facet wyprzedzał swoje czasy nawet bardziej, niż dotąd sądzono.

Owszem, nie było intencji samobójczych, ale piekielni prawnicy na pewno będą twierdzić, że to grzech.

Piekielni prawnicy mogą tak twierdzić, ponieważ ich szefem jest ojciec kłamstwa, ale bez intencji grzechu nie ma. Jasne, oni z chęcią przekonają człowieka, że w zasadzie jest już potępiony, więc co mu zaszkodzi jeszcze jeden mały grzeszek. Po prostu nie należy ich słuchać.

A Bóg uznał to za złamanie zakazu i za karę zabił sprawcę.

Niekoniecznie za złamanie zakazu. Ale znowu – przyjmujesz z góry, że zakazy są arbitralne i służą tylko zakazywaniu. Niektóre są. Niektóre nie. Owszem (dzięki Ci, Panie, za Internet – dzięki któremu takie nieuki, jak nie przymierzając ja, mogą wszystko zaraz sprawdzić):

https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1213&werset=1#W1

6 Gdy przybyli na klepisko Nakona, Uzza wyciągnął rękę w stronę Arki Bożej i podtrzymał ją, gdyż woły szarpnęły. 7 I zapłonął gniew Pana przeciwko Uzzie i poraził go tam Bóg za ten postępek, tak że umarł przy Arce Bożej. 8 A Dawid strapił się, dlatego że Pan dotknął takim ciosem Uzzę, i nazwał to miejsce Peres-Uzza. [Tak jest] po dzień dzisiejszy.

Ale było i ostrzeżenie:

https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=123&werset=5#W5

15 Przy zwijaniu obozu, gdy Aaron i synowie jego skończą okrywać przedmioty święte i wszystkie przynależne do nich sprzęty, wtedy przystąpią Kehatyci, aby je ponieść. Nie wolno im jednak przedmiotów świętych dotykać; w przeciwnym razie umrą. Taką to służbę mają do spełnienia Kehatyci w Namiocie Spotkania.

Arka była obiektem niebezpiecznym. Nie jestem biblistą ani religioznawcą i nie chcę się tu wymądrzać, ale ogólnie sacrum jest niebezpieczne. Wielka moc jest niebezpieczna. Gniew może tu być metaforą – może nie być. Zapytaj specjalistę, bo naprawdę nie wiem.

W demokracji przekupuje się wszystkich. Albo przynajmniej większe grupy, a nie jakąś uprzywilejowaną garstkę, która w ten sposób zyskuje nadmierną władzę kosztem reszty społeczeństwa.

Ooooj, właśnie tę uprzywilejowaną garstkę, znaną lepiej pod nazwą "lobbyści".

IMO, sporo zależy od przywódcy.

Coś tam na pewno zależy, ale przywódca musi mieć komu przewodzić. A ludzie nie będą słuchali takiego, którego nie uznają (albo którego nie uznaje dostatecznie liczba junta, która z kolei ich zastraszy).

Ale czasami coś wybrać trzeba, a sam brak wyboru już jest wyborem. Wolność wyboru implikuje wolność popełniania błędów.

Otóż to.

Tak, wiem – transfuzji nikt nie zakazuje.

Zdaje się, że jej zakazywano, ale to było dawno. Zresztą, to eksperyment myślowy. Polecałabym Ci raz, Scrutona "O pożytkach z pesymizmu", dwa, Lewisa "Listy" i "Trylogię kosmiczną" (zwłaszcza "Z milczącej planety") i trzy "Wizard of the Pigeons" (niestety, polskiego przekładu chyba nie ma – ale może i stety, bo angielszczyzna tej powieści jest bardzo ładna, a współcześni polscy tłumacze w ogóle nie mają ucha do tekstu) jako ilustracje (no, omówienie i trzy ilustracje) sensu zakazów. Bo ja nie bardzo jestem teraz w formie (ani w treści) na długie, merytoryczne wykłady, szczególnie dla dociekliwego odbiorcy.

Wycinanie lasów równikowych też wywołuje takie skutki.

Owszem, a jednak ludzie to robią – na podobnej zasadzie. Widzą krótkoterminowe korzyści, a problemów, które to wywoła na dłuższą metę, nie widzą.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jasne, warto być łebskim,

No. I tego będę się trzymać.

Arka. Czyli nieźle pamiętałam.

Ooooj, właśnie tę uprzywilejowaną garstkę, znaną lepiej pod nazwą "lobbyści".

Ale wyborów nie wygrywa się głosami lobbystów.

Babska logika rządzi!

Ale wyborów nie wygrywa się głosami lobbystów.

Nie. Sęk w tym, że współczesna demokracja nie jest bezpośrednia (nie głosują wszyscy obywatele w każdej konkretnej sprawie), tylko przedstawicielska (obywatele wybierają w głosowaniu ludzi, którzy będą decydować). Większość spraw decyduje się w sposób zupełnie nieprzejrzysty, a ludzie, którzy podejmują te decyzje, w ogóle za nie nie odpowiadają, nawet, jeśli to wyjdzie. Więc zadecydują na korzyść lobbysty, który dyskretnie im podrzuci parę milionów, czy na korzyść ludzi, którzy najwyżej na nich nie zagłosują następnym razem?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No, ale jeśli skuma się z lobbystą bezczelnie i otwarcie, to nie ma szans na powtórny wybór. Więc trochę się musi hamować. Chyba.

W ogóle chciałabym, żeby posłowie mieli pensje uzależnione od dochodów ludności. Na przykład 2,5 średniej krajowej. I niech się starają, żeby średnia była jak najwyższa a inflacja jej nie zżerała.

Babska logika rządzi!

W ogóle chciałabym, żeby posłowie mieli pensje uzależnione od dochodów ludności. Na przykład 2,5 średniej krajowej. I niech się starają, żeby średnia była jak najwyższa a inflacja jej nie zżerała.

He, niezła myśl. Tylko czy to by się dało przeprowadzić, wątpię. Ale pomarzyć dobra rzecz…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No, to Ciebie już przekonałam. ;-)

Babska logika rządzi!

Ej, ja tam uważam, że powinni w ogóle pracować pro publico bono, ale ich przekonaj :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tak w czynie społecznym to może jednak nie, bo złapani za rękę będą twierdzić, że muszą z czegoś żyć…

Babska logika rządzi!

Argument nienowy, a jaki skuteczny.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Do tego dochodzi społeczne przyzwolenie na korupcję, skoro wszyscy wiedzą, że oni też muszą z czegoś żyć…

Chyba już warto odżałować tę kasę.

Babska logika rządzi!

Mój postulat z wysłaniem ich do kieratów pozostaje perspektywiczny ^^ (delenda Carthago!).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Masz mój głos. Wreszcie robiliby coś pożytecznego.

Babska logika rządzi!

Ktoś jeszcze popiera tę racjonalizację? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czekamy na chętnych.

Ile to trzeba podpisów, żeby złożyć obywatelski projekt ustawy? ;-)

Babska logika rządzi!

To jeszcze troszeczkę nam brakuje…

Babska logika rządzi!

Ale cierpliwością i pracą…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie-politycy się bogacą… ;-)

Babska logika rządzi!

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Do usług. :-)

Babska logika rządzi!

A tak w zasadzie, to powinno być “przedsięwzięcie”, nie “projekt”, ale co tam XD (teraz się połapałam) laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć, Finklo!

 

Słyszałem, że Lucek cały czas udoskonala swój plan, a nawet w jego ramach zaplanował ekspansję na inne planety. Dlatego dołożył kolejnego pomocnika i nazwał go Mózgiem. Tylko skryba diabła okazał się nienajlepszy z ortografii.

Ładnie wyrzucona frustracja, o ile tak mogę to nazwać. Literacko i z elegancją, czego o owych "dżentelmenach" pomiedzieć nie można. No niestety mało to śmeszne :/

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Tarnino, faktycznie, przedsięwzięcie brzmiałoby lepiej. Korpogadka mnie dopadła i już poszło…

 

Dzięki, Krokusie. :-)

Oj, to skryba musi strasznie kuleć ortograficznie, skoro tyle byków narobił.

Frustracja, powiadasz? Ciekawe określenie, nie pomyślałam o tym, ale możesz mieć rację.

Widocznie nie każdego stać na elegancję. Czasami łatwiej kupić markowe ciuchy.

Tak mi się wydawało, że humor wyszedł wybrakowany.

Babska logika rządzi!

Korpogadka mnie dopadła i już poszło…

Choroba naszych czasów – korpolalia XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zacny żarcik, doceniam. :-D

Babska logika rządzi!

Ten żarcik wymyśliła chyba drakaina XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Diabeł żywił nadzieję, że szatański duet Donalda Johna i Władymira Władymirowicza zdoła przełamać klątwę.

No, poleciałaś po bandzie. Podoba mi się to. Cały szorcik bardzo przyjemny w czytaniu.

Pozdrawiam i proszę o więcej takich tekstów. :D

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Tarnino, popatrz, nie pamiętałam… Nadal uważam, że zacny.

 

Dziękuję, Gryzoku_Półpospolity. :-)

Miło mi, że szorcik Ci się spodobał.

Więcej dokładnie takich tekstów nie mam, ale ogólnie lista moich opowiadań tutaj jest dość długa, jeśli dobrze poszukasz, to pewnie znajdziesz coś podobnego.

Babska logika rządzi!

Nadal uważam, że zacny.

I ja tę opinię całkowicie podzielam smiley

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pewnie poza korpo trudno znaleźć kogoś, kto nie podziela. Chyba że nie rozumie…

Babska logika rządzi!

Ano.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka