Profil użytkownika


komentarze: 998, w dziale opowiadań: 793, opowiadania: 377

Ostatnie sto komentarzy

Liczyłem na jakiś żart, ale do końca było na poważnie, w duchu Apokalipsy św. Jana. Ostatnio popularna jest przepowiednia Malachiasza. Według interpretatorów Franciszek był ostatnim papieżem, a potem koniec świata. 

Uwielbiam to, że wywiązała się tu dyskusja o realności opowiadania w nawiązaniu do istniejących teorii.

Taka już jest natura gatunku zwanego science fiction. 

 

Trochę zgrzyta mi kontrast między rzeczywistością panującą na stacji badawczej a koniecznym zaawansowaniem technologicznym, który pozwoliłby dotrzeć do M87. Wydaje mi się, że można by wybrać inną czarną dziurę (chyba że błędnie założyliśmy, o którą M87 chodzi w tekście), ale czytało się nieźle.

 

Pozdrawiam!

To nie była oferta małżeństwa.

Tak, wiem. Rozróżniam publiczny stosunek od małżeństwa. Z tym że w obu przypadkach miało to być wymuszone. Odmowa Wandy oznaczała wojnę, a ostateczną konsekwencją było jej samobójstwo.

Moja wzmianka o tym była żartem opartym na spostrzeżeniu, że grupa językowa, do której należą Słowienie, nazywana jest grupą genetyczną i istnieniu w obiegu sformułowania “genetyczny patriotyzm”.

Spodziewałam się spisywania mądrości wieszczów, a tu pojawia się prawo. “Prawa każdego z nas”. O kurczę! To już zbyt wiele. Każdy inaczej postrzega świat. Tłum, jeśli to słyszał, niczego nie zrozumiał, pojęcie praw nie powinno istnieć, skoro wcześniej o wszystko pytali bogów.

Zaskakująca opinia. Nie znam się za bardzo, ale według mnie bez istnienia praw nie jest możliwa jakakolwiek społeczność.

 

Tak jak Aria nie chciała Khota, tak i Wanda nie chciała Niemca. Genetyczny patriotyzm. 

 

Przyjemna lektura. Ciekawa próba stworzenia legendy. 

 

Pozdrawiam!

 

 

Intrygujący styl. Ciekawa historia. Dekadencki nastrój. Miłość w czasie zarazy.

Ładnie wyszło.

Pozdrawiam!

może dopiszę zdanie, że to jakaś pamiątka rodzinna Rowe.

Rowe też miała swoją, ale miałem na myśli zębatkę Lecha. Zastanawiałem się, do czego pierwotnie mogłaby się przydać taka konstrukcja. Na przykład mogłaby to być broń krasnoludka (czakram?, shuriken?).

Oskarżenia o porywanie dzieci, by dokonać na nich mordu rytualnego lub w celu wykorzystania ich krwi do produkcji macy zdarzają do dziś.

marzanie, dzięki za wyjaśnienie. Zastanawiałem się, czy odnosisz się do jakichś konkretnych średniowiecznych praktyk, które przekształcone ludowymi podaniami znalazły odzwierciedlenie w baśniach. Teraz mam jasność, co miałeś na myśli. 

Że normalny stosunek, to jasne. Spodziewałem się po prostu jakiejś rozbudowanej historyjki.

 

Myślisz, że skąd wzięło się to zarzynanie dzieci?

Jakie zarzynanie dzieci w średniowieczu masz na myśli?

Nie pamiętałem tej piosenki, a słowa i wykonanie rewelacyjne.

Bardzo dobrze napisane. Świetnie się czytało. Baśń o Śpiącej Królewnie wydaje się tylko punktem wyjścia dla Twojej historii, chyba że są jakieś wcześniejsze wersje, które nie kończą się obudzeniem królewny pod wpływem pocałunku. Zastanawiałem się nad kwestią porzuconego wątku kobiety, która wskazała drogę królewiczowi, ale wyjaśniło mi się po przeczytaniu komentarzy i Twoich odpowiedzi. Winna walka z limitem, która również tłumaczy kwestię rozłożenia akcentów na różne wątki, tempo zdarzeń i ilości opisów.  

Taki drobiazg: wyciągnął broń spod ksrzyni.

 

Bardzo mi się podobało.

 

Pozdrawiam!

bruce, nie strasz. Mam nadzieję, że ta pauza nie będzie tak długa, jak poprzednio.

 

Bardjaskrze, dzięki. Miałem pokusę, by dopisać jeszcze kilka zdań do pierwszej części. Całe szczęście nie uległem:)

Również pozdrawiam!

Odpowiadam dopiero teraz, bo świąteczny weekend odciągnął mnie od portalowych obowiązków.

 

Czytam i komentuję Wasze opowiadania. ;)

regulatorzy, jeśli przy tym głośno przeklinasz, to można się upewnić, czy mikrofon jest wyłączony. ;)

 

bruce, również życzę powodzenia. Nie wiem, skąd bierzesz czas i siły. Ja nie nadążam czytać wszystkiego, co bym chciał, nie mówiąc o pisaniu.

 

chalbarczyk, dziękuję. Bardzo miłe słowa.

 

Drogi Czytelniku, Koalo, dziękuję. Miałem nadzieję, że opowiadanie będzie choć trochę zabawne.

 

Finklo, dziękuję. Księga Rodzaju, ale nie w kanonicznej wersji. Zaczerpnąłem też trochę z mitów.

 

skryty, bardzo dziękuję.

początek można by trochę przykrócić

Opowiadanie trochę przeleżało i przed publikacją chciałem to zrobić. Jednak przeglądając tekst, nie miałem serca niczego wyrzucić, a nawet kusiło mnie, by parę zdań dopisać. Ostatecznie zrezygnowałem z tego. Poza wyjaśnieniem, jak doszło do powstania SI, wiele fragmentów tłumaczy, z jakiego powodu w tym cyfrowym świecie dzieje się tak, a nie inaczej. Ale zgadzam się, proporcje mogą wydawać się zachwiane.

bruce, dziękuję. Jesteś bardzo łaskawa.

Tekst poprawiłem zgodnie z Twoimi wskazówkami. Przeszukam jeszcze opowiadanie pod kątem powtórzeń.

 

regulatorzy, bardzo mnie cieszy taki odbiór opowiadania.

Kamerka w moim laptopie jest zaklejona – czy to wystarczające zabezpieczenie?

Zależy, co robisz na laptopie;)

 

Poprawki naniosłem. Bardzo dziękuję za wyłapanie baboli. 

 

AdamieWszystko już było rzekł Ben Akiba, a gdy nie było, śniło się chyba.

Dziękuję za wizytę.

 

Pozdrawiam!

Prosta, zabawna opowieść o życzliwych, znających się sąsiadach. Historia lekko absurdalna. W czasie czytania miałem skojarzenia z opowiadaniami Kiryła Bułyczowa.

Przyjemna lektura.

Pozdrawiam!

To tylko dodam jeszcze, że przed chwilą przeczytałem Twój komentarz pod innym opowiadaniem i sparafrazuję jedno zdanie:

No i podoba mi się fakt, że akcja rozgrywa się we Wrocławiu a nie jakimś Waszyngtonie.

Masz na myśli na przykład Projekt Breakthrough Starshot?

Tak.

Oczywiście istnieją ograniczenia. Wymieniłeś część. I gdyby dało się je łatwo pokonać, to już prace nad tym były by mocno zaawansowane. Chodziło mi bardziej o to, że nie trzeba wysyłać ludzi, by zacząć fizycznie badać nasze sąsiedztwo. Ale zgadzam się również, że ten obszar, do którego jesteśmy w stanie dotrzeć swoimi mackami w realnie dającej się przewidzieć przyszłości, a może i w ogóle, znajduje się w promieniu co najwyżej kilku lat świetlnych.

Biedna SI. Została sama i zachowuje się jak zwierzę, pies, który został pozbawiony przyjaciela. Robi swoje, tylko sens gdzieś zniknął.

Podobało mi się.

Pozdrawiam!

Były projekty wysłania do Proximy Centauri samych maleńkich sond z wykorzystaniem żagli słonecznych. Osiągnięte prędkości pozwoliłyby na dotarcie tam w ciągu dwudziestu lat.

 

A swoją drogą, co takie neutrino obchodzi paradoks Fermiego?

Wiersz świetny, taki mickiewiczowsko-lemowy. Podzielam wszystkie zachwyty komentujących przede mną. Wywiązała się ciekawa dyskusja na temat przecinków i odmian. 

Edit. Usunąłem fragment komentarza, bo sam się zastanowiłem nad pytaniami, które w nim zadałem i trochę sobie wyjaśniłem. 

 

Przejmująca wizja. W trakcie czytania cała masa literackich, filmowych, historycznych skojarzeń. Czas i przestrzeń wokół nieokreślone, tylko Lublin z jego topografią bardziej konkretny.

 

Mogła wziąć tylko trzy.

+ apokalipsa – zaczyna się jak odpowiedź na nowe zadanie Tarniny

 

Była w Katedrze Armatury, ale straszy profesor, Idzi, przecząco pokręcił głową. – tak miało być?

 

Ładnie napisane.

 

Pozdrawiam!

Z datowaniem powstania piramid (przynajmniej tych egipskich) chyba wielkich sporów nie ma. Różne teorie na temat piramid dotyczą raczej innych aspektów. Ale oczywiście z tymi posągami na Ślęży to trudna sprawa.

A przy okazji, to przypomniało mi się coś takiego:

 

"Na słowiańskiej góry szczycie

pod jasną nadziei gwiazdą

zapisuję wróżby słowa

wróci –

– wróci w stare gniazdo

stare prawo, stara mowa

i natchnione Słowian życie"

Roman Zmorski, 1848 r., Ślęża.

Teraz uważa się, że rzeźba zwana “panna z rybą”, czy też “postać z rybą” powstała już w czasach chrześcijańskich i miała trafić do któregoś kościoła, ale z niewiadomych powodów została porzucona. W Wikipedii dalej jest opisana jako posąg celtycki powstały przed naszą erą.

Napisałeś, że opowiadanie może być językowo zbyt męczące, ale mi bardzo dobrze się czytało. 

Ostatnio bodajże na WP była sonda. 20 procent zagłosowało za zmienianiem czasu. Co piąta osoba!

Fajny, zabawny tekst.

Pozdrawiam i hasta la vista, baby!

Niezły primaaprilisowy żart. Dobrze napisane opowiadanie, a wszelkie ewentualne językowe wpadki można uzasadnić treścią. Dałeś próbkę tego najgorszego opowiadania, więc spodziewałem się zobaczyć choćby kawałek najlepszego wiersza. Sprytnie się wymigałeś dzięki Szalonemu Informatykowi, który pojawił się nie wiadomo skąd.

Pozdrawiam!

Tym razem przypomniałaś bardzo znaną historię. Nie wiem, czy można ją zakwalifikować jako historię alternatywną, bo przecież to raczej mit, wątek literacki i przebieg zdarzeń jest równie prawdopodobny, jak u Wergiliusza, czy Homera. Opowiadanie napisane z humorem, bardzo dobrze się czyta. Kasandra z jej przepowiedniami rewelacyjnie uzasadnia język i współczesne wynalazki i tylko Odyseusz trochę zagubiony. Nieźle się chłopcy urządzili w tym koniu! Szkoda, że musieli wyjść.

Pozdrawiam!

 

Wybór republiki przez jakąkolwiek społeczność, która wybiła się na niepodległość, wydaje mi się najbardziej naturalny. 

Dzięki za punkty. Przydadzą się.

 

 

Zygfrydzie, dzięki za opinię.

 

Bruce, jeszcze raz dzięki za wszystko. Cały czas odczuwałem Twoje wsparcie!

Bardzo dziękuję!

Gratuluję wszystkim nominowanym!

Outta, wielkie brawa! 

Irko, zastanawiałem się co odpowiedzieć i czy w ogóle powinienem. Dlaczego się zabija? Zgadzam się, że mścić się można na wiele sposobów. Ale przecież zdarzają się zamachy samobójcze, samopodpalenia. Wydaje mi się, że jest to podyktowane potrzebą protestu, najsilniejszą jak to tylko możliwe.

Właśnie przed chwilą skończyłem odpowiadać Ci w wątku Who is who. Domyśliłem się zaraz po przeczytaniu. A jak napisałem, że Ciebie podejrzewam o autorstwo, to szybko wpadłem pod opowiadanie i sprawdziłem, czy aby nie zostawiłaś tu komentarza. Wtedy jeszcze nie byłaś odanonimizowana.

jak zgadłeś?

Przeczytałem już jakiś czas temu i dokładnie nie pamiętam, co konkretnie mnie naprowadziło, ale wtedy od razu przyszłaś mi na myśl. Masz skłonność, przynajmniej tak mi się wydaje, do skomplikowanych historii. Robisz to bardzo inteligentnie i do tego świetnie piszesz. Przyznam się, że nie czytałem, ale trochę kojarzę dyskusję na temat Tworzycielki i dostrzegłem jakieś pokrewieństwo między oboma opowiadaniami. 

 

Wiersz przepełniony tęsknotą za przeszłością, którą często się idealizuje. Są tu bardzo wyraźne niepokojące elementy.

Nostalgia oplata mnie jak sznur

… i uniemożliwia pójście dalej, rozwój. Podmiot liryczny czuje się spętany, a może i coś gorszego. 

Umysł otula całun wspomnień

Całun to tkanina, którą przykrywa się zwłoki. Już nic twórczego ten umysł nie zrodzi?

 

Do mnie bardzo mocno przemawiają słowa Grechuty:

 Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy,

Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy 

Witaj, Irko!

 

Dziękuję za wizytę i podzielenie się wątpliwościami. Spróbuję się trochę do nich odnieść.

 

Z jednej strony rozumiem, czemu tak, ale – patrząc też na komentarze – nie wiem, czy gra jest warta świeczki.

Chciałem, by poznawanie historii miało taki przebieg, jak w życiu, gdy dowiadujemy się czegoś bulwersującego. W centrum pobiło się dwóch mężczyzn. Tak nie można! Potem okazało się, że nie pobiło się dwóch mężczyzn, tylko jeden, ten młodszy!, pobił dużo starszego. Skandal! Pojawili się świadkowie, którzy zeznali, że starszy zaatakował nożem młodszego, a młodszy tylko się bronił i uniknął śmierci dzięki znajomości karate. I tak dalej. Kto, co, dlaczego? Gdy chcemy się tego dowiedzieć, nie sięgamy do dzieciństwa tych mężczyzn, tylko idziemy wstecz aż znajdziemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. W czasie tego śledztwa może się okazać, że zmieni się nam wielokrotnie obraz tego, co tak naprawdę się wydarzyło.

Swoją drogą pierwsza część opowiadania miała zaczynać się od siedmiu gwiazdek, a ostatnia od dwóch. Miało to sugerować, że jest jakiś ciąg wcześniejszy.

Nie wiem, czy gra była warta świeczki. Ot, taki pomysł.

 

Prowdopodobnie niewielu się uda, więc redukuje to możliwość powstania opozycji poza krajem. Nie jestem pewna, czy tak łatwo wypuszczaliby też dzieci, choć akurat w tym wypadku pewnie tak.

Kwestia powstania opozycji już była poruszana wcześniej, wiec parę słów też na ten temat. Po marcu 68 z kraju przepędzono tysiące rodzin. Za granicą nie powstała z tego powodu jakaś znacząca opozycja. Zwłaszcza że w tym przypadku, jak i w moim opowiadaniu, dotyczyło to specyficznych grupy ludzi. Nawalny też uznał, że w swoim kraju będzie mógł więcej zdziałać. A często reżimy decydują się na różne kroki, mając na uwadze jedynie doraźne korzyści polityczne (igrzyska, pacyfikacja opozycji wewnątrz kraju) i nie przejmują się długofalowymi kosztami.

 

Trochę mi zgrzyta zakończenie, bo wydawało mi się, że dla Tomka/Katrin jest nadzieja i to mimo że ojciec, który go akceptował, nie przeżył. A tymczasem kończy się, jak się kończy. I tego trochę nie rozumiem. Jest Katrin, więc co nie zadziałało? Czemu decyduje się na taki krok?

Pytasz, czemu Katrin mści się na państwie (wysadza pomnik – ważny symbol nowego porządku), które wygnało ją z domu, pozbawiło dzieciństwa, zaszczuwało, przyczyniło się do śmierci jej ojca, rozbiło rodzinę? Czy o zemstę na gwałcicielu jej matki, człowieku, który ich zdradził, pobił ojca, okradł z całego majątku? Co nie zadziałało? Może nie przepracowała wystarczająco swojej traumy, a tranzycja nie zrekompensowała wystarczająco doznanych krzywd.

Przeładowanie broni? Może rewolwer (bęben niczym karuzela). Dalsze skojarzenie to rosyjska ruletka.

Zgrabna, minimalistyczna zabawa słowem. 

A tu – człowiek, niczym trzcina… :)

Trzcina, ale myśląca.

 

Fajna ta rymowanka.

faktycznie nieco marnie to wypadło pod kątem konkursu, lecz anonim się starał sprostać wymogom, bo wie, że to niełatwe, a brał udział po raz pierwszy. :) 

Jeśli to prawda, to wszelkie przypuszczenia na temat Twojej tożsamości wzięły w łeb.

Dawidzie, gratuluję wyobraźni.

W przedmowie zamieściłeś info o braku błędów interpunkcyjnych. Jeśli to żart, to ok. Jeśli napisałeś poważnie, to weź pod uwagę, że znajomi niekoniecznie są nieomylni.

Cześć, Cezary!

 

36 lat to chyba trochę za wcześnie na kryzys wieku średniego. Ale co mi do tego, co się komu przytrafia? Świetny tekst. Trochę śmieszne, bardziej smutne. Mimo sztafażu absurdu, prawdziwe.

 

Drobiazgi:

Właśnie o takie wsparcie nic nie robiłem!

Coś tu się chyba zepsuło.

 

styrany życiem

Ja bym napisał “sterany”, ale sprawdź to jeszcze.

 

Klikam. Pozdrawiam!

Jechać by można do miast

Lub w las

Na błoń.

 

Na koń

I goń

Nieboskłon.

 

Ale czy warto?

Może nie warto?

Ech, chyba warto…

Tak, tak – warto.

Bardzo to warto.

O, tak – to warto.

Jeszcze jak warto!

Dzięki gapowatości kolegów Sam Bartram zapisał się w historii i ma pomnik. 

bruce, dzięki za kolejną historyczną ciekawostkę.

Tekst aż kipi od ostrych, mocnych zwrotów: żądła, jadowity język, wargi parzące, kolce, żelazna bielizna… Jest dynamicznie i boleśnie. Oskarżenia co rusz są rzucane wokół. Czuć z tego wiersza jakąś złość. Nie za bardzo pamiętam już Mistrza i Małgorzatę, wiec trudno mi ocenić, do jakiego stopnia wiersz odwołuje się do treści tej książki, a w jakim stopniu odwołanie do niej jest pretekstowe.

Czytało mi się bardzo dobrze, a dyskusja ułatwiła interpretację.

 

Klikam. Pozdrawiam!

Przeczytałem jakiś czas temu. Wiersz zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, a początkowa interpretacja stała się dzięki dyskusji bardziej klarowna. Czyta się bardzo dobrze. Na to pewnie ma wpływ kwestia techniczna, która, wierzę na słowo, jest tu bez zarzutu. I pewnie jakiś rytm spowodował, że od razu wiersz skojarzył mi się ze Space Oddity. Bezsilny człowiek gdzieś na orbicie, zdany na kontrolę lotu. A z innych skojarzeń, może mniej na poważnie, to Men in Black i kilka scen na kosmicznym lotnisku, dokładnie nie pamiętam gdzie, z całą zgrają różnorodnych obcych.

 

Klikam. Pozdrawiam!

Przyjeżdża intelektualistka na popularną plażę, samochodów w pip, pogoda dopisuje i się dziwi, że miało być sielsko, anielsko i cicho, a nie jest.

Brak elementu fantastycznego? Proponuję lekką modyfikację. Wchodzi intelektualistka na plażę, na której pełno dorosłych i dzieci czytających książki. Cisza jak makiem zasiał. Można się zrelaksować. 

GOCHAW, dzięki.

 

W reakcji na pojawienie się w tamtym czasie kilku wierszy i ciekawiej dyskusji wokół nich rzuciłem swoje trzy grosze. Taki żarcik.

 

Pozdrawiam!

Jeśli chodzi o Costnera, to mam mieszane uczucia, ale niewątpliwie kilka ważnych filmach ma na koncie. Jedną z ciekawszych ról zagrał w Mr. Brooks. Stworzył w tym filmie nietypową, jak dla niego, postać.

Wspomniałem o Tańczącym z wilkami, bo już zdążyłem się zorientować, że lubisz kino/film, a potem nieoczekiwanie natrafiłem na komentarz ASa: Twój bohater to prawdziwy wilk;.

Przeczytałem i zostawiłem dwa zdania.

Kolejna ciekawa historia. Przypomniała mi się piosenka Grechuty Bolą mnie nogi. A z filmowych skojarzeń to pierwsze sceny Tańczącego z wilkami.

Opowieść podnosząca na duchu.

 

Klikam. Pozdrawiam!

 

Ślepa noc jest swoistym remakiem Dziewczyny. Jednocześnie przetłumaczyłaś historię na język prozy, ale też nie do końca. Opowiadanie jest mocno poetyckie.

Zastanawiam się nad wartością dodaną. Zapewne może nią być Twoja interpretacja wiersza podana w tekście.

większość tu obecnych brało udział w rozmowach kuluarowych, gdzie conieco się chlapnęło :)

Możesz rozwinąć?

(Oczywistości nie ma.)

Hmmm…

 

marzan komentował wszystko. Nazbierał punktów do rozdania i dał do zrozumienia, że jest autorem Żab, pod którymi nie ma jego wpisów. Cwana bestia.

 

 

Świat z opowiadania wygląda z grubsza jak ten nasz, współczesny, tylko psobywatele wydają się dla siebie życzliwsi. Podobała mi się warstwa sf, choć w mniejszym stopniu jej socjologiczna część. Chciałbym zobaczyć różnice między naszą cywilizacją a tym jak zorganizowały się psy. I czemu stworzyły cesarstwo, a nie republikę?

Mam bardzo pozytywne wrażenia po lekturze.

 

Klikam. Pozdrawiam!

 

Na początku dostajemy pełen humoru absurd. Potem historia mocno się gmatwa. A w końcówce bohaterowie zostają ukarani za przeciwstawienie się totalitarnemu systemowi.

Nie za bardzo zrozumiałem, kim czy też czym są marzenia i osobnicy. Chyba nie są ludźmi.

Przemianę Jumy rozumiem w ten sposób, że bohaterka najpierw chciała dobrze zbudowanego młodego faceta (upraszczam), a potem dojrzała i marzyła o statecznym mężczyźnie z ambicjami, który będzie robił ważne rzeczy, takie jak ratowanie świata. I właściwie można by uznać, że ta historia zakończyła się zgodnie z marzeniem bohaterki. Ale jeśli tak, to czy podanie o marzenie było jedno, czy zawierało jakieś aneksy, zmiany itp., dzięki którym ewoluowało?

Historia wciągnęła. Czytało się dobrze.

 

Pozdrawiam!

 

Niezłe. Fajnie napisane. Całość bardzo skomplikowana. Podobało mi się. Gdy szef wziął się do roboty, to tekst jakby obniżył loty. Nie wiem, czy to zamierzone, ale wyszło bardzo dobrze.

Klikam. Pozdrawiam!

Miałem wrażenie, że opowiadanie pisane było nie w jednym ciągu, ale z dużymi odstępami czasu. Trochę niespójne, ale czytało się nieźle. Całkiem zabawne. Pomysł często spotykany, ale udało Ci się dobrze go wykorzystać.

Klikam. Pozdrawiam!

Jest zabawnie, jest absurdalnie. Dobrze się czytało.

Pozdrawiam!

Chapeau bas za zgromadzenie w jednym opowiadaniu tylu wątków mitologicznych, literackich i bajkowych, w których jabłko odgrywa ważną rolę. Przeczytałem z przyjemnością.

Pozdrawiam!

 

Siekiera – Idzie wojna

 

PS

Defekt Mózgu – Strzeż się tych miejsc – jesteście pewni tej pary?

nie dzieli nas prawie nic

oprócz nowomowy

Mocny początek. Nowomowa służy zakłamywaniu rzeczywistości, jest powodem podziałów, wzajemnego niezrozumienia.

Rymy są ok, ale to tylko technikalia. Poezja może się bez nich obejść.

w kontekście wędrówek po Rumunii, zdziczałe psy są dużo większym zagrożeniem.

Miałem również takie wyobrażenie, zapewne z tych samych powodów. I albo z tym problemem się uporano, albo dotyczy to innych miejsc niż te, w których byłem, bo żadnych hord zdziczałych psów nie widziałem.

bruce, wielkie dzięki!

do końca sądziłam, że to jakaś mścicielka, wymierzająca sprawiedliwość m. in. jemu. :)

Choć umieściłem w tekście elementy (w odpowiedzi Ślimakowi Zagłady większość z nich wymieniłem), które wskazują, że Katrin i Tomek to ta sama osoba, to Twoja pierwsza interpretacja jest uprawniona. Byłem świadomy, że tak to można zrozumieć i się z tym godziłem. 

Cześć, Sinister-Alef!

 

Zastanawiałem się, czy jest wystarczająco czytelne, że Katrin i Tomek to ta sama osoba. Dałem trochę podpowiedzi, a z drugiej strony chciałem, by tekst się obronił, nawet jeśli to nie zostanie zauważone. Sam, jako czytelnik, nie lubię, gdy mi się za dużo tłumaczy i podaje wszystko na tacy, mając przy tym świadomość, że czegoś mogę nie zrozumieć.

 

Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam!

To jeden z pierwszych moich tekstów. Wtedy temat pandemii był jeszcze świeży.

 

Dziękuję za miłe słowa.

Lapidarnie podsumowałeś opowiadanie.

Och, nie chciałem podsumowywać opowiadania. Wymieniłem te wątki, które, jak mi się wydaje, wskazują, kim jesteś. 

 

W zrywach podobno osiągają 50–60 km/h.

I już są prawie ucywilizowane, ale to może być złudne. 

 

Mijaliśmy tam misie na wypasie jagodowym, i nie były nami zainteresowane, ale był sierpień i były tłuste.

W naszych górach też są, ale raczej unikają kontaktu i jedynie z daleka obserwują nieświadomych turystów.

 

 

Bedelweiss, czyli kwiat powagi napisał Ślimak Zagłady. To oczywiste, ale powtórzę argumenty z komentarza spod opowiadania: 

Wyprawa w góry. Mieszanka magii i naukowych rozważań. Młodopolskie nawiązania. Humor o lekko perwersyjnym zabarwieniu.

A do tego rozbudowane odpowiedzi.

Wyprawa w góry. Mieszanka magii i naukowych rozważań. Młodopolskie nawiązania. Humor o lekko perwersyjnym zabarwieniu.

Fajne.

 

Tolo Miękki Jeździec?

 

tamte góry wciąż są znacznie mniej ucywilizowane, ale szybko się zbliżają

Najszybciej zbliżają się niedźwiedzie.

 

Klikam. Pozdrawiam!

Oczom nie wierzę, uszom nie słyszę, że lekarka z tytułu została wyciachana. I teraz w tym złożeniu tytułów tylko jeden został. W ogóle zastanawiałem się skąd ta lekarka i wyszło mi, że może o Wrocław chodzić, który też w opowiadaniu się pojawia. Z O Kapitanie! Mój Kapitanie! sprawa wydaje się prostsza, przecież skojarzenie kapitan, okręt, Łódź.

Opowiadanie całkiem zabawne. Żarty takie i siakie i też w stylu:

Gdzie jest druh Boruch? Nie ma druha…

 

Polacy nie gęsi też mogą mieć swoich superbohaterów i to też na plus. Fajnie się czytało.

 

Klikam. Pozdrawiam!

Cezary_cezary, serdecznie dziękuję. Bardzo mi miło.

 

Pozdrawiam!

Ale, że co? Ta wojna, teraz konwencjonalna, zmieni się w atomową? I tylko szczury i karaluchy przeżyją?

Niezłe. 

Podbiję, tekst przesympatyczny. Bardzo fajny, bezpretensjonalny, optymistyczny szort. Prosta historia, świetnie napisana.

Klikam. Pozdrawiam!

Cezary, dzięki za cynk. Poczekam.

Dziękuję za klik, choć mam tylko poszlaki, że dostałem go od Ciebie.

 

Nie odpowiedziałem Twoim pozdrowieniem, bo wiadomo jak się kończy… Zwłaszcza, że pojawiła się brzytwa. 

 

Nowa Fantastyka