Paweł wciąż czuł się młodo.
Przestał się pieczołowicie golić, wymienił ubranie, zaczął mówić, jak mu się zdawało, bardziej młodzieżowo, kupił karnet na basen i buty do biegania. Gdy recepcjonistka, o której cały czas fantazjował, tylko do niego z całej firmy zwracała się na pan, zdecydował się na radykalny krok. Postawił na kupno sportowego wozu.
W komisie z samochodami dla mężczyzn w kryzysie wieku średniego podszedł do niego inny klient.
– Panie, wiem, czego panu trzeba. Tu tego pan nie znajdziesz.
W garażu oddalonym o kilka minut jazdy nowo poznany mężczyzna pokazał swój samochód. Paweł nie tego oczekiwał. Zamiast sportowego wozu zobaczył zgrabne, nieduże auto.
– Co to za marka?
– Nie ma marki, firma francuska, właściwie warsztat. Prowadził ją jakiś algierski rzemieślnik. W papierach jest Aisha. To limitowana produkcja. Końcówka lat sześćdziesiątych.
– Staroć.
– Wie pan, na ludzkie lata to można powiedzieć, że bryka nie skończyła trzydziestki.
Paweł spojrzał z niedowierzaniem. Tamten pospieszył z wyjaśnieniem:
– Ona nie zeszła z taśmy. Ręczna robota. Dopieszczona w każdym calu. Proszę, pomacaj pan, te łączenia, no, elementy idealnie przylegają. Najlepsze materiały. Takie wozy szybko się nie starzeją.
Paweł nie był przekonany. Poprosił o otwarcie bagażnika.
– Niewielki.
– A po co większy? Przecież nie szukasz pan samochodu rodzinnego. Wsiądź pan i się przejedź.
Paweł wziął kluczyki i zajął miejsce kierowcy. Fotel okazał się bardzo wygodny, a odległość do pedałów gazu i hamulca była idealnie dopasowana. Miękka skóra, unoszący się zapach szafranu, stylowy pulpit, wszystko sprawiało, że poczuł się komfortowo. Owładnęło go podniecenie na myśl o kupieniu tego auta. Pospiesznie, nie włączywszy nawet silnika, wyszedł z myślą, by się potargować. Zamiast tego wypalił:
– Biorę.
– Nawet nie znasz pan ceny. – Sprzedawca uśmiechnął się, dając do zrozumienia, że spodziewał się takiej reakcji. – Ale nie wezmę dużo. Bardziej niż na kasie zależy mi, by trafiła w dobre ręce. Wie pan, trudno mi się rozstać. Dorzucę jeszcze garaż.
– Garaż? Po co? Mieszkam daleko stąd, niepotrzebny mi ten tu.
– Po co? Mówię panu, przyda się. Nie będziesz pan przecież paradował tym samochodem przed domem. Obnosić się taką bryką przy sąsiadach?
Paweł ściągnął brwi, ale w głębi duszy przyznał, że to niezły pomysł mieć garaż na uboczu, o którym nie wiedzieliby żona i wścibscy sąsiedzi.
– Może mi pan zdradzić, czemu się jej pozbywa?
– Ja już stary jestem. Nie stać mnie, nie mam już dla niej siły.
– Droga w utrzymaniu?
Staruszek się uśmiechnął.
– Jasne, nie będę kręcił, ale jest tego warta.
Podpisali dokumenty. Sprzedawca zabrał z garażu jedynie kilka modeli samochodów, otarł łzy i odszedł w kierunku parkingu, na którym zostawił swoje volvo.
Gdy były właściciel zniknął za zakrętem, Paweł wskoczył do samochodu. Gwałtownie włożył kluczyk i przekręcił. Silnik momentalnie zaczął pracować, wydając cichy, miarowy dźwięk. Paweł poczuł przyjemny dreszcz. Wyjechał na drogę, odnalazł wjazd na autostradę i popędził przed siebie. Nie zważał na innych użytkowników. Niejeden z nich pukał się w czoło i złorzeczył. Aisha szybko się rozgrzała i weszła na wyższe obroty. Głośna praca silnika tylko prowokowała, by docisnąć pedał gazu. Zachowywał się jak nastolatek, który dopiero co zdobył prawo jazdy i dostał pierwszy samochód. Różnica była taka, że nie musiał się popisywać przed żadnymi koleżankami.
Szybko rozładował napięcie i poczuł, że ma na razie dość jazdy. Zatrzymał się na MOP-ie. Na stacji kupił marlboro i zapalił pierwszy raz od studiów. Odetchnął pełną piersią. Nie wiedział, gdzie jest, ale to go nie obchodziło. Żona była przyzwyczajona, że późno wracał z pracy, i dawno już przestała czekać na niego z kolacją.
Potrzebował jeszcze trochę czasu, by zebrać siły i wyruszyć w drogę powrotną. Zaszedł do Maca i nie zważając na cholesterol, kupił tłustego burgera.
Po jakimś czasie, gdy w końcu zebrał siły, ponownie wsiadł do samochodu. Tym razem delikatnie włożył kluczyk i lekko przekręcił. Nie spieszyło mu się. Powoli ruszył przed siebie, uważnie wsłuchując się w pracę silnika. Lekki podmuch powietrza z klimatyzacji fotela pieścił jego kark. Dopiero teraz lepiej przyjrzał się eleganckiemu wnętrzu. Wszystko było idealnie dopracowane z użyciem wysokiej jakości materiałów. Żadnych tandetnych plastików, tylko drewno subtelnie przechodzące w połyskujący metal. Fotele pokrywała skórzana tapicerka. Szybko odkrył, że posiadały funkcje masażu, których nie omieszkał przetestować. Rozkoszował się jakością wykonania kierownicy, którą trzymał z czułością, ale i sprawnie obracał, manewrując po pasach między samochodami. Dzięki automatycznej skrzyni nie musiał odrywać od niej rąk, żeby manipulować drążkiem.
Druga przejażdżka różniła się stylem. W końcu był dorosły. Miał dużo doświadczenia i to wykorzystał. Wiedział, że dobry kierowca podczas jazdy nie może tylko myśleć, by jak najszybciej dotrzeć do celu, ale powinien również wziąć pod uwagę, co sygnalizuje mu samochód. Tym razem skupił się bardziej na Aishy.
Garaż na uboczu okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie musiał się nikomu tłumaczyć z nowego nabytku. Szybko pozbył się napięcia kumulowanego przez lata. Odzyskał wigor, na czym skorzystała również jego żona. Co prawda podejrzewała, że znalazł sobie kochankę, ale dowodów nie miała i wolała nie drążyć. W pracy też poprawił towarzyskie notowania.
Regularnie urządzał sobie z Aishą nocne przejażdżki. A czasami decydował się na romantyczne wypady do Włoch czy Francji. Śmiało sobie poczynali, płynnie pokonując serpentyny alpejskich dróg. Na niemieckich autostradach bili rekordy prędkości. Tego też potrzebował.
Niekiedy chciał poeksperymentować. Zahaczał wtedy o dzielnice czerwonych latarni, by zaprosić jakąś damę do trójkąta. Nie kończyło się to dobrze, bo Aisha wyczuwała zamiary i stawała się humorzasta. Nie dawała się płynnie prowadzić, z rury wydechowej co rusz wystrzeliwała śmierdzący dym, zapalała kontrolki na czerwono. Uspokajała się dopiero po powrocie na trasę.
Zdarzało się, że nie wyjeżdżał z garażu. Siadał w fotelu pasażera lub na tylnej kanapie i kontemplując piękne wnętrze, delikatnie muskał różne wypukłości. Niekiedy oddawał się masażowi z opcją lingam.
Po jakimś czasie zauważył, że Aisha zaczęła więcej palić. Żądała częstszej wymiany materiałów eksploatacyjnych. Przestała być dynamiczna i zwrotna. Paweł się przeraził. Przecież regularnie jeździł na badania okresowe.
Po kilku miesiącach prawie wszystko wróciło do normy. Jedynie zużycie paliwa wciąż rosło.
Pewnego razu zajrzał do bagażnika. W środku znalazł samochodzik. Wyjął go i postawił na półce w garażu. Chwilę patrzył na niego ze wzruszeniem, ale nie bez obaw.
Zamknął bramę i wrócił do samochodu.
– Nie sprzedam cię, ale musimy być ostrożniejsi – zwrócił się do kochanki.
To taka erotyka chichotkowa.
Czytało się przyjemnie, ale miłość do samochodu, pożądanie marki i motyle w brzuchu na autostradzie, to chyba jednak nie to samo.
No ale dziecko na półkę?!
delulu managment
Hej, doceniam pomysł :) Przedstawienie miłości do samochodu, czy ogólnie do przedmiotów martwych, jest ciekawe i w mojej ocenie przedstawileś to dobrze anonimie. Jednak nawet gdyby Aisha była człowiekiem, to brakuje mi tu erotyki, samo uczucie, to jednak za mało. Gdybym znalazł tu fabułę jak z filmu Crash, na co przez chwilę liczyłem, to tekst by się wpasował idealnie :). Zgadzam się z Ambush, dzieci się nie odkłada na półkę;). Klikam i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Autorze, ależ to sprytnie wymyśliłeś! Świetne opowiadanie. Może faktycznie nieco zbyt mało erotyki jak na konkurs, ale przyjemność z lektury była ogromna.
Na stacji kupił marlboro i zapalił pierwszy raz od studiów.
Wiedział, że dobry kierowca podczas jazdy nie może tylko myśleć, by jak najszybciej dotrzeć do celu, ale powinien również wziąć pod uwagę, co sygnalizuje mu samochód.
Ha! Bardzo udane aluzje, aż się uśmiechnęłam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Tekst napisany bardzo przemyślnie i bardzo sprawnie, to Trzeba Ci przyznać. Tym, do czego mogłabym się przyczepić od strony technicznej, są na pewno powtórzenia. Pewnie były jeszcze jakieś drobne potknięcia, ale nie rzucały się w oczy aż tak.
Pomysł jest ciekawy i nietypowy, ale nie sposób się nie zgodzić, że ani erotyki, ani fantastyki za wiele tu nie ma. To opowiadanie jest niezłe, ale niestety nie do końca wpisuje się w założenia.
Mimo wszystko dzięki za podjęcie rękawicy, to była całkiem fajna podróż :)
Spodziewaj się niespodziewanego
Dzięki wszystkim!
No ale dziecko na półkę?!
Ambush, może to brak ojcowskiego wzorca? Z drugiej strony, gdzie będzie resorakowi lepiej niż na półce?

Bardzie, spodziewałem się raczej skojarzenia z Christine. Dzięki za klika.
Ha! Bardzo udane aluzje, aż się uśmiechnęłam.
Marszawo, bardzo mi miło. Dzięki za klika.

NaNo, cieszy mnie, że podróż była udana. O to mi chodziło.
Witaj, Anonimie. :)
Dostrzegam zauroczenie słynną “Christine”. ;) I – kultowym przebojem muzycznym. :)
Rzeczywiście erotyka nietypowo podana, zaskakuje i mimowolnie wywołuje uśmiech. :)
Ze spraw technicznych wpadło mi w oko nieco powtórzeń oraz ten fragment – chyba powinno tam być “których”(?):
Szybko odkrył, że posiadały funkcje masażu, które nie omieszkał przetestować.
Czyżbyś był Fascynatorem? :)
Pozdrawiam serdecznie, klik, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Witaj, bruce!
Też pomyślałem, że szort może skojarzyć się z Christine.
Szukałem jakiegoś pasującego arabskiego imienia. Ze względu na znaczenie wybrałem Aishę. Rozważałem też imię Habiba (kochanka). I dość przypadkowo odnalazłem tę piosenkę. Coś mi się kołatało, że już ją słyszałem. Nie są to moje klimaty, choć tekst nawet pasuje. Było już za późno, by zmienić tytuł.
Oczywiście, że “których”.
Dzięki za klika.
Pozdrawiam!
Dziękuję, Anonimie. :)
Klimaty wspomnianego przeboju także nie moje, choć znało się, bo swego czasu “leciał” wszędzie dookoła. :)
Pozdrawiam. :)
Pecunia non olet
Oryginalny pomysł i ładnie napisane, ale podobnie jak Bard niewiele erotyki tu dostrzegam.
Pozdrawiam
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
GalicyjskiZakapiorze, dzięki i również pozdrawiam!
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
Miło mi, Anet!
Anonimie czy jesteś znany jako AP :)?
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
MordercaBezSerca kiedyś wrzucał szorta z podobną tematyką hmmm
Dlaczemu nasz język jest taki ciężki
Bardzie, jak na to wpadłeś?
Zakapiorze, pudło!
Po dobrym tekście i specyficznym sposobie prowadzenia dyskusji w komentarzach :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Cześć, AP!
Kiedy czytałem tekst jeszcze anonimowy, nie bardzo miałem pomysł, kto mógł go napisać, ale rzeczywiście do Ciebie pasuje. Także miałem skojarzenie z “Christine”. Narracja traktująca zauroczenie samochodem na równi z uczuciem erotycznym wydaje się głównie pomyślana jako element humoru, ale może też jakoś mi naświetlać temat pociągu do motoryzacji, którego sam raczej nigdy nie czułem. Wybór imienia ciekawy: czytałem, że ma dla muzułmanów na tyle szczególne znaczenie kulturowe, iż nazywanie tak dzieci w rodzinach niepowiązanych z tą religią bywa przez nich odbierane jako brak szacunku, ale Twój algierski rzemieślnik i tak musiałby być niezłym oryginałem, więc pewnie to się składa w całość.
nowopoznany mężczyzna
“Nowo” z przymiotnikami osobno (ewentualnie oprócz Jezusa nowonarodzonego jako toposu w sztuce).
Paweł spojrzał z niedowierzaniem. Tamten pospieszył z wyjaśnieniem:
Jakieś niezgrabne.
Bardziej niż na kasie, zależy mi, by trafiła w dobre ręce.
Nie dawałbym tego pierwszego przecinka, nie widać tutaj rozdzielności składowej.
W pracy też poprawił swoje towarzyskie notowania.
Raczej zbędny zaimek.
Z przyjemnością polecam do Biblioteki i pozdrawiam!
Po dobrym tekście
Bardzie, ściemniasz, ale dziękuję, bo to bardzo miłe.
i specyficznym sposobie prowadzenia dyskusji w komentarzach :)
Muszę nad tym popracować, by następnym razem nie dać się tak łatwo rozpoznać.
Cześć, Ślimaku Zagłady!
Narracja traktująca zauroczenie samochodem na równi z uczuciem erotycznym wydaje się głównie pomyślana jako element humoru, ale może też jakoś mi naświetlać temat pociągu do motoryzacji, którego sam raczej nigdy nie czułem.
Chciałem raczej, by uczucie było odebrane dosłownie jako erotyczne. Istnieje stereotyp, że mężczyzna dotknięty kryzysem wieku średniego kupuje duży samochód, by łatwiej zdobywać kobiety. Paweł natomiast kupił zgrabne, nieduże auto, które go zauroczyło, zaspakajało jego potrzeby i nie służyło do podrywu.
Nie znałem tego aspektu kulturowego imienia Aisha. Wybrałem je, ponieważ w języku arabskim znaczy „żyjąca”.
Dzięki za łapankę. Nad niezgrabnym fragmentem się zastanowię, a pozostałe usterki poprawiłem.
Dziękuję i pozdrawiam!
No i nie wiem, czy Aisha się dobrze prowadziła, czy nie…
Sugestywnie napisane, uśmiechnęło.
Babska logika rządzi!
AP nie ściemniam, a dowodem są komentarze czytelników:)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."