
Tym razem zapraszam na skromną rymowankę. :)
Dziękuję za Wasz czas i pozdrawiam. :)
Tym razem zapraszam na skromną rymowankę. :)
Dziękuję za Wasz czas i pozdrawiam. :)
– Kiedy znowu uszyć buty wypadło,
Gdy dzień szary za dniem szarym przepływał,
Umysł stworzył plan niezwykły – dziwadło,
Który odtąd ciągle w głowie mej bywał:
Może ruszyć poprzez złe oceany?
Łupić, grabić, jak prawdziwi piraci?
Wszak w historii można być zapisanym,
Jeśli swoich się zszokuje współbraci!
Albo porwać jakąś córkę monarszą,
Wymordować całe plemię najeźdźców,
Mieć gniew bogów za przeszkodę niestraszną,
Stawić czoła wielkiej pladze drapieżców!
Brak okazji, by odwagą tak błyszczeć,
Gdy wciąż buty zamawiają bogaci -
Wszak w historii można tylko zaistnieć,
Kiedy swoich się rozjuszy współbraci!
Ciągle pomysł za pomysłem przychodził,
Jak od pracy się uwolnić na zawsze,
Aby starzy pamiętali, i młodzi,
Bym się znalazł nawet w wierszu, teatrze…
Wreszcie umysł plan nakreślił wspaniały:
Ogień rzucić na Artemis świątynię!
Bo dziejopis tylko tego utrwali,
Kto zszokuje swych współbraci, nim zginie!
– Czemuż dzierżysz tę pochodnię, szaleńcze?!
Gdzież z nią biegniesz w swym dziwacznym zapale??
– Moim myślom się nareszcie odwdzięczę
I cud świata ogniem świętym podpalę!
Powiem śmiało, nim mi włożą kajdany,
I nim czyn ten swe znaczenie utraci,
Że w historii będę wnet zapisany,
I to nawet wbrew zabiegom współbraci!
(Herostrates, Wikipedia)
Powiedz mi, proszę, co mam o tym myśleć, bo właściwie nie rozumiem… Kiedy dzielisz się wierszami, nieraz są to rzeczywiście naiwne rymowanki, w których na dodatek miewasz kłopoty z utrzymaniem schematów tak typowych jak trzynastozgłoskowiec. Aż tu nagle pojawiasz się z czymś takim, że chapeau bas, nic tylko bić brawo i zazdrościć! To już jest studium postaci pełną gębą, wiarygodnie ukazujące jej drogę od znużenia monotonną pracą do szaleństwa i pomieszania hierarchii pojęć, w sposób jak najbardziej pozwalający odnieść to także do współczesnych doświadczeń. Utwory tego rodzaju, przyjmujące perspektywę postaci historycznej lub mitologicznej, pisywali na przykład Herbert czy Kaczmarski; i choć na pewno wiele z nich jest jeszcze wyraźnie lepszych, to myślę, że nie wszystkie.
I przecież to metrum! Już sam jedenastozgłoskowiec 4+7 jest rzadko spotykany, a tutaj w każdym wersie masz silne przyciski na trzeciej, siódmej i dziesiątej sylabie, przy czym te na pierwszej i piątej są prawie wszędzie wyraźnie poboczne. W rezultacie powstaje czysty anapest dwuhiperkatalektyczny, bez jednego błędnego akcentu w całym wierszu! Pojedyncze wersy tego rodzaju pojawiały się np. u Słowackiego w “Śnie srebrnym Salomei” (Żem nie Moskal; pierwej pójdę na cmentarz…), ale żeby ktoś z nich uczynił tworzywo całych strof, to raczej sobie nie przypominam. I ten natarczywy pieśniowy rytm tutaj świetnie pasuje artystycznie, ukazując umysł szaleńca poruszający się tymi samymi, coraz to głębszymi torami.
Nie tak łatwo jest odwagą wciąż błyszczeć,
A szczególnie, gdy się nie chce wzbogacić.
W tym jednym miejscu, moim zdaniem, wyraźnie gubi się sens – Herostrates nie może się wypowiedzieć, czy mu łatwo, czy nie tak łatwo “wciąż błyszczeć” odwagą, bo przecież te wszystkie wyliczone przykłady odwagi pozostają tylko w sferze wyobrażeń, nie stanowią treści jego życia (i nie wydaje się, żeby mylił te wyobrażenia z rzeczywistością). Nic też nie wskazuje na to, by rzeczywiście się nie chciał wzbogacić, gdyby nadarzyła mu się jakaś dobra okazja. Może spróbowałbym na przykład jakoś tak:
Brak okazji, by odwagą tak błyszczeć,
Gdy wciąż buty zamawiają bogaci –
ale nie zdziwię się, jeżeli Ty potrafisz lepiej.
Powiem śmiało, nim założą kajdany,
Może “nim mi włożą kajdany”, może (ciut archaicznie) “nim mnie skują w kajdany”, ale to już zupełnie uznaniowe.
Pewnie należy odnotować, że warstwa metaforyczna wydaje mi się tutaj nieco uboga i jeżeli ktoś uważa metafory za główny wyróżnik poezji, to może nie uzna wiersza za dobry. Co do mnie, sądzę jednak, że autor nie jest zobligowany kontraktem do użytkowania przenośni i trafne wykorzystanie innych środków stylistycznych może to dobrze zrekompensować. W Kaprysach Herostratesa mamy ładne wyliczenia, rozciągniętą na cały utwór eskalację, smakowitą epiforę ze “współbraćmi”, tu i ówdzie ślady aliteracji, udane pytania retoryczne – chyba powinno wystarczyć?
Pozdrawiam serdecznie i z przyjemnością klikam do Biblioteki!
Bruce, zwykle nie czytam i nie komentuję wierszy, bo mnie nie “ruszają” i nie lubię, gdy nie ma rymów. Twoja rymowanka, jak ją określiłaś, przyciągnęła moją uwagę i zyskała moje uznanie, bo i rymy są, i sensu nie muszę szukać. Mnie, prostemu zwierzakowi, dostarczyłaś chwili rozrywki. :)
Nic mi więcej nie pozostaje napisać prócz: DZIĘKUJĘ SERDECZNIE.
Ogromnie się cieszę, że masz takie zdanie na temat tego skromnego utworu, Ślimaku Zagłady. :) Nie mogłabym sobie wymarzyć wspanialszej opinii, napisanej przez Ciebie. :)
Poprawiam zaraz wedle Twoich wskazówek niefortunne wersy.
Pierwotnie przy pisaniu tego wiersza, stworzonego dziś naprędce, myślałam o wpleceniu podpowiadającej Herostratesowi bogini obłędu, lecz zaniechałam tego. :)
Pozdrawiam serdecznie i bardzo Ci dziękuję.
Pecunia non olet
Serdeczne podziękowania, Koalo75, naprawdę jestem przeszczęśliwa, nie spodziewałam się tak miłych komentarzy i tak pozytywnego odbioru. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Pecunia non olet