
komentarze: 8514, w dziale opowiadań: 7577, opowiadania: 3926
komentarze: 8514, w dziale opowiadań: 7577, opowiadania: 3926
Ładne. Harmonijne, jak świat, który przedstawiłeś. Trochę smutne. Pierwszy obrazek wolę, ale oba pasują do tekstu. Powodzenia. :)
Bruce, w takim razie trzymaj mocno. Nadejdą lepsze dni. Muszą. :)
Tarnino,
niech przyleci na Ziemię.
My lubimy zieleń,
zwłaszcza na wiosnę,
gdy listki rosną.
Jeśli Obcy trafi w drzewa,
dziad piosenkę mu zaśpiewa:
www.youtube.com/watch?v=A3Erhhwt9kg
:)
W pełni zgadzam się z Bollym. Szanujmy język ojczysty i czytelnika.
Tarnino, bo zielony w zielonym kącie?
Bruce, miejmy nadzieję, nie zważając na to, że nadzieja…
RR, pierwszy napisałeś o tej dwuznaczności.
Gryzoku, nie wiedziałem, że taki jest wyznacznik starości.
Finklo,
Bruce, moja żona nas uczyła, córka mi to przypomniała, że lipiec był w Polsce najbardziej deszczowym miesiącem, ale nie był groźny. Teraz pogoda wariuje. Oby nie powtórzyła roku 1997. Zostańmy przy miłych wspomnieniach chodzenia po wodzie w gumowcach. :)
Fascynatorze, myślę, że w Szczecinie macie częściej okazję chodzić po wodzie i większe w tym doświadczenie. Ładne zamieściłeś ilustracje. :)
Finklo, bo Wena przekorną była. :)
Tarnino, czyżby: “Siądź w kącie, a znajdą cię”?
Finklo, działa, bo dobre. :)
Finklo, czasem wystarczą kalosze, ale gdy powódź… :(
Robercie, to była wina upałów. :)
Robercie, w takim razie dbaj o tę rękę. ;)
Robercie, masz dwa adresy. Pierwszy dotyczy tekstu z 2023, a drugi z 2024. W tym roku jeszcze mi upał nie dokuczył, :)
https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/30630
https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/32039
Reg, będę używał. :)
Robercie, dziad się uradował, ale myślę, że to przesada. Jesteś zbyt łaskawy dla dziada. :)
Galicyjski, przekorna Wena podpowiedziała. :)
Adexsie, fajnie, że przywołałem miłe wspomnienie. :)
Reg, piękne jest Twoje sformułowanie: “przemoczone myśli”. Aż kusi, żeby sobie przyswoić. Straszyli ciągłymi opadami, to się przejąłem, a dzisiaj w Krakowie nie jest źle. :)
Robercie, nie znam “Lawy”. O upałach już pisałem, o ‘trudnym’ poniedziałku jeszcze nie. :)
Gryzoku, pewnie Ci zazdrości spora część mieszkańców Polski. Pozdrawiam i polecam tekst Finkli. :)
Finklo, przeczytałem po raz drugi z przyjemnością. Nie zagłębiam się w szczegóły fizyczne, jestem lejkiem i odbieram je bezkrytycznie jako lejek. Fantastyka dla laika może wszystko zmieścić, byleby opowiadanie było napisane tak, że daje frajdę. To mi dało nawet więcej: inspirację dribbla. :)
Robercie, wprawdzie Tarnina zamieszcza świetne gify, ale tego akurat nie nazwałbym arcydziełem. :)
Oryginalne, ale dla mnie, prostego zwierzaka, zbyt skomplikowane. Powodzenia. :)
Niewiele jest historii, które do nich przemawia, jednak mam swoje sposoby. ← przemawiają?
jej palące zainteresowanie ← ???
kicał niczym zając po ulicach miasta, grając na swojej lśniącej lutni. ← mało zgrabne
Więcej wskazała Reg. Biorę się do czytania bez wyłapywania zgrzytów. Przeczytałem. Nie zrobiło na mnie wrażenia, sorry. Odrzucała mnie purpura. Pozdrawiam. :)
Maćku, dzięki za podwójny komentarz. Twoje sugestie przemyślę. Pozdrawiam. :)
Łowuszko, dzięki za klika i za rymowany komentarz. Z dumy będę bardziej okrągły. :)
Finklo, tak, przecinki są ważne i dlatego tak smakują chochlikom. Dzięki za klika. :)
Bolly, jakoś trzeba było zaklasyfikować tekst. Kliki są własnością klikających, którzy mogą je dawać, kiedy chcą. :)
Gryzoku,
miło, że rymujesz,
chociaż się turbujesz
rytmem, że zburzony.
Autor doceniony
czuje się wspaniale.
Pisać będzie dalej.
(Nie będą to wiersze ani rymowanki.
Najprawdziwsza prawda. Żadne obiecanki.)
Finklo, zauroczony tym Twoim tekstem zapomniałem napisać: Powodzenia w konkursie, więc nadrabiam (oczywiste). :)
No, co? ;)
Finklo, dobrze, że mu się nie udało, bo zmieniłby wydźwięk i obniżył siłę przesłania. :)
Finklo, nie wiem, kogo mają w redakcji NF, edytora czy korektora i dziad też nie wie. Absencję chochlikowych błędów w tekstach na NF spowodowała migracja chochlików do rywali. Dziad nie umiał tego wyraźnie wyśpiewać. Może nie zostanie pieśniarzem ani pisarzem, tylko dziadem. ;)
Finklo, bardzo wciągające. Nic mi nie żal najeźdźców, wyznawców Feruuma. Nie docenili bogini Florei, jej pomysłowości w kierowaniu lasem, jego samoobroną. Czytałem z fascynacją, co jeszcze spotkało atakujących i cieszyłem się, że las skutecznie się broni. Klasyczne końcowe ostrzeżenie skierowane do Venitki przez matkę nie przeszkadza mi, w końcu to do małolaty, która mogła jeszcze tego od nikogo nie usłyszeć.
Tym razem nie zamieściłaś humoru w opowiadaniu i dobrze, bo nie byłby naturalny, jak w innych Twoich tekstach. Takie horrory mogę czytać z satysfakcją. Klik. :)
Tarnino, pozwolę sobie przesłać CI ,
Maćku,
Że Grocką gna dostawca pizzy
Jest w Krakowie ulica Grodzka i pewnie Ci o nią chodziło.
Czytało misię zaciekawione. Nietypowa konstrukcja tekstu wciąga. Zadziwia repertuar krasnala muzyka. Życzę mu ( mój awatar też ) dobrej pogody dla grania na stricie i wielu datków papierowych od przechodniów. :)
Adexx – Moja dwunożna
Ciekawe. Horrowate, ale przeczytałem do końca. Ludzie gorsi od fantastycznej rośliny/potwora. Powodzenia w konkursie. :)
Adamie, jak widać, portal zobowiązuje. :)
Tarnino, będę to sobie czytał, ilekroć chandra albo zły humor mnie dopadnie. ;)
Reg, pewnie tak, ale stresujemy się, bo wiemy, że łaska czytelników na pstrym… :)
Reg, Pani Wena, jak każda/każdy cieszy się, gdy pomysł trafiony. ;)
Tarnino, ma być bez ogonków, bo dziad przeszedł do osobistej prośby. Miło, że już zajrzałaś. Czyżby tytuł…? :)
Adexx&Ramshiri, O! Jo! Joj! Fajnie, że zajrzeliście. Pozdrawiam. :)
Reg, ostatnio jest dużo ambitnych, prawdziwych wierszy, więc nie śmiałem mojej rymowanki tak nazywać. Dzięki za rymowaną przychylną opinię. Wena się cieszy razem ze mną. :)
Ramshiri, ciekawy pomysł na świat. Rozmowa z Mae przybliża go nam. Wyjaśnia dlaczego były takie przydziały, końcówka również to tłumaczy. Chłopak nie zyskał mojej sympatii (delikatnie mówiąc) i wcale mi go nie żal. :)
Adexsie, nie kojarzę tekstu z kotami, podobnego do tego. Gdyby Ci się przypomniał, będę wdzięczny za linkę. :)
Tarnino,
Byłem wśród dziatwy i słuchałem opowieści starego Glapy z zapartym tchem. Nie dziwię się, że miał tylu stałych słuchaczy. Piękny motyw nieprzemijającej z wiekiem miłości. Stylizacja/prowadzenie bajania z wstawkami reakcji słuchaczy odpowiadała mi. Powodzenia w konkursie. :) Klik
Ciekawy pomysł na epizod. Powodzenia. :)
TaTojoto, taka informacja cieszy autora. Dziękuję. :)
Tarnino,
Mam dwa pierwsze tomy. Czekam na trzeci. Polecam. IMO, to dobra inwestycja. :)
MarMaksie, znęcanie się nad zwierzęciem? Nie piszę się na to. :)
Pisarzu, staram się, żeby nie było pesymistycznie. Cieszę się, że tak to odebrałeś. :)
Tarnino&MarMaksie, nie rozumiem zdziwienia na gifach, W mojej tradycyjnej rodzinie nikt by nie pytał kobiety/dziewczynki, dlaczego nie ma dziewczyny, a o to pytano Gryzoka. :)
Miał osobny pokój?
Dlaczego by nie miał mieć? To tekst z elementami fantastyki.
Pozostałe sugestie wykorzystałem.
Dziękuję, Tarnino.
P.S.
Chyba będę go recytował każdej ciotce pytającej się, czemu nie mam w wieku trzynastu lat dziewczyny, a najlepiej żony i dzieci. :)
Zaczynam podejrzewać, że mam dziwną rodzinę, bo nikt mnie o to nigdy nie pytał XD
Masz tradycyjną rodzinę. Jesteś przecież kobietą. ;D
Łowuszko, rozumiem, że to dotyczy narratora, ale faktycznie można przynieść z kwiaciarni nie wiadomo co. :)
MarMaksie, diablica nie moja, lecz Lucka, a mogła być narratora, bo to nie był fragment autobiografii. :)
MarMaksie, mam nadzieję, że spało Ci się dobrze i żadna diablica się nie śniła. :)
Finklo, może miały znaczenie preferencje narratora i zafundowała sobie magicznie pasemka. :)
MarMaksie, może kiedyś powstaną takie ‘przekorne’ teksty. Jak Wena pozwoli. :)
MarMaksie, dodajesz mi odwagi, dziękuję. :)
Finklo, panie często zmieniają kolor włosów, chyba zależnie od nastroju. :)
Czy jest na sali jakiś filozof?
Tarnino, co najmniej jedna jest. :)
MarMaksie, moja “słodycz” jest “odpowiedzią” na wzrastającą liczbę horrorów. :)
Poruszające. Ciekawa konstrukcja z Przeskokami. Artefakt nieoczekiwanie niepozorny. Tym większe robi wrażenie jego działanie, polegające na przywoływaniu wspomnień chłopca. Tragiczne jest końcowe zadziałanie artefaktu. Klik. Pozdrowienia!
Reg, skonstatowałem (kto dzisiaj tak mówi?) fakt. :)
Galicyjski, nie chciałem, żeby mi wyszło romansidło. :)
MarMaksie, żeby nie odczarował jej jako staruszki. napisałem:
Gdy kończył się okres jej istnienia jako kwiatka, zaczęła marnieć.
Jeszcze nie umiem doprawiać słodyczy goryczą, pewnie mnie życie nauczy. :)
Reg, sprytne i mądre.
Reg, masz rację, że stawianie czegoś na loggii jest głupie, ale taki usus wziął się chyba stąd, że loggia jest traktowana jak rodzaj balkonu. Jak powiedzieć poprawnie: wyszedłem na loggię? …do loggii chyba nikt nie powie. Może …stał w loggii zamiast …stał na loggii, by się przyjęło? Ale co innymi przyimkami, które funkcjonują z balkonem? :)
Bruce, ;D
Adamie, dobrze, że się udało. :)
Bolly, gdy krótkie, może nie znudzi. Przecinki, to dla mnie wyższa szkoła jazdy. :)
George, fantastyczna roślina. :)
Gryzoku, widocznie musiał deklarację uczucia wygłosić ktoś inny, nie ona, a może masz rację, podejrzewając intrygę. Któż zrozumie kobiety? Chyba tylko one. :)
Bruce, musisz bardzo kochać “Małego Księcia”, jeżeli moja miniaturka przywołała Ci jego wspomnienie. :)
Reg, nie zmienię loggii na balkon, bo chciałem użyć loggii ze względu na jej naturalne zadaszenie, ale pewną zmianę wprowadziłem.
“Loggia jest wnęką w bryle budynku, zadaszona i zazwyczaj osłonięta ścianami z co najmniej trzech stron, podczas gdy balkon to konstrukcja wystająca poza obrys budynku, zwykle niezadaszona i otwarta z trzech stron“ (z Internetu i praktyki).
Zwykło się mówić: wyszedłem na loggię, tak jak się mówi: wyszedłem na balkon, albo na taras, więc zostawię. :)
Pusiu, cieszę się. :)
Zabawne kruszynki, (bardziej druga), chociaż nie spodziewałem się, że to będą teksty-miniaturki. :)
Zwykle nie czytam fragmentów. Powodowany jakimś impulsem zrobiłem wyjątek. Zaskoczyłeś mnie tym, że Pantagruela okazała się olbrzymką w nieznanym jej świecie. Może być ciekawie. Pisz dalej. Widzę problem z kwasolą. Wyrosła w oddali od wioski, ale mieszkańcy musieli ją widzieć, bo musiała być ogromna, jeżeli olbrzymka mogła po niej zejść. Co z innymi ziarnami? Dzieci tego nie przepuszczą, a tymczasem wygląda to na bajkę dla dzieci. :)
Tarnino, brzmi semantycznie, jak koala-semantyk.
Tarnino,
nie zamierza ciągle zmagać się z przeciwnościami
Nie zamierza się ciągle zmagać z przeciwnościami.
Poprawię, ale dla mnie się jest silniej związane z zmagać.
Pozostałe oczywiście poprawię bez oporu.
Nie, tak się nie objawia niemoc twórcza. To tylko opór materiału :) zasadniczo korzystny dla twórczości :)
Czas pokaże. ????
Dobrze jest pisać miniaturki, bo niewiele dostaje się uwag, i nie trzeba dużo poprawiać. ;D
Finklo, jako kobieta, wiesz zapewne lepiej niż ja. :)
Tomolwie, będę wyglądał następnego Twojego tekstu o przygodach Danu. Wprawiłeś mnie w dobry humor na początku dnia. Za to klik ode mnie. Nie będę się spieszył z czytaniem innych tekstów, żeby nie popsuć sobie nastroju. :)
Finklo, postąpię według Twojej rady, ale muszę też przygotować owoce, bo Wena, jak to kobieta, może odmówić słodkiego, uważając, że musi dbać o linię. :)
Dziękuję za wysłanie tego tekstu do Biblioteki. To zawsze cieszy autora. :)
Bruce, misię czytało z zaciekawieniem, bez zatrzymania. Nic nie zgrzytało. Dobrze jest przy okazji dowiedzieć się czegoś bez przynudzania. Polecam. :)
Do nawarstwiających się problemów zdrowotnych, świadczących o nieuchronnym upływ lat. ← chochlik
Cezarze, misię czytało z uśmiechem, nie zwracając uwagi na techniczne drobiazgi. Może już wprowadziłeś, Autorze, poprawki. Fajny pomysł dał tekst do czytania dla relaksu. Z przyjemnością polecam do czytania i Biblioteki. :)
Dziękuję wszystkim, którzy wysłali ten tekst do Biblioteki Dostałem miłą wiadomość, że już tam jest. :D
Cezarze, jak się jest młodym, to wszystko można, byle z … :D
Cezarze, a rzeczywistość skrzeczy. :(
Lejek, taki jak ja, chyba czytałby Twój fragment, omijając przekreślone:
…Technicy RAF-u stali już w gotowości na platformie zamontowanej wzdłuż prawego skrzydła. Viper i Iceman wspięli się po aluminiowej rampie, prowadzeni przez obsługę naziemną. Każdy ich krok wydawał stłumiony odgłos, gdy tytanowe końcówki ich butów uderzały o kratownicowe podłoże. Ich hełmy z dużymi, kulistymi wizjerami lśniły w porannym świetle jak głowy astronautów szykujących się do misji orbitalnej. Z lewej strony widniała otwarta owiewka kokpitu, podniesiona na pneumatycznych siłownikach.
Gdy załoga usiadła w podwójnym kokpicie SR-72A „Ghostblade”, technicy rozpoczęli procedurę przełączenia zasilania elektrycznego i tlenowego z naziemnych źródeł na systemy pokładowe maszyny. Kolejne zaczepy pasów bezpieczeństwa zamykały się z wyraźnymi kliknięciami, podczas gdy przewody pneumatyczne i elektrotermiczne łączyły się z szybkozłączkami w ścianach kabiny. Wnętrze maszyny natychmiast wypełniło się cichym, kontrolowanym szumem przepływającego powietrza, chłodzonego przez system obiegu cieczy niskotemperaturowych. Owiewka została opuszczona – zaskakująco lekko, biorąc pod uwagę jej konstrukcję. Pneumatyczne zamki zatrzasnęły się, a wielowarstwowe, ceramiczne szyby odizolowały kabinę nie tylko od dźwięku, ale i termicznego piekła, które miało ją otoczyć w ciągu kolejnych minut.
Powierzchnia samolotu miało kolor ciemnego tytanu – nie czerni, lecz raczej głębokiego grafitu, który w cieniu wydawał się matowy, lecz w świetle poranka odbijał refleksy jak metaliczna skóra węża. W przeciwieństwie do klasycznego SR-71, Ghostblade nie miał widocznych paneli dostępowych, występów czy spawów – cała maszyna wyglądała jak odlana z jednej bryły. Poszycie wykonane było z hybrydowego materiału: tytanu wzbogaconego o wanad i ceramiczne mikrowarstwy osadzone metodą CVD (chemical vapor deposition), odporne na temperatury powyżej 1100°C. Były to materiały zaprojektowane do kontrolowanego rozszerzania się – podczas lotu szczeliny dylatacyjne zamykały się całkowicie, zapewniając aerodynamiczną spójność konstrukcji.
Skrzydła w układzie delta-dart z lekko pochylonymi końcówkami były zintegrowane z kadłubem niemal bez wyraźnej granicy. Ich profil był ultracienki, zoptymalizowany do pracy przy Mach 5, a wewnętrzne przestrzenie kryły kanały dla chłodziwa i systemu paliwowego. Po bokach centropłata znajdowały się dwa wloty powietrza ze stożkami regulującymi – te poruszały się osiowo, dostosowując długość fal uderzeniowych powietrza i stabilizując jego przepływ przez sprężarki i komory spalania.
Zamknięta kabina była ciśnieniowo odseparowana od otoczenia i chłodzona aktywnie. Owiewka – półprzezroczysta, lecz wielowarstwowa – zbudowana była z gradientowego polikrystalicznego szkła z warstwami ceramicznymi. Tłumiła promieniowanie IR i UV, rozpraszała fale radarowe oraz zapewniała optymalną widoczność. W locie, gdy tarcie powietrza rozgrzewało kadłub do temperatur przekraczających 1000°C, cała konstrukcja zachowywała pełną szczelność i sztywność strukturalną dzięki wcześniej zaprojektowanym dylatacjom i warstwom ablacyjnym.
Viper spojrzał na główny wyświetlacz (W jakim celu?)– FCP-5000, pokładowy komputer klasy wojskowej, zarządzał niemal wszystkim. Wbudowany w awionikę, rozdzielał zadania między szereg jednostek obliczeniowych: osobne moduły sterowały systemami silnikowymi, wentylacją, dopływem tlenu do skafandrów, nawigacją inercyjną, systemem łączności UHF i szyfrowaną transmisją danych obrazowych. W czasie lotu miał również zarządzać rozproszeniem energii cieplnej w kadłubie oraz kontrolować rozkład aerodynamiczny – za pomocą aktywnego systemu sterowania powierzchniami: klap, lotek, slotów i podwójnych stateczników poziomych i pionowych.
Załoga zainicjowała rozruch hybrydowych jednostek napędowych – układów będących ewolucją Pratt & Whitney J58, ale rozszerzonych o segmenty SCRAMJET. Na wczesnym etapie, przy zerowej prędkości przepływu, pracowały jedynie turbiny rozruchowe – wielostopniowe sprężarki zasysały powietrze przez ruchome stożki wlotów, których pozycję FCP-5000 dostosowywał z dokładnością do dziesiątej milimetra.
Powietrze wpadało do pierwszych stopni sprężarki osiowej – siedem tytanowo-ceramicznych wirników o zmiennym kącie natarcia łopat. Każdy stopień zwiększał ciśnienie o ok. 1,4 raza w stosunku do poprzedniego, aż powietrze osiągało temperaturę ponad 600°C. W tym punkcie do komory spalania wtryskiwano metaloorganiczne paliwo o nazwie kodowej JP-9X – jego cząsteczki zawierały kompleksy niobu i boru, zwiększające wartość energetyczną oraz stabilność spalania przy ekstremalnych prędkościach przepływu. Po zapłonie przez indukcyjną iskrę, powstała mieszanina gazów zaczęła napędzać turbinę i generować ciąg wystarczający do rozpoczęcia kołowania.
System SCRAMJET pozostawał na razie uśpiony – wloty bypassów prowadzące do supersonicznej komory spalania były zamknięte przez zawory termiczne. Dopiero po przekroczeniu prędkości Ma~3,6 FCP-5000 miał otworzyć je etapami i rozpocząć konwersję ciągu z konwencjonalnego na hipersoniczny.
Wibracje rozchodzące się przez strukturę maszyny(???) świadczyły o tym, że potwór pod maską obudził się do życia.
Sądzę, że będzie trudno Ci zrezygnować z technicznych szczegółów, ale dla lejków byłoby bardziej strawne i może przysporzyłoby więcej czytelników. Twój wybór, Autorze. :)
Bruce, nie mam powodu do dumy. Nie działałem sam. Odkryłem, że W11 ma copilota i poprosiłem tę AI o pomoc. Wspaniałe narzędzie. Warto się ‘zaprzyjaźnić’. :)
Adexsie, dzięki za klika. Piszę krótkie teksty, bo nie umiem długich. Polecam zamieszczone w przedmowie linki, zwłaszcza do tekstów Greasy’ego. :)
KoscianIksie, zacząłem czytać nie zauważywszy ilości znaków. Wciągnęło tak, że dopiero z komentarzy dowiedziałem się, iż tekst jest długi. Gdybym to wiedział, pewnie bym nie czytał, a tak to nie żałuję czasu, bo było warto. Nie dostaniesz komentarza merytorycznego ode mnie, bo nie umiem ich pisać, ale powiem jedno: Bardzo mi się podobało i zasługuje tekst na znalezienie się w Bibliotece. Polecam. :)
Bruce, ten tekst jest, jak zawsze Twoje. udaną hybrydą faktów historycznych i elementów fantastyki. Zapełniasz niszę i nie rezygnuj z tego, bo dzięki Twoim tekstom douczam się historii. Inaczej nic by mnie do tego nie zmusiło. Klik. :)
Bruce, taka fantastyka to nic przyjemnego, męcząca intelektualnie. :)
Galicyjski, zupełnie się nie znam na poezji, a co do ejajów, zawsze będą potrzebni ludzie do weryfikowania odpowiedzi ejajowych. :)
Dziękuję Wam Wszystkim za miłe słowa. Sorry, że nie odpowiadam każdemu osobno, ale jestem odmóżdżony. Zachciało mi się załatwić kilka spraw urzędowych online. Elektroniczne formularze i system okazały się być dla urzędników, a nie dla użytkowników. Udało się w końcu. Pozdrawiam Wszystkich. :)
Adexsie, dla mnie każda czekolada jest dobra, ale oczywiście mięta nie może zabijać smaku czekolady. :)
Bruce, fajnie, że na początek dnia mogłem się uśmiechnąć Nie pamiętam, jak się nazywają specjalne irlandzkie tańce, z takimi trudnymi kroczkami, ale myślę, że dla Terpsychory żadne nie były trudne, zwłaszcza z Arturem G. Klik. :)
Tarnino, zgoda buduje. ;)
Autorze, jest to tak dalekie od moich ‘misiowych’ tekstów, że tylko napiszę: Wciągnęło, wywarło wrażenie. Jest niepokojące. Wybiega w przyszłość, w której może będą samoświadome AI, a może nie. Zasługuje na znalezienie się w Bibliotece. Klik. :)
Tarnino, jak ludzie albo bardziej. XD
Skryty, nie mogło być inne takiego autora. :)
Tarnino, nie wiemy, czy koty, małe i duże, nie uległy szerzącej się modzie na wege. Pamiętam góralską kotkę, która wyjadała gotowane warzywa z wiadra z resztkami po obiedzie. Kocur sąsiadki góralki jadł tylko suchą karmę kupną. XD