
“Kryzysowa narzeczona”
“Kryzysowa narzeczona”
Czasami zdarzają się takie sytuacje, które wywracają twój dotychczas poukładany świat o sto osiemdziesiąt stopni i sprawiają, że wsiadasz na rollercoaster, który zmierza w niewiadomym kierunku z coraz większą prędkością, a ty jedyne, co możesz zrobić, to modlić się, żeby wszystko okazało się jedynie snem i żałować, iż w ogóle dałeś się wciągnąć w całą kabałę. Wczoraj na przykład przy rodzinnym obiedzie moja siostra Tiffy powiedziała, że nie jest głodna, bo parę godzin wcześniej zjadła swojego chłopaka.
– Co zrobiłaś? – wykrzyknąłem, kiedy już udało mi się powstrzymać kaszel wywołany zakrztuszeniem spożywanym akuratem musem z zielonej kapusty.
– Masz minę, jakby to było coś dziwnego – ofuknęła mnie. – Wszystkie młode, wyzwolone kobiety teraz tak robią. To nowa moda, a ja nie zamierzam trzymać się jakichś średniowiecznych metod starego pokolenia.
Spojrzała wymownie na naszych rodziców, którzy udawali, że niczego nie słyszeli. Potem dostrzegłem, że mają w uszach ultrawyciszające słuchawki i rzeczywiście nie są świadomi naszej wymiany zdań.
– Proszę, nie mów im tego.
– Dlaczego? Będę robiła to, na co mam ochotę.
– Ale dlaczego go zjadłaś?
– Bo był tępym homofobicznym przygłupem. Pożarłam go zaraz po stosunku, tak jak napisali w poradniku.
– Jak modliszka?
– Co to?
– Nie widziałaś nigdy takiego owada?
– Nie porównuj mnie do jakiegoś robala. Bo ciebie też skonsumuję.
Spojrzałem na nią bezradnie. Kompletnie nie rozumiałem młodzieży i ich szalonej pogoni za modą i popularnością. Wszystko by zrobili, żeby tylko przypodobać się koleżankom. Workowate spodnie z kangura, buty z tektury, doczepiane paznokcie z azbestu, czy afro a la Kojak, to wszystko jeszcze mogłem znieść, ale dziwaczne seksualne ekscesy mojej siostry znajdowały się poza skalą tolerancji. Niech też mnie nazwie homofobem, ale nigdy tego nie zaakceptuję i nie pozwolę jej dalej wyczyniać takich szleństw! Potem jednak w mojej głowie pojawiła się wizja modliszki.
– Dobra – powiedziałem pojednawczo. – Rób, co chcesz. Ja się nie wtrącam.
Wstałem od stołu, nawet nie dokończywszy musu, ale trudno. Nie mogłem dłużej wytrzymać w towarzystwie Tiffy, która na dodatek przez cały czas siedziała wpatrzona w ekran smartfona i wyglądała tak, jakby miała wywalone na cały Wszechświat.
Kiedy w spokoju paliłem cygaro przed domem, zadzwoniła moja narzeczona, Ala. Wolałem nie wspominać jej o działaniach mojej szalonej siostrzyczki, choć w obecnych czasach za sprawą Internetu żadnego trendu nie dało się ukryć. Wszyscy wiedzieli wszystko o wszystkich. Ostatnio Ala wrzuciła do sieci nawet zdjęcia własnej pipki, żeby pochwalić się napisem LOVE ułożonym z włosów łonowych.
– Chciałabym, żebyśmy dzisiaj to zrobili – oświadczyła.
– Co masz na myśli?
– Oczywiście seks, mój ty głąbku.
Oczami wyobraźni zobaczyłem naszą dwójkę, kopulujących w pozycji na dzika, aż wreszcie, w końcowym akcie ona odrywała mi głowę i wysysała wnętrzności przez szyję.
– Nie! – krzyknąłem, wbrew temu, by zachować pewne reakcje wyłącznie dla siebie.
– Co? Masz AIDS?
– Nie, to znaczy… Nie wiem, ale mówiłaś, że musimy wstrzymać się, aż do ślubu.
– Oj tam, brednie i zabobony. Jeśli mnie kochasz, to jeszcze dziś będziemy uprawiać seks albo koniec z naszym związkiem.
– Nie możesz mnie stawiać pod ścianą.
– Wybieraj. Albo ja, albo wieczny onanizm.
– Tylko nie to!
– No właśnie. Dobrze się zastanów. Każda nowoczesna dziewczyna wie, że…
Reszta jej słów wlatywała jednym uchem, a wylatywała drugim, nie pozostając na dłużej w mózgu. Pamiętam tylko, że brzmiały jak frazesy rzucane przez moją siostrę. Czy Tiffy przypadkiem nie rozmawiała z Alą? To ona przecież kilka miesięcy temu namówiła moją narzeczoną na powiększenie warg sromowych, do którego ostatecznie nie doszło, kiedy wyszło na jaw, że pewien ceniony chirurg to tak naprawdę gwałciciel, koprofil i kopacz kryptowalut w jednym, za co dostał jedenaście wyroków śmierci, w tym dwa w zawieszeniu. Miałem nadzieję, że ta doktorska wpadka na dłużej powstrzyma Alę przed udziałem w jakichkolwiek operacjach plastycznych.
Kiedy zbyt długo nie odpowiadałem, rozłączyła się, a może po prostu telefon mi się wyładował. Spojrzałem na wyświetlacz, pokazywał tapetę z nagą Lady Gagą, więc jednak to moja ukochana straciła cierpliwość i zakończyła połączenie. No trudno, oby się nie obraziła, tak jak kiedyś, gdy nie rozmawialiśmy przez całe pięć minut.
Przypomniałem sobie, że Tiffy wspominała o jakimś poradniku, więc zapytałem sztuczną inteligencję, o co mogło chodzić. Otrzymałem odpowiedź równie zawiłą jak program wyborczy niektórych polityków, ale po kliknięciu w kilka linków i złapaniu paru wirusów komputerowych, udało mi się nieco rozjaśnić sprawę. Jak się okazało istniało coś takiego jak Dekalog Dobrej Dziewicy, na pierwszym miejscu stawiano nacisk wyłącznie na seks analny oraz cunnilingus, ostatni zaś punkt dotyczył pożerania mężczyzn tuż po zakończeniu stosunku, z wcześniejszym sparaliżowaniem ich tak zwanym Ostrzem Skorpiona, które można było kupić tylko w lokalnych placówkach sieci supermarketów Femina, po uprzednim udowodnieniu, że jest się kobietą. Faceci nie mieli czego tam szukać, podobnie jak księża próbujący nabyć mundur policyjny w celu zdobycia nagrody imienia Ojca Mateusza. Spróbowałem jednak swoich sił, nakładając na głowę damską perukę mojego ojca-transwestyty, malując usta błękitem pruskim i zakładając najbardziej seksowną sukienkę Tiffy. Mój przebiegły plan został jednak szybko wykryty, kiedy okazało się, że strój ten ma wyraźny prześwit w okolicach genitaliów. Nie pomogły groźby, ani prośby, ani nawet próby przekonania, że to moja narzeczona kazała mi zrobić zakupy, ponieważ cierpi na światłowstręt, wodowstręt i ludziowstręt, zostałem przegoniony jak Świadek Jehowy pukający do drzwi domu konserwatywnego katolika.
Miałem jednak pewną przewagę nad przeciętnym Kowalskim, mianowicie siostrę, którą mógłbym namówić do zakupu Ostrza Skorpiona, choć oczywiście nie chciałem, żeby zaczęła podejrzewać, że nadmiernie interesuję się sprawą. Wolałem działać incognito, więc włamałem się do jej pokoju w trakcie, gdy wyszła na wieczorny jogging i zamarłem na widok bałaganu, który wewnątrz panował. Najwyraźniej chomikowała wszystko, co wpadło jej w ręce, od papierków po słodyczach, poprzez laleczki voodoo, najwięcej zaś było oczywiście ciuchów i różnego rodzaju ozdób, które nabywała w second-handach. Przewalenie się przez tę masę śmieci mogłem porównać jedynie z zadaniem oczyszczenia stajni Augiasza przez sławnego Heraklesa. Przeszukałem najpierw szuflady, licząc na to, że właśnie tam znajdę Ostrze Skorpiona, ale niestety nie było tam nic oprócz stosów brudnych skarpetek. Szczerze powiedziawszy nie miałem pojęcia jak dokładnie ów przedmiot wygląda, mogłem jedynie tonąć w domysłach, iż przypomina zakończenie ogona jadowitego pajęczaka.
W pewnym momencie poczułem, że ktoś mnie obserwuje i wiedziałem, że jest już za późno na jakikolwiek manewr kamuflujący. W drzwiach stała moja siostra, która przybyła z joggingu znacznie wcześniej niż zwykle. Dobrze znałem trasy jej wieczornych przebieżek i szczegółowo wyliczyłem czas potrzebny na przebycie całego dystansu, tym razem jednak nastąpiła nieoczekiwana zmiana, która kosztowała mnie utratę dobrego imienia.
– Co ty tu robisz? – wypaliła do mnie jak z armaty. – Podnieca cię grzebanie w brudnej bieliźnie?
– Nie, no coś ty.
– Chciałeś ukraść mi oszczędności?
– Nie, w żadnym wypadku.
– No to o co chodzi?
– Szukałem Ostrza Skorpiona.
– Skąd o tym wiesz?
– Pogrzebałem trochę w Internecie.
– Naprawdę? Wiesz co to Internet? Po co ci to Ostrze?
– Chciałem zobaczyć jak działa.
– Oczywiście trzymam je przy sobie przez cały czas. Jutro spotykam się z kolejnym kochankiem i mi się przyda.
– Tylko nie mów, że jego też chcesz zjeść.
– Zazdrościsz?
– Jesteś naprawdę pierdolnięta.
– Dzięki, ale takie komplementy na mnie nie działają. A teraz wynoś się z mojego pokoju!
Wyglądało na to, że zaprzepaściłem jakiekolwiek szanse na uzyskanie pomocy od Tiffy. Zrobiłem smutną minę zbitego psa, która jednak nie wywołała żadnego wrażenia na mojej siostrze. Była na mnie wściekła, choć nie wiem, czy bardziej uraziło ją określenie „pierdolnięta”, czy to, że po prostu nie zapytałem o nic, tylko na chama wpakowałem się do jej pokoju. Pewnie oba na raz, totalne kombo.
Jako, że zbliżała się noc, ponownie zadzwoniła Ala, próbując mnie namówić na jak najszybsze skonsumowanie naszej relacji. Moje wymowne milczenie najwyraźniej także i ją rozjuszyło.
– Dałam ci wystarczająco dużo czasu na przemyślenie tej kwestii. Czy już wiesz, co wybierasz? Dalsze życie ze mną, czy beze mnie?
– Daj mi proszę jeszcze jeden dzień. Muszę trochę poczytać Kamasutry.
Próbowałem zdobyć nieco więcej czasu, choć w sumie nie wiem, po co. Przypominało to odciąganie wyroku śmierci przez skazańca. Narażałem się tylko na niepotrzebne nerwy i stres.
– No dobra, ale zrobimy to u ciebie – zaproponowała Ala.
– Dlaczego?
– Bo taką mam zachciankę.
Z tym argumentem nie dało się dyskutować. Przekonała mnie. Oczywiście od razu pożałowałem tej decyzji, bo mój współczynnik stresu podniósł się jeszcze bardziej. Jutro zostanę pożarty, tak to wyglądało. I jedyne, co mogłem zrobić, to jakoś się do tego przygotować.
W nocy dręczyły mnie koszmary, w trakcie których byłem połykany, przeżuwany i wypluwany przez ogromną istotę o nieokreślonym kształcie. Niestety nie podsunęły mi one żadnego rozwiązania palącej kwestii. Normalnie zapewne bardzo cieszyłbym się na myśl o seksie i jedyne, czym mógłbym się przejmować, to ewentualna groźba niesprostania wygórowanym wymogom partnerki. Tym razem jednak w grę wchodziło coś więcej, moje życie i zdrowie. Liczyłem, że obejrzenie dokumentu na temat życia modliszek sprawi, że poznam jakieś pożyteczne informacje, niestety większą część programu stanowiły liczne nagrania kopulacji i pożerania samców przez samice, którzy opuszczali ten świat spełnieni, ale niekoniecznie szczęśliwi. Potem zaś leciał reportaż o zębatych waginach obecnych w kulturze ludów pierwotnych, więc jak najszybciej wyłączyłem telewizor.
Kiedy nadeszła pora spotkania z Alą, nie czułem się lepiej przygotowany, niż dzień wcześniej. Próbowałem jeszcze wyhaczyć jakiś egzemplarz Ostrza na czarnym rynku, ale z równie tragicznym skutkiem jak w przypadku supermarketu Femina. W sumie sam nie wiedziałem, dlaczego tak usilnie pragnę zdobyć ten zakazany przedmiot, jakby to miało mi w jakikolwiek sposób pomóc w odciągnięciu narzeczonej od niecnych planów pożarcia mojej osoby.
Wybrałem moment, gdy nikogo nie było w domu. Rodzice siedzieli w pracy, siostra wyparowała, pewnie znowu randkując z przypadkowo poznanym w Internecie facetem, a więc mieliśmy całe lokum wyłącznie dla siebie. Ala ubrała się w wyjątkowo skąpy strój. Jak dotąd jeszcze nigdy nie widziałem, żeby chodziła po mieście w tak wyzywającym ubiorze, krótkiej mini-spódniczce oraz bluzeczce na ramiączkach odsłaniającej pokaźną część piersi. Niestety byłem tak rozedrgany emocjonalnie, iż podniecenie stanowiło najmniej oczekiwany rezultat jej przybycia.
– To co, zaczynamy? – zapytała już od progu. Nie mogłem pojąć, jakim cudem tak szybko ze skromnej dziewczyny przeistoczyła się w napaloną nimfomankę.
– Tutaj? – bąknąłem. – Na podłodze?
– Nie, ty głąbku. Może w jakimś wygodniejszym, ale równie nietypowym miejscu? Co myślisz o pokoju twojej siostry?
– Odpada. Zabiłaby mnie, gdyby się dowiedziała.
– A zgadnij, co ja zrobię, jeśli nie spełnisz mojej zachcianki.
– Ukatrupisz mnie?
– Nie, głąbku. Skąd taka myśl? Po prostu odejdę, nie oglądając się za siebie.
Jak szaleć, to szaleć. Po raz kolejny naruszyłem prywatność Tiffy, tym razem także z winy Ali. Gdyby nie jej seksualne zachcianki, nie musiałbym tego robić. Nie skomentowała nawet bałaganu, od razu rzuciła się na łóżko, w okamgnieniu zrzucając z siebie całą garderobę.
– Szybka jesteś – pochwaliłem ją, samemu mocując się z zepsutym zamkiem w rozporku. W końcu dałem sobie z tym spokój i ściągnąłem spodnie przez głowę. Stanąłem po raz pierwszy zupełnie nagi przed moją narzeczoną i zdałem sobie sprawę, iż z trudem zdusza śmiech na widok mojego przyrodzenia.
– Coś nie tak? – zapytałem, wcale nie pragnąc usłyszeć odpowiedzi.
– Jest okej, ale… Pamiętaj, tylko seks analny i cunnilingus wchodzą w grę.
Cholera! A jednak znała na pamięć Dekalog Dobrej Dziewicy. Teraz byłem pewien, że jedyne czego pragnie, to mnie pożreć tuż po stosunku. Musiałem grać na zwłokę, maksymalnie odciągając moment finalnego spełnienia i ufając w to, że być może wróci Tiffy albo rodzice i powstrzymają Alę przed uśmierceniem mnie. Wiedziałem jednak, że tak naprawdę mogłem liczyć jedynie sam na siebie.
– Najpierw jakiś petting? – zaproponowałem.
– Nie mam ochoty na grę wstępną. Przejdźmy do razu do rzeczy.
– To może chociaż cunnilingus?
– Pakuj mi się do tyłka i nie gadaj już więcej, bo zaraz zamknę ci jadaczkę moim prawym sierpowym.
– Jasne, a nie wolałabyś klasycznie?
– To znaczy?
– No, do odpowiedniej dziurki.
– Filozof mi się trafił. Niech będzie, i tak już nie jestem dziewicą.
Wolałem tego nie komentować, zwłaszcza że chwilę zajęło mi postawienie członka na baczność, który najwyraźniej wolał strategicznie wycofać się do wnętrza jamy brzusznej, by uniknąć ewentualnej kastracji ze strony zębatj waginy.
– Ruszaj się energiczniej, do cholery! – wrzasnęła Ala, gdy zacząłem wykonywać ruchy jednostajnie przyspieszone, aczkolwiek lekko opóźnione.
– Gdzie ci tak spieszno?
– Swoim tempem przypominasz mi grabarza zakopującego zwłoki.
– Jestem księgowym, dobrze wiedziałaś, na co się piszesz.
– Mogłam cię chociaż zabierać na siłownię. A teraz co? Mam sobie przynieść książkę do czytania? Dalej, kończ już, kuźwa, bo chcę przejść do kolejnego etapu.
No tak, modliszka zaraz mnie pożre. Moje ruchy zrobiły się jeszcze bardziej ociężałe, jakbym tonął w melasie. Ala nie zamierzała przestać mi dogadywać, co sprawiło, że jeszcze bardziej się rozkojarzyłem.
– Ty jeszcze żyjesz? – warknęła.
Nagle, kiedy już prawie osiągnąłem szczyt swoich możliwości, tuż obok zegarka na szafce nocnej dostrzegłem coś, co według mnie z całą pewnością przypominało Ostrze Skorpiona. Nie kontrolując własnych ruchów i działając czysto instynktownie w myśl zasady „zjadasz albo zostajesz zjedzony” chwyciłem przedmiot i wbiłem go w szyję Ali. Dziewczyna wybałuszyła oczy, po czym kompletnie zbladła i znieruchomiała. Wysunąłem się pospiesznie z ciała mojej narzeczonej.
– Kurwa!
W pierwszej chwili myślałem, że to ja wrzasnąłem, ale zaraz odkryłem, że to Tiffy wróciła. Popatrzyła na mnie, na Alę, potem na ostrze, które wciąż tkwiło w jej szyi, aż wreszcie powiedziała:
– Czemu znów jesteś w moim pokoju?
– Czy to jest najważniejsze? Zabiłem Alę.
– Właśnie widzę… W moim pokoju. Mogłeś to zrobić chociaż w swoim.
– Weź przestań. Co teraz?
– Zjedzmy ją.
– Słucham?
– Nie mówiłam ci wcześniej, ale jestem biseksualna. Nie ma dla mnie różnicy, czy to facet, czy kobieta.
– Ale jak to? Tak po prostu, przynieść ci nóż, widelec i keczup?
– Ale z ciebie idiota. Ostrze Skorpiona sprawia, że człowiek zamienia się w popcorn. Można jeść palcami.
Spojrzałem na ciało Ali. Coś dziwnego zaczynało się z nim dziać. Usłyszałem ciche „pop”, „pop”, a potem odgłos przypominający syczenie powietrza uciekającego z przedziurawionego balonu. Po chwili z mojej narzeczonej została tylko duża porcja popcornu.
– No to jak, wcinamy? – zapytała Tiffy, oblizując palce.
– W sumie, czemu nie? – odparłem, a resztę wieczoru spędziliśmy oglądając filmy dokumentalne z kopulującymi modliszkami.
Fantomasie, zgodnie z regulaminem opowiadanie ma się zaczynać i kończyć frazą z wybranego przeboju. Twoje obecnie nie spełnia tego kryterium.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Hej, facet, który ma zostać zabity woli ryzykować życie niż rozstać się z wariatką:D Chyba więcej w tekście jest frustracji związanej z współczesny społeczeństwem niż ciekawej fabuły ;). Na początku szok ciągnął mnie przez tekst, ale dalej było już tylko dziwnie :) Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
O kurde, czyżbym pominął coś w regulaminie? Niedobrze.
Cóż, BardzieJaskierze taki to już świat, że lepiej zostać ze znajomą wariatką, niż szukać innej wariatki. A mi się wydaje, że akurat ten tekst wyszedł mi całkiem nieźle i czyta się w porządku, ale pewnie mi się tylko wydaje. I nie sądzę, żeby był specjalnie dziwny, ale ja mam wysoką odporność na dziwność i pewnych rzeczy nie dostrzegam.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
A tak, czytało się dobre dlatego zostawiłem klika :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Mistrzostwo! Jestem pełen zawiści że to nie ja to napisałem:D. Ciekawie i z dystansem.
Czołg może wpaść w poślizg na zwłokach, na asfalcie
Siema, fanthomas
Twoich tekstów nie da się pomylić z innymi. Jesteś bardzo rozpoznawalny i masz swój styl – a to bardzo dobrze. Trochę za szybko opko się skończyło, jak dla mnie, ale poza tym super. Koleś ściągnął spodnie przez głowę :-) Nawet w takich drobiazgach przebija się absurd. Wspaniałe! Pozdrawiam i klikam
Zwariowany pomysł, całość interesująca. Nie spodziewałam się takiego zakończenia.
To ostrze skorpiona wygląda obiecująco. Nie wiesz, gdzie są te sklepy? ;-)
Babska logika rządzi!
Fanthomasie, przeczytałam już dziesiątki Twoich tekstów i choć dominuje w nich absurd, to jest on w doskonałym gatunku i jeszcze wzbogacony humorem dobrej jakości.
Mam nadzieję, że poprawisz usterki, bo chciałabym zgłosić opowiadanie do Biblioteki.
– Chciałabym, żebyśmy dzisiaj to zrobili – oświadczyła. → Wystarczy jedna spacja po drugiej półpauzie.
…Ostrze Skorpiona, ale… → Wystarczy jedna spacja po przecinku.
…na jakikolwiek… → Wystarczy jedna spacja.
Muszę trochę poczytać Kamasutry. → Muszę trochę poczytać Kamasutrę.
Przypominało to odciąganie wyroku śmierci przez skazańca. → Przypominało to odwlekanie wyroku śmierci przez skazańca.
…w tak wyzywającym ubiorze, krótkiej mini-spódniczce oraz bluzeczce… → Tylko krótka to za mało, albowiem minispódniczka jest krótka z definicji.
Proponuję: …w tak wyzywającym ubiorze, wyjątkowo krótkiej minispódniczce oraz bluzeczce…
…z trudem zdusza śmiech na widok… → …z trudem dusi śmiech na widok…
…zajęło mi postawienie członka na baczność, który najwyraźniej wolał… → A może: …zajęło mi postawienie na baczność członka, który najwyraźniej wolał…
…ze strony zębatj waginy. → Literówka.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.