
komentarze: 684, w dziale opowiadań: 611, opowiadania: 335
komentarze: 684, w dziale opowiadań: 611, opowiadania: 335
Siema, fanthomas
Cały czas śmiałem podczas czytania. Najbardziej podobało mi się: czy twoje przecieki coś mówią…
I: do tego nawiedzona wagina gratis.
No co tu się rozpisywać. Nie bardzo merytoryczny będzie mój komentarz. Świetny tekst. Tyle w temacie.
Pozdrawiam
Klik
Cześć, A_fternoon
Nie są to moje klimaty. Bohaterka ma jakieś spektrum autyzmu, nie wiem… może ADHD. I nie ma w tym nic złego. Ale gdybym miał czytać coś dłuższego w takiej narracji, to zmęczyłbym się konkretnie.
Pozdrawiam
Proszę o zliczenie głosów. Trzy na Fungus
Pozdrawiam
Dzięki, Ramshiri
Pozdrawiam
Cześć, Finkla
Kto montuje? Jakiś fuszerman :-) No dobra… Powiem Ci w tajemnicy, że jak już narysowałem, to nie chciało mi się zaczynać od nowa, dlatego stojak jest tam, gdzie jest :-)
Tak. Ewidentnie wrażliwy, przepełniony smutkiem i melancholią mężczyzna, który często śpiewa: Skrwawione serce na sznurku dynda, gdzie się podziała ma Rozalinda? Tym jakże żartobliwym akcentem, dziękuję, że zaglądnęłaś i przeczytałaś opowiastkę o Dareczku :-)
Pozdrawiam
Cześć, Adam Huzar
Dzięki, że zajrzałeś. Tak, bohater pracuje: O, niebiosa! Nigdy nie widziałem piękniejszej kobiety. A może widziałem zbyt mało na tym świecie, żeby mieć porównanie. Pracowałem zdalnie, później tylko czytałem książki – wiele mogło mi umknąć.
Zgadzam się z Tobą, że fantastyki jest w tekście bardzo niewiele, dlatego tym bardziej szanuję to, że przebrnąłeś przez całość :-)
Pozdrawiam :-)
Cześć, bruce
Dziękuję za pomoc, dobre słowa i klik.
Pozdrawiam :-)
Ramshiri
Rozpadlina https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33498#koniec
Cześć, Ramshiri
Czytałem z przyjemnością. Chociaż wprowadzenie i rozwinięcie uważam, że wykonałeś lepiej, niż resztę opowiadania. Nie dowiedziałem się, czym są obce istoty, ale pokazałeś relację dwóch gości, którzy nie przepadają za sobą, by pod koniec dać do zrozumienia, że nawet w perspektywie nadchodzącej śmierci, pozostali ludzcy i pokonali uprzedzenia. Opowiadanie podoba mi się bardziej pod względem umiejętnego, wiarygodnego pokazania charakterów postaci, gdzie obca planeta, jest dla nich tłem.
Pozdrawiam.
Klik ode mnie.
Cześć, Adexx
Opowiadanie trzymające w napięciu do samego końca. Powtórzenie z wyrazem drzwi jest trochę niefortunne. Nie bardzo wiem, co tam się wydarzyło. Ale bardzo sprawnie wprowadzasz w klimat. Jest mrocznie i duszno od dziwności. Choć tak do końca nie wiem, kim, czym była figurka i o co chodzi z przemieszczającym się pudełkiem, to specjalnie mi to nie przeszkadza, bo tekst czyta się dobrze.
Pozdrawiam
Klik ode mnie
Cześć, Adexx
Dziękuję. Twoje słowa wiele dla mnie znaczą. Dzięki za klik.
Pozdrawiam
Dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienie
Pozdrawiam :-)
Cześć, UniluMoon
Gratuluję udanego debiutu. Czytałem z przyjemnością. Najbardziej podobało mi się zakończenie. Z racji tego, że uwielbiam ptaki. Gdyby to było możliwe, chętnie przeistoczyłbym się w jednego z nich. Chciałbym być Krukiem, lub Jastrzębiem.
Bohaterka wybrała dobrze. Zemsta obraca się przeciwko tym, którzy ją wymierzają.
Jedno pytanie: dlaczego wierzba płacząca jest (dziwnym drzewem)?
Pozdrawiam
Fanthomas, Szczury https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33577
Czytałem z przyjemnością, choć treść jest bardzo smutna. Ale jest w tym szorcie coś magicznego. Fanthomasie, potrafisz w wyjątkowy sposób w krótkich formach zawrzeć sporo ładunku emocjonalnego, co uważam za wielki plus. Trafiasz w sedno i często nie dajesz prostych rozwiązań. Pozostawiasz czytelnika ze znakiem zapytania.
Przemoc rodzi przemoc. Pomyśleć tylko, ile osób w pierwszym odruchu, lub w niemocy trwającej zbyt długo, niemożliwości do obrony, odpowiedziałoby zemstą, kiedy nie musiałoby ponieść konsekwencji. Również, co drzemie w nas, kiedy pojawiają się pierwsze myśli? Czy tak naprawdę moglibyśmy się przyznać do nich bez zakłopotania?
Pozdrawiam. Klik ode mnie.
Cześć, fanthomas
Kwintesencja, esencja, wywar, napar i demencja :-) Chciałem zażartować, choć nie bardzo mi wyszło. Podobał mi się drabble – jest zabawny. Szczególnie upodobałem sobie zwrot: W dziurze w murze w moim biurze mieszkają trzej starcy :-) Co byłoby, jeśli między starcami znalazłaby się blond włosa piękność? Ekhmm, choć biorąc pod uwagę, że to trupy… Sam nie wiem :-) Aaa, to tylko jeden jest martwy. To chyba nie byłoby tak źle :-)
Pozdrawiam
Takislaw
Dziecko z Głębi – Antologia B.O.R https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33546#koniec
Cześć, Takislaw
Jedno z lepszych opowiadań, jakie miałem okazję przeczytać na portalu NF. Wyjątkowo przypadło mi do gustu. Tekst zawiera kilka literówek i niepoprawnego szyku wyrazów, ale to jest kwestia retuszerska w porównaniu do ładunku z jakim oddziaływał na moją wyobraźnię.
Klik ode mnie.
Świetne opowiadanie! Mam nadzieję, że przedostanie się prędko do biblioteki.
Pozdrawiam
Rafael Sanki: Baśń o Pękniętym Morzu
Cześć, Rafael Sanki
Wyborne opowiadanie. Czytałem z wielką przyjemnością. Swobodnie posługujesz się językiem, który na potrzeby tekstu ubarwiasz zwrotami rzadko spotykanymi, wywołując u czytelnika wrażenie dawnych dziejów, rzeczywistości świata Kruka. Nie będę zbytnio się rozpisywał. Uważam, że opowiadanie jest bardzo dobre i myślę, że poprzeczka, którą postawiłeś w konkursie poszła wysoko w górę. Życzę powodzenia.
Klik ode mnie
Pozdrawiam
Cześć, Dugale
Gratuluję debiutu.
Próbuję określić, co czułem podczas lektury Twojego szorta. Jest tutaj pewna klaustrofobia, niepokój związany z bezsilnością bohatera. Za klimat wielki plus, ale mam wątpliwości, co do narracji. Myślę, że gdybyś wplótł odrobinę poetyki a mniej opisu, szort nabrałby dodatniego waloru. Poza tym, tekst podobał mi się. Czekam na więcej, mając nadzieję, że wysmażysz coś naprawdę wybornego. Wnioskuję to po tym szorcie, jak i po przedmowie, ponieważ lubię Stefcia Kinga i bardzo sobie cenię Beksińskiego.
Pozdrawiam
Cześć, mistrz_szczepanko
Polecam na początek wyjustować tekst. Przyznam, że w którymś momencie zaczęło mi się dłużyć, ale nie powiem, żebym brnął przez tekst, dlatego że posiada sporo waloru ekspozycyjnego i klimatu. Oniryczność i w wielu miejscach poetyckość tekstu działała na mnie kojąco. Myślę, że gdyby dopracować opowiadanie pod względem głównie technicznym, byłby nie lada gratką. Niektóre porównania czy przenośnie są mniej lub bardziej trafione, ale to też kwestia opinii czytelnika, tym się proszę nie przejmować. Zdecydowanie najmocniejszą stroną tekstu jest klimat, który mi się podobał.
Pozdrawiam
Anonim:
Cześć, Anonimie
Bardzo dobrze się czyta. Ciekawi mnie, jak wygląda szersza perspektywa świata, który przedstawiasz. Motyw świecącej wody, innowacyjny i pomysłowy. Chętnie przeczytam rozbudowaną wersję tego tekstu. Rzuciło mi się w oczy chyba ze dwie literówki, ale to drobiazg. Podobało mi się, dlatego klik ode mnie.
Pozdrawiam
maciekzolnowski
Los wrocławskiego krasnala, czyli kronika wypadków muzycznych
Cześć, maciekzolnowski
Obudziłeś we mnie wspomnienia swoim opowiadaniem. Z mojej strony ukłon, bo grasz na stricie od dwudziestu lat. Nie grałem tak długo (i nie na skrzypcach, a na gitarze), ale wiem, że nie jest to łatwy grosz – powiedziałbym nawet, że bardzo trudny. Piękne historie, często zabawnie przedstawione, rozmowy z ludźmi. To prawda, że jeśli się siedzi (w moim przypadku), lub stoi ze skrzypcami codziennie, zazwyczaj w jednym miejscu, ludzie zaczynają kojarzyć muzyka, wdając się z nim w rozmowę, nie zdają sobie sprawy, że on może ich nie pamiętać. Muzyk staje się niejako osobą publiczną. I to prawda, że granie, śpiewanie, muzykowanie na ulicy weryfikuje umiejętności, ale nie tylko, ponieważ ulica żyje swoim życiem. Konfrontacja z odbiorcą jest wyjątkowo bezpośrednia (szczególnie, gdy ktoś podchodzi i np. nawiązując rozmowę, opowiada o historii swojej rodziny, sięgającą trzech pokoleń.
Piszę o tym dlatego, że poruszyłeś we mnie obszar pamięci, do którego nie zaglądam już tak często. Jestem też przekonany, że to, co pamiętam niekoniecznie wyglądało tak wtedy, ponieważ jest zniekształcone… Wspomnienia mają to do siebie, że patrzę na nie, jak przez zniekształcone szkło binokla. Podobał mi się szczególnie fragment z rozmową z sąsiadem, kiedy skrzypce nazywa gitarą :-) To podobna rzecz, jak ktoś rysowanie chrzci zwrotem: malowanie – ale ciekawa kwestia, że nie na odwrót. Przynajmniej nie spotkałem się z takowym przypadkiem.
Opowiadanie jest dobrze napisane. Sposób w jaki prowadzisz dialogi, jest wiarygodny, naturalny, niewymuszony. Widać, że bohater ma prawdziwe doświadczenie rozmów z przechodniami.
Dziękuję za Twoje opowiadanie. Udaję się do klikarni i pozdrawiam
Dzięki za wytłumaczenie. Postanowiłem udać się do klikarni.
Pozdrawiam :-)
Cześć, AP
Bardzo sprawnie napisane. Podobało mi się. Tylko nie rozumiem motywacji bohatera. Bo tak: z jednej strony cierpi po stracie bliskiej osoby, a z drugiej przenosi swoje Ja do formy, jaką jest drzewo, by wegetować w ten sposób tysiące lat. O co kaman?
Pozdrawiam
Bruce, Powieść Reinkarno https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33507#koniec
Cześć, bruce
Czytało się dobrze. Ciekawie zbudowana historia. Nie wiem, jak odnieść się do motywu reinkarnacji celem poprawy swoich przewinień. Czyli, że jak? Zakładamy, że ktoś wyrządza drugiemu krzywdę, ta osoba, lub osoby cierpi, i później… pa bum, cierpienie zadane przestaje istnieć w momencie, kiedy zadający ból robi kom bek, i to zło przestaje istnieć, jakby nie zostało dokonane? Jestem bardziej zwolennikiem poniesienia konsekwencji za zło, które się wyrządza. To nie jest tak, że w jakikolwiek sposób ono przestaje istnieć. Choć idea wiecznego potępienia, również do mnie nie przemawia, za czyny złe dokonane w czasie. Dla mnie, wyobrażenie sobie czegoś tak abstrakcyjnego, jak wieczność, jest w ogóle niemożliwe. Sprawa nabiera innego wymiaru, kiedy odrzuca się w pełni świadomie dobro, nie chcąc przebaczenia. Nawiązuje do tego, dlatego że bohaterka mówi o sumieniu.
Pozdrawiam i udaję się do klikarni
Cześć, regulatorzy
Wprowadziłem poprawki. Bohater trafił na sprzyjające warunki, aby jego nadwątlona psychika dała znać o sobie. Wydaje mi się, że postępowania człowieka (szeroko rozumiane), często trudno jest wytłumaczyć, bo jeśli można przewidzieć zachowanie zwierząt, tak o tyle trudniej w naszym przypadku. Należymy do świata zwierząt, istot rozumnych, ale o tyle skomplikowanych w swoich działaniach i motywacjach, że nawet posiadając ogrom wiedzy z zakresu psychologii, nie potrafimy w wielu kwestiach pomóc osobom, które borykają się z problemami natury psychicznej.
Szort o krecie, to tylko krótka forma, nie posiadająca głębi – płytka. Pokazałem niewiele więcej, niż tylko to, co dzieje się na zewnątrz. Wiem, że krótki fragment, w którym bohater poddaje się rozmyślaniom, nie jest wystarczający, aby pokazać jego opłakany stan psychiczny.
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :-)
Dziękuję, regulatorzy
Ostatnio postanowiłem pisać ręcznie. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale inaczej… zbiera się myśli.
Pozdrawiam
Cześć, regulatorzy
Wniosłem poprawki, dziękuję za wyłapanie błędów.
Zgadzam się z Tobą, że wykonanie mogłoby być lepsze. Ilustrowanie jest dla mnie prostsze, może dlatego, że zajmuję się rysowaniem i malowaniem bardzo długo (odkąd pamiętam, a lat mam już niemało :-)). Pisanie twórcze jest dla mnie sporym wyzwaniem i mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej. Dzięki za przeczytanie i Twój czas.
Pozdrawiam
sarna_dolna
Prosta legenda miłosna – Tyrna i Ecodias
Cześć, sarna_dolna
Historia smutna, dobrze napisana i dobrze się czytało. Zastanawiam się tylko nad zwrotem: napiął struny lutni. O co chodzi z napinaniem strun? Czy miałaś na myśli to, że wcześniej miał rozstrojony instrument, dlatego naciągnął struny? I nie rozumiem określenia:
W furii, pan zacisnął zęby swojego miecza na kolorowym ciele barda.
Jakie zęby miecza? Jak można zacisnąć jakikolwiek miecz na ciele? Czy może miecz składał się z dwóch ostrzy? Nie mogę sobie tego wyobrazić :-)
Poza tymi drobiazgami, szort uważam za bardzo dobry, dlatego udaję się do klikarni.
Pozdrawiam
Robert Raks
Cześć, Robert Raks
Bardzo dobrze mi się czytało. Mam tylko jedno ale co do malowania kreski :-) Takie skrzywienie zawodowe: wyraz – kreska, byłby bardziej trafiony w przypadku rysowania. Tak, wiem… Można malować w ten sposób (mistrz Beksiński doszedł do perfekcji w kreskowaniu pędzlem), ale to tylko takie moje doczepki, proszę się tym nie przejmować :-) Opowiadanie podobało mi się, a postać Muzy jest sympatyczna. Super wplotłeś zdanie Picassa, wypowiedziane przez Muzę. Zgadzam się, że wena powinna zastać artystę przy pracy.
Pozdrawiam
Klik ode mnie
Cześć, Koala75
Przekonałeś mnie już na starcie, kiedy przeczytałem o rybkach akwariowych. Przypomniał mi się Philip K. Dick, miał takie opowiadanko o robotach, które walczyły ze sobą, a normalnie miały być na usługach przeciętnego, dobrego obywatela. Firma programowała, firma psuła i kasa się kręci :-)
Zaciekawiłeś mnie tym motywem z robotem płci pięknej. Może skusisz się na dalszy ciąg, ale już z robotycą :-) Wybacz za słowotwórstwo, ale nic lepszego mi do głowy nie przychodzi.
Super sympatyczny szorcik.
Pozdrawiam :-)
Cześć, George Hornwood
Spojrzał na datę nadania: 13 luty 1928 roku. Zdziwiony zmarszczył brwi. – 13 lutego
Ostatnimi czasy zastanawiał się, czy nie rzucić tej roboty w diabły. Cały dzień za kółkiem, płaca marna i zero czasu na swoje sprawy. Zaniedbywał dziewczynę. Ich związek z każdym, kolejnym dniem… – wg mnie opis zwalnia akcję. Wprowadziłbym to gdzieś dalej.
Ethan krzyknął wkurzony. Nie spodobało mu się, co tamten powiedział. – czytelnik wie, że Ethan się wkurzył, dlatego dopisek, że mu się nie spodobało, jest zbędny.
Wracał. Wycieraczki miarowo zgarniały nadmiar wody z szyby. Luiza nie dzwoniła, podejrzany mężczyzna też nie. – przed tym zrobiłbym dodatkową spację, lub oddzielił gwiazdką.
Ethan świecąc smartfonem, ponownie sprawdził adres. – Świecąc smartfonem…
Skoro nie zamierzał nikogo nachodzić, to dlaczego pakuje się do środka?
… tysiącami stóp – czyli ludzie chodzili boso? Rozumiem co jest w domyśle, ale jakoś te stopy mnie nie przekonują.
Gdy się po nich wchodziło wydawały ciche trzeszczące odgłosy. – tutaj nie rezygnowałbym z Ethana, czyli: gdy po nich wchodził
Kilka razy kliknął włącznik na ścianie, w nadziei, że światło się włączy. – to kliknął mi nie pasuje. Klikanie bardziej mi się kojarzy z myszką komputerową. Może: Kilka razy pstryknął włącznik? I to: miał nadzieję… – to oczywiste, gdyby jej nie miał, nie próbowałby.
Wewnątrz paliło się światło, tu problem z zasilaniem nie występował. – to wiadome, po co dopisek, że problem nie występował.
Lampka smartfona rozproszyła mrok na tyle, żeby wchodząc nie wybić sobie zębów. – szkoda, że pomijasz sprawczość Ethana. Sugerowałbym: Włączył lampkę w smartfonie i teraz mógł cokolwiek zobaczyć. Przynajmniej nie wybiję sobie zębów – pomyślał.
Rezygnując w tym sensie z Ethana, pozbawiasz czytelnika możliwości wczucia się w jego rolę. Czyli podobnie, jw. Gdy się po nich wchodziło… Lampka rozproszyła itd. Zwróć na to uwagę.
Właściciel pewnie stary, bawił się w zbieractwo. – a to mi wyjątkowo nie siedzi. Skąd w domyśle, że stary. A jeśli już, to może lepiej: Właściciel, zapewne starzec, bawił się w zbieractwo.
Mężczyzna leżał w kałuży krwi, twarzą do podłogi z rozrzuconymi rękami i dziwnie skręconymi nogami. Nie dawał oznak życia. Ethan poczuł zapach trupa, cofnął się, ledwo powstrzymując -
wymioty. – A to skąd się wzięło? Czy to jakiś błąd przy wrzucaniu tekstu na portal? Chyba że tak ma być, to oddzieliłbym to jakąś gwiazdką.
Dobiegł go dźwięk syren zbliżających się policyjnych samochodów. – z tymi syrenami w dzisiejszych czasach to jest różnie. Wiem, że używa się tego określenia, ale syreny kojarzą mi się inaczej :-)
Pomacał potylicę – a może: dotknął potylicy.
– Cholera! To się nie dzieje naprawdę – zaklął. – Cholera! – zaklął. – To nie dzieje się naprawdę.
Trzymali odbezpieczoną broń. – Wątpliwe, że można zobaczyć z oddali odbezpieczoną broń. Ale skoro już trzymali, to dodawanie, że była odbezpieczona jest zbędne.
Kilku z nich pobiegło na tyły. Ethan wiedział, że jest źle. Gorzej niż kiedykolwiek było. Przeskoczył przez płot na kolejną posesję. – Na jakie tyły? Ethan wiedział, że jest źle – wydaje mi się, że i tak zachował zimną krew, bo miał raczej przekichane całkowicie. Zwalniasz w ten sposób akcję. Przecież wiadomo, że jest fatalnie.
– Mylisz się, nikt, nikogo nie wrobił – Mylisz się. Nikt nikogo nie wrobił.
Kurier czuł, że tonie. Pochłaniała go gęsta, ciemna ciecz. Wciągała jak bagno. – Rozumiem, że chcesz zaznaczyć tą przenośnią kiepskie położenie bohatera. Może: Ugięły się pod nim kolana. Czuł, że lada moment może stracić przytomność.
Ethan poczuł, jak cierpnie mu skóra na plecach. – Wiem, że może ścierpnąć noga, lub ręka, ale skóra?
– Kolejne jednostki policji, już jadą. Kwestią czasu jest, kiedy zostaniesz ujęty. – Domyślam się, że to może był diabełek, ale nie będę uprzedzał wydarzeń. Tylko jakiś taki grzeczny jest przy tym szantażu. Używa… powiedziałbym urzędowych sformułowań: ujęty. Dodałbym mu trochę charakteru. Czyli: Kwestią czasu jest, jak cię dojadą ty gnido. :-)
– Dobrze. Twoje problemy właśnie się zakończyły. Nie lękaj się. Możesz wrócić do domu. – No nie… diabeł mówi: nie lękaj się? Czy to jakaś pielgrzymka? Przecież to władca piekieł i taki grzeczny?
Czyli jednak happy end. Chlasnął sobie żyły. Myślałem, że skończy się wielką borutą i rozpierdzieleniem pół dzielni, a tu pach i po chłopie. No cóż, walka była nierówna, w końcu to diabeł. Ale zdecydowanie za szybko się skończyło.
Pozdrawiam
Cześć, Haski93
Ciekawa historia, napisana obrazowo, dzięki czemu wyobraźnia pracuje. Tekst zawiera sporo błędów językowych, ale nie będę ich cytował, bo skupiłem się na fabule. Zastanawiam się, jakie będą dalsze losy bohaterów.
Pozdrawiam
Cześć, Ambush
Dzięki za odwiedziny i czytanie. Wprowadziłem poprawki do niektórych sugerowanych usterek. Zgadzam się, tekst mógłby być lepszy. Myślę nad czymś nowym.
Pozdrawiam :-)
grzelulukas, wprowadziłem część sugerowanych przez Ciebie uwag.
Pozdrawiam
Cześć, George Hornwood
Wprowadziłem poprawki. Co do jedzenia jajecznicy łyżeczką, to chyba kwestia wyboru. Wolę jeść łyżeczką :-)
Jest dokładnie tak, jak w opisie. Embrion rozleciał się na drobne, jak spalony papier. Rozumiem, że nie wiadomo o co chodzi, ponieważ nie ma to powiązania z resztą opowieści.
Inwazja porywaczy ciał – dobry film. Ciekawa interpretacja, że to kosmici.
Dzięki za odwiedziny i przeczytanie.
Pozdrawiam
Cześć, Zołza007
Dziękuję za przeczytanie. Pamiętam, jak wrzuciłem na NF pierwsze teksty i dziwiłem się, dlaczego tak skrupulatnie zwracana mi jest uwaga na interpunkcję, logikę, stylistykę. Celowo zostawiłem teksty sprzed lat, żeby widzieć postęp, lub brak. I teraz doceniam wyłapywanie drobnostek, choć często podczas pisania, i ponownej autokorekty ich nie dostrzegam.
Tak, zgadzam się, że Frankie jest obcy, przez co jego losy mogą nie obchodzić czytelnika. Mój błąd.
Pozdrawiam ;-)
Finkla, przeceniasz mnie :-) Aż takich znajomości to nie mam ;-)
Cześć, grzelulukas
Bardzo trafne spostrzeżenia, dzięki. Kiedyś kumpel użył określenia: milczenie owiec. Spodobało mi się, dlatego użyłem w tekście. Możliwe, że nieadekwatnie.
Z tym awansowaniem, faktycznie nie trafiłem.
Dziękuję za odwiedziny i poświęcony czas.
Pozdrawiam
Cześć, Finkla
Dziękuję za odwiedziny i przeczytanie. Naniosłem poprawki.
Pozdrawiam
Wyjść, wyjdzie, ale kto chciałby mieć taką rzeźbę w domu? :-)
Myślę, że nawet ankieta w tej kwestii by nie pomogła :-)
Asylum, dzięki. Będę pisał.
Pozdrawiam
Koala, dziękuję. Jutro zamieniam się w kreta. Jadę na robotę. Fundamenty pod ogrodzenie z kamieni same się nie zrobią. Życz mi szczęścia :-)
Pozdrawiam
chalbarczyk, będę musiał wyrzeźbić człowieka turkucia, albo człowieka kreta, czyli coś jakby autoportret? :-) A może lepiej narysować.
Pozdrawiam
Nie spodziewałem się, że są tutaj elementy fantastyki. Choć wydaje mi się, że krańcowe stany, psychozy, lub silna nerwica natręctw, może skutecznie wykluczać element fantastyczny. Tzn. bywa bardziej realna, niż faktycznie napotkana ściana.
Dziękuję.
Ps. Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowo chłodny
Cześć, Finkla
Tak, wzrastający miało być :-) Przez przypadek wrósł :-)
Ale to nie są nastolatkowie. Jest o tym mowa w trzecim akapicie.
Wiem, że dużo tajemnic.
Pozdrawiam
Cześć, chalbarczyk
Wspomnienia trochę wnoszą, tzn. dzięki nim, można poznać bohatera. Rozumiem, że ich tematyka niekoniecznie jest spójna z tym, co dzieje się później, ale pewne cechy charakteru oddają. Inną sprawą jest, że nie pokazałem tego w sposób na tyle wymowny, żeby było to czytelne i klarowne.
Tak. Teraz jest spoko droga na Lublin. Jedzie się, jak po stole.
Pozdrawiam
Cześć
Sympatyczny szort. Zabawny ten pajabczłek, choć bohaterka szybko przeszła do porządku dziennego, biorąc pod uwagę, że jest bardzo specyficzny. W tekście są literówki, ale to drobiazg, ponieważ odbiór miałem bardzo pozytywny. Poprawiłeś/aś mi humor Anonimie/ Anonimko.
Pozdrawiam
Cześć, cezary_cezary
Dokładnie tak było. Chyba zbyt długo nad tym siedziałem. Dziękuję za przeczytanie i klika.
Pozdrawiam
Cześć, Asylum
Bardzo trafne uwagi. Postaram się zastosować. Niestety mój warsztat, a raczej jego brak, zapewne wynika z prostej przyczyny, zbyt mało pracy, czytania i wejścia w historię. Twoje uwagi są bardzo konkretne i jestem Ci bardzo wdzięczny, ponieważ pokazałaś mi bardzo istotną kwestię. Chciałem, aby czytelnik mógł poczuć to, co czuje bohater, tymczasem opis, to tylko sucha relacja, czego w tym tekście w ogóle nie wziąłem pod uwagę. Gdzieś z tyłu głowy często mam: nie opisuj, tylko pokaż. Przyznaję, że poniosło mnie przy pisaniu Kreta. Iskrą do tej opowiastki, były prawdziwe wydarzenia. Tzn. z tymi podziemnymi stworzeniami często się walczy i wobec ludzkiej pomysłowości, oraz tego, że człowiek posiada rozum, te istoty są całkowicie bezbronne. Winić krata o to, że kopie tunele pod ziemią, to jak mieć pretensje do kota za to, że przyniósł martwego ptaka na wycieraczkę. To miał być tylko pretekst, do pokazania wybuchu, utracenia kontroli, wpadnięcia w szał. Niestety obawiam się, że nie zmieściłbym się w dziesięciu tysiącach znaków, aby oddać postępujący proces obsesji. Choć przyznam, że próbowałem w tekście o Bruszowskiej. Przypominam sobie Balladę o celnym strzale, autorstwa S. Kinga, która według mnie ukazuje to w sposób dokładny i jednocześnie angażuje czytelnika tak bardzo, że psychoza bohatera dotyka wręcz czytelnika.
Jeszcze raz wielkie dzięki.
Pozdrawiam
Dziękuję Ci za wyjaśnienie. Teraz rozumiem.
Pozdrawiam
Cześć, ośmiornica
Lubię takie klimaty. Przypomniał mi się Sklepik z marzeniami. Nie rozumiem, dlaczego bohaterka z empatycznej, miłej dziewczyny, zmienia się w nieczułą, zimną langustę. Bo z jednej strony, chce pomóc Sawickiemu, a później, gdy chłop umiera, mówi: …zasłużył sobie. Czyżby wizyta u tatuażusty ją do tego stopnia zmieniła, czy to, że została tak potraktowana przez chorego. Bohaterka, która przecież ma do czynienia z osobami w ogromnym kryzysie, przecież one umierają, często słysząc bezlitosny wyrok, powinna wiedzieć, że człowiek w takich sytuacjach nie zachowuje się ,,normalnie,, – jak to ujęła gdzieś sama bohaterka. Szaleństwo umierającego Sawickiego, plus to, że zmarła mu żona, nie powinno dziwićz a tymczasem bohaterka na końcu ma to wszystko daleko w poważaniu.
Chyba że to chodzi o to, że straciła duszę. To tłumaczyłoby jej końcowe zachowanie. Ale za pierwszym razem tego nie wyłapałem.
Może dlatego, że sugerując się tytułem konkursu, przewidziałem w pewnej mierze diabołka tatuażustę, opko straciło trochę na mocy, ale niewiele, dlatego uważam, że jest całkiem niezłe. Podobało mi się.
Plus za motyw tatuażu, który zręcznie wplotłaś w opko.
Pozdrawiam serdecznie i udaję się oddać głos :-)
skryty, dzięki za info. Oddałem głos. Mam nadzieję, że poprawnie. Nie doczytałem nigdzie w jakiej formie. Czyli standardowo: nick użytkownika, tytuł opowiadania i link. Pozdrawiam.
KolekcjonerLiter, Należysz do mnie, 1pkt
https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33428
ośmiornica, Tatuażysta, 1pkt
Anonim, Należysz do mnie https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33428#koniec
Cześć, Anonim
Powiem krótko – wyborne opowiadanie. Świetnie się czytało. Zastanawiam się, dlaczego elfy mają te swoje spiszaste uszka. U Ciebie potrafią nimi poruszać. Czy jest w literaturze gatunku jakieś wyjaśnienie ich kształtu?
Czy użytkownik niebiorący udziału w konkursie może oddać głos? Chętnie oddam klik na Twój tekst. Pozdrawiam
Ciekawy krecik. Podoba mi się. Świat zwierzątek jest fascynujący :-)
Dziękuję, bruce.
Do pomysłów mam trochę inne podejście, ponieważ każdy uważam za dobry. Porównałbym to do obiektów w naturze, malowanych przez artystów. Czyli np. stare buty. Czy buty są słabym tematem do malowania? Raczej nie. Chodzi o to, jak się je namaluje. Inną kwestią jest dobry warsztat literacki, który według mnie można wypracować, ale tzw. oryginalność, choć niekoniecznie jest to dobre określenie, może bardziej – styl, wymaga czegoś więcej.
Cieszyłbym się bardziej, gdyby moje wykonania pomysłów były lepsze. Ale, jak patrzę na to, jak pisałem kilka lat wstecz, widzę zmiany… chyba na lepsze. Nie poświęcam tyle czasu na pisanie, bo siedzę bardziej w innej dziedzinie, ale lubię pisać i na razie nie mam zamiaru rezygnować.
Pozdrawiam
Cześć, Bruce
Dzięki za odwiedziny i przeczytanie. Cieszy mnie, że Ci się podobało. Dzięki za klik.
Pozdrawiam
Cześć, Zarandir
Dziękuję i pozdrawiam
Fanthomas, Niektóre liście muszą opaść
Cześć, fanthomas
Super szort. Pełno tutaj uczucia. Odebrałem to tak, że chłopak był straszliwie zakochany w tej dziewczynie. Pomimo tego, że niewiele jest wzmianek o tym, ale takie mam przeczucie. Czy bohater ma czego żałować? Nie wiem. To trudne pytanie. Czasami wydaje mi się, że istnieje przeznaczenie.
Może ona wróci do niego?
Ładnie, sentymentalnie. Podoba mi się. Klik ode mnie.
Pozdrawiam
Cześć, Marszawa
Wprowadziłem poprawki. Dziękuję Ci za wyłapanie i wskazanie. Jakby Ci to wyjaśnić. To coś, jest tak czarne, hmmm… jak sadza. Albo wyobraź sobie, że pomimo ciemności nocy, jest ciemniejsze, to jakby skupienie czarni, rodzaj otchłani, która pożera wszystko co napotyka na swojej drodze. Jakiego wyrazu można jeszcze użyć? Pochłania, wsysa, wciąga – zakrzywia przestrzeń, a materia dokoła wpada, znika w czeluściach istoty. :-) Mam nadzieję, że wyjaśniłem trochę, o co mi chodziło.
Z tym wiekiem niekrycia się przed rodzicami, to zapewne masz rację, ale myślę, że w czasach Frankiego, takie prezenty, jak telewizor, który znajduje się w pokoju w sumie jeszcze dzieciaka, nie były częste, a jeśli już, to w pewien sposób trochę cenzurowane i kontrolowane przez rodzicieli. Chociaż sam fakt, że mu go sprawili na urodziny, jest trochę nieudanym prezentem, biorąc pod uwagę, że chcą i tak mieć wpływ na to, co Frankie ogląda. Z jednej strony wolność, a z drugiej, nie do końca. Coś jakby, masz łuk chłopaku, ale strzelaj tylko do tarczy, a nie np. do koguta sąsiadki :-) Możliwe, że porównanie nie jest zbyt dobre, ale mam nadzieję, że wyjaśniłem chociaż trochę.
Pozdrawiam Cię również serdecznie :-)
Cześć, GalicyjskiZakapior
Wprowadziłem poprawki. Dzięki za wyłapanie i wskazanie. Czyli, trochę Cię zaniepokoiłem swoim opowiadaniem. Nie mam pojęcia, dlaczego pisze mi się lepiej w tych klimatach, czyli (może grozy to za dużo napisane), ale tak, inaczej trudno to określić. Hepi Endy są też spoko, opowieści pozytywne, jak najbardziej ok, ale obecnie, bardziej skłaniam się do tworzenia straszności i dziwności, niż lukrowych opowieści. W ogóle nie ujmując słodkim i sympatycznym rzeczywistościom, to też jest spoko. Kiedyś może napiszę, coś tak słodkiego, że aż będzie mdliło – to wysoce prawdopodobne :-)
Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam serdecznie :-)
Bruce, Rabarbarowy Król https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33421#koniec
Cześć, Bruce
Dobrze się czytało. Zastanawiam się, dlaczego babcia Tosia też zajadała Rabarbarowego Króla, przecież była kompletna. Znowu, gdyby była ofiarą kanibala, to też spoczywałaby na cmentarzu. Nasuwa się pytanie: dlaczego bawiła się w takim razie w kanibalizm? Żeby odmłodnieć? Czy towarzyszyć ziomkom z dawnych lat. Widzę, tutaj pewną niekonsekwencję, albo zwyczajnie nie rozumiem.
Kolejna sprawa: jeśli ognisko przypominało wielkością dom parterowy, to wątpliwe jest, że kanibale przy nim siedzą. Temperatura przy tej wielkości płomieniach nie pozwoliłaby na to. Jest jeszcze fragment o ruszcie z tego co pamiętam, który tym bardziej odpada.
Czy dobrze pamiętam, że piekli nad ogniem palce nadziane na patyki? Wątpliwe, żeby można było nadziać palec na jakikolwiek patyk, z tego względu, że mięśni w nim tyle, co kot napłakał, większość stanowi kość.
Poza tym, opowiadanie bardzo dobre. Historię powojennego kanibala znałem, ale ciekawie wykorzystałaś ten motyw.
Klikam i pozdrawiam
Bruce, dzięki jeszcze raz. Za pomoc przede wszystkim i za dobre słowa. Cieszy mnie to, że Ci się podoba. Pozdrawiam
Cześć, MichaelBullfinch, wprowadziłem poprawki. Dzięki za wyłapanie. Masz rację, trochę się pośpieszyłem. Pracowałem nad tym opkiem zbyt długo, może dlatego czuć to szybkie zakończenie. Nie wiem, o co chodzi, ale czasami tworzy się lepiej, czasami gorzej.
Pozdrawiam
Cześć, Zarandir
Bardzo dobry debiut. Czytałem z przyjemnością, pomimo literówek i błędów w zapisie. Nie zdarzało się to zbyt często, ale zachęcam przejrzeć tekst raz jeszcze.
Super historia, świetnie budowany klimat. Widać lekkość w pisaniu, jaką masz. Bardzo dobre dialogi, wiarygodne, choć nie pozbawione błędów (jak wspomniałem wyżej).
Tak w ogóle, Vox ma bardzo dobre wzmacniacze gitarowe :-)
Pozdrawiam
Bruce
Mów mi Maggie! https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33400#koniec
Cześć, Bruce
No, całkiem niezła historia. Kiedyś montowano dzwoneczki, w razie W, jakby niedoszły nieboszczyk, okazał się być całkiem żywy. Rozumiem, że to szczególne wydarzenie idealnie pasowało, jako horror, ale… Bruce :-) Jakoś nie potrafię się bać czytając Ciebie :-) Piszę to w pozytywnym znaczeniu. Jednak mój brak odczuwania grozy, nie zmienia tego, że tekst uważam za dobry. Dlatego klik ode mnie.
Swoją drogą… kobieta cudem przeżyła, zapewne li tylko dzięki przypadkowi, ale jak to bywało, przeto bóg ją ocalił. Gorzej, gdyby nie zdążyła się wybudzić przed pochowaniem. Średnia przyjemność otworzyć oczy w trumnie.
Pozdrawiam
Cześć, George Hornwood
Na początku, to co rzuciło mi się w oczy. Błędy w zapisie dialogów, jak np.
– Pani pierwszy raz na Vedze? – podszedł… Czynności niezwiązane z aparatem mowy, piszemy dużą literą.
Od razu wskażę poprawną formę zapisu:
– Rozumiem. – Też się uśmiechnęła.
… – Pewność
… – Patrzyła
… – Jego starą twarz
… – Trzymała
… że dzisiaj jest - że dzisiaj już (jest - zbyteczne)
… Dokładnie tutaj. – Postawił…
… robimy, byłby
… najlepszy. – Patrzył…
… Więc… – Strasznie się uśmiechnął. Chociaż to zmieniłbym na coś innego. Np. Szczerzył zęby w upiornym uśmiechu – albo coś w ten deseń :-)
Ciekawy tekst. Na przecinkach się nie znam, ale widziałem tu i ówdzie, że brakuje, lub nie są tam gdzie wydawało mi się, że powinny być. Podobał mi się klimat.
Pozdrawiam
Cześć, Nauczyciel1234
Interesujący opis. To byłoby super rusztowanie pod opowiadanie. Prawdą jest, że opis bywa częściej mniej interesujący, niż pokazanie wydarzeń – idąc tropem: pokaż, nie opisuj. Dodam, że nie ma słabych pomysłów, wszystko skupia się na wykonaniu. Doskonale to widać w twórczości S. Kinga. Polecam opowiadanie Ballada o celnym strzałem, Palec, lub Cadillac Dolana.
Jako szkielet, szkic literacki pod pełnowymiarowe opko, szort bardzo dobry.
Czekam na więcej :-)
Pozdrawiam
Cześć, Anonim
Dobrze napisane.
Myślę, że z twórczym pisaniem jest trochę tak, że każdy kto potrafi pisać, w sensie elementarnym tzn. w ogóle bycia piśmiennym, może pisać twórczo. Jestem zdania, że wiele można wypracować, jak warsztat, poprawność językową, znając zasady pisowni, i w ten sposób budować jakąkolwiek przestrzeń, oddziałowując na czytelnika. Jednak dla mnie, tzw. poprawność, to za mało – tego można się nauczyć. W tworzeniu, czy to za pomocą słowa, wyrazu lub działań plastycznych, szukam czegoś więcej. Styl i rozpoznawalność tzw. pióra, przychodzi z czasem, lub nie przychodzi wcale. Natomiast jeszcze inną kwestią jest opinia. Czytając i komentując, wyrażamy tylko własną opinię.
Lubię transponowanie w tekstach, uwielbiam działanie wyobraźni, i jeśli nawet tekst zawiera dużo błędów językowych, jestem w stanie nad tym przejść, ponieważ potencjał drzemie gdzie indziej, w imaginacji. Tak, wiem, że wtedy źle się to czyta, ale to najmniejszy problem, kwestia poprawienia błędów. Z talentem pisarskim jest trochę tak, jak z głosem… albo dostajesz w prezencie głos (bo np.barwy głosu nie wypracujesz), albo go nie dostajesz. Pytanie tylko, co zrobisz z tym dalej. Pisanie, dla mnie, wymaga ogromnego nakładu pracy, czasu i determinacji, i nie jest proste. Ale lubię to. Plus szczypta szczęścia, jeśli ktoś aspiruje do sukcesów itp.
Ufff… ale się naprodukowałem :-)
Pozdrawiam
chalbarczyk
Przyjaciółka lipa https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33391
Cześć, chalbarczyk
Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Jest mi bliskie, ponieważ maluję obrazy. Użyłaś sporo fachowej terminologii, kiedy Doroteusz pisał ikonę. To może być zawiłe dla niektórych odbiorców, w sensie, niewiele im mówiące, ale nie ma tego dużo, a to dodaje specyfiki warsztatu ikonografia.
Zastanawiałem się, jak wybrniesz z motywem świeżego materiału, tzn. drzewa lipy, dopiero co ściętego, ale zrobiłaś to wyśmienicie. Opowiadanie ma duży ładunek emocjonalny, co również jest plusem. Sympatyczna, obok klimatu mistycznego, jest również przestrzeń w której dzieje się fabuła. Jest sennie, momentami onirycznej, choć na początku wydaje się być inaczej.
Pominąłem błędy językowe dlatego, że jest ich na tyle mało, że nie przeszkadzały mi w odbiorze.
Pozdrawiam i klik ode mnie :-)
Tarnino, piękne te gify. Uroda Pani z ostatniego… hmm… jakby taka indiańska :-)
Dzięki, GalicyjskiZakapior za info.
Cześć, BioHazard
Opowiadanie napisane dość sprawnie. Myślę, że znajdzie swoich odbiorców.
Zacząłeś bardzo dobrze, jako ekspozycja – niepokojący klimat, niewinna przejażdżka do opuszczonego, starego budynku. Ale później, jak dla mnie, całe napięcie zniknęło wraz z pojawieniem się nauczycielki i torturami. Dalej jest ucieczka, staw, babcia w chatce, która okazuje się wiedźmą, by na końcu przedstawić czytelnikowi, że to jednak demon.
Proszę, nie zrozum mnie źle. Nie jest to zły tekst. To tylko moje zdanie. Pewnie chodzi o to, że mnie jest trudno przestraszyć opisami scen odcinania nóg czy rąk :-)
Pozdrawiam
Fanthomas
Cześć, Fanthomas
Ten szort smakował mi, jak dobre ciastko w znakomitej cukierni, gdy zastanawiam się, jakie składniki dodał cukiernik, że smakuje wybornie. Pozostawiłeś mnie z wielkim znakiem zapytania. Myślę, że na bazie tego pomysłu, możnaby napisać coś rewelacyjnego i dłuższego.
Wydaje mi się, że zakończyłeś zbyt pochopnie, ale piszę to z całą świadomością jako odbiorca, dlatego jedynie Ty, jako twórca decydujesz. Podobnie jest z komponowaniem muzyki, czy malowaniem. W opowieści zawsze można się domyślać dalszych losów bohatera, lub bohaterów. Kiedyś wymienialiśmy opinie, tutaj na Nf pod którymś tam moim tekstem, dotyczące kwestii: czy opowiadanie, w momencie, kiedy autor stawia ostatnią kropkę, kończy się w tym miejscu nieodwracalnie. Niektórzy uważają, że historia ma nieskończenie wiele zakończeń, a czasami żyje własnym życiem. Byłem zdania, że gdy piszący kończy pracę, nie ma nic więcej, ale teraz mam wątpliwości. Chciałbym się dowiedzieć, co się stało z kumplem.
Ps. Chyba któryś raz z kolei nadajesz bohaterce imię Mary :-) Ciekawe :-)
Klik ode mnie
Pozdrawiam
Realuc
Tylko patrzeć, jak umierają https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33376#koniec
Cześć, Realuc
Od dawna nie czytałem tak dobrego opowiadania tutaj. Lubię klimaty dawnych dziejów, klasztorów i czasów pochodni, oraz przeciągów w krużgankach. Oddałeś wyśmienicie klimat, jak to odbieram wieków średnich, choć nigdzie nie wspominasz, że chodzi o tę epokę (to już sobie sam dodałem :-). Zwróć uwagę na odmianę słowa oczów, dlatego, że wydaje mi się to być formą niepoprawną. W stosunku do narządu wzroku, prawidłową jest: oczy. Zasięgnąłem pomocy w internetach… okazuje się, że forma ócz, w tym kontekście, jest ok.
Jeśli chodzi o fabułę. Smutny los niewiasty, dla której śmierć, okazała się być jedynym wybawieniem. Siłą rzeczy, przypomniałeś mi Imię Róży, którą bardzo sobie cenię.
Klik ode mnie
Ps. Aha, widzę, że to na niebiesko, czyli konkursowe teksty. Czy mogę i jeśli tak, to jak należy oddać poprawnie głos? Chętnie skorzystam z takiej możliwości.
Pozdrawiam
Cześć, Koala75
Mistrz Picasso mawiał: oby wena zastała cię przy pracy.
Zgadzam się z tym. Kiedyś myślałem, że jest coś takiego, jak wena. Teraz uważam, że są lepsze i gorsze dni. Raz się tworzy dobrze, innym razem znośnie, a są dni, że wszystko wyłazi z łapy, niczym z czarodziejskiego kapelusza.
Widzę, że bohater ma aspiracje. Niektórzy piszą, bo to lubią, inni chcieliby wstrząsnąć światem i wydaje im się, że odkryli łamerykę, przyszli tzw. z chrapką na Nobla, a inni robią to, co potrafią najlepiej, po prostu piszą. Wydaje mi się, że oprócz szczęścia, które potrzebne jest nie tylko w twórczości, ale i w życiu, trzeba być konsekwentnym i mam takie przekonanie, że prędzej, czy później, profity nadejdą. Chociaż historia Van Gogha, pokazała coś zupełnie innego. No, ale on akurat skrócił sobie żywot. Można tylko gdybać, co jeśli żyłby dłużej. Podsumowując: trzeba robić swoje. Czasami w pocie czoła, czasami z chłodnym wiatrem w gorący dzień, a czasami, kiedy jest bardzo przygnębiający i napawający smutkiem czas. Oby wynikiem pasji były profity, jako skutek uboczny, a nie odwrotnie: profity, które napędzają działanie.
Przypomniała mi się książka Jacka Londona pt. Martin Eden. Chociaż nie napędzała go wena, a miłość, skończyło się to dla niego tragicznie.
Na koniec.
Słowo ma ogromną moc i może być powielane w formie zapisu, w dowolnej ilości egzemplarzy, oraz – słowo nie umiera, a jako narzędzie pozwala oddziaływać na wyobraźnię. Siła tworzenia i kreowania rzeczywistości takich, w których autor decyduje o wszystkim… to, jak posiadać magiczną moc.
Pozdrawiam i klik ode mnie
pożądaniem. oczy. – a np. pożądaniem – oczy.
Czułem się dobrze. W końcu. – Czułem się dobrze… w końcu. (to tylko luźna propozycja)
Poza tym, takich chwil nie warto mącić takimi ruminacjami
toteż wtedy zwyczajnie zamrugałem oczami i postanowiłem nie przejmować się klarownością osi zdarzeń, a raczej jej wyraźnym brakiem. – wychodzę z założenia, że w niektórych przypadkach czasem – mniej, znaczy lepiej. Nie przejmować się klarownością osi zdarzeń. Może: postanowiłem nie przejmować się tym, co się dzieje.
wielkie okno z pordzewiałem, metalowym szprosem dzielącym je na dziesiątki niewielkich, prostokątnych tafli. – literówka. Nie mam pojęcia, co to jest szpros :-)
Za oknem, też, jak zwykle, – wybiija z rytmu, jest zbyteczne.
nieproblematyczną, w przeciwieństwie do tej jej odmiany – do jej odmiany. Bo wychodzi z tego coś na kształt: jejo jaja juju, wiesz, co mam na myśli.
Tam, w ogóle, nie było nic mrocznego, choć z tych całych opisów możliwe, że wywnioskujecie coś innego. – Tam, w ogóle, nie było nic mrocznego, choć z opisów możliwe, że wywnioskujecie coś innego.
Owo przedziwne światło sączyło się również do wnętrza kuchni spomiędzy spękanych tynków i szczelin między drzwiczkami drewnianych szafek. – rozumiem, że to pewna forma stylu w narracji: coś podobnego, jak u Lovecrafta, czy Poe, i jeśli to świadomy zabieg literacki, to ok. Przyjmuję.
Otóż stanowiła bardzo, ale to bardzo miłą odmianę, zwłaszcza w kontraście do całokształtu tych wszystkich zdarzeń, o którym to jednak powiem nieco później. – literówka.
Dobra. Koniec łapania, skupiam się na fabule. Zaraz wracam…
Miałem wrażenie do samego końca, że chyba nie sprawdziłeś przed publikacją tekstu. Przyznam, że trochę się męczyłem czytając, ale chciałem się dowiedzieć coś więcej o bohaterze. Ale dowiedziałem się niewiele, niż tylko, że 1. miał sen, 2. wybudził się i była naparzanka, wybuchy, nafaszerowali go tramadolami, stracił rękę i nogę, ale niewiele czuł.
Jestem odrobinę rozczarowany, ponieważ coś mi świta, że kiedyś czytałem Twój tekst na NF i był naprawdę dobry. Aż sprawdzę i dam znać, czy faktycznie tak było.
Myślę, że to opowiadanie ma potencjał, ale trzeba by nad nim jeszcze popracować.
Pozdrawiam ciepło w wyjątkowo chłodny i deszczowy dzień.
Tak, to był: Predyktor
Dla mnie narracja pierwszoosobowa wydaje się być trudniejsza… na chwilę obecną. Nie wiem, jak będzie za jakiś czas. Pozdrawiam ;-)
Cześć, HollyHell91
Dużo dialogów, które momentami wydawały mi się rozciągać w nieskończoność. I np. określenie: chaos burzy, oblepiła mgła, zwróciły moją uwagę. Określenie: powiedział mój mąż, w dialogach, jest w domyśle, czytelnik wie, że chodzi o Piotra, dlatego wydaje mi się zbyteczne. Sporo jest opisów Anny i Piotra, czynności, jakie wykonują, co dla mnie było nudzące.
Natomiast zwrot akcji i skierowanie odpowiedzialności za dokonanie zbrodni na starców, uważam za dobry pomysł.
I tak: kiedy Piotr się zastanawia, czy istnieją firmy sprzątające (nieczystości), jak również miejsca, gdzie rozkładały się jakiekolwiek organizmy, nie tylko zwierzęce, to tak, istnieją.
Czy zostałem przestraszony opowiadaniem? Niestety nie. Pomimo tego, że objętościowo jest sporo, bo prawie 50 tys.znaków. Nie czułem klimatu grozy. Możliwe, że to kwestia narracji. Gdyby użyć trzecioosobowej, i nie stosować ekspozycji już na początku, która tłumaczy historię szalonej Żanety i dzieci, stopniowo wprowadzać w tajemnicę, budować napięcie i rozwiązać dobrym twistem, to tak.
A może wyrosłem z krwawych scen, może się starzeję. Pewnie jedno i drugie.
Pozdrawiam
Dziękuję, że zaglądnąłeś
Pozdrawiam
chalbarczyk Barnaba i ja https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33352#koniec
Cześć, chalbarczyk
Ależ mnie ubawiło to opowiadanie :-) Już dawno nie czytałem tutaj czegoś tak zabawnego. Barnaba skojarzył mi się trochę z fornitem, chociaż u Kinga w Balladzie o celnym strzałem, stworzenie to miało inny wymiar. Szczególnie motyw z dokarmianiem Barnaby i pojeniem z nakrętki. W scenach walki ze skrzatami, widziałem trochę Gremliny, a woda zapomnienia przypomniała mi o Man in Black. Pomijając wszelkie moje skojarzenia, opowiadanie Twoje uważam za bardzo dobre. Widać lekkość z jaką piszesz, co wskazuje na dobry warsztat, i przede wszystkim masz to coś, co potrafi rozbawić. Nie wiem, czy to dlatego że chodziło o skrzaty, ale chyba nie :-) Ukłon ode mnie.
Udaję się do klikarni.
Ps. W Lublinie macie jeszcze ten bazarek, gdzie chudy mężczyzna sprzedaje herbatki z całego świata, wołając, jakie są smaczne i zdrowe?
Pozdrawiam ;-)
Przejmująca historia Terryego. Waleczne serce i ogromny hart ducha. Pozdrawiam
Cześć, Zetrix. Bardzo dużo niewiadomych jak na szort. Podobnie, za regulatorzy, nie wiem o co chodzi. Proponuję rozwinąć wątek. Pozdrawiam
Ambush
Piekło – Niebo https://fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/33348#koniec
Cześć
Jest kilka literówek, ale zapewne ktoś zwrócił na to uwagę. Opowiadanie napisane bardzo dobrze pod względem warsztatu. Nie powiedziałbym, że bohaterowie są niesympatyczni. Zarysowałaś bardzo udanie charaktery postaci, co w tej objętości tekstu jest kwestią niełatwą. Nie ma tutaj zbytniego akapitu: tzn. nie dobijasz tekstu na siłę, wszystko jest konkretne i w temacie, co mi się podoba. Chociaż wątek fantastyczny mogłaś rozwinąć bardziej – dla mnie jest go trochę za mało. Poza tym spoko. Klik. Pozdrawiam.
Dzięki, Finkla. Pozdrawiam
Cześć, GOCHAW
Zauważyłem tu i tam trochę niezręczności językowych i momentami dialogi wydawały mi się zbyt (ugrzecznione), a może trafniejsze byłoby określenie nienaturalne. Poza niedogodnościami, historia ładna, kolorowa, zmienna i zaciekawia.
Szczególnie podobał mi się pomysł z rzeką spacerujących żelek :-) Jak coś przekręciłem, to przepraszam, bo padam na twarz, choć pora wczesna.
Pozdrawiam