- Opowiadanie: Hesket - Szepty

Szepty

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy, Użytkownicy III, Użytkownicy II

Oceny

Szepty

 

 

Niektórzy kochają ptaki, inni tylko słyszą ich śpiew, ale bywają tacy, którzy najchętniej pozbyliby się ich z uśmiechem na twarzy.

Stefan nie lubił zwierząt, a o tym, co wydarzyło się wczoraj, najchętniej by zapomniał. Księgowym chciał być odkąd pamiętał. Od zawsze lubił liczyć. Będąc dzieckiem, dzielnie reprezentował szkołę na olimpiadach, oraz, przede wszystkim, siebie. Uwielbiał chwile, w których jego matka, chwaliła się zdobytymi przez niego medalami i tandetnymi pucharkami, a robiła to wszędzie i zawsze, gdy tylko nadarzyła się okazja.

– Stefcio jest taki zdolny – mówiła, głaszcząc go po głowie z czułością. – Niech twój tatuś żałuje teraz, że nas zostawił. – Nigdy też nie dała poznać po sobie, że w takich chwilach, oprócz złości, czuła ogromny smutek, który wżerał się w jej serce. Umarła na zawał, tuż przed osiemnastymi urodzinami syna. Wtedy zrozumiał, że jeśli nie pozbiera się w całość szybko i sprawnie, świat pochłonie go, jak wielka rzeka – martwa płotka popłynie z prądem. Nikt nie uroni łzy z tego powodu.

Zatrudnił się, jako kelner w nowo otwartej restauracji. Błyskawicznie chłonął uwagi i poprawiał to, co mógł, a czego nie potrafił zrobić, zostawiał za sobą. Pracował za najniższą stawkę i doskonale wiedział, że szef nie znajdzie drugiego naiwniaka, który zająłby jego miejsce. Nie było lekko – harował za dwóch i oszczędzał zarobione pieniądze. Minął rok i odłożył tyle, że mógł przeprowadzić się do niewielkiej kawalerki. Chciał zacząć wszystko od nowa.  

To, co wydarzyło się wczoraj, wracało do niego przebłyskami, jak powidoki w ułamkach sekund, jawiło się koszmarem. I nie, nie był to krwiożerczy stwór wypełzający spod łóżka. Prześladowały go liczby… czerwone, wielkie jarzyły się, zawieszone przed twarzą, mrugały przygasając, znikały. Później wszystko zaczynało się od nowa. Nie mógł pogodzić się z myślą, że gdzieś popełnił błąd. Liczby nie mogły go zawieść. Jednak tym razem coś poszło nie tak, gdzieś po drodze zaistniała pomyłka.

Czuł krople zimnego potu, spływające po policzku. Leżał na łóżku, owinięty szczelnie kocem, niczym wielka larwa czekająca na przeistoczenie. Wcisnął twarz w poduszkę.

– Nie! – krzyknął. Nie mając czym oddychać, poderwał głowę i spojrzał na wiszący nad wezgłowiem obrazek z komunii, przedstawiający Jezusa, dobrego pasterza.

– Dlaczego mi to robisz?! – Z wyrzutem patrzył na postać, niosącą na ramionach dziwnie uśmiechniętego baranka. – Usuń to z mojej głowy! – wrzeszczał. Zeskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki. Przeglądał się w lustrze, rozciągając palcami powieki. Przekrwione oczy piekły go i łzawiły. W pewnym momencie, gdzieś wewnątrz głowy usłyszał szept:

Skończ to. Spójrz w prawo.

Na niebieskiej, plastikowej półce, stał czerwony kubek, a w nim przybory do mycia zębów.

Bił się z myślami. Drżącą ręką sięgnął po szczoteczkę. Gryzł ją przez kilka sekund.

Zrób to – zachęcał głos. Zrób to!  

Rozkaz przez krzyk. Wybuch. Pragnienie wolności.

– Daj mi wreszcie spokój – błagał. Przytrzymał się umywalki i spojrzał na swoje odbicie. Uniósł szczoteczkę.

Wkładał ją do ucha powoli. Przerwała błonę bębenkową, następnie przebiła ślimak i zatrzymała się tuż przed nerwem przedsionkowym. Stefan zdawał się nie widzieć kapiącej na podłogę krwi. Złapał nożyczki i wbił je sobie z całej siły w lewo oko.

Znieruchomiał, jakby czas się zatrzymał. Martwy, runął na zimne płytki.

 

ilustracja: Bartłomiej Kalinowski/ Hesket

Koniec

Komentarze

Witaj. :)

Swoim zwyczajem zaczęłam sprawdzać interpunkcję, ale fabuła wciągnęła mnie za szybko i dałam spokój. :) Szokujący tekst. :( 

Klikam za oddanie emocji bohatera. 

I, niezmiennie, za rysunek. yes

Pozdrawiam serdecznie. :) 

Pecunia non olet

Dzięki, bruce 

Pozdrawiam

Dobrze, że dałeś tag choroba psychiczna, bo bez niego nie akceptowałbym finału.

Będąc dzieckiem, dzielnie reprezentował szkołę na olimpiadach, oraz (przede wszystkim, siebie).

wolałbym: …oraz, przede wszystkim, siebie 

Pozdrawiam :)

 

Cześć, Koala

Dzięki za czytanie. Pozdrawiam

Hmmmm. Miałam nadzieję, że jakoś dojdziesz do Banacha, a tu choroba zamiast fantastyki.

Babska logika rządzi!

Finkla, cóż. Tak wyszło :-) Pozdrawiam

Fajne, zgrabne. Końcówka zaskoczyła, nic jej nie zwiastowało.

Dzięki, lenti. Pozdrawiam

Błąd, niepowodzenie mogą zatruć życie. Choroba, samobójstwo to są delikatne sprawy i trzeba z nimi uważać, jak się je wciąga do opowiadania. Mam mieszane uczucia.

Dzięki, AP za opinię. Owszem, są delikatne, ale czasami wręcz odwrotnie. Nie czuję się zobowiązany do tłumaczenia. Niech wystarczy tylko, że temat znam, może nawet za bardzo. Pozdrawiam

Niech wystarczy tylko, że temat znam, może nawet za bardzo.

Tak czułem i nie dopytywałem, a tym bardziej nie oczekiwałem tłumaczenia.

Również pozdrawiam!

Hekseice!

Jest moc i jest też artystyczny język, który kojarzy mi się z Twoimi tekstami. Oczywiście jest też zacny obrazek.

Stefan nie lubił zwierząt, a to, co wydarzyło się wczoraj, najchętniej by zapomniał.

Może lepiej: a o tym, co wydarzyło się wczoraj.

Uwielbiał chwile, w których jego matka, chwaliła się zdobytymi przez niego medalami i tandetnymi pucharkami za zdobycie pierwszego miejsca; a robiła to wszędzie i zawsze, gdy tylko nadarzyła się okazja.

Powtórzonko.

 

Tekst jest króciutki, a mimo to napięcie w ostatniej scenie pulsuje i przeraża. Widać, że nic nie jest przypadkowe.

Klikam, bo wrażenie jest mocne.

Pozdrawiam!

Cześć, beeeecki

 Wprowadziłem poprawki. Dzięki za wyłapanie, dobre słowa i klika. Pozdrawiam.

Dzięki za dobrą, acz napawającą grozą lekturę Heskecie (i przepraszam za literówkę w pseudonimie w poprzednim komentarzu). Pozdrawiam!

Nic nie szkodzi :-) Pozdrawiam

Przyznam, że to bardzo dobry szort. Napisany bardzo zgrabnie, wciągająco i z napięciem. Pointa zaskakuje!

Ilustracja fantastyczna! 

 

Pozdrawiam serdecznie.

 

 

Klikam

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Cześć, GOCHAW Dziękuję. Pozdrawiam

Cześć, Heskecie!

 

Mnie niestety tekst nie przekonał. Skoro zarabiał minimalną stawkę, to jak udało mu się po roku odłożyć na kawalerkę? Chyba, że minimalna stawka to około 20k na rękę, w takim wypadku się nie czepiam. A może w tym fragmencie ukryta jest fantastyka? Bo fantastyki zdaje się w ogóle zabrakło (samobójstwo jest efektem choroby psychicznej, prawda?).

 

Zakończenie jest mocne, ale nie dostrzegam związku z resztą szorta.

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Cześć, cezary_ cezary To prawda,.szort nie zawiera fantastyki. Jest wyraźnie napisane, że: mógł przeprowadzić się do kawalerki. Nie ma nigdzie napisane, że odłożył na kawalerkę. Proszę czytać ze zrozumieniem. Od razu napiszę, ponieważ dostałem info. że to członkowie loży sczytują głosy od użytkowników na bibliotekę. Proszę zwrócić uwagę przy na to szczytowanie. Przyznam, że trzeci raz upominanie się w tym względzie trochę mi uwłacza. Rozumiem raz, czy dwa przeoczyć, ale nie trzy. Dotyczy to nie tylko szorta Szepty, ale i wcześniejszych opowiadań. Pozdrawiam.

Nie ma nigdzie napisane, że odłożył na kawalerkę

Okej, moj błąd. W życiu nie spotkałem się z sytuacją żeby ktoś odkładał pieniądze żeby wynająć lepszy lokal…

 

Od razu napiszę, ponieważ dostałem info. że to członkowie loży sczytują głosy od użytkowników na bibliotekę. Proszę zwrócić uwagę przy na to szczytowanie. Przyznam, że trzeci raz upominanie się w tym względzie trochę mi uwłacza. Rozumiem raz, czy dwa przeoczyć, ale nie trzy. Dotyczy to nie tylko szorta Szepty, ale i wcześniejszych opowiadań.

Do takich uwag służy odpowiedni wątek w hydeparku.

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

cezary_cezary Przyjmijmy, że jest to pseudo wątek fantastyczny :-) Bohater odkłada na wynajem. Pozdrawiam

Pasmo osobliwych wydarzeń zwieńczonych tragicznym finałem. Czytało się dobrze, choć nie mogę powiedzieć, że z przyjemnością.

 

Przytrzymał się zlewu i spojrzał na swoje odbicie. → Zlew montuje się w kuchni, a tu rzecz dzieje się w łazience, więc: Przytrzymał się umywalki i spojrzał na swoje odbicie.

 

Złapał za nożyczki i wbił je sobie z całej siły w lewo oko. → Złapał nożyczki i wbił je sobie z całej siły w lewo oko.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć, regulatorzy

Dziękuję za odwiedziny i przeczytanie. Może następny tekst wysmażę ze szczęśliwym zakończeniem. Często intencje mam dobre, ale gdzieś po drodze zjeżdżam w inną stronę. Pozdrawiam.

Heskecie, jestem pewna, że napiszesz jeszcze wiele tekstów, które przeczytam z prawdziwą przyjemnością. Powodzenia!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka