Profil użytkownika

Piszę, bo lubię...

komentarze: 196, w dziale opowiadań: 189, opowiadania: 115

Ostatnie sto komentarzy

Witam,

 

Pomysł na konkurs super. Sporo pracy przed przyszłymi uczestnikami, ale myślę, że warto. Dobrze, że “deadline” jeszcze daleko. Pytanie jest następujące: To, że mają być polskie realia jest jasne jak słońce, ale co oznacza, że potwory, duchy muszą być zakorzenione w naszej kulturze? Nie można zaimportować ich z literatury zachodniej, a najlepiej samemu wymyśleć na potrzeby opowiadania/audiobooka??

 

pozdrawiam

Witam,

 

grzelulukas, ośmiornica, Black Rose – Dziękuję za przeczytanie i jeśli się mniej lub bardziej podobało to niezmiernie się cieszę;)

 

Pozdrawiam

Cześć Finkla,

 

Dzięki przede wszystkim za odkopanie i przeczytanie tego, dość długiego tekstu. To takie na wpół fantastyczne opowiadanie. Właściwie o to mi chodziło, żeby nie wiadomo było, na ile w tym urojeń głównych bohaterów, a na ile prawdy. Możliwe, że za taką koncepcją nie przepadasz;) Co do tego fragmentu ze zniknięciem Maxa, to muszę przyznać, że mi również trochę to zgrzytało, ale jakoś nie potrafiłem inaczej owego zniknięcia rozwiązać, więc możliwe, że nieco przerobię jeszcze ten wątek. Warunki pogodowe podczas zdobywania szczytu zmieniły się, zła pogoda zastała ich w trakcie powrotu, a kiedy wychodzili nie były jeszcze najgorsze. Druga sprawa jest taka, że z doświadczenia i obserwacji innych wiem, iż jeśli się taki zapalony miłośnik górskich wędrówek na coś uprze, to logika nie zawsze jest sprzymierzeńcem:)

 

Pozdrawiam

Przeczytałem tylko połowę tekstów, a jeśli dobrze zrozumiałem, głosowanie jest do dzisiaj. Nie będę zatem żadnemu przyznawał 3 pkt., bo niesprawiedliwe byłoby to, nie znając wszystkich opowiadań. Wyróżnię natomiast dwa teksty, które najbardziej mi się spodobały:

 

2 – Mechaniczny, środkowy palec.

1– Beniowski wraca na Madagaskar

Cześć,

 

feniks, Anet, Krar85 – dzięki za opinię. Jasne, nie była to jakaś super oryginalna historia, no może w nieco innej formie podana. Pozdrawiam

Cześć,

 

Nie pierwsza antynaukowa farsa, której miejscem akcji jest przestrzeń kosmiczna. Przyznam szczerze, że gdzieś do połowy tekstu ciężko było mi się wdrożyć i zrozumieć przesłanie, ale potem wszystko stało się bardziej klarowne. No i dobra, rozstrzygająca końcówka, zahaczająca o horror. Antynaukowych tez i teorii jest tu z pewnością pod dostatkiem. Długimi fragmentami opowiadanie ma charakter suchej relacji, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Powodzenia.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Kolejna w konkursie, kosmiczna, antynaukowa przygoda. Myślę, że warunki “antynaukowości” zostały w stu procentach spełnione. Jak zwykle u Ciebie humor społeczny na wysokim poziomie. Całkiem przyjemnie się czytało.

 

Pozdrawiam

Cześć Finkla,

 

Dzięki za komentarz. Oczywiście opowiadanie miało mieć lekko moralizatorski wydźwięk, że nic w życiu nie jest za darmo i nie obywa się bez konsekwencji;)

 

Pozdrawiam

Cześć Dawid,

 

Całkiem dobry tekst, aczkolwiek mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony fajny pomysł na tą nietypową maszynę kosmiczną, wykreowany świat, nazwiska, postacie itp., a z drugiej strony odniosłem wrażenie, że ciut za szybko akcja się toczy, jakby można byłoby rozszerzyć tekst i zdecydowanie bardziej “absurdalnym” go uczynić. Np. zaciekawiło mnie, jakim cudem główny bohater tak szybko przebiegł ten maraton (w tym sporcie wygrywa jednak genetyka i kondycja, a nie inteligencja;))?

Co do konkursu, to jak na mnie nieco zbyt “poważne” jest to opowiadanie, tzn. za mało absurdu, ale inni czytelnicy mogą mieć odmienne zdanie.

Wydaje mi się, że błędem merytorycznym jest sformułowanie: “Rekord ten, poprawiony o niemal pół godziny, był dla innych biorących udział w wyścigu…” Bardziej pasuje: “Wynik ten, lepszy od poprzedniego rekordu świata o niemal pół godziny…

Czytało się płynnie, bez większych przeszkód. 

 

Pozdrawiam

 

Cześć feniksie,

 

Fajnie się czytało, mimo kilku małych minusów, opowiadanie przypadło mi do gustu. Lubię takie absurdalne, geograficzne “political-fiction”, więc tym mnie pewnie przekonało. 

Dobry pomysł z tym dziedzicem dawnego kolonizatora (aż musiałem sobie przypomnieć kim był ów pan Beniowski), umiejętnie też wykorzystałeś absurdalne propozycje na rozwój wyspy, no i spodobała mi się dość smutna konstatacja, że na samym końcu “bogaci i wielcy” tego świata i tak będą chronić własnych interesów, nawet jeśli wymaga to wysłania wojsk na “Bogu ducha winnych” mieszkańców z drugiego końca Ziemi. No i są oczywiście polskie wątki:)

Opowiadanie wzbudza uśmiech, chociaż Twoje antynaukowe smaczki oraz celowe błędy są podane w dość “delikatny” i oszczędny sposób (nie potrafię inaczej wyjaśnić o co mi chodzi:)), co na pewno będą zarzucali Ci inni czytelnicy/uczestnicy konkursowych opowiadań. Również co niektórym nie spodoba się charakter nieco suchej, jakby sprawozdawczej narracji.

Chyba też tekst wymaga zadbania o poprawność językową i składniową, bo w paru miejscach coś mi zgrzytnęło. Np. nie jestem pewien czy poprawne jest użycie sformułowania: “surowce rolnicze”? Stawiałbym na to, że bardziej produkty czy półprodukty rolnicze, bo surowce występują raczej naturalnie, a rolnictwo to efekt działalności i przekształceń dokonanych przez człowieka.

Na pewno plusem (jak dla mnie) jest to, że opowiadanie jest nieco “inne” i odbiega od tematyki kosmosu, praw fizyki oraz tzw. “fantastyki przyszłości”, czyli robotów, podróży kosmicznych etc. Co nie oznacza, że w konkursie nie ma fajnych tekstów i w tym temacie.

 

Pozdrawiam

 

Cześć,

 

Przyznam szczerze, że nie jestem “znawcą” i “wielkim fanem:)” fizyki czy astronomii, więc z pewnością nie wyłapałem większości antynaukowych absurdów, które zaserwowałeś. Bardziej przemówiły do mnie te z wiedzy powszechnej (Taylor Swift jako przyszła prezydent USA czy rozszerzenie nazwy poczciwej konsoli do gier AMIGA;)) 

Opowiadanie z początku mnie nie zachwyciło, bo przypominało trochę styl “Bajek robotów” Lema, których jakoś nigdy nie mogłem polubić, ale kryminalne podłoże zagadki tajemniczych pierwiastków i końcowy twist przypadły mi jak najbardziej do gustu.

Oczywiście czytało się lekko i bardzo płynnie.

 

“Najwyraźniej jedyniebirokaracji nie dało się…” – wcięło spację.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

NaN – dzięki za komentarz, cieszę się, że tekst trochę rozbawił. A co do konkursu, to zupełnie się z Tobą… zgadzam;) Napisałem nawet w przedmowie, że tekst nie jest raczej prześmiewczym antynaukowym bełkotem, tylko delikatną, absurdalną satyrą społeczną. Przyłączyłem się do konkursu, bo po części opowiadanie spełnia jego wymogi, ale nie było pisane wprost pod niego, więc nie spodziewam się sukcesu:)

 

Ambush – Dzięki za przeczytanie, klika i następnym razem będę pamiętał o “molestowaniu”… yyy przepraszam ściganiu Cię z betą:)

Cześć,

 

cezary – o.k., dzięki za wyjaśnienie. “Więźnia labiryntu” też nie oglądałem, ale ja nie jestem na czasie z serialami czy współczesnymi filmami z gatunku Sci-fi.

 

Bardjaskier – jasne, nie każdemu musi się podobać. Klimat jest absurdalny i pewne dlatego tajemniczy, ale ja nie uważam, że trzeba wszystko wyjaśniać czy odkrywać przed czytelnikiem, zwłaszcza jak tekst jest absurdem lub groteską. Oczywiście każdy ma swoje zdanie i to jest w porządku:)

 

skryty – dzięki za miłe słowa i cieszę się, że mamy podobne poczucie humoru:)

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Rzeczywiście mocno absurdalna, zabawna, piracka “Space opera” ci się udała. Niby ograne schematy, ale w takim “antynaukowym” ujęciu, dość świeże. Ciekawe są te wykreowane postacie, przedmioty itp. Ten fragment o łamaniu praw fizyki w próżni, w wyniku wierzeń w “Naukowy bełkot” jest świetny. Nieco smutne zakończenie jakoś też mi nie przeszkadzało i ma sens, chociaż Ogra dało się polubić;) 

Bardzo płynnie i z zaciekawieniem się czytało.

 

Pozdrawiam

Cześć Realuc,

 

Jako, że jestem zdeklarowanym miłośnikiem chodzenia po górach i fanem szeroko pojętej “Geografii” to antynaukowe smaczki przyrodnicze nie mogły mi się nie spodobać;) “Tąpnięcie topologiczne” – hmm… ciekawe:). Muszę przyznać, że twoja wiedza w tym zakresie jest całkiem niemała. Samo opowiadanie pod względem fabularnym czy kompozycyjnym również przypadło mi do gustu (no… może oprócz tej “sraczki” na końcu).

Tak tylko dla uporządkowania: Rozumiem, że akcja dzieje się w odległej przyszłości, gdzieś tam pojawił się chyba XXII wiek, ale w pewnym momencie “bohater” zdobywa najwyższy szczyt w “two thousand thirteen”, czyli 2013 – nieścisłość czy czegoś nie zrozumiałem?

 

Szybko się czytało, wciągnęło, dobry tekst.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Przyznam szczerze Bardzie, że jestem trochę zaskoczony. Nie spodziewałem się, że tekst może być niezrozumiały:) To zwykła historia maniaka gier komputerowych, który w dość pokrętnych okolicznościach doznaje “umysłowej” przemiany i którego spotykają niespodziewane konsekwencje. Podana w formie absurdalnej i trochę na wesoło. Tak jak pisałem przy komentarzu do cezary_cezary wbrew pozorom nie ma tu aluzji do seriali czy jakiś doktryn, a to co sugerował on w komentarzu jest mi nieznane. 

 

Storm – cieszę się, że było zabawnie i wciągnęło. Oczywiście taki miałem zamiar. Nie przepadam za poprawnością polityczną, więc lubię stosować takie sarkastyczne zabiegi;)

 

AP – dzięki za miłe słowa. Miało być lekko i zabawnie, więc jak się udało to duży plus. Wbrew pozorom moja “wiedza i umiejętności informatyczne” są nikłe, a korzystałem z tego co przyszło mi do głowy i podpowiadała wyobraźnia;)

 

 

Cześć,

 

SPW – usterka poprawiona.

AdamKB – Dzięki za komentarz. Jak się podobało to super.

Koala75 – Ja też dawno temu “rzuciłem” gry komputerowe i chyba lepiej dla mnie;)

cezary_cezary – Dzięki za szczegółową opinię. Pierwsza część rzeczywiście trochę przydługa, ale jakoś uznałem, że takie wprowadzenie ma sens. Nie wiem nic o “Doktrynie śmiertelności” czy serialu “Black Mirror”, więc nie mogę się do tego odnieść.

regulatorzy – Ja też nie wiem nic o współczesnych grach komputerowych, więc improwizowałem, jak tylko głęboko wyobraźnia dała się w wirtualnej rzeczywistości zanurzyć;)

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

grzelulukas – Dzięki za komentarz, tak jak w przypadku niektórych, innych użytkowników, uważam, że nawet lepiej, iż tekst nie wszystkim przypada do gustu. Bohater tego piwa nie wypił za dużo, a jaki jest powód jego zwidów to miała być dowolna interpretacja.

 

Krokus – Dzięki za miłe słowa i cieszę się, że Ci się podobało. Dokładnie tak jak napisałeś, tekst nie miał być ani odkrywczy, ani oklepany. Przede wszystkim miał być spójny, nieco enigmatyczny i zabawny. Fajnie, że jakoś to wyszło.

Cześć,

 

Przeczytałem wszystkie konkursowe teksty (zakwalifikowane), więc w następujący sposób rozdzielam 4 punkty:

 

Ambush – Oko zmruż – 1 pkt.

AP – Szczęście Jakuba – 1 pkt.

skryty – Jak narkotyki popsują ci święta – 0,5 pkt.

Bardjaskier – Kevin… – 0,5 pkt.

NaN – Święta w Ostatnim Mieście – 0,5 pkt.

cezary_cezary – Świąteczny bigos… – 0,5 pkt.

 

Oczywiście nie oznacza to, że inne opowiadania nie stały na wysokim poziomie, ale gusta są różne:)

 

Dziękuję za udział w konkursie i pozdrawiam wszystkich czytelników!

 

Cześć Krokus,

 

Rozumiem, że członek “jury” nie może brać udziału w konkursie, dlatego limit znaków go nie dotyczył;)

Samo opowiadanie jest sympatyczne, dowcipne, chociaż jak dla mnie rzeczywiście przesłodzone. Szczegółowy opis wyścigu reniferów przypomina mi niemal relację z zawodów żużlowych:) Przyjemnie i szybko się czytało.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Finkla – Dzięki za komentarz. Historia celowo jest taka zwyczajno-niezwyczajna, a fantastyka tylko tłem. Podobnie jak główny bohater, którego rzeczywiście ciężko polubić.

 

Shanti – Pewnie, że nie każdemu musi podobać się ten tekst. Ja akurat lubię pisać i czytać opowiadanie, które są niejednoznaczne w odbiorze (enigmatyczne), mocno absurdalne, a element fantastyczny jest tak jakby dodatkiem. Również dzięki za przeczytanie i wypowiedź.

 

Pozdrawiam

Cześć Irka_luz,

 

Przyjemne, sympatyczne, optymistyczne i wzruszające opowiadanko. Lekkie, aczkolwiek wywołało sporo emocji. Dobrze, że zostawiłaś takie otwarte zakończenie, które różnie można interpretować. Nieco różni się od większości konkursowych tekstów.

Osobiście podobają mi się te filmowe nawiązania, ale nie może być inaczej, bo sam często je stosuje;)

 

Powodzenia w konkursie i pozdrawiam.

 

Cześć ostam,

 

 Nietypowe to opowiadanie, pozostawiające czytelnikowi szerokie pole do interpretacji, zmuszające do zastanowienia się nad sensem tekstu i wnioskami z niego płynącymi. Czyta się jednak płynnie, bez większych przeszkód.

Osobiście lubię teksty “trudne”, nieco oniryczne, przybierające konwencję snu, w których nie wszystko jest jasne. Oczywiście jeśli autor tak tego nie zagmatwa i nie przedobrzy, że już kompletnie nie wiadomo o co chodzi:) Ty tego na szczęście nie zrobiłeś. Jeśli dobrze zrozumiałem, to wniosek z tej spiętej klamrą fabuły jest taki, że tak naprawdę istotna jest tylko teraźniejszość (i nie potrzebuje ona żadnego ducha), bo to wtedy podejmujemy decyzje, które będą miały swoje określone konsekwencje. 

Czasami akcja/narracja wydaje się mocno rozproszona, ma pewne, wyraźne przeskoki, co sprawia, iż domyślam się, że chyba rzeczywiście nie miałeś zbyt wiele czasu na pisanie i kończyłeś opowiadanie na ostatnią chwilę. Ogólnie jednak na plus.

 

Powodzenia w konkursie i Pozdrawiam.

Cześć Finkla,

 

Przyjemny w czytaniu, całkiem zabawny szort. Można traktować go wręcz alegorycznie. Nie chcę zabrzmieć jak mizogin, ale czytając opowiadanko, pomyślałem sobie nad tym, ile takich “jemioł” i straconych lub prawie straconych “jemiołuszków” jest wśród gatunku “homo sapiens”;)

Co do konkursu, to chyba rzeczywiście trochę mało “świąteczny” jest ten tekst, a i “urban fantasy” mocno naciągane, bo jak rozumiem z miastem wiąże się tylko to, iż gdzieś tam znajduje się ten park z dębem w roli głównej:)

 

Powodzenia w konkursie i Pozdrawiam.

 

Cześć Ananke,

 

Bardzo krytyczny komentarz, za który również dziękuję;) Już odnoszę się do niego:

 

– Oczywiście narrator raz używa języka potocznego, a raz bardziej oficjalnego to fakt, ale wbrew pozorom ta narracja wcale nie jest nieprzemyślana.

 

– Na początku rzeczywiście jest to trochę skrót z życia Kevina, a i przydałoby się pewnie więcej rzeczy “pokazać” niż “powiedzieć”, jednak jak przyznawałem we wcześniejszych komentarzach, taką formę tekstu wymusił przede wszystkim limit znaków oraz presja czasu. Zabrakło mi go po prostu na kolejne redagowanie tekstu.

 

– Twój mózg krzyczał chwilami: “To nie ma sensu!”, ale mój mózg krzyczał: “To właśnie ma sens:)”, kiedy kolejni goście przedstawiają się Kevinowi i tym samym zaznaczają jak bardzo nieprzypadkowo spotkali się razem i jak mocno nieprzypadkowym gościem według nich może być sam Kevin.

 

– Te “dziwne” określenia jak je nazwałaś, również nie są przypadkowe, bo ja jednak uznałem, że lepiej trochę urozmaicić tekst pod względem językowym (uwzględniając przy tym pewne niedogodności dla czytelnika) niż 100 razy powtarzać słowo “Kevin” w tak krótkim opowiadaniu. Dla mnie to było korzystniejsze.

 

– Związek przyczynowo-skutkowy jak najbardziej istnieje i chyba większość czytelników też go zauważa. Kevin spotyka mnóstwo charakterystycznych postaci z filmów, książek, dowiaduje się o sobie czegoś, czego wcześniej może nie zauważał, poczuł się zagrożony, nabył jakiejś refleksji i być może głównie dlatego uznał, że lepiej do tych rodziców na drugi dzień zadzwonić.

 

Jest to tekst pisany z dużym dystansem, bardziej jako absurd i moralizatorska przypowieść niż “poważne” opowiadanie i dlatego wygląda on tak a nie inaczej. Dodatkowo koncepcja ta wymuszona jest krótką formą, regulaminowymi założeniami i świąteczną atmosferą. Myślę, że głównym powodem Twojego niezadowolenia jest to, iż prawdopodobnie zbyt “poważnie” do niego podeszłaś, bez uwzględnienia celowości niektórych założeń, świadomych uproszczeń i dystansu z jakim autor go opracowywał.

 

Oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu, są tacy którym mocniej się spodoba, niektórym trochę mniej, a jeszcze innym w ogóle i to też jest o.k. Nawet wolę pisać takie teksty, które wzbudzają dość skrajne emocje niż opowiadania nijakie, pobieżnie przejrzane przez czytelników, o których właściwie niewiele można powiedzieć:)

 

Pozdrawiam!

 

Cześć Black Rose,

 

Przeczytałem tekst, kilka komentarzy pod nim i właściwie mogę powiedzieć, że moje zdanie jest podobne do pozostałych czytelników. Nie będę powielał zarzutów dotyczących licznych błędów językowych, czy nagle zerwanego zakończenia.

Odnoszę wrażenie, że nie do końca ustaliłaś sama ze sobą, na co chcesz postawić główny, fabularny nacisk i przez to nie wiadomo, czy miał to być tekst o zgubnym wpływie narkotyków, czy opowiadanie o jakiejś skomplikowanej, rodowej tajemnicy. Jedno i drugie średnio wyszło. Limit znaków można było przedłużyć do 20 tyś, więc dało się to rozwinąć dalej, a jak chciałaś zmieścić się w 15 tyś, to można było lepiej przemyśleć kompozycję.

Szkoda, bo początek był naprawdę ciekawy. Tajemniczy jeździec na czarnym koniu, przybywający do położonego na odludziu zamku, w trakcie śnieżnej zamieci… to zapowiadało niezłą, gotycką historyjkę;)

Myślę, że jest to materiał do przemyślenia, przeanalizowania i rozbudowania, także jeszcze będzie z tego naprawdę dobre opowiadanko. Trzymam kciuki:)

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

JolkaK – dzięki za odwiedziny i komentarz. Skorzystałem z kilku Twoich podpowiedzi, w kwestii poprawek.

 

Anet – Cieszę się, że Ci się podobało:)

 

Irka_Luz – Kevin filmowy, bo i autor filmowy;) Dzięki za miłe słowa.

 

regulatorzy – jak zawsze na straży i oczywiście naniosłem poprawki. Zamieniłem “zjechali windą w dół bloku” na “zjechali windą na parter bloku”, chyba lepiej. Dzięki

Cześć chłopaki,

 

AP – Dziękuję i fajnie, że się podobało. Oczywiście napisałem o Frankensteinie tak, jak przyjęło się to w świadomości ludzi (prawdziwym Frankensteinem był jego stwórca), a Kevin jest dokładnie takim samym kinomanem jak autor tekstu:)

 

adam_c4 – Pewnie, że mogłem więcej rzeczy pokazać niż opisać, ale przyznaję że ciężko było już z czasem. Nieoczywiste zakończenie było w pełni zamierzone, chciałem zostawić furtkę dla domysłów, czy rzeczywiście nasz bohater usłyszał to co usłyszał, czy tak naprawdę chciał to usłyszeć. Więc cieszę się, że tak to zinterpretowałeś. 

 

Pozdrawiam

Cześć JolkaK,

 

Zabawne, ciepłe i intersujące opowiadanko napisałaś. Może trochę za słodkie, ale przecież mamy okres świąteczny! Jest humor, jest wyczucie smaku, jest dopięta od początku do końca historia. Zazwyczaj nie przepadam za Fantasy, czyli wszelkimi ogrami, elfami, itp. krasnoludami, ale w wersji na wesoło, nieco absurdalnej jestem w stanie to strawić. I Twoje trawiło się całkiem nieźle, jak te pierniczki, wspomniane w tekście:)

PS I chyba rzeczywiście trzeba byłoby przejrzeć tekst pod kątem błędów, bo gdzieś tam brakowało przecinków, gdzieś tam zjadłaś spację czy literkę.

 

Powodzenia w konkursie i Pozdrawiam.

Witam,

 

Koala75 – fajnie, że wpadłeś i cieszę się, że “misio” jest zadowolony:)

 

Ambush – dzięki za wizytę i miło mi, że tym razem za dużo nie sknociłem, a opowiadanie przypadło Ci do gustu;)

Hej Bardjaskier,

 

Dzięki za to, że wpadłeś, za komentarz i opinię. Cieszę, że opowiadanie wzbudziło dość pozytywne skojarzenia. Oczywiście zgadzam się z Tobą, że charakterystyka głównego bohatera została ledwo muśnięta, a jego przemiana jest dość szybka i zaprezentowana w sposób naiwny/płytki. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że pogłębianie psychologii postaci oraz mocniejsze akcentowanie tej wewnętrznej przemiany, wymagałoby napisania o wiele dłuższego tekstu, wykraczającego znacznie poza konkursowe limity. Najzwyczajniej w świecie zabrakło mi też na to czasu. Ale być może jest to dobry materiał na przerobienie tekstu na dłuższą wersję, tak już poza konkursem…

 

Dzięki i pozdrawiam.

 

 

A i oczywiście witam oraz pozdrawiam przedstawiciela Szanownego Jury!

Cześć,

 

Początki pisarskie są ciężkie i nie początki zresztą też:) Ale próbować trzeba… Historia nie wciągnęła mnie, ale głównie dlatego, że nie przepadam za takim gatunkiem. Elfy, magowie, dziwne krainy itp. to zupełnie nie moje klimaty. Poza tym jest to fragment opowiadania, chyba lepiej zaznaczyć to przed wrzuceniem tekstu, no i raczej nie dodawać nieukończonych tekstów jako konkursowe.

Liczne błędy językowe, stylistyczne nie ułatwiają zadania czytającemu, tu warto skorzystać z pomocy innych i/lub przynajmniej kilkukrotnie przeczytać tekst przed wrzuceniem (sam mam z tym jeszcze spore problemy).

 

Powodzenia w pisaniu i pozdrawiam!

Cześć Shanti,

 

Rzeczywiście strasznie to przygnębiające i niepozostawiające absolutnie żadnej nadziei opowiadanie. Do końca liczyłem na to, że główny bohater ogarnięty resztkami wyrzutów sumienia i atakiem sentymentów pomoże dziewczynce, ale jednak wybrałaś inną koncepcję. Nie jestem fanem literatury “postapo”, ale dobrze wykreowałaś świat przyszłości i ciekawie przedstawiłaś nietypowe śmieciowisko.

Duża liczba wulgaryzmów zapewne jest uzasadniona fabularnie, aczkolwiek mi osobiście trochę to przeszkadzało. Również temat alkoholu jak dla mnie ciut za mocno jest zaakcentowany i zbyt często przypominany.

Całościowo, podobało mi się.

 

Powodzenia w konkursie i Pozdrawiam.

 

 

Hej,

 

cezary_cazary – Dzieki, że wpadłeś i skomentowałeś. No właśnie ta końcówka mi akurat pasuje, bo jest dość enigmatyczna, czyli daje do myślenia, czy ten cały horror nie jest jakoś z góry ukartowany, czy tylko głównemu bohaterowi tak się wydaje, iż usłyszał nawet samego V.Price’a.

 

NaN – Również dziękuję za komentarz i odwiedziny. Wezmę pod uwagę Twoje spostrzeżenia. Spoiler może niepotrzebny, ale podczas pisania wydawał mi się uzasadniony. Katedra stoi na uboczu to fakt, a wcześniej bohater w niej nie był tylko przechodził obok… Czemu nie, skoro lubi szukać przygód?;) Dla mnie logiczne. 

 

Dzięki i pozdrawiam.

Cześć HollyHell91,

 

Opowiadanie wciągnęło i dobrze oddało klimat XIX– wiecznej Anglii. Oczywiście językowo czy stylowo jest o.k. i nie ma do czego się przyczepić. Poruszona została tematyka eksperymentów medycznych i dziwnych, tzw. znachorów, którzy zapewne zbierali żniwo w owych czasach, nie tylko na Wyspach zresztą. Mam tylko pewne wątpliwości, jeśli chodzi o dość przewidywalną fabułę. Jakoś w niczym mnie zaskoczyła, od razu wiadomo było, że narrator jest naiwną ofiarą jawnego oszustwa i tak też poszło do samego końca. Ale to może mój problem, że zazwyczaj w połowie tekstu, potrafię odgadnąć zakończenie i jego szczegóły.

 

Powodzenia w konkursie i Pozdrawiam!

 

 

Cześć skryty,

 

Bardzo dosłownie wykorzystałeś prezent konkursowy:) Tekst jest i zabawny i niepokojący jednocześnie. Oczywiście początek to dość instruktażowy, powszechnie powielany opis typowych ćpunów (chociaż nie wiem, bo od narkotyków osobiście trzymam się z daleka;)) Ale potem dzieją się już rzeczywiście dziwne i absurdalne rzeczy. Ścieranie niczym sera na tarce tej nietypowej gwiazdki, zmutowany renifer itp… no powiem Ci, że masz wyobraźnię. Trochę skonfundowany jestem końcówką, bo ciężko mi wyczuć czy to rzeczywiście dziwnym zbiegiem okoliczności dzieją się takie sceny, czy to kolejne haluny ćpuna, napędzane zapamiętaną historyjką. Nie psuje to odbioru całości, jest nieźle, tak jak się spodziewałem, groteskowo.

 

Powodzenia w konkursie i pozdrawiam.

Cześć AP,

 

Bardzo fajne opowiadanko, dowcipne i wzruszające jednocześnie. Poruszyłeś w nim ważny społeczny problem i podoba mi się to, że przedstawiony on został z perspektywy… ryby;) W ogóle nieźle oddałeś tu obecne, polskie realia. Świetne dialogi i dobry język. Natomiast końcówki albo trochę nie zrozumiałem, albo jakoś tak nie przypasowała mi do całości. Dość szybka ta przemiana karpia z chętnego do zjedzenia osobnika na spełniającą życzenia złotą rybkę oraz powrót Szymona vel Jakuba do tego dawnego, tajemniczego życia. Oczywiście to kwestia interpretacji.

 

Powodzenia w konkursie i pozdrawiam

Cześć Ambush,

 

Początek był dość leniwy i zapowiadał jakąś standardową, oklepaną, średnio ciekawą historyjkę. Ale potem przyszły fajerwerki i było tylko lepiej i lepiej. Ubawiłem się po pachy dialogami, a stylu pisarskiego i umiejętności językowych można się od Ciebie uczyć. Dobrze zbudowane napięcie, akcja nawet na chwilę nie zwalnia tempa.

Dwa razy zastanowię się, jak kiedykolwiek będę miał zamiar wynająć chałupę na jakimś odludziu w okresie świątecznym. No i na pewno nie będę zapraszał tam swojego szefa, chociażby “biedak” prosił na kolanach:)

Fajny klimat opowiadania i duża przyjemność z czytania.

Te cukierki w kształcie lasek trochę na siłę wrzucone w tekst, a co do gotyku to rozumiem, że w stylu gotyckim jest groza, bo akurat mi “gotyk” kojarzy się bardziej z jakąś XIX-wieczną czy wczesno XX-wieczną opowieścią.

 

Kto wie, czy będzie to jeden z mocniejszych kandydatów do wygrania konkursu?;) Pozdrawiam.

Cześć NaN,

 

Wizja postapokaliptycznego świata wykreowana została bardzo dobrze. Przypomniał mi się trochę “Blade runner”, trochę “Mad Max cz.3”, może nawet w tym pierwszym przypadku to celowy zabieg. Jest oko puszczone do czytelnika, cytat: “Przysięgam na radyjko Ojca Założyciela”, hmm… Czyżby jakaś aluzja do naszego, polskiego Ojca Dyrektora?:) 

 

Językowo nie mam prawa do niczego się przyczepić. Dialogi, konstrukcja zdań na wysokim poziomie. 

 

Nie jestem fanem opowiadań, których akcja dzieje się w dalekiej, odległej przyszłości, ale Twoje dobrze się czytało, nie zmęczyło mnie. Muszę zgodzić się z BosmanMat, że tekst prawdopodobnie padł ofiarą limitu znaków i krótkiej formy. Mam mały niedosyt, bo wydaje się, że związki przyczynowo-skutkowe można byłoby rozszerzyć, zagęścić intrygę i rzucić więcej światła na motywacje głównych bohaterów. Co do zakończenia to kwestia bardzo indywidualna, ja nie jestem zwolennikiem teorii, że wszystko musi być podane na tacy i kończyć się optymistycznie, ale inni czytelnicy pewnie będą trochę zawiedzeni.

 

Całościowo to niezłe opowiadanie. Powodzenia w konkursie i pozdrawiam.

Cześć,

 

Przyznam szczerze, że dość dziwne, wręcz osobliwe jest to połączenie świąteczno-religijnych wierzeń/skojarzeń z kosmicznym horrorem. Oczywiste odniesienie do filmu “Obcy – ósmy pasażer Nostromo” przypada mi do gustu, bo lubię tego klasyka Sci-fi. Momentami jest bardzo zabawnie, aczkolwiek (przynajmniej na początku) trochę chaotycznie. Pewnie nie każdemu też spodoba się spora liczba wulgaryzmów. Bardzo sprawnie napisane, zwłaszcza dialogi i sceny kiedy akcja przyspiesza. Powodzenia w konkursie i pozdrawiam.

Cześć,

 

Uważam, że to udany i zabawny szort. Zwłaszcza na końcu tekstu te komediowe wstawki robią różnicę i wychodzi z tego całkiem niezły komediohorror. Co prawda szybko zaczyna się jatka i tak już do końca, a liczyłem po trochu na jakiegoś twista lub nagłą zmianę akcji. No ale przecież to bardzo krótki tekst, więc może i lepiej, że zostałeś przy tej koncepcji. Powodzenia i pozdrawiam

Cześć,

 

Jak na taką a nie inną, przyjętą formę opowiadania, udało Ci się stworzyć naprawdę zabawny i mocno absurdalny tekst. Chylę też czoła przed Twoją wyobraźnią i opisem przyszłości, który nie tyle podany jest dosłownie, co wynika często z niedopowiedzeń i wątpliwości autora listów. Zgrabnie przeszedłeś od buta do konkursowej skarpety. Zazwyczaj nie przepadam za tekstami odnoszącymi się do odległej, mocno udziwnionej przyszłości, no chyba że jest to podane w formie absurdu/groteski, a Tobie to całkiem nieźle wyszło. Powodzenia w konkursie!

Cześć,

 

Dobry pomysł na krótkie, mocne, niestety również bardzo smutne (z perspektywy dziecka) opowiadanie. Nieźle poprowadzona narracja i dialogi, mimo pewnej przewidywalności wciągnęło mnie. Jest to z pewnością coś w rodzaju horroru, lub tekst na granicy horroru, chociaż na pewno pojawią się zarzuty, że nie ma tu za bardzo elementów fantastycznych. Powodzenia w konkursie!

Cześć. Nieco dziwny, dość obsceniczny horror, można powiedzieć, że „z pamiętnika psychopatycznego mordercy". Ciekawy pomysł, fabuła zręcznie poprowadzona, tzn. przeplatanie (wyimaginowanych?) scen morderstw z dialogami z lekarzem itp. Czytało się dobrze, myślę że do pełni szczęścia zabrakło jakiegoś elementu zaskoczenia, może po prostu rozbudowania fabuły, bo tak trochę zbyt szybko można domyślić się o co w tym wszystkim chodzi i jak się skończy. Jednak kreatywność na wysokim poziomie;) Pozdrawiam

Cześć. Krótki, taki zwyczajny i sympatyczny tekst. Nie ma tu w sumie elementu fantastycznego. Taka refleksja mnie naszła, że większość z nas jest i pozostanie tym Giovannim Inesistentem;) Pozdrawiam

Cześć. Uwielbiam górskie wspinaczki, więc przypomnienie geografii Tatr i umieszczenie jej w tekście jak najbardziej na plus. Sama fabuła nie jest odkrywcza, z drugiej strony to szort, na dodatek bardzo krótki, więc nie było potrzeby wymyślania rzeczy bardziej fantastycznych i w sumie niepotrzebnych. Czytało się płynnie, niezły tekst. Pozdrawiam

Hej,

 

GreasySmooth, Koala75, Anet – dzięki za komentarze. Tak właśnie miało być, zabawnie i gorzko, w tonie medialno-dramatycznym. Obiecuje, że w wolnej chwili posprawdzam te przecinki:)

 

Pozdrawiam

Hej regulatorzy,

 

Tekst napisany był ładnych parę miesięcy temu, ale dziękuje za zwrócenie uwagi na błędy, które właśnie zostały poprawione, podobnie jak inne językowe niezgrabności, jakich wcześniej nie zauważyłem. Myślę, że teraz wygląda to trochę lepiej.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Tekst przypadł mi do gustu. Dobry pomysł, fajnie wykreowany świat, ciekawa historia. Zazwyczaj z dystansem podchodzę do takich “spiskowych”, “postapokaliptycznych” wizji przyszłego świata, ale twoje opowiadanie potrafi wciągnąć. Udało Ci się zgrabnie wykreować prawdopodobną przyszłość, na podstawie obecnych obserwacji. Filozoficzne przemyślenia jak najbardziej uzasadnione i nie psują odbioru tekstu. Trochę szkoda, że fabuła kończy się w takim a nie innym miejscu, mogło to być nawet dłuższe i bardziej rozbudowane opowiadanie, ale pewnie mniej osób zdecydowałoby się przeczytać. Przeanalizuj jeszcze pod kątem drobnych literówek i usterek językowych, bo wydaje mi się, że kilka gdzieś się pojawiło, typu: “wszystkiej”, ale nie jestem tu wielkim ekspertem;)

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

zygfryd89Storm – wielkie dzięki za miłe słowa i przeczytanie. Cieszę się, że moje poczucie humoru przypadło Wam do gustu. Mam motywację do dalszego pisania;)

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Nie czytałem wcześniejszych opowiadań i nie znam uniwersum, ale dość zabawny i dobrze wykreowany to krótki tekst. Fajnie się czytało.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Bardzo fajnie się czytało, dobra robota. Przede wszystkim dobrze skonstruowane napięcie, zawiązana akcja, niezły pomysł z tym podziałem na dwie perspektywy. Dużo się dzieje. Taki horror przygodowy właściwie. Tak jakby trochę tu Verne’a, trochę Lovecrafta, trochę Lema. Ogólnie podobało mi się.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Dynamiczny, ciekawy szort. W trakcie czytania udało mi się domyślić o co mniej więcej może chodzić.

 

Pozdrawiam.

Cześć BasementKey,

 

Miło mi, że się spodobało i opowiadanie trochę cię rozbawiło. 

 

Poprawki, jakie wprowadziłem:

 

Wyposażona w bombę atomową sonda uderzyła o powierzchnię asteroidy. Niestety, operacja całkowitej destrukcji pozaziemskiej materii, zagrażającej życiu na Ziemi, po raz kolejny zakończyła się niepowodzeniem. W wyniku niewielkich, mikro sekundowych zmian we wcześniej prognozowanym torze lotu asteroidy, sztuczny satelita nie trafił w jej punkt centralny. Kosmiczna bryła rozpadła się na mniejsze fragmenty, jednak główny, największy człon pozostał nienaruszony. Eksplozja przyczyniła się też do jedynie minimalnych korekt w przebiegu lotu obiektu. Działający pod olbrzymim stresem naukowcy gorączkowo obliczają prawdopodobieństwo bezkolizyjnego minięcia Ziemi oraz zastanawiają się nad możliwościami wykorzystania gotowych do wystrzelenia rakiet. 

 

Masz rację, że ten fragment powinien być napisany w czasie teraźniejszym jak praktycznie cały tekst i tak też zamieniłem.

 

Prawdopodobnie zdarzy się cud. Asteroida minie Ziemię w bardzo bliskiej odległości. Zahaczy o jej atmosferę, ale nie uderzy w powierzchnię globu. Bez szwanku z tej nader ekstremalnej sytuacji wyjdzie również Księżyc. Nie ma potrzeby odpalania, uszykowanych już w blokach startowych rakiet. Desperackie wysiłki ludzi przyniosą zamierzony efekt, ale przede wszystkim dopomoże szczęście. Gdy obiekt przekraczał główny pas planetoid, znajdujący się pomiędzy Marsem a Jowiszem, zderzył się z mniejszym, skalnym odłamem. Siła uderzenia była na tyle duża, iż spowodowała oderwanie sporego fragmentu formacji, a co za tym idzie, zmniejszenie masy obiektu. Kolejna kolizja, tym razem z ziemskim satelitą, a także wybuch znajdującego się na nim ładunku nuklearnego, przyczyniły się do nieznacznego odchylenia toru przemieszczania się asteroidy. Według naukowców koincydencja tych dwóch zdarzeń finalnie pozwoli ocalić błękitną planetę.

 

To jedyny fragment, w którym pozostał użyty czas przeszły i przyszły, ale jak tak czytam to wydaje mi się to jednak zrozumiałe. Najpierw jest prognoza tego co prawdopodobnie się wydarzy, a potem wyjaśnienie w dwóch zdaniach, jakie czynniki się do tego się przyczyniły. Może to sprawiać wrażenie chaosu czasowego, to fakt… Świetnie wyłapałeś błąd logiczny! Oczywiście, że nie chodziło mi o kolizję z Księżycem, który wyjdzie bez szwanku, a z obładowaną ładunkiem nuklearnym sondą wysłaną z Ziemi, o jakiej wspomniałem w poprzednim “rozdziale”. Czytałem trzy razy przed wrzuceniem tekstu a i tak się pomyliłem:) Zmieniłem to i mam nadzieję, że teraz logika jest zachowana.

 

Wielkie dzięki nad pochyleniem się nad tekstem i sugestie zmian.

 

Pozdrawiam!

 

Cześć,

 

Naprawdę dobry tekst, a przynajmniej mi przypadł do gustu. Połączenie horroru i dramatu szpiegowskiego. Pomysł bardzo ciekawy i fajna konstrukcja opowiadania, to przeplatanie akcji pomiędzy Berlinem Zachodnim a Afganistanem. Może też dlatego, że lubię takie wojenne/szpiegowskie opowieści z nutką grozy. W 20 tyś znakach udało ci się odpowiednio rozwinąć fabułę i satysfakcjonująco ją zakończyć. Przeczytałem do końca jednym tchem, a to o czymś świadczy:) Zostanie w pamięci na jakiś czas…

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Ciekawa historyjka. Pomieszanie obyczajówki z obłędem, pisane w czasie teraźniejszym, tak jak lubię. Trochę szybko się skończyło, sprawia wrażenie jakby nieco za szybko i można byłoby to nieco rozwinąć.

 

Pozdrawiam

Hej,

 

regulatorzy – Dziękuję za wskazanie usterek, które zostały już poprawione i cieszę się, że tym razem tekst nie zawiódł oczekiwań:) Oczywiście, że opowiadanie miało być typową “farsą” pod płaszczykiem sci-fi (satyrą, jak zwał tak zwał), szydzącą ze wszystkich;)

 

AP – dzięki za komentarz. Z tą optymistyczną wizją tak do końca chyba nie jest. Raczej wychodzi na to, że w polityce jest tak, iż co by się nie działo, hipokryzja zawsze będzie w cenie;)

Cześć,

 

Futurystyczna wariacja na temat roli klechów w świecie przyszłości. Nie bierze się znikąd, bo wiele rzeczy właściwie już tak wygląda. Podobał mi się mocno cyniczny charakter tekstu, sam piszę w podobny sposób. Mimo, że jest to szort (który oczywiście swoją krótką formą mocno spłyca wątek), dość dobrze oddaje istotę sprawy i opisuje Polskę za ileś tam xxx lat (wyludniała wieś, z niedobitkami wierzącymi w dawne wartości kontra megalopolis). Fajny przykład wykorzystania stanu obecnej wiedzy i obserwowanych zmian w celu prognozowania przyszłości.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Pomysł nie jest unikatowy, ale opowiadanie fajne, sprawnie napisane, do końca utrzymujące tajemniczą otoczkę (charakter transakcji, wampir itp.) Dialogi, konstrukcja, dobrze oddają emocje targające bohaterami. Podobało się.

 

Pozdrawiam.

Cześć bruce!

 

Bardzo dziękuje za wskazanie poprawek i sugestii. Nawaliło mi się tych przecinków za dużo, tam gdzie uznałem, że to niezbędne poprawiłem. Ujednoliciłem też czas (teraźniejszy), bo rzeczywiście zaniedbałem to przed wrzuceniem i teraz powinno być o.k. Myślę, że tekst jest lepszy w odbiorze i estetyczniejszy.

Ze zwrotem “za kuluarowe” mam problem, bo nigdzie nie znalazłem jednoznacznych wytycznych jak należy to pisać. Może ktoś lepiej obeznany potrafi pomóc i sprawę rozstrzygnąć?

Cieszę się, że satyra się spodobała i dzięki za klika:)

 

Pozdrawiam.

Cześć,

 

Dla mnie bardzo fajne, bo lubię taką obyczajówkę, tylko lekko (najczęściej w zakończeniu) powiązaną z fantastyką.

 

Pozdrawiam

Cześć black_cape,

 

Dziękuję za komentarz i recenzję. Tak, jak zauważyłeś przebieg zdarzeń i fabułę trochę wymusiła obowiązkowa, krótka forma. Cieszę, że lektura rozbawiła, bo to był mój główny zamiar:)

 

Pozdrawiam

Nie wytykam, bo właściwie nie ma co… no mogę tylko dodać, że mnie opowiadanko nie powaliło, ale dlatego, że gdzieś już czytałem lub zetknąłem się z podobnym pomysłem. Nie było tam co prawda lodówki;) A dziwność… no wiesz Ambush, chyba większość użytkowników portalu to dziwacy dla ogółu społeczeństwa, bo jak się poświęca tyle czasu na wymyślanie i pisanie różnych „bzdetów", których „normalni" ludzie nie czytają, bez większych szans na monetyzację, a co często jest żmudną i monotonną katorgą, to trzeba być „dziwnym";)

No i de facto tak jest. Nie napisałem przecież, jaki to był szpital, miejsce, gdzie trafił, czemu był w bandażach i co to za ludzie. Nie chodziło tylko o to, żeby zmieścić się w krótkiej formie, ale po prostu dłuższy, jednoznaczny opis przemiany byłby dla mnie zbyt prostym i łopatologicznym objaśnieniem tematu. Poza tym fantastyczne halucynacje to też przecież fantastyka:)

Hej Finkla,

 

Taki dokładnie miałem zamiar, żeby nic nie było do końca jasne. Czy to rzeczywistość, czy tylko halucynacje/wyobraźnia chorego człowieka, czym są robale, czy naprawdę istnieją i czy narrator faktycznie się w niego przemienił. I zgadza się, trochę to taka “fantastyka oniryczna”. 

 

Pozdrawiam

Miałem na myśli tylko to, że dziwny, nietypowy pomysł z tym obiektem westchnień z lodówki. Ale ja też mam przedziwne pomysły przecież:)

Cześć,

 

Ciekawe i sprawnie napisane. Taka wariacja na temat bolączek pisarzy-amatorów, połączona z motywem notatnika grozy/śmierci, a przynajmniej tak to odczytałem. Trochę takie mocno zagadkowe (może za bardzo), ale samo pozostawianie pewnych niedopowiedzeń jest dla mnie o.k. Na pewno dość “oryginalny” tekst i pomysł.

 

Pozdrawiam 

Cześć,

 

Trochę dziwna, ale na swój sposób dość ciekawa “erofantastyka”:)

 

Pozdrawiam.

Cześć,

 

Intrygujący pomysł przedstawienia historycznych faktów jako rozgrywek szachowych. Nie wiem czemu, ale jak czytałem twoje opowiadanie (i gdy ogólnie czytam podobne teksty), to z automatu mój mózg przypominał sobie bardzo stary, szwedzki film pt. “Siódma pieczęć”, w którym główny bohater – średniowieczny rycerz – podejmuje się szachowej rozgrywki ze śmiercią.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Hehe… wariacja na temat “Solarisa” w wersji super szort, utrzymana w zabawnym tonie.

 

Sympatyczne:)

Cześć,

 

Udane, ciekawe, dobrze poprowadzone opowiadanie. Czytało mi się bardzo przyjemnie. A przede wszystkim nieźle przy tym się ubawiłem:) Masz talent do tworzenia tekstów opierających się na znanych/klasycznych schematach, ale pisanych z mocnym przymrużeniem oka. 

Co najważniejsze, przynajmniej dla mnie, fajnie to wygląda pod względem językowym. Mam tu na myśli użycie odpowiednich słów, archaizmów czy wymyślanie nazw, imion itp.

Wydaje mi się jedynie, że niektóre zdania są trochę za długie i można je rozbić, co będzie z korzyścią dla tekstu, jedno z tego typu pojawia się np. w pierwszym akapicie. Zaznaczam, że nie jestem tu ekspertem, ale pisarskim amatorem, więc może lepiej skorzystać z porad ekspertów i regulatorów;)

Jedyną fabularną rzeczą, która mi zgrzytała jest to, że główny bohater jakoś tak za szybko zaakceptował i pogodził się ze swoją przemianą w końcówce. Trochę wygląda to tak, jakbyś w pewnym momencie przyspieszył i zbyt wcześnie zakończył.

 

Mimo wszystko fajne opowiadanko… Pozdrawiam

Cześć,

 

Tak zgadza się, ten dystans był celowy i nie pierwszy raz udziela się w moich wypocinach. Jednemu bardziej to przypadnie do gustu, innemu mniej.

 

Pozdrawiam i dzięki za komentarz

Cześć,

 

Cenna opinia. Fantastyka moim zdaniem jest zupełnie zrozumiała, bohaterowi udzielił się zbyt nostalgiczny klimat i miał halucynacje. 

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Pomysł fajny, koncepcja ciekawa. Ale jakoś tak trochę zabrakło mi jakiegoś twista. Nie za bardzo zrozumiałem też dlaczego narrator zaczął głośno śpiewać i hałasować skoro obawiał się “obcego”, więc lepiej było nie zwracać na siebie uwagi… chyba że jednak nie opuścił bazy noclegowej w stanie trzeźwym i to wszystko co zobaczył, to tylko urojenia:) Czytało się jednak przyjemnie i gładko.

 

Pozdrawiam

Cześć, 

 

Dzięki za kolejne opinie – SNDWLKR, skryty, Koala75

 

Trzeba stale pracować nad budowaniem napięcia i konstrukcją tekstu. Nie chodziło akurat, żeby wpisać jakoś na siłę w obecne trendy czy stwarzać wrażenie, iż każdy ksiądz w opinii autora jest taki sam, bo tak nie jest. Myślę, że na odbiór tekstu w dużej mierze wpływa również indywidualna wrażliwość na tematy religijne i umiejętność zdystansowania się do tego.

 

Pozdrawiam

Hej,

 

Storm – dzięki za opinię, fajnie że przypadło Ci z grubsza do gustu.

 

bruce – praktycznie w 100% się z Tobą zgadzam, nic dodać nic ująć:)

 

Fascynator – po prostu należysz do tej grupy ludzi, dla których jakiekolwiek negatywne pisanie o wierze katolickiej, czy przedstawienie kościoła w “złym” świetle jest trudne do zaakceptowania. Kompletnie nie zgadzam się, iż pisanie słowa “Bóg” z małej litery ma cokolwiek wspólnego ze stosunkiem i szacunkiem do innych ludzi. Mówienie sąsiadom “dzień dobry” i odnoszenie się do ludzi z szacunkiem to kwestie elementarnej kultury osobistej, które nie mają związku z religią. Jako osoba niewierząca nie mam np. obowiązku zwracać się do księdza per “proszę księdza” a wystarczy samo “proszę pana” jak do każdej innej osoby dorosłej i jeżeli taki ksiądz lub osoba postronna się z tego powodu oburza, to świadczy o jej ograniczeniu i małostkowości a nie moim. Jeżeli taki tekst jest Twoim zdaniem prowokacją, której nie wolno robić, to zastanawiam się, co jeszcze zagorzali katolicy będą/mogą zabraniać robić innym ludziom, aby nie czuli, że następuję się im na odcisk.

Ale jesteśmy tylko ludźmi, każdy ma prawo mieć swoje zdanie i ja Twoje jak najbardziej szanuję. Ze swojej strony nie będę już wchodził w szerszą dyskusję, a przynajmniej nie tutaj, tak jak pisałem wcześniej.

 

Pozdrawiam

Cześć Wam!

 

Dzięki za przeczytanie. Cieszę się, że tekst wywołał różne, skrajne emocje i okazał się nieco “kontrowersyjny”, gdyż dokładnie taki był mój zamiar.

 

A teraz w kilku zdaniach odniosę się do komentarzy, pozwólcie, że nie będę zwracał się do nikogo indywidualnie tylko ogólnie.

 

słowo “bóg” jest pisane małą literą celowo, gdyż sprawdziłem u źródła, iż w przypadku bezkrytycznego odnoszenia się (wielbienia) jakiejś osoby lub rzeczy (nawet samego siebie) jest to forma dopuszczalna.

 

Czy ten “bóg” faktycznie pojawił się w konfesjonale, czy stary, umierający ksiądz tylko sobie go wyobraził… tego nie wie nikt, nawet autor:)

 

Rozumiem, że tekst mógł nie spodobać się osobom wierzącym i mocno zaangażowanym w religię katolicką, ale jako osoba wychowana w wierze katolickiej, lecz formalnie niewierząca, miałem prawo przedstawić swoja wizję rozmowy “boga” z księdzem, przy uwzględnieniu dość “modnych” ostatnio kontrowersji i nie uważam, że jest to “zbyt poważny temat na takie lekkie pisanie”. Równie dobrze można powiedzieć, że temat II wojny światowej, obozów koncentracyjnych, jest zbyt poważny, żeby traktować go na wesoło, a jednak powstało kilka świetnych filmów, które potrafiły zręcznie połączyć okrucieństwo i tragizm wojen z komedią.

 

Rzeczywiście tekst trochę idzie na łatwiznę, tzn. jest zbyt uproszczony i może trochę zbyt szybko odkrywa karty. Chciałem zmieścić się w bardzo krótkiej formie, ale przyjmuje te uwagi na “klatę”.

 

Traktowanie tego opowiadania jako “antyklerykalny pressing”, czy jako atak na kościół katolicki to duże nadużycie, a nawet spore nieporozumienie. Jest to zwykła, literacka wizja starcia dwóch megalomanów, z których jeden uważał się za Boga (tu już celowo dużą literą) na Ziemi, a drugi za Boga we Wszechświecie. Nie ma tu miejsca na litość, przebaczenie, pokutę. Są zwykłe puste słowa, hipokryzja i udowodnienie swoich racji za wszelką cenę. To naturalne, że nawiązałem do religii katolickiej i tematu pedofilii (chociaż jak już wspomniałem w sporym uproszczeniu i pewnie zbyt płytko), bo jest to coś, co mnie otacza i słyszę o tym często, więc niby czemu miałem pisać o islamie i Allahu? Swoją drogą, to odwiedziłem kilka krajów muzułmańskich, miałem dużą styczność z wyznawcami islamu i osobiście uważam ich religię za jeszcze bardziej hipokrytyczną niż chrześcijaństwo (katolicyzm). 

 

Uważam, że to nie jest odpowiednie miejsce na spory związane z poglądami religijnymi, a służy do oceny wartości danego tekstu literackiego oraz temu jak i komu się spodobał. Dlatego dzięki raz jeszcze za opinię i cieszę się, jeśli ta “przerażająca wizja Boga” w całości lub chociaż fragmentami co niektórym z czytelników się spodobała.

 

Pozdrawiam

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Cześć,

 

Fajny szort. Taka wariacja na temat twórczości, a właściwie lęków artysty. Podobał mi się lekki klimat grozy.

 

Pozdrawiam

Cześć. Pomysłowe i dające do myślenia. Pociąg do przeszłości, czyli dzisiejszej teraźniejszości z przyszłości. Trochę mało w tym „obcości" moim zdaniem. Pozdrawiam

Cześć,

 

Fajne to, podobało się. Taki senny koszmar o naszych traumach, a właściwie to trochę sen we śnie. Jestem też pełen uznania dla twojego warsztatu pisarskiego.

 

Pozdrawiam

Hej,

 

Bruce – dzięki raz jeszcze za betę i komentarz. Cieszę się, że przypadło ci do gustu;)

 

Nazgul – Dziękuję za przeczytanie tego dłuższego tekstu i opinię. Zgodzę się z tym, że opowiadanie nie jest klasycznym horrorem i miałem wątpliwości czy w oznaczeniu gatunku dać “horror” czy “inne”. Początkowe tempo jest niespieszne, zgodnie z założeniem, bo chciałem trochę opisać miejsce akcji i wprowadzać czytelnika w klimat wysokogórski. Mogłem go znacznie skrócić, ale postanowiłem jednak zostawić w ten sposób. Co do zakończenia to wydaje mi się, że nie ma tu za wiele rzeczy, których można nie zrozumieć. Główny bohater najprawdopodobniej “chciał” widzieć swojego kolegę w podobnym, obcym człowieku, co jest efektem popadania w szaleństwo i przyczyną jego zguby. Finał i wyjaśnienie zagadki oczywiście nie jest jednoznacznie i zostawia wątpliwości, ale właśnie o to mi chodziło, bo jestem zwolennikiem teorii, że w takich tekstach nie wszystko trzeba podawać na tacy:)

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Rzeczywiście przewidywalne opowiadanie i w mocno ogranym temacie. Ale napisane sprawnie, lekką ręką.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Ciekawe, mocno poetyckie. Trochę melancholijne, ale też ciężkie, duszne. Podobało się.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Wizja płonącej apokalipsy bardzo fajna, ale motyw z matką jak dla mnie mocno pogmatwany:)

 

Pozdrawiam

Cześć Storm i NaNa,

 

Dzięki za przeczytanie i zostawienie opinii. Bardzo mi miło, że opowiadanie Was trochę rozbawiło i przyjemnie się czytało, bo właśnie taki był zamysł.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Przeczytałem, bo zainteresował mnie motyw pająka, a budzą one we mnie dość skrajne odczucia. Z jednej strony nie przepadam za nimi, a z drugiej fascynują mnie. Opowiadanie fajne poprowadzone, dość klasycznie, czyli: chłopak miewa sny o pająkach, pająk coraz częściej pojawia się w jego życiu, on sam dostrzega swoją “inność” od rówieśników itd., itp… Ogólnie podobało mi się, z wyjątkiem końcówki, bo była dla mnie ona jakaś taką trochę nijaka, w sensie bez jakiejś mocniejszej wymowy czy zapadającego w pamięć akcentu, a może to moje tylko wrażenie.

 

Pozdrawiam

Cześć,

 

Przyznam szczerze, że uwiodłeś i kupiłeś mnie tym tekstem. Narracja drugoosobowa, wysoki poziom językowy (w tym użycie słów czy zwrotów regionalnych jak rozumiem), stopniowe przedstawienie losów i motywów, użycie latawca jako symbolu. Jest też i “obcość”. Obcość i wyalienowanie bohatera. Smutne i niepokojące opowiadanie. Tu wszystko trzyma się kupy od początku do końca. Moim zdaniem to jeden z lepszych tekstów w konkursie.

 

Pozdrawiam

Hej ninedin,

 

Dziękuję. Trochę tej obcości chyba jest, wszak duch czuł się obco wśród swoich:)… Poprawiłem to co mi zgrzytało, ale więcej “grzechów” nie pamiętam, a przynajmniej nie zauważam, chyba że mnie poratujesz;)

 

Pozdrawiam

Nowa Fantastyka