
No cóż, nie zrealizowałem hasła, więc wrzucam niejako konkursowo-pozakonkursowo. Choć obracałem je na lewo i prawo, matematyki nienawidzę i kompletnie tracę wenę na widok słowa “geometria”.
No cóż, nie zrealizowałem hasła, więc wrzucam niejako konkursowo-pozakonkursowo. Choć obracałem je na lewo i prawo, matematyki nienawidzę i kompletnie tracę wenę na widok słowa “geometria”.
Czasem mam wrażenie, że jestem projektorem, do którego włożono niewłaściwy film.
A może film jest dobry, ale wyświetlają go w nieodpowiednim miejscu?
Siedzę w kinie i wpatruję się w pusty ekran. Sala jest wypełniona po brzegi. Ludzie wiercą się i cicho rozmawiają. Czekają na rozpoczęcie seansu. Ktoś narzeka na spore opóźnienie. Zerkam na zegarek, ale jest zbyt ciemno, by cokolwiek na nim zobaczyć.
W końcu na ekranie pojawia się pociąg, najpierw w oddali, ale zbliża się z każdą sekundą. Towarzyszy temu charakterystyczny odgłos, stukot nadciągającej maszyny. Jedzie wprost na nas. Widzowie zasłaniają oczy i krzyczą, a te wrzaski mieszają się z narastającym hukiem. W końcu zauważam, że coś jest nie tak. Rozglądam się dookoła. Przez salę coś się przetacza, jakby fala uderzeniowa. Ludzie wylatują w powietrze, a niektórzy ulegają rozczłonkowaniu. Czyjaś noga, oderwana od reszty ciała, uderza mnie w twarz. W sali wybucha panika. Próbuję przepchnąć się do wyjścia, ale inni postępują tak samo, więc tworzy się ogromny zator. To coś zatacza koło i znów nadciąga. W ostatniej chwili przeskakuję na sąsiednie siedzenie, tymczasem tłumek przede mną zostaje zmasakrowany. Wreszcie udaje mi się wydostać z sali kinowej. Jestem cały zakrwawiony, ale nie czuję bólu, więc to najpewniej nie moja krew. Bileterka uśmiecha się do mnie.
– Niesamowicie realistyczne, prawda? Jestem ciekawa, jak oni to osiągnęli.
Nie odpowiadam jej, bo dostrzegam, że to coś znów nadciąga. Zamykam za sobą drzwi, ale to żadna przeszkoda dla tej niepowstrzymanej siły. Rozwala całą ścianę i dopiero wtedy odkrywam, że to pociąg. Uciekam, ale on jest coraz bliżej. Wybiegam z kina i nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Całe miasteczko zamieniło się w pustkowie. Zniknęły budynki, a ulice zamieniły się w tory, które odchodzą we wszystkich kierunkach i przecinają się nieustannie, aż po horyzont.
Biegnę, ale to nic nie daje. Mój prześladowca jest tuż za mną. Słyszę huk nadciągającej bestii. Coraz bardziej przyspieszam, przekraczając granice ludzkich możliwości. Orientuję się, że coś jest nie tak. Nie mogę się zatrzymać. Spoglądam w dół. Moje nogi przeistoczyły się w koła. Przestałem być człowiekiem, a stałem się pociągiem.
Nagle naprzeciwko mnie wyłania się ogromna skała. Pędzę wprost na nią. Nie mogę skręcić, tory ograniczają moje zdolności ruchowe.
Wpadam wprost na przeszkodę i rozpryskuję się na setki kawałków.
Budzę się zlany potem. Słyszę jeszcze przez chwilę swój wrzask, nim zamykam usta i zdaję sobie sprawę, że obok mnie leży jakaś kobieta. Chyba obudziły ją moje krzyki. Spogląda na mnie z lękiem w oczach.
– Przepraszam – mówię. – Chyba krzyczałem.
– Nie da się ukryć. Co się stało?
– Śniło mi się, że jestem pociągiem.
– Ty to czasem masz dziwne sny.
– A ty niby normalne?
– Na pewno nie takie jak twoje.
Wstaję z łóżka i idę do kuchni nalać trochę wody do szklanki. Ręce mi się trzęsą. Dawno nie miałem takiego koszmaru. Mam wrażenie, że wciąż słyszę odgłos pędzącego pociągu.
Po chwili zdaję sobie sprawę, że słuch wcale mnie nie myli. Dźwięk dochodzi z sypialni.
– Kochanie, wszystko w porządku? – pytam, ale nie otrzymuję odpowiedzi. – Skarbie?
Nogi znów zaczynają mi drżeć. Odkładam szklankę, która nienaturalnie ciąży mi w ręce. Powoli zbliżam się do pokoju i zaglądam do środka. Moja ukochana leży na podłodze. Ma rozłożone szeroko nogi, a pomiędzy nimi znajduje się czarny otwór. Z przeciwległego końca pomieszczenia nadciąga miniaturowa lokomotywa, która po chwili znika między udami kobiety.
– Co się dzieje? – pytam, ale ona milczy. Czyżby była w podobnym szoku, co ja? Nie, chyba źle się czuje. Łapie się za brzuch i wykrzywia twarz. Chyba będzie wymiotować. Otwiera usta, ale jedyne, co z nich wypada, to ta sama lokomotywa, co wcześniej, tylko znacznie większa. Rozsadza czaszkę mojej ukochanej i wydostaje się na zewnątrz. Znów zmierza w moim kierunku.
Wybiegam z mieszkania i widzę, że wszystkie budynki dookoła zmieniły się w pociągi. Cóż za pieprzony i bezsensowny koszmar.
Znów się budzę, tym razem w sali kinowej. Seans nadal się nie rozpoczął. Musiałem zasnąć z nudów. Jak dobrze, że to nie prawda, tylko wytwór mojego błądzącego po nieznanych ścieżkach umysłu.
Film wreszcie się zaczyna. Tytuł brzmi „Samochody, które zjadły Paryż”. Znam to dzieło bardzo dobrze, ale z jakiegoś powodu nie potrafię przypomnieć sobie żadnej ze scen. Zamiast tytułowych pojazdów na ekranie pojawiają się tylko pociągi, które pożerają ludzi. Krew leje się strumieniami. Widzowie są oburzeni taką ilością przemocy. Ktoś wychodzi w trakcie seansu, ktoś inny wymiotuje.
W pewnym momencie czuję, że buty mi przemakają. Wyciągam z kieszeni latarkę i świecę pod nogi. Jest tam pełno wymiocin, prawdopodobnie pochodzących od osoby, która siedzi za mną i wydaje okropne odgłosy. Odwracam się i widzę siedzący za mną pociąg.
– O kurwa! – krzyczę. Ktoś mnie ucisza, ktoś inny próbuje ściągnąć mi spodnie. Wiele rąk wyciąga się w moim kierunku, ale żadna nie łączy się z ciałem. Lewitują w powietrzu. Czuję jak coś mnie wsysa. Z sufitu zwisa ogromna lokomotywa. Otwiera szeroko usta, przez które wpadam.
Zamykam oczy, a kiedy się budzę znów jestem w kinie. Seans właśnie się skończył. Wszyscy wychodzą, ja również. Kiedy mijam kasjerkę, szepcze do mnie:
– Niesamowicie realistyczne, prawda? Jestem ciekawa, jak oni to osiągnęli.
– Rzeczywiście – mówię, mając nadzieję, że to już naprawdę koniec filmu.
Przerażająco absurdalne i absurdalnie przerażające.
Bileterka super, ależ się kobieta musiała naoglądać.
Od razu pomyślałam o kinie 5D, ale wystraszyłam się i przestałam myśleć.
Fajne, bo całkiem inne.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Hej, zgadzam się, że całkiem inne, pociąg między nogami mnie zaskoczył :) Choć jak dla mnie trochę zbyt abstrakcyjne. Pozdrawiam i powodzenia :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Przeczytałem. Powodzenia. :)
Bizarro jak się patrzy. Taki sen nachodzi chyba po przeczytaniu wszystkich konkursowych opowiadań w ciągu jednego dnia :)
Cześć,
No muszę przyznać, że rozbawił mnie poziom absurdu, w tym krótkim, pozakonkursowym, pełniącym rolę bardziej ciekawostki tekście:) I masz mój uścisk dłoni za przypomnienie tytułu filmu: “Samochody, które zjadły Paryż”. Oglądałem dawno temu, klasyka australijskiego kina grozy z lekkim przymrużeniem oka. Fajny szort, podobała mi się zwłaszcza ta pętla z bileterką.
Pozdrawiam
Bardzo fajne :) Dobrze się czytało, absurd dobrze podany.
Spoglądam w dół. Moje nogi przeistoczyły się w koła. Przestałem być człowiekiem, a stałem się pociągiem
He-he-he bardzo fajne. I bardziej absurdalne niż moje, więc nie wyjdę na ostatniego konkursowego świra ;)
Fanthomasie, oto nadchodzę z pomocną dłonią i pocieszeniem: zrealizowałeś swoje zadanie konkursowe, tylko trzeba to bardziej zaznaczyć. Twój napis na bilecie to “geometryczna konsekwencja”, tak? To polecam mały myk:
“Towarzyszy temu charakterystyczny odgłos, stukot nadciągającej maszyny. Jedzie wprost na nas. Oczywistą geometryczną konsekwencją poruszania się po linii prostej będzie staranowanie widowni. Widzowie odruchowo zasłaniają oczy. Krzyczą, a te wrzaski mieszają się z narastającym hukiem.”.
Pyk i masz.
Do usług;)
Moje powieści: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/
Hej
Niby miniatura a jednak zostaje w głowie, bo choć przeczytałem wczoraj to kilka scen zostało w głowie. Bizzaro pełną gębą, szybka akcja, kilka odsłon a każda coraz dziwniejsza :)
Pozdrawiam!
Dzięki wszystkim za komentarze. Absurd jak to absurd, nie każdemu podejdzie.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Dzień dybry,
Absurd jak to absurd, nie każdemu podejdzie.
Mi podeszło. Lubię Twoje dzieła. Przeczytałabym coś dłuższego w tym stylu.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Podeszło i mnie. Kawałeczek ciekawego bizarro, na swój sposób odświeżającego po wszystkich subtelnych straszakach. Mam nadzieję, Fanthomasie, że kiedyś wypuścisz tu coś dłuższego – pisać wszak umiesz, a czyta się Ciebie bardzo przyjemnie.
„Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje jest zarazem bestią i powodzią. Iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety." - V. Woolf
Dobre. Kocham absurd w twoim wykonaniu. I tym razem nie obyło się bez zaskoczeń, a tekst zdecydowanie dostarczył przyjemności.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Dzięki. Bardzo mnie to cieszy :) Rossa zależy jak długi tekst masz na myśli. Wolę jednak te krótsze, tak do 20000 znaków.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Dzięki. Bardzo mnie to cieszy :) Rossa zależy jak długi tekst masz na myśli. Wolę jednak te krótsze, tak do 20000 znaków.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...
Sen, bizarro, jawa, pociągi, kino, kobieta, tunel… Jeśli o ciebie i Twoje teksty chodzi, to zawsze można liczyć na uderzeniową dawkę dziwności, skompresowaną w niewielkiej ilości znaków:)
Podobało mi się i klikam.
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
Fanthomasie, byłabym mocno zdziwiona, gdyby w Twoim szorcie zabrakło absurdu, a ponieważ znalazłam tu i pociągi, i rzeczonego absurdu całą masę, mogę tylko wyrazić zadowolenie, że jesteś w dobrej formie. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)
Hej!
Czyta się tak, jakbym siedziała w sali kinowej, oglądając film, gdzie ludzie oglądają film. Bardzo realistycznie i dynamicznie. Parsknęłam przy tekście, że to realistyczne. Fajny absurd zaserwowałeś. A jakby tego było mało:
Przestałem być człowiekiem, a stałem się pociągiem.
No i pach, pędzimy szybciej po torach.
Ej, no ale sen? Nie lubię takich zabiegów, ale domyślam się, że to nie sen, albo nie do końca. ;)
Fajny motyw z tym pociągiem i kobietą, ale jak obudził się w sali kinowej, znowu pociągi, krew, pożeranie ludzi – to trochę za duże nagromadzenie absurdu, żebym poczuła grozę. Z niepokoju przeskoczyłeś w komedię.
Zakończenie sympatyczne, no seans dla bohatera się skończył, o ile po wyjściu z kina nie czekają go inne atrakcje. :)
Pozdrawiam,
Ananke
Potrafisz zaciekawić tytułem, pierwszym zdaniem – to bardzo trudne, a szalenie ważne :)
Helloł, mesje Fantomas.
Ten zapętlony absurd wymaga (według mnie) sporego odchudzenia w obrębie dookreśleń. Często z kontekstu wynika czego opis lub zdarzenie dotyczy. Większość tych: ja, moja, mnie – do wychlastania.
Poza tym tekst w miarę ok, ale jakiegoś większego galimatiasu we łbie mi nie uczynił.
Pozdrox
Canulas witamy na NF! ;)
Ten tekst to taki sobie w sumie jest, nie oceniam go zbyt wysoko, bo za bardzo uciekłem w groteskę.
To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...