Profil użytkownika


komentarze: 141, w dziale opowiadań: 141, opowiadania: 107

Ostatnie sto komentarzy

SJP : szansa – możliwość powodzenia w jakiejś sprawie lub zaistnienia jakichś pożądanych okoliczności.

W języku polskim istnieje słowo "ryzyko". Użycie słowa "szansa" zamiast słowa "ryzyko" to anglicyzm.

"Może poDUpadam w pychę …". SJP : podupadać – marnieć, tracić na znaczeniu ; tracić zdrowie. WNIOSEK : nie da się podupadać w pychę. W pychę można popaść, popadać.

@PsychoFish. Tu masz rację. Mea culpa.

 

Dla wyjaśnienia dodam, źe moją intencją nie było "dokopanie" autorowi, lecz sprowokowanie do przyznania, że jest chłopcem. Wtedy bym go pochwalił  bo jak na dzieciaka (szacuję na 12 lat)  napisał to całkiem fajnie. Źle się do tego zabrałem. Raz jeszcze sorry.

Wielce szanowny PsychoFiszu. Czego nie zrozumiałeś ? Napisałem "bajeczka jakich tysiące". To nie jest ocena, ani złośliwość. To fakt. Na Twoje pismo odpisałem. Gorąco namawiam do przeczytania. Tutaj dodam cytat z Wikipedii: "ad personam – pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant porzuca właściwy spór i zaczyna opisywać rzekome lub rzeczywiste cechy swego przeciwnika …". Aż do tej pory sporu nie było, bo aby był spór musiałaby zaistnieć choć jedna wypowiedź spór ten podnosząca. Teraz z przyjemnością widzę w Tobie adwersarza. Z przyjemnością, bo uwielbiam dyskusje. Ja nie tylko nie opisywałem cech przeciwnika. Ja nie mam tam przeciwnika (bo nie ma sporu). A gdy dyskutuję z osobą mającą odmienne zdanie, to osoba ta dla mnie nie jest przeciwnikiem, lecz adwersarzem. Widzę tam początkującego autora, któremu wskazuję błędne, w moim odczuciu, podejście do tak pięknej dziedziny ludzkiej aktywnosci jak TWÓRCZOŚĆ. W wielkiej wyrozumiałości swej rozumiesz moje … niezadowolenie  ? … rozczarowanie ?  Sorry, uciekło.  Obawiam się jednak, że dopadło Cię zjawisko "przeniesienia". Postrzegasz mnie na swój obraz i podobieństwo. Tymczasem różni ludzie niezwykle rzadko w  takich samych okolicznościach mają takie same reakcje, bo kierują nimi różne motywacje. Ja, decydując się na czytanie opowiadań z TEGO portalu nie oczekiwałem raczej Lema czy Asimowa. Raczej chciałem ujrzeć "gdzie się znajdujemy, dokąd zmierzamy".  Dlatego cieszą mnie doskonale napisane wyjątki i daję temu wyraz. Natomiast teksty tuzinkowe, nijakie, wtórnie wtórne są, wybacz, tym, czego w zasadzie się  spodziewam. I nie wzbudzają one we mnie uczuć negatywnych. Raczej chęć wskazania "ścieżki pod górę". Czynię to czasem tonem lekko żartobliwie-uszczypliwym licząc poniekąd na przebudzenie ambicji twórcy. Nie łudzę się, że każdy zechce troszkę popracować. W końcu naokoło słychać "nie bawisz się, nie żyjesz". Niestety coraz częściej czytamy o wypadkach młodych i bardzo młodych w myśl innej zasady : "bawisz się nie żyjesz". Dlatego może jednak warto próbować pobudzać myślenie. Chęć nauki też, by nie kończyli jak ten młodzian, którego nie nauczył niczego madat i wkrótce potem się zabił.  Może Cię zdziwię, ale wszystko o czy tu piszę to są fragmenty tej samej, większej całości, Pozdrawiam serdecznie.

Czy już widzisz, że błędnie zatytułowałeś swój tekst wysłany do mnie na priva.

P.S. Wygląda na to, że nie potrafię odpowiedzieć na priva, bo nigdzie tego swojego przyciężkawego tekstu (wróć ! tekst jest genialny, cudowny, mega pomocny. hmm … jakby tu jeszcze słodziej, żeby było megapoprawnie politycznie … ?) nie widzę. HELP !!! Jak odpisać na priva ?

"… siedemdziesięciu centymetrowych …" – nie jestem pewien – czy tam faktycznie było siedemdziesiąt jednocentymetrowych skorup, czy też były to owalne siedemdziesięciocentymetrowe skorupy.

"… czy ludzka pamięć mogła sobie wyobrazić" – pamięć sobie nie wyobraża. Pamięć … pamięta. Lub nie. Wyobraża sobie wyobraźnia. A ta może sobie wyobrazić niemal wszystko.

"… skąd z ery kamienia czy marnych narzędzi …" . Przecież wiadomo skąd – z ery kamienia … Myślę, że jednak "… jak z ery kamienia czy marnych narzędzi …"

Baaardzo mi się spodobało  wywaRZenie drzwi. Skoro "warzyć" znaczy dosłownie "gotować", to takie warzone drzwi musiały być posiłkiem wysokokalorycznym. Ja tam bym drzwi wywaŻał, a nie konsumował.

Neandertalczy nie był naszym przodkiem (trochę jego genów mamy wskutek krzyżowania międzygatunkowego). I to nie on i nie jego potomkowie zaznali rozkoszy podróżowania do gwiazd.

Autor przedstawia się jako mężczyzna. Czemu więc pisze jak uczeń wczesnej klasy podstawowej ?  Styl tak naiwny, że aż boli … No i język … Nie patrzymy SIĘ na kogoś/coś, lecz patrzymy na kogoś/coś. Gdzie i kiedy (poza serialową sieczką) słyszałeś zwrot "oficerze Kowalski zrób to czy tamto" ? (nawiasem mówiąc anglojęzyczny oficer, to nasz funkcjonariusz). Owszem u Sienkiewicza spotykamy się ze zwrotem "panie oficerze", ale akcja toczy się niemal 400 lat temu. Dziś mówimy "poruczniku Kowalski …", "kapitanie Kwiatkowski…", czy "panie chorąży …". No i to wszystko, o czym już napisali przedpiścy.

"patrzymy SIĘ na siebie …" – "patrzymy na siebie …"

"Ciężko nazywać go synem …" – ciężki może być kamień. "Trudno nazywać go synem …".

Niestety nie dotarło. Nie o neologizmy mi chodziło lecz o pomysły. Pomyśl kiedy pisali tacy pisarze jak Lem czy Asimow i O CZYM oni pisali. Wybiegali myślą w daleką przyszłość tworząc prawdziwie nowe idee. Ok. 25 lat przed pierwszym pecetem i jeszcze więcej przed stworzeniem internetu czytałem s-f, w którym gwiezdni podróżnicy, wskutek dylatacji czasu zastali Ziemię o ponad 100 lat starszą. Kiedy po dziesięcioleciach przypomniałem sobie tę historię, byłem wstrząśnięty potęgą wyobraźni autora, który przewidział świat łudząco podobny do naszego. A gdy to pisał nikomu nie śnił się internet , www czy smartfon. To jest potęga wyobraźni podpartej taką wiedzą, która pozwala na wizjonerskie obrazy przyszłości. Tak powinna wyglądać s-f. Tymczasem Ty, pisząc rzekomo o świecie za TYSIĄCE lat, nie potrafisz wyskoczyć z epoki tableta. To właśnie tak mnie zasmuciło. 

Przeraża mnie tragicznie skąpa wyobraźnia wielu autorów młodszego pokolenia. Pomyślmy – zaledwie półwieku temu nikomu nie roił się mobilny telefon z ekranem, tablet, google itp itd. 60 lat temu ponad 90% Polaków nie wiedziało o istnieniu komputera, a słowo "komputer" nie istniało w języku polskim. Anglicy tym słowem określali panie, które wykonywały obliczenia w czasie II W.Ś. A tu mamy rzeczywistość tak odległą, że organiczni ludzie są dziwacznym wspomnieniem. Czyli wiele, wiele tysięcy lat. I co ? I nadal tablety, ekrany, … dzisiejsza technologia nieco może podrasowana. Użycie kilku określeń w rodzaju "grawi…coś tam" naprawdę niewiele wnosi. To naprawdę smutne …

Fascynacja złem. To jest nieszczęście tzw. cywilizowanych społeczeństw. Coraz więcej tandetnej pogoni za tanią popularnością w panoszącym się prymitywie.

Naprawdę fajny s-f. Gdyby jeszcze analizę rekordów zastąpić polską analizą zapisów, to już nie miałbym się do czego przyczepić. Czekam na dalszy ciąg.

Zacznę od zdziwienia. Naprawdę trzeba się domyślać o jakiego pasożyta chodzi ??? No i znów to samo – To na pewno nie jest SCIENCE-fiction. Tak naprawdę, to w ogóle mam wątpliwość, czy to jest fiction.

Sorry, dla mnie hmmm … niezbyt. No i to nie jest SCIENCE-fiction. Science, póki co, definitywnie odrzuca możliwość rozmowy z zaświatami.

Czytało się … jakoś. W zasadzie mam odczucia podobne do AdamaKB. Dodam małą uwagę do "reserczu" – Słońce nie będzie supernovą, jak (chyba?) ma wynikać z opowiadania. Jest na to trochę za małe.

"Odrzwia zaszurały …" – odrzwia są nieruchome, więc nie mogą zaszurać. SJP – "ODRZWIA : oprawa bądź budowlane umocnienie otworu, w którym zamocowane są drzwi".

"… nie miała wyboru, jak w końcu się wyciszyć." – coś z tym zdaniem jest nie tak. "… nie miała innego wyjścia jak w końcu się uciszyć" ? (wyciszenie to jest stan wewnętrzny umysłu). Albo może "… nie miała wyboru – musiała w końcu się uciszyć" ? … ?

Zakończenia nie ogarnąłem miałkim rozumem.

Faktycznie opowiadanie niebanalne. Było. Do momentu, gdy przerodziło się w sensacyjną historyjkę z dość (od pewnego momentu) przewidywalnym zakończeniem. Szkoda, bo początek byl bardzo obiecujący.

P.S. Przeczytaj to jeszcze raz i popraw kilka wyraźnych potknięć w budowie zdań.

Tak. W tej konstrukcji powinno być "na to". Jeśli chcemy zwracać uwagę, to musimy zwracać ją na coś (chyba, że dotyczyłoby to uwagi zwróconej komuś w sensie krytycznym).

Nie wiem czy antynaukowość dotyczy także języka. Jeśli nie, to :

"… nie zważając, że …" – "… nie zważając NA TO, że …".

Oczywißvie, że jestem zainteresowany. Na betatestera nie mam kwalifikacji (fantasy to nie moja bajka) , ale przeczytam chętnie.

Sorry. Czytając TYLKO to jedno opowiadanie odnosi się mylne wrażenie. Znalazłem ten portal względnie niedawno i nie znam wielu tekstów publikowanych dawniej. Tacy też mogą się tu trafiać. Może by pomyśleć nad krótkim wprowadzeniem w stworzony kiedyś świat ? Tak dla nowicjuszy ? Pozdrawiam.

"Nos miał długi i jednocześnie cienki, którego …". To nie brzmi zbyt dobrze. A może "Miał długi i jednocześnie cienki nos, którego …" ?

"Kto z państwa ma NA tyle odwagi …" – "Kto z państwa ma tyle odwagi …".

"… stojąc blisko iluzjonisty, zaczęło do niego docierać …".  Czyli COŚ stojąc zaczęło docierać … hmmm …  A może "… gdy stał blisko iluzjonisty, zaczęło do niego docierać …" ?

Chyba niezłe jak na fantasy. Nie moja bajka.

"… powiedziała oniemiałym głosem". Czy oniemiały głos to miał być oksymoron ?

"… inne lokum nie są tak duże …". Słowo "lokum" nie posiada liczby mnogiej i oznacza (pojedyńcze) pomieszczenie, mieszkanie.

Hmmm … wieczorowy to raczej strój. A Chicago chyba miało być wieczorne ?

Lubieżnie spoglądać na jadło … ? No cóż, różne bywają preferencje seksualne. (lubieżny – sjp : sprośny, perwersyjny…).

"… lecz ona nadal patrzała w tÁ samą stronę …" – "… lecz ona nadal patrzała w tĘ samą stronę …"

"Pewnie niektórzy służą RODU Stettenów …" – "… słuzą RODOWI Stettenów …"

"… i gestem zaprosił iść obok niego"  – "… i gestem zaprosił by szła obok niego"

"… korytarz … upierał się w szerokie drzwi …". Nie bardzo wiadomo jak to zdanie MIAŁO być zbudowane. Upierać się może człowiek, lub np osioł. Ale korytarz ? Załóżmy, że miało być "opierał się …". Ale jak korytarz może się opierać ? A już opierać się "W" a nie "O" … ?  Tajemna sprawa z tym korytarzem.

"Klara przygotowała się na najdłuższe". Brzmi hmmm … interesująco ?  Czegoś tu chyba brak ?

Huczne może być wesele, ale nie życzenie.

"… poczuła ścisk w gardle …" – "… poczuła ucisk w gardle …". Ścisk bywa w tramwaju, w metrze …

Zamknąć można drzwi, nie odrzwia. SJP : odrzwia – konstrukcyjne ujęcie otworu drzwiowego, złożone z węgarów i nadproża.

"… spostrzegła …TĄ …ciotkę …" – "… spstrzegła TĘ … ciotkę …"

wyglądało by – wyglądałoby

"… było czymś średnim między …" – "… było czymś POśrednim …"

"Natomiast wasale mającE …" – "Natomiast wasale mającY …" . SJP : wasal – lennik, hołdownik, człowiek zobowiązany do świadczenia usług seniorowi.

Bliżej początku opowiadania jest sformułowanie "zamek, rezydencja kosmicznego wasala …". Z późniejszej treści wynika jednak, że TEN zamek był (jest ?) raczej rezydencją kosmicznego seniora, o którym mowa w opowiadaniu. Generalnie pojęcia wasala i seniora, to układ typu szef-podwładny. Mój szef może mieć swojego szefa i dla tego szefa jest podwładnym. Tak samo,  zwłaszcza w późnym średniowieczu, senior jakiegoś wasala sam mógł być wasalem "większego" seniora. No chyba, że był swoistym "capo di tutti capi" czyli szefem wszystkich szefów. Takim był król.

Na koniec nieśmiało za pytam. Opowiadanie zakwalifikowane jako SCIENCE fiction. OK – fiction może się komuś nawet podobać. Ale gdzie tu science ?

Piękne. Skąd ja znam tego gościa … ?

"Wpatrując się w obraz matki, wróciły do niej wspomnienia …". Czyżby to wspomnienia wpatrywały się w obraz matki ? A może " Gdy wpatrywała się w obraz matki, wróciły do niej wspomnienia …"

"Jakie tu zimno …" – "Jak tu zimno …"

Przykro mi autorko (autorze ?), ale muszę podpisać się pod uwagami AdamaKB. Przyznaję ze wstydem, że się wynudziłem.

Napisane fajnie i podobało mi się. Jedynie nie podoba mi się nadużywanie przymiotnika "naukowy", bo to deprecjonuje naukę. I nie wiem dlaczego autorzy wstydzą się przyznać, że tworzą dzieła z gatunku fantasy. To twórczość jak każda inna.

To miał być żart. W trzeciej części sagi filmowej o losach rodziny Pawlaków, stary Pawlak ma wygłosić przemówienie nad grobem brata i plącze mu się język. Odruchowo widząc tekst o chwili, która nadeszła zacytowałem. Sorry, to taka moja mała choroba, że mam głupie skojarzenia i wydaje mi się, że wszyscy je mają.

"… stawało się kulą nieustannie wychładzającej się lawy …". Zaraz, zaraz … To miała być fantastyka naukowa, czy ANTYnaukowa ?

Po przeczytaniu całości wiem, że może to nie być fantastyka antynaukowa. To (chyba ?) mogłoby też być fantasy ?  Ale na pewno nie jest to fantastyka naukowa.

"… nie otwierając oczy …" . Może "oczu " ?

"Choć, opowiem ci …". A to nie miało być "Chodź, opowiem ci …" ?

A z tą chwilą to było "nadejszła wiekopomna …" . No gdzie ?

Dobre to było i smacznie ANTYnaukowe. Rozumiem, że te MILIONY km do innej galaktyki oraz upływ czasu w latach ŚWIETLNYCH to w ramach owej antynaukowości ?

Nieee… , noo fajne to było… Choć cokolwiek okrutne, a mnie okrutne sceny odrzucają …

To tak, jakby szewc, który zrobił krzywe buty , w odpowiedzi na reklamację klienta kazał mu zrobić lepsze. Trochę skromności nikomu nie zaszkodziło. A zaliczenie opowiadania do "fantasy" nikomu nie uwłacza. To tak jakby autor komedii obrażał się o to, że jego dzieła nie nazywają tragedią. A określenie "science-fiction" nie powinno budzić wątpliwości. Jest to wprawdzie fikcja, ale bazująca na wiedzy naukowej. I jeśli przeczytasz coś klasyków takich jak Asimow czy Lem i wielu innych, to sam to zauważysz.

Takie ich zagęszczenie daje pewność, że są celowe. Podobało mi się.

P.S. Podam jako ciekawostkę dla zainteresowanych realiami. W Warszawie w latach osiemdziesiątych już Ikarusów nie było. w latach 50/60 jeździły Chausony (świetne). Na króciutko pojawiły się Karosy a zaraz potem Jelcze na licencji. 

Niestety i niechętnie MUSZĘ powiedzieć (i napisać !), że (kurde !), dobrze napisane. Niechętnie, bo z zasady nie znoszę bzdurnych bzdurek, a MUSZĘ, bo (kurde !) dobrze napisane.

@Koala75. Zgoda. Z tą drobną różnicą, że QM jest NAJDOKŁADNIEJ sprawdzoną teorią w dziejach nauki. To oburzające, że tak absurdalne zjawiska dzieją się naprawdę. I sprawdzane z niespotykaną dotąd dokładnością i ilością testów nie chcą się przyznać, że są cwanym oszustwem.

 

"leki, czyli kolejny zmartwień" – całkiem szczerze : nie wiem czy chodzi o "kolejny dzień zmartwień", czy o "koleiny zmartwień". Druga opcja nieco poetycka, ale kto autorowi zabroni ?

Nie do końca się zgodzę z tak bezwzględnym potraktowaniem "nica". Wg obecnie najpowszechniej przez fizyków uznawanej HIPOTEZY (nie teorii) BB z NICZEGO, na skutek fluktuacji kwantowej, narodził się nasz wszechświat. Jest to jedyny znany nauce przypadek "free dinner".

Nie, to nie jest unik. Generalnie nie przepadam za fantasy. S-F "urodził" się jako "przedłużenie myśli" , niejako prognoza przyszłości i takie s-f od dziecka kocham. Generalnie cenię TWÓRCZĄ wyobraźnię bardziej niż "bajkopisarstwo dla dorosłych" (sorry, sam chciałeś). Pomijając, oczywiście, fenomenalne satyryczne (zwłaszcza radiowe) bajki dla dorosłych. Były to bajki z głęboką myślą.

Słowo oczywiście istniało, ale nie w tym znaczeniu. Tak też to opisałem.

"… także nie brzydzę się tobą". A kogo oprócz siebie miał na myśli ? Bo "także" to synonim słowa "też". Czyli "ja też nie brzydzę się tobą". Hmmm … A może on powiedział "tak, że nie brzydzę się tobą" ?

Nie komentuję, bo to nie moja bajka.

Pozwolę sobie jedynie zwrócić uwagę na drobiazgi językowe.

Intencją j.m. autora było, jak zrozumiałem, używać tzw. "języka epoki". Nadmienię więc, że słowo "wparować" w znaczeniu "wejść, wpaść" pojawiło się dopiero pod koniec lat 60-ych dwudziestego wieku, jako element "slangu młodzieżowego".

"… odziany w łachmany, którego oblicze …" – hmm … czyżby te łachmany miały oblicze ? I czemu "którego", a nie "których" (w sensie – tych łachmanów) ?  Sorry. A serio – zdanie chyba należałoby jakoś "zreformować" ?  Hmmm … Moze zamiast "… garbus odziany …" spróbować " … odziany w łachmany garbus, którego oblicze …" ?

Chapo bas ! Naprawdę dobry s-f. I nareszcie autor nie powie mi "miałem prawo nic nie myśleć", jak to mi się przydarzyło.

"oddłan" – piękne

Konstrukcja "O ile odczuwał …., ale …" jest błędna. "O ile odczuwał …, o tyle…", lub (od biedy) "… o ile …, to …"albo bez "o ile" – "Odczuwał …, ale…" .

"…nie ważne jak się starał…" – "… nieważne jak się starał …"

"… miał już TO po dziurki w nosie" – "… miał już TEGO  po dziurki w nosie"

No no ! Tylko kto dziś jeszcze pamięta tę atmosferę ? Gdzie są niegdysiejsze śniegi …

 

trzebiotała – cóż za piękny NEOLOGIZM

to też – toteż

No cóż, jeśli Bóg może być miłością, to czemu bóg nie mógłby być abominacją (wstrętem, odrazą) ? Albo np. nienawiścią ? Tylko czy na pewno to autor miał na myśli ?

I pytanie ogólne – czy autor w ogóle miał coś na myśli ?

Dooobre to było !

 

"… składającym się zarówno z bogaczy jak i z nędzników …". Nie miało przypadkiem być "… jak i z nędzarzy " ? SJP: nędznik – człowiek bez zasad moralnych. Dawniej – łajdak.

Przymusowa ALIENACJA ….  Hmmm … Ależ my się kochamy w uczonych słowach i napuszonych tekstach … Już nie zmierzamy do celu, tylko do destynacji, podlegamy przymusowej alienacji itp. A jak nic mądrego do głowy nie przyjdzie, to przynajmniej, jak przed chwilką wyczytałem w notce prasowej, "POSIADAMY sądowy zakaz …". Ciekawe, czy taką posiadłość można sprzedać i za ile ?

A czym podpadli koledzy, których chciano konfrontować ?  Czy może chciał pozyskane informacje skonfrontować z INFORMACJAMI zdobytymi przez kolegów ?

"… zaspokoił sytuację,…" – hmmm … Kogo zaspokoił ? A może uspokoił sytuację ? Bo to jakby nie to samo …"Zertifikat szepną poufnie …". Kto szepnie poufnie ? Jacyś "oni" szepną ? A może "szepnąŁ poufnie" ?

Panie Boże Przedwojenny !  Ty widzisz i … ?

Jednak rusycyzm. Fakt, że funkcjonuje w angielskim czy może chińskim nie ma tu nic do rzeczy. Do POLSKIEGO trafiło od ruskich. Doskonale pamiętam tych ambitnych młodych towarzyszy, którzy nas, małe dzieci witali tekstem "zdrastwujcie rabjata" i pytali które chciałoby się przejechać "masziną". Tak chcieli indoktrynować polskie dzieci bolszewią, bo w tamtych czasach nikt nie miał prywatnego samochodu. Przynajmniej nikt w mojej okolicy. I mnie "maszina" już zawsze będzie razić jako rusycyzm.

Naprawdę ciekawe spojrzenie na przyszłość naszą i przyszłość AI, naszej … hmmm … przyjaciółki ? … konkurentki ? A może wroga ? I całkiem dobrze napisane. Robi wrażenie zwałszcza na tle nieprzebranej liczby nierozróżnialnych historyjek o mordobiciu, urywaniu głów, zagładzie światów i tym podobnych gniotów dla przeżuwaczy popcornu.

 

"maszyna" jako określenie samochodu, to ewidentny rusycyzm (maszina – samochód po rosyjsku).

W trakcie przesłuchania małżonki ofiary ni stąd ni z owąd mamy coś jakby środek przesłuchania pana Bołęckiego. Nie wygląda to ani zgrabnie, ani czytelnie.

Wysłanie załogi na tĘ misję

Termin może być BLISKO. Od biedy termin może być krótki. Ale szybki może być samochód lub ewentualnie ślimak wyścigowy. Nigdy termin.

…, że odkryliśmy, że nie jesteśmy ….   Żeże … A język polski jest tak bogaty. Jeśli już koniecznie to od biedy : … , że odkryliśmy, iż nie jesteśmy …

eon to, wg sjp, największa jednostka czasu w dziejach Ziemii. Eon dzieli się na ery. Czy taki właśnie eon miałeś na myśli w szóstym zdaniu tego …hmmm… dzieła ?

A ta "pintasekunda" to co za wynalazek ? Może by nam, ciemniakom,  ktoś podał definicję tejjednostki ?

Jednak rekordowym dokonaniem Autora jest wzięcie głębokiego oddechu chłodnym KOSMICZNYM powietrzem. W PRÓŻNI  !  BRAVO.Tutaj naprawdę zadziałała wyobraźnia. Czy niewiedza ?

Pozwolę sobie wkleić ze Słownika J.P. PWN :"Oglądnąć" to regionalizm małopolski. Ogólnopolska forma brzmi"obejrzeć". …. trzeba się liczyć z tym, że w obiegu ogólnopolskim może być źródłem niejasności lub nieporozumień.

I to jest nieszczęściem pokolenia. Dzieciaki niemal od urodzenia naoglądają się mordobicia, strzelanek itp. To zabija twórczą wyobraźnię. Jedyne, co potrafią to kompilacja różnych akcji kiedyś obejrzanych. No i mówiO, piszO, i strzelajO … Smutne.

Gwoli ścisłości : polscy komuniści uważali określenie "sowieci" za pejoratywne. Sami używali określenia "towarzysze radzieccy".

Ciekawy, ciepły nastrój. Napisane tak ładnie, że nie warto zawracać głowy drobnymi usterkami formalnymi

@BasemenyKey – wprowadzenie jakiegoś firewalla czy innej "technomanii" tylko zepsułoby pomysł i nastrój. Autorze, nie rób tego !

Dla mnie jest tu problem z gatunkiem. Skoro to ma być SCIENCE fiction, to nie powinno lekceważyć podstaw "scajensa" (vide Asimov, Lem, i inni). Tymczasem hipotetyczne tachiony, poruszając się z prędkością większą od światła, cofają się w czasie. I całą twoją akcję diabli biorą.

feria … ferie to bywają zimowe. A jeśli chodzi o światła, barwy, etc, to może być feeria.

Skoro widział tę kotkę, to raczej wiedział GDZIE jest. Natomiast nie wiedział, jak sądzę, DOKĄD biegnie.

@Skryty – przyczepiłbym się. Pisownia łączna.

po nazywał – ponazywał. J.w.

trwało by to – trwałoby to. Razem piszemy.

diody się palą. Oj ! Lepiej, żeby się nic nie paliło. – diody świecą.

staną twarzą w twarz – stanąŁ twarzą w twarz

ich właściciel zasná tylko – ich właściciel zasnąŁ tylko

itd

oczy zaobserwowały lub TAK MYŚLAŁY, że zaobserwowały …. Oczy nie myślą.

terra incognitO – terra incognitA

Do pewnego stopnia Cię rozumiem. Ale … Czy klepanie byle czego można nazwać twórczością. Ja, SORRY !, odbieram to jednak jako TFUrczość. 

Kompletnie nie moja bajka – nienawidzę przemocy. Ale skoro już przeczytałem …

"… rozdarte między dwOma rzeczywistościami". Powinno byc "… rozdarte międzi dwIEma rzeczywistościami". Rzeczywistość jest, O ZGROZO, rodzaju żeńskiego.

Może i tak. Ale mnie osłabia, gdy czytam, że cywilizacja sięgnęła po światy równoległe, ludzie przenoszą się w czasie, tworzą kopie światów i …. posługują się tabletem – technologią dwudziestego stulecia. Nie wiem, czy to, co napiszę poniżej dotyczy Autora. Ale wiem, że tworzone obrazy są jakby od Spilberga – nie mają głębi, a jedynie "efekty specjalne". SORRY.

Coś się stało z WYOBRAŹNIĄ pokolenia, które nie czytało od dziecka literatury pięknej (o ile w ogóle coś czytało), a jeśli coś tam z wielkiej twórczości kojarzy, to z filmu. Kocham film – to piękna sztuka, ale nigdy nie da tego, co książka. Bohatera książki nasz mózg "produkuje" samodzielnie, samodzielnie tworzy obrazy akcji itd. Cywilizacja obrazkowa uwalnia rozwijający się mózg od tej pracy. To tak, jakbyśmy od urodzenia uwolnili nasze mięśnie od jakiegokolwiek wysiłku. Nie rozwiną się. 

Hmmm … nawet Regulatorzy …. 

"jednak zbytnio MI to nie przeszkadzało"

Ogólnie :

MNIE to zabolało – KOGO zabolało ? Mnie

MNIE to zaciekawiło – KOGO zaciekawiło ? Mnie

MNIE to kosztowało – KOGO kosztowało ? Mnie

 

Przeszkadzało MI – KOMU przeszkadzało ? Mi

Świeciło mi w oczy – KOMU świeciło w oczy ? Mi

itd

Dodam jeszcze coś dziwnego. Spędziłem swego czasu rok wśród polonii za oceanem. Mówią jakimś "łamanym językiem pogranicza". W czasach licealnych miałem sporo koleżanek i kolegów 

pochodzenia żydowskiego, którzy w latach 1968 – 1970 zostali zmuszeni do emigracji. Utrzymuję z nimi kontakt. Kilkanaście lat temu odwiedziłem koleżankę w Malmoe i zaniemówiłem słysząc jej bezbłędną literacką polszczyznę. Dwa miesiące temu dwiedził mnie przyjacieł z Goeteborga (też z tamtej haniebnej dla nas emigracji). I to samo. ??? Piękna, bezbłędna, bogata, literacka polszczyzna. Bez żadnego akcentu, bez wtrącenia choćby jednego obcego słowa. … Ani ta koleżanka ani ów przyjaciel przez pół wieku nie żyli w środowisku polonijnym. O o tu chodzi ? Czy my, Polacy, nie zbyt łatwo rezygnujemy z tego podstawowego wyróżnika każdego narodu jakim jest język ojczysty ?

Słusznie zauważasz "… w celu wzajemnej komunikacji.". Jednakowoż obniżający się poziom znajomości języka OJCZYSTEGO powoduje coraz częstsze przypadki używania słów niezgodnie z ich znaczeniem (wspomnę jedynie o klasycznych już "bynajmniej" czy "nagminnie", ale to "pryszcz" w porównaniu z wieloma mniej zabawnymi sytuacjami). A to już nie sprzyja wzajemnej komunikacji.

P.S. Uwaga ogólna. W miarę upływu lat (a zwłaszcza dziesięcioleci) obserwuję rosnącą skłonność rodaków do używania słów "mniej prostych". Już nie mówi się "miał ocenę z przedmiotu". On tę ocenę "posiadał". Rzym nie był "stacją docelową" ani , o zgrozo, banalnym "celem" czyjejś wycieczki. Rzym był DESTYNACJĄ. Nie podajemy komuś miejsca swojego pobytu lecz lokację . Aż przypomina się Vabank i "podsłuchowywać ?". I przy całej tej śmiesznej pretensjonalności słyszę, jak dwaj panowie magistrowie mówią w telewizji o sobie "my OBYDWOJE", niemal wszyscy dochodzą do celu "DWOMA" drogami, a niemal połowa piszących nie wie, że chociaż słowo "także" może zabrzmieć podobnie do frazy "tak, że", to jednak ich znaczenie zdecydowanie się różni.

To nieadekwatne przykłady. Przecież nie da się (i tu się chyba zgodzimy ?) powiedzieć "najlepiej sam sprawdzić". Ale w domu zostaję sam, buty "sobie wyczyściłem sam" gdy mówię KTO wyczyścił buty, lub buty wyczyściłem "samemu sobie", gdy mówię KOMU te buty wyczyściłem. Aż dziw, że takich oczywistych rozróżnień nie nauczyła szkoła … P.S. Nawet poradniki, jak widać, trzeba czytać ze zrozumieniem. A z tym coraz gorzej …

"Zgodziłeś się załatwić to SAMEMU,…". Samemu, czyli KOMU ? Samemu Bogu ? Samemu prezydentowi ? Samemu sobie ? ??? . Paskudny i, od jakiegoś już czasu, nagminny błąd językowy. Powinno być " Zgodziłeś się załatwić to SAM, …".

No i to przegrzanie spowodowane "wpieprzeniem się w ciemną materię" … Ciemną materię dlatego ochrzczono "ciemna", że z naszą nie reaguje inaczej niż grawitacyjnie. A dlaczego grawitacja miałaby "o parę kelvinów za wysoko" podnieść temperaturę jednych fragmentów/części/podzespołów (niepotrzebne skreślić) nie naruszając innych ? Np. naszego bohatera ? Ja mam tak dziwnie, że od fantastyki oczekuję logicznej konstrukcji, a od "fantazjopisarzy" elementarnej wiedzy n.t. zjawisk, które opisują. 

TO je dobre pane Havranek : "Pulsar nieustannie smagał kadłub Bębenka prpmieniowaniem …". Czemu dobre ? Bo to jest nie tylko fantastyka. To fantasy. Nic nie przetrwa takiego smagania. Gdyby to spotkało Ziemię mielibyśmy kolejne masowe wymieranie. Tym razem zapewne ostateczne.

Ogólnie – wojna, zabijanie itd to nie moje klimaty. Ale napisane świetnie. Wartka akcja, język, konstrukcja b. mi się podobały. Myślę, że w tym przypadku szczgóły konstrukcji, komunikacji etc nie są istotne. Liczy się pomysł i wykonanie. No i ciekawa wariacja n.t. powstania listopadowego.

Nowa Fantastyka