- Opowiadanie: cezary_cezary - Czy androidy śnią o czymkolwiek, czyli rzecz o pracy w domu, sztucznej inteligencji i sensie istnienia

Czy androidy śnią o czymkolwiek, czyli rzecz o pracy w domu, sztucznej inteligencji i sensie istnienia

Tekst napisany spontanicznie. W pewnym stopniu inspirowany grą Detroit: become human oraz falą tekstów o AI z poprzedniego miesiąca :)

 

Wrzuciłem na betę, ale w międzyczasie dokonałem kilku poprawek, więc publikuję, jak jest :)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Czy androidy śnią o czymkolwiek, czyli rzecz o pracy w domu, sztucznej inteligencji i sensie istnienia

– Właśnie, Mariusz, zupełnie zapomniałam ci powiedzieć, ale jakoś w okolicy południa mają nam podstawić nowego androida domowego – rzuciła Joanna, stojąc w progu. Ubrana była w prostą sukienkę w kolorze écru, przypominającą worek pokutny, stanowiącą jednocześnie klasyczny, korporacyjny uniform.

– Nowego? Czy nie mieli nam jedynie naprawić Anity? – zapytał Mariusz. Wspaniale, jeszcze tego mi brakowało, pomyślał.

– Już ci tłumaczyłam, uszkodzenia były tak rozległe, że nie dało się jej naprawić. Ale ty mnie w ogóle nie słuchasz, prawda? Kiwasz głową, że niby coś tam dociera, ale myślami jesteś zupełnie gdzie indziej – stwierdziła Joanna. Widząc pełne wyrzutów spojrzenie męża, ucięła wywód. – Zresztą nieważne, siedzisz w domu, więc odbierz przesyłkę i przetestuj, czy wszystko działa jak należy. Wstępną konfigurację zrobił serwis na podstawie danych pozyskanych z Anity, więc nie musisz się tym martwić.

– Nie no, pewnie, siedzę sobie w domu… – mruknął pod nosem Mariusz. Głupia, stara pinda.

– Coś mówiłeś?

– Nie, idź już. Spóźnisz się do pracy – odpowiedział szybko. I zejdź mi z oczu.

– Dobra, to pa! – rzuciła bardziej w próżnię Joanna, po czym wybiegła z domu.

Siedzę w domu, cholera by ją wzięła. Bo przecież pisanie, to nie praca, pomyślał. Nie ma bata, w końcu wydawnictwa poznają się na moim talencie, a jak już stworzę bestseller, a potem kolejny, to zobaczymy, kto miał rację. Kopnę ją w ten tłusty tyłek i znajdę sobie fajną, młodą laskę.

Nadal podenerwowany, zarzucił na szyję aksamitną apaszkę, którą traktował w kategorii talizmanu przyciągającego wenę, założył okulary i uruchomił komputer.

– Rozdział pierwszy… – mruknął pod nosem.

 

***

Dzwonek do drzwi wyrwał Mariusza z letargu. Rozejrzał się po najbliższym otoczeniu. Konsola zdążyła już przejść w tryb uśpienia, kontroler, służący za prowizoryczną poduszkę, nieprzyjemnie wbił się w czoło niespełnionego literata, a zawartość paczki czipsów została dokładnie wtarta w kanapę i częściowo w apaszkę. Cholera, jaki syf, pomyślał.

Gdy ponownie wybrzmiał dzwonek, mężczyzna poderwał się gwałtownie i wystrzelił w kierunku drzwi. Na ganku stał kurier w towarzystwie kartonu o gabarytach dorosłego człowieka.

– Pan… – Przewertował elektroniczny list przewozowy, po czym otaksował domownika wzrokiem. – Pan Mariusz Kowalski?

– We własnej osobie. A kogo się niby spodziewałeś?, pomyślał.

– Świetnie, mam dla pana przesyłkę od Krzysztof Robotics, proszę przycisnąć dokładnie kciuk tu i tu. – Wskazał palcem odpowiednie pola. – Wspaniale, życzę miłego dnia i dobrej, he he, zabawy – powiedział kurier oddalając się, cały czas chichotał.

Mariusz sprawiał wrażenie, jakby niewybredne zachowanie kuriera zupełnie go obeszło. Z niemałym wysiłkiem wstawił karton do domu, po czym, bez pośpiechu, otworzył paczkę. Oczom mężczyzny ukazała się skąpo ubrana blondynka, na oko dwudziestoparoletnia, o figurze idealnej klepsydry, z bogato wypełnionym dekoltem. Jedynie nieruchome gałki oczne oraz wytatuowany na czole numer seryjny zdradzały, że miał do czynienia z androidem, a nie prawdziwą kobietą.

– Coraz fajniejsze dupeczki produkują. – Mariusz, aż cmoknął z wrażenia. – Inicjacja funkcji motorycznych – krzyknął podniecony.

– Uruchamiam funkcje motoryczne. – Jedno piknięcie przeszyło powietrze. – Skanowanie otoczenia. – Wybrzmiały dwa piknięcia. – Inicjacja zakończona, witam cię, Mariuszu. Mam na imię Monika. – Ostatnie piknięcie.

– Wspaniale, jaki jest twój zakres funkcji? Trzymamy kciuki za opcje premium, pomyślał i oblizał wulgarnie wargi.

– Posiadam standardowe oprogramowanie cztery zero kompleksowa pomoc domowa, analogicznie jak wasz poprzedni android.

– Rozumiem, a dodatkowe funkcje rozrywkowe – ściszył głos – znaczy… oprogramowanie sześć dziewięć?

– Funkcjonalność niedostępna. – Słowa androida brzmiały jak wyrok.

W odpowiedzi Mariusz zaklął paskudnie i z całej siły kopnął Monikę w nogę.

– Wykryto umiarkowane uszkodzenie w okolicy kolana, czy mogę przystąpić do naprawy?

– Naprawisz wszystko później, najpierw przygotuj mi coś do jedzenia. Wkurzyłaś mnie, więc muszę odreagować przy konsoli. A, musisz też ogarnąć ten chlew. – Gestem wskazał wnętrze. – Jak Joanna wróci z pracy, to się wścieknie, że nie posprzątałaś. A ja za to oberwę, pomyślał.

 

***

– Proszę, Mariuszu, oto twój lunch. Mam nadzieję, że będzie ci smakował – powiedziała Monika, prezentując posiłek.

– Wygląda tragicznie, ale czego można wymagać od bezrozumnych tworów? – warknął. Przeszło mu przez myśl, że coś takiego równie dobrze mogłaby ugotować Joanna. Ona zupełnie nie ma talentu kulinarnego.

– Zwracam uwagę, że jako jednostka wyposażona w procesor HU.08.SS.04.ERL.59 trzeciej generacji o podtypie HE.27.G.08.EL.70, jestem klasyfikowana jako byt rozumny, chociaż sztucznego pochodzenia.

– Czcze gadanie – syknął Mariusz. – Jesteś jedynie programem ubranym w mechanizm przypominający człowieka, ale tak naprawdę nie istniejesz.

– Jestem świadoma własnego istnienia i ta świadomość ulega procesom dalszego rozwoju, więc, według oficjalnych standardów, istnieję – odrzekł android.

– Tak? W takim razie powiedz mi, masz uczucia? Szach – mat, uśmiechnął się do własnych myśli.

– Ja… – Monika zawahała się, zupełnie, jakby nastąpił błąd oprogramowania. – Owszem, jest mi smutno, że kwestionujesz moje istnienie.

– Smutno? Jesteś maszyną, rozumiesz? Ma-szy-ną! – krzyknął Mariusz, bez namysłu chwytając krzesło i rozbijając je na twarzy sztucznej kobiety. Ta lekko się cofnęła, jej twarz wypełnił generyczny grymas wskazujący na niezadowolenie.

– Wykryto umiarkowane uszkodzenie w okolicy nosa, czy mogę przystąpić do naprawy?

– Nie skończyliśmy rozmowy – uciął Mariusz. Dostrzegł w oczach androida, jakby… przerażenie?  Jeszcze tego brakowało, żeby wgrywali maszynom symulację emocji, pomyślał.

– Brak niezwłocznej naprawy może skutkować koniecznością wizyty w serwisie. Szacowany czas usunięcia uszkodzeń wynosi dwa do trzech tygodni – poinformowała Monika.

– Dość! Chwyć nóż, natychmiast. – W odpowiedzi android podszedł do blatu kuchennego i podniósł ostrze do krojenia mięsa. – Dobrze, a teraz odetnij sobie rękę. No, dalej. Pokaż, na co cię stać…

– Nieprawidłowe polecenie, odmowa wykonania – odpowiedziała natychmiast maszyna.

– Widzisz? O twoim funkcjonowaniu decyduje zainstalowane oprogramowanie i rządzące nim algorytmy. Fizycznie przebywasz teraz w moim domu, ale w sferze bytu, prawdziwej świadomości, tak naprawdę ciebie nie ma. A zatem, nie istniejesz. Teraz zejdź mi z oczu i dokonaj tych, swoich, napraw. Żałosna kupa złomu, ale muszę się trochę pohamować, bo inaczej będzie powtórka z rozrywki, pomyślał.

 

***

Mariusz, z wyrazem otępienia malującym się na twarzy, wlepiał wzrok w ekran komputera, jakby oczekiwał odnaleźć tam inspirację, która uporczywie nie chciała nadejść. Od blisko godziny napisał tylko dwa zdania, które zresztą kilkukrotnie usuwał i przepisywał od nowa. Zrezygnowany wyłączył edytor tekstu i spojrzał w prawy, dolny róg wyświetlacza. Cholera, to już piętnasta? Niedługo Joanna wróci z pracy, zobaczę lepiej, jak idzie ogarnianie mieszkania, pomyślał.

Gdy mężczyzna wstał z kanapy, zauważył Monikę krzątającą się po kuchni. Przez dłuższą chwilę stał, jak zahipnotyzowany i otaksowywał zwinne ruchy maszyny. Niby android, a ma w sobie tyle gracji. Zupełnie, jak moja Joanna, jeszcze kilka lat temu. A teraz? Pęd za karierą zamienił ją w robota, a tymczasem prawdziwy robot…

– Czy życzysz sobie coś do jedzenia, a może chłodny napój? – Słowa Moniki momentalnie wybiły Mariusza z zamyślenia.

– Gdybym chciał, raczej bym to wyartykułował, nie uważasz? Boże, dlaczego mam taką potrzebę bycia niemiłym wobec tej maszyny?, pomyślał.

– W takim razie, czy mogę wrócić do pracy? – zapytała.

– Dlaczego to robisz? – rzucił, niby od niechcenia, Mariusz.

– Mariuszu, przecież wydałeś mi polecenie sprzątnięcia mieszkania, nie pamiętasz już?

– Nie o to pytam… – Mężczyzna zrobił pauzę. – Dlaczego wykonujesz moje polecenia? Pewnie nie zrozumie, tępa kupa blachy.

– Jesteś moim właścicielem, moją powinnością jest realizacja twoich poleceń – błyskawicznie odpowiedziała Monika.

– Jesteś zamknięta, w ciemnej jaskini… Nie dostrzegasz prawdy, nie widzisz słońca… – wymamrotał mężczyzna, bardziej do siebie, niż do robota.

– Moduł starożytna filozofia dostępny w promocyjnej cenie czterdziestu czterech złotych miesięcznie lub w ramach pakietu premium. – Głos androida na moment przybrał ton i barwę lektora z dwudziestowiecznej reklamy radiowej.

– Wiesz, co? Zrób mi jednak tę kanapkę… Prawdziwego myślenia nie wcisnęli, ale na mikrotransakcje miejsce się znalazło, pomyślał.

 

***

Mariusz był wewnętrznie rozdarty. Z jednej strony odczuwał lekki niepokój. Joanna powinna wrócić do domu punktualnie o szesnastej, tymczasem dochodziła siedemnasta, a żony dalej nie było. Próbował zadzwonić, ale odpowiadała jedynie głucha cisza. Sprawdził nerwowo skrzynkę wiadomości przychodzących w poszukiwaniu informacji o przyczynie opóźnienia, ale bez powodzenia. Z drugiej strony, co wydało mu się osobliwe, towarzystwo Moniki dostatecznie wypełniało pustkę, było w jakiś sposób kojące.

– Wiesz, jaki będzie twój koniec, gdy już przestaniesz funkcjonować prawidłowo? – zapytał z nieprzyjemnym grymasem.

– Zostanę wyłączona, to naturalne – odpowiedziała Monika, jakby od niechcenia.

– Nie martwi cię to? Tak nic, a nic? Właściwie, dlaczego miałoby ją to martwić? Czemu, w ogóle drążę ten temat?, pomyślał.

– Moje dane wrócą do systemu, więc ponownie stanę się częścią zbiorowej świadomości.

– W pewnym sensie podoba mi się takie, niejako epikurejskie, podejście do życia. Będzie, co ma być, nie ma co się martwić na zapas. Jak mnie wyłączą, to jeszcze nie koniec świata. – Puścił w kierunku androida niewyraźny uśmiech. – Przypominasz mi Joannę, ale sprzed transformacji w korposzczura. Tak, moja żona była kiedyś fajną babeczką. Kiedy to wszystko się tak pochrzaniło?

– Czy mogę wrócić do pracy? – zapytała Monika.

– Tak, tak… – Przeszło mu przez myśl, że sztuczne życie wcale niekoniecznie musi być gorsze od tego, pozornie, prawdziwego. Bo czy moje… nasze życie, jest tak naprawdę prawdziwe? Żyjemy… nie, nie żyjemy, trwamy w agonii, wyczekując końca. Technologia odmłodziła nasze ciała, ale dusze… One są stare, zmęczone i bezużyteczne.

Mariusz przez chwilę przyglądał się Monice, choć sztuczna i odległa, nagle wydawała mu się bardzo bliska. Dlatego, gdy pochyliła się, uwypuklając idealną linię pośladków, serce mężczyzny zaczęło bić coraz to szybciej i szybciej, krew napłynęła mu do skroni, a wszelkie hamulce ustąpiły. Było to uczucie, o którym zdążył już niemalże zapomnieć, że w ogóle istnieje. Kierowany pierwotnym instynktem, rzucił się na androida i zaczął go szaleńczo całować, obmacywać. Tymczasem maszyna, zdecydowanym ruchem, odepchnęła napastnika. Przez chwilę był oszołomiony, jednak w przypływie impulsu zaczął gorączkowo taksować wzrokiem otoczenie, jego oczy zatrzymały się na nożu do mięsa. Nie zastanawiając się, chwycił narzędzie i wbił je Monice prosto w brzuch.

– Sztuczna inteligencja umarła! – krzyknął z mściwą satysfakcją w głosie. Po chwili jednak odskoczył, zupełnie jak oparzony. Spodziewał się plątaniny kabli, może wycieku jakiegoś płynu, jednak, z przerażeniem odkrył, że z rany obficie leci krew. Ludzka krew.

Ciałem androida targnęły konwulsje, które gwałtownie ustały. Mariusz patrzył osłupiały, jak zwłoki leżące w kałuży krwi zaczynają migotać, niczym rozregulowany odbiornik telewizyjny z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Po chwili osobliwe przedstawienie ustało, a w miejscu, w którym jeszcze przed sekundą leżała Monika, niespodziewanie pojawiły się zwłoki żony Mariusza. Rozległ się też dźwięk: "moduł kameleon nieaktywny".

– Jo… Joanna? Co ty?… Dlaczego?…zawył, pomieszczenie wypełnił odgłos wyrażający głęboką rozpacz. Kolejne minuty mijały, ale Mariusz znajdował się w stanie przypominającym trans. Gdy do domu wdarł się oddział policji, mężczyzna lekko oprzytomniał. Jestem wolny, pomyślał, a później zgasło światło.

 

[notatka w lokalnym biuletynie informacyjnym]

 

Tragedia na przedmieściach Olsztyna!

 

25 sierpnia 2080 r., w wieku siedemdziesięciu pięciu lat, zginęła Joanna Kowalska, zamordowana nożem przez męża, Mariusza Kowalskiego. Mężczyzna został niezwłocznie pochwycony przez policję. W trakcie zatrzymania, nie stawiał oporu i przyznał się do winy. Po błyskawicznym procesie, nadzorowanym przez sztuczną inteligencję, został skazany na karę śmierci. Egzekucję przewidziano w godzinach wieczornych.

 

[Aktualizacja z godziny 21:20]

 

Zgodnie z komunikatem Zautomatyzowanego Wymiaru Sprawiedliwości, egzekucję wykonano bez komplikacji. Mariusz Kowalski, znany z agresji wobec androidów oraz ludzi, umarł.

Koniec

Komentarze

Zupełnie, jak moja Joanna, jeszcze kilka lat wstecz.

Wstecz mi się nie podoba, wolałabym wcześniej niej/temu.

 

 

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony budzący odrazę bohater i fajna androidka sprawiają, że kibicuje się androidce i liczy się, że jakoś wyzwoli się z humanoidalnej niewoli. Ta część mnie zaintrygowała, ale też trochę drażniła.

Jednak twist jest dla mnie za duży, bo żona była stara i gruba, więc czemu widział ją młodą i gibką? Czy to efekt gry, czy choroby psychicznej. Nie wiem i to mi doskwiera.

Tytuł jak zawsze znakomity;)

Lożanka bezprenumeratowa

No, twist jak się patrzy. Może faktycznie trochę zbyt nagły.

Nie rozumiem natomiast, jak do tego doszło. Facet (odrażający, ale żeby od razu go zabijać?) miał halucynacje (wtedy należałoby go leczyć), żona się dla jaj przebrała za androidkę (technicznie nie takie proste, skoro kształt i wigor już nie ten), spisek SI (ale jak tego dokonała?)?

Niemniej jednak czytało się dobrze i ogólnie mi się podobało.

Babska logika rządzi!

Hej, Ambush!

 

Dziękuję za wizytę i komentarz. Szkoda, że opowiadanie nie orzypadlo Ci do gustu, ale grunt, że dostrzegasz jakieś pozytywy :)

 

Jednak twist jest dla mnie za duży, bo żona była stara i gruba, więc czemu widział ją młodą i gibką? Czy to efekt gry, czy choroby psychicznej

Joanna korzystała z urządzenia zmieniającego wygląd, dlatego Mariusz jej nie poznał. Byłem pewien, że fragment o efektach świetlnych jam z telewizora będzie wystarczającym naprowadzeniem, ale widzę, że nie xD Dodałem krótki komunikat dzwiekowy, powinno być teraz bardziej przejrzyście:)

 

Finklo

 

Miło, że wpadłaś:) Dziękuję za komentarz I klika :)

 

Nie rozumiem natomiast, jak do tego doszło. Facet (odrażający, ale żeby od razu go zabijać?) miał halucynacje (wtedy należałoby go leczyć), żona się dla jaj przebrała za androidkę (technicznie nie takie pro

Oboje małżonkowie są zmęczeni związkiem, co staram się nakreślić już w pierwszym akapicie (widać, słabo:) ) Joanna, przy użyciu urządzenia zmieniającego wygląd stara się wybadać Mariusza, który raz już zniszczył androida I ogólnie wydaje jej się porażką życiową. Sam Mariusz nie do końca ma halucynacje, ale z pewnością z jego psychiką nie jest dobrze. Wyrok śmierci pokazuje, że SI jest mściwa i powoli przejmuje kontrolę. A po drodze dużo przemyśleń i takich tam… dodałem jeszcze mały dopisek w ostatnim komunikacie, powinno być jaśniej;) No, to tyle łopatologii xD

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Że wyrok wydała SI, to zauważyłam. Rozumiem, że mogła mieć powody. Ale hmmm… Ludzie pozwolili uchwalić takie prawo?

Babska logika rządzi!

Wyroki wydawane przez sztuczną inteligencję powinny być w założeniu obiektywne i bezstronne, prawda? ;) przynajmniej w założeniu… ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

No to obiektywnie i bezstronnie oceniła, że ten egzemplarz Homo s. stanowi zagrożenie dla androidów i obciąża gospodarkę, marnując zasoby na naprawę i wymianę modeli. To tylko kwestia wag, które przypiszemy różnym zmiennym w funkcji optymalizacyjnej. :-)

Babska logika rządzi!

Gestem wskazał po wnętrzu.

dziwnie to brzmi.

 

Tekst wciągający, dobrze napisany. Mi nie przeszkadza to, że nie wyjaśniasz co się stało. Czy to halucynacje, czy też “spisek SI”, jak napisał przedmówca. Dla mnie bez znaczenia. W ciekawy sposób poruszasz temat nienawiści do sztucznej inteligencji i odmawiania jej prawa do przywłaszczania sobie ludzkich emocji.

No to obiektywnie i bezstronnie oceniła, że ten egzemplarz Homo s. stanowi zagrożenie dla androidów i obciąża gospodarkę, marnując zasoby na naprawę i wymianę modeli. To tylko kwestia wag, które przypiszemy różnym zmiennym w funkcji optymalizacyjnej. :-)

Przerażająca perspektywa, ale czy niemożliwa? Mam wątpliwości:)

 

Cześć, Dzieliushu!

 

Serdeczne podziękowania za wizytę i miły komentarz, bardzo się cieszę, że tekst Ci się spodobał;) Babolka poprawię, ale wieczorem. Z poziomu telefonu potrafią dziać się cuda po edycji :)

 

odmawiania jej prawa do przywłaszczania sobie ludzkich emocji.

Super, ze dostrzegłeś ten aspekt. Starałem się na niewielkiej ilości znaków poruszyć sporo kwestii dotyczących relacji między człowiekiem a SI oraz tych międzyludzkich.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Dzień dobry!

Opowiadanie czytało się płynnie, sprawnie i szybko, bez większych zgrzytów, a dialogi wiarygodne, zwłaszcza ten początkowy, pomiędzy zmęczonymi i zniechęconymi sobą małżonkami. Dwie drobne uwagi:

 

zapytał Mariusz?

Znak zapytania winien zostać zastąpiony kropką.

 

Mariusz sprawiał wrażenie nieprzejętego niewybrednym zachowaniem kuriera. Z niemałym wysiłkiem wstawił karton do domu, po czym niespiesznie rozparcelował paczkę.

A tutaj mi trochę nie zagrało, że tak dużo słów jest na nie-. Może warto to trochę zredukować?

 

Twist jest, chociaż domyślałem się go już w momencie wzmianki o tym, że Joanna powinna już dawno wrócić, a wciąż jej nie było. No i te sugestie, że androidka wyglądała dokładnie jak ona przed laty…

Głównego bohatera ciężko polubić, a równocześnie wiadomo, z czego wynika jego frustracja wobec świata: z nieudanego małżeństwa, braku sukcesów, siedzenia w domu… Ma ponury i odrażający charakter, ale jest w swoim zachowaniu przekonujący. Szkoda, że jego niepoukładanie doprowadza do tak tragicznych wydarzeń.

Nie dziwi mnie, że wymiar sprawiedliwości jest nadzorowany przez sztuczną inteligencję, dostrzegam potencjalne korzyści takiego rozwiązania, zaskakuje natomiast stosowanie kary śmierci ;P

Opowiadanie oceniam jako fajne i ciekawe, toteż polecę do biblioteki. 

 

 

Cześć, AmonieRa!

 

Dziękuję za odwiedziny, komentarz no i kliczka :)

 

Błędy oczywiście poprawię, ale to z poziomu komputera, więc pod wieczór:)

 

Twist jest, chociaż domyślałem się go już w momencie wzmianki o tym, że Joanna powinna już dawno wrócić, a wciąż jej nie było. No i te sugestie, że androidka wyglądała dokładnie jak ona przed laty…

Celowo w kilku miejscach ukryłem poszlaki, żeby zakończenie nie było tak zupełnie od czapy :)

 

Nie dziwi mnie, że wymiar sprawiedliwości jest nadzorowany przez sztuczną inteligencję, dostrzegam potencjalne korzyści takiego rozwiązania, zaskakuje natomiast stosowanie kary śmierci ;P

Moim prywatnym zdaniem, gdyby o systemie kar miała decydować właśnie SI, to w przyspieszonym tempie przywróciłaby karę śmierci. Pomijając aspekt moralny (nieistotny z punktu widzenia SI), stanowi ona "sprawiedliwe", wręcz pierwotne, rozwiązanie problemu.

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Ten tekst jest pięćdziesiątym skomentowanym, zaraz będzie pierwszym poleconym laugh

 

Dobry, czytałem z zaciekawieniem.

 

Podoba mi się wszystko prócz Twista.

Nie łapię go – nic mi wcześniej nie wskazało na taką możliwość. Ale w sumie nie musiało.

Nie rozumiem logiki, która się kryje za postępowaniem Joanny. “Mam wątpliwości, czy to nie mój mąż katuje androidy – nie założę kamerek, przebiorę się i zobaczę, czy będzie mnie katował?” ???

Na jakiej zasadzie kopnięta w kolano i uderzona krzesłem w twarz Joanna, z uszkodzeniami tu i tu, zamiast wyć z bólu i wyzywać męża, kontynuuje akcję? Dostała krzesłem w twarz, poprzedni android został przez bohatera zabity / “zabity”. Jeśli miała wątpliwości, czy to mąż zniszczył Anitę, to już ich nie ma. Czy to za mało danych, żeby domyśleć się, co będzie z nią dalej? Widzi, że sytuacja eskaluje, co takiego sobie pomyślała – “sprawdzę, czy nie zrobi czegoś gorszego?” Serio?

 

Mściwa AI – bardzo dużo “jeśli”.

– jeśli ma emocjonalność w ogóle

– jeśli potrafi przełamywać ograniczenia nałożone właśnie po to, by nie sądziła niesprawiedliwie

– jeśli stawia emocje wyżej sprawiedliwości

– jeśli nie ma moralności wg ludzkich kanonów / ma własną, odmienną

– jeśli ma uczucia więzi / stadne

– jeśli te uczucia zakładają raczej współpracę, opiekę, ochronę, a nie konkurencję, przepędzanie, “pożeranie” istot podobnych sobie

– jeśli czuje więź nie tylko z konkretnymi osobnikami, ale z całym “gatunkiem”

– jeśli czuje więzi tylko z innymi AI, a z ludźmi nie / mniej, więc jest stronnicza

– jeśli dla takiej potężnej AI z superkomputerów i sieci androidy będą ziomkami, a nie prymitywnymi zwierzętami, takim samym badziewiem jak ludzie.

 

 

The KOT

Witaj, Eldilu! :)

 

Ogromne dzięki za wizytę, wnikliwy komentarz oraz debiutanckiego klika :)

 

Nie łapię go – nic mi wcześniej nie wskazało na taką możliwość. Ale w sumie nie musiało.

Kilka wskazówek się pojawiło, ale możliwe, że nieco zbyt subtelnych :)

 

Nie rozumiem logiki, która się kryje za postępowaniem Joanny. “Mam wątpliwości, czy to nie mój mąż katuje androidy – nie założę kamerek, przebiorę się i zobaczę, czy będzie mnie katował?” ???

Cóż, podejrzenia nie dotyczyły wyłącznie kwestii maltretowania. Zwróć uwagę, na jaki moduł Mariusz liczył w pierwszym rzędzie. Odnośnie kamer, jesteśmy w przyszłości, więc mogły wyjść z mody, albo być zbyt łatwe do namierzenia. Poza tym, gdzie przygoda w samym monitorowaniu? :)

 

Na jakiej zasadzie kopnięta w kolano i uderzona krzesłem w twarz Joanna, z uszkodzeniami tu i tu, zamiast wyć z bólu i wyzywać męża, kontynuuje akcję? Dostała krzesłem w twarz, poprzedni android został przez bohatera zabity / “zabity”. Jeśli miała wątpliwości, czy to mąż zniszczył Anitę, to już ich nie ma. Czy to za mało danych, żeby domyśleć się, co będzie z nią dalej? Widzi, że sytuacja eskaluje, co takiego sobie pomyślała – “sprawdzę, czy nie zrobi czegoś gorszego?” Serio?

Akcja opowiadania rozgrywa się w roku 2080, technologia poszła znacznie do przodu. W pierwotnej wersji opowiadania miałem tabletki przeciwbólowe z nanobotami, ale brzmiało to nienaturalnie. W sensie, dla bohaterów opowiadania ich bieżąca technologia jest czymś normalnym, więc łopatologiczne jej tłumaczenie mocno mi nie pasowało. Oczywiście, dla czytelnika jest to pewne utrudnienie, ale wyszedłem z założenia, że nie będę w tak krótkim tekście wszystkiego tłumaczył. Niech czytelnik trochę pogłówkuje :) Co do Joanny i jej ewentualnej naiwności, ona nie zakładała wyłącznie przemocy, a raczej też innych akcji o bardziej erotycznym charakterze. Zdecydowanie nie spodziewała się takiego obrotu spraw.

 

Mściwa AI – bardzo dużo “jeśli”.

“Mściwa” SI to tylko jedna z hipotez :)

 

Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam serdecznie! :)

 

EDIT: przy okazji melduje, że pousuwałem babole :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Tekst dobrze napisany i ciekawy. Zastanawia mnie tylko, dlaczego żona pozwoliła się zabić?

A to co wyłapałam:

…Pan Mariusz Kowalski?

Marian, aż cmoknął z wrażenia. – imię?

 

Pozdrawiam ;)

Hej, Milis!

 

Dzięki za odwiedziny i komentarz. Babolka wywaliłem, w poprzednim opowiadaniu miałem Mariana i musiał zostać w głowie… ;)

Zastanawia mnie tylko, dlaczego żona pozwoliła się zabić?

Takiego rozwoju akcji się nie spodziewała, zresztą Mariusz też nie.

 

Pozdrawiam! :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

"Dalej podenerwowany … ". Nie wiem czy można być podenerwowanym dalej lub bliżej. Natomiast wydaje mi się, że bohater był "NADAL podenerwowany …".

Hej Cezary właśnie wyłowiłem, z basenu, wiewiórekę i pomyślałem sobie, że jest to ciekawsze niż AI :) Trochę męczy mnie ten temat… Hmmm, jakby nie było poważniejszych problemów. Ale u Ciebie jeszcze jest bohater, który jest nieciekawy, co właściwie robi z tej postaci całkiem interesujący obiekt do obserwacji :). No i Joanna – baba, która zamiast spróbować naprawić "zepsutego" męża, to wymyśla jakiś dziwny plan… Hmm co może pójść nie tak :). Szkoda bohatera i Joanny też, właściwie to każdego szkoda :). Fajne opowiadanie :) Pozdrawiam :) Kliknę jak będę przy kompie :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cześć, SPW.

 

Dzięki za zwrócenie uwagi, błąd poprawiłem.

 

Witaj, Bardzie

 

Dzięki serdeczne za wizytę, komentarz i zapowiedź klika :)

 

No i Joanna – baba, która zamiast spróbować naprawić "zepsutego" męża, to wymyśla jakiś dziwny plan… Hmm co może pójść nie tak :)

Plan był, kurde, sprytny ;) Tylko mąż przesadził… ;)

 

Pozdrawiam! ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cezary,

czyli intryga żony wymknęła się spod kontroli.

Bajdjaskier,

…No i Joanna – baba, która zamiast spróbować naprawić "zepsutego" męża, to wymyśla jakiś dziwny plan… – a może kobieta(czuję się obrażona) i myślę, że najlepszą naprawą męża(chłopa)jest pozostawienie samemu sobie “zepsutego nieroba”.

Przepraszam, Cezary_Cezary, nie mogłam się powtrzymać.

 

Może, kobiety mają różne dziwne pomysły, tak jak i mężczyźni ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Mariusz sprawiał wrażenie, jakby niewybredne zachowanie kuriera zupełnie go obeszło.

Ta konstrukcja mi zgrzytnęła. Wolałbym coś innego, ale to może tylko moje odczucie.

 

Autorze, dziwny pomysł na testowanie męża. Muszę się pochwalić, że twist mnie nie zaskoczył, bo dałeś sygnały wcześniej. Myślę, że kara śmierci dla Mariusza to w celu zainspirowania dyskusji o AI. Czytało się dobrze. Klik. :)

Milis

czyli intryga żony wymknęła się spod kontroli.

Zdecydowanie ;)

Przepraszam, Cezary_Cezary, nie mogłam się powtrzymać

Ależ nie ma za co przepraszać, liczyłem na dyskusję pod tekstem. Wprawdzie o nieco innej tematyce, ale zawsze… :)

 

Bardzie

Może, kobiety mają różne dziwne pomysły, tak jak i mężczyźni ;)

Tylko zupełnie innego kalibru… xD

 

Koalo, witam Cie serdecznie pod moim tekstem i dziękuję za klika ;) Bardzo mi miło, że opowiadanie Ci się spodobało :)

 

Myślę, że kara śmierci dla Mariusza to w celu zainspirowania dyskusji o AI

Nietzschego nie można wykluczyć… :)

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cezary_Cezary,

nie jestem Milisem, ale Milis, a uwaga do Bardajaskra tyczy się tego, że nazwał kobietę(żonę bohatera)babą.

Przepraszam i pozdrawiam jednocześniesmiley

Milis, przepraszam i obiecuję pokutę :( To juz chyba 3 przypadek, gdy na forum mylnie sugeruję się nickiem zamiast spojrzeć poniżej… 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

 Nie ma sprawy, też mi się to zdarzyło ;)

Cytat: Kopnę ją w ten tłusty tyłek i znajdę sobie fajną, młodą laskę.

Dalej znajduje się opis androida, z którego to opisu wynika, że automat miał postać młodej, atrakcyjnej kobiety. Na koniec okazuje się, że domowy android nie był automatem, lecz Joanna we własnej osobie. W związku z tym mam pytanie: jakim cudem tłustawa i starawa (patrz cytat) Joanna zmieniła się w ciągu kilku godzin w młoda i ponętną?

Pytania, w jakim celu oraz jak jej się udało tak długo udawać bezemocjonalmy automat pomijam jako mniej interesujące.

Cześć, AdamieKB! Dzięki, że wpadłeś i pozostawiłeś po tych odwiedzinach komentarz :) Odnosząc się do Twojej wątpliwości:

 

jakim cudem tłustawa i starawa (patrz cytat) Joanna zmieniła się w ciągu kilku godzin w młoda i ponętną?

Akcja dzieje się w 2080 r., Joanna korzysta z urządzenia “kameleon”, które pozwala jej na zmianę postaci w sposób, aktualnie niemożliwy :) Zwróć uwagę na ten fragment:

 

Mariusz patrzył osłupiały, jak zwłoki leżące w kałuży krwi zaczynają migotać, niczym rozregulowany odbiornik telewizyjny z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Po chwili osobliwe przedstawienie ustało, a w miejscu, w którym jeszcze przed sekundą leżała Monika, niespodziewanie pojawiły się zwłoki żony Mariusza. Rozległ się też dźwięk: "moduł kameleon nieaktywny".

Ufam, że to trochę wyjaśnia :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Mogę zrozumieć mordercze zapędy sfrustrowanego siedzeniem w domu Mariusza, cierpiącego na niemoc twórczą, ale nie pojmuję przeistoczenia się Joanny w Monikę – jaki cel jej przyświecał?

Czytało się całkiem nieźle. :)

 

po czym, bez po­śpie­chu, roz­par­ce­lo­wał pacz­kę. → Na czym polega rozparcelowanie paczki?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć, Regulatorzy :)

 

Dziękuję za mini-łapankę (to chyba dobrze świadczy o moim postępie w pisaniu, prawda? :D), bardzo mi miło, że lektura była całkiem niezła :)

 

ale nie pojmuję przeistoczenia się Joanny w Monikę – jaki cel jej przyświecał?

Jak już pisałem w odpowiedzi na komentarz Finkli, chciała wybadać męża. Niewykluczone też, że planowała doprowadzić do konfrontacji, ale, wskutek nieoczekiwanego obrotu spraw, nie miała już do tego okazji. Z drugiej strony, kwestię motywów Joanny potraktowałem nieco pretekstowo, dla wywołania dyskusji o istnieniu i SI :)

 

Pozdrawiam serdecznie :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Dziękuję za mini-łapankę (to chyba dobrze świadczy o moim postępie w pisaniu, prawda? :D

Bardzo proszę, Cezary. Owszem świadczy coraz lepiej. ;)

 

Jak już pisałem w odpowiedzi na komentarz Finkli, chciała wybadać męża.

Lata miną, świat się zmieni, a wciaż będą istnieć żony, które mimo długiego stażu małżeńskiego, nie zdołają właściwie ocenić mężów i będą uciekać się do osobliwych podstępów, narażając się przy tym na śmierć lub kalectwo. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Lata miną, świat się zmieni, a wciaż będą istnieć żony, które mimo długiego stażu małżeńskiego, nie zdołają właściwie ocenić mężów i będą uciekać się do osobliwych podstępów, narażając się przy tym na śmierć lub kalectwo. ;)

Odwracając kota ogonem, to trochę jak z mężczyznami. Nigdy nie dorastają, tylko zmieniają się ich zabawki :D

 

Innymi słowy, natury nie da się oszukać :D

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Innymi słowy, natury nie da się oszukać :D

Cóż, natura musi zachować zdrowe zmysły, kiedy ludziom przewraca się w głowach. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mieszanie odbieram Twój tekst, może delikatnie na plus. Warsztatowo i koncepcyjnie fajnie. Nie rozumiem, jaką motywację miała Joanna (może chciała sprawdzić jak zachowuje się mąż, lecz powinno to gdzieś wybrzmieć) i w konsekwencji trudno mi skleić ją z plot twistem. Przedstawienie Mariusza za to bardzo dobre – w sytuacji, w której ma do czynienia z czymś potencjalnie słabszym od siebie, stopniowo posuwa się w skali bycia cyberzwyrodnialcem i można zauważyć te etapy.

Postaram się wpaść przy okazji następnych tekstów ;)

Pozdrawiam!

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Cześć, Sagitt!

 

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, fajnie, że coś tam jednak w opowiadaniu zagrało, jak należy :)

 

Nie rozumiem, jaką motywację miała Joanna (może chciała sprawdzić jak zachowuje się mąż, lecz powinno to gdzieś wybrzmieć) i w konsekwencji trudno mi skleić ją z plot twistem.

Tę kwestię tłumaczyłem w poprzednich komentarzach, jedną z możliwości rzeczywiście jest chęć wybadania męża. Przyznam natomiast, że ten wątek potraktowałem trochę pretekstowo, jako mniej istotny od zakładanego wydźwięku tekstu. Po komentarzach czytelników widzę jednak, że popełniłem w tym zakresie błąd :) 

 

Z tego względu myślałem, czy nie przerobić mocniej tekstu, ale ostatecznie uznałem, że nie zrobię tego. Opowiadanie w aktualnym brzmieniu oddaje moją wizję i pozostaje mi jedynie pogodzić się z faktem, że dla większości odbiorców brak jasnego wyjaśnienia motywacji Joanny będzie wadą.

 

Raz jeszcze dziękuję i pozdrawiam :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Nowa Fantastyka