
komentarze: 23, w dziale opowiadań: 21, opowiadania: 9
komentarze: 23, w dziale opowiadań: 21, opowiadania: 9
Hej, Aryss. Intrygujący wiersz. Na początku trudno było mi się w nim połapać, ale po tym, jak powoli przeczytałam go ze 3-4 razy, zauważyłam, że obrazy, które w nim tworzysz, są naprawdę ciekawe. Trudno mi powiedzieć, czy dobrze ten wiersz zrozumiałam. W ogóle mam wrażenie, że w tym wierszu nie chodzi tak bardzo o obrazy, jakie przedstawiasz, bo one zdają mi się nie mieć konkretnego znaczenia. Zamiast tego chodzi o uczucia, które te obrazy budzą. O ten klimat niepokoju, chaosu, zagubienia, może rezygnacji. Trudno mi powiedzieć, co dokładnie mógłbyś poprawić. Być może rzeczywiście klarowność przekazu, chociaż mi akurat podoba się fakt, że obrazy są niejednoznaczne. I może trudno zrozumieć ciąg przyczynowo-skutkowy zdarzeń, ale to daje mi takie poczucie, że podmiot liryczny jest na granicy snu z jawą. Tak jakby miał dużą gorączkę i sam nie do końca wiedział, co się wokół niego dzieje. Przebudzał się i znów zapadał w sen, majaczył. To ciekawy sposób na opisanie takiego dużego ciężaru psychicznego. Choć może nadinterpretuję… A z rzeczy bardziej technicznych: zgrzyta mi powtórzenie słowa "sen". Pozdrawiam i życzę miłego dnia!
Jak na pierwszy w życiu wiersz, wyszło Ci świetnie. Dalej pamiętam swój pierwszy w życiu wiersz i bardzo daleko mu do Twojego, hahah. No ale przejdę do trichę dokładniejszej oceny. Zastanowiłabym się nad zmianą wersu "między błyskami, myślami". Ma tyle samo sylab, co wers "Czasem, gdy przymykam oczy", ale rytmicznie troszkę zgrzyta. W obu tych wersach masz przerwę w czytaniu w innym miejscu i tak intuicyjnie mi się wydaje, że w tym jest problem. Poza tym, druga zwrotka rzeczywiście trochę zaburza układ. Dla mnie jest raczej na minus, jako że cała reszta wiersza jest raczej rytmiczna, melodyjna i taka, że możesz poczuć się, jak w transie. A ta druga zwrotka trochę ten efekt niszczy (chyba, że to miałeś na celu). I na dodatek wersy w niej nie mają za bardzo rytmu. Tak samo wers "Idę. Za głową spleść swe ręcę?" wybija z rytmu. Natomiast podoba mi się ten melancholijny klimat, taki pełen rezygnacji i pogodzenia z losem. Trochę mi się kojarzy z klimatem wiersza "Deszcz jesienny" Staffa. Podoba mi się czwarta zwrotka. Rytmicznie jest naprawdę w porządku (nie licząc pierwszego wersu, w którym brakuje mi jednej sylaby), poza tym podoba mi się powtórzenie zdania "cóż za spokój". To nadaje taki klimat monotonii. Ogólnie, tak jak napisałam, jak na pierwszy w życiu wiersz, wyszło Ci naprawdę dobrze. Gdybyś nie napisał, nie spodziewałabym się, że to Twoja pierwsza próba z poezją. Wspaniałego dnia!
Aaaa, rozumiem. Brzmiało dla mnie jak zwrot z jakiegoś slangu, hah. Wierzę, też często piszę, gdy mnie natchnie. Z tymi wykresami brzmi intrygująco, na pewno zajrzę.
Prawda. Miejmy nadzieję, że w tę moją hahah. A tak szczerze, spróbuję w następnych wierszach stawiać na bardziej konkretne metafory. Tej już nie zmienię, jako że cały wiersz się na niej opiera…
(Wybacz brak akapitów, niestety na telefonie tekst się nie formatuje). Pierwszą rzeczą, którą poprawiłabym w tym wierszu, jest rytm. Szczególnie wersy: "Ostatni krwi swej synu, mieczu adamowy", "Tak będzie, wiem to" i ogólnie te dłuższe wersy. W sensie nie że wszystkie muszą być tej samej długości, bo np. wers "gdybym tylko mógł tam być, rękę podać, ammo rzucić" mi się podoba, jeżeli chodzi o długość (tylko słowo ammo mi nie pasuje, bo wiersz ma dość poważny ton, choć to też zależy od tego, co chciałeś osiągnąć). Tyle że jak masz taki długi wers, to wtedy możesz zrobić coś takiego, że masz: "Na granicy świata stoisz Nie sam i nie bez broni. Dzielny, piękny, w stal zakuty. Gdybym tylko mógł tam być, rękę podać, ammo rzucić.", czyli sylabowo 8, 7, 8, 15, to potem sugerowałabym powtórzyć taki sam układ sylab (lub bardzo podobny, jedna sylaba mniej lub więcej nie zawsze robi różnicę). W sensie to nie jedyny sposób oczywiście, by wprowadzić długie wersy, ten pierwszy przyszedł mi na myśl. Też nie jestem żadnym znawcą w tenacie poezji, to tylko moja intuicja. Albo też często w wersie masz 4 sylaby-przerwa-4 sylaby. W sensie czytasz pierwsze cztery sylaby, następuje krótka przerwa i kolejne cztery sylaby. Np. "A gdy skończysz, dotknij skroni", "stój więc dalej, stój więc hardo", "gdy ty jesteś – mnie już nie ma". I to jest to takie oczywiste bo masz przecinek i "–", które tworzą tę przerwę. Ale np. w wersie "niech z wymiarów wyją wilcy" też tak jest. I jak potem tworzysz wers, którego nie da się w taki sposób przeczytać (np. "sam nigdy nie ostaniesz"), to zaburza rytm. I oczywiście nie każdy wers musi taki być. Masz np. "Niech w iskry leci firmament" i nie czyta się tego źle. Ale "niech firmament leci w iskry" brzmiałoby chyba lepiej. Przynajmniej moim zdaniem. Oczywiście nie musisz się ze mną zgadzać. Po prostu proponuję, byś popracował nad rytmem tego wiersza, ale to nie znaczy, że musisz to zrobić w taki sposób, jaki opisałam. A z tego, co mi się podoba, to na pewno zakończenie, czyli to podkreślenie słowa "wszyscy". Odniosłam wrażenie, że to zakończenie naprawdę wybrzmiewa. Pozdrawiam!
Finkla, Fascynator, Storm, dziękuje za oceny! Finkla, to cenna uwaga, że odbierasz bujanie się na księżycu jako coś wesołego, bo mi na przykład bardziej kojarzy się z czymś smutnym, melancholijnym i pełnym samotności. A tu króciutkie wyjaśnienie wiersza (choć każdy może interpretować, jak chce): dla mnie księżycowa huśtawka to bardziej symbol izolacji i osamotnienia. Wersy "przez palce mi przelatywały odłamki ciała" to wyraz wymykania się życia spod kontroli i wewnętrznego rozbicia, poczucie braku integralności. 8 podmiot liryczny zatrzymując się na chwilę w całym tym pędzie życia zauważa, że to aktualne życie to mu w sumie za dużo szczęścia nie daje. I tutaj też mam metaforę przalatywania przez palce, ale palce u stóp, nie u rąk (choć nie wiem, na ile to zauważalne). I w pewnym stopniu zmieniłam to wyrażenie, bo wersja z palcami u rąk jest baaaaaardzo oczywista, ale także, by podkreślić, że podmiot liryczny czuje, że nie może złapać ani odrobiny kontroli nad swoim życiem.
Ślimaku Zagłady, dziękuję! Hahahahahaha, jaki głupi błąd. Na przyszłość spróbuję bardziej tego pilnować, hah. Tak zgadywałam, ale właśnie zupełnie nie znam się na pojęciach jak jambizować czy metrum. Moja wiedza o bardziej technicznej stronie poezji ogranicza się do środków stylistycznych, sylab i tym podobnych zupełnych podstaw. Dziękuję, miło mi. Ciekawe te słowa Tuwima. Dobrze wiedzieć, że tak to widzisz. No i jeszcze raz dziękuję za ocenę wiersza!
AP, uffff, właśnie to miałam na myśli.
Takkk, historycznie chyba tak to wyglądało. Myślisz, że mój zamysł nie jest zbyt oczywisty dla czytelnika?
Ciekawa perspektywa. Ja patrzę na to bardziej symbolicznie. Na tarczy, czyli pokonany przez życie. Z tarczą, czyli stawiający życiu czoła. I słowa "gdyby tylko mi dano tarczę, na której mnie kładą" miały wyrażać, że podmiot liryczny metaforycznie chciałby dostać tę tarczę w dłoń, czyli już nie być tym pokonanym. Taki był mój zamysł, nie wiem, na ile go czuć.
Hej, Gochaw. Pierwszy w życiu drabble, który czytam, więc nie wiem dokładnie, jak drabble powinno wyglądać, ale Twoja praca bardzo mi się spodobała. Aż zaczęłam się zastanawiać, czy nic może w ogóle istnieć. Nic z założenia powinno chyba być bez żadnych cech, a wszystko można jakoś opisać… W każdym razie, świetna praca, bardzo skłaniająca do refleksji.
Galicyjski Zakapior, dziękuję! Tu masz taką moją interpretację na szybko: podmiotowi lirycznemu marzy się inne życie. Życie, w którym ludzie nie biorą go za z góry przegranego ("i tarczę,na której mnie kładą" => nawiązanie do powiedzenia, że zwycięzcy wracają z tarczą, a przegrani na tarczy). Powieki na księżyc i słońce to wyrażenie pragnienia, by nikt, łącznie z Bogiem/bóstwami, wszechświatem nie widział cierpienia podmiotu lirycznego. W pewnym stopniu też chęć założenia na siebie maski człowieka zawsze silnego. Akurat "drewniany stół z porcelaną" jest tylko dla klimatu, hah. Podoba mi się ten kontrast siły i delikatności. A co do słów "i może wschód słońca o zmierzchu, miast jego zachodu, gdy świt", to pragnienie podmiotu lirycznego, by to nowe, piękniejsze życie zaczęło się chociaż już w trakcie życia, nawet na jego końcu. Byle się zaczęło. Taka interpretacja bardzo na szybko. Wybacz chaos. Oczywiście interpretować możesz, jak chcesz. Ja jako autorka mogę mieć swój zamysł, ale Ty możesz to zrozumieć inaczej. Pozdrawiam!
Ślimaku Zagłady, dziękuję za polecenie! Uwielbiam Norwida. Już chyba kiedyś to czytałam, bo kojarzę niektóre fragmenty, ale zupełnie o tym zapomniałam.
Ślimaku Zagłady, z mojej perspektywy wygląda to tak, jakby Smyk, owszem, powoli przyjmował ten sposób myślenia, ale odniosłam wrażenie, że robi to z trochę zrezygnowaną niechęcią. Nie wiem, czy to chciałeś osiągnąć, ale jeżeli tak,udało Ci się. Jasne, że nie! Ja też! Miłego wieczoru!
AP, dziękuję!!! Jeżeli chodzi o klimat nicku i wiersza, nie jest to zamierzone w tym sensie, że wymyśliłam wiersz pod nick lub nick pod wiersz. Jest jednak zamierzone w tym sensie, że moja twórczość zazwyczaj ma taki melancholijny klimat. Skojarzenie z Kochanowskim i "Czego chcesz od nas Panie"? Ciekawy pomysł. Miłego wieczoru!
Hej. Bardzo zabawny poemat?, wiersz? Nie wiem, gdzie to umiejscowić, ale naprawdę mi się podobało. Ten motyw, że każdemu się wydaje, że diabeł ma problem do niego, jest świetny. Co najwyżej, chciałam zwrócić uwagę, że w tym fragmencie: "Nielot na to zaskoczony: Czyżbym źle był upierzony? Chodzi o to, że dwubarwny? Przecież jestem zwierz polarny. Dalej kontynuuje hardo: W swym zamiarze stoję twardo." wers "Dalej kontynuuje hardo" niezbyt pasuje. Może gdyby przeczytać to jako "dalej kontynuje hardo" byłoby w porządku, ale tak się nie czyta, więc trochę nie pasuje. W każdym razie, świetny i komiczny tekst! Miłego wieczoru!
Hej, Storm! Ciekawy wiersz. Rzeczywiście ostatnia zwrotka jest przewrotna, podoba mi się to. Sugerowałabym jednak zmianę sylab w wersie. Nie musi być tak, że w każdym będzie tyle samo sylab, ale tak, jak jest teraz, niekiedy wiersz traci płynność. Np. jeżeli chodzi o linijkę "Jednym słowem światło potrafi niszczyć." Po pierwsze, to odrobinkę brzmi, jakby to światło potrafiło niszczyć. Po drugie, trochę dziwnie się to czyta na głos. Nie znam się na akcentach itd, więc jakoś profesjonalnie tego nie określę, ale wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby: "Jednym słowem potrafi niszczyć światło." Albo np. jak masz "zabliźnione", to jest to dość długie słowo, coś dwusylabowego chyba brzmiałoby lepiej. Generalnie uporządkowanie liczby sylab bardzo dużo by dało. Różnica o jedną/dwie sylaby nie powinna robić problemu, ale o cztery już trochę tak. Np. w tych wersach podoba mi się rytm: "Gdziekolwiek pójdę, on za mną podąża. Jak cień, jak pies, jak śmierci wcielenie." Za to bardzo podoba mi się nawiązanie do szlachcica z La Manchy, zdecydowanie niespotykane w wierszach. I niespodziewane zakończenie, które nagle zmienia ton wiersza też. Miłego dnia!
Ślimaku Zagłady, jasne, rozumiem. Też jeżeli już mowa o piśmie, to strasznie rozbawiło mnie zdanie "– Z tym pismem, chłopcze, to jest twoja obsesja zakrawająca na stan chorobowy. Ale może i masz rację…" Nie wiem, czy taki był zamysł, ale zabawne. Takkk, wydaje się, że to bardzo miłe miejsce. Czytałam już kilka wierszy, ale bardzo trudno mi oceniać wiersze. O ile z oceną prozy jakoś daję radę, o tyle w ocenie wierszy czuję się zupełnie niekompetentna. Będę musiała popróbować. Wiem, ale pomyślałam, że ocenię coś Twojego, jako że bardzo pomogłeś mi w poprawie mojego wiersza.
Ślimaku Zagłady, naprawdę dobrze napisane opowiadanie. Co najwyżej co do fabuły mam sugestię. Pomysł, żeby zwołać mieszkańców innych wiosek podstępem bardzo mi się podoba, ale wydaje mi się, że został zbyt łatwo zrealizowany. Nikt nawet nie zapytał, po co im broń. Wszystkich bezproblemowo zebrali w jednym miejscu. Khotów też wypędzili bez żadnej trudności. Myślę, że gdyby napotkali po drodze choć jeden problem, opowiadanie nabrałoby trochę realizmu. Nie, że musisz to od razu zmieniać, nawet bez tego opowiadanie jest dobre. Po prostu chciałam zwrócić na to uwagę. Bardzo na plus jest humor w opowiadaniu. Te absurdalne wierszyki, które w nie wplotłeś, są naprawdę zabawne. Spodobał mi się też fragment: "– Czyli nie masz ochoty ginąć w mojej obronie? – zapytała po jakimś czasie i od razu poczuła, że to marny początek rozmowy. – W równej walce zawsze, ale nie ginąć bez cienia nadziei, żeby zabrali cię chwilę później." Zdaje mi się, że to świeże podejście w porównaniu do tych wszystkich bezsensownych bohaterskich zachowań. Miłego dnia!
Ślimaku Zagłady, najpierw jeszcze dodam co do tej metafory z powiekami – rzeczywiście jest ktoś, kto stworzył coś podobnego w pewnym stopniu. Inspirowałam to słowami z piosenki "Panie, który jesteś" Michała Bajora, czyli: "Panie, który patrzysz na mnie okiem księżyca. Panie, który na mnie patrzysz przez słońce."
To bardzo przydatna rada. Wolę polegać na czytelniku niż własnych odczuciach.
Mój perfekcjonizm karze mi wydusić trójrym, ale wers "nie padół, a grań pooraną" brzmi naprawdę świetnie. Twój trzeci pomysł też brzmi dobrze, ale rzeczywiście jest znacznie mniej zrozumiały.
"I może wierzbowy liść" – znów świetny pomysł. W "i może wierzby liść" brakowało mi jednej sylaby. Bardzo dziękuję za pomoc!!!
Finkla, dziękuję za opinię!!! Spróbuję dodać na końcu zwrotkę, która to wyjaśni, ale nie wiem, jak wyjdzie.
Storm, bardzo dziękuję!
Regulatorzy, Dziękuję!!! Strasznie mi miło. Ramshiri, i dobrze, niech się trochę postresuję hahaha.
Hej wszystkim! Prozę piszę od pięciu lat, wiersze od 3-4 lat. Dołączyłam tu, by dowiedzieć się, co nieznajomi będą sądzić o mojej twórczości. Nie wiem, co jeszcze mogłabym tu napisać, ale życzę wspaniałego ranka/popołudnia/wieczoru/nocy!
Hej, Ślimaku Zagłady! Dziękuję za ocenę!!! Nadal ćwiczę, by te moje metafory były jakieś zrozumiałe, ale ogólnie w tym wersie "Gdyby tylko mi dano nie brzytwę, a Kloto wrzeciono" chodziło mi o możliwość kształtowania własnego losu czy życie, nie innych ludzi.
A jeżeli chodzi o stół z porcelaną… no właśnie, nastrojowy obraz i co ważniejsze, jeden z niewielu rymów, który mogłam znaleźć. Nie wypada się przyznawać, ale tylko dlatego umieściłam ten wers w wierszu, hahah. Pierwotnie ta zwrotka brzmiała: "Gdyby tylko mi dano nie brzytwę, a Kloto wrzeciono i prząśniczki fatum miano". Ale wchodziło mi to trochę w patos, więc to zmieniłam. Pomyślę jeszcze, jak to zmienić, by miało jakiś sens, ale nie wiem, jak szybko coś wymyślę.
Masz na myśli, by zmienić to na "i może wierzby liść"?
Jaka świetna rymowana, hahaha. Dziękuję!
Hej, chalbarczyk! Bardzo mi miło! Dziękuję!