Na parkiet wchodzę, klękają narody
Co słabsze damy potrzebują wody
Dla ochłody, bo oto wchodzę ja:
Poeta, mistrz, a także dziecko gwiazd
Już wiesz, że to wiersz nieidylliczny,
Że to twór autopanegiryczny,
Niebanalny, wysokoliryczny,
Brawurowy, autoironiczny
Tak mogę się bawić, jak robię to tutaj
Do rzeźbienia wersów nie potrzeba dłuta,
Nie narzucaj mi więc sztywnej ramy,
Bo twoje ramy pójdą w odłamy
Średniówka? Czemu w środku ma być średniówka?
Stać może dalej, niż tam, gdzie jest połówka
Przesunąć ją można – lekka jest jak mrówka
Co mówisz? Sylabizacja umyka?
To nie liryka, a jakaś muzyka?
Nie umyka – twórczo dosięgam Nieba,
Więc zejdź mi z drogi, gdy cię nie potrzeba
Nieczęsto przekraczam dwadzieścia linijek,
Ale muszę wstawić te parę docinek:
Poznajesz odcinek największego dzieła,
Więc nie myśl, że twych komentarzy mi trzeba
Może i nie trzeba, ale podzielę się opinią, że to brzmi jak rap.
Babska logika rządzi!
@Finkla
Zgadza się. Ostatnio miałem okazję słyszeć parę hip-hopowych utworów, co zainspirowało mnie do napisania czegoś w tym stylu. (Stąd też bardzo „brawurowy” charakter tekstu – w rzeczywistości zależy mi na konstruktywnych komentarzach).