- Opowiadanie: grzejozefowski - Parkiet

Parkiet

Dyżurni:

brak

Oceny

Parkiet

Na parkiet wchodzę, klękają narody

Co słabsze damy potrzebują wody

Dla ochłody, bo oto wchodzę ja:

Poeta, mistrz, a także dziecko gwiazd

 

Już wiesz, że to wiersz nieidylliczny,

Że to twór autopanegiryczny,

Niebanalny, wysokoliryczny,

Brawurowy, autoironiczny

 

Tak mogę się bawić, jak robię to tutaj

Do rzeźbienia wersów nie potrzeba dłuta,

Nie narzucaj mi więc sztywnej ramy,

Bo twoje ramy pójdą w odłamy

 

Średniówka? Czemu w środku ma być średniówka?

Stać może dalej, niż tam, gdzie jest połówka

Przesunąć ją można – lekka jest jak mrówka

 

Co mówisz? Sylabizacja umyka?

To nie liryka, a jakaś muzyka?

Nie umyka – twórczo dosięgam Nieba,

Więc zejdź mi z drogi, gdy cię nie potrzeba

 

Nieczęsto przekraczam dwadzieścia linijek,

Ale muszę wstawić te parę docinek:

Poznajesz odcinek największego dzieła,

Więc nie myśl, że twych komentarzy mi trzeba

Koniec

Komentarze

Może i nie trzeba, ale podzielę się opinią, że to brzmi jak rap.

Babska logika rządzi!

@Finkla

Zgadza się. Ostatnio miałem okazję słyszeć parę hip-hopowych utworów, co zainspirowało mnie do napisania czegoś w tym stylu. (Stąd też bardzo „brawurowy” charakter tekstu – w rzeczywistości zależy mi na konstruktywnych komentarzach).

Nowa Fantastyka