- Opowiadanie: Ridziu - Żeglarz mgławicy

Żeglarz mgławicy

Dyżurni:

brak

Oceny

Żeglarz mgławicy

Nade mną skier płomienie,

Wśród nieba nocnej toni,

Spoczywam w zielenie,

Z rosą na mej skroni,

 

Biją Miesiąca snopy,

Światła przez liście gruszy,

Bije przez żeber stropy,

W sercu echo głuszy,

 

Żywota mego weno,

Z gwiazdy hen nad gajem,

Choć pragnę Cię to jeno,

Patrzymy na się wzajem,

 

Na ziemskim tym padole,

Dech więźnie w tchawicy,

Gdy marzę przyjąć dolę,

Żeglarza wśród mgławicy.

Koniec

Komentarze

Witaj! Ciekawy wiersz. Przyznam szczerze, że nie rozumiem dobrze, o czym jest, ale ładnie brzmi. Rażą mnie tylko niektóre rymy (tchawicy – mgławicy, snopy – stropy) i to, że przecinki są na końcu każdego wersu. Szczególnie przecinki, to trochę zakłóca odbiór. Szczególnie tutaj: "Biją Miesiąca snopy, Światła przez liście gruszy, Bije przez żeber stropy, W sercu echo głuszy," Podobają mi się wersy "Światła przez liście gruszy" i "Bije przez żeber stropy", to w ogóle bardzo ciekawe obrazy. Tylko nie potrafię złapać połączenia między tymi czterema wersami. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru!

@DyingPoet

 

Dzień dobry i dziękuję za opinię.

 

Starałem się wszystko ująć w ekspresyjny i obrazowy sposób, więc wnioskuję, że chyba mi się udało. Kwestię przecinków obgadałem już przy innym tekscie, wrzuciłem jednak ten wiersz w takiej formie, ponieważ napisałem go przed kilkoma miesiącami i uznałem, że podzielę się nim w nie zmienionej formie, taką miałem wtedy konwencję. W wersji z uwydatnionym sensem powinien brzmieć tak:

 

Nade mną skier płomienie

wśród nieba nocnej toni,

Spoczywam w zielenie

z rosą na mej skroni,

 

Biją Miesiąca snopy

światła przez liście gruszy,

Bije przez żeber stropy

w sercu echo głuszy,

 

Żywota mego weno

z gwiazdy hen nad gajem,

Choć pragnę Cię to jeno,

patrzymy na się wzajem,

 

Na ziemskim tym padole

dech więźnie w tchawicy,

Gdy marzę przyjąć dolę

żeglarza wśród mgławicy.

 

Nie ma za co! Wersja bez tak wielu przecinków jest zdecydowanie lepsza.

Moje uszanowanie!

 

Zgadzam się z  DyingPoet co do przecinków, ale przyjmują również ze zrozumieniem Twoje wyjaśnienia w tej kwestii. Czasem trzeba okazać szacunek oryginalnemu konceptowi. 

 

Co do spraw technicznych (ale też, w sumie, logicznych) miałbym parę pytań;

 

Nade mną skier płomienie

wśród nieba nocnej toni,

Spoczywam w zielenie

z rosą na mej skroni,

 

Te “skry” i ta “zielenia” mnie zaintrygowały. To są słowa mi nieznane, archaizmy, regionalizmy, czy może słowa nagięte pod rym. Z tego co wiem, jest to zabieg dopuszczalny i zgoła poprawny, toteż pytam z czystej ciekawości.

 

Biją Miesiąca snopy

światła przez liście gruszy,

Bije przez żeber stropy

w sercu echo głuszy,

Tutaj można się troszkę pogubić przez specyficzny układ szyku i dwuznaczności. Daradę jednak finalnie domyśleć się, o co chodzi (mi akurat trochę to zajęło), a chodzi, jak rozumiem, że echo głuszy bije w sercu. Jeśli tak – bardzo, bardzo dobre zdanie. Jestem ogromnym miłośnikiem samotnej kontemplacji pod księżycem na wszelakich odludziach, toteż właśnie to echo głuszy w sercu mnie teraz nieprawdopodobnie urzekło. Mam nadzieję, że taki właśnie był zamierzony przez Ciebie sens tego zdania, a nie, że coś głuszy echo w sercu. 

 

Na ziemskim tym padole

dech więźnie w tchawicy,

Gdy marzę przyjąć dolę

żeglarza wśród mgławicy.

 

Strofa finałowa to majstersztyk. Oddaje w pełni, ale zarazem genialnie zwięźle klimat podziwiania nocnego nieba i śnienia o podróżach kosmicznych. Ha, Bóg wie, ile czasu spędziłem na takich właśnie ruminacjach:D

 

Wiersz wyborny. W przesłaniu i klimacie, jak dla mnie, doskonały, warsztatowo trochę mi zgrzyta. Dlatego daje piątkę.

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

 

 

 

 

 

 

Kwestia wizji.

@Bartkowski.robert

 

Dobry wieczór

 

Dziękuję za opinię i analizę tekstu.

 

Te “skry” i ta “zielenia” mnie zaintrygowały. To są słowa mi nieznane, archaizmy, regionalizmy, czy może słowa nagięte pod rym. Z tego co wiem, jest to zabieg dopuszczalny i zgoła poprawny, toteż pytam z czystej ciekawości.

Skry to poetycka forma słowa iskry, więc głównie występuje w wierszach lub czasem w prozie. Zielenie to słowo, z którym trudno będzie się na codzień spotkać, to liczba mnoga do słowa zieleń, taka forma dopuszczalna jest raczej tylko w poezji. Po pierwsze, użyłem w takiej formie tych słów, by utrzymać w każdym wersie równą liczbę zgłosek. Po drugie zieleń i płomień, które mógłbym użyć alternatywnie, brzmią dość twardo, szczególnie na końcu wersu, płomienie i zielenie, brzmią bardziej zwiewnie i melodyjnie. 

 

Tutaj można się troszkę pogubić przez specyficzny układ szyku i dwuznaczności. Daradę jednak finalnie domyśleć się, o co chodzi (mi akurat trochę to zajęło), a chodzi, jak rozumiem, że echo głuszy bije w sercu

Zdawałem sobie sprawę z dwuznaczności tego wersu, najeyraźniej zbytnio ją zbagatelizowałem. Chodzi oczywiście o głuszęto jest absolutną ciszę, która odbija się w sercu echem, a nie, że echo wygłusza bicie serca.

 

Strofa finałowa to majstersztyk. Oddaje w pełni, ale zarazem genialnie zwięźle klimat podziwiania nocnego nieba i śnienia o podróżach kosmicznych. Ha, Bóg wie, ile czasu spędziłem na takich właśnie ruminacjach:D

Również i ja spędzałem wielokrotnie czas w taki sposób, starałem się temu jak najlepiej oddać bajeczność takich chwil, choć czasem ta gwiezdna nieuchwytność bywa zaskakująco przyziemna.

 

Dziękuję jeszcze raz i również pozdrawiam.

Cześć, Ridziu!

Zawsze jest miło powitać na Portalu nowego autora prób wierszowanych. Ta ma swoje zalety, postarałeś się ekspresyjnie przedstawić pewną wizję czy marzenie i w niejakiej mierze Ci się to udało. Jednak te przecinki ogromnie utrudniają odbiór. Interpunkcja w języku polskim pełni przede wszystkim rolę logiczno-składniową. Obecnie wielu poetów w ogóle z niej rezygnuje, zwłaszcza w wierszach wolnych, powierzając granicom wersów tę rolę uwypuklania powiązań między słowami – ale i to jest ryzykowne, na jeden taki udany zabieg może przypadać dziesięć albo sto utworów okaleczonych. Jeżeli jeszcze podkreślasz te granice przecinkami, to znaczy, że próbujesz zmusić odbiorcę do uwierzenia, jakoby na przykład “to jeno” odnosiło się do czasownika “pragnę”, a nie do “patrzymy”. Chyba nie ten efekt chciałeś osiągnąć.

Jeżeli chodzi o pozostałe aspekty twórcze, język utworu, choć miejscami ładny, wydaje mi się sztucznie podniosły. Chętnie sięgasz po archaizmy (skier, mej, żywota mego, jeno, na się wzajem) i skostniałe połączenia (toń nieba, bijący snop światła, padół ziemski, dech więźnie). Mnie również zdarza się grawitować w tym kierunku, ale ogólna opinia panuje taka, że dużo lepsze efekty poetyckie przynosi świeżość i naturalność wyrażeń, zaskakujące spotkania słów. Jednak z zaskakiwaniem też trzeba uważać, ponieważ zniekształcenia przyjętych form łatwo sprawiają wrażenie błędu, a nie swobody poetyckiej: spoczywa się w czymś, a nie w coś (i w ogóle może to dawać mylny pogląd, że podmiot liryczny jest w stanie nieżywym); przyjmuje się rolę, a nie dolę.

Rytm jest nierówny, chyba nieumyślnie waha się od sześciu do siedmiu zgłosek i od dwóch do trzech akcentów w wersie. Rymy poprawne, ale nic szczególnie oryginalnego.

Nowym użytkownikom staram się zawsze polecać wspaniały poradnik Drakainy https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842, dowiesz się wiele o tym, jak się tutaj odnaleźć, jak funkcjonuje nasza społeczność.

Pozdrawiam i życzę wiele weny!

Dzień dobry. 

 

Dziękuję za obszerną opinię, szczególnie za tak krytyczną.

 

Kwęstię interpunkcji zdążyłem już przedyskutować, jak najbardziej jestem już świadomy, iż pozostawianie interpunkcji w domyśle czytelników, było z mojej strony tragicznym błędem. Mogę tylko zapewnić, że w przyszłości lepiej o to zadbam.

Zdaję sobie również sprawę, że stylistycznie nie pasuję do współczesnych standardów, przynam też, że niektóre użyte przeze mnie sformuowania są dość kliszowe. Ta archaiczność powstrzymywała mnie przez dłuższy czas przed publikowaniem czegokolwiek, cóż jednak mogę poradzić, jeśli taka a nie inna forma mnie osobiście interesuje. Nie chciałbym jednak być głuchy na cudzy głos, lecz na chwilę obecną ciężko będzie zmienić mi stylistykę.

W pierwszej wersji tekstu trzeci wers czwartej strofy brzmiał gdy marzę przywdziać rolę, uznałem jednak, że gdy marzę przyjąć dolę jest po prostu ciekawsze, jako brak akceptacji własnego losu.

Liczbę zgłosek wydawało mi się, że zachowałem równą, to jest po siedem, najwyraźniej przyjąłem błędny sposób liczenia.

Co do funkcjoniwania portalu, część poradnika już przeczytałem, część zdążyłem się domyślić. 

 

Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam.

było z mojej strony tragicznym błędem.

Gdzie tam. Tragiczny błąd byłby wówczas, gdyby publiczna lektura Twojego wiersza spowodowała masową panikę i wypadki zatratowania na śmierć; ten jest zupełnie niewinny i możliwy do naprawienia.

Zdaję sobie również sprawę, że stylistycznie nie pasuję do współczesnych standardów, przyznam też, że niektóre użyte przeze mnie sformułowania są dość kliszowe. Ta archaiczność powstrzymywała mnie przez dłuższy czas przed publikowaniem czegokolwiek, cóż jednak mogę poradzić, jeśli taka a nie inna forma mnie osobiście interesuje. Nie chciałbym jednak być głuchy na cudzy głos, lecz na chwilę obecną ciężko będzie zmienić mi stylistykę.

Jak mówiłem, trudno mi Ci radzić, gdy sam nie całkiem wyzbyłem się podobnych ciągot i problemów twórczych. Przypuszczam jednak, że interesuje Cię właśnie pewna tradycyjność formy, świadome nawiązywanie do dziedzictwa romantyków czy Młodej Polski, a niekoniecznie sięganie po zużyte już kolokacje językowe i sposoby obrazowania. Co by Ci tu polecić… Kaczmarskiego znasz? Mógłbyś spróbować przyjrzeć się tekstom takim jak Rechot SłowackiegoCzaty śmiełowskieEwaRequiem rozbiorowe, które bardzo wyraźnie odnoszą się do tych dawnych wzorców, ale ich nie kopiują, zachowują świeżość wyrazu poetyckiego.

Liczbę zgłosek wydawało mi się, że zachowałem równą, to jest po siedem, najwyraźniej przyjąłem błędny sposób liczenia.

A tak, najwyraźniej. Przyimki “w”, “z” nie mogą tworzyć samodzielnej sylaby. Do sylaby potrzeba samogłoski, w praktyce inne niż te dwa przykłady wyrazów bezsamogłoskowych są niezmiernie rzadkie, ale to samo tyczy się chociażby dawnego “ku” ściągniętego (Archanioł Boży Gabriel, / posłan do Panny Maryi / z majestatu Trójcy Świętej, / tak sprawował poselstwo k’ niej…).

Pozdrawiam ponownie i ślimaczo!

Przypuszczam jednak, że interesuje Cię właśnie pewna tradycyjność formy, świadome nawiązywanie do dziedzictwa romantyków czy Młodej Polski, a niekoniecznie sięganie po zużyte już kolokacje językowe i sposoby obrazowania. Co by Ci tu polecić… Kaczmarskiego znasz?

Tak, romantyzm i Młoda Polska precyzyjnie opisują moje inspiracje, w szczególności bym wymienił Micińskiego. Natomiast nazwisko Kaczmarskiego obiło mi się o uszy, ale tekstów nie czytałem, więc chetnie się przyjżę. Dziękuję za rady, postaram się je zastosować przy pisaniu następnego tekstu.

Jeśli dobrze zrozumiałam, podmiot liryczny chciałby zostać astronautą, a tu rzeczywistość skrzeczy. Sławoszowi się udało. Może to nie przez poezję droga? ;-)

Babska logika rządzi!

Biorąc przykład ze Sławosza, najprostsza droga w kosmos wiedzie przez gastronomię… wystarczy zostać pierogiem!

No. Chociażby. ;-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka