Ktoś chlusnął mi w twarz cebrem zimnej wody. Dobrze, bo powoli dochodzę do siebie i mogę zebrać myśli.
Moje wczorajsze przesłuchanie przebiegło spokojnie. Sędzia nawet nie podnosił głosu. Ale później chcieli potraktować mnie, jak pierwsze lepsze popychadło. W efekcie tego posprzeczałem się nieco ze strażnikami. Czterech na jednego, ja ze skutymi rękami – wynik był przesądzony. Powiem jedno: noc w areszcie zapamiętam na długo.
Teraz jest ok. Zgrzytają tylko te podkreślone. Dla mnie za miękko. Dałby dosadniej ale kwestia gustu
Nazywam się Nellgalen de Kellaneve, mam dwadzieścia cztery lata. Mój ród? Ani wielki, ani starożytny. Nie mamy słynnych przodków opiewanych w pieśniach, a jedyna rodowa legenda dotyczy gigantycznych rozmiarów knura, wyhodowanego niegdyś w jednej z naszych wsi.
Dobre :]
To babka uczyła mnie wielu przydatnych rzeczy: jak trafiać z procy w cel z drugiego końca podwórka, jak skrycie aplikować zioła przeczyszczające. Najważniejszą lekcję dała mi, kiedy miałem zaledwie dziesięć lat: zawsze stawać w obronie słabszych.
Wstawka robi robotę. Cały fragment teraz brzmi spójnie :]
Wraz z nią odeszła radość życia ojca i naszym domu nastała cisza, nie ta spokojna, ale ciężka i duszna, po której zawsze nadciąga burza.
Dobrze wybity akcent. Wcześniej jej śmierć była poprowadzona płasko, a teraz widać, że to ważne.
Zawsze lubiłem święto zimowego przesilenia. Było w nim coś magicznego – nadejście czasu, gdy Twarz Północy przejmowała władzę nad światem, a w świątyni odsłaniano jej straszliwą podobiznę. Chłód, zapach kadzidła, śpiew… to wszystko miało swój niepowtarzalny urok. W tym roku magię przesilenia zapewni mi miecz – niestety, ten w rękach kata.
tu też te parę zdań zrobiło robotę :]. Teraz wiadomo, że to święto jest ważne
Zabiłem Henavalda de Bellengeara siekierą do rąbania drewna. Jego słowa o mojej siostrze ugodziły mnie jak nóż w serce. Byłem tak wściekły, że nie zapanowałem nad sobą. Był synem podskarbiego, kuzynem wojewody Południowych Rubieży, z rodu, który wydał hetmanów i senatorów. Gdybym uśmiercił go w pojedynku, włos by mi z głowy nie spadł. Ale nie – musiałem to zrobić po chłopsku, z siekierą w ręku.
Dobrze, tylko teraz pierwsze zdanie brzmi cyniczno-cwaniacko. Jak zostaje samo, to odstaje od reszty, ale ja bym tu dał coś w stylu.
Zabiłem Henavalda de Bellengeara siekierą do rąbania drewna. No cóż, należało mu się. Nie trzeba było wygadywać głupot o mojej siostrze. Byłem tak wściekły, że nie zapanowałem nad sobą. Pech w tym, że chłystek był synem podskarbiego, kuzynem wojewody Południowych Rubieży…
Ale nie – musiałem to zrobić po chłopsku jak cham z chamów, z siekierą w ręku.
Kiedy zaczynał mnie przesłuchiwać, a oskarżający nazwał mnie prostakiem, odpowiedział:
Dlaczego oskarżający wciął się sędziemu w czasie jego przesłuchania? Jak sędzia mówi to reszta siedzi cicho.
> tutaj mamy ofiarę z wielkiego rodu, na procesie mogła być różna dynamika. Nie wiem jak to ugryźć inaczej.
To rozwiń scenę. Dej co o tym, że proces przyciągnął tłum gawiedzi, sala ratusza pękała w szwach, instygator/akuzator wywrzaskiwał pod moim adresem kalumnię za kalumnią aż sędzia stracił cierpliwość, wstał, a na sali zapanowała cisza. I wtedy powiedział te swoje mądrości. Teraz tam tego po prostu nie widać :]
– Najgłupsi także zasługują na drugą szansę, ponieważ oni mogą naprawdę coś zmienić. Wielkość nie zawsze rodzi się w pałacach, czy na szczytach wzgórz. Czasem pochodzi z błota, potu i upadków. Kto chce się podnieść, może osiągnąć wszystko.
Niezbyt porywająca ta przemowa. Nie bardzo widać, dlaczego sędzia miałby motywację, żeby tak powiedzieć. Może coś o Święcie, w stylu: “dziś obchodzimy dzień Czterech Twarzy. Dziś jest czas przebaczenia, odkupienia i drugiej szansy”. Trzeba dać podstawę do tego, że sędzia mimo ewidentnej winy podsądnego, nacisków ze strony możnej rodziny i tłuszczy, żeby chłopaka powiesić, daje jednak światełko nadziei, że to się tak nie skończy.
Sam z tą kobietą o spojrzeniu pełnym czystej nienawiści. Wygląda jak purchawka, zachowuje się jak królowa, śmierdzi jak ja po treningu z mieczem, a całe jej wiano to dwie małe wioski.
Całość super, tylko ten trening nie pasuje. Dej co o tym, że żydziła na mydle, albo śmierdział dziegciem i baranim sadłem. Trening jest za współczesny
Biorę wszystkie Cztery Twarze na świadków, że chciałem poprawnych relacji.
j.w.
Krzepki mieszczanin w czerwonej czapce ciska we mnie twardym jabłkiem.
Pomyśl o pierwszym skojarzeniu. Krzepki jest pozytywnym określeniem, a tu mamy kogoś kto atakuje bohatera, więc w domyśle powinien być tym złym. ”Zwalisty”, “Barczysty”, “Tęgi”
Jestem bandzior! Świr! Sadysta! Niepoprawny optymista!