
komentarze: 1072, w dziale opowiadań: 820, opowiadania: 343
komentarze: 1072, w dziale opowiadań: 820, opowiadania: 343
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
pytanie od osoby, która dzisiaj zastanawia się czy coś napisać na ten konkurs (tak, to ja!) – czy nasiona to roślinki?
Nie jestem biologiem i niewiele pamiętam z biologii. Jestem aspirującą pisarką i czytelniczką, więc z mojej strony masz Jolko, jak najbardziej zielone światło :)
A swoją drogą, zastanawiać się nad tematem tekstu trzy dni przed terminem to jakaś wyższa szkoła jazdy XD
Zgadzam się, więc tym bardziej jestem ciekawa, co z tego wyjdzie.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Nie znajduję żadnego nawiązania, ale jest urocze :)
Ale fajny konkurs i ale fajny długi termin :)
Te moje niegdysiejsze słowa się bardzo źle zestarzały, zwłaszcza in fine…
:P
Na pocieszenie przypomnę, że nie ma dolnego limitu znaków. Możesz napisać nawet drabbla.
No, jedyne rośliny, które u niej znalazłam, to mandarynki. Ale się liczą, nie?
Aaa ok ;p
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Został ostatni tydzień!
https://youtu.be/9jK-NcRmVcw?si=WBEzNyQGihWrtXoa
Piszcie, piszcie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Gratulacje!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
O kurniaaa nie zdążyłam ;/ ajajaj. Niedobrze.
Mam nadzieję, że za rok nie zapomnę i bardziej się zmobilizuję.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Hej wszystkim, mam ważny komunikat :)
Zdarzyła mi się pewna sytuacja po raz pierwszy, ponieważ po raz pierwszy też organizuję konkurs :) Mianowicie jeden użytkownik wysłał mi zaproszenie do bety, ja odruchowo zaakceptowałam (bo uwielbiam betować :P) i okazało się, że to opowiadanie na mój konkurs ;p Betę już odrzuciłam, bo uznałam, że jednak betowanie jako organizator konkursu byłoby nie do końca w porządku wobec innych. Jest duże ryzyko, że przywiążę się emocjonalnie do tego opowiadania bardziej niż do innych i nie będę w stanie spojrzeć na nie obiektywnie przy ocenie.
Dlatego mam prośbę do pozostałych, gdyby wpadli na podobny pomysł, żeby nie wysyłali mi zaproszenia do betowania opowiadania, które bierze udział w moim konkursie, bo go nie przyjmę. Ale poza tym, to jak najbardziej jestem otwarta na pomoc :)
Dziękuję z góry za uwagę i zachęcam oczywiście do tworzenia :) Deadline coraz bliżej!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Może głupie pytanie, ale jak kliknę w opowiadanie i go nie przesłucham całego to czy zaniżę komuś staty do konkursu?
To nie jest głupie pytanie, też się nad tym zastanawiałam.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
No no, srebrne Piórko, prawdziwa rzadkość.
Zabieram się do czytania z wielkim zainteresowaniem.
Herman Titow jako pierwszy człowiek poleciał w kosmos naszą, radziecką rakietą Wostok.
→ Herman Titow jako pierwszy człowiek poleciał w kosmos naszą radziecką rakietą Wostok.
Zaimek dzierżawczy nie musi być oddzielany od przymiotnika przecinkiem.
– Melduję że nic, towarzyszu pułkowniku!
→ – Melduję, że nic, towarzyszu pułkowniku!
Podoba mi się twist, jaki zapanował w moich odczuciach. Bo na początku mi się średnio podobało, a gdy skończyłam, uznałam, że kurczę, kryje się w tym geniusz. Zrobić tak dobre wrażenie tak krótkim tekstem to prawdziwa sztuka.
Życzę powodzenia w plebiscycie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
Ty lepiej popatrz co tu jest napisane.
→ Ty lepiej popatrz, co tu jest napisane.
Tyle, że Mietek rzeczywiście miał plan.
tyle że bez przecinka
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/tyle-ze;5728.html
świetlistym punktem w otaczającej go, szarej rzeczywistości.
→ świetlistym punktem w otaczającej go szarej rzeczywistości.
Odblokował ekran skomplikowanym kodem, bo nie ufał funkcji rozpoznawania twarzy od czasu, kiedy udało mu się odblokować telefon Jadwigi za pomocą kartofla.
hahahah, leżę :P
zrobię co pan będziesz chciał!
→ zrobię, co pan będziesz chciał!
a ja zapomnę co widziałem
→ a ja zapomnę, co widziałem
Tłoczek do oporu i już po całym ciałku Brajanka hulało Negativum Max Sprint Forte – najsilniejszy ze wzmacniaczy agresji, pozyskiwany z osocza feministek w lutealnej fazie PMS.
:D
Czekał aż przyjdą do niego.
→ Czekał, aż przyjdą do niego.
Hem.
Mam ambiwalentne odczucia. Bo z jednej strony nie sposób zauważyć, że kurde, dobre to było. Mimo licznych absurdów, którymi rządzi się bizarro, nie ma luk fabularnych czy logicznych, a domyślam się, że to już jest wyższa szkoła jazdy.
Z drugiej strony nie przepadam za bizarro, po prostu ten gatunek do mnie nie przemawia. Nie przeszkadza mi to jednak, żeby docenić opowiadanie. Nie wiem, czy dobrze to sobie zinterpretowałam: dzieci wykorzystywane w show-biznesie od najmłodszych lat, traktowane jak narzędzia i maszynki do pieniędzy. Dość często rozmyślam na ten temat i sama się zastanawiałam, czy kiedyś nie napisać o tym opowiadania, więc za to duży plus.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w plebiscycie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Byle nie Cannabis sativa var. indica ;D
Roślina, która odurza swojego właściciela, i zaczyna nad nim panować za pomocą wizji… oczywiście po to, by rozmnożył ją w milionach egzemplarzy… to by było coś!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Witaj, Kolekcjonerze :)
Bardzo się cieszę, że chcesz wziąć udział w konkursie!
Czy 'reguły' są nienaruszalne i dosłowne? – np. zamiast pojedynczej rośliny głównym filarem może być szeroko pojmowana flora?
To nie musi być jedna roślina. Może być bukiet, las, łany zbóż, tak jak to zrobił na przykład Galicyjski Zakapior.
Ja sama muszę przyznać, że powstałe do tej pory piękne opowiadania zainspirowały mnie do stworzenia swojego o takowym temacie (oczywiście będzie publikowany poza konkursem i po jego zakończeniu) i raczej nie będzie tam jedna roślina, więc byłabym hipokrytką, gdybym Ci napisała, że Ty musisz napisać o jednej jedynej roślince i ani jednej więcej :)
Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na Twój tekst
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Aaa, no tak.
Ale Kontakt był chyba z 2024 :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
U, zaczęło się ????
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Szkoda, że nie ma wśród wyróżnionych Kontaktu adama_c4 i Baśni o smoczych pieśniach Krokusa :/
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Kurczę, muszę się zmobilizować i przeczytać wszystkie, bo też chcę zagłosować :) tylko dwa mam przeczytane na razie…
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Gratulacje opierzonym, zwłaszcza Zakapiorowi, który rozbija bank ;)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Finklo,
no to uff :) dziękuję Ci bardzo, teraz mogę spać spokojnie z myślą, że moja twarz i dobre imię nie zostały całkowicie pogrzebane :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
zygfryd89,
właśnie dlatego byłam bardzo ciekawa Twojego stanowiska :) Choć Twój TAK już niczego nie zmieni, bardzo dziękuję, bo to drugi głos, który ratuje mój image :) Pozdrawiam!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Zdecydowanie bohaterowie postrzegają siebie jako owoce, choć typowo kuchenne dylematy (kto kogo ma pożreć) również są. Już sobie rośnie w forumowym rozsadniku (czyli na becie), jak ogrodnicy się do niego dobiorą i trochę uskubią z listków, to przesadzę na grządkę.
Jupii!!! :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Irka_Luz,
Czytała się nieźle, a pisze te słowa ktoś, kto nie lubi horrorów ;)
No i to też jest powód do radości :)
Natomiast trochę mi tu brakuje fantastyki, są pojawiające się portrety, Matylda twierdzi, że faktycznie po złożeniu ofiar z dzieci poczuli się młodziej i to właściwie wszystko. Na praktyki czarnoksięskie, a przede wszystkim na ich realny wpływ na nasz świat imo dowodów brak.
Jest to kolejny dowód na to, że powinnam raczej iść w obyczajówkę niż fantastykę :)
Tekst biblioteczny, ale na piórko ciut za mało.
Rozumiem pozostałe zarzuty i decyzję. Oczywiście, że sztampowy tekst grozy to za mało na Piórko :)
Dziękuję bardzo!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
No dobra, otrzepuję się z błota i wstaję…
Ave, Cezarze!
Umiejętnie stopniujesz napięcie, tworzysz bardzo obrazowe opisy, językowo też bez zarzutów, więc konkursowo wróżę Ci bardzo dobry wynik. Jednak piórkowo będę na NIE.
Chlip.
Po pierwsze, moment zakupu domu przez nieco stereotypowe małżeństwo z problemami finansowymi ukrywanymi przez męża. Tutaj wiele elementów zagrało bardzo źle. Po wysłuchaniu historii domu Anna i Piotr powinni uciec czym prędzej, ale jednak Piotr uznaje, że cena okazyjna, to dokona zakupu. Tyle tylko, że do skutecznego zawarcia umowy potrzeba też podpisu Anny oraz… udziału notariusza. W takiej formie nie da się kupić nieruchomości praktycznie w żadnym kraju, nie wspominając już o dopełnieniu całej masy innych formalności. Moje zawieszenie niewiary w tym momencie prysło zupełnie.
Czyli rozumiem, że nie oglądasz filmów, w których podczas podpisywania umowy nie ma notariusza obok? Bo takich filmów (i książek) jest mnóstwo :P
Nie wydaje mi się, żeby w takiej historii szczegółowość była aż tak istotna, ale tak czy owak, jest to dla mnie przypomnienie, by robić dokładniejszy research na przyszłość.
Przeskoki perspektywy były drugim elementem, który mnie niestety pokonał. Byłbym w stanie to przełknąć, gdyby każdy dostał porównywalną ilość czasu antenowego. Tymczasem połowa opowiadania to narracja z perspektywy Anny, a potem już skaczesz po osobach, co mnie wytrącało z immersji.
Hm, no popatrz, nigdy bym nie pomyślała, że komuś to może przeszkadzać, a jednak. Moim zdaniem te zmiany perspektywy sprawiają, że fabuła nabiera rozpędu, poza tym ciekawiej jest dostać różne punkty widzenia. No ale to moje zdanie.
Niemniej, tekst jest zdecydowanie wyróżniający się, a przez to wart lektury. Życzę Ci powodzenia w konkursie!
Dziękuję, przyda się. Ti saluto!
krar85,
Imho zależy od targetu. Na mnie osobiście najbardziej działają historie, gdzie z pokazanych scen wynika niby wyjaśnienie, ale nie jest to do końca wytłumaczone, jednocześnie pozostaje cień niepewności (najlepiej nadprzyrodzonej), takie imho bardziej zapadają w pamięć.
Albo sytuacje, gdzie czytelnik i bohater wiedzą jedno, ale otoczenie widzi coś trochę innego. Ludzie niczego nie boją się bardziej niż niepewności/nieznanego. Imho kiedy wreszcie doganiasz króliczka przestaje być interesujący.
Coś w tym jest. Ciągle pamiętam książkę “Ja, która nie poznałam mężczyzn”, a była w niej zawrotna ilość niewyjaśnionych wątków.
Jak to dobrze być wreszcie znowu zwykłym użyszkodnikiem ;-)
A to ciekawe, myślałam, że to zaszczyt być lożaninem :)
Cześć, Ślimaku Zagłady!
Nieco sztampowe rozwiązania fabularne (młodzi małżonkowie w mało wiarygodny sposób decydują się na zakup podejrzanego domostwa i nawet nie zaglądają na złowrogi strych), cała pierwsza część tekstu (perspektywa Anny) wydała mi się raczej przegadana, a jeszcze poprzedni właściciele to tacy typowi złoczyńcy bez motywu: sądziłbym przecież, że skoro rytuały jakoś tam zadziałały i ich odmłodziły, to zależałoby im teraz na korzystaniu z życia i nie podawaliby się policji na tacy. W sumie opowiadanie całkiem mi się spodobało, ale w moim odczuciu pozostaje poniżej progu Piórka.
Nic dziwnego, to tekst na audiobooka grozy, a nie wysoka literatura. Dlatego też nie siliłam się na oryginalność, moim celem było i jest przestraszenie słuchacza.
Jestem prawie pewien, że poprawna pisownia takich złożeń to “spotkanie-niespotkanie”, ale z tym zdaniem jest też jakiś głębszy problem konstrukcyjny – napisałaś je tak, jakby historia i spotkanie były dwiema osobnymi rzeczami, o których sobie przypomniano, a przecież ta historia dotyczyła właśnie spotkania.
Próbowałam, ale trudno mi na to patrzeć w ten sposób. Pewnie dlatego, że jestem twórczynią tekstu ;p
Oczywiście dziewczyna nie chciała otworzyć drzwi. Sąsiadka chciała zostawić ciasto na progu
Niezbyt zręczne powtórzenie.
Faktycznie.
Błędy poprawione.
Zachęcałbym serdecznie, żebyś nie znikała na jakiś czas z Portalu. Już drugi raz pozostawiasz mnie minimalnie po stronie “NIE”, mam nadzieję, że w końcu uda mi się zagłosować na TAK. Poza tym przecież i Loża może potrzebować świeżej krwi (bo wysysa do sucha kolejnych użyszkodników)…
Haha! Bardzo mi miło, Ślimaku, że zależy Ci na mojej obecności. Raczej nie zniknę, bo już zapuściłam tutaj korzenie i bardzo przyjemnie mi tu być. Możliwe, że po prostu będę rzadziej się pojawiać niż zwykle, bo więcej czasu zamierzam poświęcić na powieści obyczajowe, w których czuję, że mam większy potencjał. Czy tak faktycznie jest – to się okaże, nie dowiem się, póki nie spróbuję.
Pozdrawiam ślimaczo!
Pozdrawiam smoczo!
Zasadzko,
Są fragmenty, które dosłownie wciągają i nie pozwalają się oderwać, ale równocześnie są takie, że już miałam grzmotnąć tekstem o podłogę.
Ojojoj! A czy pamiętasz mniej więcej, które fragmenty Cię tak wyprowadziły z równowagi? Bo bez tego nie wiem, co poprawiać i nad czym pracować na przyszłość.
Wspaniale zaprezentowałaś skomplikowane, czy też komplikujące się relacje między bohaterami.
Dziękuję, marzan też o tym wspominał, więc cieszę się, że jest to widoczne :)
Natomiast relacja o Żanecie była dla mnie mało wiarygodna i taka pozbawiona polotu. To zresztą chyba mówiła Matylda i jak dla mnie Matylda wszystko psuła.
Smutek. Mnie właśnie ta relacja Matyldy najbardziej “jara”, ale cóż, nie na każdego to działa najwidoczniej.
Mniej podobały mi się latające flaczki, ale z drugiej strony rozumiem, że trochę determinowały Cię założenia konkursu.
Tak.
Z pewnymi wątpliwościami, ale w ostatecznym rozrachunku będę na TAK.
Dziękuję bardzo :) To bardzo ważny TAK, bo ratuje mój honor :P
Byłby jednak trochę wstyd, gdyby cała loża mnie zmasakrowała.
Powiem tak: byłam i nadal jestem zaskoczona samą nominacją, bo to opowiadanie miało być zwykłym straszakiem skonwertowanym na audiobooka. Sam fakt, że to opowiadanie nominowała regulatorzy, która jest niekwestionowanym wyjadaczem opowiadaniowym i książkowym, jest dla mnie zaszczytem.
Jednak, wiecie jak to jest: nie pragniesz marchewki, dopóki ktoś jej nie zawiesi na kijku przed Twoimi oczami. Tym bardziej że ja jeszcze nie wiem, jak ta marchewka smakuje :P
Ale w sumie dobrze, że nie jest tak łatwo złapać tę marchewkę, bo inaczej straciłaby sporo na znaczeniu. Może kiedyś się uda jej posmakować :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Czy chmury występują w ogóle w nocy? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale chyba nie…
Ekhm. Występują. Wyjrzyj za okno (jak już będą noce). Zasłaniają gwiazdy, za to odbijają światła miasta, więc uniemożliwiają obserwacje astronomiczne (Księżyc widać, ale nic poza tym). Zresztą, gdyby nocą nie było chmur, toby nie padało.
Ekhm. No właśnie przeczytałam to, co wczoraj napisałam i miałam cringe, jak to się mówi po młodzieżowemu (a jak się mówi po polsku? zażenowanie?)… Przecież wielokrotnie widziałam w nocy chmury. Musiałam mieć wczoraj gorszy dzień, jakiś plik mi się nie załadował, wybaczcie.
Złapanie z tyłu to łapanie za tyłek.
?
Albo za plecy. No, tak to rozumiem, złapać z tyłu, czyli złapać za jakąś część ciała z tyłu.
Myślałam, że on cały czas idzie, a tu się okazuje, że już jest w aucie, trochę mnie to wybiło z rytmu.
Możliwe, że trochę zbyt mocno skompresowałem. Pomyślę, choć limit daj niewielkie pole manewru (bez cięcia gdzieś indziej)…
No właśnie, szklanka jest wypełniona po brzegi, więc będzie trudno. Ale skoro innym to nie przeszkadzało do tej pory, to zostaw, przecież można się domyślić.
To jest element budowania sceny i pokazania niepewności świata przedstawionego. Tam widać strzały w nocy to nic szczególnego, ale tym razem przyjechali, bo nic pilniejszego nie było.
Aha. No dobrze, Ty tu rządzisz :)
Tak miało być. Bruno sugerował postawić na akcję, a ja postanowiłem najpierw trochę zbudować klimat i pokazać “sielskość” miejsca, które potem podpalę ;-) W drugiej połowie coraz mocniej też gonił mnie limit, więc z każdą sceną tempo nieco przyspiesza.
Rozumiem.
To jest taka scena środkowa. Ma na celu pokazanie “zmienności” Klary: na początku jest apatyczna, by w chwili zagrożenia reagować. Buduję tu nieco bohaterów, jednocześnie jest to taka zapowiedź wydarzeń w ogrodzie.
Aaaa ok, to nie skumałam po prostu ;p
Tu mnie trochę masz ;-) Zostawiłem celowo niedopowiedziane, trochę też mylę trop. Pierwotnie to miała być oś całego tekstu (co jest straszniejsze od demonic mówiących po niemiecku?
Haha, faktycznie, szkoda, że tego nie wykorzystałeś. Ale może następnym razem…
Jejku, wyobrażacie sobie Bruna gadającego po niemiecku w horrorze? Przecież to byłby sztos!
ale wytłumaczenie tego zajęłoby jeszcze 10 – 15k znaków, więc to wywaliłem i postawiłem na akcję, zostawiając jedynie wzmiankę (zwłaszcza, że kwestie po niemiecku nie ułatwiłyby organizatorowi czytania).
E tam, zgłosiłby się do mnie, po germanistyce jestem, to byśmy ogarnęli :)
Kolejne niedopowiedzenie, tym razem całkowicie zaplanowane i celowe. Pokazuję, nie tłumaczę (i tak sporo tu tłumaczę, ale to tekst na YT, zobaczymy czy zachowałem właściwe proporcje…). W pierwszej scenie pokazuję, jak Wojciech podsłuchuje przeora. W scenie ze strażą graniczną pokazuję Wojciecha jako “żołnierza”, który współpracuje ze służbami i interesuje się sprawą znikających migrantów, to jest jedynie naszkicowane bez detali, to jest element kreowania postaci i świata, w którym coś się najwyraźniej kryje i szykuje. Karty odkrywam w ostatniej scenie, choć znowu tylko pokazując, bez tłumaczeń.
Yhym. No to chyba po prostu jestem czytelnikiem, którego nie przekonują wątki, które mają tylko nakreślić bohaterów, lubię, gdy łączą się też bezpośrednio z fabułą. Ile to człowiek może się dowiedzieć o sobie, nie tylko pisząc…
To jest niestety możliwe, ale mam nadzieję, że przyrost tempa dobrze odda dynamikę wydarzeń. Słuchacze, mam nadzieję, rozsądzą czy zbytnio się rozpędziłem ;-)
Tak jest, wszystko w rękach (uszach) słuchaczy :)
O ile relacje między ludzkie, klimat starego klasztoru, a nawet uwodzenie mnicha opisane są bardzo interesująco o tyle wcale nie czułam strachu.
O to to, ja też niestety nie. No ale może słuchacze są jeszcze wrażliwsi ;p
Z drugiej strony, mroczny klimat, erotyka, piękne kobiety, tajemnice, czego chcieć więcej?!
Dokładnie.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Cześć!
Wreszcie jestem.
No wreszcie :)
Spodziewane walenie w zabite drzwi pojawia się i niby domyka historię, ale tak naprawdę dopiero uwidacznia kolejną warstwę. Szaleni emeryci… Brrrr.
Czyli troszkę się przestraszyłeś, no i gicio!
Wyszło nieźle, dobrze oddałaś atmosferę nawiedzonego domu, choć te “opowieści w opowieści” zaburzały trochę konstrukcję, bo akcja na chwilę przenosiła się w inny czas/miejsce i emocje opadały, a jednocześnie historia się nieco komplikowała (zobaczymy, jak to w audio na YT wyjdzie).
Niektórzy twierdzą, że to właśnie podkręciło klimat… Gusta i guściki :)
Zwłaszcza ta druga opowieść, gdzie Matylda wprost tłumaczy co, jak i dlaczego. Wszystko zostaje podane na tacy, bez większych emocji czy tak potrzebnej w grozie (imho) niepewności lub uczucia zagrożenia.
Hm… No ale to miałam nie dopinać historii? Wydaje mi się, że akurat w horrorach/thrillerach wypada wyjaśnić, co się właściwie stało.
Nieźle wyszło, opko zdecydowanie biblioteczne, ale jednocześnie pozostał jeszcze spory niewykorzystany potencjał, by zjeżyć czytelnikowi włosy.
No cóż, niektórym się udało zjeżyć te włosy, ale najwidoczniej jesteś twardy zawodnik :)
2P dla Ciebie: Pozdrawiam i Powodzenia w konkursie!
Dziękuję i wzajemnie!
P.S. Zastanawiam się, czy kiedyś napiszesz pod moim opowiadaniem: 3P dla Ciebie :P
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
wow, równe 5000 znaków, chapeau bas :)
(…) telefon. Wyświetlał trzecią trzydzieści.
(…)
Chmury szczelnie zasnuły wiosenne niebo
O trzeciej trzydzieści nawet latem jest jeszcze ciemno. Więc wiosną o tej porze na pewno nie byłoby widać nawet chmur. (Czy chmury występują w ogóle w nocy? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale chyba nie… Hm, ciekawe).
Już miał wyjść, ale w ostatniej chwili wrócił jeszcze po kluczyki, nim pognał na parking. Chmury szczelnie zasnuły wiosenne niebo, świat tonął w mroku. Wojciech bezszelestnie pomknął pustą drogą, mijał obejścia, w których nie paliły się światła. Zwolnił dopiero za wsią, gdzie czerwono-niebieskie błyski rozświetlały ciemność.
Myślałam, że on cały czas idzie, a tu się okazuje, że już jest w aucie, trochę mnie to wybiło z rytmu.
Z braku pilniejszych zajęć przyjechaliśmy to sprawdzić.
Zbędne. Jeśli ktoś słyszał strzały, to sprawa jest priorytetowa. Raczej żaden policjant by tak nie powiedział: “Nie mieliśmy nic do roboty, no to przyjechaliśmy”.
– Złap ją z tyłu! – wrzasnął zakonnik do starszego mężczyzny, który siedział obok blondynki. – Obejmij w pasie…
– Boże jedyny! – Przerażona Marta zaczęła się przeciskać do rzężącej kobiety. – Zastosuj chwyt Heimlicha!
Chyba od tyłu, jakkolwiek to nie brzmi. By wykonać chwyt Heimlicha, trzeba złapać osobę od tyłu i ucisnąć pod klatką piersiową. Złapanie z tyłu to łapanie za tyłek.
Klara siedziała na murku wśród kwitnących Azalii,
To jakieś ważne azalie?
które nadawały dziewczęcej twarzy koszmarnego wygląd
koszmarny
kiedy paznokcie prześlizgnęły się jego twarzy.
po jego twarzy
Przeor wyciągnął z torby granat i cisnął go w mrok na zewnątrz.
Skąd oni mają tyle sprzętu wojskowego? Brakuje tu jeszcze czołgu ;p
– Kto tu jest? – zapytał głos
Głos nie może pytać.
Klara nadzwyczaj sprawnie maszerowała w krętym, wąskim przejściu, niestety, błyskała przy tym telefonem, aż Wojciech musiał zdjąć noktowizor.
(…)
Na szczęście noktowizor działał bez zarzutu.
A kiedy założył z powrotem noktowizor?
W tej samej chwili coś wskoczyło na dach samochodu. Ruszył gwałtownie i zahamował. Postać w niebieskiej sukience potoczyła się do przodu. Wdepnął gaz, kierując się w stronę bramy. W lusterku dostrzegł przynajmniej trzy sylwetki. Pierwsza biegła za autem, dwie kolejne stały nieruchomo, wpatrując się w siebie nawzajem. Jedna z nich była ubrana w jeansy i sweter.
– Nie! – wrzasnął Wojciech.
Dobra scena. Zamiast od razu napisać, że istota obok to nie Klara, napisałeś, że Wojciech najpierw w lusterku spostrzegł, iż prawdziwa Klara pozostała z tyłu. Dzięki temu zabiegowi dodatkowo urosło napięcie.
którzy z wrzaskiem poderwali i wycofali pod ściany.
się poderwali
Klara wstała, strącając przy okazji większość świec, i choć praktycznie nie miał już dłoni ani stóp
Chyba nie miała.
zamarł jak sparaliżowany
Skoro zamarł, to wiadomo, że jak sparaliżowany.
a ich usta natychmiast powtarzały słowa.
Jakie słowa? Modlitwy? Mantry? Jakieś konkretne?
Hm.
Do połowy opowiadanie odebrałam jako przyjemne, tempo było idealne, ale potem akcja nagle wystrzeliła jak z procy.
W opowiadaniu miało też miejsce kilka wątków, które albo nie mają nic wspólnego z fabułą, albo ja po prostu nie zauważyłam żadnych powiązań.
Nie rozumiem, dlaczego niektóre wątki lub sceny przeze mnie wyżej wymienione, pojawiły się w ogóle w opowiadaniu, jaki był ich cel.
Nie rozumiem też, skąd u zakonników tyle broni, dubeltówek, granatów i, być może, miotaczy ognia. Na początku opowiadania napomknąłeś, że Wojciech zakłada wojskowe buty i jedzie na miejsce zbrodni, więc chyba chciałeś zrobić z niego ojca Mateusza, nie wiem. A może ta broń to pozostałość po tym gestapo właśnie? Tak, dobrze zrozumiałam?
Warsztatowo jest profeska, ale pewnie już o tym wiesz, więc stylu czy języka bym się nie czepiała.
Pod koniec moim zdaniem już się działo trochę za dużo. Te pościgi, te wybuchy…
Mimo to myślę, że słuchaczom mogłoby się spodobać. Audiobooka odbiera się inaczej niż tekst.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w konkursie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Hmm… Odznaka kojarzy mi się za bardzo z amerykańskimi gliniarzami. Skoro akcja dzieje się w poczciwej Polsce w latach 90, postawiłam na równie poczciwą legitymację.
W sumie to ja się nie znam, odznaka mi lepiej brzmi, ale szanuję ucieczkę od realiów amerykańskich.
Kurde :D Trochę się obawiałam, że wyskakujące książki z półek okażą się bardziej groteskowe niż straszne. Pewnie powinnam zostawić to w formie niedopowiedzenia i może bardziej skupić się na samych stworach. To mój pierwszy horror i dopiero uczę się straszyć. Może następnym razem wyjdzie lepiej! :D
Na pewno będzie lepiej! Zresztą, innych mogły przestraszyć, to tylko moje odczucia.
Dziękuję Ci za wskazówki i miłe słowa, bardzo to doceniam. Dla kogoś, kto dopiero zaczyna i nieśmiało dzieli się swoimi pierwszymi tekstami, taki komentarz naprawdę dodaje energii i motywacji do dalszej pracy.
Skoro dopiero zaczynasz, to chyba musiałaś sprzedać duszę diabłu. Moje pierwsze opowiadania były aczytalne, a to opowiadanie warsztatowo jest na naprawdę wysokim poziomie.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Marszawa – Śmierć w dziale fantastyki
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
Policjanci. Natychmiast poznał swoich, choć byli w cywilnych ubraniach.
– Dobry wieczór. Podkomisarz Bakuła – przedstawiła się kobieta. – A to mój kolega aspirant Downar – dodała, wskazując towarzysza, który jedynie skinął głową.
– No i? – mruknął Leszek, zastanawiając się, gdzie wcześniej obiło mu się o uszy nazwisko aspiranta.
– Szukamy pana komisarza Jeziornego – odezwał się Downar służbowym tonem.
– Znaleźliście.
Czyli co, on ich znał, a oni go nie?
Leszek wzniósł oczy ku niebu.
Nie ma dachu w domu?
– I nikt nic nie słyszał?
Przeczenia piszemy w dopełniaczu.
→ – I nikt niczego nie słyszał?
stolik stojący
Aliteracja.
Poza tym stojący jest zbędny.
→ Wybrali stolik najbliżej drzwi i usiedli naprzeciw siebie.
on też nic nie widział
niczego
– A jak pan myśli? – zapytała, odchylając się na krześle i krzyżując ręce.
(…)
– Mam dowody – syknęła, krzyżując ręce.
Ciągle wyobrażałam ją sobie ze skrzyżowanymi rękami, a po chwili ona znowu je skrzyżowała… Da się?
Leszek oparł się ciężko o blat biurka.
– Zamieniam się w słuch…
Nie pasuje mi tu wielokropek, dałabym po prostu kropkę.
Jej uśmiech był tak szczery, jak obietnice przedwyborcze Kwaśniewskiego. Mimo to nie potrafił jej odmówić, więc gdy zapytała ponownie, czy pokaże jej miejsce zbrodni, pokiwał głową szybciej niż plastikowy piesek, którego woził na półce bagażnika.
Te porównania są świetne! :)
Jej głos odbił się, jak echo w pustym kościele.
→ Jej głos odbił się jak echo w pustym kościele.
przy którym siedział Piotr Dunajewski. (…)
– Nie mamy na to czasu – przypomniał, łapiąc dziewczynę za łokieć, zanim otworzyła drzwi do czytelni.
Dunajewski przypomniał?
Z dalszej części historii wynika, że powiedział to Jeziorny.
chcesz zapolować na potwora?
a nie na ducha?
Co, jeśli istnieli ludzie, których ciekawość przerodziła się w chorą obsesję, by utrzymać legendę przy życiu?
Coś mi tu nie gra z rytmiką.
→ Ona wydawała się niegroźna, choć zbyt ciekawska. A jeśli istnieli ludzie, których ciekawość przerodziła się w chorą obsesję, by utrzymać legendę przy życiu?
– To zajmie tylko chwilkę – powiedziała ustawiając się w długiej kolejce po autograf.
→ – To zajmie tylko chwilkę – powiedziała, ustawiając się w długiej kolejce po autograf.
po czym bez wahania wyciągnął policyjną legitymację.
A nie odznakę?
skrzywił się słysząc długie skrzypnięcie.
→ skrzywił się, słysząc długie skrzypnięcie.
Litery znów zlały się tworząc atramentową plamę połyskującą jak powierzchnia jeziora.
→ Litery znów zlały się, tworząc atramentową plamę, połyskującą jak powierzchnia jeziora.
Leszek szarpał się walcząc o oddech,
→ Leszek szarpał się, walcząc o oddech,
Potwór zaryczał, a suche kości i strzępy futra zaczęły płonąć zimnym, niebieskim ogniem.
2025
Brak przerwy między linijkami.
– Jak ty wyglądasz? Znowu pijesz? – zapytał, brzmiąc jak świętej pamięci żona Piotra.
– Skąd! – czknął. – Ja nigdy nie przestałem, mój drogi przy…
Hahahaha, padłam ;p
Dunajewski nie tracąc czasu zamachnął się i uderzył młotem.
→ Dunajewski, nie tracąc czasu, zamachnął się i uderzył młotem.
Po drugiej stronie wpatrywał się w niego Tadeusz. Blada twarz i sine usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, jakby cieszył się na widok starych znajomych. Jeziorny strzelił w otwór.
– Szybko, nie wiem, na jak długo go to zatrzyma!- Leszek odrzucał kolejne cegły, by poszerzyć otwór w ścianie.
Wreszcie dziura była wystarczająco duża, by mogli przecisnąć się do wnętrza krypty. Podbiegli do prostej, drewnianej trumny ustawionej w rogu.
A co robił wtedy duch Tadeusza?
zaczął spoglądając na policjantów.
→ zaczął, spoglądając na policjantów.
Zacisnął pięści rozumiejąc
→ Zacisnął pięści, rozumiejąc
Dobre opowiadanie. Choć sama historia mnie nie zaangażowała tak, jakbym chciała, a przestraszyć się przestraszyłam tylko raz (gdy Tadeusz ukazał się w dziurze). Jednak warsztatowo jest tak pięknie, tak przyjemnie się płynie przez tekst, że trzeba o tym wspomnieć i to docenić.
Byłam zachwycona opowiadaniem, dopóki nie zaczęły wyskakiwać stwory z książek ;p Mam wrażenie, że ten wątek bardzo zinfantylizował historię. Rozumiem, że trzeba było dodać wątek fantastyczny do powieści, ale mnie on nie przekonał.
Bardzo obrazowe, plastyczne opisy, bez wysiłku można wszystko sobie pięknie wyobrazić.
Ekspozycja świetnie poprowadzona.
I czemu to opowiadanie jeszcze nie jest w Bibliotece? Klikam.
Pozdrawiam serdecznie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Tarnino, Twój kościozarodnik jest tak kreatywny, że bardzo chciałbym licencję. Nie do tekstu konkursowego, ale do innego opowiadania.
Jak to nie do tekstu konkursowego? Proszę pisać o roślinkach!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
O, kurczę, długo tu nie zaglądałam.
Reinee,
Pocieszne to, ale i smutne, no bo jak te prostoduszne istoty mają się bronić przed podstępami :(
Cieszę się, że tak to widzisz, bo tak właśnie miało być: opowiadanko do bólu proste, nawet prostackie. Moim celem było połączenie tekstu piosenki z fantastyką :)
Dziękuję!
Koala75,
dziękuję za odwiedziny. I zgadzam się, jak na takie proste opowiadanie to i tak zostało powiedziane za dużo :) Pozdrawiam serdecznie!
cezary_cezary,
Krasnoludzki Kac Vegas wypadłby ciekawiej, jakby było więcej do odkrycia z owej feralnej, zakrapianej imprezy. Tymczasem kilka naturalistycznych opisów ciał pognębionych spożyciem alkoholu i dialogi prowadzące fabułę jak po sznurku, to trochę za mało. Podsumowanie na sam koniec chyba nie było konieczne.
Ja się cieszyłam, że w ogóle udało mi się połączyć piosenkę z fantastyką :P Bo nigdy nie ukrywałam, że w fantastykę jestem kiepska.
Czytało się całkiem nieźle. Nie da się ukryć, że umiesz w słowa ;]
No to chociaż tyle :)
Ti saluto!
Anet,
dziękuję :)
Ambush,
Dlaczego-co-jak… Intensywnie pocierałem skroń. Pytania gromiły czaszkę.
Dziwnie zapisane myśli albo słowa.
Hmm, a czemu dziwnie? Chodzi o dobór słów czy techniczny zapis dialogów/myśli?
Przypomniał mi się Kacvegas i to wrażenie, zostało ze mną do końca ????
Bo ekspozycja została wręcz zgapiona z Kac Vegas, więc wrażenie jest jak najbardziej trafne.
Krasnoludy, damy, tajemnica, kaniony, wszystko to sprawiło, że czytałam z przyjemnością (choć może bez zachwytu, bo zabrakło mi czegoś wyjątkowego).
Opowieść wyszła zabawna. Loty owego humoru są różne, ale nawet kiedy lekko szorował po ziemi, to opowiadanie dawało się czytać. Zresztą sama czasem lubię prosty dowcip, więc Cię rozumiem.
No, trudno się tu zachwycać. To opowiadanie niskich lotów :)
Dziękuję bardzo!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
To chyba jakiś teksański sposób zapisywania dat ;p
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Mamy już 2026 rok? ;)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Tak się składa, że jakiś czas później poleciłem już zupełnie inny tekst żyraf do piórka i nawet te piórko dostały ;)
A ja byłam pierwszą, która ten tekst nominowała i ruszyła cały mechanizm, więc również bardzo się cieszę z sukcesu żyraf :)
Mam nadzieję, że go nie zjadły, kto wie, co takie żyrafy jedzą:)
Oby nie! Mają tyle soczystych liści do przeżuwania… A Piórko pewnie zdobi głowę jednej z nich :)
Więc czytam i czekam na ten tekst, który w mój wajb wpadnie :).
Mam nadzieję, że kiedyś tak się stanie i to całkiem niedługo :) Pozdrawiam Cię serdecznie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
marzanie,
Wielkieś mi pustki uczynisz na forum moim*
Droga HollyHell, tym zniknienim swoim
*Już tu widzę mimozę, chyba oryginału nikt nie betował
:D
Kto wie, może uda mi się pogodzić obyczajówkę z fantastyką i nadal będę tu zaglądać, bez żadnych przerw, tylko po prostu nieco rzadziej niż zwykle :) Poza tym najpierw trzeba doprowadzić do końca Fantastyczne rośliny. A nawet jeśli na jakiś czas zniknę, to na pewno wrócę, bo to jedyny portal, na którym mogłam szlifować swój warsztat (inne portale albo są na wpół umarłe, albo nikt nie chce wchodzić na Twoje opka, bo nikt Cię nie zna i nie chce poznać ;p), więc byłoby niewdzięcznością dokształcić się i nagle sobie uciec ;p
Tak czy siak zrobiłeś mi dzień, jak to młodzież mówi (chociaż to chyba już niemodne, nie wiem) tym cytatem z Kochanowskiego, to bardzo urocze, cieszę się, że jestem doceniana i lubiana (?) na portalu
Prawie idealnie. A jeśli drugie “zachwyciła” zmienisz na “urzekła” i również poczuję się urzeczony XD
Racja.
Czyli wszystko pięknie!
Więc radujmy się! :D
Bardjaskierze,
Hej, opowiadanie czyta się szybko i całkiem przyjemnie. Na początku opisy przyrody i domu zrobiły dobry klimat i są naprawdę dobre :). Dalej wchodzi pasta – jak to określił Piotr, czym dobrze oddał nie tylko historię męża Matyldy ale i fabułę do chwili przejścia na perspektywę Piotra.
Bardzo dziękuję :)
Tu zapowiadał się twist i moja ciekawość została rozbudzona, tylko po to by Matylda pogrzebała ją już całkowicie.
Hm, hm. Ale tam jest twist! Czytelnik najpierw myśli, że to Żaneta mordowała dzieci, a potem się okazuje, że była tylko kolejną ofiarą staruszków. Chyba że nastawiałeś się na inny twist, to wtedy zrozumiałe, że poczułeś rozczarowanie.
Antagoniści nie mają celu w opowiadaniu, no ale to sataniści więc może to wystarczy ;)
Robili to, co im szatan kazał :)
To dobry biblioteczny tekst ale w mojej ocenie nie na piórko. Pozdrawiam:)
No cóż, na sukces składa się po drodze mnóstwo rozczarowań :) Chociaż tutaj tak bardzo tego nie odczułam, bo spodziewałam się, że Tobie ten tekst nie przypadnie do gustu. Już od jakiegoś czasu zauważyłam, że moje teksty nie rezonują z Tobą tak, jak bym tego chciała, to nie jest Twój wajb, po młodzieżowemu. A jednak zaglądasz do mnie czasami, czytasz moje wypociny i zawsze zargumentujesz swoją ocenę, podzielisz się odczuciami i sypniesz miłą uwagą, zawsze coś pozytywnego dostrzeżesz :) To się chwali, to się szanuje. Bardzo doceniam i dziękuję :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Spóźnione ale szczere! Gratulacje ;)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Wiem, że robię to już tysięczny raz, ale bardzo Ci dziękuję, naprawdę :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Winno być: …postanowiłem w duchu. – Bo już całkiem zwariuję.
Aaa nie, nie, bo tam Piotr miał na myśli Anię, że ona zwariuje.
Posprzątam te truchła i nic o nich nie wspomnę Ani – postanowiłem w duchu. - Bo już całkiem zwariuje.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
pozostaję z nadzieją, że opowiadanie spodoba się Loży tak, jak spodobało się mnie.
W opisanej sytuacji czytelnik wie, że rozmawiają Anna i Piotr, i wiadomo, że to zdanie wypowiada Piotr, więc zaimek jest zbędny. Wydusić z siebie, to powiedzieć coś bardzo niechętnie.
Można wyrzucać coś komuś, czyli czynić mu wyrzuty. Wyrzucić z siebie to raczej zwierzenie się komuś, powiedzenie o dręczący problemach.
Aa, to o to chodzi, dobrze, już rozumiem.
Zwyczajnie. Zamień dywiz na półpauzę: Jestem pewna, że portrety wisiały w dniu, gdy podpisywaliśmy umowę – myślałam.
Wystarczy dwa dywizy zrobić i kliknąć spację, załapałam ;p
Są czytelnicy, którym częste używanie zaimka zwrotnego się nie przeszkadza w lekturze i tacy, w tym ja, których siękoza irytuje, tak jak byłoza, któroza czy zaimkoza.
Czyli rozumiem, że to nie jest błąd, tylko kwestia preferencji.
Ok, dywizy i zapis myśli również poprawiony! Dziękuję!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Witaj, regulatorzy,
Niniejszym dołączam do grupy czytelników usatysfakcjonowanych niezłym horrorem. ;)
Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy :) Dumnam!
Dobrze wypadło przedstawienie wypadków z punktu widzenia kolejnych bohaterów, albowiem pozwoliło lepiej się wczuć w ich sytuację i koszmary, których doświadczali.
Dziękuję bardzo! Cieszę się, że ktoś zwrócił na to uwagę :)
Mroczny klimat, okropne wydarzenia i nietypowe zakończenie są niewątpliwie atutami „Domu z duszą”.
Serce rośnie!
HollyHell, mam nadzieję że poprawisz usterki, bo chciałabym odwiedzić nominowalnię. :)
Serce wybucha z radości!
Kostium damski składa się z żakietu i spódnicy. Czy mam rozumieć, że skoro kobieta miała na sobie czarny kostium i zielony żakiet, to była ubrana w dwa żakiety?
Eee, nie ;p Już poprawiam.
…stałam przed nimi w zwykłych jeansach i swetrze. → …stałam przed nimi w zwykłych dżinsachi swetrze.
Używamy pisowni spolszczonej.
O, nie wiedziałam.
– Nasza sytuacja finansowa jest gorsza, niż myślisz – wydusił z siebie. → Czy zaimek jest konieczny? Czy mógł to wydusić z kogoś innego?
Hm, no nie. A czy w takim razie analogicznie też nie mówimy, że można coś wyrzucić z siebie?
Wychylił głowę na zewnątrz, rozglądnął się. → Wychylił głowę na zewnątrz, rozejrzał się.
A tak, przecież już kiedyś zwróciłaś mi na to uwagę.
Skierowałam wzrok na jadalnię. → A może zwyczajnie: Spojrzałam na jadalnię.
I o wzroku też coś kiedyś było :P Że nie można skierować wzroku, ewentualnie spojrzenie, tak?
Jestem pewna, że portrety wisiały w dniu, gdy podpisywaliśmy umowę - myślałam. → Zamiast dywizu powinna być półpauza.
Nie wiem, jak ją zrobić tutaj…
Moja wybujała wyobraźnia i zaburzenia lękowe plotły mi figle. → Figli się nie plecie. Pewnie miało być: Moja wybujała wyobraźnia i zaburzenia lękowe płatały mi figle.
Ajajaj, ale babol ;p
Siękoza.
No właśnie, chciałam zapytać. Zaczęłam obserwować siękozę w książkach i muszę przyznać, że jest ich zawsze sporo. To znaczy, że redaktorzy i korektorzy owych książek w ogóle się nie przejmują siękozą. Więc czy to jest takie konieczne i tak bardzo istotne, żeby unikać “się”? Mam wrażenie, że przez to często z opowiadania wytrąca się właściwie znaczenie, gdy za bardzo się skupiamy na uniknięciu siękozy. Tak czy siak, przychylę się do tej uwagi i postaram się trochę ich pousuwać.
→
Złapałam się dłońmi za głowę, pewna, że już nic gorszego nie może się wydarzyć. O, w jakim ja byłam błędzie!
Ze strychu dobiegało szuranie. Walenie w deski. Hałas zagłuszał “Waterloo” Abby.
Dopiero wtedy się zorientowałam, że płaczę. Łzy zniekształcały obraz, widziałam wszystko jak przez mgłę.
Miałam wrażenie, że ktoś krzyczy, a stukanie się nasila, ale nie miałam odwagi wyłączyć piosenki, by się upewnić. Błagałam Boga, by walenie ucichło.
Chyba moje modlitwy zostały wysłuchane, bo nic się nie przebijało przez piosenkę. “Waterloo” dobiegało końca, utwór cichł stopniowo.
Mam nadzieję, że jest teraz trochę lepiej.
…a ja wybuchłam jeszcze głośniejszym płaczem. → …a ja wybuchnęłam jeszcze głośniejszym płaczem.
http://okiem-filolozki.blogspot.com/2013/06/zniko-czy-znikneo-wybucho-czy-wybuchneo.html
Żeby było zabawniej, pamiętałam, że już kiedyś mi wskazałaś ten błąd i specjalnie sprawdzałam, a i tak napisałam źle ;p
Miałem wrażenie, że odór wpija się w zatoki, w mózg, rozpełza się po całym ciele. → A może: Miałem wrażenie, że odór wciska się/ wnika w zatoki, w mózg, rozpełza się po całym ciele.
O, wnika jest lepsze.
Co tam zdechło? – myślałem. - Na pewno nie mysz… → Zbędny dywiz po kropce. Przed myśleniem nie stawiamy ani dywizu, ani półpauzy.
Czyli zapis powinien wyglądać tak:
→ Co tam zdechło? myślałem. Na pewno nie mysz…
?
postanowiłem w duchu. - Bo już całkiem zwariuje. → Jak wyżej. Literówka.
Gdzie? Bo nie widzę ;p
Poprawione wszystko oprócz tych dywiz i półpauz, bo nie za dobrze jeszcze je rozumiem. Gdzieś był tutaj poradnik zapisów dialogów i myśli bohatera, muszę je odkopać.
Dziękuję bardzo za miłe słowa i uwagi! :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dzień dobry, marzanie,
Zacznę nietypowo: czego pragną kobiety? Dostawać kwiatki?
(…)
Pragną, żeby partner wreszcie się wybrał na terapię!
A żebyś wiedział :) Partner troszczący się o swoje zdrowie psychiczne troszczy się zarazem o zdrowie partnerki. Oczywiście to działa w obie strony ;)
Polubiłem pozytywne zakończenie, nie tylko ze względu na terapię. Nie wszystkie horrory mówią o tym, co dzieje się “po”, i mało mówi tak wdzięcznie. A ja zwykle jestem ciekawy, jak wydarzenia wpłynęły na bohaterów (jeśli ci jeszcze żyją). To było takie niewysilone, prawdopodobne, i jeszcze miało w sobie sporo ciepła.
No widzisz, a nie wszystkim przypadła końcówka do gustu, bo co to za horror, który kończy się pozytywnie?
Druga scena, która mi się podobała, to rozmowa Piotra i Anny w samochodzie po zakupie mieszkania. Jest dobrze napisana, sugestywna, dialog pokazuje emocje, a przede wszystkim interakcję między nimi. Rozmowa wydaje mi się naturalna, mogłem nie tylko w nią uwierzyć, ale również się wczuć.
Jejku, nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy :)
Wszystkie sceny interakcji tej dwójki są moim zdaniem dobrze napisane, pełno jest ciekawych szczegółów. Obraz pary oświetlonej reflektorami samochodu jest naprawdę uroczy i zapada na długo w pamięć.
Awww :)
I na koniec nietypowy komplement: umiesz przeklinać. Przekleństwa pojawiają się tam, gdzie są silne emocje, i gdzie wyczerpały się “normalne” słowa.
Bardzo nietypowy, aczkolwiek istotny komplement. Doceniam!
Były przerażające elementy, ale całość podana jakoś tak… sucho, emocje sugerowane czytelnikowi, ale mało wybrzmiewające.
Hm, to dobrze, że sugerowane, a nie mówiące wprost! Czyli jest progres :)
– logika: dlaczego nie otworzyli tego strychu? No dobra, wiem dlaczego, taka konwencja: wiemy, że bohater ma gdzieś nie wejść, ale i tak to zrobi, bo to horror, a nie przygodówka. Tutaj logicznie byłoby, gdyby otworzyli strych, ale tego nie zrobili, mimo zapowiedzi Piotra..
Nie mogłam otworzyć strychu. Bohaterowie podeszli pod drzwi jeszcze przed połową opowiadania. Gdybym już wtedy je otworzyła, musiałabym właściwie zakończyć opowiadanie.
– sugerowanie czytelnikowi, że starsze małżeństwo jest zbyt “żywe”, bez przekonującego pokazania tego. Cały czas widziałem ich jako podstarzałych, i zapewnienia, że są młodsi, wcale nie pomagały. Można to było zrobić w ich kwestiach dialogowych, w opisach tego, co robią i jak robią.
Hm, pisałam, że mają żywiołowe, młodzieńcze głosy. A nie poruszali się zbyt żwawo, bo wtedy wiadomo, że kupcy domu zaczęliby od razu coś podejrzewać. Widać to w momencie, gdy Matylda kłamie, że nie ma już nawet siły wchodzić po schodach.
Podsumowanie części “artystycznej” – obyczajowo klasa A, świetnie się czytało, horror raczej klasy B.
No popatrz. To by się zgadzało, bo w obyczajówkach czuję się swobodniej. Jest to też powód, dla którego mogę wkrótce zniknąć na jakiś czas z portalu, żeby się skupić na literaturze pięknej tudzież obyczajówkach właśnie, w których się czuję o wiele swobodniej niż w fantastyce.
Ostatnio forum działa himerycznie, a nie chciałbym pisać uwag jeszcze raz :D
Tell me about it… Strasznie mnie to denerwuje.
Daj mi ją polubić: czy są to malutkie domki, rozsiane wśród wzgórz, albo ukryte między drzewami wzdłuż wijącego się potoku?
Hm, no spróbuję:
→ Domki niespełna setki mieszkańców spowijał z niemal każdej strony gęsty las.
Czy tak jest trochę lepiej?
Napisz, że zachwycali się średniowieczem, że podobały się im szorstkie cegły, albo słoje na drewnie, opisz to, albo niech któreś z nich wodzi po nich z fascynacją palcami. Okno może być zabite, ale może wokół niego pięknie oplata się bluszcz, lub nawet pnąca róża?
→ Ponieważ oboje zachwycamy się mediewistyką, zachwyciła nas również elewacja budynku. Nieco zmurszałe belki i szorstkie cegły muru pruskiego, obleczonego soczyście zielonym bluszczem, przypominały mieszczański dom rodem ze średniowiecznej bajki.
Co Ty na to?
Za to ogród ładnie opisałaś!
No to uf!
To w końcu zdjęcia czy malowane portrety? Obiektyw sugeruje zdjęcia. Malarz/portrecista sugeruje obraz.
Ajajaj, faktycznie. Dobra uwaga, dobre oko!
Zdzisław ostrożnie położył dokumenty przed nami na stole.
Dlaczego ostrożnie? On ma być dynamiczny! Nie wiem, czy nie zamienić szyku na końcu zdania (na stole przed nami), może ładniej zabrzmi.
→ Zdzisław zamaszyście położył dokumenty na stole przed nami.
Mam zawsze wątpliwości, czy w opowieściach postaci dbać o poprawność językową. Zakładając, że tak, to “w ogóle” nie jest potrzebne. Może być to maniera językowa postaci. Ty jesteś autorką, decyduj!
Zostawię! Brzmi bardziej naturalnie. Przecież nikt się nie wypowiada tak, jakby pisał rozprawkę.
Czy las tak bardzo różnił się od okolicy, albo czy było mało prawdopodobne, że dzieci tam się bawiły, że jest tak wyróżniony w zdaniu?
Nie rozumiem, chyba mam jakieś zwarcie w mózgu.
Przez kilka sekund ciszę zagłuszało jedynie szuranie długopisu
Zagłuszyć ciszę jest potoczne. Przez niektórych zwrot jest traktowany jako chwast językowy. Może być oczywiście metaforą, ale bez uciekania się do metafory nie mieści się w słownikowej definicji.
Przez kilka sekund ciszę zakłócało jedynie szuranie długopisu
O, właśnie tego słowa mi brakowało! Też mi nie pasowało “zagłuszało”.
Dziękuję pięknie za wskazanie błędów i rozbudowany komentarz oraz za komplementy! Raduję się bardzo!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
dobry duszku bruce,
Najwyraźniej zaszło między nami nieporozumienie, wynikające z tekstu pisanego. Nie widzimy swoich reakcji, więc co tak naprawdę ta druga osoba odczuwa po drugiej stronie monitora, możemy się tylko domyślać.
Na Twój komentarz o wulgaryzmach pod moim opowiadaniem zareagowałam neutralnie w moim odczuciu, a Ty to odebrałaś jako atak. To znak, że muszę bardziej przyjrzeć się temu, jakie moje wypowiedzi mogą mieć wydźwięk. Starałam się wyrazić jak najdelikatniej zdziwienie, że kogoś mogą tak bardzo wulgaryzmy dotykać, ale nie pisałam przecież, że takie osoby są gorsze czy coś. Wręcz przeciwnie, przychyliłam się do Twojej prośby i wszystko otagowałam tak jak trzeba.
A tutaj zaczęłaś ni stąd ni zowąd wspominać o wulgaryzmach, o których ja przecież nie wspomniałam tutaj ani razu. Zwyczajowo przejrzałam tekst i wypisałam rzeczy, które rzucają mi się w oczy – zawsze tak robię. A Ty zaczęłaś nagle pisać o wulgaryzmach w komentarzu, zrezygnowałaś z udziału w konkursie i zasugerowałaś, że usuniesz wszystkie teksty. Dlatego się przeraziłam i kompletnie mnie zmroziło.
Bardzo źle się z tym czuję, jestem osobą bardzo wrażliwą i nie cierpię takich sytuacji, zwłaszcza gdy jestem ich zapalnikiem, choć tego nie planowałam.
Nie musisz poprawiać tego tekstu, jeśli czujesz, że nie masz na to czasu ani siły. Wyślij taki, jaki jest. Nie rezygnuj z udziału w konkursie tylko dlatego, że źle odebrałyśmy wzajemnie swoje wiadomości.
Ech, z tymi artystami… :p
Dlatego ustalmy może na przyszłość, że ja będę bardziej zwracać uwagę na to, w jaki sposób formułuję zdania, bo wychodzi na to, że nadal nie zawsze brzmią neutralnie, będę zawsze zaznaczać wulgaryzmy w tekście i tagować odpowiednio opowiadania, a Ty nie będziesz wycofać się z wydarzeń i życia portalowego. Zgoda?
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
W zbiorkach znajdziemy pełno zadań z tekstem typu “załóż, że Kasia jest walcem” (Holly, to nie o Tobie), albo “załóż, że drzewo jest jednorodnym stożkiem”.
Tak, zaznaczyłeś, że to nie o mnie :) Ale ja się nie obraziłam, chciałam tylko nawiązać do Twojego “khem”. Miało być zabawnie, a wyszło jak zawsze ;p
Ok, już nie off-topuję, znikam :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Ha, ha, ha! Choćby nie wiem, jak się starać, nikt nie zmusi mnie do ani jednego przekleństwa.
Eee, a ktoś próbuje zmusić?
Dziękuję za poświęcenie czasu, choć – jak widzę – przy okazji jest z tego niezły ubaw, gratuluję. :)
Dlaczego ubaw?
Literówki zdarzają się tylko mnie? :)
Nie, zdarzają się każdemu.
Tutaj przerwę, wrócę jutro.
Nie trzeba, szkoda fatygi, albowiem poważnie zastanawiam się nad usunięciem tego oraz pozostałych opowiadań. :)
Przecież to szaleństwo.
Może jednak powinnam przejść kurs wulgaryzmów, niczym Tytus z kultowego komiksu – “Wywiad z chuliganem”?
No dobra, bruce, spokojnie, bo czuję, że uderzasz do mnie, choć przecież nic złego nie zrobiłam.
Nie rozumiem tego ciągu zdarzeń. W swoim tekście “Dom z duszą” początkowo nie zaznaczyłam, że występują w nim wulgaryzmy, bo mnie one nie rażą tak bardzo jak Ciebie i nie odczuwałam takiej konieczności. Jednak po Twoim komentarzu stwierdziłam, że w sumie masz rację i wszystko otagowałam, jak trzeba i napisałam też w przedmowie, że w tekście występują wulgaryzmy. A teraz nawet nie mogę skomentować Twojego opowiadania, bo plujesz na mnie jadem i wszystkie teksty chcesz pousuwać.
Jeśli sobie tego nie życzysz, nie będę sprawdzać dalej Twojego tekstu. Choć przyznam, że nadal jestem oszołomiona Twoją reakcją. Nie będę już Cię odwiedzać, jeśli tak bardzo mierzi Cię moja obecność, tylko nie znikaj z portalu i nie usuwaj swoich opowiadań, bo są naprawdę dobre.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Khem, ja jestem naukowcem.
:D
Wyobraźmy sobie, że chcę zbajerować Kasię, i zabieram ją na kajak.
Khem, ja nazywam się Kasia ;p
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Hm, to może ja coś szybko jeszcze naszkicuję? tylko wtedy raczej bez bety.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Na Odyna! Nie dziwię się, że wszyscy omijali z daleka tych mechanicznych rycerzy.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Gyd myrning gud gołst!
Remontowaliśmy wszystko, bo też wszystkiego tu brakowało: sieć wodociągową i gazowniczą, wjazd, ogrodzenie, okna, drzwi, ściany, podłogi, dach.
Hm. A jak można remontować coś, czego brakuje?
– …i dopiero teraz się okazało, pani kochana, że bez ślubu żyli! – szeptem relacjonowała sklepikarce jedna z klientek. – I ksiądz pogrzebu nie chce dać! Że oni grzesznicy! Tak mówi!
O mój Odynie, najgorzej :P
– To takie miejscowe określenie staruszki, która mieszkała wcześniej w państwa domu – pospieszyła z wyjaśnieniem sprzedawczyni.
– Naprawdę nazywała się Maria Kluszczyk.
A czemu taki dziwny zapis? Nie powinno być tak:
→ – To takie miejscowe określenie staruszki, która mieszkała wcześniej w państwa domu – pospieszyła z wyjaśnieniem sprzedawczyni. – Naprawdę nazywała się Maria Kluszczyk.
?
Dom kupiliśmy
poprzez biuro nieruchomości.
Brzmi nienaturalnie.
Próbowałam przybrać nonszalancki ton i roześmiać się.
→ Próbowałam przybrać nonszalancki ton i się roześmiać.
Otwarłam oczy ze zdumienia
To wcześniej miała zamknięte?
że nasz poczciwy Grodziec jest przeklęty
Hm. Myślałam, że poczciwi mogą być tylko ludzie.
Podejrzewam, że właściciele celowo zostawili rysunki, aby nas nastraszyć.
aby brzmi staroświecko. → żeby
I udowodnię ci zaraz, że to jedynie brednie starych grodźczan.
Brzmi baaardzo nienaturalnie. Nigdy by tak nie powiedział. Takich określeń używa się raczej w artykułach, raportach. Proponuję: mieszkańców albo ludzi.
czekające za nimi auta zabrzęczały klaksonami.
Brzęczeć mogą bardziej chyba jakieś metalowe elementy, ale klaksony?
Może: zawyły klaksonami?
– Szlag by trafił!
→ – Szlag by to trafił!
Obok na podłodze leżały oglądane już wcześniej książki, fotografie i pamiętniki
Zjedzona kropka na końcu.
nie wyrzucił do śmierci?
Do śmierci byłoby ciężko ;p
Nie dość, że autobus wlókł się
→ Nie dość, że autobus się wlókł
wyobraź sobie, zepsuł mi się samochód.
→ wyobraź sobie, że zepsuł mi się samochód.
Jejku, jakie wielkie kule gradowe! Przecież to zabić może! Masakra.
Patrzyłam na nich, jak zahipnotyzowana.
→ Patrzyłam na nich jak zahipnotyzowana.
Dopiero, gdy powiedzieli mi
→ Dopiero gdy powiedzieli mi
abym pojechała z nimi do prosektorium celem zidentyfikowania zwłok.
→ żebym pojechała z nimi do prosektorium w celu zidentyfikowania zwłok.
Siedząc w radiowozie, mimowolnie przypomniałam sobie słowa przekleństwa, jakie wypowiedział czytając pamiętnik dawnej właścicielki
Radiowóz wypowiedział przekleństwa?
Wśród szumiących drzew zobaczyłam grupę ludzi, bawiących się o zmroku
→ Wśród szumiących drzew zobaczyłam grupę ludzi bawiących się o zmroku
Tutaj przerwę, wrócę jutro.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Ok, czyli nie pierdzielisz się w tańcu, bierzesz wszystkie karty. Dobrze, będzie ciekawiej :)
Ja już maila wysłałam.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Tarnina – Rozważmy sferycznego smoka
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry, Tarnino,
no, w końcu się doczekaliśmy.
Nie spotkałam się wcześniej z teorią flogistonu, ale dzięki Tobie trochę sobie o nim poczytałam, dowiedziałam się czegoś nowego. Dzięki!
spytał: – A jeśli to nie zadziała? Słyszałem coś o baranach wypchanych…
– Ależ, wasza wysokość! Czy to uchodzi tak żartować? Wasza wysokość nie chce przecież na serio powiedzieć, że nie ufa naukowym metodom?
Nie rozumiem, czemu ten naukowiec tak się cietrzewi. Przecież król nawet nie zdążył skończyć zdania, nie wiem, co miał na myśli. Sposób na Szewczyka Dratewkę? Nie wiem.
Młyny, wiatrowe i wodne, za pomocą zmyślnych układów kół, korbowodów i łańcuchów poruszały blaszanymi kukłami, klangor zaś robił się taki,
Nie znałam słowa klangor. Myślałam, że to synonim hałasu, ale:
https://sjp.pwn.pl/slowniki/klangor.html
Więc chyba nie o to Ci chodziło?
– Biada! Nieszczęście! – wołał posłaniec o niezwykle wydolnych płucach, pędząc korytarzami królewskiej siedziby.
(…)
– Wasza wysokość! – Kurier nie był ani trochę zdyszany. – Smok pożarł spółdzielnię koronczarek!
Nie rozumiem, do czego nam są potrzebne te informacje.
Wobec braku odpowiedzi dodał – Rozumiem
Nie powinien być dwukropek po dodał?
– Kraj nasz – oświadczył rektor – jest najpierwszy na froncie walki ze smokami.
– Bo nigdzie indziej ich nie ma – westchnął król,
Haha, świetne :)
– Skarbnik – rektor spojrzał znacząco – nie pozwalał.
Zapisałabym to inaczej:
→ – Skarbnik nie pozwalał. – Rektor spojrzał znacząco.
Nieborak przełknął raz i drugi, po czym rzekł – Nie mamy chleba
Czyli co, nie daje się dwukropka przed wypowiedzią?
Sądząc po stanie łusek, gad zdechł na otłuszczenie wątroby.
Ahahahha, wyborne zakończenie :)
Zanim zacznę chwalić, mam jedną wątpliwość:
Nie rozumiem, skąd naukowcy wiedzą, że teoria flogistonu zostanie wkrótce obalona i że będzie kiedyś coś takiego jak melodramat. Są też jasnowidzami?
Poza tym świetna satyra. Ależ musisz nie cierpieć naukowców! Niechęć widoczna jest niemal w każdym zdaniu, ale jednocześnie nie jest irytująca: wręcz przeciwnie, jest wyważona i zabawnie przedstawiona.
W prosty sposób pokazałaś, jak szkodliwe dla dobra ogółu są te uparciuchy, które zrobią wszystko, byle tylko udowodnić swoją rację i swoją przydatność. Aż mi się skojarzyło z Folwarkiem zwierzęcym – bo to też na pozór łatwa lektura rozprawiająca jednak o zawiłych wątkach. Żeby w taki prosty sposób przedstawić istotę problemu, trzeba mieć talent.
Zgłaszam opowiadanie do Biblioteki z wielką przyjemnością.
Pozdrawiam serdecznie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Czyli każde opowiadanie, które dostało się do Biblioteki już z automatu ląduje na Twoim kanale? Bo ja zrozumiałam, że co prawda warunkiem koniecznym jest dostanie się do Biblioteki, ale spośród tych opowiadań będziesz jeszcze decydował, które nadają się na kanał.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Ojej i jest już pierwszy tekst! Biegnę po kawę i czytam!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Od dziś witamy fantastyczne rośliny w fantastycznych (nie tylko gatunkowo) opowiadaniach!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Hesket,
Dla mnie narracja pierwszoosobowa wydaje się być trudniejsza… na chwilę obecną.
No tak, zależy od człeka.
Pozdrawiam ;-)
Pozdrawiam również!
MichaelBullfinch,
Hej, pierwszy raz chyba trafiam na coś od Ciebie, ale też nie jestem tu długo.
Witam, jestem Holly, miło mi :)
Super opowiadanie, jest spora dawka grozy. Raczej jestem fanem gorzkich zakończeń, ale to nic – tekst naprawdę udany.
To cieszę się, że mimo pozytywnego zakończenia Ci się podobało.
Pozdrawiam serdecznie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Czyli w tamtym momencie nadal był tą kreaturą. Dlaczego więc wcześniej pisałeś:
Ludzie ciało cały czas jest pod żółtymi robalami.
Ja zrozumiałam, że on jest tym robalem, skoro wyczuwał wszystko dokoła inaczej niż człowiek i miał nadludzką siłę.
Holly, gratuluję uważnego przeglądu!
Hę? To można gratulować czegoś takiego? ;p
twoją wybrankę
spotkać kogo? co?
Tu jednak jest przeczenie (krzywda nie spotkała), które wymusza dopełniacz.
W sumie tak, w myślach zjadłam przeczenie.
Myślałam, że to jakiś neologizm, a tu popatrz.
A tu rusycyzm.
Człowiek się uczy całe życie i to jest wspaniałe.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
na sam początek gratuluję Piórka, gdybym zapomniała to zrobić w podsumowaniu :)
bo słońce
jedyniez największym trudem przebijało się przez ciężkie kotary.
Zbędne, wybija z rytmu.
Cieszę się, że pan się zgodził na rozmowę.
Szyk:
→ Cieszę się, że zgodził się pan na rozmowę.
cichy szept pracującego urządzenia
Bardziej pasowałby mi szum.
szok, jakiego w tym momencie doznałem
tamtym. Roman opowiada o przeszłości.
stał przede mną człowiek chory na umyśle – nieznajomy nie ukrywał zresztą, skąd uciekł. A jednak mówił składnie i rzeczowo
Wariaci zazwyczaj mówią składnie i rzeczowo. Wariat to nie to samo, co głupek. Wręcz przeciwnie, często zaburzeniom psychicznym ulegają inteligentni, wrażliwi ludzie.
Był chudy, śniady, o wyraźnie stepowych rysach i nosił szpiczastą bródkę.
Typowy, wręcz kreskówkowy villain :) Brawo! Zrobiło to na mnie wrażenie. Od razu wiemy, z kim mamy do czynienia.
Pewnie ten durak ci za dużo wstrzyknął…
Ahahaa, mój narzeczony często używa tego słowa, zawsze mnie bawi :) Myślałam, że to jakiś neologizm, a tu popatrz.
nie mogło to być więcej, niż godzina z hakiem
Zbędny przecinek:
→ nie mogło to być więcej niż godzina z hakiem
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Przecinek-przed-niz;17490.html
Starzec umilkł i zaczął przecierać oczy i usta żylastą dłonią, jakby powstrzymywał płacz.
Moim zdaniem lepiej wybrzmiałoby tak:
→ Starzec umilkł. Przetarł oczy i usta żylastą dłonią, jakby powstrzymywał płacz.
Większe, grubości przedramienia wciskały się
→ Większe, grubości przedramienia, wciskały się
a drugą ręką mocno szarpnął coś poniżej mojej stopy
Poniżej stopy nie ma już żadnej części ciała. Miałeś na myśli: powyżej stopy?
z jednej strony do siarkowożółtego węgorza albo minoga, z drugiej do robaka, a z trzeciej do najgorszego koszmaru.
Nie istnieje trzecia strona.
a ja zadbam, żeby twojej wybranki więcej krzywda nie spotkała.
twoją wybrankę
spotkać kogo? co?
sama będąc
będąca
dla wściekłego ratlerka, niż dla sędziwego mężczyzny.
→ dla wściekłego ratlerka niż dla sędziwego mężczyzny.
Pomimo, że dobiegał końca czerwiec
→ Pomimo że czerwiec dobiegał końca
pomimo że jest wyrażeniem spójnikowym, więc bez przecinka.
Wzrok tysięcy moich oczu padł na cysterny z gazem. Macki odchyliły się od nich jednomyślnie jak opiłki żelaza pod wpływem magnesu, tylko w przeciwną stronę. Wiedziały, co przyszło mi do głowy.
Tak delikatnie, jak tylko potrafiłem to zrobić, używając nowego ciała, zabrałem Anuszkę ze zbiornika. Kilkakrotnie obróciłem wielką korbę. Przecisnąłem się obok uchylonej przegrody.
Macki szalały z radości, czując atmosferę rodzimego solniska. Dla mojego ludzkiego ciała była zabójcza, musiałem się więc pospieszyć z pogrzebem. Ułożyłem ukochaną na ziemi.
Nie rozumiem. To nagle przybrał ludzkie ciało? Kiedy?
W końcu, czując, że nie mogę dłużej pozostawać w obcym świecie, popełzłem z powrotem na naszą stronę. Wskoczyłem do dołu, w którym znajdował się podgrzewany zbiornik, i zacząłem szaleńczo okładać mackami cysterny.
Czyli w tamtym momencie nadal był tą kreaturą. Dlaczego więc wcześniej pisałeś:
Dla mojego ludzkiego ciała była zabójcza, musiałem się więc pospieszyć z pogrzebem.
?
Nadusiłam wbudowany w ścianę przycisk.
Nadusiłam? Chyba Nacisnęłam. Albo Dusiłam.
Uśmiechnęłam się szeroko, podnosząc plastikowy worek z tuzinem zamrożonych, siarkowożółtych robali. Wysiłek został nagrodzony. Gdybym tylko jeszcze znalazła przejście, droga do ukrytej w Carcosie przedpotopowej wiedzy stała przede mną otworem.
O nie! Here we go again :P
No i co ja mam powiedzieć: wyśmienite opowiadanie. Jest szpital psychiatryczny, są eksperymenty, zaginione cywilizacje i światy, obrzydliwe robale. A wszystko opisane tak obrazowo, że miałam wrażenie, iż oglądam film.
Bardzo mi się podobało. Gratuluję Piórka, w pełni zasłużone. Myślę też, że masz dużą szansę na wygraną w konkursie.
Pozdrawiam serdecznie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
A dostanę TARDIS?
No, niestety skończyły mi się już.
Oraz spowalnia wirus.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Most often appears in Speculative Fiction, since no such vessels have been built in Real Life (unfortunately).
Utożsamiam się z tym unfortunately…
Fantastyczny pomysł na opowiadanie! To może jednak coś skrobniesz, skoro zarzuciłaś takim ciekawym tropem?
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Finklo,
tak czy siak, dziękuję, może jeszcze coś wyłapię :)
Witaj, Hesket,
Dużo dialogów, które momentami wydawały mi się rozciągać w nieskończoność.
Hm, zawsze myślałam, że to opisy spowalniają akcję, a nie dialogi :) Ale może tak się dzieje, gdy jest ich za dużo?
Określenie: powiedział mój mąż, w dialogach, jest w domyśle, czytelnik wie, że chodzi o Piotra, dlatego wydaje mi się zbyteczne.
Przyjrzę się temu.
Sporo jest opisów Anny i Piotra, czynności, jakie wykonują, co dla mnie było nudzące.
A jakie opowiadanie byłoby nudne, gdyby nic nie robili! ;)
Natomiast zwrot akcji i skierowanie odpowiedzialności za dokonanie zbrodni na starców, uważam za dobry pomysł.
No to chociaż tyle :)
I tak: kiedy Piotr się zastanawia, czy istnieją firmy sprzątające (nieczystości), jak również miejsca, gdzie rozkładały się jakiekolwiek organizmy, nie tylko zwierzęce, to tak, istnieją.
Dobrze wiedzieć! Jednak podejrzewam, że niewiele osób o tym wie, w tym Piotr.
Czy zostałem przestraszony opowiadaniem? Niestety nie. Pomimo tego, że objętościowo jest sporo, bo prawie 50 tys.znaków. Nie czułem klimatu grozy.
Tak też bywa, mnie też nie przestraszyło każde opowiadanie na konkurs. Każdy ma swój stopień wrażliwości, czułe punkty.
Możliwe, że to kwestia narracji. Gdyby użyć trzecioosobowej, i nie stosować ekspozycji już na początku, która tłumaczy historię szalonej Żanety i dzieci, stopniowo wprowadzać w tajemnicę, budować napięcie i rozwiązać dobrym twistem, to tak.
To jest interesujące, bo mnie się wydaje z kolei, że narracja pierwszoosobowa pozwala czytelnikowi tudzież słuchaczowi łatwiej się utożsamić z bohaterami. Myślałam nawet o pisaniu w czasie teraźniejszym, a nie przeszłym, by dosłownie wejść w skórę bohaterów. Coraz częściej podążam tym tropem i bardzo mi się on podoba, więc myślę, że coraz rzadziej będzie można u mnie znaleźć opowiadania pisane w trzeciej osobie.
Jeśli chodzi o ekspozycję, to już jesteś drugą osobą, która mi to wytknęła, aczkolwiek mnie się podoba taka niekonwencjonalna kolejność. Czy się słuchaczom spodoba (o ile tekst zostanie wybrany)? Tego się dowiemy za jakiś czas. Możliwe, że wielu będzie to uwierać, ale ja też muszę wiele rzeczy badać, sprawdzać, eksperymentować, inaczej nie będę się rozwijać.
Tak czy siak, bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie tekstu, który średnio Ci się podobał, bo domyślam się, że to męczy, szanuję, że dotarłeś do końca i pozdrawiam Cię serdecznie :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
Ojej, a czemu to jeszcze nie jest w Bibliotece? Zaraz się przyjrzymy, zobaczymy, co się tu dzieje:
Otwierając oczy, zobaczyłem wnętrze szpitalnej sali, ale ostre światło jarzeniówek zmusiło mnie do natychmiastowego zamknięcia ich z powrotem. Przebłysk świadomości wystarczył, żebym uzmysłowił sobie, że to nie jest szpital, w którym rok temu, prosto po studiach, rozpocząłem pracę lekarza…
Dobry początek. W dosłownie dwóch zdaniach sprawnie nakreśliłeś sytuację, otrzymujemy dużo informacji.
,,Przyjechałbyś do matki na święta".
Pomyślałem, że albo ma nowy telefon, albo wiadomość wysłał jej aktualny… No właśnie kto? Zabrakło mi słowa: facet, partner, konkubent?
Tak, jak się tego obawiałem, to on wyszedł mnie przywitać, gdy nacisnąłem dzwonek u furtki.
– Siad, Atos! – huknął na psa, który natychmiast posłusznie wykonał komendę. – Wejdź. Nie bój się! – Mężczyzna otworzył mi furtkę i mocno uścisnął dłoń.
Zabolało.
Ale to wszystko jest dobre, prawdziwe, naturalne. Zawieszenie niewiary, trwaj! To nawet nie jest zawieszenie niewiary, to nowa rzeczywistość.
Tym razem nietrudno było nie zauważyć
Proponuję:
→ Tym razem z łatwością można było zauważyć
przerażające, nocne dźwięki.
Fragment nabrałby więcej grozy, gdybyś te dźwięki do czegoś przyrównał, na przykład: przypominające wycie rannego zwierzęcia albo płaczącego dziecka. Bo jak piszesz tylko przerażające, to czytelnik/słuchacz nie wie, co właściwie ma sobie wyobrazić.
To, co na moje nieszczęście dane mi było zobaczyć, nie było wszak żadnymi torturami, ale wyuzdaną rozpustą.
Hm, trochę rozczarowanko. I fujka ;p
Żona kochanka matki uczyła mnie bowiem w liceum biologii…
Do niczego niepotrzebne mi były niczyje względy, nie lubiłem nawet babsztyla.
Trochę dużo tych zaprzeczeń, nie uważasz?
wydobywszy z torby papierową teczką
teczkę
Nie wiem jaką opinię wydała psychiatryczka
→ Nie wiem, jaką opinię wydała psychiatra
Brakujący przecinek plus wypadający mało naturalnie feminatyw.
Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć.
→ Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć.
Zawsze uważałem ją za złą matkę, ale teraz uzmysłowiłem sobie, że sam stałem się złym synem.
To zdanie jest świetne.
ale przestraszyłem się
→ ale się przestraszyłem
że od tej historii z policją, dopadł ją rodzaj depresji.
→ że od tej historii z policją dopadła ją chyba depresja.
Brak przecinka plus teraz zdanie brzmi naturalniej.
Nogi drżały mi
→ Nogi mi drżały
Wierzę, że to za wstawiennictwem babci w niebie, Bóg w końcu mnie wysłuchał.
→ Wierzę, że to za wstawiennictwem babci w niebie Bóg w końcu mnie wysłuchał.
Cały dygocząc, poderwałem się z łóżka i w tej samej chwili z całych sił wyrżnąłem w coś głową. Rozległ się trzask, a po chwili z ciemności dobiegł mnie brzdęk rozbijanego szkła.
Powtórzenia.
może miałby jeszcze jakaś moc
jakąś
najszybciej wyjechać
Co to za chochlik.
Wtedy mych uszu dobiegł przerażający śmiech.
→ Wtedy do moich uszu dobiegł przerażający śmiech.
Ciało było ciężkie jak truchło zarżniętej świni!
Nie pasuje mi tu wykrzyknik.
rozciętego łuku brwiowego krew, zalewała oczy i usta.
→ rozciętego łuku brwiowego krew zalewała oczy i usta.
Zauważyła widać, że to odkryłem
Hę? Chyba: Widocznie zauważyła, że to odkryłem
Przez tylne drzwi wypadłem do ogrodu. Od rzeki zawiewał mocny, ciepły wiatr. Nie pamiętałem zupełnie tak bezśnieżnych świąt. Powietrze było łagodne jak w październiku. Rozejrzałem się za drogą ratunku, wtedy zza rogu, głośno ujadając, wyskoczył Atos.
Tutaj akcja dzieje się bardzo szybko, raczej w takim momencie nie miałby takich przemyśleń.
Na widok muskularnego cielska czarnego potwora i wyszczerzonych do ataku kłów, rzuciłem się do ucieczki.
→ Na widok muskularnego cielska czarnego potwora i wyszczerzonych do ataku kłów rzuciłem się do ucieczki.
– To nie była moja matka! – najspokojniej jak potrafiłem, wycedziłem przez zęby.
Po pierwsze: Didaskalia z dużej.
Po drugie: Gdy jesteś tak zdenerwowany, że aż cedzisz słowa, to raczej trudno mówić o spokoju.
Końcówka bardzo dobra, mocna, solidna.
Zauważyłam, że lubisz erosomańskie tematy, to chyba już drugie Twoje opowiadanie z takim wątkiem :P Nie oceniam, każdy pisarz tworzy to, co chce, o ile twór ten nie łamie prawa.
Warsztatowo jest bardzo smacznie, językowo również, dosłownie płynie się przez tekst. Opowiadanie jest na naprawdę dobrym poziomie.
Tylko że mało tu grozy jednak. Jest obecna, ale mam wrażenie, że przelałeś ją przez sitko i nic się prawie z niej nie ostało.
Tak czy owak, opowiadanie powinno być w Bibliotece moim zdaniem, toteż klikam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Sajmon15 – Rodzinny dom
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
GRATULACJE!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Już nie takie fikołki robiłaś, Ananke :) Na pewno zdążysz. Jak napiszesz tekst dwa dni przed deadlinem i będziesz chciała bety, to pingnij do mnie, szybko Ci sprawdzę:)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Finklo,
Oj, sorki. Nie chciało mi się wypisywać i nic nie pamiętam. A, czekaj, tu się coś posypało:
Ogromny, kryształowy żyrandol wisiał nad stojącym na stole wieloramiennym świeczniku.
Nadal nie widzę tu literówek :O
Robercie Raks,
Bardzo się cieszę, że Ci się podobało opowiadanie, pozdrówka!
bruce,
Hahaha, jakich raszpl, proszę sobie nie umniejszać :P
Dziękuję za wyjaśnienie! Widzisz, mnie przekleństwa jakoś nigdy nie przeszkadzały, no chyba że już ktoś ich używa jako przecinka, ale tak ogólnie to nie, przeciwnie, czasami nawet mnie bawią, jeśli są użyte trafnie. No ale może to kwestia tego, że jestem dobrym przykładem powiedzonka, że dziewczyna ze wsi wyjdzie, ale wieś z dziewczyny już niekoniecznie :P
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że kogoś przekleństwa mogą tak mierzić i że niektórzy wolą się przygotować psychicznie na taką ewentualność – toteż przychylę się do Twojej prośby i będę ostrzegać w przedmowach, że kilka wulgaryzmów może wystąpić.
Ściskam!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Ilu gości, już zaparzam herbatę :)
Marszawa,
Dzień dobry!
Przyciągnął mnie tu przewrotny tytuł :)
To dobrze, bo trochę się nad nim zastanawiałam :P
Masz bardzo przyjemny styl pisania! Stopniowo podkręcana atmosfera grozy sprawiła, że w pewnym momencie sama zaczęłam się zastanawiać, czy w domu naprawdę grasują duchy, czy to tylko omamy Anny.
Bardzo się cieszę :)
Szczęśliwe zakończenie mnie zaskoczyło. Liczyłam na więcej grozy i że zamkniesz Piotra w tej piwnicy :D
Po pierwsze: to by było zbyt przewidywalne, po drugie: historia sama mi skręciła w pozytywne zakończenie i cieszę się z tego, bo zazwyczaj moje opowiadania kończą się smutno i tragicznie.
Pozdrawiam również!
Sajmon15,
witaj!
Udało ci się wyczarować naprawdę przerażające obrazy. Jest tu właściwie wszystko to co lubię: uwięziony w domu duch, straszące dzieci, kult szatana. Twoje opisy są sugestywne, fajnie budujesz grozę.
Dziękuję :)
Jedyne co mi zgrzytnęło to scena, w której bohaterowie podpisują umowę mimo tego, co zobaczyli i co usłyszeli. Wydaje się mało prawdopodobna. Ja bym chyba najpierw napisał o kupnie domu, a dopiero potem powoli straszył.
Tak mi się naturalnie historia potoczyła i zgadzam się, że nie idzie ona klasycznym, horrorowym rytmem. Ale dzięki temu trochę przyspieszyłam akcję, gdybym przedstawiła sytuacje na odwrót, mogłabym się nie zmieścić w limicie znaków.
Mimo tego klikam i życzę powodzenia ;)
O, to dziękuję :)
GalicyjskiZakapior,
dybry!
Straszne i ładnie napisane, przeczytałem z przyjemnością i zainteresowaniem. Opisy przemawiają do wyobraźni, bohaterowie nie cierpią na nijakość, fabuła wydaje mi się wiarygodna. Groza szybko dała się wyczuć a zakończenie mnie autentycznie zaskoczyło, choć było zwiastowane od początku. Szczególnie trafił do mnie pomysł z portretami – bardzo creepy.
Bardzo się cieszę :)
Samo zawiązanie akcji jest nieco wtórne – młode małżeństwo w kłopotach finansowych kupuje podejrzany stary dom.
Hmm, wydaje mi się, że dziedziczenie upiornego domu jest bardziej clichee :)
Dziękuję za wskazanie niedociągnięć, dziękuję za komentarz i klika, pozdrawiam serdecznie!
Finkla,
czeeeść!
Jest groza, obrazki i obrazy przemawiają do wyobraźni.
To dobrze :)
Jakoś ucieszyło mnie, że koniec końców to kobieta okazuje się twardsza i silniejsza. No, tak po prostu bywa. :-)
Nie od dziś wiadomo, że psychicznie kobiety są wytrzymalsze :) Ale też trzeba zwrócić uwagę na to, że Piotr jednak doświadczył drastyczniejszych widoków. I chwalmy go za to, że nie wstydził się pójść na terapię :)
Trochę dziwnie wygląda horror z happy endem, ale nie zamierzam narzekać.
Ale to chyba nie zaprzecza konwencji horroru? Zresztą, moje poprzednie opowiadanie na konkurs grozy “Strażnik” w pewnym sensie również zakończyło się happy endem.
Zostało trochę literówek.
Hm? Gdzie?
(dobry duszek) bruce,
helooooł!
Dlatego (przecinek?) że sam podejmujesz decyzję o naszej przyszłości?
Tutaj dlatego że jest wyrażeniem spójnikowym, więc przecinek po dlatego nie występuje.
Tak samo jest z tym bardziej że, chyba że…
– Co ty, kurwa, pieprzysz! – czy to nie zdanie pytające?
Nie, to było pytanie retoryczne, i raczej Piotr to wykrzyczał, niż zapytał.
– Jeszcze nic tak naprawdę nie wiadomo. Na pewno dowie się pani więcej z gazet. – jak rozumiem, on do teściowej tak się zwracał?
Tak, bo jak wielokrotnie podkreślałam, nie mieli zbyt dobrych wzajemnych relacji.
Warto wspomnieć o wulgaryzmach.
Hmm, a właściwie dlaczego? Przecież wszyscy tu jesteśmy dorośli, a nawet jak ktoś nie ma osiemnastu lat, to już dawno wyniósł wulgaryzmy ze szkoły lub internetu.
Poprawki uwzględnione, dziękuję za wyłapanie błędów!
Świetny tekst, świetny horror, brawa! :) Dużo zaskoczeń i nieprzewidywalnych zwrotów akcji. :)
Bardzo Ci dziękuję!
Pozdrawiam serdecznie, klik, powodzenia w konkursie. :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Proszę śmiało pisać SF :) Już jestem ciekawa!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
No właśnie nie wszystkie osoby z jakimi się spotkałem, były tego takie pewne. ;)
A czego tu nie być pewnym?
Przecież tak po prostu jest :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Oczywiście, że science-fiction jest dopuszczone, toż to (pod)gatunek fantastyki ;)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Układasz książki kolorami grzbietów!
Ano, taką miałam fantazję :)
I jest Shantaram
Jest, i nawet przeczytane :)
Zresztą widzę kilka naprawdę dobrych książek!
No, Zmierzchu próżno szukać :P
Komin ze smokiem kozacki! A ja na co dzień noszę bardzo podobne okulary XD
Dzięki! O popatrz, czyli nie tylko ja niedowidzę tutaj :)
Super! Fajnie, że się pokazaliście z nagrodami :)
Dziękujemy za nie :)
Czuć piniondz, jak to się mówi :O
:D
Ale genialne fotki, wyglądacie obłędnie, brawa!!!
Układasz książki kolorami grzbietów! XD
Albo pracuje w księgarni XD W lustrzanej księgarni :D (Którędy tam dotrzeć?)
Jakby dobrze płacili, to czemu nie :) W ogóle moje wymarzone miejsce pracy to biblioteka, no ale z tej pensji trudno byłoby wyżyć.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Aa, dobrze, teraz rozumiem. Dziękuję za wyjaśnienia :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
du polnische Schwein!
du polnischer Schwein – tak jest poprawnie gramatycznie. Ale nie każdy przecież musi znać niemiecki.
Nie lepiej spędzić wolny czas z rodziną.
Chyba zabrakło na końcu znaku zapytania.
Oficjalnie, wszystkie polskie reaktory
Tutaj chyba powinno być bez przecinka, ale nie jestem pewna.
Dziś był ten wielki dzień. Jego dzieło było skończone, przetestowane
Powtórzenia. Może więc:
→ Dziś nadszedł ten wielki dzień. Jego dzieło było skończone, przetestowane
skórzaną torbą na ramieniu. – jestem w Braunau przejazdem
Duża litera przy rozpoczęciu dialogu.
– Z góry – odparł szybko klient, kładąc banknot na kontuarze.
– Dobrze. – Już mniej nieufny gospodarz schował pieniądze.
Hm. Banknoty w 1990 i 1889 roku były takie same?
Przed wyruszeniem w drogę, taki cel podróży wydał mu się najbardziej sensowny.
→ Przed wyruszeniem w drogę taki cel podróży wydał mu się najbardziej sensowny.
czuł się gorzej, niż poprzednio.
→ czuł się gorzej niż poprzednio.
Nie było mnie jeszcze na portalu, gdy organizowano konkurs i nie wiem, na czym polegał, ale domyślam się, że motywem przewodnim była zagwozdka: Co byś zrobił, gdybyś miał wehikuł czasu i mógł zabić Hitlera?
Takich rozkminek i tekstów było mnóstwo, ale niewiele z nich zostało tak ładnie przedstawione. Trochę zdziwiła mnie końcówka, że Adolfa wysłano do Ośrodka Późnej Aborcji. Zabrakło mi też pokazania skutków pozbycia się Adolfa. Bo w marcu 1953 roku nadal było podobnie jak w lipcu 1940, nie zauważyłam żadnej różnicy, więc podejrzewam (nie wiem, czy słusznie), że zabicie Adolfa niczego nie zmieniło. Nie zostało też wyjaśnione, dlaczego Antoni stracił pamięć po podróży w czasie, trochę to z nieba spadło.
Tak czy siak, gratuluję uzyskania Piórka :) Nie wiem, czy moje uwagi są w ogóle jeszcze przydatne po tak długim czasie, bo niewątpliwie polepszyłeś swój warsztat w międzyczasie, ale bez wytknięcia widocznych dla mnie błędów nie jestem w stanie przez tekst przejść :)
Pozdrawiam serdecznie!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Opowiadanie na Nawiedzone miejsca napisane, więc mogę pochylić się nad analizą z Tarniną.
“Błąd 49. Usuń przeszkodę”.
Hmm, a czemu cudzysłów? To znaczy, rozumiem, że to nie kwestia dialogowa, tylko komunikat o błędzie, ale chyba odtwarzany głośno?
No tak, to jaki zapis wtedy obowiązuje?
kobieta zajmuje niemal całe pomieszczenie
Albo małe pomieszczenie, albo duża kobieta :) (Wall-e?)
Tak, małe pomieszczenie, to było celowe. Chciałam pokazać, jakie w przyszłości będziemy mieć małe mieszkanka. Już teraz mamy kurniki, więc za kilkadziesiąt lat będziemy mieć chyba kapsuły.
Ich właścicielka nie reaguje
Mmm, właścicielka robotów, bo przecież nie włosów :)
A czemu nie włosów?
W końcu udaje mu się podjechać dalej, ale głowa kobiety ostatecznie go zatrzymuje.
Mmmm… ale zatrzymuje się na głowie kobiety?
No tak. A co jest niezrozumiałego w tym zdaniu?
Jego właścicielka również ma na sobie mnóstwo podobnych diod, ale w mieszkaniu nie ma nikogo, kto mógłby je zauważyć.
Hmmmmm… to jest mniej obrazowe od poprzednich zdań. Chyba widzę, o co chodzi, tylko wyszło trochę łopatą.
Przyznaję, że wyszło niezgrabnie.
Zmieniłam na:
Mruga czerwoną diodą.
Nie ma możliwości, żeby zauważyć skórę kobiety gęsto usianą ropiejącymi krostami.
Co myślisz?
A to już na pewno jest odtwarzane głośno. Rozumiem, że próbujesz zaakcentować nieludzkość, hmm. Autorem wypowiedzi jest jakiś programista, który ją napisał, więc – odtwarzacza? Ale jednak lepiej nie dawać cudzysłowu: – Jesteś u celu. Dziękuję za wspólną podróż – beznamiętnie mówi samochód.
Czyli co, zapisywać wypowiedzi robotów jako dialogi? To dopiero jest antropomorfizacja! :P
Uparcie uderza w nogi mężczyzny. Robi to tak długo, aż wyczerpuje się akumulator.
Hmmmm. Drugie zdanie nie do końca gramatyczne… I jak właściwie on wypadł, skoro drzwi chyba otwierają się do środka? Czyli, jeśli padł na nie, kiedy umarł, powinien je zablokować?
Hę? Drzwi otwierają się na zewnątrz, więc skoro mężczyzna się o nie opierał, to w momencie otwarcia drzwi wypadł.
W każdym razie – co powiesz na: Uderzenia w nogi mężczyzny z początku są regularne, ale wkrótce zaczynają je dzielić coraz dłuższe przerwy. Wreszcie wyczerpuje się akumulator.
Nie podoba mi się. Zbyt wydłużone i komplikujące zdanie, nie pasuje stylem do reszty.
Gdyby nie biurko, komputer, fotel i leżanka, można by powiedzieć, że w gabinecie lekarskim panują pustki.
Mmmm, idiom. Gabinet może https://wsjp.pl/haslo/podglad/17911/cos-swieci-pustkami świecić pustkami, wiać nimi albo zionąć, ale nie bardzo mogą w nim te pustki panować. Ale w ogóle wypada to dość ironicznie, a ten tekst stoi określonym nastrojem i szkodzi mu to, co ten nastrój zaburza, co wyrywa czytelnika z hmm, bojaźni i drżenia. Czyli – ironia i żart. Niekoniecznie są tu nie na miejscu, ale musisz być bardzo ostrożna, żeby z nimi nie przesadzić, bo kiedy czytelnik się roześmieje, stracisz go.
Nie zauważam tutaj niczego śmiesznego ani ironicznego.
Szeroko otwarte drzwi, które nigdy wcześniej nie były uchylone na dłużej niż minutę, wpuszczają do środka grupkę myszy. Popiskują, biegają.
Anglicyzm – drzwi nie mają sprawczości. Poza tym są podmiotem domyślnym drugiego zdania, a to już czysty surrealizm :)
Nie rozumiem. Tak samo sprawczości nie ma uśmiech, a można przecież powiedzieć: na jego twarzy malował się uśmiech. Skąd mam wiedzieć, jakim rzeczom można w przenośni nadać sprawczości, a jakim nie? A z tym podmiotem to racja, zmieniam.
Niestety, na podstawie. A w sumie – używasz nazw handlowych, żeby dać wrażenie naszego świata? Dobra myśl.
No tak, to jest nasz świat, Wrocław, za kilkadziesiąt lat.
Zaprogramowany po to, by się spieszyć.
To hasło reklamowe? Bo nie jest zbyt sensowne (programuje się maszynę, żeby coś robiła, ale pośpiech jako taki nie jest czymś) – jeśli nie jest to autentyczne hasło reklamowe, które ma zwiększać wrażenie "to się może zdarzyć", zmieniłabym na: Zaprogramowany do pośpiechu. Co nadal brzmi jak reklama, ale mniej widać tę nonsensowność.
A: Zaprogramowany, by się spieszyć?
Mija ogromne bloki stojące na wodzie, prywatne oraz należące do MPK łódki oznaczone logiem Politechniki Wrocławskiej.
Tu się potknęłam przy parsowaniu.
Odynie, zabij, ale zapomniałam, o co chodzi z parsowaniem.
Owoce tłoczą się u ich pni
Mmmm, trochę… ruchliwe te owoce. Może jakieś robactwo?
Bo jest ich tak dużo, że się staczają.
prysznic wraz z toaletą
W pokoju?
Tak. Kapsuły.
Komputer przemawia głosem mającym przypominać młodą kobietę, która jest bardzo cierpliwa i jednocześnie mądra.
Mmmm. Uważaj na błędy kategorialne. Może: Głos komputera imituje ton młodej kobiety, bezgranicznie cierpliwej i mądrej?
Co to znaczy błąd kategorialny?
wielką, metalową donicę
Zbędny przecinek.
Myślałam, że przymiotniki następujące po sobie trzeba oddzielać przecinkiem :O
Z wnętrza donicy wydobywa mechaniczne ramiona
Mmm, ale on sam jest tą donicą. Może po prostu: Wysuwa mechaniczne ramiona?
A może po prostu:
Z wnętrza wydobywa mechaniczne ramiona?
Opis "porannej toalety" dobry, obrazowy.
Dziękuję :)
Podnosi pozostałości człowieka
Może: szczątki? Ciało?
Użyłam pozostałości świadomie. To, co pozostało po nim, ogólnie po ludziach.
Wrzuca do środka nieczystości. Niedługo przyjedzie po nie inny robot, który wywiezie je na najwyższą górę świata – Górę Śmieci.
Hmmm. Może tak: Wrzuca nieczystości do środka. Niedługo przyjedzie inny robot, żeby je wywieźć na najwyższą górę świata – Górę Śmieci.
Faktycznie lepiej.
Parking przed LIDLem gości kilka ospałych aut.
Antropomorfizacja aut – nie jestem pewna, jaką rolę tu pełni (kontrastuje z martwotą ludzi?).
Tak mi lepiej brzmiało po prostu. Wszystko jest ciche, ospałe, puste.
Papierowa torba z logiem sklepu
Z logo – to się jeszcze nie odmienia.
Na poważnie? Radio i studio się odmienia, a logo nie?
męczył ją taniec pod dyktando wiatru
Mieszana metafora – tańczy się do melodii, ale nie pod dyktando.
A nie można robić wszystkiego pod dyktando? Umył naczynia pod jej dyktando, pomalował ściany pod jej dyktando.
ogołocone półki, na których można znaleźć jedynie
Masło maślane – "ogołocone" jest zbędne, skoro zaraz opisujesz ich marną zawartość.
Racja.
Dziękuję bardzo, jak zwykle, za szczególną analizę i poświęcony czas!
jestem słaba w argumentowaniu
Wymówki :) Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz :)
Bardzo bym chciała, tylko nie wiem, jak zacząć. Chyba trzeba po prostu rozmawiać z ludźmi… A to jest w tym wszystkim najtrudniejsze.
Jakiś link, coś?
http://www.brasslantern.org/writers/iftheory/setting.html To, o czym akurat myślałam, jest na czwartej stronie, ale artykuł ogólnie wart przeczytania. Tu jest jej blog: https://emshort.blog/ dużo na nim recenzji gier IF, dość szczegółowych – część z tego ma przełożenie na nieinteraktywną prozę.
Dziękuję bardzo, chętnie przejrzę :)
Cześć, IAAI, witamy na portalu :)
Jestem zaszczycona, że moje opowiadanie jest pierwszym, które skomentowałaś.
Mistrzowsko stworzona atmosfera beznadziei i alienacji, wykorzystująca obrazy robotów i maszyn, które, zdawałoby się, powinny ułatwiać życie, ale w rzeczywistości jedynie podkreślają jego tragizm. Chwyta za serce.
Witaj, Zygi_Sonar!
Pozwoliłem sobie zgłosić Twoje opowiadanie do najlepszych w kwietniu (nie będąc wcale pewnym, czy mam takie uprawnienia ;)).
Bardzo mnie to cieszy! Co prawda niczego to nie zmieni, bo zgłosiłeś tekst tuż przed zamknięciem piórkowego miesiąca, ale to nie zmienia faktu, że bardzo ten gest doceniam i jest dla mnie bardzo ważny.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
Mam już nawet tytuł: homofob zaskoczony, bo stracił zaproszenie na imprezę, organizowaną przez ludzi, którzy homofobów nie lubią.
Trochę długi ten tytuł ;p
– Wybacz, Kryś – powiedziała Dulcy tłumiąc wesołość
→ – Wybacz, Kryś – powiedziała Dulcy, tłumiąc wesołość
nie ważne jakim
nie z przymiotnikami w stopniu równym piszemy łącznie
nieważne
Torwald zaczął już jakiś czas wcześniej ale teraz na moment zawiesił głos i dokończył zdanie mówiąc coś o (o ile dobrze usłyszała) „symbiotycznym charakterze porażki jako głównego elementu napędowego w narracjach post-Lemowskich” – cokolwiek ten bełkot miał znaczyć.
Po pierwsze: przecinki.
→ Torwald zaczął już jakiś czas wcześniej, ale teraz na moment zawiesił głos i dokończył zdanie, mówiąc coś o (o ile dobrze usłyszała) „symbiotycznym charakterze porażki jako głównego elementu napędowego w narracjach post-Lemowskich” – cokolwiek ten bełkot miał znaczyć.
Po drugie: jeśli dla niej to jest bełkot, to na pewno nie zapamiętałaby tych zdań tak szczegółowo.
Nora przed przybiegnięciem tu, na szybko sprawdziła kim był Torwald i co pisał.
→ Nora przed przybiegnięciem tu na szybko sprawdziła, kim był Torwald i co pisał.
Sprawdziła konwentową rozpiskę, tak, jutro będzie parę interesujących osób
→ Sprawdziła konwentową rozpiskę: tak, jutro będzie parę interesujących osób
Czy tak powinien wyglądać facet, który pewnie ma już ponad sześćdziesiątkę?
Każdy artysta jest dziwny :)
influencerzy, blogerzy, vlogerzy, cosplayerzy i jeszcze gorsze kreatury!
Dulcy zaśmiała się.
– Pełno takich niestety, kiedy to wreszcie wyzdycha?
Nie widziałam jej odkąd wybyła na wywiad z tym Tamerlanem.
→ Nie widziałam jej, odkąd wybyła na wywiad z tym Tamerlanem.
– Te co były przebrane za nianię i służącą?
→ – Te, co były przebrane za nianię i służącą?
Nie wiem z jakiego to anime miało być.
Szyk:
→ Nie wiem z jakiego anime to miało być.
– A co u was dziewczyny?
→ – A co u was, dziewczyny?
– Dulcy, mówiłaś, że coś masz ciekawego dla Nory?
→ – Dulcy, mówiłaś, że masz coś ciekawego dla Nory?
Nawet w barowym świetle widać było jak bardzo Nora zaczerwieniła się.
→ Nawet w barowym świetle widać było, jak bardzo Nora się zaczerwieniła.
– Wiesz co mi powiedziały?
→ – Wiesz, co mi powiedziały?
– To nie jest ciekawe – zaprotestowała Krystyna – to jest po prostu obrzydliwe.
– To zatkaj uszy, bo będzie bardziej.
– Bardziej?
Bardziej by mi tu pasowało:
→
– To nie jest ciekawe – zaprotestowała Krystyna – to jest po prostu obrzydliwe.
– To zatkaj uszy, bo będzie jeszcze gorzej.
– Gorzej?
Facet może jest fatalnym pisarzem, ale genialnym kochankiem.
Czyżby Rasputin 2.0? ;p
Przynajmniej z tego co Helena mówiła…
→ Przynajmniej z tego, co Helena mówiła…
Krystyna zrobiła ruch jakby dłonią chciała jej zatkać usta.
→ Krystyna zrobiła ruch, jakby dłonią chciała jej zatkać usta.
Jest dobry, mądry, spokojny, pola chce orać piękne i żyzne
Bez wątpienia chce orać ;p
Broni gościa bo fajny wywiad musiał wyjść
→ Broni gościa, bo fajny wywiad musiał wyjść
To co wcześniej brałam za orgazmy…
→ To, co wcześniej brałam za orgazmy…
Dulcy przygryzała wargę widząc jak Ola-Ela
→ Dulcy przygryzała wargę, widząc, jak Ola-Ela
rzuciła nieskładnie, nerwowo, nie wiedzieć o swoich nogach czy dziewczyn.
Coś tu poszło nie tak.
Krystyna po Shakti Nach, podskoczyła do garderoby
→ Krystyna po Shakti Nach podskoczyła do garderoby
– Idę i myślę i nie wiem co myśleć.
→ – Idę i myślę i nie wiem, co myśleć.
A od spotkania z nim, wszystko wokół stało się jakieś takie sztuczne, nieprawdziwe, szare, mdłe.
→ A od spotkania z nim wszystko wokół stało się jakieś takie sztuczne, nieprawdziwe, szare, mdłe.
Krystyna dogoniła na parkingu wysokiego, starszego mężczyznę w skórzanej kurtce, tuż przed tym nim wsiadł do dużego auta
→ Krystyna zdążyła dogonić na parkingu wysokiego, starszego mężczyznę w skórzanej kurtce, zanim wsiadł do dużego auta.
wykorzystywać sytuację by je wykorzystać!
→ wykorzystywać sytuację, by je wykorzystać!
Swoją drogą, niby powtórzenia, ale ładne zdanie.
Im dłużej się śmiał tym bliższe to było szyderczego rechotu.
→ Im dłużej się śmiał, tym bliższe to było szyderczego rechotu.
lecz wiem czego chcesz.
→ lecz wiem, czego chcesz.
Chyba, się nie boisz?
→ Chyba się nie boisz?
Fotel był wygodny i osunęła się weń porządkując myśli w głowie.
→ Fotel był wygodny i osunęła się weń, porządkując myśli w głowie.
podszedł do stolika na którym stała lampka
→ podszedł do stolika, na którym stała lampka
Pierwsza by zobaczyć Twoje oczy.
→ Pierwsza, by zobaczyć Twoje oczy.
Druga by zobaczyć Twoje usta.
→ Druga, by zobaczyć Twoje usta.
– Trzecia po to by zobaczyć całą twoją twarz.
→ – Trzecia po to, by zobaczyć całą twoją twarz.
– Nie wiem co to za gra, ale na mnie nie działa.
→ – Nie wiem, co to za gra, ale na mnie nie działa.
Chciałbym patrzeć im w oczy jak marnieją i więdną. Ciekawe jak to jest tak naprawdę zabić.
→ Chciałbym patrzeć im w oczy, jak marnieją i więdną. Ciekawe, jak to jest tak naprawdę zabić.
Ale nie to co myślisz.
→ Ale nie to, co myślisz.
Szkarłatna śmierć maluje twarz w uśmiech wino pije, szkarłatne tak jak jej imię.
Nie rozumiem tego zdania.
Ale może skoro
więcodpowiadam ci na pytania
Chciała wstać z fotela ale nie mogła
→ Chciała wstać z fotela, ale nie mogła
Jednak zmieniłabym trochę to zdanie, bo w poprzednim też już jest ale:
→ Chciała wstać z fotela. Nie mogła się podnieść – pewnie przez ten narkotyk w powietrzu…
Próbowała wykonać najlżejszy ruch ręką ani nogą
Nie mamy tu zaprzeczenia, więc skąd to ani?
→ Próbowała wykonać najlżejszy ruch ręką albo nogą. Niestety paraliżowi nie uległy jeszcze tylko usta.
Gotowa więc usłyszeć o czym piszę?
→ Gotowa więc usłyszeć, o czym piszę?
– Miejmy to za sobą. Streszczaj się – powiedziała z nonszalancją, choć
wewnętrznieczuła się przerażona.
A można czuć coś zewnętrznie?
– Wzięli by nowy?
→ – Wzięliby nowy?
Wtedy zacząłby się kalendarz Czerwców :)
– Pięknie pachniesz.
– Dziękuję. – wyjąkała przerażona.
Wcześniej na niego ciągle psioczyła i mu się odgrażała, a teraz nagle dziękuję za ten przerażający w swoim kontekście komplement? Chyba że to efekt narkotyku, to może. Ale i tak ciężko mi w to uwierzyć.
Chcesz to sam poproszę tu roomservice
→ Chcesz, to sam poproszę tu roomservice
Nie ma polskiego słowa na roomservice? Obsługa hotelowa?
Czy to już znasz kochanie? Czy nie wiesz jak to jest?
→ Czy już to znasz, kochanie? Czy nie wiesz, jak to jest?
– Nim się to wszystko zaczęło miałem już na oku hacjendę, wspaniałą, ale żadna z pięknych dam, nie chciała zamieszkać tam.
→ – Nim się to wszystko zaczęło, miałem już na oku hacjendę, wspaniałą, ale żadna z pięknych dam nie chciała zamieszkać tam.
Wiedziała, że chciała o coś wczoraj pytać Tamerlana ale już nie miała pojęcia o co.
→ Wiedziała, że chciała o coś wczoraj pytać Tamerlana, ale już nie miała pojęcia, o co.
Płacząc wsłuchała się w słowa piosenki:
→ Płacząc, wsłuchała się w słowa piosenki:
Trochę dziwne zakończenie, urwane. Chyba jest po prostu za krótkie.
Widzę inspirację Lemem, może też Zajdlem, a za twórczością obu tych panów nie przepadam. Jednak nie znaczy to, że sam tekst jest zły. Warsztat jak zawsze smakowity, historia też ciekawa. Tekst do najkrótszych nie należy, ale przeczytałam go dość szybko i płynnie.
Zastanawiam się, czemu zdecydowałeś, by tekst nie brał udziału w konkursie. Myślę, że zostałby wybrany przez jurorów. Szkoda.
Dołożę klika, tekst zasługuje, by znaleźć się w Bibliotece.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Jim – 33211: Konwent niekonwencjonalny
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
O jejku. A ja myślałam, że w tym wieku już nic mnie nie zaskoczy…
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Realuc,
ależ mi zrobiłeś dzień! Bardzo się cieszę, że postanowiłeś wziąć udział w konkursie mimo natłoku projektów, to najlepszy komplement :) Czekam z niecierpliwością na Twoje dzieło
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Oto ja i mój smok :) wybaczcie jakość zdjęcia, ale ja również nie uważam się za osobę fotogeniczną i nie umiem też robić sobie zdjęć…
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Tarnino, od kiedy noszą nowe szaty
Nowe szaty Krokusa :P Swoją drogą, świetny pomysł na opowiadanie. O roślinach!
Zaraz wrzucę fotkę ze swoją nagrodą, tylko się uczeszę (dziś mam wolne) :P
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Już dostatecznie antypatyczny jestem na podstawie samych tylko słów, po co jeszcze to pogłębiać odrażającym wyglądem? ;-)
Antypatyczny? Ja Cię lubię :)
Jeśli nie czujesz się komfortowo podczas autoprezentacji wizualnej, to zawsze możesz zrobić zdjęcie samej koszulki :P Ale jestem też pewna, że przesadzasz z tą autokrytyką.
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Wooow, jaki fantastyczny dresik!
Miło Cię widzieć, Krokusie, w twojej człowieczej odsłonie :)
A ja może jutro pochwalę się moim zestawem, bo dziś senność mnie już dopada…
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Łel, gyd myrning, Cezarze, czy raczej, ti saluto! Dawno się nie widzieliśmy :)
Mam wielki, ilustrowany zbiór najpiękniejszych baśni Braci Grimm.
Ludzie, którzy znają oryginalne baśnie braci Grimm:
Dzisiaj, jak pierwszym wypowiedzianym przez dziecko słowem będzie „kurwa”, to już nikt się tym nawet specjalnie nie przejmie.
No, już bez przesady. Ale fakt, dzieci teraz uczą się przekleństw o wiele szybciej i nie wahają się ich użyć.
dowiesz się, że nie był to
takżeostatni raz.
Dłońmi dotykałem już sztachety płotu, gdy w jednym z okien dostrzegłem pomarszczoną twarz, wykrzywioną grymasem pierwotnego szaleństwa.
Brr, ciary :P
zaczęliśmy pedałować ile sił w nogach.
→ zaczęliśmy pedałować, ile sił w nogach.
Do dzisiaj nie mam pewności kogo chciałem oszukać
→ Do dzisiaj nie mam pewności, kogo chciałem oszukać
Nie wiem jak często przejeżdżaliśmy
→ Nie wiem, jak często przejeżdżaliśmy
nie było jeszcze tej całej poprawności
Piękne czasy.
inkluzywnego słownictwa
Raczej by nie użył takiego słowa, przemawiając do kilkuletniego chłopaka.
Poza tym, dlaczego inkluzywnego?
https://sjp.pwn.pl/slowniki/inkluzywny
wyksztusić
wykrztusić
gestamipokazywała
→ gestami pokazywała
Jednak chłopak nie byłby sobą, gdyby teraz odpuścił.
To się działo kiedyś, więc wtedy a nie teraz.
Nie chcesz powiedzieć co zobaczyłeś?
→ Nie chcesz powiedzieć, co zobaczyłeś?
niepewny co powiedzieć.
→ niepewny, co powiedzieć.
Nie mam pewności czy to odpowiednie słowo
→ Nie mam pewności, czy to odpowiednie słowo
To również powinno mnie skłonić do ucieczki.
Wszystko się działo kiedyś, więc: powinno było.
Jednakże teraz w tym fragmencie występuje zagęszczenie słów “był(o)”:
Niby był taki sam, jak zawsze, jednak zupełnie inny. Było coś takiego w jego oczach… To również powinno <było> mnie skłonić do ucieczki.
Proponuję:
→ Niby zachowywał się tak jak zawsze, a jednak trochę inaczej. Miał coś takiego w oczach… To również powinno było mnie skłonić do ucieczki.
chociaż tak naprawdę powinniśmy zawrócić.
powinniśmy byli
Tyle, że innych nie było.
→ Tyle że innych nie było.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/tyle-ze;5728.html
zobaczyłem że w kącie pomieszczenia stał masywny bujany fotel
Upraszczajmy:
→ zauważyłem w kącie pomieszczenia masywny bujany fotel
do tej właśnie chwili
tamtej
A może to był efekt buzującej
miwe krwi adrenaliny?
była odpowiedzialna za te mordy.
Ktoś może pomyśleć o twarzach, pyskach :) Lepiej napisać: morderstwa.
W głowie dalej mi dudniło od
niedawnegozderzenia ze ścianą.
Jeśli stracił przytomność, to skąd ma wiedzieć, że wydarzyło się to niedawno?
ale ostatecznie skapitulowałem
Małemu dziecku lepiej powiedzieć: się poddałem.
gdyż dopadnie ich upiorna starucha
, która mieszka w domu.
Oczywistość.
wiem, że słyszałeś o czym rozmawialiśmy.
→ wiem, że słyszałeś, o czym rozmawialiśmy.
Nie wiem co to za dziwna moda
→ Nie wiem, co to za dziwna moda
Co jeżeli dawne smaki
→ Co, jeżeli dawne smaki
Proszę, nie wierć się, tak będzie dla ciebie lepiej!
(…)
Uciekaj, proszę!
Tutaj odczułam dysonans. Skoro nakazał jej się nie wiercić i zawlókł do domu siłą, to od razu przyjęłam, że ją unieruchomił, związał. A potem nagle mówi, żeby uciekała. Czyli co, ona tak grzecznie siedziała przez cały monolog, nie próbowała uciekać? Dziwne.
Wie czego od niej oczekuje
→ Wie, czego od niej oczekuje
A co jak przyjdą dzieci?
→ A co, jak przyjdą dzieci?
Hm. Pierwsza połowa bardzo mi się podobała, potem zaczęłam się gubić. Skoro babcia faszystka próbowała się bronić przed demonem-Krzysztofem, to czemu sama zabijała dzieci? Zabijała na zlecenie Krzysztofa? I na końcu Małgorzata stała się tą Babą Jagą, kolejną Babą Faszystką?
Bardzo podobał mi się opis wnętrza Babci Faszystki w pierwszej połowie opowiadania. Świetny klimat miejsca, nie taki oczywisto horrorowy, a jednak przerażający: puste pomieszczenia bez mebli, nagromadzenie świętych obrazków, no i to chrupanie pod nogami. A potem ten pokój z rzeźbami. Sztos.
Szkoda, że skręciłeś potem w innym kierunku, bo już przestało być strasznie, a zaczęło się robić chaotycznie i tak drastyczna zmiana akcji zaczęła burzyć moje zawieszenie niewiary.
Kolejnym małym minusikiem jest nieadekwatny styl w części, gdy dziadek opowiadał wnukowi historię. Zdarzało mu się używać zbyt skomplikowanych słów jak do kilkulatka.
Ogólnie jednak tekst jest bardziej na plus niż na minus, życzę powodzenia w konkursie :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Gratulacje :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Chętnie pomogę :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Jak dosłownie w kilka komentarzy przeszliśmy z niewinnych roślinek do płonących konarów?
Chłopom tylko jedno na myśli XD
Nie tylko chłopom. Mam bardzo infantylne poczucie humoru :P
<udaje, że to ją nie bawi, żeby nie wyjść na prostaka>
Kościozarodnik? ;)
Chwilę mi to zajęło, ale jak już połączyłam kropki, to doszłam do wniosku, że kościozarodnik jest jeszcze zabawniejszy! :D
Ja też nie! Czy to nie cudowne? :D
Cudowne, ale TARDIS (i ze dwa zapasowe mózgi) byłaby cudowniejsza :D
Hah, to prawda.
Przyszedł mi do głowy las pomysłów, zwariuję lub napiszę;)
Pisz, pisz, zwariować też trochę można :)
Jaki cudny konkurs!
Mmmm, to są grzyby XD
Nosz kureczka (hehe) faktycznie grzyby roślinami nie są… Jednak są to organizmy na tyle fascynujące, że przymknę oko na opowiadanie o nich i nie będę odejmować punktów za zgodność z założeniami konkursu. Więc grzyby też mogą być, zachęcam :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Mam nadzieję, że należysz do tych łagodniejszych (wiesz, jak to jest ze Ślimakami, gdy poczuję się zagrożony, mogę Ci niechcący zalepić przewody ogniowe albo coś w tym rodzaju…)
Jasna sprawa, nie ma co zadzierać ze ślimakami.
I oczywiście dziękuję też za głosowanie konkursowe!
A ja dziękuję za takie satysfakcjonujące opowiadanie :) Zachęcam do stworzenia kolejnego: https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/33255
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Przyszłam się pochwalić, że mam już ponad 30 tysięcy znaków :) A jak innym idzie? Liczę na dużą ilość horrorów!
Tarnino, będziesz nas straszyć? Przyznam, że bardzo chętnie bym przeczytała horror w Twoim wydaniu. W ogóle cokolwiek chętnie bym przeczytała w Twoim wydaniu :D Rzadko publikujesz, a obiecałaś, że się postarasz. No i co teraz?
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Właśnie nie wiem, czy tak świetnie wybrnąłem. Możliwe, że to słówko wybija z rytmu, ale trudno będzie z niego zrezygnować, bo kompletnie zmienia sens! Przecież nie będziemy czekać na śmierć pradziadka znaczy “chodźmy ze sobą wbrew jego woli”. Przecież nie będziemy niecierpliwie czekać na śmierć pradziadka znaczy “nie możesz liczyć na jego bliską śmierć jako na coś, co umożliwi nam zostanie parą, czy nie masz szacunku dla moich więzi rodzinnych?”.
Hm, masz rację.
To może zamiast niecierpliwie → z niecierpliwością?
albo wyczekiwać zamiast czekać.
Drakainy bardzo brakuje, Asylum ostatnio też rzadziej się udziela, rozumiem zatem, że starasz się godnie pełnić odpowiedzialną funkcję Portalowej Smoczycy?
Ojej, nawet nie pomyślałam o tym i oczywiście nie chcę nikogo zastępować, zwłaszcza tak wybitnych osobistości portalowych. Jestem osobnym bytem, osobnym smokiem, Czarnym Smokiem z uniwersum Heroes of Might and Magic :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
3 miejsce: 1 pkt – Reinee – Szkarłatna gorączka
2 miejsce: 2 pkt – Rafael Sanki – Dym
1 miejsce: 3 pkt – Ślimak Zagłady – Grupa satem
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
spójrz w oczy człowieka, który zapomniał głos swojej matki.
głosu
Obie formy poprawne (https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zapominac;12882.html).
No popatrz, nie wiedziałam. O tym mówiłam właśnie, dużo się uczę!
Rzeczywiście jest tu jakaś niezręczność, skoro już zwróciłaś na to uwagę, warto byłoby ją załatać. Niestety, to nie będzie łatwe, może wymagać sporego dopisku. A co sądziłabyś o takiej łacie?…
– …My w każdym razie mamy czas.
– Mamy czas? Przecież nie będziemy
niecierpliwieczekać na śmierć pradziadka.– Przepraszam, nie to chciałem powiedzieć. Kto wie, może on nas jeszcze wszystkich przeżyje.
– Ha, dość już o tym…
O, no i świetnie wybrnąłeś! Usunęłabym tylko niecierpliwie, bo wybija z rytmu.
Bardzo dziękuję, to przyjemna i cenna pochwała – i to, co piszesz dalej – naprawdę motywuje do dalszych prób literackich oraz poprawiania warsztatu, gdy znajdujesz mocne strony w rzeczach, które jeszcze niedawno mi nie wychodziły!
Dobrze zrobiłaś, opowiadanie było opublikowane w kwietniu. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam ślimaczo!
Pozdrawiam smoczo!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
beeeecki,
Ale fajny konkurs i ale fajny długi termin :)
:)
A czy owa roślina może być taka bardziej ożywiona? To znaczy, każda roślina ożywiona jest, ale tak bardziej w jakimś spektrum spersonifikowania? Z zachowaniem swej roślinności oczywiście.
Naturalnie, antropomorfizacje są dopuszczalne, w końcu to fantastyka :)
MrBrightside,
O, jaki uroczy konkurs! Posadziłem na balkonie stokrotki afrykańskie
Zazdroszczę :) ja mam loggię skierowaną na północ, więc niestety nic kolorowego mi tam nie wyrośnie oprócz begonii.
które, jak się okazuje, noszą cudowną nazwę rodzajową Osteospermum
<udaje, że to ją nie bawi, żeby nie wyjść na prostaka>
Pozostaje tylko czekać na natchnienie!
Czekam również! :)
AP,
Czytać nie nadążam.
Ja też nie! Czy to nie cudowne? :D
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
ale gdzie jest napisane, że roślinki mają być niewinne? To wyklucza np. winorośle. I rosiczki.
Nie, nie muszą być niewinne. Teksty 18+ jak najbardziej dozwolone.
Poza tym:
Kryteria ocen:
kreatywność/pomysłowość,
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Dziń dybry,
– Wydaje mi się, że nienawidzą cywilizacji. – Zamilkł ponownie.
Mmm, wiem, o co chodzi, ale wygląda mi to dziwnie, że tuż po wypowiedzi w didaskaliach czytamy, że zamilkł.
spójrz w oczy człowieka, który zapomniał głos swojej matki.
głosu
przysłaniając oczy od słońca
chyba przed słońcem
Oraz bystry chłopak, chudy i wysoki jak topola, zawsze z naręczem glinianych tabliczek, usiłujący uczyć pisać i czytać każdego, kto miał nieszczęście wpaść mu w ręce.
Hehe, świetne zdanie :)
– I ja nie mógłbym tego żądać. Mam nadzieję, że Smyk zdoła przecież nawiązać łączność, otrzymać wskazówki i zaprowadzić reformę religijną. Albo linia wieszczków wygaśnie i obowiązki kapłańskie stracą sens. My w każdym razie mamy czas.
– Ha, dość już o tym. Kto pierwszy przy tamtym cedrze, może dać drugiemu buziaka! – Pobiegli, śmiejąc się po dziecięcemu.
Moim zdaniem ta rozmowa zeszła nienaturalnie szybko na inny tor.
na włóczni czy też wici miał zatkniętą biało-złotą wstęgę na znak posłannictwa.
Proste. Ja bym pewnie długo się zastanawiała, jak wyjaśnić znaczenie tej wstęgi i pewnie przekombinowała. Prawdopodobnie szłabym w coś takiego: Wstęga o takich kolorach znaczyła to i tamto albo Taką wstęgę umieszczano na wici w przypadkach takich i takich.
Dlatego lubię czytać Twoje opowiadania, bo zawsze coś z nich wyciągnę dla siebie, dużo się z nich uczę.
Ale to opowiadanie jest dobre! Aż kliknęłam do piórek, tak mi się spodobało (tylko nie wiem, czy dobrze to zrobiłam, wrzuciłam klika do wątku kwietniowego).
Stylistyka i język są bezbłędne, wszystko zgrywa się ze sobą, nawet podawanie liczb wojska, wszystko jest adekwatne, nic nie wyrywało okrutnie z zawieszenia niewiary.
Każda postać jest tutaj dobrze zbudowana i nacechowana, wyrazista. Pinia jest tą mądrą, hardą członkinią rady, która ma w zwyczaju zarzucać warkoczem, Prut jest tym wykształconym, używającym słów niezrozumiałych dla większości, Smyk jest najmądrzejszym członkiem wspólnoty, rozsądnym starcem, itd, itd.
Podoba mi się też hipotetyczne przedstawienie przejścia ludzkości z bezwzględnego przestrzegania boskich praw do uświadomienia sobie, że jesteśmy przecież panami swoich żyć i zamiast bezczynnie czekać na głosy bogów, trzeba brać los w swoje ręce.
Zakończenie bardzo wzruszające, głęboko zakorzeniające się w historii powstawania języków i nie tylko.
Piękne!
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
O, gdzieś miałem opowiadanie o pornodrzewach…
Hahhah :D Pamiętam to opowiadanie (chyba że masz na myśli jeszcze jakieś inne), było bardzo piękne. Jednak pamiętaj, że:
Teksty muszą pachnieć świeżością jak bułeczki w piekarni o 5.00 rano.
GRUBYMI płonącymi konarami!
Jak dosłownie w kilka komentarzy przeszliśmy z niewinnych roślinek do płonących konarów?
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Ślimak Zagłady – Grupa satem
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć