Ślimaku, to jeszcze dwa, na koniec;)
To się śniło mi… I to wciąż śni się
Arsenij Tarkowski
To się przyśniło mi, i moim snem wciąż jest
I to mi jeszcze gdzieś i kiedyś-tam się przyśni,
Wszystko powtórzy się, a życie sen mój ziści
I wam się przyśni świat ze snu mojego też.
Jakże daleko nas, na kraju świata hen
Za falą fala mknie – uderzać w brzeg z łoskotem
Na fali gwiazdy blask i człowiek. Ptasim lotem
jawa i śmierć i sny – fali za falą tren.
Byłem i będę, trwam: i zbędna mi odmiana
Życie – ten cudów cud, na jego to kolanach
Dziś siebie jak sierota w samotność kładę swą
Jeden wśród luster stu, zza odbić mnogich słyszę
wszechoceany, miasta nasiąkające mgłą
I matkę co na kolanach dziecko wśród łez kołysze.
A tu klasyka, Jesienin. Przyznam, że to było dla mnie prawdziwe wyzwanie – : pogodzić tłumaczenie, wersyfikację i rymy plus nastrój z oryginałem. Przebijając się w dodatku przez popularny (acz w istocie – dowolny) przekład Adama Pomorskiego.
A tu poniżej mój przekład, znaczy Rybaka ;) :
Sergiusz Jesienin
***
Zakręciło listowiem złocistym
wodę w stawie różową – do dna
niczym jętek rój drżący przejrzysty,
który cichnąc – ku gwieździe się pcha
Ja się dziś zakochałem w tym zmierzchu,
kocham w jarze żółcący się piach
Urwis-wiatr małej brzózce bez przeszkód
zadarł kieckę aż do samych pach
Ziębnie dusza, z doliny wiew chłodu,
stado owiec już sine jak zmrok
Za wrotami ścichłego ogrodu
brzęknął, urwał janczarek się skok
Jeszcze nigdy uważniej, troskliwiej
nie wsłuchałem w Stworzenia się cud
Dobrze byłoby mi – niczym iwie
wpaść z witkami w różowość tych wód
Na stóg siana się śmiać z wysokości
Krowim pyskiem Księżyca go strzyc…
…Gdzieś ty, gdzie, moja cicha radości:
kochać wszystko – i nie chcieć już nic.
Już tylko spokój może nas uratować