Profil użytkownika


komentarze: 71, w dziale opowiadań: 69, opowiadania: 42

Ostatnie sto komentarzy

Vera, bez przesady z tymi popłuczynami. Ja tu niczego takiego nie widzę. Chciałabym zobaczyć minę któregokolwiek klechy po przeczytaniu tego tekstu. Taką tematykę poruszał nawet Pilipiuk i ośmielę się stwierdzić, iż z podobnym skutkiem. Kumczy, tak trzymaj ;)

Cóż, mi zasadniczo nie robi różnicy, to w jaki sposób tekst jest wstawiony... Powiem nawet, że tak jest łatwiej i wygodniej,  zwłaszcza dla kogoś kto nie ma czasu przeczytać wszystkiego od razu...
Co do tekstu, to faktycznie zapowiada się dobrze... Jak znajdę czas to przeczytam :)
Pozdrawiam 

Śledzę i śledzę te komentarze, i dochodzę do wniosku, że oprócz dziwnego stylu, zdradzasz dziwny typ osobowości, drogi Autorze... Po pierwsze, przecinki w złych miejscach to objawy przynajmniej wtórnego analfabetyzmu, a nie inwencji twórczej... Po drugie, po co te makaronizmy? 
Po trzecie mówi się raczej, że faluje pierś, a nie bluzka, i o to pewnie chodziło Achaice (@Achaika: dobrze odmieniłam?)

Cóż, desperatka z Twojej bohaterki. ;)
Pozostaje mi powiedzieć nic innego jak bardzo dobre opowiadanie.
Pozdrawiam 

Komentowała w większości (w ogóle)  płeć męska, a przydałoby się spojrzenie damskie. Wrócę później.
Pozdrawiam

Pokryta bliznami twarz wiele mówiła o przyszłości mężczyzny.  Błąd logiczny, zdaje się.
- Oj, choć raz  mógłbyś trochę poluzować.  Chyba wyluzować. 
Najpilniej strzeżona jednostka w Ameryce, a wydaje się na nią tylko dziesiątki tysięcy dolarów
Zrób to teraz zanim możesz. Zanim proszę.  O co chodzi?
Zdecyduj się jak piszesz imię głównego bohatera. Raz jest przez jedno 'l', drugi raz przez dwa...
Cię nie cie...
Masz trochę błędów tego typu.  Z odmianą przez przypadki i osoby też krucho.
Co do treści, jak wyżej u Przedmówców. 
Pozdrawiam.

 

Podpisuje się pod wszystkimi Przedmówcami. Ładne imię wybrałeś :) 

Masz wstręt do kotów?
Zresztą nie zorientowałam się, że o koty chodzi. Pełnia raczej kojarzy się z wilkami lub raczej wilkołakami... A może to miały być kotołaki? 
 

Akurat czytałam sobie o Płanetnikach, a tu taki malutki zbieg okoliczności... Taki "zbieżeg"... Przeczytam później :)
Pozdrawiam.  

Mi to wygląda na sen... Ale jak faktycznie jest, to nie wiem...

Miałam raczej na myśli motyw lilii... W balladzie odgrywały jakąś rolę, a u ciebie równie dobrym tytułem może być Świtezianka, skoro nie masz zamiaru nawiązywać tytułem BEZPOŚREDNIO do tekstu... A szczerze powiedziawszy pierwszy raz się z takim czymś spotykam... Tak mi się wydaję przynajmniej...

Rozumiem, że tytuł nawiązuje do ballady Mickiewicza... Tylko nijak pokazuje związek z treścią, dla tych którzy nie znają utworu... Po za tym, fajne opowiadanie :)
Pozdrawiam 

Akcja skończyła się tak szybko jak zaczęła, choć było obiecująco... Ciągniesz dalej ten wątek?

O Południcach to wiem... Cóż, dałabym sobie rękę uciąć, że Północnice nie występowały w wierzeniach słowiańskich... i teraz nie miałabym ręki...

Fakt, nie zwróciłam uwagi na datę. Może widział recenzje? Nie wiem, pytanie trzeba zwrócić do autora...

Przeczytałam i nie zbyt podobało mi się. Przypomina bardziej scenariusz filmu science-fiction z miłosnym motywem pomiędzy ziemianką a kosmitą jak w "Człowieku z gwiazd" ("Starman", swoją drogą dobry film)... Szarak, to nawiązanie do ''Łowcy snów" Stefana Kinga?

W grze były i jedne i drugie. Ale Południce to postaci obecne w słowiańskich wierzeniach, z których czerpie Sapkowski. W książce nie było Północnic.

Całkiem, całkiem ;) Trochę jak u Sapkowskiego... Widziałam gdzieś drobne błędy, ale nie pamiętam już gdzie. Północnice zaczerpnięte z gry Wiedźmin. Tak w ogóle, to wymysł twórców gry...
Jednak  podobało mi się. Pozdrawiam :)

Czy ty to chociaż raz przeczytałaś po napisaniu? Bo mi się nie udało dotrwać do końca...
Drugie zdanie od razu mnie zniechęciło, ale przestałam w połowie... Korytarz i noc nie może być kruczoczarna! Jak to przeczytałam to się po prostu roześmiałam. Brak interpunkcji, nadmiar czasowników, potoczne słownictwo i to w nie odpowiednich miejscach. Masz problemy z konstrukcją zdań. One nie są nawet bardzo złożone, ale nie poprawne... W ogóle wyrażasz się bardzo potocznie, jakbyś w życiu książki nie miała w ręku. To nawet nie można nazwać stylem, tylko małym zasobem słownictwa.
"Wstałam na nogi" - a no co innego można?
"Skupiłam się na drzemce" brzmi co najmniej beznadziejnie.
 Jak ryk może być związany z melancholią?
"Złe uczucie w brzuchu jak to po ćwiczeniach"  żałosne... 
Nie będę się dalej rozwodzić, bo musiałabym przepisać wszystko. Temat też kiepski. "Klątwę" oglądałaś ostatnio?
Ile masz lat, drogi autorze? 12? Zasób słownictwa i forma wypowiedzi jak u dziecka... 

Dlaczego Schodek? To chyba najmniej odpowiadająca nazwa. "Zaraz będzie lepiej" byłoby...lepiej... ;)
Zauważyłam kilka błędów w postaci literówek i braku przecinków ( przed 'bo' i 'ale')
Poza tym opowiadanie nawet nieźle napisane, ale niezbyt wciąga. Szczerze, to zmusiłam się do przeczytania. Może to efekt przydługich opisów... Albo za mądrych i dorosłych myśli wyrażanych przez dziecko.
 

Powtórzenia, powtórzenia i jeszcze raz powtórzenia. W pierwszym akapicie napisałaś prawie odę do ''nim''.
''Rano, gdy wstała, poczuła chłód. Było jej zimno..."- to dosyć dziwnie brzmi. Było jej w końcu zimno czy tylko poczuła powiew chłodu?  
Spróbowała bym zamienić też słowo "wystraszyło". Zresztą ciągle ja coś przeraża lub wystrasza, a pomimo tego ( wbrew logice) ogląda trupa... Poza tym pomyśl: czy jakbyś zauważyła wisielca to byś się przyglądała jego ubraniu, twarzy, szczegółowo to opisywała itp? Wątpliwe... 
"Nagle się wystraszyła, była w szoku tym co zobaczyła- gruby sznur na drzewie, a na nim trupa." Trup na drzewie czy na sznurze? Logicznie rzecz biorąc to na drzewie, jednak ze zdania wynika, że na sznurze... Była w szoku czy się przestraszyła? Istnieje wiele czasowników mogących opisać przerażenie, a ty ciągle do tego "wystraszenia"
Oprócz tego zapominasz  przecinków, a miejscami nie piszesz w ogóle.
"Poczuła na policzkach jak wiatr je głaszcze"- to również kiepskie. O wiele lepiej byłoby: Poczuła na twarzy głaskanie wiatru; lub: Poczuła na policzkach głaszczący powiew wiatru; albo: Powiew wiatru pogłaskał jej policzki... 
Z opowiadania nic nie wynika. Nie ma też nawet zakończenia. 
Zastanów się dobrze co i jak piszesz, zanim to opublikujesz, a nie zasłaniasz się wiekiem kiedy ktoś krytykuje... W końcu po to istnieje "instytucja komentarzy". Nikt nie będzie mówić, że wszystko wyszło świetnie jak tak nie jest i nie powinnaś się obrażać ani zniechęcać. Konstruktywna krytyka bywa bardzo edukacyjna, a ćwiczenia czynią mistrza.

Pomysł ciekawy. Nie widzę jakiś rażących błędów, trochę tam przecinków nie w tym miejscu itp. Nawet literówek nie zauważyłam... Ale...
Prawie  nie ma opisów. A przydały by się. Akcja rwie z kopyta, niestety potrzebne jest lepiej zarysowane tło zdarzeń.
I niezbyt straszne to opowiadanie, ale czemu się dziwić. Horrory pisane straszne nie były, nie są i nie będą (raczej).
 To "Ratunku" mi jednak nie pasuje... Widocznie musiałeś zmieniać zakończenie, bo pasuje ono tu jak pięść do nosa lub sake do polskiej wódki.
I jeszcze ciekawi mnie jak mógł obcasami rozwalić sobie ręce. Pain control? Ile czasu on musiał tłuc by zrobić z nich miazgę?

Bardzo dobre. Nie było nawet obrzydliwych opisów ;)
Ogólnie masz fajny styl i pomysły, przez co Twoje opowiadania aż chce się czytać.
Zauważyłam jednak błąd "słyszał warkot silników zrzucających napalm śmigłowców" . Chyba lepiej byłoby: słyszał warkot siników śmigłowców zrzucających napalm. Poza tym nie widzę innych błędów.
Pozdrawiam 

Gdzie nienormalność tam i Fasoletti  ;) ( bez urazy). Zgadzam się z terebką... Po co czytać coś co nie ma sensu?  Twój tekst wygląda jak wstęp do opowiadania...i jest go za mało żeby powiedzieć coś więcej. I niby w jaki sposób czytelnik miałby domyślić się, że kot jest postacią fantastyczną? Bo "był w Wietnamie"? Bo "pokręcił głową z politowaniem'? A może to dlatego, że miał ''doskonały wzrok", co niewątpliwie jest cechą charakterystyczną  kotów... A może koty to postacie fantastyczne i tylko zadaje mi się, że widzę jednego na swoim fotelu? 

Cóż... Średnio mi się podobało... Facet gadający do odkurzacza... Najarany jakiś?

To ma jakieś drugie dno? Ukryty sens? Pointy nie widzę... 

Różne perwersje chodzą po ludziach... Ty masz taką...oczywiście całkowicie to akceptuje ;P... Jednak miałam na razie "przyjemność"(;P) czytać te...charakterystyczne :P
Pozdrawiam
I czekam na następne dawki (a)normalności ;) 

Masz kilka, ale niezbyt dużo powtórzeń, jak zauważyła Bellatrix. Jednak nie rzuca się to tak bardzo w oczy. Przeczytaj i oceń sam.

Ładny związek przyczynowo skutkowy(tj żadnego deus ex machina) i zakończenie.

Trochę nadużywasz słowa "on". Myślę, że obawiasz się pogubić w treści, pomylić co kto robił lub powiedział, dlatego podkreślasz często wykonawców danej czynności, praktycznie nie używając podmiotów domyślnych.

Po za tym, tekst jest napisany dobrze i czyta się go przyjemnie.

Pozdrawiam :)

Łeee... I jak ja teraz zasnę? 
Tak na serio, to ciekawie ci to wyszło. I bynajmniej, jak Bellatrix, nie uważam, że  ''wykrzykniki i partykuły nie'' były w męczącej ilości. Bo niby jak może wyglądać sens hipnotyczny? Delikwent przypomina sobie emocje jakie mu towarzyszyły i referuje to. I o ile mi wiadomo, to tak to wygląda, jak przedstawił to Fasoletti: jakby się jednocześnie było świadkiem i uczestnikiem jakiś wydarzeń.  Pacjent robi sprawozdanie ze swojej przeszłości. 
Cóż, nie wykluczam, że się mylę, jednak wydawało mi się, że do tego służy hipnoza.
Po za tym to spodziewałam się trochę więcej... wulgaryzmów? Bezpruderyjnych określeń? 
 

O na Wiedźminie stanęło? Radziłabym zwrócić uwagę na beznadziejną grę aktorską Żebrowskiego, będącego wcieleniem Geralta... O ile mnie pamięć nie myli, Geralt, nie był tak wygadany w książce jak w filmie.... Albo Jaskier? Kto go sobie tak mógł wyobrazić? Poza tym, serialowy Jaskier był dosyć małomówny... Przypomina tego książkowego?

Teraz pozwólcie, że ja się "lekko wetnę". W porównaniu z opisem walki w wykonaniu Sapkowskiego, powyższy opis jest o niebo jaśniejszy, przynajmniej dla takiego laika jak ja. Czytając ewolucje Geralta czułam się jak pięciolatek z encyklopedią w ręku. Poza tym, jak rzekłam, jestem zielona jeżeli chodzi o techniki walki wręcz, i jedyne "ale" mogę mieć do powtórzeń zawartych w opisie.  

Obecnie ciężko jest wymyślić coś nowego, świeżego... I chyba za wcześnie jest mówić, że opowiadanie, (które, no nie wiem...może przerodzić się powieść? Całkiem niezłą?) jest gorsze od wcześniejszych książek, o podobnym wątku... Poza tym dzisiejszy autorzy( i nie tylko dzisiejszy), czerpią od poprzedników...tym lepiej, im są bardziej wybitni... Przykład? No nie wiem, może Faust Goethego i Mistrz i Małgorzata Bułhakowa?

Może tak, może nie. Może wychowanie nie jest jednak zbyt nierygorystyczne? Może jednak został wychowany, a nie wyhodowany, jak np. bohater powyższego opowiadania?

Gestapo...niezłe ;) Można też NKWD...albo Czk... ;)

Jesteśmy w mniejszości dobrze wychowanych... Wiemy jak i do kogo się odezwać...ale...znaczna część społeczeństwa jest jak Piotrek z opowiadania... Dlatego wulgaryzmy są niezbędne, bo rozsądna krytyka bywa edukacyjna. Nie tylko dla tych co się do matek tak odzywają ( wulgaryzmy pozwalają lepiej wcielić się w rolę bohatera), ale i dla tych co planują założenie rodziny... A nauczy ich to, że tak wyglądają już dorosłe, bezstresowo wychowane dzieci ;).

(W tle słychać werble)
Dałam twoje opowiadanie do przeczytania, już po poprawkach, osobie postronnej (tzn. nie włączonej do dyskusji), jaką jest mój brat... I co powiedział? "Opowiadanko niczego sobie, tylko tobie ciężko dogodzić zołzo"
Widzisz? Dokładność się popłaca. 
I fakt, cytat znałam dużo wcześniej ;).  

Tak, właśnie. To Pani Jeziora :) Trochę na ciebie napadłam, bo ostatnio ciągle się spotykam z tego typu...tekstami(?), sytuacjami(?), a działa to na mnie jak płachta na byka... I na twoje nieszczęście przepełniłeś "czarę goryczy". 
 Gratuluje dobrego smaku odnośnie Sapkowskiego... I odwagi wstawienia swojego opowiadania.
I nie rzucaj tekstów o lepszych, bo popadnę w samo zachwyt ;) ( po za tym "nie wyciągaj pochopnych wniosków", kto jest lepszy a kto gorszy, jeżeli można tak mówić).
Z wyrazami szacunku
Wyżej podpisana 
PS: Będę Cię śledzić, w razie jakbyś wstawił nowe opowiadanie :). 

Użycie wulgaryzmów doskonale oddawał intelektualny poziom bohatera. I jeśli chodzi o "spier*" do matki, to znam takich (co nie koniecznie jest powodem do dumy) co tak właśnie do rodziców mówią... A lepsze, lub gorsze jest to, że rzeczone matki na to pozwalają, a czasem nawet się śmieją... 


To nie chodzi o rozumienie czy nie rozumienie motta napisanego po angielsku. Kiedy Mickiewicz pisał w Romantyczności: Methinks I see...Where? - In my mind's eyes, to tłumaczyło użycie języka angielskiego, bo o ile mi wiadomo Szekspir, którego cytował, był Anglikiem... Czy Ba Jin był Anglikiem? O ile mi wiadomo nieee. A co by ci dało napisanie czegoś po chińsku? Nic, bo najprawdopodobniej nikt by tego nie zrozumiał- dlatego, by nie brzmiało to fałszywie i kiczowato najlepiej jest napisać to po polsku. Chyba, że ty jesteś anglikiem i dlatego tak uważasz. Albo jesteś tak zanglizowany, że coś takiego faktycznie według ciebie brzmi lepiej, co moim zdaniem jest głupotą... Jak ty mówisz komputer? Po prostu, jak wszyscy, czy może akcentujesz, by brzmieć bardziej elokwentnie? To tak jakby powiedzieć zamiast dupa, diupa, bo angielski ładniej brzmi, a anglik na pewno tak by to wymówił...  Żenujące... 

Ba Jin...chiński pisarz... Tylko po co cytujesz w języku angielskim? Moim zdaniem, brzmi to kiczowato. "Albowiem",
"doń", "weń", "zeń", "nań"- po co to? Na jaki tekst to stylizowałeś? Co takie staropolskie wtrącenia do tekstu współczesnego miały przynieść?  Po nick'u widzę, że lubisz prozę Sapkowskiego... Może to efekt nieudanego naśladownictwa? Wybacz, że jestem taka obcesowa, ale wywołuje to okropne zgrzyty. Daruj sobie próby stylizacji na...nie wiem co, bo ci to kompletnie nie wychodzi... Skąd u wieśniaka umięśniony i zadbany koń do tego stopnia, by nie mogły go dogonić wierzchowce królewskiej straży? Bo na piechotę go chyba nie gonili? Kiedy, gdzie i za co, córka wieśniaka mogła się nauczyć czytać? Masz sporo powtórzeń, zapominasz przecinków, w niektórych miejscach zapominasz o nich w ogóle lub piszesz za dużo... Przeczytaj to dokładnie i oceń sam. "Byli oni dziani na czarno."- o ile mi wiadomo "dziany" oznacza zamożny, a nie ubrany... "Wąskie, wysokie okna były wyższe(...)"- no jak to brzmi? Albo to:" Nie pamiętam żadnego spadnięcia z konia!"- chyba upadku... Przeszukaj uważnie tekst, jak poprawisz, to może coś z tego będzie... Bo pomysł faktycznie był.

Po pierwsze: "cześć mamo" nie jest stwierdzeniem, "gdzie się znów szlajałeś" powinno byś pytaniem (brak znaku zapytania?), a pytania się nie "odpiera", tylko zadaje... Czy dni mogą "roztaczać obecność"? I na jakiej podstawie można stwierdzić, że przeznaczenia nie ma? Bo ktoś umarł w męczarniach? Może to właśnie było jego przeznaczeniem? Poza tym historyjka którą wymyśliłeś strasznie przypomina amerykańskiej produkcji filmy love story, których było już tyle, że nie sposób policzyć... Przystojny chłopka, casanowa w szkole do której chodzi, zakochuję się w niezbyt popularnej dziewczynie, której na popularności nie zależy... To już było... Z tą różnicą, że nie ma tutaj przewidywalnego happy end'u... 

No i gdybyś miał wydać książkę to bym ją kupiła... Trzeba przyznać, że wyróżniasz się...

Obrzydliwe. Wymyślasz to na poczekaniu? Przychodzi ci to ze snem? Masz świetny styl pisania, to fakt... Ale wyobraźnie momentami obleśną. Chociaż, czy tylko momentami? Jego śmierć i poczynania z prostytutką były po prostu... Brak mi określenia ;p Jednak oddaje ci  honor, bo to co piszesz śmieszy...

Ostatni raz coś jadłam w czasie czytania twoich opowiadań. Opisy wydają się tak realistyczne, jakbyś sam miał takie przejścia, mając na myśli uroki lub nie uroki nowej pani nauczyciel ;) Widzę jednak drobną nieścisłość: miał 15 lat będąc w pierwszej klasie gimnazjum? Chyba, że to zamierzone było... I jeszcze jedno. Mówi się z sześćdziesiąt, a nie "ze sześćdziesiąt".

Świetny wybór piosenki. I właściwie tylko to mam do dodania, bo nie ma sensu powtarzać się :)

Cóż... Podpisuję się pod Lassarem i Eferelin Rand. Coś więcej można było z tego wyciągnąć... 

Ale bzdury ci się śnią :P Ja, swoje sny prawie zawsze zapominam tuż po przebudzeniu, zanim zdążę się ubrać. Mam tylko potem jakieś niejasne przebłyski. Albo jak pamiętam co mi się śniło, to jest to tak głupie, że w życiu bym nie opowiedziała tego nikomu, nawet anonimowo...

Poniekąd zgadzam się z kolegą Lasserem... Od kiedy strażnicy używali szabli? To broń zarezerwowana dla szlachty, a strażnicy bynajmniej nie pochodzili z tej grupy... Sam początek jest niezły, przynajmniej dobrze zapowiada tekst...ale fakt faktem, zacytuję, "naprawdę myślisz, że takich panów ustawia się w szeregu i przedstawia sobie?"No, ja bym naprawdę darowała sobie stylizację, bo albo robi się tak cały tekst, albo w ogóle... I nie zbyt dobrze XVII czy ilu tam wieczna Polska smakuje wymieszana z zapomnianymi krainami...tego nekromantę miałam na myśli...tak mi zaleciało...

Swoją drogą, gdybym mogła wystawiać oceny dałabym 5. Zakończenie mnie zaskoczyło, bo szczerze powiedziawszy nie tego się spodziewałam... Nie mówię, że źle, to nie moje opowiadanie, ale to ostatni wariant jaki bym miała wybierać...

Dla mnie było jasne. Wolę czytać i się nad tym zastanawiać, niż mieć wszystko podane na tacy. To mobilizuje do przeczytania opowiadania od a do z. Już nie byłoby ciekawie, gdyby autor napisał: "Adolf Hitler biegł wąskim..."

Nowa Fantastyka