Profil użytkownika


komentarze: 206, w dziale opowiadań: 167, opowiadania: 75

Ostatnie sto komentarzy

Zanais – nie przekonamy się wzajemnie. Moglibyśmy tak odbijać piłeczkę w nieskończoność.

 

Tarnino, to fragmenty naszego dialogu:

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że moje poglądy są tylko moimi poglądami.

Ale wpadasz do klubu dżentelmenów i wołasz "wasze matki to dojarki!". I spodziewasz się – czego w sumie?

A ojciec zawsze mi mówił, że na grzeczności jeszcze nikt nie stracił…

To było go słuchać.

 

Nie, to akurat nie jest coś, co robiłbym dla rozrywki. /ja do Koali/

Naprawdę nie musisz się tak poświęcać.

 

Twoje wpisy są pogrubionym drukiem.

Z mojej strony to tyle.

 

Dziękuję wszystkim za udział w  dyskusji.

 

 

 

 

Finklo, to wielka zagadka. Myślę, że świat się nie zmienił, tylko bohater, i to dosyć radykalnie.

Pozdrawiam serdecznie:)

Zanais,

Herkulesowi walczącemu z hydrą bliżej do fantasy niż do sf, prawda?

Prawda, ale jeśli nie SF, to zaraz fantasy? Po prostu mitologia albo fantastyka.

sądzę, że fantasy jest najstarsze

Fantasy stworzył Tolkien w XX w.

Żyjemy w symulacji? Nic nowego. Zabójcze roboty? No weź ;)

Przecież tam nie chodzi o zabójcze roboty. A symulacja na taką skalę? Chętnie przeczytam/obejrzę.

A “sztuczne i infantylne” to tylko Twój odbiór, podparty czym?

Zestawiasz smoki z robotami – ok. To ma sens. Roboty trafiły do bajek i do dorosłej SF. Są niezłe, kiepskie, tragiczne, śmieszne – jak się komu udało i w zależności od tego, co chciał osiągnąć.

Roboty są faktem. Istnieją i są rozwijane przez wiele ośrodków, jawnych i tajnych. Podejrzewam, że nie mamy zielonego pojęcia, jaki poziom rozwoju osiągnęły w zastosowaniach wojskowych. Dlaczego mielibyśmy się nimi nie interesować i wybierać smoki?

Smoki nie są faktem. Owszem, można przy ich pomocy ubarwić fabułę, przypisać im – takie, czy inne – właściwości, zbudować nastrój grozy /wątpię/, może jeszcze coś – ale czy to nie jest sztuczne? Czy naprawdę mam je traktować poważnie? Skąd pochodzą?

Lem w Cyberiadzie pisał o smokach – jasne, ale na wesoło, bawił się, puszczał oko do czytelnika.

A Godzilla? Potwór pełną gębą, smoki wysiadają, a skąd się wziął? Testy nuklearne, czyli związek z realnym światem, co dla mnie jest próbą uwiarygodnienia tych historyjek. Słabą – ale jednak.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

 

 

 

 

 

 

 

 

Zanais,

Moda mija, ale fantasy będzie zawsze. Trzyma się już tysiące lat.

I właśnie o takie zawłaszczanie /zupełnie nieuprawnione/ mi chodziło. To fantastyka trzyma się tysiące lat i będzie zawsze, a fantasy ma co najwyżej sto lat.

Pokaż mi moment w Wiedźminie, gdzie ktoś zupełnie nieznający uniwersum zupełnie się nie połapie – zamki, miecze, konie, rycerze, chłopi, polowanie na czarownice. A potem zobacz, ile ekspozycji trzeba było włożyć w Matrixa. I ile jeszcze zostało niedopowiedziane.

No jasne, ale pomysł na świat Matrixa w porównaniu z Wiedźminem to jest kosmos, co tu porównywać.

E?

To jest literatura dla dzieci: bajkowa, baśniowa; zresztą taki był zamysł autorów. Jako taka nie należy do fantastyki, tylko ew. do literatury dziecięcej, jak Andersen, bracia Grimm czy Alicja. Owszem – jest znacznie większy rozmach, trudno zaprzeczyć.

 

SNDWLKR,

Jak na razie takich maszyn nie ma i dzieli nas od nich daleka droga (jeśli w ogóle kiedyś powstaną – gdybać to sobie można).

Zaraz, a my czasem nie dyskutujemy o fantastyce?

 

gdyby Wachowscy chcieli przede wszystkim ostrzec ludzkość przed buntem maszyn, to dlaczego wykreowali cały dziwaczny świat z symulacją, mechanicznymi kalmarami i ładowaniem do mózgu kung-fu?

Bo połączyli diagnozę współczesności, przekaz, rozrywkę i chcieli zarobić. Wszystko się udało!

 

Tarnino,

Wstecz wobec czego?

Wobec poziomu intelektualnego przeciętnego europejskiego czytelnika. Chyba, że miałaby to być czysta rozrywka – wtedy nic mi do tego.

Dlaczego smoki uważasz za niespójne z gruntu?

Smoki są spójne z baśnią, czyli literaturą dziecięcą. Wprowadzone do fantastyki dla dorosłych stają się czymś sztucznym i infantylnym.

Narnia dodatkowo to literatura tendencyjna.

Ekhm. Ma przekaz. Tobie się ten przekaz nie podoba, ale jest. A to o przekaz, według Ciebie, chodzi w fantastyce, prawda?

Tu masz rację, tylko autorowi wyszło pomieszanie z poplątaniem zamiast przekazu.

10/Zdaję sobie sprawę z tego, że moje poglądy są tylko moimi poglądami.

Ale wpadasz do klubu dżentelmenów i wołasz "wasze matki to dojarki!". I spodziewasz się – czego w sumie?

A ojciec zawsze mi mówił, że na grzeczności jeszcze nikt nie stracił…

 

Koalo, wrzuciłem taki temat, bo uważam, że jest ważny. Poznałem opinie innych, z czego jestem zadowolony. Czy dobrze się bawię? Nie, to akurat nie jest coś, co robiłbym dla rozrywki.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

 

Dzięki za przeczytanie i komentarzesmiley

Pozdrawiam Was serdecznie.

Tym razem spróbuję zrobić porządki /w punktach/.

 

1/Doceniam rozrywkę, ale sama rozrywka to dla mnie za mało.

2/Moja kolejność: socjo, groza, SF, fantasy. Uprzedzam: socjo w krainie bajkowych istot – nie.

3/Nie rozumiem, dlaczego pomysły paru Brytyjczyków sprzed stu lat /upraszczam/ na książki dla dzieci/młodzieży zawładnęły fantastyką do tego stopnia, że zepchnęły w cień jej nurt, zajmujący się przyszłością? Mało tego, nawet w tej dyskusji okazuje się już, że Dracula to też fantasy; strach pomyśleć, co będzie dalej. Kafka? Cortazar? Bułhakow? Już starożytni Grecy?

4/Jasne, że każdy ma swój gust, czy jednak moda /mam nadzieję, że już niedługo…/ nie kształtuje gustów?

5/Uważam, że zaludnianie wyobraźni czytelników bajkowymi postaciami to krok wstecz i tu właśnie widzę infantylizm.

6/Bliska mi jest, nie ukrywam, fantastyka prowadząca od Frankensteina, przez niektóre pomysły Wellsa, znakomity film Metropolis, później 1984 Folwark, przez Huxley’a, Dicka, Zajdla do… Matrixa. Oczywiście jest to przykład, proszę nie doszukiwać się nie wiadomo czego. 

Jeśli fantasy, to proponuję Piratów z Karaibów. Może nie ma przesłania, ale rozrywka za to pierwsza klasa! Bo to chyba już też fantasy? 

7/Dużo nieporozumień z realizmem…

Zapytam tak: którego świata  bardziej nie ma? Tego z Metropolis, czy tego, gdzie latają smoki? Nawet tego z Obcego Matrixa, czy może tego, w którym spotykamy Wiedźmina?

Ktoś powie, że obu nie ma. Tak – one są fantastyczne, tylko w drugich przypadkach poziom sztuczności jest do kwadratu. Czy ta ucieczka od współczesności ma naprawdę czemuś służyć? Rozrywce? Głębi przekazu? Taki zwykły Zbyszko z Bogdańca miał więcej przygód, a i Fulko de Lorche walczył ze smokiemSienkiewicz nie dość, że umiał opowiadać, to chyba też nie lubił fantasysmiley i miał poczucie humoru.

8/Nietrudno zauważyć, że nie darzę sympatią opowieści z kręgu magii i miecza. Moim zdaniem to nowsza wersja płaszcza i szpady, czyli zwykłych czytadeł.

Sagi Tolkiena i Lewisa tak naprawdę należą do mainstreamu. Poza bohaterami i rekwizytami nie mają z fantastyką wiele wspólnego. Narnia dodatkowo to literatura tendencyjna.

9/Odpowiadając na zarzut, że słabo znam fantasy, napiszę: tak, jak przeciętny czytelnik i widz. Czy to za mało?

10/Zdaję sobie sprawę z tego, że moje poglądy są tylko moimi poglądami.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

Zanais,

Akurat jestem zwolennikiem realizmu, także w fantasy.

I jeszcze:

Lubię mało fantastyki w fantastyce, bo wtedy cokolwiek dziwnego rozbrzmiewa mocniej.

Myślę dokładnie tak samo, ale tym bardziej Cię nie rozumiem.

 

Bronisz magii, elfów, goblinów, smoków, pierścieni, jednorożców, krasnoludów, hobbitów i innych baśniowych istot przeciwko fabułom – fakt, fantastycznym – ale opierających się na możliwym świecie?

 

Tarnino,

To, że świat pod spodem jest tym realnym w Matrixie, nie czyni go realnym – naszym, ani realistycznym fizycznie.

Chyba – w ferworze dyskusji – zapominasz, że rozmawiamy w końcu o fantastyce. Poza tym: dlaczego Syjon nie jest realistyczny fizycznie?

 

A dlaczego o technologię? Co uważasz za istotne – maszynę, czy cel, dla którego ją zbudowano?

Obie rzeczy. Da się to w filmie oddzielić?

 

    2/ w przypadku fotosyntezy uprawiasz sofistykę

Nie, nie uprawiam. Nie stawiaj chochoła, tylko powiedz, w jaki sposób, Twoim zdaniem:

     genetyka, łączenie świata roślin ze zwierzętami i człowiekiem, walka o światło między państwami itd.

są nierozerwalnie złączone z fotosyntezą? Państwa konkurują o zasoby, fajnie – ale to jest polityka, nie fotosynteza. Genetyka to szeroka dziedzina, nic konkretnego. "Łączenie świata roślin ze zwierzętami i człowiekiem" – to też nic konkretnego, to wiele różnych zagadnień. A nic z tego nie jest pomysłem literackim, bo pomysł literacki to sposób na pokazanie problemu, by tak rzec, ludzkiego, nie naukowego.

Poddaję się…

Jedyna historia, jaka przychodzi mi do głowy, to saga w ośmiu tomach o Zielonym Smoku Chlorofilu, bo fantasy na pewno i tutaj dałaby radę. W końcu to ona najlepiej – w swoich pomysłach literackich - pokazuje problemy, by tak rzec, ludzkie /przepraszam za ironię, ale nie mogłem sobie darować/.

Kto jest rzeczywisty – ludzkie baterie, czy ich postacie w systemie?

I to jest właśnie pytanie, które należy postawić… ale nie na tym poziomie. Bo tak w ogóle, to to jest film i nic tu nie jest rzeczywiste. Pytanie nabiera sensu dopiero wtedy, kiedy weźmiesz świat filmu za symbolizujący świat realny (pamiętając, że metafora to nie argument).

Naprawdę nie rozumiem.

Poza tym: dlaczego fantastyka poruszająca temat zaawansowanej technologii miałaby posługiwać się magią? Przecież to są dwa przeciwstawne światy.

Nie są. I magia i technika to sposoby opanowywania świata, ustawiania go w kontekście narzędziowym. Różnica polega na tym, jakie – i jak dobrze znane – właściwości tego świata się w tym celu wykorzystuje. Tylko na tym.

Nie wierzę własnym oczom. Jeśli ktoś chce pisać o technologii, to równie dobrze może pisać o magii?

sztuczności w sensie "to nie pasuje, jest zlepione na siłę"

Tak, w tym sensie.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

Zanais, albo ja Ciebie nie rozumiem, albo Ty nie rozumiesz mnie.

Maszyny nie manipulują rzeczywistością, tylko wprowadzają system do ludzkich mózgów? Zaczynam się zastanawiać, czy Ty znasz ten film. Skoro dla zdecydowanej większości ludzi Matrix to rzeczywistość, to maszyny zmieniają rzeczywistość. Gdy Smith wali w mordę Neo, to Neo czuje ból, to dla niego rzeczywistość.

Kto jest rzeczywisty – ludzkie baterie, czy ich postacie w systemie? A maszyny? Są rzeczywiste? Neo czuje ból, bo pomimo wyjątkowości nie potrafi odciąć się całkowicie od dawnych schematów, którymi posługiwał się przez lata jego mózg. Słyszałeś o bólu fantomowym?

Ból fantomowy – nieprzyjemne wrażenie, odczuwane np. w miejscu nieistniejącej, amputowanej kończyny (ból „kończyny fantomowej”) lub innej nieistniejącej części ciała, niezwiązana z bezpośrednim działaniem bodźców bólowych lecz z trwałością wcześniej wytworzonych neuronowych połączeń z odpowiednimi częściami kory mózgu /Wikipedia/.

 

Maszyny nie zmieniają rzeczywistości – są jej częścią, tak jak ludzie. 

 

Zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii.

Poproszę o jakiś przykład.

Poza tym: dlaczego fantastyka poruszająca temat zaawansowanej technologii miałaby posługiwać się magią? Przecież to są dwa przeciwstawne światy.

To nie jest ustosunkowanie się do moich argumentów i przykładu.

Może lekko ironiczne, ale jest. Slashery klasy C to slashery klasy C, nie ma tam szans na choćby lepszy scenariusz czy budżet  i nie sądzę, aby mogły być ambitną fantastyką z przesłaniem.

Jeszcze jedno. Wymieniasz różne podgatunki – dark, grimdark, steampunk. Są jeszcze inne. Starasz się mnie przekonać, że bez problemu pociągnęłyby fabułę Obcego czy Matrixa. Być może.

Czy wyszłoby to tym fabułom na dobre? Czy filmy te zyskałyby w jakiś sposób, gdyby zmienić konwencję, dodać magię, wykreować inne światy i tam przenieść akcję?

Moim zdaniem takie działanie osłabiłoby efekt, bo poziom sztuczności stałby się za duży. I o to zasadniczo mi chodzi.

Pozdrawiam serdecznie:)

 

Zanais,

Zatem fabułę Obcego możemy dać do naszego świata, wsadzić statek na morze, wprowadzić do niego potwora, który jest równie prawdopodobny, jak obcy, i gotowe. Fantasy.

Załogą oczywiście będą ludzie, czemu nie, ale mamy fantasy.

Zgadzam się, ale dlaczego miałoby to być fantasy? Po prostu horror. Świat realistyczny + coś, a nie świat pełen dziwnych cosiów + Najgroźniejsze Coś.

Gdzie masz realizm Matrixa? To, że każdy może się nagle zamienić w agenta i nie zostanie nagrany przez którąś z tysięcy kamer? Że ludzie znikają po wejściu do budek telefonicznych? Czy maszyny też modyfikują te nagrania? Bo tak patrząc, można usprawiedliwić wszystko, w końcu cała rzeczywistość jest manipulowana przez maszyny, ale to jedynie prosta droga do paranoi.

Matrix jest osadzony w realnym świecie – nie wiem, jak prościej mam to napisać. Maszyny nie manipulują rzeczywistością, tylko wprowadzają system do ludzkich mózgów. Mózgi i ich właściciele to żywi ludzie, tak jak i mieszkańcy Syjonu. Przecież znasz ten film!

Fantasy spokojnie zrobi to samo, co Matrix

Nie zrobi, bo chodzi dokładnie o technologię. Ten film musiał tak wyglądać.

patrząc na Twoje argumenty, widzę, że niskobudżetowe slashery klasy C są ambitną, topową fantastykę

Są niskobudżetowymi slasherami klasy C. Można zerknąć przez kwadrans, a potem przełączyć na jakąś epicką opowieść z mchu i paproci:)

 

Tarnino,

W jaki sposób chodzi tam o pracę mózgu?

Czyli nie o samej fotosyntezie, a o rzeczach, które są z nią powiązane. A pytałam o fabułę o fotosyntezie jako takiej.

Ze smutkiem muszę zauważyć, że:

1/ oglądałaś najwyraźniej inny film pod tytułem Matrix;

2/ w przypadku fotosyntezy uprawiasz sofistykę

Czyli znowu – istniejące dobre, zmyślone niedobre. Eeech.

Przecież kompletnie nie o to chodziło! Po co złe bóstwa mają zastępować maszyny, skoro Matrix jest właśnie o maszynach!? 

Powtarzam po raz trzeci, że brzytwa Ockhama służy do wybierania bardziej prawdopodobnych wyjaśnień jakiegoś zjawiska XD

Przyjąłem. Miałem nadzieję, że jest to wystarczająco czytelny skrót myślowy.

 

Proszę bardzo – "Drakula".

 

Dobry przykład. A to też fantasy? Myślałem, że opowieść grozy albo horror.

 

A co ma jedno do drugiego? Przecież to nie obcy manipuluje załogą Nostromo

Manipulacja jest ważnym przekazem filmu, ukrytym pod warstwą rozrywkową.

A tak w ogóle, Oblatywaczu, bo nie daje mi to spokoju – uważasz za problem to, że jest tak mało rzeczy, które Ci się podobają, czy to, że jest tyle rzeczy, które Tobie się nie podobają, a innym tak?

Odpowiem Ci wymijająco tak: przejrzałem dzisiaj Rękopis znaleziony w smoczej jaskini.

Mocna rzecz!

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

 

 

Zanais,

No jeden Obcy, tak jak możesz dać jednego doppelgangera czy jednego wampira.

Tak, ale dać do świata, który jest realistyczny. Jeśli świat jest sztucznie wykreowany, stworzony, spreparowany, zamieszkany potencjalnie przez wszystkie istoty, które autorowi przyjdą do głowy, to żadne straszydło nie jest straszne. Załoga statku Nostromo wraca z długotrwałej roboty, to są ludzie z krwi i kości. Gdyby to byli – no nie wiem – hobbici, to byłaby to już dla mnie niepotrzebna i niewiele wnosząca do fabuły abstrakcja. Nie potrafię się wczuć w hobbita i nie wierzę, że ktoś potrafi. W człowieka – tak.

założenie Matrixa można zrealizować znacznie bardziej przyziemnie

Matrix to wbrew pozorom świat realistyczny. Fakt, że kolejne części były coraz bardziej naciągane.

Obcy to kalka ze wspomnianego wcześniej Demeter

Nie zgodzę się. Dracula działa na własny rachunek. Załoga Nostromo jest manipulowana. Jasne, że sama podróż z potworem na pokładzie jest podobna, powtarza się też w którejś części Jurassic Park.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

Zanais,

Jakikolwiek potwór

Ale w fantasy potworów jest na pęczki, a tu jest tylko jeden Obcy i dlatego właśnie może być istotny. Dlatego pisałem, że nie trzeba mnożyć bytów bez potrzeby.

po co ktoś miałby więzić ludzi w magicznym śnie

 

Po to, żeby byli posłuszni i nieświadomi systemu. Jest w Matriksie rozrywka, ale jest też przekaz /znowu Orwell się kłania/.

 

Ślimaku,

Nie odrzucam przypuszczenia, że w pewnych gatunkach literackich, choćby ze względu na przejściową modę, częściej niż w innych powstają utwory składające się z utartych klisz, nieadekwatne do poziomu ambitnego dorosłego odbiorcy.

jest to kwestia słabości autorów, nie zaś wad konwencji

To jest splot mody na konwencję, popytu i podaży. Pisarz idzie za wydawcą, wydawca za czytelnikiem, czytelnik za modą, moda za krytyką, krytyka za pisarzem, słaby pisarz za wzorami, a wzory narzuca wydawca. Uprościłem, wiem.

ustalić, które z nich jest wybitniejszym dziełem…

Nie mam takich wątpliwości.

 

Tarnino,

Matrix. Fantastyka?

Fantastyka. Ale nie o funkcji mózgu, tylko o tym, że pozwalamy naszym tworom nad sobą panować (i o paru innych rzeczach

Nie zgadzam się. Chodzi tam dokładnie o pracę i funkcje mózgu /i parę innych spraw, ok/.

Gdybyś, powiedzmy, miał napisać o fotosyntezie?

Nie jestem pisarzem, ale temat całkiem ciekawy. Widzę duże możliwości – genetyka, łączenie świata roślin ze zwierzętami i człowiekiem, walka o światło między państwami itd.  Fabuła – czy byłaby jakimś większym problemem?

ale to nie tyle wina gatunku, ile właśnie tej przejściowej mody.

Też mam nadzieję, że przejściowej.

 

SNDWLKR,

Wystarczy zastąpić maszyny złymi bóstwami i proszę.

Tak, tylko maszyny istnieją i ich błędy mogą spowodować np. katastrofę albo odpalić rakiety na inny kontynent. Nad SI głowią się mądrzejsi ode mnie i wiele wskazuje, że może się to kiedyś wymknąć spod kontroli.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

 

 

Tarnino,

O funkcji mózgu może napisać tylko artykuł naukowy.

Jeśli ktoś ma hipotezę na temat funkcji mózgu i chce o niej pospekulować, wyklarować to i owo, robi to w dyskusji z kolegami. Ale opowiadania z tego nie będzie, bo mózg to trochę czarna skrzynka – to, jak dokładnie funkcjonuje, nie ma specjalnego znaczenia w życiu codziennym.

Naprawdę nie wiem, co mam na to odpowiedzieć… 

Może jednym słowem - Matrix. Fantastyka?

coraz mniej rozumiem, czym Twoim zdaniem w ogóle jest fabuła

Ciągiem wydarzeń w świecie przedstawionym, normalnie.

co może być tematem – otóż funkcja mózgu nie może

I znowu nie wiem, co napisać…

dobra rozrywka ma wartość

Tak jest. Lubię oglądać, jak Godzilla wychodzi z wody i demoluje /ale tylko japońskie oryginały/, Star Wars, a pamiętam jeszcze Kosmos 1999. 

Nowymi treściami miałoby być… co właściwie?

Dam jeszcze przykład filmowy: Obcy – ósmy pasażer Nostromo.

SF, przyszłość, transportowiec, rutyna, sygnał, lądowanie poza programem. Chyba wszyscy oglądali, więc nie opowiadam szczegółowo. Walka o życie. Nastrój grozy. Wnętrza statku jak lochy. Konfrontacja z nieznanym. Horror.

Co sprawia, że ten film wykracza poza rozrywkę? Jest z tradycji Orwella. Bohaterowie są pionkami w grze. Mają wykonać brudną robotę i przywieźć na Ziemię eksperymentalny organizm, wyhodowany na potrzeby armii. Za jaką cenę? Za każdą, nawet własnego życia. Są oszukiwani, do końca. To, że Ripley przeżyła, zawdzięcza zdecydowaniu, szczęściu i… scenarzyście. No cóż, nie każdą postać warto zaraz uśmiercać:)

Jakby to miało wyglądać w konwencji fantasy? Dobrze, nie będę się znęcał:)

 

Zanais,

SF masz również rozrywkowe, np space opery

Tak, ale wolę dla rozrywki dobry horror /ładna rozrywka!/.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

 

 

Zanais, wiadomo, że od archetypów i schematów nie uciekniemy. Prawie(?) zawsze będzie to walka dobra ze złem, wędrówka, inicjacja, wtajemniczenie, miłość, śmierć itd. Są to po prostu wielkie tematy literatury i tak już pewnie zostanie. Można je podejmować na różne sposoby: realistycznie, alegorycznie, metaforycznie, fantastycznie; można wreszcie łączyć te sposoby w różnych proporcjach. Nic nowego.

Mam tylko wątpliwości, czy jeśli stare schematy ubierzemy np. w szaty średniowiecza /albo krainy stworzonej na jego podstawie/ i mrugniemy porozumiewawczo do czytelnika, to powstanie coś innego, o większym potencjale.

Doceniam rozrywkę – żeby nie było. Lubię filmy Marvela. HP czytałem i obejrzałem parę razy. Tolkien – czytałem i oglądałem również wielokrotnie. Gra o tron – nie widzę tam fantastyki. Dużo obyczajówki, walka o władzę, średniowiecze na sterydach fantasy. Pewnie, że można przeczytać i obejrzeć /lepiej/. Na okładce: pisarz, dzieło, kontynuator Tolkiena i w ogóle. Narnia – no nie, nawet dla rozrywki.

Horror – inna bajka. Jako rozrywka – ok. Oglądam dość często. Trudno o dobre horrory.

To wszystko napisałem o rozrywce. Jest potrzebna.

Problem – literatura może dać więcej, niż rozrywkę.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

 

 

 

dogsdumpling, trudno się z Tobą nie zgodzić. Bez określenia ram do niczego rosądnego się nie dojdzie. Nie przeczytamy wszystkiego. Nie porównamy ze sobą. Trzeba by założyć Instytut Badawczy:)

Robię więc /z udziałem szanownych dyskutantów/ tylko to, co mogę: opieram się na prywatnej opinii.

Pozdrawiam serdecznie:)

Zanais, co do mitologicznych opowieści z różnych kultur, byłbym ostrożny. Dzisiaj i dla nas nie mają sensu religijnego, ale dla ich twórców? Zawsze miałem z tym problem.

Umysłowe płycizny… Może trochę przesadziłem, więc inaczej – fabuły oparte na dość przewidywalnych schematach, które tworzono przez wieki, ubarwione dla niepoznaki magią, odmiennymi istotami itp. Niewiele tam nowych treści. 

Opowiadać w ten sposób umiał – może nawet lepiej – nasz Sienkiewicz w Trylogii.

Czy jest coś złego w wielu tomach? W naszych czasach pachnie to komercją. I dalej: czy jest coś złego w komercji? To zależy, z czyjego punktu widzenia.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

Zanais

Mówisz za siebie.

Tylko i wyłącznie.

Wydaje się bardzo wiele ambitnej literatury, nienastawionej na wielki zysk.

 

Bardzo chciałbym się z Tobą zgodzić.

A powieść fantasy w naszym świecie to już ok?

A dużo ich znasz?

skaldowie śpiewali o bogach, Inuici opisywali krainę pod morzem, a Grecy wymyślali przygody w Hadesie

I tu doszliśmy do kolejnego, jeszcze większego tematu: była to jeszcze religia czy już literatura?

 

Arnubisie

Fantasy nie jest dla ciebie i o to rozbija się cała dyskusja.

F nie jest dla mnie – zgoda, bo oczekuję od fantastyki czegoś więcej, niż rozrywki, epickich opowieści w wielu tomach i manewrowania po umysłowych płyciznach. Wiem, nie znam się, nie czytałem tego, co wartościowe i w ogóle… Co tam Tolkien, Narnia, Sapkowski, Harry Potter, Gra o tron – to przecież tylko taki pop! Są oprócz niego naprawdę wartościowe rzeczy, tylko nie chciało mi się po nie sięgnąć. Mam rację?

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

Zanais,

Ten ostrzegał, tamten opisał totalitaryzm, czy system oparty na konsumpcji. I co? I nic. Broń atomowa jest nadal, totalitaryzmy mają się dobrze, kontaktu nie nawiązaliśmy, a oszustwa i konsumpcjonizm kwitną. Gdzie ta wielkość ambitnej literatury?

Na przykład w tym, że mamy świadomość tych problemów. Często tak głęboko utrwaloną, że nie pamiętamy, skąd się wzięła.

można połączyć sztukę z prostą potrzebą zarobku

Przekonaj wydawców:)

 

Tarnino,

Bo nie da się opowiadać dwóch bajek jednocześnie – trzeba się na coś zdecydować i dopiero wtedy można opowiedzieć dobrze tę właściwą.

Hę? A co to ma do określonej konwencji i do głębszych treści? Zresztą – owszem, da się. Na tym polega alegoria (ale nie tylko).

Nie stosowałbym alegorii tam, gdzie jej nie potrzeba – utrudnia zrozumienie tekstu. Po co?

Dlaczego ten autor chce pisać o odkrywcy funkcji mózgu? Bo gdyby chciał pisać o faktycznie odkrytej funkcji, to by nie była literatura piękna, tylko artykuł naukowy – a on chce napisać opowiadanie, tak? To czemu właśnie o tym odkrywcy? Co takiego chce przekazać za pomocą odkrywcy?

Chce pisać, bo ma taki właśnie pomysł. Jaki artykuł naukowy?

Czemu o odkrywcy? A czemu nie?

Co chce przekazać? Ciekawą, dobrze napisaną fabułę na podstawie hipotezy, np. związanej z hipnozą, telepatią, siecią ludzkich mózgów zmieniających świat materii. Głupie? Może i głupie – to tylko przykład.

Więc – ów pisarz miałby zrezygnować ze współczesnej /lub przyszłej/ terminologii i technologii, przenieść bohatera za siódmą górę i otoczyć fikcyjnymi istotami oraz magią? Mógłby tak oczywiście zrobić, gdyby chciał, tylko po co? Budynek jest gotowy, windy działają, są wszystkie instalacje, parking i nawet piękny widok na zalesione wzgórza – ale nie, dobudujmy błyszczącą iglicę, najlepiej siedemnastokątną i stojącą na swoim ostrzu. Coś mi to przypomina.

próbujesz traktować świat przedstawiony jako coś w rodzaju fotografii

Byłby to realizm, ja piszę o fantastyce.

 fotografia jakoś nie usunęła w cień malarstwa, nie? Dlaczego?

Bo obraz jest niepowtarzalny, jednostkowy, a nie dlatego, że musi przedstawiać fantastyczne światy.

Kwestia snobizmu /czytaj: pieniędzy/ pewnych środowisk też ma swoje znaczenie. Inwestycja… i jeszcze jest w dobrym tonie.

realny świat jest skomplikowany

Tak, i dlatego ponownie Ockham się kłania. W literaturze także.

powieść nie jest wykładem o kwestiach naukowych

Oczywiście, że nie jest. Czy nie może z nich korzystać?

Frankenstein nie jest o "wynikach teorii badań mózgu"

Oczywiście, że nie jest. Dałem przykład fabuły o naukowcu.

Chyba, że będziemy go rozumieć bardzo szeroko, uwzględniając również niewyjaśnione zjawiska, zagadkę egzystencji, naszą niewiedzę na temat Wszechświata, działanie mózgu i wiele innych problemów.

A co tu próbujesz powiedzieć, nawet nie zgaduję.

Próbuję powiedzieć, że liczba tematów dla powieści fantastycznej, bazującej na realizmie i nie potrzebującej stwarzania światów fantasy jest praktycznie niewyczerpana.

Jest takie powiedzenie: wozić drzewo do lasu. Można wozić? Można.

Tylko po co?

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

Zanais

Czy malarze, rzeźbiarze, poeci, nie tworzyli przypadkiem dzieł na zamówienie, a jednak tworzyli sztukę?

Różnie bywało z tą sztuką. Jeśli mecenas za bardzo się nie wtrącał, miał wyrobiony gust i dawał twórcy wolną rękę, sztuka rzeczywiście powstawała. Myślisz, że wydawnictwa w naszych czasach przypominają takiego kogoś?

Która książka zmieniła sposób myślenia całych mas?

Nie napisałem, że całych mas. Takiej nie znam. Znam za to inne – Wells ostrzegał przed bronią atomową w 1914! (powieść The World Set Free), Orwell opisał doskonały totalitaryzm, Solaris rozwiewa złudzenia na temat kontaktu, Limes inferior to ostrzeżenie przed systemem opartym na oszustwie i konsumpcjonizmie. Mogę wyliczać dalej, było tych pozycji więcej.

Poza Wellsem, który u nas nie był znany, pozostałe książki wywarły wpływ na moje pokolenie i otworzyły nam oczy na sprawy, które były ważne. Czy to nie była jednocześnie rozrywka? Zapewniam, że była!

Dlaczego nie wystarczy napisać to i to o nowej funkcji mózgu? Po co w ogóle Ci postacie? Wystarczy zwykły suchy tekst informacyjny.

Jaka więc rola tych wszystkich elementów, które tworzą powieść?

Atrakcyjność.

A czego nauczy mnie książka, w której grupa naukowców gada o nowej funkcji mózgu?

Widzę, że nie dopuszczasz myśli, że pisarz może stworzyć fabułę, posługując się postacią (szalonego) naukowca i wykorzystując np. wyniki nowych teorii badań mózgu. Przecież to klasyka gatunku! O czym jest Frankenstein? Stąd prosta droga do eksperymentów na ludziach, eugeniki, klonowania. Czy sądzisz, że nie można przedstawić takich problemów i zagrożeń w formie ciekawej, wciągającej i zaskakującej fantastyki? Do czego tu potrzebne jest fantasy ze swoimi rekwizytami?

One są według Ciebie z automatu lepsze niż fantasy? ;)

Nie są lepsze. W obu gatunkach mało jest dobrych rzeczy, niestety.

 

dogsdumpling,

im gatunek popularniejszy, tym więcej w nim słabszych rzeczy się ukazuje. Bo jest popyt, więc i piszący, i wydawcy w to idą

Zgadzam się. Tak to właśnie wygląda.

 

Poza tym literatura cały czas odnosi się do rzeczywistości – tyle że do różnych jej obszarów. Jedni robią to z pomocą smoków, inni realizmu. 

A tu już nie jestem taki pewny, czy smoki mają się odnosić do rzeczywistości. Jasne, zawsze można je jakoś próbować dopasować w interpretacji, ale mnie to nie przekonuje.

Druga sprawa: nie uważam, że przeciwieństwem fantasy jest realizm. Chyba, że będziemy go rozumieć bardzo szeroko, uwzględniając również niewyjaśnione zjawiska, zagadkę egzystencji, naszą niewiedzę na temat Wszechświata, działanie mózgu i wiele innych problemów.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

Zanais,

Nie potrzebuję mamrotania o problemach współczesnego świata – gdy szukam takich treści, otwieram pierwszą lepszą gazetę publicystyczną.

Czyli jeśli otwierasz powieść, to czego w niej szukasz? Tylko rozrywki?

Wchodzenie oknem zamiast drzwiami to jedna z wielkich zalet fantastyki.

Są budynki, do których nie wejdzie się oknem, bo ich nie mają. Często nawet drzwiami trudno się tam wślizgnąć.

Każda grupa docelowa ma swoje wymagania, a pisarz powinien na nie zwracać uwagę. Jasne, możesz pisać ambitne dzieła, które przeczyta pięć krytyków na krzyż, możesz też pisać coś, co da ci sukces komercyjny i przyniesie ludziom mnóstwo zabawy? Żadna z tych opcji nie jest lepsza od drugiej.

Wybór należy do pisarza. No cóż, jeśli chce zarobić, musi pisać tak, żeby sprzedać swoją pracę. Samo życie. Zawód. Rzemiosło. Sztuka?

jeśli ktoś napisze jakieś przewidywania, które zupełnie się nie sprawdzą, ich sens będzie taki, jak opisywanie mentalności elfów

A jeśli jednak się sprawdzą, chociaż częściowo, zmienią coś w ludzkim myśleniu, przyczynią się do czegoś dobrego, zapobiegną niebezpieczeństwu, to co wtedy z elfami?

zachowanie elfów, które żyją tysiące lat, też możemy przewidywać na podstawie psychologii

Dobre!

Chcesz opowieści zaangażowanych, ambitnych, opierających się na tym, co jest, ale próbujących przewidzieć, co będzie.

Tak, bo wiem, że są możliwe, a że trudno je napisać – fakt. Pisanie w ogóle jakoś tak potaniało.

Ten autor fantasy o krasnoludach i elfach chce napisać właśnie o tym. Ma do tego prawo, a czytelnicy mają prawo wybrać taką właśnie opowieść. Nie ma tu nic infantylnego. Podaż i popyt.

Ma pełne prawo i jego czytelnicy również. Tak, jak ja mam prawo uważać to za infantylne.

 

Arnubisie,

A tak poważnie, u Sapka problem elfów jest tłem

Też tak myślę, dlatego nie podejrzewam tych opowieści o jakieś głębsze treści.

Ale to jest hmmm, krzywdzące założenie. Wręcz przeciwnie, to że tego typu problemy pojawiają się w literaturze rozrywkowej jest tylko plusem – zapewniam Cię, że w ten sposób przesłanie może trafić do znacznie większej liczby odbiorców (pytanie jak oni je odbiorą, ale to już ich sprawa) niż ten wspominany, suchy reportaż. Poza tym w ogóle zestawianie albo-albo jest tutaj błędnym podejściem

Zestawienie powieść fantasy – reportaż faktycznie nie jest dobre, bo to jednak dwa światy. 

Czy ewentualne przesłanie trafi dzięki literaturze rozrywkowej do większej liczby odbiorców? Nie byłbym taki pewien, chociaż nie można tego wykluczyć. A może nie wszystko jest dla wszystkich?

 

Tarnino,

Na początku dwa razy dlaczego? Bo nie da się opowiadać dwóch bajek jednocześnie – trzeba się na coś zdecydować i dopiero wtedy można opowiedzieć dobrze tę właściwą.

Załóżmy, że pisarz chce przedstawić w fabule uczonego, badacza, odkrywcę nowej, nieznanej dotąd funkcji mózgu. Powinien zrobić z niego maga, czarnoksiężnika, druida, cholera wie kogo? A nie prościej, bez budowania sztucznych pięter, pozwolić mu być po prostu zwykłym naukowcem? Za proste?

Socjo – muszą być elfy? A co wiesz o elfach? To, co stworzy autor.

Człowiek jest na tyle skomplikowaną postacią, że dodawanie mu bajkowego otoczenia może tylko skomplikować opowiadanie. Tajemnic nigdy nie brakowało, dziwne zjawiska otaczają nas od tysiącleci. Nauka dokłada co roku swoje rewelacje, które trudno pojąć. Więc co? Wzywamy smoki, krasnale i elfy, bo takie są pocieszne i jeszcze mogą nas wiele nauczyć! Nie dość, że niosą ze sobą prawdziwą głębię, to jeszcze mogą nas rozbawić. Dwa w jednym. Kłania się Ockham.

A jednorożec nie kojarzy mi się z koniem, tylko z różowymi plecakami dla dziewczynek w supermarkecie. Nic na to nie poradzę.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

Zanais,

konwencja dopuszcza wszystko

Określona konwencja przyjmie tylko określone treści.

A tak poważnie, u Sapka problem elfów jest tłem

Też tak myślę, dlatego nie podejrzewam tych opowieści o jakieś głębsze treści.

Fantasy może przedstawić każdy problem, który przedstawi sf czy cokolwiek innego.

Nie zgadzam się. Są tematy, gdzie sobie nie poradzi – np. współczesnej i przyszłej technologii, socjologii, działania mózgu, badań kosmosu itp.

Owszem, zdolny pisarz F mógłby zapewne coś w tej dziedzinie osiągnąć, ale byłaby to okrężna droga i wchodzenie oknem tam, gdzie można wejść po prostu drzwiami.

A znasz bajki Ezopa? Czy zamiast zwierzątek nie można by dać ludzi? Żółw i zając – kulawy i sprinter? Dlaczego więc mamy zwierzątka? Bo są atrakcyjniejsze. Ludzie chcą czytać o elfach, krasnoludach, smokach i innym tałatajstwie, tak samo, jak przed wiekami słuchali o bogach, herosach, wężach morskich i innym tałatajstwie. No zwykli ludzie są z czasem po prostu nudni :P

Żółw i zając akurat są znane ludziom, ich główne cechy tkwią w naszych głowach od niepamiętnych czasów. Czy są atrakcyjniejsze od ludzi? Dla mnie nie są, jako jednowymiarowe, czyli płaskie i schematyczne. Mają jednak przynajmniej ustalone w naszej pamięci gatunkowej miejsce.

A elfy? Co o nich wiemy? Jeśli są tylko częścią rozrywki, to musimy wrócić do początku dyskusji.

 

Tarnino,

konwencja jest językiem

Co najwyżej język zależy od konwencji.

Autor może wcale nie chcieć pisać elaboratu o prześladowaniach kogokolwiek, ale tylko o tym napomknąć.

Jasna sprawa. Ma do tego święte prawo.

Czy to dziwne, że dobrze się bawię, czytając o kimś, kto żyje w zupełnie innych warunkach i przeżywa coś, czego ja nigdy nie przeżyję? Powiedzmy, o elfie? XD)

Nie, nie ma w tym niczego dziwnego. Trzeba mieć poczucie humoru i dystans, śmiać się i bawić, byle nie zapomnieć, że są jeszcze inne tematy. I wcale nie chodzi mi o jakieś cierpiętnictwo, posłannictwo, czy inne -ictwo.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

 

 

 

No to po kolei.

 

Tarnino,

Sęk w tym, że swoje prywatne zdanie podajesz jako obowiązującą definicję.

Moje prywatne zdanie nie ma tu nic do rzeczy! Zadałem tylko na początku kilka pytań. Wyobraźcie sobie, że ktoś jest wielbicielem i znawcą fantasy. Czy ów ktoś nie może dostrzegać infantylizacji ulubionego gatunku fantastyki? Myślę, że wiele osób mogłoby być zaskoczonych jego opinią.

 

I teraz mogę spróbować zaproponować jakieś kryteria (na razie tylko kryteria):

 

Utwór fantastyczny to taki, w którego świecie przedstawionym:

* obowiązują inne prawa fizyki, niż w świecie realnym, lub

* istnieją byty/zjawiska, których w świecie realnym nie znamy

Dla mnie te kryteria nie są wystarczające. Znajdzie się tu np. Makbet, a nie znajdzie Test lub Patrol Lema, nie mówiąc już o 1984, postapo czy socjo. Nawet u Sienkiewicza Horpyna wróży, a Bohun traktuje to poważnie.

Tarnino, z zestawionych przez Ciebie teorii i definicji w zasadzie trudno złożyć coś, co określiłoby w miarę trafnie ramy fantastyki. Czy to w ogóle wykonalne? Trudna sprawa.

Pisarze nie są bardziej odpowiedzialni za przyszłość niż cała reszta.

Kiedyś może bardziej się poczuwali. Wiem, już nic nie mówię. Był taki wiersz Różewicza, Zdjęcie ciężaru, co prawda o poetach…

najgorsi są ludzie, którzy się właśnie z tą “odpowiedzialnością” obnoszą

A jeśli się nie obnoszą?

 

Zanais,

Fabuła, świat i bohaterowie są nierozerwalnie ze sobą połączeni, a przynajmniej powinni być. Jakiekolwiek zmiany wymuszają zmiany w całej historii, więc zmiana czasów, miejsca, technologii i mentalności całkowicie wypaczy historię.

Trudno z tym zdaniem polemizować, to jest prawda. Ale spróbuj popatrzeć inaczej: co jest najpierw? Czy fabuła, czy czasy, czy technologia, czy problematyka, czy od razu wszystko, bo… konwencja nie dopuści pewnych rozwiązań?

czym różni się sprawa prześladowań elfów u Sapka od reportażu o prześladowaniach mniejszości?

I to jest ważne pytanie! Być może nawet kluczowe dla całej dyskusji.

 

Mogę przyjąć, że Sapkowski posłużył się elfami, aby poruszyć bardziej realne kwestie. Nie mam z tym problemu. Ale dlaczego właściwie miałby to robić? Gdyby żył w państwie totalitarnym, może chciałby w ten sposób przechytrzyć cenzurę. Raczej nie.

No więc, dlaczego? Czyżby losy elfów lepiej nadawały się do do przedstawienia ludzkich perypetii i nieszczęść, niż losy ludzi? Tego, niestety, nie rozumiem.

 

SNDWLKR, to żaden manifest, tylko takie tam luźne pomysły.

Tarnina wyraziła takie życzeniesmiley, więc nie mogłem Jej zawieść.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

Tarnino, żeby Ci odpisać, muszę to wszystko:

a/ przeczytać

b/ zrozumieć

c/zapisać 

d/ kliknąć gotowe.

Tylko ostatnią czynność opanowałem w stopniu dostatecznym.

Pozdrawiam serdecznie:)

Arnubisie, dzięki za długi i rzeczowy komentarz.

Zakładam, że większość czytelników fantastykę postrzega bardzo prosto: do fantastyki zaliczamy te utwory, w których występują elementy fantastyczne (to jest – niewystępujące w rzeczywistym świecie). I tyle, bez żadnych dodatkowych obostrzeń i zbędnie narzuconych zasad.

Może tak być. Jest to jednak ogromna literatura – zaczynając od Homera, przez średniowiecze, romantyzm, aż do XX wieku, nie licząc nawet folkloru z całego świata. Ja zawsze mam dodatkowo problem z tekstami religijnymi…

utwory fantastyczne mogą występować w każdym gatunku – możesz mieć powieści przygodowe, komedie, kryminały, romanse, cokolwiek

Tu na pewno się zgadzamy.

twoje założenia, takie jak to że fantastyka nie powinna tworzyć nowych światów, uważam za skrajnie irracjonalne

Chodzi mi o to, żeby nie nadużywać tej możliwości tam, gdzie tradycyjny świat byłby wystarczająco czytelny dla fabuły.

Ale ty najwyraźniej rozciągasz definicję swojego typu fantastyki na całą fantastykę i jesteś wyraźnie rozczarowany (rozgoryczony?), że większość fantastyki się w tę definicję nie wpisuje. No nie wpisuje, bo nigdy nie miało.

Może i masz rację. Jeśli jestem rzeczywiście rozgoryczony, to tym, że widzę ucieczkę od podejmowania przez pisarzy odpowiedzialności za przyszłość. Wiem, wiem, brzmi to bardzo słabo i jakoś tak nieświeżo…

Pozdrawiam serdecznie:)

 

Arnubisie, te pięć punktów nie jest tematem felietonu, a napisałem je tylko na życzenie Tarniny.

Można /i pewnie trzeba/ się z nimi nie zgadzać; w końcu to moje prywatne zdanie.

 

Piszesz:

podane przez ciebie tezy nijak nie pokrywają się z tym, jak większość czytelników postrzega fantastykę.

Jeśli tak, to jak większość czytelników postrzega fantastykę?

 

Pozdrawiam serdecznie:)

wilku-zimowy, zgadzam się co do pisarzy znakomitych, ale już niekoniecznie wtedy, gdy ci trochę słabsi ugrzęzną na dłużej w pewnej stylistyce.

Zanais,

Uwielbienie dla pseudośredniowiecza wynika też, tak myślę,  z naszego kręgu kulturowego. Cała Europa Zachodnia to rycerstwo, król Artur, etos rycerski, masa legend z tego okresu. Każdy kojarzy średniowiecze, wie, o co chodzi, więc pisarz nie musi bawić się w “ustawianie” nowego świata i estetyki.

To jest ciekawy punkt widzenia, przemawia do mnie jako argument.

 

Tarnino, s p e c j a l n i e   d l a   C i e b i e /jak podrywacz, to podrywaczheart/ spróbuję napisać, jak wyobrażam sobie fantastykę. Utwór taki:

 

1/ powinien diagnozować realny, współczesny świat pod kątem tego, co może się dopiero wydarzyć;

2/ nie powinien być tylko czczą rozrywką;

3/ powinien być realistyczny do bólu, ale uwzględniać zjawiska, których nie da się wytłumaczyć;

4/ powinien zaskakiwać czytelnika interpretacją spraw na pozór oczywistych;

5/ powinien korzystać z nauki, natury i  kultury, a niekoniecznie zaraz tworzyć nowe światy.

 

Za dużo tego powinien, ale nie o to w końcu chodziło.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

 

 

Tarnino, przede wszystkim muszę napisać, że jestem pod wrażeniem Twojego wkładu w tę dyskusję!

 

A teraz:

 

A może zacznijmy od pieca i spytajmy, co Ty właściwie rozumiesz przez fantastykę?

 

Dobre pytanie, ale żeby odpowiedzieć, musiałbym pisać do porannych zórz. Może przyjmijmy dla uproszczenia, że to, co znaczna większość czytelników.

Tak.

Ale co "tak"?

To znaczy, że się zgadzam.

    Tak, ale w naszej skali zjawiska są dostępne poznaniu, a więc mogą być podstawą świata przedstawionego.

Mmm, a takie niedostępne nie mogą być?

Mogą, ale opisanie tego będzie na granicy wykonalności. Może komuś wybitnemu raz na długi czas się uda, lecz nawet solidni średniacy wśród pisarzy albo wpadną w koleiny, albo polegną.

Dziękuję!

Za co mi dziękujesz, nie mam pojęcia.

Podziękowałem Ci za przypomnienie rzeczownika zdziecinnienie:)

Nie ma porozumienia bez konwencji.

Pełna zgoda. Zastanawiam się tylko, dlaczego taka, a nie inna zyskała popularność. I tutaj odpowiadasz:

Możliwe, że to sprawa zupełnego przypadku. Możliwe, że coś w tych konkretnych motywach odpowiada ludzkiemu aparatowi poznawczemu albo poczuciu estetyki.

I na koniec:

Zanim się odpowie na pytania, trzeba najpierw wyjaśnić, o co właściwie nas pytają.

Tarnino, szczerze podziwiam nie tylko Twoją pracowitość i wiedzę, ale i poczucie humoru:)

 

Pozdrawiam Cię serdecznie!

 

 

Dziękuję za odpowiedź. Czyli – wolność, kreacja na wielu polach, łatwość poruszania pewnych tematów. Film obejrzę, jak nadrobię zaległości.

Pozdrawiam Cię serdecznie:)

piotrze_jbk, swoim komentarzem u mnie przypomniałeś mi o tym opowiadaniu. Przeczytałem je parę dni temu, ale zapomniałem o skomentowaniu.

Fabułę uważam za ciekawą i wciągającą. Czyta się bardzo dobrze, a zwrot akcji jest nieoczekiwany. Przemiana bohatera też wypada przekonująco pod względem psychologicznym. Piszesz sprawnie – czegóż chcieć więcej?

Korzystając z okazji, muszę jednak zapytać o pewną sprawę. Umieściłem tu niedawno felieton, w którym zastanawiam się – między innymi – nad powodem, który sprawia, że pisarze wykorzystują często konwencję fantasy. Nie ukrywam, że nie darzę jej zbytnią sympatią i w związku z tym chciałbym zapytać: dlaczego?

Są tu u Ciebie Cztery Twarze, jest magiczny medalion i bohater w – powiedzmy – średniowiecznych realiach, który dostaje drugą szansę i jest na tyle mądry, żeby z niej skorzystać. Są barwne, plastyczne opisy, pojedynek, elementy religii, magii – wszystko przemyślane i naprawdę dobrze napisane.

I tu moje pytanie. Czy ta właśnie konwencja była Ci potrzebna, czy może jesteś do niej przywiązany, lubisz ją albo po prostu czujesz, że tak to ma wyglądać? Zdaję sobie sprawę z tego, że być może wtrącam się w nie swoje sprawy, ale naprawdę jestem ciekawy.

Jeśli wkurzyła Cię ta moja pisanina, w zupełności rozumiem i przyjmę to z godnością:)

Pozdrawiam serdecznie:)

Ślimaku, miało być jasno tym razem. Bez selekcji rzeczywiście trudniej byłoby zrozumieć.

Co do pokazania ofiar – myślałem nad tym, ale ostatecznie została Tablica Mendelejewa i stan skupienia. Resztę pozostawiłem wyobraźni czytelnika. Kim są przybysze? Przybyszem jest każde coś, które się do nas zbliży. Znając nasze ziemskie instynkty, nie jestem optymistą: najpierw kontakt, potem wnikliwe badania i analizy, a potem korzyści. Można ten mój pomysł odnieść też do całkiem już ziemskiej walki o dominację cywilizacyjną nad przybyszami z innych kontynentów.

piotrze_jbk, nieludzki system dla nieludzi, tak, właśnie o to mi chodziło. Rampa – nawet myślałem nad takim tytułem, ale byłoby może zbyt konkretnie.

Czy mogłoby powstać takie opowiadanie? Chyba tak, ale ja go nie napiszę, bo najnormalniej w świecie nie potrafię pisać opowiadań /czego bardzo żałuję/.

 

Ślimaku i piotrze_jbk: obydwaj użyliście słowa groza i to był dla mnie oczekiwany komentarz. Dzięki!

Pozdrawiam Was serdecznie:)

Czasem trzeba go przywołać do porządku. Niemiecki z kilku powodów dobrze się nadaje; czasem w ogóle podejrzewam, że mózg może być Niemcem:) Te wszystkie śnięcia, świty, świtania i światłe światy nie zawsze wystarczają, żeby się wyłączył jak śnięta ryba.

Pozdrawiam:)

Finklo, dziękuję za przeczytanie i komentarz. Ponieważ jesteś kolejną osobą, która zgłosiła niezrozumienie j. niemieckiego, postanowiłem w końcu dodać przekład. W czasach tłumaczy internetowych miałem tego nie robić, ale ok. 

 

Chcesz ze mną tańczyć? Zatańcz, mózgu!

Tańcz, chuju! /po niemiecku nawet się rymuje, co akurat bardzo mi się podoba/.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

 

kam_mod, dziękuję za podpowiedzi. Przyjrzę się tym antologiom.

 

Zanais, w trakcie tej dyskusji, poprzez pytania, które zadałem w felietonie, być może uda się wspólnie dojść do jakichś rozsądnych wniosków. Może niepotrzebnie padło słowo argumenty, bo nie zamierzałem przeprowadzać dowodu.

Myślę, że jako pierwszy odpowiedziałeś – przynajmniej częściowo – na moje pytania.

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

Tarnino!

Napisałeś w tonie cokolwiek alarmistycznym, że dostrzegasz Problem.

Tak.

owcoludzie!

Nie, tak bym nie napisał.

Zastosowałeś również słowa o dość mocnym pejoratywnym nacechowaniu.

Tak, najzupełniej celowo.

tonem proroka wołającego do ciemnego ludu

Nigdy bym się nie ośmielił.

niechęć autora do twórczej fantazji ("wyssanych z palca")

Nie do twórczej fantazji, tylko do przesady i uleganiu konwencji.

Ale dlaczego to ma świadczyć o wyższości bajki zwierzęcej (którą jest powieść Orwella) nad rasową fantastyką?

Dyskusja zeszła wcześniej na Folwark, podczas gdy 1984  jest powieścią o wiele wybitniejszą.

Czym, tak przy okazji, jest rasowa fantastyka?

/część druga poniżej/

 

kam_mod, Orwell nie pisał fantastyki? Huxley, Dick i paru innych autorów antyutopii – też? To kto tę fantastykę właściwie pisał?

W Twoim komentarzu znalazłem cenne wyrażenie: ambitna fantastyka z przesłaniem /…/ jako medium do mówienia o ważnych problemach. Podoba mi się.

Być może trudno białemu mężczyźnie odnaleźć się w rzeczywistości, w której mówi się głównie o problemach praw kobiet, rasizmie i emigracji?

Mógłbym to łatwo odwrócić i byłoby równie (nie)prawdziwe.

 

To mógł być naprawdę fajny temat felietonu, ale przez brak researchu, kompletny brak znajomości literatury młodszej niż trzydziestoletnia oraz podejście “kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów”, uważam jego lekturę za stratę czasu. Jesteś jak ten chłop, co chciał psa, wziął sobie kota i teraz narzeka, że ten kot nie szczeka. 

No cóż – jeśli uważasz jego lekturę za stratę czasu, nic mi do tego. Pozostałe wnioski na mój temat wyciągasz dość pochopnie, ale niech i tak będzie.

 

Zanais, nie zgadzasz się i szanuję Twoje zdanie. Czy znajdę argumenty? To nie jest właściwe pytanie:)

Powinno brzmieć: czy jeśli znajdę argumenty, zostaną one przyjęte?

 

Krokusie, po raz kolejny muszę lubić SF, jeśli mam zastrzeżenia do konwencji fantasy? Przypomina mi to Polskę i dwie partie na literę P. Albo – albo. Błąd! Ten felieton nie miał prowadzić do tak – wybacz – nieistotnych spraw. Wiadomo, że i SF może być infantylna i po prostu słaba ze swoimi rekwizytami. Zadałem po prostu pytanie, dlaczego wyobraźnia wielu pisarzy ucieka do pseudośredniowiecznej krainy, która akurat mnie kojarzy się cokolwiek niepoważnie, o ile literatura miałaby podejmować poważniejsze wyzwania.

 

wilku-zimowy, zgadzam się z pierwszą częścią.

Co do kółek – są i teraz znakomici pisarze, którzy mogliby stworzyć duże rzeczy, gdyby nie… konwencja. To, że młodzież czyta młodych – normalne!

 

Tarnino, przede wszystkim nie przejmuj się:

trochę mi głupio – człowiek otworzył przed nami serce, a my się wyżywamy

Z tym sercem to ryzykowna teza:)

 

wiele przewidywań tej książki się sprawdziło → to dobra fantastyka

Tak.

 

Połączoną z potępieniem twórczej fantazji

Nie.

słowa o wydźwięku ocennym ("poważnie", "infantylizacja", jeszcze rozstrzelone)

Tak. Ocennym? Jest takie słowo, poważnie?

Nauka cacy, fantazja be

Nie. Chodzi mi o diagnozę świata, a nauka może być – i bywa – niebezpieczna. Trzeba mieć fantazję, żeby to dobrze opisać.

nie mogę niczego powiedzieć na pewno o metafizycznej konstrukcji świata (właśnie dlatego, że do badania mam tylko ten świat, z jego wnętrza), ale wygląda na to, że jest on przygodny (mógłby być inny) i niedeterministyczny (pewne rzeczy są zdeterminowane, ale jako całość – nie jest deterministyczny), a więc immanentnie nieprzewidywalny

Tak, ale w naszej skali zjawiska są dostępne poznaniu, a więc mogą być podstawą świata przedstawionego. Nie piszemy traktatu, tylko powieść.

zdziecinnienie

Dziękuję!

prymitywny, bez głębszej myśli

Tak. We władzy konwencji.

 

Elementy fantastyczne, motywy, abstrakcje, poczucie estetyczne – tak, były, ale dlaczego akurat takie, jak w fantasy, zyskały popularność?

 

poczucie nie musi być prawdziwe… często nie jest

Nie musi, ale często jest.

 

 

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

 

 

 

Spróbuję odnieść się do Waszych komentarzy.

AP, cieszę się, że podzielasz mój punkt widzenia.

BarbarianCataphract, błędnie przypisujesz mi szczególne zamiłowanie do SF. Oprócz fantasy i SF jest wiele innych odmian fantastyki.

Nie przeczytałem, rzecz jasna, wszystkich książek. Ktoś przeczytał?

MrBrightside, czy to nostalgia? Może i tak, ale uwierz mi – mocno podbudowana wieloletnią obserwacją.

Corinn, nie chodzi mi jakoś szczególnie o SF.

Tarnino, nie napisałem, że smoki są lub nie są infantylne. Pytałem, czy dostrzegacie infantylizm, a przykłady użycia tego słowa można prześledzić w Korpusie Języka Polskiego, o czym z pewnością wiesz lepiej ode mnie.

Baśnie nie są infantylne – zgoda. Czyżbyś jednak stawiała znak równości między nimi a fantastyką?

 

literatura ma wiele innych funkcji poza mimesis, także rozrywkową, w której nie ma nic złego /…/,

ma wartość estetyczną i moralną

Oczywiście, literatura jako całość – zgadzam się z Tobą. My jednak dyskutujemy o pewnym jej odłamie, chyba że zrezygnujemy z wyodrębniania fantastyki.

Zastanawiam się tylko, w jakim celu przychodzisz nas nawracać na jedynie słuszną religię realizmu? Tu jest matecznik sekty fantastycznej i niekiedy składamy takich w ofierze Offlerowi.

Jedynie słuszną religię realizmu? Nie, napisałem zupełnie inaczej. Sprawdź, z łaski swojej.

W jakim celu przychodzę? Myślę, że w takim, jak i pozostali Użytkownicy. Nawracać? 

 

Co do cytatu z Zajdla, to można interpretować go bardzo różnie, zresztą tak, jak i zakończenie Limes inferior. Myślę, że była to ucieczka autora przed dopowiedzeniem pewnych przemyśleń do końca, ale to oczywiście tylko moja opinia.

 

Nie do końca rozumiem ostatni akapit Twojego komentarza, więc trudno mi się do niego odnieść.

 

SNDWLKR, czy ja napisałem, że nie należy używać wyobraźni? Zastanawia mnie tylko, dlaczego skupia się ona u wielu pisarzy na pseudośredniowiecznym świecie z jego rekwizytami. Poza tym, jak już pisałem wyżej, nie jestem szczególnym fanem SF.

Krokusie, Orwell nie pisał o gadających zwierzętach. Pisał o realnym świecie, bez tworzenia wyssanych z palca tworów i okoliczności, magii oraz wszelkich innych cudowności. Jeśli nie przekonuje Cię ten argument, to mogę tylko dodać, że po zmianie bohaterów na ludzi powstałaby powieść realistyczna, czego raczej nie dałoby się zrobić w przypadku utworu fantasy.

AdamieKB, nie byłbym aż takim pesymistą. Myślę, że literatura w ogóle od dawna jest niszową dziedziną sztuki, a jednak jakoś się trzyma. 

 

Pozdrawiam Was serdecznie.

Cześć. Pomysł z portalem jest ciekawy. Różne łańcuszki były już opisywane, ale portal jest ok.

Moim zdaniem przydałoby się rozbić tekst na więcej akapitów – łatwiej by się czytało.

Pozdrawiam:)

Ciekawe opowiadanie. Jest w nim coś z Powrotu z gwiazd, coś z Seksmisji i pewnie jeszcze innych rzeczy, których tak na szybko nie pamiętam. Jednostka i społeczeństwo, alienacja, ale tak naprawdę bohaterka również nie do końca odnajduje się w swoich czasach. W związku z tym zakończenie trochę zaskakuje. Język postaci miejscami bardzo ciekawy.

Chyba błąd gramatyczny:

Realia historyczne dotkniemy za miesiąc

Wkładasz – przykładasz?

Nadal wkładasz dużo wagi

Pozdrawiam serdecznie:)

Dziękuję:)

Bruce, niestety ma być będziesz… 

Gocho, to jest w zasadzie charakterystyka naszego gatunku, wynikająca z pewnych faktów, zarówno historycznych, jak i współczesnych. Myślę, że zwłaszcza jedno słowo powinno budzić bardzo złe skojarzenia.

Czy umielibyśmy być inni w zetknięciu z Przybyszami?

Pozdrawiam serdecznie /jak zawsze/, ale nie jest mi wcale do śmiechu. 

Cześć! Jak sobie zacząłem przypominać, to najpierw mi wyskoczył z głowy Herbert/Gintrowski ze starej kasety, a potem jeszcze sprawdzałem, no i znalazł się też Lem.

Widzę, że konsekwentnie piszesz opowieści biograficzne z elementem fantastycznym:) Specjalizacja!

Pozdrawiam serdecznie:)

Trochę za wysokie progi dla mnie na takie analizy rytmiczne, ale na pewno samo 7+6 nie daje rytmu, bo akcentowane sylaby mają swój porządek /albo nieporządek/. Nie jestem znawcą, ale po swojemu potrafię to usłyszeć. Już w Grecji używano stóp, które tworzyły pewne ciągi, dając rytm, ale o tym na pewno wiesz nie gorzej ode mnie.

Pozdrawiam:)

Ślimaku, czyli częściowo odgadłem sens, choć łatwo nie było.

Co do zgrzytania, to może akurat rymy mi tu nie przeszkadzają. Skrócony wers ostatni – też niekoniecznie.

 Ja zawsze najbardziej cenię płynność, sylaby akcentowane muszą się toczyć, może nie jak w Lokomotywie /Stoina/stacji/lokomo/tywa/ :) ,ale jednak. Tu u Ciebie jest mocno nieregularnie i to mi najbardziej przeszkadza. Rozumiem, że tekst nie był jakoś specjalnie dopracowany, tylko lekką ręką rzucony na pożarcie. No i cóż – trochę się broni, a trochę został pożarty:)

Pozdrawiam serdecznie:)

Przeczytałem tekst, przeczytałem powyższe komentarze i zacznę inaczej.

Mała, smutna Polka… , przed stu laty… – no dobrze, poprzedni bal u Wolanda, zaczynam szukać kobiety, spodziewam się imienia Małgorzata, czasy romantyzmu, no nie wiem, aluzja do Balu u Senatora?,  myślę o kochankach Nowosilcowa, żonie Konstantego, nawet Maryla mi przyszła do głowy, a może nie w Polsce, chociaż Polka – i tak się kręcę w kółko, bez odpowiedzi. A przydałaby się.

Druga sprawa – cierpienie królowej, słowo opłata - rozumiem, że za wolność tworzenia w systemie totalitarnym. W takim układzie byłoby ciekawe przebicie /jak w obwodach el./ między postacią literacką, a jej twórcą, czemu nie?

Nie jest to łatwy tekst.

Co do spraw formalnych – jasne, że są tu zgrzyty. Dla mnie ważniejszy jest jednak sens.

Pozdrawiam serdecznie:)

 

Bardzo pomysłowe opowiadanie. Byłem autentycznie zaciekawiony, jak to się skończy, co wcale nie jest takie oczywiste na tle innych przeczytanych przeze mnie tekstów. Opisałeś problemy determinizmu i wolnej woli, ale też wyjście poza nie:

Kiedy zaakceptujesz, że w momencie wygenerowania skryptu, całe twoje życie zostało już zdeterminowane, poczujesz niesamowitą ulgę. Wtedy przyszłość całkowicie otworzy przed tobą swoje wrota i uwierz mi, w pewien sposób, jest to oczyszczające doświadczenie.

Nie wiem, czy narracja w czasie przyszłym nie utrudnia czytania. Na plus – dużo krótkich zdań.

 

Ogólne wrażenie – jakby coś z klasycznych już opowieści o maszynach i naukowcach – wynalazcach, ale z mocnym ładunkiem filozoficznym. Tak, powiało klasyką!

 

Najlepszy fragment, głęboki i niepokojący:

– Jak według maszyny powstał wszechświat? – zapyta, wbijając wzrok w Adama.

Mężczyzna spojrzy mu prosto w oczy.

– Według maszyny, wszechświat powstał, gdy poprosiłem ją o wydrukowanie przyszłości.

Pozdrawiam serdecznie:)

 

To ja jeszcze trzy grosze.

Nie no, Ślimaku, pomału. Cytat:

słabym punktem jest dla mnie kompletnie pretekstowe wykorzystanie pojęć matematycznych, odnoszące się do powierzchownych skojarzeń raczej niż właściwego ich znaczenia.

i jeszcze:

warto używać pojęć w jakimkolwiek związku z ich prawidłowym znaczeniem, a nie tylko dlatego, że wydają się dobrze brzmieć.

Ale czy to właśnie nie jest podstawą pomysłu na ten wiersz? Użycie terminów z kompletnie innej sfery do wyrażenia emocji?

Trudno mi się odnieść do komentarza Jima, bo poza samym negatywnym odbiorem nie znalazłem tam argumentu.

Gocho, jest jedno słowo, które mi tam nie pasuje z przyczyn, powiedzmy, stylistycznych, estetycznych, całościowych itd.

Pozdrawiam serdecznie:)

 

 

Cześć Gocho!

Jest w tym spokój i dojrzałość, a jednocześnie delikatność. Dużo samoświadomości.

Ładny, dobrze napisany wiersz.

Pozdrawiam serdecznie:)

Cześć. Jest tu coś z Dzikich Pól, może ogólny klimat, może i Baśka /hajduczek/, ale ona nawet po ślubie się nie zmieniła. W jaki sposób Wanda mogłaby się zmienić? Miłość? Macierzyństwo?

Czyta się płynnie. Szklane mrówki!

Pozdrawiam:) 

Dobre, bardzo dobre. Dziczy nie dziwią balety i tanga, wybite zęby i kant stołu. Seba, Dżesika, Andżela i bezimienny /może Olivier?/ narrator już tu są i opanowują świat. Zielony? Mogło być gorzej… Ja p……. !

Łacińskie wersy nad mową troglodyty – jest uderzenie.

Pozdrawiam:)

Rebelianta nie miałem na myśli, raczej staroświeckie przepychanki między Bogiem, człowiekiem i Piekłem, w nowszej scenerii. Wieża musi wydać zgodę, a dopiero potem demony mogą zacząć działać. Dziady są oczywiście aluzją, ale też wskazówką do odczytania. Słowacki – tak, ale Gustav zamyka całkiem oczy, chociaż tylko na chwilę.

Pozdrawiam:)

Bardzo ciekawa historia. Nadaje się na scenariusz, moim zdaniem. Może odezwie się ktoś z Hollywood, jak się ockną po wczorajszej imprezie:)

Idziesz przez wieki jak burza:)

Drobiazgi: okrętu niszczycielskiego – po prostu niszczyciela, obaj porucznikowie – porucznicy.

Podobało mi się. Jest rozmach, odlot, ale i sporo realizmu, wbrew pozorom.

Pozdrawiam serdecznie:) 

 

Ślimaku, dla mnie Gustaw i Konrad to ta sama postać. Może być 2.0, może być dwudziestolatek, jak w nickach na portalach. 

Zostaje jeszcze Wieża, która daje zgodę na lądowanie, no i to, kto z nią współpracuje.

Finklo, przepraszam, jakoś mi umknął Twój wpis. Teraz już chyba nie masz wątpliwości.

Pozdrawiam Was serdecznie:)

Dzięki za przeczytanie. Czy rewolucja? Wieloznaczność /tutaj/ to broń, trucizna, narkotyk. Ostatnia deska ratunku.

Pozdrawiam:)

Dzięki za dobre słowo, ale uważaj, żeby nie został w głowie, bo może narozrabiać:) Zresztą trochę już działa, bo zacząłeś komentarz od świ:)

Pozdrawiam serdecznie:)

Jestem pod wrażeniem świata, który stworzyłeś. Gdybym był mocniejszy w krainie gier, pewnie doceniłbym go jeszcze bardziej. Wciąga!

Takie coś zobaczyłem: płaci jak za zborze i jeszcze Nie był pewnie, czy oszalał

Pozdrawiam:)

Ciekawe to opowiadanie. Rozgryzam zakończenie, bo nie jest /i super/ dla mnie oczywiste.

Sprawnie napisane.

Pozdrawiam serdecznie.

Pięknie napisana opowieść. Dla mnie jest tu coś z klimatu Kafki, chociaż bohater to społeczność. Gratulacje.

Pozdrawiam:)

Dopiero teraz przeczytałem i bardzo mnie zaintrygowało.

Bardzo udane opowiadanie, tak jak i Protokół odbioru.

Pozdrawiam serdecznie:)

Cześć! Podoba mi się. Dobrze pokazałeś realia polskiej wsi i szkoły. Ksiądz mocno zagadkowy:)

Jest dużo niedokładności i błędów, np. 

o jakiś tam snach, 

Ksiądz zaproponował , aby Sara została wysłana na specjalnej szkoły,

To był dobrzy pretekst

i inne, ale pewnie z pośpiechu. Ogólnie dla mnie na plus.

Pozdrawiam:)

 

 

Już wiem, w SJP PWN są dwie formy l. poj. /blank albo blanka/.

W l. mn. jest wspólny mianownik /blanki/, ale dopełniacze spotyka się obydwa: blanków albo blanek. Ja częściej widywałem w tekstach ten pierwszy.

Czyli możliwe, że obaj mamy rację:)

Pozdrawiam serdecznie.

Gocho, to jest na pewno krok w dobrym kierunku. Zwrotka jakoś tam zawsze porządkuje myśli, chociaż na pewno coś narzuca. Można ją też w pewnym momencie rozbić – tak zrobiłaś – i coś wyciągnąć na pierwszy plan. Podobnie jest z puentą – i to u Ciebie działa.

Druga rzecz: trzeba przeczytać sobie na głos parę razy. Wtedy słychać, w których miejscach rytm się nie zgadza. I wcale nie musi on być nudny i powtarzający się.

W tej linijce:

Mistrz milczał jak zwykle – odkryte zaćmiło wątpliwościami

 

rytmu nie ma. A w tej:

 

od teraz po omacku dochodzą do prawdy

 

już jest. I niekoniecznie chodzi o liczbę sylab, tylko o akcenty. Już starożytni Grecy… :)

 

Strasznie się nawymądrzałem, aż mi głupio.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

 

 

 

– Zgodnie z niepisanymi zasadami pierwsze twoje życzenie do mnie skierowane będzie się tobie spełniać z nawiązką.

Akcja = reakcja + nawiązka. Ryzykowna sprawa:)

Pozdrawiam:)

Cześć.

Czyta się dobrze, opowieść płynie sobie i nie zarzuca na zakrętach.

Może na Wyspie powinny być jednak żołnierki, łuczniczki, strażniczki, halabardniczki? Chyba, że są to np. najemnicy, tego nie wiem.

Nie spomiędzy blanek, tylko blanków.

Mira i Ziraia – dla mnie są wyraźne.

Pozdrawiam serdecznie:)

 

Ciekawy problem. Zdobycie samoświadomości sprowadza chęć zakończenia egzystencji. Swojej, ale nie tylko – również tych, którzy się do niej przyczynili. Brakuje mi tylko wskazówki, jak mózg odkrył swoją sytuację  po odłączeniu.

Pozdrawiam:)

Nowa Fantastyka