
Jest nas tu wielu, patrzymy ci w oczy
Ze środka głowy, wyglądamy przez nie,
Ciekawi świata. Mrugnij, jeśli słyszysz
Nasz chór. Dwa razy, jeśli nie. No, sprytnie!
Ruch, ruch jest życiem! Nie opuszczaj powiek,
To marna sztuczka! Patrz, liść drży, a nad nim
Klucz samolotów, trzyma szyk. O, zegar!
Tik-tak! Z wahadłem! A tam? Osa? Pszczoła?
Ten cień na ścianie, skąd? Jest i dziewczyna.
Siada w pościeli, pręży się jak kotka,
Bo one czują nasz wzrok, choć nie wiedzą
Wcale dlaczego. Krzyż i pajęczyna.
Trzy muchy ćwiczą trójkąt pod żarówką.
Żadna nie siada. Szlafrok się rozchylił.
Uśmiech, coś mówi, oczy, coraz bliżej.
Raczej zły uśmiech. Zwrot, papieros, ogień,
Dym, brak obrazu, klamka, winda z lustrem.
Oczy na wylot, ani drgnąć! Skraj dachu,
Wstęga balkonów. Pętla, zakłócenia,
Nic. Coś. Twarz. Czyja? Nic. Nic? Nic. Gotowe.
Niepokojący wiersz, ale przez to wciągający. Wabi czytelnika jak światło.
Mrugnij dwa razy, jeśli nie słyszysz;) Dobre.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Porywający wiersz, troche czuć grozę, co ładnie nadaje klimatu. Przyjemnie się czytało :)
Dziękuję Wam za przeczytanie i życzliwy odbiór.
Pozdrawiam serdecznie:)
wow!
ten bardzo rzadki rodzaj spójności zdradza wysoką półkę;
kojarzę ją z niektórymi wierszami Sylvii Plath
(do jej biografii zdaje się pasuje ostatnia strofa);
również taki sposób pisania prezentowała genialna MirandaX
(uczennica Pawła Podlipniaka);
jako 17-latka pisała wiersze, które zwalały z nóg…
niestety, ogromny talent też nie przyniósł jej szczęścia;
teoretycznie spójność Twojego wiersza można byłoby uznać za chronologiczną;
a jednak nie, bo to znakomicie prowadzona kamera spaja kadry w niezwykły film;
walory tego wiersza – obok emocjonalnej fabuły -
uzupełniają bezbłędne zestroje akcentowe;
ukłony Oblatywaczu i pozdrowienia :)
Dzięki. Nie wiem, czy trochę nie przesadziłeś w ocenie, ale niech Ci będzie, jestem zgodnym człowiekiem;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Oblatywaczu – poprowadziłeś mnie sprawnie skojarzeniami i obrazami po utworze. Piszesz obłędnie. Pozdrawiam.
Szkoda, że nie mogę dawać pkt.
"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem
Dzięki:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Przyjemny wiersz. Fajny klimat. Pozdrawiam.
Dzięki za przeczytanie!
Pozdrawiam serdecznie:)
Fajny wiersz, rozwiązania bardzo ciekawe. Wciągnęło mnie i zatrzymało na chwilę.
Pozdrawiam
MG
Dzięki, M.G.
Pozdrawiam:)
Co jest w tym Krakowie, że co krakus (-ka) to artysta co się zowie. Czy w Piwnicy, czy na Kopcu
albo nawet w Smoczej Jamie…
Więc po trzykroć: excellent, perfect, splendid…
Pozdrawiam.
Dum spiro spero. Albo coś koło tego...
Eno, Fascynatorze, dejże se spokój /po krakowsku ~ nie przesadzaj/ :)
Ale – jeśli się podobało – to bardzo się cieszę.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj. :)
Kurczę, a ja – nie wiem, czemu, pewnie przez zacytowany fragment – skojarzyłam tytuł z serialem o pancernych i spodziewałam się wiersza o wojnie… :))
Pozdrawiam serdecznie, klik za nastrój. ;)
Pecunia non olet
Dzięki, Bruce:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Wzajemnie, dziękuję. :)
Pecunia non olet
Hmmm. A ja nie zrozumiałam. :-(
Babska logika rządzi!
Co rano windą wjeżdżam prawie na dach,
jest tu w osiedlu taki najwyższy blok…
Zastanawiające. Sprawność techniczna duża, kalejdoskop porywa, ale może ta złożoność jest trochę przesterowana, mam wrażenie, że po rozwikłaniu znaczeń nie zostaje dość miejsca na emocje. Przełamania nastroju groteskowymi wrzutkami (mrugnij dwa razy, jeśli nie słyszysz; mucha nie siada; szlafrok coś mówi) z zewnątrz wyglądają dziwnie, choć kiedy sam piszę, to przecież trudno się powstrzymać. Pojedyncze frazy mogą sugerować wojnę lub okupację, ale to raczej zmyłka.
Ostatecznie odczytuję podmiot liryczny jako chór demonów, który kogoś opętał i nakłania go do skoku z wysokości. A że taka interpretacja samobójstwa nie jest mi bliska, cóż poradzić…
Pozdrawiam ślimaczo!
Co rano windą wjeżdżam prawie na dach,
jest tu w osiedlu taki najwyższy blok…
Ślimaku Zagłady – ubóstwiam!
Ciekawa interpretacja. :)
Pozdrawiam. :)
Pecunia non olet
Ślimaku, chór + tytuł, chór + tytuł. Właściwie wszystko już wiesz:) A czy to Piekło, czy obłęd?
Pozdrawiam serdecznie:)
Oblatywaczu, częściowo wiem, bo obudziłem się z myślą, że powinienem dopisać jeszcze to pytanie: czy chodzi o modernistyczną wersję Gustawa nieszczęśliwego kochanka (dziewczyna trochę to sugeruje), czy też Gustaw v. 2.0 daje logicznie Konrada i jego Chór z lewej strony?
Ślimaku, dla mnie Gustaw i Konrad to ta sama postać. Może być 2.0, może być dwudziestolatek, jak w nickach na portalach.
Zostaje jeszcze Wieża, która daje zgodę na lądowanie, no i to, kto z nią współpracuje.
Finklo, przepraszam, jakoś mi umknął Twój wpis. Teraz już chyba nie masz wątpliwości.
Pozdrawiam Was serdecznie:)
Wieża w kontekście szeroko pojętego romantyzmu nasuwa mi najprędzej Childe Roland to the Dark Tower Came (i za tym Kinga), gdzie bądź co bądź może symbolizować potępienie, ale to już takie dorabianie skojarzeń na siłę. Może zresztą miałeś całkiem co innego na myśli. Nawet te Dziady, moim zdaniem, są raczej erudycyjną aluzją – jakie i ja chętnie stosuję – niż istotnym kontekstem, skoro da się bez nich odczytać główne znaczenie, a reszta obrazowania jest nowoczesna, samoloty, papieros, winda.
Z drugiej strony… nazwałem to zmyłką, ale właściwie myślę, że gdyby ktoś uznał bohatera wiersza za bojownika ruchu oporu mającego zestrzelić samolot okupacyjny z ręcznej wyrzutni rakiet, to także byłoby uprawnione odczytanie. Wtedy podmiotem lirycznym są postaci dawnych bohaterów zamieszkujące jego świat wyobrażeń. Dziewczyna podświadomie czuje ich wzrok (magnetyzm straceńczego rebelianta), ale uśmiech był “raczej zły”, uwiadomiła żandarmów i kiedy nieszczęśnik już staje na stanowisku, to nagle na wylot, ani drgnąć! – i postrzelony rzuca się z dachu, żeby uniknąć aresztowania i tortur (“krzyż i pajęczyna”).
Przy okazji “mrugnij dwa razy, jeśli nie słyszysz” podpowiada mi inne skojarzenie romantyczne, tym razem Słowacki:
– Nie w takt śpiewasz i nie w sens.
– To nie moja wina,
pod Maciejowicami ogłuchłem od kuli.
(Niby ogłuchł i nie słyszy, ale rozmowę prowadzi w pełni logicznie).
Pozdrawiam serdecznie!
Rebelianta nie miałem na myśli, raczej staroświeckie przepychanki między Bogiem, człowiekiem i Piekłem, w nowszej scenerii. Wieża musi wydać zgodę, a dopiero potem demony mogą zacząć działać. Dziady są oczywiście aluzją, ale też wskazówką do odczytania. Słowacki – tak, ale Gustav zamyka całkiem oczy, chociaż tylko na chwilę.
Pozdrawiam:)
Odgadłem, że nie miałeś na myśli – to napisałem już w pierwszym komentarzu. Teraz tylko uzupełniłem, że gdyby ktoś jednak tak odczytał, to moim zdaniem ma prawo, da się bronić takiej interpretacji.
Przypomniało mi się: masz dwa utwory mogące wkrótce trafić do Biblioteki (to osiągnięcie, wierszom bardzo rzadko się to udaje), a jeden już trafił i nie widać go na stronie głównej Portalu. Z tamtym już nic się nie poradzi, ale jeżeli chcesz, żeby te nowsze potencjalnie się tam wyświetliły, to powinieneś dodać im przynajmniej po jednym tagu i wpisać fragmenty biblioteczne.
Dzięki za podpowiedź, nie znam się jeszcze za dobrze na działaniu portalu.
Facet leży ledwo żywy po próbie samobójczej na szpitalnym łóżku.
Facet leży ledwo żywy na szpitalnym łóżku i w końcu decyduje się na samobójstwo.
Można i tak. Bitwa i tak rozgrywa się w głowie /do czasu/.
Dzięki za przeczytanie.
Pozdrawiam.
Finklo, przepraszam, jakoś mi umknął Twój wpis. Teraz już chyba nie masz wątpliwości.
Niekoniecznie. Mój logiczny umysł zawiesił się na poleceniu “Mrugnij dwa razy, jeśli nie słyszysz” i nie mogę go zresetować.
Babska logika rządzi!
Demony chciały go /Gustava/ zażyć z mańki, licząc na ogólny stan umysłowy, ale im się nie udało:)