- Opowiadanie: GOCHAW - Matematycznie i metafizycznie

Matematycznie i metafizycznie

Wiem, nie ma fantasy;))

 

 

Dyżurni:

brak

Biblioteka:

Użytkownicy, Użytkownicy IV, Finkla

Oceny

Matematycznie i metafizycznie

kochaj mnie odwrotnie proporcjonalnie

do moich wad

 

bez równań z nieznajomą

mnóż radości

dziel na drobne smutki

 

nie daj się ponieść funkcji fochów

wyprowadź na prostą

 

bądź moją całką

a nie różniczką

 

długoterminową lokatą

z wieczną cierpliwością

 

zostańmy w tym samym zbiorze

wysokiego prawdopodobieństwa

 

że zawsze możemy liczyć na siebie

bez reszty

Koniec

Komentarze

Cześć Gocho!

Jest w tym spokój i dojrzałość, a jednocześnie delikatność. Dużo samoświadomości.

Ładny, dobrze napisany wiersz.

Pozdrawiam serdecznie:)

– czyli z “bielą” mi po drodzesmiley

 

Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za czytanie.

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Tak wygląda:)

Pozdrawiam:)

Zgodzę się co do spokoju i dojrzałości. Wiem, że nie każdego to będzie raziło, ale słabym punktem jest dla mnie kompletnie pretekstowe wykorzystanie pojęć matematycznych, odnoszące się do powierzchownych skojarzeń raczej niż właściwego ich znaczenia.

kochaj mnie odwrotnie proporcjonalnie

do moich wad

Czyli – im wady większe, tym ma mniej kochać (może to i realistyczne, tylko romantyzmu za grosz).

płyń wykresem funkcji fochów

Dziwne wyrażenie, co to znaczy “płynąć wykresem”? Można badać wykres funkcji (częściej: przebieg zmienności funkcji).

bądź moją całką

Słowa “całka” używano dawniej także w znaczeniu dziewicy…

zostańmy w tym samym zbiorze

wysokiego prawdopodobieństwa

Raczej nie używa się takiej frazy jak “zbiór wysokiego prawdopodobieństwa”. Nawet nie mam natychmiastowej koncepcji, jak to zręcznie poprawić – może z wysoką gęstością prawdopodobieństwa?

 

Pozdrawiam serdecznie!

– nie zgadzam się z Twoją interpretacją, ale bardzo ją szanuję. Każdy czyta wiersz na własną modłę i co mu w duszy gra. Nigdy nie tłumaczę swoich wierszy i tym razem nie zrobię wyjątku. 

Proza mocno ogranicza w wielu aspektach, w poezji są tylko ramy formy, np. villanella , ale nie treści. Zresztą, czy poezja to wykład matematyczny?

 

Doceniam Twoją obecność i odczucia. Tak się składa, że napisałam miniaturę o ślimaku;

 

powoli zwijam

horyzont

 

wracam do siebie

 

Dziękuję raz jeszcze. Życzę uśmiechu. A Gocha? Wiadomo. “To zła kobieta była”smiley

 

 

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

nie zgadzam się z Twoją interpretacją, ale bardzo ją szanuję. Każdy czyta wiersz na własną modłę i co mu w duszy gra. Nigdy nie tłumaczę swoich wierszy i tym razem nie zrobię wyjątku.

Dziękuję za miłą odpowiedź! Naturalnie, ja także szanuję Twoje podejście; bynajmniej nie domagam się tłumaczenia.

Proza mocno ogranicza w wielu aspektach, w poezji są tylko ramy formy, np. villanella, ale nie treści.

Wydaje mi się, że ta wolność treści w poezji jest często złudna. Zabawne, że wspominasz o villanelli, bo w zeszłym roku próbowałem tłumaczyć Do Not Go Gentle, ale nie jestem nazbyt zadowolony z efektu.

Zresztą, czy poezja to wykład matematyczny?

Prawdę mówiąc, mam wątpliwości, czy to dobrze postawione pytanie. Przypuśćmy – piszę wiersz na cześć Brunona Jasieńskiego i nieszczęśliwie popełnię wers “Wielbił ład i porządek, wprost kochał się w ortografii”. Wiadomo: u świadomego czytelnika wywołam albo zażenowanie, albo salwę śmiechu. Czy zatem poezja to wykład polonistyczny? Po prostu warto używać pojęć w jakimkolwiek związku z ich prawidłowym znaczeniem, a nie tylko dlatego, że wydają się dobrze brzmieć.

Doceniam Twoją obecność i odczucia. Tak się składa, że napisałam miniaturę o ślimaku;

 

powoli zwijam

horyzont

 

wracam do siebie

Rozkoszne! Dziękuję, że się podzieliłaś.

Dziękuję raz jeszcze. Życzę uśmiechu.

O tak, naprawdę się przyda. Nawzajem!

@GOCHAW

 

Zajrzałem do tego utworu z ciekawości, bo jak dobrze wiesz inny wiersz (Mistrz i Małgorzata), bardzo mi się spodobał, więc liczyłem na podobnie pozytywne wzruszenia.

Niestety się zawiodłem, więc pewnie najlepiej by było, gdybym tutaj nie pozostawił komentarza (zwykle tak robię, gdy coś mi bardzo nie trafi w gust i mam trudność by osłodzić negatywną opinię jakimiś istotnymi, a nie na siłę wydumanymi pozytywami), bo niestety musiałby być on bardzo krytyczny i z pewnością nie tak grzeczny i wyważony jak słowa Ślimaka Zagłady – niestety brak mi jego delikatności w ujmowaniu myśli, szczególnie wtedy gdy jestem czymś rozczarowany… a niestety jestem bardzo.

Zresztą – to rozczarowanie wynika z nieco innych powodów niż u Ślimaka. Choć i ja dostrzegam w tym wierszu, to co odrzuciło mego przedpiścę, mi w tym króciutkim tekście nie gra dużo, dużo więcej – jeśli chciałabyś i byłabyś pewna, że to zniesiesz, mogę Ci to napisać choćby na priv, tutaj może niekoniecznie, bo miało by to pewnie charakter publicznej egzekucji. Zresztą mojego zdania nie musisz być w tej sprawie ciekawa, bo każdy ma przecież inne sposoby odczuwania. Każdy ma prawo do własnej wrażliwości.

Nie chcę Cię pozbawiać uśmiechu (którego nie ukradłem, mimo że go ofiarowywałaś pod tamtym utworem) i nie chciałbym, żebyś poświęcała swą energię na bronienie się przed moimi zarzutami, bo każdy ma w końcu prawo do takiej poezji, jak ją czuje, ograniczę się więc tylko do prostego życzenia, byś w następnych swoich tekstach była lepsza i spotkała się ze zrozumieniem i uznaniem czytelników.

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

– masz rację. Cieszę się, że chociaż mini fajna:)

Dziękuję za podzielenie się uwagami…

 

– biorę krytykę na klatę. Wiersz napisałam w 2019 r., to jeden z moich pierwszych. Ale to żadne tłumaczenie, przykro mi, że rozczarowałam… Buuu…

To chyba mój ostatni “stwór”, dam sobie spokój z poezją.smiley

 

A o pełną krytykę bardzo proszę na priv. 

 

Dobrego dniasmiley

 

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

To ja jeszcze trzy grosze.

Nie no, Ślimaku, pomału. Cytat:

słabym punktem jest dla mnie kompletnie pretekstowe wykorzystanie pojęć matematycznych, odnoszące się do powierzchownych skojarzeń raczej niż właściwego ich znaczenia.

i jeszcze:

warto używać pojęć w jakimkolwiek związku z ich prawidłowym znaczeniem, a nie tylko dlatego, że wydają się dobrze brzmieć.

Ale czy to właśnie nie jest podstawą pomysłu na ten wiersz? Użycie terminów z kompletnie innej sfery do wyrażenia emocji?

Trudno mi się odnieść do komentarza Jima, bo poza samym negatywnym odbiorem nie znalazłem tam argumentu.

Gocho, jest jedno słowo, które mi tam nie pasuje z przyczyn, powiedzmy, stylistycznych, estetycznych, całościowych itd.

Pozdrawiam serdecznie:)

 

 

Oblatywaczu –

Ale czy to właśnie nie jest podstawą pomysłu na ten wiersz? Użycie terminów z kompletnie innej sfery do wyrażenia emocji?”

 

Dokładnie taki był mój zamysłsmiley

 

Serdeczności:)

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

wspaniały, błyskotliwy wiersz;

pomysł wykorzystania pojęć matematycznych w liryce uważam za znakomity;

no i chwyta za serce Twój wiersz; pozdrawiam smiley

Tak jak poprzedni Twój wiersz, który czytałem, bardzo mi się podobał, tak ten średnio do mnie trafił. Pozdrawiam!

 

 – smiley miło mi bardzo. Pozdrawiamsmiley

 

 – Dziękuję za szczerość, doceniam. Pozdrawiamsmiley

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Odebrałem wiersz jako żart, zabawę słowem. Napisany jest lekko, nie tak “na poważnie” jak Twoje poprzednie, które tu umieściłaś.

Przy okazji przypomniał mi się Zakochany cybernetyk.

Tak, że wiesz:

 

Na luzie 

 

To, co się da,

Podziel na dwa,

Bez namysłu dziel.

To, co się śni, 

Pomnóż przez trzy

Bez namysłu mnóż.

 

https://www.tekstowo.pl/piosenka,dwa_plus_jeden,na_luzie_1.html

 – więc wiersz odebrałeś w punkt yes

 Dziękuję za wizytę i ślad.

 

Pozdrawiam serdeczniesmiley

 

Dobrego dnia!

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Oblatywaczu, GochoW:

Nie no, Ślimaku, pomału. (…) Ale czy to właśnie nie jest podstawą pomysłu na ten wiersz? Użycie terminów z kompletnie innej sfery do wyrażenia emocji?

Starałem się przedstawić krytykę możliwie delikatnie, w uznaniu wrażliwości poetyckiej. Może jednak to stępienie ostrza nie pozwoliło dość jasno pokazać sedna problemu. Skoro trzeba doprecyzować…

kochaj mnie odwrotnie proporcjonalnie

do moich wad

Nie mogę wiedzieć na pewno, co Autorka chciała powiedzieć. Mogę jednak przypuszczać, na podstawie ogólnej wymowy utworu i znajomości konwencji literackiej, że coś w rodzaju “kochaj mnie pomimo moich wad”. Tymczasem powiedziała, wskutek nieostrożnego posługiwania się pojęciami matematycznymi, “kochaj mnie coraz mniej w miarę wzrostu moich wad”. W tym miejscu przeszył mnie dreszcz zażenowania i nie opuścił aż do końca.

bez równań z nieznajomą

zostańmy w tym samym zbiorze

wysokiego prawdopodobieństwa

W tych miejscach potykam się bardzo mocno, ponieważ świadomość matematyczna nie pozwala mi poprzestać na zabawie słowem, żąda odtworzenia prawidłowej postaci kojarzonych pojęć. Za pierwszym razem udaje się to szybko, za drugim nie bardzo.

płyń wykresem funkcji fochów

To mogłaby być ładna metafora – że da się wykreślić funkcję fochów, zapewne po czasie, potraktować to jako czułość i troskę o partnera – ale żeby dała się odczytać do końca, to “płynąć wykresem funkcji” musiałoby mieć jakiś sens w zwykłym, matematycznym rozumieniu funkcji. A nie ma.

bądź moją całką

a nie różniczką

Nie zatrzymam się tutaj na dramatycznie przecież płytkim skojarzeniu, że “całość” brzmi bardziej romantycznie niż “różnica”. Będę próbował zrozumieć, na jakiej zasadzie Autorka próbuje wykorzystać te pojęcia matematyczne jako przenośnię relacji międzyludzkich: dlaczego jej zdaniem jakaś czynność symbolizowana przez obliczenie granicy przyrostu funkcji w stosunku do malejącej zmiany argumentu jest szkodliwsza dla prawidłowego związku niż odwrotność tej operacji. Trudna sprawa. Świadomość dodatkowego znaczenia słowa “całka” jeszcze pogarsza odbiór.

 

Istnieje pewna niefortunna tendencja w przestrzeni publicznej do wyrażania wręcz pogardy dla nauk ścisłych: twierdzenia, że nie przydają się w życiu, że humanista nie musi znać matematyki, mylenie statystyki jako niezbędnej nauki z jej wypaczeniami na cele propagandy, dowolne posługiwanie się pojęciami. Na pewno nie zarzucam Autorce świadomego wpisywania się w ten nurt, ale dostrzegam w wierszu jego dalekie odbicie. A warto zdawać sobie z niego sprawę i zwalczać.

Da się pisać poetycko, zarazem odpowiedzialnie operując pojęciami matematycznymi i nie popadając w technicyzm wykładu – jest to trudne, sam się na to raczej nie porywam, ale się da. Zachęcam do rzutu okiem: http://matematyka.wroc.pl/book/wis%C5%82awa-szymborska%2C-%2526quot%3Bliczba-pi%2526quot%3B.

 

GochoW:

To chyba mój ostatni “stwór”, dam sobie spokój z poezją.

Bardzo proszę się nie załamywać, tylko dobrze wykorzystać cały wysiłek włożony w konstruktywną krytykę i rozwijać się dalej. Wierzę, że masz duży potencjał. Zobacz też: komentarz pod Mistrzem i Małgorzatą.

Pozdrawiam Was oboje bardzo serdecznie!

@GOCHAW

 

 Poszedł elaborat na priv. Niestety bez ogródek, jak to ja. Jeśli będzie zbyt przykry w czytaniu – to po prostu skasuj nie czytaj.

 

Podpiszę się pod tym co powyżej napisał Ślimak:

 

Bardzo proszę się nie załamywać, tylko dobrze wykorzystać cały wysiłek włożony w konstruktywną krytykę i rozwijać się dalej. Wierzę, że masz duży potencjał.

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

Witaj GOCHAW,

Moim zdaniem wiersz jest znakomity, oto powody:

Ton wiersza jest lekki, a język prosty. Nie zawsze poezja musi mieć ciężar gatunkowy burtowej salwy pancernika klasy Yamato!

Dla mnie wykorzystanie pojęć matematycznych w odniesieniu do uczucia jest znakomity.

Mój ulubiony fragment:

“bez równań z nieznajomą” – lekkie i śliczne, a jak wiele przekazuje o istocie miłości.

Na koniec lektury pojawił się u mnie lekki uśmiech, potrafisz przekazać emocje.

Nie mam zamiaru odnosić się do innych komentarzy, odbiór poezji jest sprawą bardzo indywidualną. Przywołany tutaj jako wzór wiersz Wisławy Szymborskiej Liczba Pi zawsze uważałem za słaby i przegadany, ale znów, to moja opinia.

 

Moim zdaniem Twój wiersz powinien absolutnie znaleźć się w bibliotece!

Tak jak czasem ważny jest “duch prawa” a nie jego litera, tak samo jest z wykorzystanymi tutaj matematycznymi pojęciami.

 

Serdecznie pozdrawiam!

 

 

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Tak dla odmiany, mój komentarz nie będzie o wiele dłuższy od wiersza.

Zazgrzytała mi “długoterminowa lokata”, i to bardzo. Wśród wszystkich terminów matematycznych ni z tego, ni z owego pojawia się element ze świata finansów. A to raczej budzi skojarzenia nie z miłością, tylko… wyrachowaniem :)

Płyń wykresem funkcji fochów

Drugi zgrzyt, wśród pomysłowych metafor ta “popłynęła” w bliżej nieokreślonym kierunku i w zasadzie jest ozdobnikiem. Funkcja fochów bardzo dobra, płynięcie – nie.

Zgadzam się ze Ślimakiem z tą odwrotną proporcjonalnością, M=1/W, jeśli wady są duże, to M jest małe. Wystarczy zmienić na wprost i też będzie grało.

 

Mimo zgrzytów ogólne wrażenie dobre, lekkość słowa i dużo uczuć (w końcu wiersz o miłości).

 

I jeszcze luźne skojarzenie – gdyby Trurl rozpalał takimi wierszami serca wybranek, może SF miałaby więcej odbiorców!

 

Drugi zgrzyt, wśród pomysłowych metafor ta “popłynęła” w bliżej nieokreślonym kierunku i w zasadzie jest ozdobnikiem. Funkcja fochów bardzo dobra, płynięcie – nie.

To bardzo ciekawe, bo dla mnie właśnie ‘płynięcie’ bardzo pasuje do funkcji, szczególnie tych najbardziej wijących się egzemplarzy jak funkcje okresowe, Szeregi Fouriera, czy inne takie tałatajstwa.

Drugim co kojarzy mi się z funkcjami jest: “daj się ponieść”

 

płyń na wprost funkcji fochów > Nie daj się ponieść funkcji fochów

Wtedy cała zwrotka brzmiałaby:

 

“nie daj się ponieść funkcji fochów

wyprowadź na prostą”

 

Pozdrawiam Serdecznie!

 

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

Ślimaku – bardzo doceniam sposób w jaki odebrałeś wiersz, również to, że zgrzytają Ci słowa, które mają swoją matematyczną definicję. Rozumiem też Twój logiczny wywód. Doceniam także Twoją wiedzę.

 

Pozdrawiam Cię bardzo serdeczniesmiley

 

Jim – miło, że poświęciłeś tyle czasu na wiersz. Ukłon za bardzo merytoryczny komentarz.smiley 

 

piotr_jbk -Jakże mi miło!!! Dziękuję za sugestię, którą przyjmuję i poprawię ten wers.

Wielkie serdeczności.smileysmiley

 

marzan – radość dla mnie, że ogólne wrażenie pozytywne.smiley

Pozdrawiamsmiley

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Gochaw, piszesz bardzo ładnie i masz dar zmiany rzeczy codziennych w niecodzienne. Im ładniej piszesz, tym wymagania czytelników są większe. Więc moje czepialstwo oznacza, że jesteś dobra, i mam się czego czepiać :D

Im ładniej piszesz, tym wymagania czytelników są większe.

Nic dodać, nic ująć!

Pozdrawiam:)

GOCHAW,

Bardzo się cieszę, że uznałaś moją sugestię za przydatną. Jak widać, w każdym z nas drzemie cząstka poety. smiley

Podzielę się jeszcze taką refleksją: być może wiersz najsilniej przemawia do absolwentów uczelni technicznych i nauk ścisłych, bo dla nich – w tym dla mnie – pewne pojęcia mają silną kotwicę w przebytym kursie matematyki i od razu uruchamiają łańcuch skojarzeń.

Jeszcze raz, dobra robota! Serdecznie pozdrawiam,

 

Follow on! Till the gold is cold. Dancing out with the moonlit knight...

marzan – czuję się rozpieszczona takim komplementemsmiley

(na Twoje życzenie napisałam o Buce)

 

Oblatywaczu – serdecznie dziękuję Ci za wsparcie!smiley

 

– kłaniam się z uśmiechem i dziękuję za słowa otuchy.smileysmiley

 

Nie sądziłam, że wiersz będzie tak ciepło przyjęty. Kłaniam się.

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Jim – miło, że poświęciłeś tyle czasu na wiersz. Ukłon za bardzo merytoryczny komentarz.smiley 

 

 

czyli: masochistka ;-)

 

Pozdrawiam i cieszę się, że mogłem pomóc. Ponoć biczowanie jest dobre dla ukrwienia ;-)

 

Życzę powodzenia w dalszym tworzeniu!

entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, in­dio­to Ty, nadal chyba nie ro­zu­miesz

Witaj. :)

Uważam, że byłby to rewelacyjny tekst piosenki o młodzieńczej miłości. :) Takiej zabawnej, delikatnej, żartobliwej, lekkiej, typowej na Walentynki. ;) A metafizyka to moim zdaniem masa fantastyki! :) 

Klikam, pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

 – dziękuję pięknie heartheartheart

 

Wspaniałego dnia życzę!smiley

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Buziak, GOCHAW! Wzajemnie, dzięki! kisssmiley

Pecunia non olet

A mnie się podobało, fajne jest takie matematyczne podejście. Przypomniał mi się dowcip, że kobieta jest najlepszym matematykiem, bo dodaje sobie urody, ujmuje lat, mnoży dzieci i dzieli łoże.

Jednak rozumiem zarzuty Ślimaka i coś w nich jest. Ja ten fragment z funkcją fochów ujęłabym jakoś tak: znajdź minimum (lokalne) funkcji fochów.

Babska logika rządzi!

– cieszę się, że odebrałaś mój zamysł z dystansem. To lekki wiersz, który ma się opierać na pierwszych, powierzchownych skojarzeniach. Jest to lista życzeń peelki “trzpiotki”. Natomiast nie sądziłam, że takim podejściem urażę matematyków, cóż biorę na klatę.

Jeśli zacznę zmieniać, to musiałabym cały wiersz napisać od nowa z logiką i definicją używanych pojęć, a tego zwyczajnie nie chcę. Ślimaka i jego podejście rozumiem, a co więcej podziwiam.

 

Kłaniam się nisko i pięknie dziękuję, a dowcip przedni!smileyheart

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Nowa Fantastyka