- Opowiadanie: Oblatywacz - Mniej znana misja kota Behemota

Mniej znana misja kota Behemota

Dyżurni:

brak

Biblioteka:

Ślimak Zagłady, Użytkownicy III, Finkla

Oceny

Mniej znana misja kota Behemota

Schrödinger, niech pan weźmie głębszy oddech.

Znałem upartych jak pan, zwłaszcza Niemców.

Tak, oni biorą wszystko na poważnie.

 

Prawdy więc również może nie być? Czyżby?

Odważna teza! A Bóg? Był i gaśnie?

Czysta możliwość? A co ze mną? Siedzę

 

W pańskiej pracowni, nocą, w dymie cygar,

Z kieliszkiem sznapsa – to sen? I co z panem?

Zacznie pan zaraz blednąć i po krzyku?

 

Katedra? Sława? Uczniowie? Nagroda?

I wszystko na nic? Na N i c, mówiąc szczerze!

Lecz cóż, nie mogę więcej, niż doradzić.

 

Istnieć, nie istnieć: pańska rzecz, lecz muszę

Dodać od siebie: kot i gaz?! Mój panie!

Kot się ulotni, a gaz już zostanie.

 

Wieczny bałagan z tymi teoriami!

Niechaj więc będzie, jak pan sobie życzy.

Pstryk! Znikł, z obliczem na stosie obliczeń.

Koniec

Komentarze

Ciekawe nawiązanie do martwego i martwego kota, jak i żywego, i żywego. Cóż próba dopiero pokaże prawdziwy stan. Doskonały wiersz. Intrygujący. Pointa cudna!

 

Podziwiam – Gochasmiley

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

Dziękuję i cieszę się, że Ci się podobało:)

Pozdrawiam:)

Witaj. :)

Intrygujący utwór, taki wielowymiarowy. :)

Pozdrawiam serdecznie, klik do Biblioteki. :)

Pecunia non olet

Dzięki. Może zostanę intrygantem, jak tak dalej pójdzie.

Pozdrawiam serdecznie.

Powodzenia, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Witaj ponownie, Oblatywaczu!

Naprawdę porządnie napisane: prawidłowo utrzymane metrum, dobór słów praktycznie bez zarzutu, dobre, choć oszczędne wykorzystanie rymów. Widać, że nie schodzisz poniżej pewnego solidnego poziomu. Niemniej ten utwór nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Pełne zanurzenie czy CERN. Chyba dlatego, że cała koncepcja oparta na tym, iż Behemot obraża się o wykorzystanie kota w eksperymencie myślowym, nie rozumiejąc (udając, że nie rozumie?) jego głębszego sensu, nie ma moim zdaniem potencjału wykraczającego poza scenkę komediową, a reszta wiersza jest raczej na poważnie. Pyszne nawiązanie do ateizmu Schrödingera (przy okazji podrzucam do wykorzystania oryginalny zapis nazwiska) i sceny z Mistrza i Małgorzaty z kresem istnienia Berlioza. On raczej nie twierdził, że “prawdy więc również może nie być”: pytanie o to, dlaczego wszyscy przeżywamy z grubsza ten sam świat, skoro obserwator miałby być potrzebny do kreowania rzeczywistości, było dla niego dopiero punktem wyjścia do głębszych rozważań filozoficznych, których nie podejmę się referować.

Pozdrawiam serdecznie i życzę jeszcze więcej weny!

Witam, Ślimaku. Dzięki za przeczytanie i miłe słowa.

Nazwisko – jasne, że z umlautem, ale nie wiem, czy bym znalazł w klawiaturze.

Co do treści, to polecam jeszcze zestawić wersy 2. i 15. Coś w nich chciałem przemycić, o odpowiedzialności, pozornie z różnych obszarów, a jednak…

Obserwatorem może się jeszcze zajmę, przymierzam się. Ciekawy temat.

Pozdrawiam serdecznie.

 

Oblatywaczu

udany wiersz moim zdaniem, z dobrym tempem, zręcznie poruszający wątki z dzieł, do których nawiązujesz. Ponieważ sprowadził na mnie trochę refleksji, sądzę, że wywołuje należyty efekt.

Istnieć, nie istnieć: pańska rzecz, lecz muszę

Dodać od siebie: kot i gaz?! Mój panie!

Kot się ulotni, a gaz już zostanie.

Świetny fragment.

Pozdrawiam serdecznie!

Dzięki za dobre słowo:)

Pozdrawiam również!

Nazwisko – jasne, że z umlautem, ale nie wiem, czy bym znalazł w klawiaturze.

Wymaga to odrobiny gimnastyki, ale dlatego też podrzucam, żebyś ewentualnie mógł zrobić Ctrl+C, Ctrl+V.

zestawić wersy 2. i 15. Coś w nich chciałem przemycić, o odpowiedzialności, pozornie z różnych obszarów, a jednak…

Trochę krążyłem myślami, ale w końcu nie odgadłem, że istotnie chciałeś zawrzeć przesłanie w tym kierunku. Okazuje się, że Schrödinger jako przeciwnik nazizmu po Anschlussie musiał uciekać z Austrii. Udał się do Irlandii na osobiste zaproszenie de Valery i do połowy lat pięćdziesiątych wykładał na Trinity College w Dublinie.

Obserwatorem może się jeszcze zajmę, przymierzam się. Ciekawy temat.

Na pewno bym chętnie przeczytał. Przy okazji odtworzę wierszyk z motywami fizycznymi, który kiedyś napisałem w komentarzu pod tekstem niedawno usuniętym z Portalu (oczywiście nie była to poważna próba literacka, tylko ulotny żarcik):

 

Smok uwięził raz królewnę w przestrzeni Banacha,

lecz królewna nam na pewno radośnie pomacha

z wieży wspartej, silnie zwartej, otoczonej wodą,

bo to było za świadomą obopólną zgodą.

Smok przyjazny, nowoczesny, pewnie też dlatego

owce garną się do niego, tworząc ciąg Cauchy’ego,

aż w olszynie za przesieką coraz gęstsza wełna,

tam powstaje punkt skupienia – przestrzeń jest zupełna –

aż na końcu jedna owca, imieniem Matylda,

musi zmieścić się we własnym promieniu Schwarzschilda.

Tu okrzyki: biada! biada! baśń się nam zapada!

lecz wychodzi z drugiej strony wesoła gromada,

bo smok tworzy swoje własne fale grawitacji

i bez żadnych zmian struktury siada do kolacji.

Dzięki Ślimaku, już mu zmieniłem nazwisko.

Herr Schrödinger nie wspierał nazizmu, to prawda. Tylko czy to jest normalne, żeby uśmiercać żywą istotę w komorze gazowej, projektując eksperyment myślowy? Nie można było inaczej, np. kot suchy albo kot mokry /pojemnik z wodą/, trzeźwy albo pijany, głodny albo najedzony, śpiący lub obudzony itp. Chodziło mi o rodzaj /chorej/ wyobraźni, która później zabiła miliony ludzi.

A ten Twój wiersz bardzo elegancki, taki anglosaski:)

Pozdrawiam serdecznie.

Tylko czy to jest normalne, żeby uśmiercać żywą istotę w komorze gazowej, projektując eksperyment myślowy?

Moim zdaniem tak, do tego między innymi służą eksperymenty myślowe, żeby nikomu nie stała się krzywda przy ich przeprowadzeniu. Tutaj taki wybór może mieć znaczenie dla sensu eksperymentu. Po pierwsze, “istnienie nie jest predykatem”, pytanie o istnienie kota (jako żywej istoty) pozwala uzyskać lepszą intuicję stanu kwantowego niż pytanie o taką czy inną jego cechę. Po drugie i chyba ważniejsze, autorowi musiało zależeć na tym, żeby eksperyment natychmiast ilustrował bezcelowość próby uśrednienia odpowiedzi (kot mógłby być trochę mokry czy nawet na wpół senny).

A może po prostu jestem uparty jak Niemiec i biorę wszystko na poważnie. Tak czy inaczej, teraz lepiej rozumiem, co starałeś się przekazać w wierszu.

Ponowne, ślimacze pozdrowienia!

No a śmierć kliniczna? Poza tym niektórzy uważają, że koty mają więcej niż jedno życie:)

Pozdrawiam serdecznie:)

kawał znakomitej poezji;

gratuluję :)

Dzięki, bo zawsze może być gorzej:)

Hm, chyba mam za mało szarych komórek w głowie, by zrozumieć i docenić Twoje dzieło. Uwielbiam Mistrza i Małgorzatę, niby koncepcję kota Schrödingera znam, ale czuję, że nie wszystkie kropki chcą się u mnie połączyć. Niemniej czuję, że kryje się w tym błyskotliwość :) Może za kilka lat zrozumiem :)

Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć

Dziękuję za przeczytanie. Gdyby tak udawało się jasno przekazać, co się chce… No cóż, łatwo nie jest i nie ma w tym winy czytelnika.

Pozdrawiam Cię serdecznie.

 

Fajny wiersz, gęsty od znaczeń, erudycyjny.

Ale żeby jeden kot bronił drugiego? Kto by pomyślał… Wydawało mi się, że to raczej egocentryczne futrzaki.

Babska logika rządzi!

No tak, ale tu żaden nie jest futrzakiem:)

Dziękuję i pozdrawiam:)

Jak nie? Behemot nie miał sierści? ;-)

Babska logika rządzi!

I miau, i nie miausmiley

Pozdrawiam:)

Kurczę nie rozumiem. Nie łączę kropek. Jedynie komentarz Ślimaka rozjaśnił mi trochę sens. Nie martw się tym, ja raczej nie rozumiem wierszy :)

Kto wie? >;

Tym bardziej dzięki za wysiłek. Ja też wielu wierszy nie rozumiem, tak że nie jesteś sam.

Pozdrawiam serdecznie:)

Nowa Fantastyka