Profil użytkownika

“Skill without imagination is craftsmanship and gives us many useful objects such as wickerwork picnic baskets. Imagination without skill gives us modern art.”

― Tom Stoppard, Artist Descending a Staircase

 

Zamiast zleżałego już tekstu bierno-agresywnego, pozwolę sobie wkleić link do genialnego drabble’a autorstwa jaśnie nam panującego beryla: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/12197
 

Inne użyteczne linki i sznurki:

 

Po naszemu:

Filozofuj, czyli filozofia dla laików, w tym - filozofia języka: https://filozofuj.eu/

Wyszukiwarka polskich kolokacji: http://www.nkjp.uni.lodz.pl/collocations.jsp

Słownik z połączeniami: https://wsjp.pl/

Słownik gramatyczny (odmiana wyrazów): http://sgjp.pl/leksemy/

Co to jest łączliwość frazeologiczna – https://www.jezykowedylematy.pl/2021/02/laczliwosc-leksykalno-semantyczna/

Przecinki między określnikami – https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;7221

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Bledy-w-imieslowowym-rownowazniku-zdania;22454.html

O semantycznej strukturze zdań: https://encenc.pl/aktualne-rozczlonkowanie-zdania/

Wierszyk o optymiście i pesymiście: https://esensja.pl/ksiazka/prezentacje/tekst.html?id=163

O szyku zdania: https://zpe.gov.pl/a/przeczytaj/DaTylbq8V

O co chodzi z tymi metaforami i purpurą: https://polter.pl/ksiazki/Pisz-ze-Staszkiem-Lzy-wzruszenia-na-ustach-zab-czasu-w-rekach-c24066

Meandry polskiej etymologii: https://www.youtube.com/c/Ciekawostkij%C4%99zykoznawcze

Podstawy logiki: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/witwicki-myslenie.html

"Sto zabobonów" Bocheńskiego: http://100-zabobonow.blogspot.com/

O błędach: https://dobryslownik.pl/kompendium/regula/492/

Ciekawostki: https://www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/ojczysty-dodaj-do-ulubionych/ciekawostki-jezykowe

Powtarzam do zdarcia płyty: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Nastepstwo-czasow-w-polszczyznie;22644.html

To też powtarzam do zdarcia płyty: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Schemat-skladniowy-czasownika-brzmiec;22592.html

Imiesłowy: https://academicon.pl/imieslowy/

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/p-Szyk-zaimka-zwrotnego-em-sie-em-p;23075.html

Więcej fachowych artykułów: https://repozytorium.uni.lodz.pl/xmlui/handle/11089/2412

Użytek translatorski (i biblijny) – co to naprawdę znaczy “get thee behind me”: https://www.youtube.com/watch?v=UgZOitR2sjY

10 losowanych z bazy pytań z zakresu polskiej ortografii i interpunkcji, czyli sprawdź się sam: https://www.prosteprzecinki.pl/test

Figury retoryczne (więcej, niż można spamiętać): https://figury.net.pl/slownik

Logika codzienna: https://www.youtube.com/@logikacodzienna/featured

Profesor Bralczyk o tym, czy warto (i o funkcjach języka, i w ogóle): https://www.youtube.com/watch?v=TG4ZAGnlPOY

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/p-Kryteria-oceny-innowacji-leksykalnych-p;22876.html

Dialogi Platona: https://wolnelektury.pl/katalog/autor/platon/

Ekhm: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/p-Zgoda-realnoznaczeniowa-przy-rzeczownikach-dwurodzajowych-p;22987.html

Poezja śpiewana (Waligórski w wykonaniu Grotowskiego i Zwierzchowskiej): https://www.youtube.com/@WaligorskiTeksty/videos

Jeremi Przybora: https://liryka-liryka.blogspot.com/p/blog-page_23.html

Ziemkiewicz o tym, co jest nie tak (również o krytyce): https://www.youtube.com/watch?v=8ujh_HM3q9M

Niebezpiecznik o pokorze: https://niebezpiecznik.pl/kazdy/

Czego powinieneś się spodziewać po moim komentarzu: https://www.youtube.com/watch?v=W0WFD8JzphE

Pocieszająca piosenka o byciu motylkiem: https://www.youtube.com/watch?v=-Q0zy6EhXjI

Co ja sobie myślę – osiemnaście stron ględzenia, tylko dla orłów: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842810

http://www.krzysztofwieczorek.pl/wp2/wp-content/uploads/2019/11/Logika-dla-opornych.pdf napisane tak, że tylko ostatni młotek nie zrozumie, serio

Budowa miecza (po polsku!): http://www.platnerz.com/platnerz-com/scriptorium/faq/czescimiecza/tekst/tekst.html 


Nie po naszemu:

World’s smallest violin: https://www.youtube.com/watch?v=2GVjcsHKKKc

Pytania kontrolne pisarza fantasy: http://www.rinkworks.com/fnovel/

Pokazuj, nie zapewniaj: https://www.eadeverell.com/show-dont-tell/

Jak się powtarzać: https://www.writersdigest.com/online-editor/effective-repetition-in-writing-as-demonstrated-by-a-song-of-fire-and-ice

Jak się powtarzać: https://thejohnfox.com/2021/08/17-fantastic-repetition-examples-in-literature/

Lista Złego Lorda: http://www.worldconquer.org/evil_overlord.html

Doskonałe porady dla początkujących: http://www.workableweb.com/_pages/tips_how_to_write_good.htm

Psychologia postaci filmowych: https://www.youtube.com/c/CinemaTherapySolutions/featured

Lista betaczytacza: https://jamigold.com/for-writers/worksheets-for-writers/#Beta-Read

Test na Mary Sue: https://www.springhole.net/writing/marysue.htm

Plasterek na ból krytyki: https://www.springhole.net/writing/you-need-to-know.htm

Strona nie ma absolutnie nic wspólnego z pisaniem, ale rany julek, jakie przecudne kryształy! https://crystalverse.com/sodium-chloride-crystals/

Słownik języków elfickich: https://www.elfdict.com/

Krótki test na Mary Sue z omówieniem: https://misslunarose.home.blog/2020/04/25/mary-sue-test/

Opowiadania różne: https://www.freesfonline.net/index.html

Jak słuchać: https://www.youtube.com/watch?v=MDycPfyx-vY

TEDTalk, Andrew Stanton o opowiadaniu: https://www.youtube.com/watch?v=KxDwieKpawg

Stwory i potwory: https://bestiary.ca/index.html

Mądre komiksy: http://www.incidentalcomics.com/

Ciekawy, praktyczny filmik o sztuce dyskusji: https://www.youtube.com/watch?v=nS9W-wlJHPA

Zadania różne: https://blog.reedsy.com/writing-exercises/

Magia i maszyna – wspólna etymologia: https://www.etymonline.com/word/*magh-?ref=etymonline_crossreference

Hierarchia niezgody: http://www.paulgraham.com/disagree.html

Prokrastynacja: https://writingcenter.unc.edu/tips-and-tools/procrastination/

Neil Gaiman o tym, że nie jesteśmy robotami (albo “George R. Martin is not your bitch”): https://journal.neilgaiman.com/2009/05/entitlement-issues.html

Użytki: http://web.cn.edu/kwheeler/resource_composition.html

Dat veniam corvis, vexat censura columbas. Łacina z Asteriksa: https://www.everythingasterix.com/latin-jokes-explained

Mnie to bawi: https://www.theonion.com/nations-educators-alarmed-by-poorly-written-teen-suicid-1819564393

"Kajaj się, Arlekinie, powiedział Tiktak" (w oryginale): https://www.d.umn.edu/~tbacig/cst1010/chs/ellison.html

Forum NF, streaming LIVE: https://www.youtube.com/watch?v=kdS0xphy14k

Odprężające gitarowe wersje utworów z Final Fantasy: https://www.youtube.com/watch?v=9Q3_fB1LqV0

Dlaczego jak nie wychodzi z pisaniem, to może nie jest koniec świata: https://www.youtube.com/watch?v=ucGdmz67HRg

Zanim zaczniesz przegrzewać dyskusję, wysłuchaj: https://www.youtube.com/watch?v=WhuwIZLABqA

Interesujący artykuł: https://elflands2ndcousin.com/2011/05/17/narrative-voice-as-mind-control-thoughts-on-manipulating-reader-perception/

Kółka do roweru: https://www.storyplanner.com/story/category/story-structure

Poul Anderson o heroic fantasy: https://www.sfwa.org/2005/01/04/on-thud-and-blunder/

Bajka matematyczna: https://www.sffaudio.com/hypnobobs-naturally-by-fredric-brown/

H.P.Lovecraft (opowiadania, wiersze, eseje): https://www.hplovecraft.com/writings/texts/

Dan Wells – wykład o planowaniu (mówi dość szybko i na początku i końcu każdego filmiku jest wkurzająca muzyczka): https://www.youtube.com/playlist?list=PLC430F6A783A88697

O co chodzi z pokazywaniem i objaśnianiem: https://mythcreants.com/blog/what-show-dont-tell-actually-means/

Muzyka do Trader of Stories: https://www.youtube.com/watch?v=Aw3yEXikVMA

Klasyka: https://standardebooks.org/subjects/science-fiction

Często spotykany błąd logiczny: https://i2.wp.com/tweakingo.com/wp-content/uploads/2019/12/q6o50hyxyg341.jpg?fit=750%2C923&ssl=1

OST Journey: https://www.youtube.com/watch?v=2AmzV8v0UtI

Dalek relaxation tape: https://www.youtube.com/watch?v=e59guruVL4o

Drabble Pratchetta. Z przypisem! http://www.meades.org/drabble.html#Incubust

Epistemologia dla początkujących: https://open.umn.edu/opentextbooks/textbooks/knowledge-for-humans

Czerwony Krzyż (podstawy pierwszej pomocy): https://www.redcross.org/take-a-class/resources/learn-first-aid

https://www.writersdigest.com/be-inspired/writing-mistakes-writers-make-not-pivoting-when-the-writings-not-coming

Zadania z narracji pierwszoosobowej: https://mythcreants.com/blog/five-exercises-for-stronger-narrative-personality/

He, he, he (implikatura konwersacyjna):  https://allthingslinguistic.com/post/49129479494/how-to-threaten-people-and-spoil-jokes-using

Świat w jednym komiksie: https://boltcity.com/copper/copper_021_happy.htm

Fragment wywiadu z Tolkienem: https://www.youtube.com/watch?v=aVVlD2rJ1r0

Opowiadania różne: https://writingatlas.com/genre/science-fiction/

Sanderson o tym, jak przyjmować porady i o życiu ogólnie: https://www.youtube.com/watch?v=-6HOdHEeosc

Sanderson o pokazywaniu i objaśnianiu: https://www.youtube.com/watch?v=V2KpWOLTXx8

http://www.newsandtimes.com/2019/07/c-s-lewis-and-the-problem-of-chronological-snobbery/

O konotacjach: https://www.writingclasses.com/toolbox/ask-writer/why-is-connotation-important-in-fiction

O pragmatyce: https://mutualintelligibility.substack.com/p/crash-course-linguistics-6-pragmatics

Potwór użyteczności w krótkim komiksie: https://www.smbc-comics.com/comic/2012-04-03

Chesterton (dzieła wszystkie): http://www.gkc.org.uk/gkc/books/index.html

Zasady cywilizowanej dyskusji: https://therulesofcivilconversation.org/

Użytek astronomiczny – planetarium NASA: https://eyes.nasa.gov/apps/orrery

Odległość do horyzontu na dowolnej planecie: https://www.omnicalculator.com/physics/distance-to-horizon 


Cytaty:


Castle: It's not like you're just leaving yourself a note, you know, to buy bread on the way home. You're writing on a person you just murdered. You're trying to make a point, a point you care a great deal about, presumably, because you just killed someone to make it. So how do you not make sure you're using the proper language to make that point?


Eight: The thing about power is that it’s ever so abuser friendly.


Florence: I guess some people become criminals because they're bad and some people become criminals because they've run out of legal options.


Sigdi Thundershield: Funny thing aboot tha law... Nothin' left ta bind ye means nothin' left ta hide behind.


Harry Houdini: Stary numer dobrze wykonany jest lepszy niż nowy numer.


Terry Pratchett: Now...if you trust in yourself...and believe in your dreams...and follow your star...you'll still get beaten by people who spent their time working hard and learning things and weren't so lazy.


Św. Paweł (świeżynkom), 1 Kor, 6, 12: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść.


Terry Pratchett: Fantasy is an exercise bicycle for the mind. It might not take you anywhere, but it tones up the muscles that can. Of course, I could be wrong.  (Nie myli się. Chociaż to niejedyna zaleta fantastyki, ale ważna. Bo ten, kto nie potrafi sobie wyobrazić tego, czego nie ma, uwierzy w każdą bzdurę.)


krar85: Barana nie odbaranisz, co najwyżej możesz zostać tryknięty.


L.C. Morgenstern (nie kot): Trust that your readers aren’t goldfish. (If they were goldfish, you’d already be world famous for teaching fish how to read and the problems with your writing wouldn’t actually matter anymore, because, holy shit, you taught fish how to read.)


Raymond Chandler: Według mnie, niektórzy pisarze odczuwają przymus używania wyszukanych zwrotów, żeby zrekompensować braki pewnych naturalnych emocji. Nie czują nic, są eunuchami literackimi i dlatego ratują się zagmatwaną frazeologią, aby udowodnić jak są nietuzinkowi.


komentarze: 14756, w dziale opowiadań: 9850, opowiadania: 1816

Ostatnie sto komentarzy

Niemniej SJP PWN dopuszcza formy “noumen” i “noumenon” jako oboczne.

O? Nie sprawdzałam…

Co najwyżej można by ją zachować dla znaczenia filozoficznego “przedmiot doświadczenia”, ale “rzadkie zjawisko, osobliwość” odmieniam normalnie przez “-y”.

Może faktycznie miałam więcej do czynienia z użyciem filozoficznym… przynajmniej ostatnio.

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Ale rozumiem, że to normalne, że tyle mam tych ścinków? To nie jest tak, że tylko ja babrzę w tekście jak w ropiejącej ranie? :D

Wiesz, myślę, że wszyscy zaczynamy z przekonaniem, że pisarz siada rano przy biurku i wieczorem posyła tekst wydawcy XD A potem zaczynamy pisać i zooonk XD

    Przy pisaniu tych nowych fragmentów muszę guglować, wertować książkę Roberta McCammona, szukać porównań, synonimów i generalnie mocno mi to utrudnia życie.

Uuuu… niedobrze. W ten sposób się zamęczysz. A jaki styl przychodzi Ci naturalnie? Jakie książki lubisz czytać?

    Niestety zupełnie nie rozumiałem, o co chodzi :) Orzeczenia, orzeczniki, imiesłowy – przynajmniej wiem, czym jest podmiot :)

Bardzo proste i dobrze rozgryzłeś, ale dla porządku. Orzeczenie to centralny czasownik w zdaniu, np. "Troll polerował maczugę." Ale kiedy centralnym czasownikiem jest "być", mówimy o orzeczeniu imiennym – przypuszczam (nie wiem), że dlatego, że samo "być" niewiele znaczy (pisano o tym poważne filozoficzne rozprawy, serio!) – czyli jako orzeczenie traktujemy całą konstrukcję "być + orzecznik". Orzecznik mówi o tym, jakie coś było, np. "Maczuga była kamienna"; albo czemu podlegało, np. możemy zdanie o trollu przełożyć na stronę bierną i będziemy mieli: "Maczuga była polerowana przez trolla."

 

Tak przy okazji: "będziemy mieli" to nie jest orzeczenie imienne, tylko czas przyszły od mieć, który się akurat tak tworzy. W języku angielskim takim posiłkowym czasownikiem jest najczęściej "have", w polskim, jeśli już coś takiego zachodzi, "być". (Czas zaprzeszły w polszczyźnie praktycznie zanikł i używa się go głównie do archaizacji, ale w wielu językach istnieje, ma się dobrze i męczy uczniów XD).

    Pewnie częściowo jest to chęć pisania “z przytupem”, przez co kładę nacisk na niewłaściwe słowa, a tekst świeci purpurą.

Możliwe.

    Wyszło na to, że zapach trafił na stół – często zdarzają mi się takie przekręcenia.

Bo nie pamiętasz, co pisałeś przed chwilą – i teraz pytanie, czy to natchnienie tak Cię unosi, czy po prostu nie uważasz :)

    W poprzedniej scenie natrafili na tego chłopaka i piratów przy stajni. 

Tak, tylko "do niedawna" sugeruje raczej, że robotę w stajni już rzucił.

    No i właśnie o tym mówię – siedzę i siedzę – i z pół godziny minie, zanim wymyślę nowe porównanie.

Nie tędy droga – myśl nie o tym, jak wykombinować nowe porównanie, którego jeszcze nikt nie użył, tylko o tym, jak dobrze opisać to, co chcesz opisać. Wtedy wyjdzie. I ruszaj się – wielu ludziom o wiele lepiej się myśli na chodząco. 

     i też do nich nie zaglądam :)

:D Bo tyle jest nowego do napisania XD Znam :D

 

Pratchett po skończeniu książki kasował wszystkie te kawałki, a po swojej śmierci kazał rozwalcować twardy dysk. Ale nie jesteśmy Pratchettem :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Najpierw – jeszcze o noumenach, bo mam wrażenie, że wyszłam na czepialską, a pomyłka jest naprawdę zrozumiała: zwykle mówimy o nich w liczbie mnogiej, noumena, a w pojedynczej bardzo rzadko, więc można jej nie znać i wnioskować z pokrewnego słowa "phenomenon", którego używamy o wiele częściej, i które w języku polskim uległo skróceniu do o wiele poręczniejszej formy "fenomen". Swoją drogą, fenomen też niektórzy pluralizują "fenomeny" (a powinno być "fenomena").

    Nad Amsterdamem tak, że wpadli w jakąś dziwną chmurę, co spowodowało, że w Brukseli musieli zrobić natychmiastową przerwę na frytki belgijskie. 

:D Szorcik słodki :) A obraz piękny ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wiesz, każdy tak ma. Ja zwykle o tych “odrzutach” zapominam, szczerze mówiąc, ale nie wyrzucam, bo “się przyda”. Niekoniecznie musi się przydać przy tym tekście – wyobraź sobie, że masz roślinę, którą przycinasz. Te przycięte kawałki mogą się jeszcze ukorzenić. Albo nie. Może z nich wyrosnąć coś całkiem nowego i ciekawego.

 

Jeżeli zaczynasz się w tym gubić – rozumiem, że masz wszystko na komputerze? – to możesz spróbować któregoś z tych programów z bazą danych. Nie używam żadnego, bo piszę na papierze, ale poszukaj. Może ktoś z portalu będzie mógł Ci coś konkretnego polecić.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A już myślałam, że wpadłam na genialny trop dotyczący terminu zdjęcia masek ;p

devil Trzeba czytać regulaminy XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Coraz dłuższe te Twoje fragmenty :D

Pierwszy jest mocno niezręczny (jesteś – czy byłeś – jednym z bardzo nielicznych, którzy kopiują z angielskiego nominative absolute – zastanawiam się, czy to może nie jest dobry objaw, oznaka spostrzegawczości? ale trzeba sobie uświadomić, że polszczyzna nie ma takiej konstrukcji), ale drugi – o niebo lepszy! Z ciekawości, w jakim odstępie czasu pisałeś i poprawiałeś? Trochę błędów tam jest, ale wygląda obiecująco.

 

Interpunkcji (wrr, przecinek między podmiotem a orzeczeniem? wiesz, ile mnie to kosztuje? ><) i literówek na razie nie poprawiam, więc:

    Stodoła wyglądała na zwykłą ruinę z zewnątrz.

Tu warto zamienić szyk albo rozdzielić: Z zewnątrz Stodoła wyglądała na zwykłą ruinę.; Stodoła wyglądała na zwykłą ruinę – z zewnątrz.

    Ktoś naprawdę dbał o to miejsce:

Angielskie i zapewniające – można wyciąć albo zastąpić jakimś szczegółem świadczącym o zadbaniu lokalu.

    Żelazne drzwiczki rozgrzane były do czerwoności

Ten szyk orzeczenia imiennego (najpierw orzecznik) jest dość wysoki w tonie, oficjalny (archaiczny) – tak ma być?

     z dużą dawką mięsa, którego zapach był tak intensywny, że czuć go było, zanim jeszcze trafił na stół

Zapach nie trafił na stół, a mięso nie jest lekarstwem :) i nie musisz tłumaczyć, że był intensywny, skoro pokazujesz, że czuć go z daleka.

    chłopak, który jeszcze do niedawna obsługiwał stajnię. Zapachy zamówionych potraw zmieszały się ze smrodem końskich odchodów.

Rozumiem, że młody robi na dwóch etatach?

    naczynka popękane jak pajęczyna

Dlaczego pajęczyna ma się kojarzyć z pękaniem? Mówi się o siatce pęknięć na szkle, ale to piętrowa metafora, a Tobie chyba uciekło jedno piętro.

     zrozumiał ten układ

To takie jakby nowoczesne.

yes

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Napisana zupełnie na trzeźwo, tylko dzięki matematyce laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm, moja metoda nie odsłania świeżynek (tylko tych, którzy już mają na portalu jakieś teksty). Ale nie potwierdzam, nie zaprzeczam wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jefferson Airplane – White Rabbit

To… nie jest o czytaniu wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Vacter granica między grafomanem, a pisarzem jest cienka

Oj, nie. Wcale nie taka cienka XD

     dla mnie wyznacznikiem tego czy to co robię na sens, będzie pierwsza publikacja, za którą ktoś mi zapłaci. 

A ja doskonale wiem, że nikt mi nigdy nie zapłaci i skończę pod mostem XD Zresztą rynek jest już tak popsuty, że zapowiadane rządowe regulacje albo go dobiją, albo nic nie zrobią :D

    Tylko inni mogą oceniać Twój poziom pisarski, to jest uczciwe i zdrowe :) 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziękuję, że jesteś :)

To nie moja zasługa, Tatce dziękuj XD

Wybiorę niedługo kolejny fragment z tego opowiadania i znów spróbuję przerobić. Oby wyszło jeszcze lepiej :)

Od takiej obywatelskiej postawy – serce rośnie ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Do siódmego, a potem trzy tygodnie na obróbkę jurorską (w tym czasie Wy macie sobie wyrabiać procent komentarzy, sprawdzimy!), czyli zejdzie do Świąt spokojnie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wyniki będą po Świętach, tak wynika z regulaminu. Czy ktoś go czytał? Czy mam zrobić kartkówkę?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No, ej, łatwe pozgadywane i co? Co taka cisza w interesie? Zgadywać! Nie musi być dedukcji!

 

 

Serial killer wall of death!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tutaj (przepraszam za skrót, ale męczyłam dzisiaj tekst konkursowy) zdecydowanie lepiej wygląda fragment drugi – ma swoje wady, ale wygląda lepiej.

Wady:

    Gdy jednak podobne słowa padały także z ust niektórych kapłanów – tych samych, którzy zwykli uspokajać ludzi opowieściami o równowadze i sprawiedliwych bogach – wtedy problem narastał.

Dlaczego problem? Co tu jest problemem?

    Proces ten przyśpieszali Wypaczeni – bestie kroczące nocą, nieopierające się żadnej stali i żądne krwi.

Um, skoro się nie opierały żadnej stali, to znaczy, że każda stal się nadawała, żeby im ścinać łby. "Opierać się" to przeciwstawiać się. Może żadna stal się ich nie imała?

    Atramentowe noce szły w parze z Wypaczonymi. Rozlewały się na nieboskłonie, zachłannie broniąc dostępu do światła

To też ciut purpurowe i kategorialnie pomieszane – noc "broni dostępu do światła"?

    ziemia sama przestała chcieć rodzić życie.

Też trochę purpurowe.

    Przez cały czas trwania ludzkości obecności bogów, zarówno ta dobra, jak i zła, była niezaprzeczalna. 

Hmmm.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

     Każda z istot przedstawiała oblicze głęboko pogrążone w mrocznych knowaniach

WTF?

    nim nie otworzę

Póki nie otworzę.

    W metalowym naczyniu uniosłem czarną breję wraz z czającym się w plugawych odmętach artefaktem.

Że co? XD

    rozp

acz…

Ale żeby aż taka rozpacz, że się słowo połamało? XD

 

Lovecraft myje okna, XD ftaghn!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Po namyśle doszedłem do wniosku, że jeśli w tym, co pisze Freki, jest choć cień prawdopodobieństwa, że opowiadanie nie spełnia warunków konkursu, to najrozsądniej, będzie je wycofać – co też czynię.

Za łatwo ustępujesz. Odwagi! Może najpierw a)zapytaj frekiego (niczego konkretnego nie powiedział) i b)zapytaj Ambush (to ona jest kapitanem łajby konkursowej).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

To bardziej pytanie do pomocy różnej: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/21148 

 

Ale spójrzmy.

 

Oba fragmenty dość purpurowe, pierwszy bardziej (drugi jest po wybielaniu? XD). Dobrze by było wybrać jedną metaforę – ciemność jest pożerającą wszystko falą smoły, czy atramentem chlustanym przez boga?

    świat brał cichy, uważny oddech.

To nonsens – oddech nie może być uważny (można z uwaga brać oddech). Ale

    Nawet nieliczna już zwierzyna jakby wstrzymała oddech, obserwując nadejście ciemności.

To też raczej komiczne niż wzniosłe (wyobraź sobie wstrzymującą oddech sarnę), a wyraźnie ma być wzniośle.

    Towarzysze wstrzymali konie i zeskoczyli do mokrej, wysokiej trawy. Woda natychmiast przesiąknęła spodnie. Pachniała słodkawo, jakby w błocie znajdowało się coś więcej.

Zeskoczyć mogli tylko w trawę, ale poza tym – dobry szczegół z tymi mokrymi spodniami i z zapachem, choć trochę infodumpowe to "coś więcej".

     aby wypowiedzieć to na głos.

To nie brzmi dobrze, we fragmencie drugim analogiczne zdanie jest lepsze.

    Przysiadł nisko w trawie i wytarł dłonie o i tak mokry już płaszcz. Sięgnął do torby, po przedmiot, który spoczywał na samym dnie.

Źle się parsuje, drugie zdanie ukrywające – tu też fragment drugi wygląda zdecydowanie lepiej, tylko "uprzednio" jest trochę nadmiarowe i nie widać, czy lampa to ten przedmiot, który bohater próbuje wyjąć (i czy mu się udało).

    Mrok rozgoniła lampa towarzysza.

Tutaj nie wiem, czemu akcentujesz lampę. Jeśli "lampa towarzysza" nie jest nazwą artefaktu, jak się domyślam), to potrzeba zaimka.

    Żółte światło rozlało się po trawie, ukazując więcej, niż Santos miał ochotę widzieć.

A to klasyczne ukrywanie.

 

Ogólnie drugi opis jest bardziej elegancki, zgrabniejszy (i poprawniejszy), chociaż brakuje mu zmysłowych szczegółów, które mogłyby go ożywić. Ten bym wybrała, aczkolwiek bez kontekstu tę opinię musisz traktować jako prowizoryczną ;)

 

Jak ulepszać opisy? Zależy, czego im brakuje. Ogólnie: zacznij od tego, co pierwsze narzuca się zmysłom (wszelkie abstrakcje daj na koniec, w miarę możliwości). Nie świruj z metaforami – jedna, a dobra, jest dobra. Kilka pomieszanych tylko robi bałagan. Dopasuj do ogólnego tonu tekstu. Jeśli są jeszcze jakieś ogólne wskazówki, to ja ich nie znam.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Jak ktoś zajrzał w każdy kąt portalu i wie, na co zwracać uwagę, to znaczy, że zasłużył na tę przewagę.

    Tatuaż z kurzej krwi – wiem, ale nie powiem :D 

Oooo… devil

    Ostatni atut Boskiego Troya – tu jeszcze się zastanawiam, ale widzę, że dużo osób stawia na Barda. 

Bo jest jednym z Wielkich Charakterystycznych XD Ma rozpoznawalny styl. Albo to on, albo ktoś go po mistrzowsku imituje (tak, alternatywa jest prawdziwa, kiedy jeden z jej członów jest prawdziwy ^^).

    Częstotliwość zerowa – HollyHell wskazała na mnie. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Do odanimizowania będę się grzał w blasku jej uzasadnienia.  

I Duch Biblioteki.

Ta szlachetna postać :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Moja wszystkich, ale skuteczniej tych, którzy więcej tekstów wrzucili… niezliczone są tajniki portalu laugh

 

ETA:

,,Widokówka” – GalicyjskiZakapior; myślałem też o HollyHell, ale widzę jej komentarz, więc odpada.

Też myślałam o Holly, ale cóż. Nie ona. Nie zawsze możemy mieć rację :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jeżeli korzystamy z tej samej, to owszem, coś tam wiem… ;)

Swoją drogą, ciekawe, czy z tej samej laugh

Jakby co, ja jestem damą XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Oszukiwałem i sobie sprawdziłem :P

… i udawaj tu, człowieku, Pytię >< 

Niestety jest to prawda, u mnie z czasem na pisanie jest licho ostatnio, więc (mimo najszczerszych chęci!) nie podchodzę dwukrotnie do tych samych wyzwań :(

Ale wiesz, że szklana kula pokazuje wszystko? devil (Tak naprawdę, to nie, ale wystarczająco).

To tak można?

Można, znaczy, się da. Ale dżentelmeni tak nie robią, o!

 

ETA: Ale, żeby wrzucić mrówkę w kijowisko, “Największe złoże…” nie jest w ogóle w stylu Finkli. Zakochani agenci? Ble. devil

 

ETA: Zabawa z odgadywaniem polega na łapaniu najsubtelniejszych śladów i najdziwniejszych przesłanek, a następnie wnioskowaniu z nich z dominikańską dokładnością. Dla wspomożenia tejże: https://filozofuj.eu/krzysztof-a-wieczorek-5-badanie-poprawnosci-sylogizmow/ 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, proszę się nie topić, tylko pisać!

 

Bul, bul, bul :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Czy polemizacja z typami przedstawionymi przez innych użytkowników uchodzi za faux pas?

(Polemika! >< który to tekst konkursowy zawiera takie dziwne wersje słów… devil) Nie uchodzi, to połowa zabawy XD Ja nie zgaduję, bo mam nieuczciwą przewagę

ale mogę zdradzić, że co najmniej jeden nieoczywisty przypadek zgadliście ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Kuurczę, tyle książek, tak mało czasu… angel

 

ETA: Oczywiście, tam wyżej miał być Heraklit, nie Demokryt >< kurka wodna. Od ZUSu rozum gnije.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czekamy na kolejnych do klubu.

Płyty skojarzyły mi się z Voyagerem. Żeby nie było.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

I o to chodzi ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pewnie, przecież w Australii jest ciepło :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Oczywiście zrozumienie tych metod wymaga już naprawdę głębokiej wiedzy, a co dopiero ich projektowanie.

Pewnie, jak wielu innych skomplikowanych metod obliczeniowych.

Myślę, że sensownie to sobie przedstawiasz.

To miło. Analogie geometryczne pozostają użyteczne :)

Tak, od pierwotnego stanu X.

O to mi chodziło.

 

ETA: Komunikat, na wypadek, gdyby to, co napisałam na początku, było niezrozumiałe. Jeśli ktoś chce pisać o mechanice kwantowej, genetyce, statkach kosmicznych itp. wtedy tak, bezwzględnie powinien dokonać odpowiednich studiów, choćby po to, żeby czytelnicy, którzy mają o sprawie niejakie pojęcie, nie rwali sobie włosów z głowy. Poza tym takie studia mogą zapłodnić umysł licznymi fascynującymi pomysłami i ogólnie są użyteczne.  Natomiast jeśli celem autora jest opisanie ciekawych przygód ludzi w odległym kosmosie, a techniczne szczegóły tego, jak się tam znaleźli, są dla tych przygód nieistotne, to nie powinien naklejać na te szczegóły nalepki “kwantowe”, tylko uczciwie coś zmyślić. O to mi chodzi. Soft SF tak. Daniken – nie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

… nie jestem robokopem. Ty jesteś robokopem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Tak jak można by zapisać dowolnie wiele informacji pod postacią liczby rzeczywistej, skoro masz do dyspozycji nieskończony ciąg cyfr tudzież bitów po przecinku.

No, właśnie…

    Poddawanie kubitów interakcjom przy użyciu tak zwanych kwantowych bramek logicznych pozwala na wykonywanie w tej ukrytej strukturze użytecznych obliczeń

Hmmm. Zasadniczo, jeśli to sprytnie zorganizować, cokolwiek może służyć do obliczeń…

    Mimo wszystko wydaje mi się dość intuicyjne, że skoro B było splątane z A i po zwykłym pomiarze A (o dwóch możliwych rezultatach) “strzałeczka” B przestawiłaby się na jedno z dwóch możliwych położeń, to po tym specjalnym pomiarze A wspólnie z X (o czterech możliwych rezultatach) “strzałeczka” B przestawi się na jedno z czterech możliwych położeń.

Mhm, bo gdybyśmy mieli tylko jeden obiekt do mierzenia, to byłby jakby jeden wymiar, a skoro mamy dwa obiekty jednocześnie mierzone, to mamy dwa i wtedy liczba możliwych wyników podnosi się do kwadratu? Tak to sobie przedstawiam…

    Kiedy Bob dostanie informację o wyniku naszego pomiaru, będzie wiedział, w której z osi (jeśli w ogóle) musi obrócić strzałeczkę z powrotem, by odtworzyć X.

Czyli będzie wiedział, czym B różni się od X.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

U mnie trochę mżyło, ale podobno za miastem leży śnieg.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Ponieważ jest to położenie ciągłe, mogłaby tak przechowywać dowolnie wiele informacji.

Hmmmm…

     Gdy jednak spróbujesz ten spin zmierzyć, strzałeczka (wektor) przemieszcza się na biegun północny lub południowy, i tylko taki wynik otrzymujesz.

Dobra, to co mi z tego przyjdzie, że mogłaby przechowywać nie wiadomo ile informacji, skoro ja nie mam do niej dostępu?

    Podawałem już wcześniej przykład fotonu, który przy przejściu przez kryształ dwułomny może rozdzielić się na dwa o niższych energiach i prostopadłych (a więc splątanych) polaryzacjach, mimo że wcale go nie mierzyliśmy

Ooo. Ale w każdym razie coś musi go w tym celu spotkać. Poza tym takie bliźniaki pochodzą, by tak rzec, z jednego źródła, co wygląda logicznie.

    Splątanie zostało przeniesione z pary (A, B) na parę (X, A).

Aaaa… ale przecież teraz mierzymy… co my teraz mierzymy?

    Tymczasem teraz okazuje się, że B przybrało jedną z czterech możliwych wartości

Czterech? Nie wpadły nam tu aby liczby urojone? (Dzięki ci, powtórko z matematyki :D) Czy tam inny układ współrzędnych kartezjańskich?

    Bob, otrzymawszy wynik naszego pomiaru, dowie się, jaką operację ma wykonać na B, ażeby odtworzyć oryginalne X.

I to jest ten punkt, w którym szklą mi się oczy. Dobra. B może mieć jedną z wartości x, y, r, q, co jest zależne od stanu X? I B różni się od X w określony sposób?

    Nie wiemy, czy się nie dowiemy;

Nie wiemy, ale jest mało prawdopodobne, żebyśmy się dowiedzieli.

    stworzyć teorię zapewniającą kompletny opis Wszechświata

I fizycy przerzucą się na politykę. Lepiej nie :)

     potrafimy “teleportować” kubit, czyli odwzorować cząstkę pod względem konkretnej właściwości kwantowej (np. spinu), która służy nam do zakodowania tego kubitu.

Czyli przenieść konkretny aspekt jednej cząstki na drugą! Aha!

    Przecież to podobnie jak z latarnią sygnałową na wzgórzu, która koduje bit informacji (orkowie nadchodzą czy nie?) i wystarczy, że potrafimy odwzorować tę jedną właściwość (świeci się lub nie świeci), nie obchodzi nas barwa płomienia, kształt czaszy latarni, poziom uzależnienia latarnika od lembasów…

Czy tak podobnie… W zasadzie świat materialny robi się nieciągły dopiero przy pewnym powiększeniu – a i to nie jest znowu takie pewne, skoro mówisz, że ta “ukryta struktura” (demokrytejskie…) ciągła jest.

    Natomiast zakaz klonowania stwierdza po prostu, że w ogólnym przypadku, wychodząc od kubitu postaci a|0⟩+b|1⟩, nie mogę uzyskać dwóch kubitów postaci a|0⟩+b|1⟩.

Aha.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

UWAGA, ŚWIEŻYNKI! I te trochę zleżałe świeżynki też!

 

 

Wstawienie fragmentu reprezentacyjnego powoduje, że po dostaniu się do Biblioteki tracicie anonimowość!

 

Serio, nie wypełniajcie fragmentu reprezentacyjnego. Bo chomik Was pogryzie.

 

ETA: A w ogóle, to foch. Ciasta nie było XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A może to nie statystyka, tylko echo gniewu

Bardziej fizyka, a o fragmencie reprezentacyjnym nie wspominałam? indecision

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    A nie możesz go znać, bo musiałabyś go najpierw zmierzyć, czego zrobić nie można, bo on się od mierzenia zapada do 0 albo 1.

Hmmm, no, fakt. Ale wtedy też jest jakiś stan…

    Spin ma nie tylko wartość, ale i kierunek

Racja, zapomniałam blush Ale skoro on jest skwantowany, czyli nieciągły, to mamy dyskretny zbiór wartości, nie?

    najpierw wykonujesz wspólny pomiar X i A tak, żeby je splątać i poznać (w pewnym technicznym sensie) sposób czy też kierunek tego splątania

Dobrze, czyli splątanie bierze się z tego wspólnego pomiaru? W takim razie ktoś, nazwijmy go Mechanikiem Kwantowym, musiał zmierzyć wspólnie A i B, zanim nam je przydzielił, tak?

    Tę informację (dwa klasyczne bity) wysyłasz Bobowi. Twoje działanie rozerwało splątanie A i B i okazuje się, że stan B wynika teraz z pierwotnego stanu X, a Bob może go odzyskać.

Czyli kubit (czy inny obiekt?) jest splątany tylko z tym, z czym Mechanik Kwantowy (albo Bob, albo ja) go ostatnio razem mierzył? Tylko… z pierwotnego stanu X? Przed pomiarami?

    Aby jednak obiekt B stał się identyczny z dawnym obiektem X, musiałabyś umieć przenieść wszystkie opisujące go wartości kwantowe, a nie tylko tę jedną (np. spin), na której zakodowaliśmy kubit.

Identyczny pod każdym względem, bo "wierna kopia" to identyczność pod jakimś względem. Na przykład – mamy dwie piłeczki, zieloną i czerwoną, o identycznym kształcie i masie, ale różnym kolorze. Są identyczne pod względem kształtu i masy (to oczywiście idealizacja i takich zwierząt nie ma, chodzi o przykład), ale pod względem koloru różne.

    Wydaje mi się, że doskonale zrozumiałaś! 

A mnie się wydaje, że już nic nie rozumiem XD

    Według mechaniki kwantowej cząstki są nierozróżnialne, jeśli przenieśliśmy stan kwantowy, to odtworzyliśmy obiekt.

Czy może raczej – jedynym, co je od siebie odróżnia, jest stan kwantowy, prawda? No, to stan kwantowy byłby w takim razie hylemorficzną formą cząstki. Chyba że…

    Niemniej nie jest ona teorią wszystkiego i nie możemy wiedzieć na pewno, czy cząstki nie mają jakichś właściwości, które nie zawierają się w stanie kwantowym.

… cząstki mają takie właściwości. Czego, jak trzeźwo zauważasz, nie wiemy i się nie dowiemy.

    Mówię, że zakaz klonowania uniemożliwia zduplikowanie kubitu, czyli pozostawienie go sobie i jednoczesne przesłanie Bobowi.

Aaaa… kojarzy mi się zasada nierozróżnialności bytów identycznych (Leibnitz: jeśli dwa byty mają identyczne własności, ale to wszystkie, to są tym samym bytem, tj. nie ma dwóch, tylko jeden). Co prawda, jeśli mi się coś nie pokręciło, w hylemorfizmie położenie w przestrzeni jest własnością (przypadłościową, ale jest) i nie jestem pewna, czy własności, które podpadają pod tę zasadę mogą być przypadłościowe, tj. czy wystarczy, żeby A i B różniły się tylko przypadłościowo (np. były w różnych miejscach), żeby były różnymi bytami. Bo wtedy mogłyby zajść ucieszne efekty: dwie identyczne tabliczki z różnymi napisami wystarczyłoby wyczyścić, żeby się zlały w jedno.

    takie wywody wymagają, żeby nad nimi przysiąść i spokojnie przetrawić

Oj, tak. Królestwo za TARDIS!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Killed To Death By Piracy

Arrr! Zabici na śmierć? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Śmiejcie się, ale Lovecraft dobrej relacji z matką raczej nie miał. :P

Poczytaj sobie Russella epistemologię, to zobaczysz, jak wygląda trudne dzieciństwo XD (serio…)

A właśnie, Tarnina czemu nie ma Cię jeszcze w kalendarzu adwentowym? Hmm, hmmm? Szorta świątecznego chyba nam nie odmówisz:)

Coraz bardziej się przekonuję, że nie umiem pisać, ale Miś mnie tu bierze pod włos. Jeszcze się nie zgłaszał?

Czyli relacje z matką są kluczowym elementem zostania niezwyciężonym pisarzem.

Mmmm, więc nie mam szans :P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja tylko tak na marginesie…

Podobno ona wszystkich próśb słucha, i ja o tym wiedziałem.

Bóg odpowiada na wszystkie modlitwy. Czasami odpowiedź brzmi “nie”. wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    (Robię, co mogę, ale to wymaga dobrych paru lat studiów i sam się w tym nie specjalizuję).

Doceniam. Po prostu moje intuicje nie bardzo pasują z fizyką kwantową… ale też podobno nikt jej nie rozumie ;)

    Stan kwantowy – na przykład polaryzacja fotonu, spin elektronu i tym podobne – ma się do kubitu (bitu kwantowego, zawartej w nim jednostki informacji kwantowej) tak, jak binarny stan klasyczny (np. włączona lub wyłączona żarówka) do bitu.

OK, czyli chodzi o jedną, konkretną, mmm… własność, która może przybrać dwie wartości. Zaraz. Weźmy spin, bo polaryzacja pojedynczej cząstki to jest coś, czego mój rozumek nie ogarnie. Ale spin cząstki mają różne – jedne połówkowy (cokolwiek to znaczy), inne całkowity. Czyli nie dwie wartości, tylko dyskretny zbiór wartości?

Dobra. To jak coś takiego opisać wektorem? Na razie brzmi jak klasyczny skalar.

    Obserwator, mierząc stan kubitu, może uzyskać tylko 0 (z prawdopodobieństwem a^2) lub 1 (z prawdopodobieństwem b^2) – nie jest to ograniczenie naszych umiejętności, lecz fundamentalny zakaz fizyczny.

OK. Czyli jednak dwie?

    Myślę jednak, że łatwo uwierzyć, iż to bogactwo struktury wewnętrznej pozwala na zastosowania niedostępne dla zwykłych bitów, nawet jeśli na końcu mamy ograniczoną zdolność wydobycia z niej wyniku obliczeń.

Uwierzyć może i można, tylko zrozumieć trudniej… 

    To właśnie nazywamy teleportacją kwantową i o ile dobrze rozumiem, chyba odpowiada to Twojemu opisowi, że “tomistycznie przenosisz formę obiektu X na obiekt B”.

Chyba nie odpowiada, ale spróbujmy (po amatorsku – w końcu od tego też są specjaliści).

 

Dobra. Mam kubit X, który nie jest z niczym splątany. Mam też kubit A, który jest splątany z kubitem B, który ma Bob.

I teraz wysyłam Bobowi informację, na podstawie której on coś robi z B, tak, że B staje się identyczny (pod jakim względem? każdym?) z X – tak?

I wtedy automatycznie mój A robi się taki sam, jak B (czyli też jak X)… nie, nie tak, skoro A i X zostają ze "śmieciowymi wartościami" Coś tu zdecydowanie poplątałam, bo sensu to nie ma.

 

Co miałam na myśli z metafizyką tomistyczną (hylemorficzną): otóż (p. tu: https://www.tandfonline.com/doi/full/10.1080/00048402.2021.2010222#d1e104 ) wyróżnia się w niej formę i materię. Forma to określoność, materia – potencjalność. Każdy przedmiot składa się z jednego i drugiego – jakaś forma określa jego potencjalność (w tym i moc sprawczą). I pomyślałam tak: jeśli stan kwantowy określa coś, powiedzmy, cząstkę C, to gdybyśmy skopiowali ten stan na cząstkę, powiedzmy, D, która jest gdzieś daleko, to byśmy ją praktycznie teleportowali.

 

Ale mówisz, że zakaz klonowania to uniemożliwia. Czyli nie. W sumie nie wiem, czy hylemorfizm by na to pozwolił, bo materia bez żadnej formy nie istnieje – czysta, nijak niezróżnicowana potencjalność nie ma sensu. Więc raczej pojechałam w maliny.

    Klasycznym kanałem komunikacji mogłabyś tylko wysłać komuś na koniec wynik obliczeń, a teleportacja pozwoli Ci dzielić się przebiegiem algorytmu in statu nascendi, że tak odwołam się do Twojej intuicji chemicznej.

Nie ma to nic wspólnego z intuicją chemiczną XD po prostu wykonujemy algorytm… równolegle? w chmurze? jak to zwać?

    Czarodziej oferuje Tobie i drugiemu dowódcy parę monet zaklętych w taki sposób, że gdy nimi rzucicie, to na obydwu wypadną orły lub na obydwu reszki, niezależnie od dystansu pomiędzy Wami. Dostrzegłabyś przecież użyteczność takiego daru.

Gdybym potrzebowała koordynacji losowych (losowanych z pewnej puli…) działań, to tak. Ale poza tym… no, lepiej się nie narażać czarodziejom.

    Tu już całkiem nie rozumiem pytania

No, właśnie zrozumiałam, że stany kwantowe są informacją o rzeczach, nie samymi rzeczami, a tę informację równie dobrze można wysłać tradycyjnie.

    Zakładając, że teleportacja kwantowa świadomości byłaby możliwa i bezpieczna, nie byłoby raczej wątpliwości, że to wygodniej niż fizycznie dokądś daleko podróżować.

Może by się i znalazły…

Ale się cieszę, że moim pytaniem zacząłem tak ciekawą dyskusję.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm… czyli wiadomość byłaby tak tajna, że nawet adresat nie mógłby jej (z użyteczną dokładnością) odczytać? 

Wyobraźmy sobie jednak, że podzielili się zawczasu parą splątanych kubitów, więc gdy jeden z nich zmierzy swój i dostanie wynik 0, to od razu wie, że ten drugi też dostanie wynik 0.

Zaraz, zaraz, ale to jest wynik pomiaru, a nie wiadomość! Toż równie dobrze mogliby zabrać na wyprawę rozkazy w zalakowanych kopertach i otworzyć je we wcześniej ustalonej chwili…

 

Chyba że:

zawczasu przygotowujesz splątane obiekty A i B, co pozwala Ci teleportować dowolny stan kwantowy analogicznego obiektu X

oznacza następujący scenariusz SF: obserwator na stacji Minerwa ma obiekt A, który zabrał sobie z Ziemi, a baza na Ziemi ma splątany z nim obiekt B.

Kiedy obserwator zauważy statki kosmitów, bierze obiekt X i poddaje go interakcji z A (”wysyła meldunek” o pojawieniu się obcej floty) – A zmienia stan na X.

W trakcie rutynowej kontroli obsługa bazy mierzy stan obiektów B przypisanych poszczególnym stacjom obserwacyjnym – wykrywa zmianę stanu obiektu B Minerwy na X i na tej podstawie zawiadamia dowództwo, że w okolicach Minerwy widziano obce statki.

 

Problem małej zawartości informacyjnej meldunku można by jeszcze rozwiązać, tylko jak zresetować taki układ, żeby móc dalej wysyłać meldunki, skoro wysyłka go niszczy? No i zostaje kwestia niekwantowego wysyłania wyników pomiaru, której nadal nie rozumiem.

 

Z tego, co wiem, stan kwantowy jest wektorem, a splątanie to złożenie wektorów – czyli wysyłam odbiorcy (klasycznie) tak jakby długość przekątnej rombu, który mam u siebie, dobrze myślę? I odbiorca, który zna długość jednego boku swojego rombu, może wyliczyć długość drugiego boku (na podstawie mojej informacji), ponieważ wie, że nasze romby są identyczne. Tylko, że kiedy to policzy, romby przestają być identyczne! I już się nie uidentycznią z powrotem, chyba?

 

A poza tym – informację wysłałam jednak klasycznie… coś mi się zdaje, że “kwantowa teleportacja/telepatia” to kolejna moda…

Jak już wspominałem wyżej, stany kwantowe są na ogół bardzo delikatne i łatwo niszczą się w transporcie, gdy zatem potrzebujesz komuś wiernie przesłać taki stan, teleportacja będzie Twoją najlepszą możliwością.

Ale przecież one są informacją? Jeśli tamten ktoś ma dobry dekoder, to po co tak kombinować?

Coś o tym ubocznie napomknąłem w tamtym tekście na Twój konkurs.

A, tak. Pamiętam. ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdańsk tak podupadł, że już niewielu ludzi szuka bursztynu na plaży i prawdopodobieństwa się zmieniły.

Tak tylko wtrącę, że szukanie bursztynu to nie jest łatwy kawałek chleba, cokolwiek by o tym opowiadał mój ojciec chrzestny, szczur lądowy z dziada pradziada, który do stworzeń morskich zbliża się tylko opływowością kształtu :P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    To nie do końca ścisłe.

Powiedział uprzejmie… XD Czyli wychodzi na to, że zrozumiałam, cóż, wszystko na opak. Ale ma to i swoją dobrą stronę – już wiemy, że teleportacja kwantowa nadaje się może na podstawę ansibla (który i tak nie będzie szybszy od światła, więc to w sumie też bez sensu, chyba żeby ktoś chciał równocześnie przesłać tajną wiadomość w samym stanie kwantowym… ale ona musiałaby być ustalona z góry, tak? czyli miałoby to ograniczone zastosowanie…), ale do transportu czegokolwiek już nie. (Nie mówiłam, że informacje z dziedzin ścisłych są nieużyteczne, ani że nie mogą poddać dobrych pomysłów ;D)

    Typowy przykład, w którym zapis imiesłowu z “nie” łącznie zaburzyłby sens zdania.

"Niezmierzony stan" brzmi cudownie purpurowo :D

    Traci, traci. Wynika to dostatecznie z powyższego opisu

W sumie nie, bo wynika z niego, że to, co napisałam, nie bardzo się do tej sytuacji stosuje… na pewno dałoby się coś wymyślić, ale raczej nie to.

    Kiedy już Ci się uda, to daj znać, bo wygląda mi to na bardzo ciekawy trop poznawczy!

Kiedy już mi się uda, napiszę książkę i będę sławna :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Wszystkie te szczegóły są mi potrzebne (albo jak się okazuje wcale nie są), żeby zbudować jakiś świat w którym tak naprawdę ma to drugorzędne znaczenie. 

Otóż to. Patrz tutaj: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842859 Nie twierdzę, że robienie tych przekładów nie sprawia mi przyjemności (a właśnie, dawno żadnego nie zrobiłam – ma ktoś coś, co by chciał przeczytać po polsku?), ale nie wklejałabym ich na stronę, gdybym nie myślała, że Wy na nich skorzystacie. Więc – korzystajcie!

    Chyba rzeczywiście za bardzo skupiam się nie na tym co powinienem.

Wszyscy tak mamy na pewnym etapie. Może musimy przez niego przejść? heart

    Ogólnie nauka może być bardzo rozciągliwa.

W świetle nauki można spaść na łeb w ciemnej piwnicy :D

    Rzeczy “ciężkie”, metale nie mogą pływać? Powiedz to krążownikowi.

Ale tutaj popełniasz błąd, który kupa ludzi popełnia, nie tylko w związku z nauką (chyba łatwo w niego popaść i nie dam głowy, czy czasem nie popadamy w niego wszyscy – patrz wyżej) – absolutyzujesz własność rzeczy i odnosisz ją do sytuacji, w której nie jest ważna. Kurka, nawet nie umiem tego jasno wytłumaczyć… bo sama jeszcze nie wiem, jak ten błąd zanalizować…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

    Tak.

Jak dla kogo :D Serio, "wiarygodne" jest zawsze dla kogoś. Jeśli to dobrze podbudujesz, to będzie wiarygodne dla Twojego czytelnika. Nie zrobisz sam całej pracy, ale część musisz – i to z tej pracy, którą zrobisz, będziesz rozliczany. Albo z tego, że Ci się nie chciało jej zrobić, hint, hint.

    Nie znam się na rodzajach teleportacji, oczywiście posługując się fantastyką, mogę sobie wymyślić, że coś takiego zostało stworzone, natomiast zastanawia mnie, czy “kwantowa” to dobra droga zakładając, że państwo A ewakuuje się z Ziemi na inną, obcą planetę.

Mmmm, wygląda mi to na trop: https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/QuantumMechanicsCanDoAnything  XD A serio – nie, miękkie SF nie stwardnieje tylko dlatego, że wlepisz gdzieś słowo "kwantowy" (wręcz przeciwnie). Ale musi być twarde?

 

 

Nie musi. To nie jest tekst, którego szukasz. Pisz dalej.

 

(A jeżeli musi, to czeka Cię parę lat ciężkich studiów :D Serio, ja z moimi piratami muszę grzebać w źródłach, żeby wyważyć potęgę Imperium, żeby nie była za duża, okrucieństwo piratów i poziom wyrąbania poddanych na wyżej wymienione Imperium – bo tego się nie da załatwić magią! A Ty z teleportacją nie musisz, bo to się da załatwić magią/magiofizyką. Choose your battles, jak mawiają Amerykanie, i słuchaj mistrza Arthura C. Clarke'a. Nauki ścisłe zawsze uzupełnisz – to nauki humanistyczne wymagają czasu i wysiłku zrozumienia, i to one są dla pisarza ważniejsze).

    kwantowa teleportacja przenosi tylko stan obiektu a nie sam obiekt, więc żadnych surowców ani niczego użytecznego przenieść nie da, albo przynajmniej nie ma to żadnego praktycznego sensu – żeby kwantowo teleportować toster, musiałbyś wszystkie cząsteczki potrzebne do zrobienia tostera mieć i tak na miejscu, więc nieskończenie taniej i łatwiej byłoby zrobić nowy toster.

Bezczelnie przeklejone z Wikipedii: Stan kwantowy – informacja o układzie kwantowym pozwalająca przewidzieć prawdopodobieństwa wyników wszystkich pomiarów, jakie można na tym układzie wykonać. 

 

Nie mam pojęcia, czy dobrze to rozumiem, ale na mój mały łepek to znaczy, że teleport przenosi wszystkie mierzalne właściwości – więc i masę, i przewodnictwo, i temperaturę, i tak dalej. Więc tak – jeśli interesujące Cię własności są fizycznie mierzalne, to to może się opłacać. Mówiąc tomistycznie, przenosisz formę z materii, która jest tu, na inny kawałek materii, który jest gdzieś tam. Pytanie, czy ten tu traci tę formę, jest interesujące, ale raczej możesz na nie udzielić odpowiedzi, jaka Ci lepiej pasuje do fabuły.

    Czy teleportowanie żołnierzy w konkretne miejsce musi zakładać port teleportacyjny w miejscu, gdzie żołnierze “wylądują”, czy da się to jakoś obejść? 

Ty ustalasz reguły swojego świata, w tym – jak działa teleport. Ale! jeśli te reguły będą dopuszczać za dużo rzeczy, które mógłbyś chcieć bohaterom uniemożliwić, to może Ci sprawić kłopot w przyszłości. Jeśli za mało, to też. Może najpierw pomyśl, co czego Ci ta teleportacja potrzebna i co chcesz za jej pomocą osiągnąć (ja też czasami mam ochotę przenieść resztki naszej cywilizacji do odległej galaktyki…).

    Można ewentualnie rozmyślać o zasadności kwantowej teleportacji ludzi, gdybyśmy przyjęli że przeniesienie stanu kwantowego całego człowieka przenosi jego świadomość/jaźń/duszę, ale to już turboabstrakcja, metafizyka, grube rozkminy i pełna fikcja, więc tylko od autora zależy, czy to ma sens.

Ja Ci dam "turboabstrakcję"! >< Nauki humanistyczne! Argh! Inwazja p-zombi na odległą planetę… to jest pomysł na tekst XD Ale chyba nie o to Ci chodzi XD

    tunele czasoprzestrzenne mają tę zaletę w porównaniu z kwantową teleportacją, że są hipotetyczne, więc w sumie mogą działać mniej więcej tak, jak fabuła potrzebuje xd

Kwantowa teleportacja obiektów makroskopowych nawet nie jest hipotetyczna, o ile wiem, więc ma to samo, tylko bardziej XD

 

Podsumowując – twarde SF nie jest lepsze tylko dlatego, że jest twarde. Jeśli to się przysłuży historii, którą chcesz opowiedzieć, to możesz mieć nawet Gwiezdne Wrota :)

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka