Profil użytkownika


komentarze: 6923, w dziale opowiadań: 5194, opowiadania: 1867

Ostatnie sto komentarzy

Komentarzy (ewentualnych) nigdy nie jest za dużo…

Tekst tutaj →  https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/22792

W sumie reprezentatywny dla opowiadań grozy/horrorów, które pisałem/piszę,  i jestem z niego bardzo zadowolony. Tekst wydrukowała nieistniejąca już “OkoLica Strachu”: podobno ma wznowić działalność. Ale na tym portalu niestety nie doczekał się nawet biblioteki.

Bywa…Dziwne, no, ale co zrobić.

Pozdrówka.

 

Niewątpliwie sympatyczny tekst, charakterystyczny dla tematyki bożonarodzeniowej, sprawnie napisany. 

Pozdrówka.

Hmm… Odnosząc się do wcześniejszych komentarzy innych czytający: w swoim pierwszym napisałem, że niekiedy opowiadanie ciągnie się. Według mnie, “ciągnie się” w dwóch częściach. Pierwszym jest trochę później wskazany passus, w którym bohater przegląda komputer. Według mnie, tenże passus rzeczywiście jest za długi i warto byłoby go skrócić: tekst nabierze dynamiki, która tu akurat siada. Drugim elementem opowiadania jest rozdział końcowy i “pastwienie się “ autora nad samogwałtem ludzkiego bohatera, salwami śmiechu tudzież rechotem publiki. To jest nieco nużące i czytanie przez długą chwilę o tym samym naturalnie też nieco nuży.

Dlaczego zamieszczam dodatkowy komentarz? Tekst w obecnej formie, według mnie, jest interesujący, dobrze w sumie napisany, pomysł jest ciekawy i na pewno jest to opowiadanie “biblioteczne”. Ale mogłoby to być opowiadanie “piórkowe”… To, że pisanie jakiejś części sprawiało autorowi frajdę wcale nie znaczy, że takowa część sprawia frajdę czytelnikowi… Należy o tym pamiętać.

Gdyby tak skrócić tę część, w której bohater przegląda informacje, nieco ją udramatyzować, a potem skróci część finalną, sądową i nadać jej dodatkowo rys posępności, tekst bardzo by zyskał.

Warto się nad tym, drogi autorze, zastanowić, bo w sumie takie nieznaczne poprawki mogą spowodować, że opowieść zostane zgłoszona do “piórka”. Czemu nie?

Pozdrówka.

PS. Nadal utrzymuje się niezłą pogoda, co cieszy.

Ciekawy pomysł i bardzo dobre wykonanie. Być może, przydałoby się nieco skrótów, bo tekst niekiedy ciągnie się, ale to jest kwestia gustu. Jednakowoż biblioteczne to opowiadanie jest na pewno.

Czytałem z przyjemnością. Matko jedyna, co nas czeka… A taka przyszłość wcale nie jest wykluczona.

Pozdrówka.

PS. Piękna pogoda.

A ja myślałem, że komentowanie “Twarzy” już skończyło się, jako że “przerób” tekstów na tym portalu jest naprawdę spory.

Być może, “twarze” po prostu obserwowały Johna albo też początkowo nie zwracały na niego uwagi. Ta opowieść zaczyna się w chwili, gdy twarze pojawiają się we snach bohatera. Co było wcześniej, dla Johna stanowiło i stanowi tajemnicę. I niech tak zostanie.

Tak, wzmianki o bawełnie i farmie, a nie tylko to, wyraźnie wskazują na południe USA jako miejsce akcji. A jardy z tm absolutnie się nie kłócą, to generalnie anglosaska miara odległości, występowała i nadal występuje i w Wielkiej Brytanii i w USA, a nie tylko tam. Nieco dziwna uwaga…

Link → https://pl.wikipedia.org/wiki/Jard

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdrówka.

Dzięki za komentarz i ciekawe spostrzeżenie tudzież za nominację.

Władca Zmroku chyba nie rozważał takiej możliwości. Cóż, dawni bogowie tak mieli… Już pisałem o tym: można byłoby rozwinąć tę miniaturę i “pociągnąć” fabułę dalej, ale uznałem, że i tak w niewielu wyrazach opowiada ona całkiem długą historię. Chyba mimowolnie wyszła w sumie mocno poetycka opowieść, ale o tym przy pisaniu tej opowieści nie myślałem.

Pozdrawiam.

Władca Zmroku lubił spać, ale to był, jak to postrzegał, jego boski obowiązek, bowiem dzięki jego zasypianiu zapadał zmrok. Starannie wykonywał swoje zdania, co więcej. lubił je. Zresztą uważał, że warunkują jego ciągłe istnienie.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdrówka.

Dzięki za interpretację, na pewno właściwa… W podtekście tej miniatury jest też samotność i zapomnienie i jeszcze parę spraw: starałem się je uwidocznić. I pragnienie spotkania się z kimś – wreszcie… Władca Zmroku miał bardzo ludzkie pragnienia, ale to naturalne, tak bywało z dawnymi bogami w różnych wierzeniach.

Jak na tak krótki utwór, wydaje mi się, że sporo spraw poruszyłem.

Dzięki za komentarz i głos”biblioteczny”.

Pozdrówka..

Nie, liczba znaków o niczym nie świadczy… Napisałem sporo stuwyrazowców i sporo miniatur dla “Szortalu”. Jeżeli dobrze pamiętam, tam był dla miniatury limit tysiąca znaków ze spacjami. Mało, ale to miało też dobre strony. Ale fakt, pisałem i piszę znacznie dłuższe teksty, i to dość często.

Tu miałem bardzo ułatwione zadanie, bo napisałem dawno temu pierwowzór. Wystarczało go nieco poszerzyć. I właśnie taki miałem zamiar: w bardzo krótkim tekście opowiedzieć sporą historię.

Miło, że te miniatura podobała się.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdrówka.

Asylum – tak, bogów często dopadało zmęczenuie, co nieraz rodziło bardzo dziwne skutki…

Chyba nie za bardzo widzę dopisanie dalszego ciągu opowieści. W pierwowzorze był to klasyczny stuwyrazowiec, bo “Szortal” specjalizował się w krótkich formach. Teraz także jest to krótka miniatura, jednakże, moim zdaniem, i tak opowiada cała historię. Szkoda, że nie ma już “Szortalu”.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdrówka.

Old­Gu­ard – ciekawe, jakiego rodzaju zmęczenie…

Rzeczywiście, chyba ze dwa tegoż “zawsze” jest za dużo. Pomyślę, czym je zastąpić i pewnie naniosę poprawki. Ciekawe, że nikt wcześniej nie zwrócił na to uwagi.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdrówka.

PS. No i zmodyfikowałem ten passus, jest terazt tylko jedno “zawsze”. Zawsze postęp…

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Jak na w sumie bardzo krótką miniaturę, zamiar pisarski (i sprawdzający) chyba został osiągnięty. Ale, mimo wszystko, Władca Zmroku jednak nie był szczęśliwy. Bogowie tak mieli…

Pozdrówka.

Bar­dja­skiera ten powolny rytm narracji był w pełni zamierzony… Tak, chciałem nim oddać codzienny sposób bycia Władcy Zmroku. Tak rodził się wtedy zmierzch, a potem następowała noc. Notabene, ta miniatura jest jedną z kilku, poświęconych dawnym bogom. Wskazana w linku opowieść dla odmiany dotyczy boga znanego → https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/23206

A jeszcze dawno temu był Thanatos w “Spotkaniu”…

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Ciesze się, że miniatura podobała się.

Pozdrówka.

B – dzięki za komentarz. Miniatura powstała przypadkowo, no bo po remoncie komputerka musiałem go sprawdzić. Można byłoby jeszcze ją rozwinąć, ale chciałem wiedzieć, czy wszystko działa tak, jak poprzednio. Działa, co cieszy.

Miło, że się podobała.

Wykorzystałem starą ilustrację do “Zmierzchu”. Też mi się podoba…

Pozdrawiam.

 

Ha, wkradły się dwie literówki… Poprawiłem.

Tekst jest krótki, więc trudno byłoby nadać mu inną treść. Raczej starałem się podkreślić charakter i myśli bohatera, jego “wnętrze”.

Dawnymi czasy było wielu pomniejszych bogów, rządzących poszczególnymi zjawiskami, i to w prawie we wszystkich religiach. Do nich należy też Władca Zmroku, który – wtedy – nadal istniał. I działał.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdówka.

 

W sumie jest to tekst incydentalny, bo musiałem sprawdzić, jak działa komputer, a zwłaszcza Word. Działa znakomicie. Akurat nawinął mi się stary drabelek, więc go wykorzystałem. 

Ale, oczywiście, postarałem się dopracować jego poszerzenie. Jeżeli efekt jest “ładny”, to bardzo dobrze.

Myślałem o dalej idącym rozwinięciu tekstu, oś narracji byłaby oczywista. Może kiedyś do niego wrócę. Szkoda, że “Szortal” zniknął.

Cieszę się, że miniatura przypadła go gustu.

Dzięki za komentarz.

Pozdrówka.

Dla mnie ciekawa sprawa: zanim zamieściłem na tym portalu “Białe drzwi”, tekst nieco wcześniej opublikował magazyn grozy “Histeria”. Onegdaj ze zdziwieniem odkryłem, że dwa numery tego magazynu figurują na ich portalu jako “wyróżnione”. Niestety, nie podano, czemu zostały “wyróżnione”. W jednym z tych numerów zamieszczano “Białe drzwi”.

Być może, idzie o ilość pobrań. Chyba tak…

Link → https://www.facebook.com/magazynhisteria/

Pozdrówka.

PS. W końcu robi się iście wiosenna pogoda, ciekawe, na jak długo.

Oto okładka:

                                                 

Sympatyczne, z bardzo niespodziewanym zakończeniem, jednakże stosownym do obecnej teraźniejszości. I sprawnie napisane.

Zawsze mnie zastanawiało, skąd właściwie wziął się Dzień Kobiet, znany też jako Święto Kobiet. No więc sprawdziłem: to pomysł socjalistów/socjalistek z początków dwudziestego wieku, potem adaptowany przez komunistów. Interesujące jest w tym kontekście, jaką siłę ma tradycja, i to świecka. Wydawało się, że święta 1 Maja z oczywistych względów nie będziemy obchodzić. Wcale nie… Podobnie jest z Dniem Kobiet: ma się dobrze i nie wygląda na to, żeby odszedł w niebyt.

W obu przypadkach bardzo dobrze.

Pozdrówka.

Przeczytałem, uważnie pierwszy rozdział, potem “zmogłem” drugi, resztę tekstu przeleciałem już wzrokiem.

Hmmm…

Niestety, wyszło słabo. Zdaje się, że autora uwiodła łatwość pisania i w związku z tym, w sumie, wyszło takie “pisanie dla pisania”.

W pierwszym rozdziale długo zastanawiałem się, kto jest kim i co jest czym. W końcu wyszło mi, że Głód jest Bestią, ale do końca nie jestem tego pewien. Trzeba wyraźnie określać opisywany podmiot, czytelnik nie powinien nad tym deliberować.  

Cały drugi rozdział w jego znaczniej objętości można było spokojnie sobie darować, ergo: zdecydowanie skrócić opis wędrówki, w sumie po prostu nudny, i zostawić ostatnią scenę z kanibalizmem. Przy okazji: Czirokezi tak chowali zmarłych, czyli kopali im mogiły? Muszę to sprawdzić.

Chyba należało skoncentrować się na tym, co jest później. Byłoby, moim zdaniem, znacznie lepiej i ciekawiej.

Jeżeli cała antologia jest podobna do tego tekstu, chyba nie wart jej ściągać. Szkoda, pomysł opowiadania jest ciekawy, świat interesujący, ale jeszcze raz przydałaby się porządna redakcja tekstu.

Pozdrówka.

Niewątpliwie sympatyczne, jednakowoż tekst co nieco się ciągnie. Jakby tak skrócić go o pół strony, byłby bardziej dynamiczny. No i akcji/zdarzeń co nieco jednak brakuje…

Chyba opowiadanie do generalnego przepracowania. No, ale czasu było mało, bo to tekst konkursowy, a termin gonił.

Pozdrówka.

Sążnista dyskusja, multum komentarzy, niejednokrotnie dość obszernych, a nawet bardzo obszernych, jednakowoż jedna sprawa stale umyka uwadze: a kiedyż to redakcja “NF” ma zamiar zacząć budować nowy portal? Gdzieś mi w tym wątku mignęła informacja, że najwcześniej za rok. To prawda? Jeżeli tak, wychodzi na to, że wątek został założony zdecydowanie za wcześnie i jest po prostu miejscem bicia piany. Medialnej.

Pozdrówka. Piękna pogoda.

Sympatyczna i dobrze napisana miniatura.

Pozdrówka.

Zauważę, że do ścinania/przycinana trawnika może służyć także sierp, znacznie starsze od kosy narzędzie rolnicze. Jednakże kosa, abstrahując od jej znacznie większej efektywności i wygodniejszej pracy tym narzędziem, ma też inną zaletę: można ją bowiem przekuć na sztorc, co znamy z historii naszego pięknego kraju. Ponadto czynność ta nie wymaga zużycia prądu, tylko porządnego warsztatu kowalskiego, z paleniskiem, miechem, kowadłem, młotami, obcęgami i szczypcami, a także odpowiednim zasobem węgla albo koksu, który jest bardziej wydajny. No i kowala, ale jeszcze istnieją tacy. No, jakby ludziska co nieco wkurzyli się tym oszczędzaniem energii elektrycznej, wtedy kosy mogłyby pójść w ruch…

Niezły pomysł i bardzo dobre wykonanie, czytałem z zaciekawieniem i przyjemnością. Ciekawe, że purnonsens nieczęsto jest wykorzystywany w fantastyce, a tu mamy piękny przykład jego użycia. A tak w ogóle, przypomniało mi się takie powiedzenie: ”Nie niszcz lasów, i ty możesz zostać partyzantem”. Coś w nim jest…

Pozdrówka.

Wesołych, ale przede wszystkim spokojnych Świąt! Dzieje się…

Zauważę tylko, że styl bizarro, w którym porusza się Fasoletti, ma swoje prawa… Że jest wulgarny, często aż do bólu? Ależ tak, jest. A to opowiadanie w zbiorze opowieści Fasolettiego wcale do najbardziej wulgarnych nie należy. 

Bizarro można lubić albo też można nie znosić, to jest kwestia gustu, ale sprawności w pisaniu autorowi absolutnie nie można odmówić. I podobnie jest tutaj: krótko, ale bardzo sprawnie napisana opowieść z bardzo wyrazistą fabułą.

W stylu bizarro bardzo dobre.

Pozdrówka.

Przeczytałem. Interesujący pomysł i ciekawy tekst.

Cóż, to jest tekst konkursowy, więc termin obliguje, ale opowieść wymaga jeszcze językowego dopracowania, a głownie idzie mi o powtórzenia wyrazów: są liczne, zbyt liczne, jak dla mnie. Oprócz wyrazu “koń’ istnieją wyrazy “rumak” i “wierzchowiec”, nie mówiąc o tym, że można użyć określenia związanego z maścią konia – karosz, gniadosz, kasztanek, siwek itp. Wyraz “wilk”: niby trudno go zastąpić, ale jest też wyraz “basior”. Miast “człowieka” można spokojnie użyć wyrazu “mężczyzna”, a w przypadku bohatera wyrazu “młodzieniec”. I tak dalej… Pochodnia – mamy też wyraz “łuczywo”.

Ale rozumiem, że czasu już brakowało na znalezienie i użycie wyrazowych zamienników.

Jedna sprawa jest nieprzemyślana – nietoperze w pierwszej .części. Nietoperz nie jest zbyt pokaźnym stworzeniem. Chyba należało wtrącić zdanie, że atakujące bohatera nietoperze były wyjątkowo duże, może pokusić się też o porównanie wielkości, na przykład z jastrzębiem.

Ale, w sumie naprawdę ciekawy tekst, a poprawiać tekst można w nieskończoność, co znam z autopsji.

Pozdrówka.

A ten zwrot mocno mnie zdziwił: “…zluzował nieco zwierzę…”. Nie jest zrozumiały. Znacznie lepiej brzmiałoby, że popuścił cugli/cugle, popuścił wodze, ale już nie lejce, jako że lejc używało się w zaprzęgu. 

Jeszcze wrócę.

Pozdrówka.

Już wcześniej zgłosiłem taki wniosek, adresowany do autora tego wątku i pewnie jednego z autorów pomysłu “postawienia” nowego portalu. Zebranie do kupy wszystkich “za” i “przeciw” z wyspecyfikowanim, za czym jesteśmy “za”, a przeciwko  czemu “przeciw” jest chyba koniecznością, bo inaczej wątek rozmydli się w pobocznych uwagach.

Wydaje mi się, że powinien to być odrębny wątek z możliwością dalszego zgłaszania uwag i ich zliczania na bieżąco.

Pozdrówka.

“Gwiazdki” na tym portalu mają długą historię… W poprzedniku tego portalu funkcjonowały w skali 1-6, ba, była nawet osobna zakładka z rankingiem tekstów ocenionych, oczywiście brano pod uwagę średnią ocen. No i tak sobie było, do czasu, gdy jeden user wpadł na pomysł postawienia wszystkim “szóstkowiczom” oceny “1’, a tekstom z oceną “1” szóstek, i wywrócił wszystko do góry nogami. Właśnie wtedy narodził się pomysł/idea stworzenia nowego portalu, tego, na którym obecnie poruszamy się. I ocen już nie było, żeby uniknąć  podobnych przypadków. Nie było, nie było, potem cichcem wróciły, zaprotestowano, znowuż zniknęły, ale po raz kolejny pojawiły się ponownie i już zostały.

Oceny w takiej czy innej skali są niepotrzebne. Bardzo dobry tekst – nominacja do “piórka”. dobry tekst – nominacja do biblioteki, i już. Resztę można i trzeba napisać w komentarzu, i tyle.

To nie jest tor wyścigowy, tylko portal literacki. a tekst literacki odbierany jest bardzo róznie, zależnie od gustów i “smaków” czytelników, i o tym należy pamiętać. 

Widzę nowy portal bez ocen.

Pozdrówka.

Można (chyba) rozważyć przy budowaniu/stworzeniu nowego portalu opcję istnienia przez krótki czas obu portali, obecnego i nowego. Oczywiście pod warunkiem, że zamiar stworzenia nowego portalu się ziści… Tak już było, wtedy, gdy powstał ten portal. Na ówczesnym, ergo starym, był link, który przenosił użytkowników do nowego płodu internetowego, czyli tego, na którym teraz się poruszamy. Można było publikować teksty i tu, i na poprzednim portalu. 

Takie rozwiązanie, o ile jest technicznie możliwe, miałoby istotny walor: użytkownicy mogliby zgłaszać uwaagi, postulaty, opinie, przykładowo dotyczący ilości reklam, propozycje zmian albo likwidacji czegoś, a twórca/twórcy portalu mogliby się do nich odnieść, uwzględnić – albo i nie. Strona byłaby już widoczna, a to w sposób oczywisty umożliwiałaby sformułowanie bardzo konkretnych opinii.

Sprawa z pewnością warta jest przemyślenia.

Pozdrówka.

Byłoby bardzo dobrze, gdyby autor wątku zebrał “w kupę” dotychczas zgłoszone uwagi  w systemie: “jestem/jesteśmy na tak – i za czym” oraz “ jestem/jesteśmy na nie – i przeciwko czemu”. Takie zestawienie uporządkowałoby obraz wyobrażeń i oczekiwań użytkowników dotyczących nowego portalu.

Nie sądzę, żeby jeszcze przybyło sporo konkretnych głosów, ale, jeżeli przybędą, po prostu twórca wątku dopisze je do kolejnego zestawienia.

Walor takowego rozwiązania jest taki, że wszyscy zainteresowani mieliby jasność w temacie. Trochę to roboty, ale jeżeli zakłada się jakiś wątek, należy go “ciągnąć” aż do końca.

Pozdrówka.

Skąd mi wzięło się to stwierdzenie? Ano, z pierwszego zdania wpisu (nie komentarza) otwierającego ten wątek. A to zdanie brzmi tak: ”Jako że w ostatnim czasie powrócił temat postawienia nowej strony internetowej fantastyka.pl, chcemy zapytać Was, jak wyobrażacie sobie część społecznościową, czyli tę, która jest dla Was najważniejsza?” 

No, jeżeli autor uważa, że takowa część portalu i działania na portalu jest dla użytkowników  najważniejsza, to tę tezę należało sprostować, bo akurat dla mnie nie jest najważniejsza. Okazuje się także w dyskusji , że dla innych też nie: o wiele ważniejsze są dla nich inne sprawy.

Co przy okazji po raz kolejny pokazuje, jak istotne jest precyzyjne formułowanie zdań, nie tylko w opowiadaniach. Proste.

Pozdrówka.

W natłoku najrozmaitszych postulatów umyka sprawa fundamentalna: charakter nowego, ciągle hipotetycznego portalu. Nie za bardzo rozumiem, czemu ma być to portal społecznościowy. To nadal powinien być przede wszystkim portal literacki, i tyle. Nie ma co na siłę robić portalu społecznościowego, ten charakter wytworzy się sam, tak jak wytworzył się na obecnie istniejącej stronie. Na nowym stanie się podobnie.

Odnośnie reklam: istnienie portalu jest najlepszą reklamą dla  “Nowej Fantastyki”, zarówno w wersji papierowej, jak i mobilnej, i nie ma co “przeginać pały” z zamieszczaniem reklam. Po co? Zyski wydawnictwa spadają? Słaby argument.

Pozdrówka.

PS. Nieźle nasi piłkarze dali sobie radę w meczu z Arabią Saudyjską, i tak trzymać w spotkaniu z Argentyną. 

Bardzo dobrze, że pojawiają się głosy, co na tym nowym, hipotetycznym portalu należy zostawić…

Niewątpliwie należy pozostawić coś, co było i jest wielkim osiągnięciem tego portalu: automatyczne wcięcia akapitowe od lewego marginesu i bardzo dobre justowanie tekstu. Obecny portal jest chyba jedynym, gdzie taka literacka forma funkcjonuje. I trzeba pozostawić ją bez zmian.

Wklejanie ilustracji jest niezłe, chociaż niekiedy sprawia kłopot, ten element edycji tekstu można jeszcze na pewno udoskonalić. 

Pozdrówka.

Hmmm… Powrócił temat “postawienia nowej strony internetowej”? A gdzie powrócił i kto zgłosił takową potrzebę? Pierwsze zdanie w “zajawce” tego wątku jest wyjątkowo nieprecyzyjne. Warto i należy podać, kto jest autorem takiego pomysłu.

Zauważę, że obecnie istniejący portal  z wielu powodów nie został nie końca dopracowany i chyba o wiele lepszym pomysłem byłaby jego modernizacja, a nie tworzenie od podstaw nowego portalu. I taki postulat właśnie zgłaszam: modernizacji istniejącego portalu.

Przy okazji proste pytanie: a jak redakcja NF wyobraża sobie przeniesienie obecnej twórczości na ten hipotetyczny nowy portal? Zrobicie to, że tak powiem, wszystkim “z urzędu”? Bo to już było po likwidacji starego portalu,  i wcale nie było “z urzędu”. Wielu użytkowników wtedy po prostu zniknęło, rozpływając się w internetowej mgle..

Pozdrówka.

Osvaldzie, jeżeli chcesz  zakładać taki wątek – a założyłeś – i komentować teksty, najpierw opublikuj kilka opowiadań, żebyśmy wiedzieli, z kim mamy literacko do czynienia. Komentarzy masz już sporo, dość obfitych, i przy którymś narodził się spór, a nawet ostra kłótnia, ale opowiadań brak… Słabo, nawet bardzo słabo.

A skąd można wiedzieć, że ktoś z kimś jest w przyjacielskich relacjach? Hmm…

Więcej skromności, może będzie dobrze.

Pozdrówka.

Bardzo fantastyczne założenie narracyjne… Nawet przyjmując, że Batory pojawił się w tej karczmie, a jego słudzy nikogo z izby nie wyrzucili, to ciężko byłoby Goryszewskiemu wieść z królem dyskurs. Owszem, prawdopodobnie Batory znał włoski i mógł się w tym języku porozumiewać, dobrze znał także łacinę, ale wiemy, że nie znał, niestety polskiego… I wcale nie próbował nauczyć się języka polskiego. Z polskimi dostojnikami i szlachtą porozumiewał się po łacinie, wtedy był to język międzynarodowy, podobnie jak potem francuski, a teraz angielski.

Co absolutnie nie zmienia faktu, że Stefan Batory, Siedmiogrodzianin, władca wybitny, był jednym z najbardziej dla nas zasłużonych polskich królów. 

Pozdrówka.

Drakaino, oczywiście, że jest to wyimek ze zdjęcia/fotografii Chopina. Zdjęcie/fotografię wykonano w 1849r. – roku śmierci Chopina – autorem był Louis-Auguste Bisson. Tyle tylko, że w dobie internetu dawno już wykonano skan tego zdjęcia, a potem skan obrabiano, albo robiąc go (skan) mniejszym, albo kopiując tylko tors i głowę artysty. Dość proste…

Link → https://pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_Chopin

Sorry za offtop.

Pozdrówka.

Nie wydaje mi się, Adamie, żebyś miał rację… Sposób opisania postaci jest – między innymi – siłą tego tekstu. Bardzo dobrze, że bohater jest rzeczowy: jest po prostu realistyczny, jest człowiekiem, oprócz profesji, często spotykanym. Ale… Ale niespodziewanie napotyka coś dla niego niezrozumiałego. To się niekiedy zdarza, i bardzo umiejętnie pokazane jest, jak ten trzeźwy, mocno osadzony w realiach życia bohater zmienia optykę postrzegania rzeczywistości. Bohaterka jest w tym kontekście pokazana bezbłędnie, tu się zgodzę. A wszystko to w niewielkiej objętościowo miniaturze. Pozazdrościć…

Zastanawiam się, ćzy tego tekstu nie nominować do “piórka”. bo sposób opisu, narracja, ukazanie bohaterów w tak krótkiej formie powodują, że tekst na takowe wyróżnienie zasługuje.

Pozdrówka.

 

Szkoda, drogi Autorze, że nie wkleiłeś fragmentu reprezentatywnego… Informacja o tekście byłaby na stronie głównej. Warto o tej czynności pamiętać, oczywiście wtedy, gdy pojawiają się biblioteczne nominacje.

Ale mam nadzieję, że następnym razem nie zapomnisz o zamieszczeniu fragmentu reprezentatywnego.

Pozdrówka.

Osvaldzie, wyraz “ścinek” ma znacznie szersze znaczenie, przynajmniej tak twierdzi niejaki Doroszewski, i w tym znaczeniu został użyty w tekście.

Tuta j-> https://doroszewski.pwn.pl/haslo/%C5%9Bcinek/

I w słownikowej definicji ‘doroszewskiego brak jest wzmianki, że “ścinek” jest czy musi być niewielki. John na siedzenie przed grobami obrabiał ścięte konary drzew, więc i ścinki mogły być całkiem pokaźne. Wykorzystał je do porąbania na szczapki, nie “szczapy”. Proste niczym konstrukcjia cepea, ale, jak okazuje się, nie dla wszystkich. 

Jeżeli zabierasz się za komentowanie i egzegezę wyrazów, najpierw sprawdź, co dany wyraz oznacza, a znaczenia mogą być bardzo szerokie. Do tego służą słowniki. Byłoby dobrze…

A tak generalnie trzeba było napisać ten komentarz na stronie magazyny “Histeria”, które to wydawnictwo wydało e-zin z “Twarzami”, żeby redakcja przekonała się, jakież badziewie przyjęła do publikacji.

Pozdrówka.

Może to zdjęcie Chopina?

 

 

Rozmiar jest taki, jak trzeba.

Już znikam.

No… Bardzo miłe zaskoczenie.

Bardzo (prawie) dobrze napisana miniatura, oparta na ciekawym i nośnym literacko pomyśle, w dodatku w takim właśnie “nokturnowym” nastroju. Prawie bardzo dobrze napisana, bo: w ostatnim zdaniu pierwszej części mamy “wtedy” i ten wyraz powtarza się w pierwszym zdaniu drugiego rozdziału. . Poza tym, zbyt częsta pojawia się czasownik “znikać’. Rozwiewać się, niknąć w przestrzeni – sporo jest też innych zamienników wyrazowych. Chyba przydałyby się też gwiazdki oddzielające poszczególne części opowieści, i jakaś klimatyczna ilustracja.

Ale są to drobniuteńkie niuanse, łatwe do poprawienia. A bardzo dobrze oddanego klimatu, konsekwentnie prowadzonej narracji, zakończenia poprawiać już nie trzeba. 

Bardzo interesująca próba, dla mnie biblioteczna.

Pozdrówka.

Sympatyczna i dobrze napisana wprawka literacka z gatunku humoresek, bardzo zręcznie wykorzystująca znane powiedzenie Rzymian. A to rzadkość… Niewątpliwie bardzo udana.

A Wespazjan “oficjalnie” wyglądał tak:

 

                                                                          

 

Pozdróweczka.

Też trochę czasu strawiłem, zanim ogarnąłem wszystkie techniczne niuanse na tym portalu… Kończąc miłą dyskusję: tekst graficznie prezentuje się obecnie o niebo lepiej niż poprzednio, a to ma taki walor, że automatycznie zachęca do czytania. Trzeba jeszcze pamiętać o jednym: o symetrii rozmieszczania. Od tekstu powyżej ilustrację winna dzielić jedna linia, albo dwie lub więcej, wybór należy do autora. Moim zdaniem dwie linie to maksimum. Ale wtedy tekst poniżej jest także oddalony od ilustracji o taką samą ilość linii, jedną albo dwie. A w tym tekście akurat tego nie ma, ale wystarczy go edytować i ustawić jednakową ilość linii, albo klawiszem “enter”, albo, jeżeli podciagamy teskst, klawiszem “delete”. To samo jest z gwiazdkami, i tutaj podobnie, nie zawsze z góry i z dołu gwiazdek jest jednakowa ilość linii albo jedna linia. W sumie są to szczegóły, ale odbiór teksu składa się z wielu czynników, w tym i graficznych. Tak jest…

W jednym miejscu jest zmiana narracji i tam brakuje gwiazdek.

Zdania na temat ilustracji bywają różniste, ale ja jestem przekonany, że wzbogacają tekst. I nie tylko ja.

Miło było. Pozdrawiam.

Z technikaliów. 

Graficznie tekst wygląda już znacznie lepiej, ale widzę, że masz problem z wyśrodkowaniem ilustracji. A to jest prosta sprawa.

Mianowicie trzeba pamiętać, że przy wyjustowaniu tekstu w nowej linii kursor automatycznie ustawia się od lewego marginesu. Trzeba więc kliknąć opcję “wyśrodkuj” i wtedy kursor ustawia się pośrodku tekstu. Wpisujemy miejsce wklejenia ilustracji i rozmiar, przykładowo S W9, i powinno być dobrze. Spróbuj.

Ponadto: jeżeli ilustracja pełni funkcję graficznego oddzielenia odrębnych rozdziałów, gwiazdki są już niepotrzebne, oczywiście pod warunkiem, że obraz jest pośrodku. 

Pozdrówka.                                        

 

NMZC dziękować… W tekście jeszcze wiele można zrobić i powinno się, moim zdaniem, zrobić. Wtedy byłby taki, że ho, ho… Weźmy tytuł: czemu zielska są przeklęte? Z końcówki wynika, że wcale nie są… Zlikwidować w tytule przumiotnik “przeklęte” i byłoby lepiej. Poza tym poszczególne części można i moim zdaniem trzeba oddzielić od siebie, na przykład gwiazdkami albo innymi znakami graficznymi, a nie tylko, jak jest teraz, wciśnięciem klawisza “enter”. Ilustracje chyba trzeba byłoby zdecydowanie zmniejszyć. Opis życia sąsiadów w czasie rozmowy z uczestnikami i uczestniczkami pogrzebu jest zdecydowanie za długi: nic szczególnie istotnego do fabuły nie wnosi, jest potrzebny, ale wystarczyłby zdecydowanie krótszy. Scena zbierania ziół powinna być kluczowa i bardziej rozbudowana. 

Ale to jest kwestia wprawy: im więcej pisze się i publikuje , ym szybciej “łapie się” kwestie wyważenia poszczególnych części, unikania dłużyzn etc,etc. 

Na wszelki przypadek link do “Histerii”. Ten portal warto śledzić. Tutaj → https://www.facebook.com/magazynhisteria/?show_switched_toast=0&show_invite_to_follow=0&show_switched_tooltip=0&show_podcast_settings=0&show_community_transition=0&show_community_review_changes=0&show_community_rollback=0&show_follower_visibility_disclosure=0

Pozdrówka.

A trzeba było odczekać, tekst dopracować i wysłać do styczniowej “Histerii” wtedy, gdy ogłoszą kolejny nabór…Do listopadowej “Histerii” nabór trwał do końca października i oczywiście jest już zamknięty.

Ciekawy pomysł i ciekawy tekst, chociaż, moim zdaniem, jeszcze wymaga dopracowania. W paru miejscach przydałyby się niewielkie skróty, zaś końcówka chyba wymaga nieznacznego poszerzenia: jest zbyt skrótowa i przez to mała dramatyczna. A końcówka jest clou całej opowieści… Ale w sumie wyszło więcej niż dobre opowiadanie grozy z niespodziewanym happy endem, dobrze napisane i wciągające.

I tak trzymać.

Tekst, jak dla mnie, niewątpliwie biblioteczny.

Pozdrówka.

“Jej niespokojnie migotało na pomarańczowo.”

Nie zrozumiałem tego zdania. O co w nim właściwie chodzi? Bardzo jest mętne.

Pozdrówka.

Wielkie dzięki za komentarz.

Miło mi, że ta opowieść przypadła Ci do gustu. Wtedy, gdy ją pisałem, miałem jasno sprecyzowany zamiar pisarski: opisać zwykłe życie, tylko, że jest to życie po zagładzie (bliżej nieokreślonej) i to zwykłego człowieka. Wyszedłem z założenia, że, jeżeli ktoś albo kilka osób tę zagładę przeżyło, musieli oni wieść jakieś życie. I to było dla nich zwykłe, już normalne życie… I właśnie taki jest John David Smith, niegdyś bogaty i prężnie działający farmer. On świadomie wyrzuca zagładę z pamięci i koncentruje się na aktualnej codzienności. I nagle ktoś zaczyna go odwiedzać w snach… 

Myślę, że ten zamiar powiódł się. 

Uwagi słuszne – literówkę poprawię, podane zdanie przerobię, bo rzeczywiście jest nieco “mętne”.

Pozdrówka.

PS. Zdanie poprawiłem, zwrot “w dalszym ciągu” zastąpiłem wyrazem “ponownie”.  Na pewno zdecydowanie lepiej brzmi. Literówka naturalnie też została usunięta.

Nie wpadłem na szatański pomysł użycia wyrazu “szatański”…. Cóż, był to szybki pomysł, ale nie miałem czasu go zweryfikować.

Teraz jest bardzo dobrze, a tak przy okazji, wyraz “szatański” pięknie brzmi. chyba teraz rzadziej go się stosuje.

Interesujące, że obecnie drabble i dribble można zgłaszać do biblioteki. Jeszcze niedawno takowa opcja nie istniała.

Pozdrówka.

No… Bardzo ciekawy pomysł i bardzo dobre wykonanie. Teraz mamy opowieść, wykorzystującą na początku każdego wyrazu literę “s”. Poprzednio było to “p” (też świetny dribble albo drabble). Ale w tym na “s” przedstawiono jeszcze bardo ciekawą intrygę.

Jedno mnie tylko zastanawia – czemu  ten spisek jest “szalbierczy”? Może lepiej byłoby “szaleńczy”?

Bardzo dobra próba.

Pozdrówka.

Sorry, zdaje się, że umknął mojej uwadze komentarz Finkli… Chyba wtedy na portalu było w ogóle sporo komentarzy i tego akurat nie dostrzegłem…

Tak jest, czytałaś pierwotną wersję, a była to “Diagnoza i terapia”. Ale dla “Histerii” ta miniatura nie nadawała się, była za krótka, więc ją rozwinąłem. Efekt? Pozytywny, “Histeria” opublikowała “Białe drzwi”. Tekst nie jest chyba przeciągnięty. Po prostu jest obszerniejszy i wprowadza zupełnie nowego głównego bohatera. Już nie jest nim Moriarty ani ten nieszczęśnik Egg…

Dzięki za przeczytanie komentarz.

Pozdrówka.

Wielkie dzięki za komentarz i za uwagi. Wykorzystam je, pewnie już przy innym, nowym tekście. Opowiadanie wkleiłem tutaj w takiej formie, w jakiej opublikowała je “Histeria”, naturalnie po redakcyjnej korekcie. I znowuż powtarza się stara prawda, że sposób konstruowania dialogów może być oceniany różnie: jednym on odpowiada, innym nieco mniej. Tak bywa…

Tak w ogóle wcale nie byłem pewny, czy “Histeria” przyjmie ten tekst, bo jest to na pewno taka “ciepła” opowieść grozy, historia przyjaźni dzieci, potem młodzieńców, którzy nie zwracają w ogóle uwagi na swoją odmienność. Grozy w tym tekście jest mało… Ale tekst przyjęto, i bardzo dobrze.

Dzięki za nominację.

Serdecznie pozdrawiam.

PS. Czytelników zapraszam do najnowszego opowiadania: są nimi “Twarze”. Komentarze mile widziane.

Tutaj → https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/29069

Dobry pomysł, ciekawy i zaskakujący, i bardzo dobre wykonanie. Tekst ciepły i sympatyczny. Drabble został podzielony na dwie części, i słusznie, ale nie wiem, czy nie byłoby warto wprowadzić między nimi gwiazdek. Ale to kwestia stylistycznego gustu.

Bardzo dobra próba.

Pozdrawiam.

A jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi od redakcji “Histerii”… Zresztą, po prostu jest za wcześnie, bo nabór trwa od końca października. Opowiadanie może ukaże się, a może nie…

W każdym bądź razie, mogę powiedzieć, że akcja toczy się wczesną jesienią 1993 r. w Wilhelmshaven i że jest to oparty na silnych elementach grozy thriller szpiegowski.

Pozdrówka.

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Drobna usterka poprawiona. Zawsze miałem wrażenie, że żadna korekta nie jest do końca ścisła, i to wrażenie potwierdza się. Ale tak już z tymi korektami jest, bo to wcale nie jest łatwe zadanie.

Bohater został wybrany świadomie: chciałem, żeby została nim osoba zwyczajna, chociaż nie prostak, co John zresztą podkreśla. Podobnie było z przekazywaniem przesłania i zadań w snach: taki właśnie miałem pomysł.

Możliwe, że w listopadowej “Histerii” ukaże się kolejny tekst. Byłby trzeci pod rząd…

Dzięki za nominację. Pozdrawiam.

Drogi Autorze, po raz wtóry ten sam błąd w tytule. Droubble, droubble, tak brzmi prawidłowa nazwa tej formy literackiej. Trzeba ją zapamiętać i nie robić tych samych byków, jeżeli chce się taką formę częściej stosować, i tyle.

Popraw tytuł. 

Pozdrówka.

– z ciekawości spojrzałem na tekst “Twarzy” zamieszczony w ostatniej “Histerii”. Nie, początek jest taki sam, jaki był niedawno tutaj. Najwidoczniej redakcji kwestia machania rączkami nie przeszkadzała w odbiorze opowieści. Ale na pewno obecna wersja jest lepsza. To tylko pokazuje starą prawdę, jak różny może być ogląd i odbiór opowiadania i jak bardzo zależy tenże odbiór od czytelniczego gustu.

W tym roku “Histeria” zamieściła trzy moje opowieści: “Stajennego”, “Białe drzwi”” i “Twarze”. Interesujące, czy redakcja pokusi się w roku przyszłym o wydanie książkowe najlepszych opowiadań 2022r. i czy któryś z moich tekstów znajdzie tam miejsce. Sprawdzimy… 

Pozdrówka.

Faktycznie, jeżeli idzie o pierwszy akapit, to machanie rączkami może budzić zdziwienie, a nawet uśmiech… Co prawda, dalej jest wyjaśnione, że na początku pojawiają się postacie, olbrzymieją tak, że zostaje z nich tylko twarz, ale to jest dalej…

Poprawiłem inkryminowany passus i jest tak, jak winno być.. Teraz na pewno nie budzi już uśmiechu.

Dzięki za cenna uwagę.

Pozdrówka.

“Fizjonomia” to według Doroszewskiego “twarz, rysy, wyraz twarzy”, ale w pierwszym znaczeniu “twarz”. Tutaj → https://doroszewski.pwn.pl/haslo/fizjonomia/

Pewnie, że wyraz “oblicze” oraz wyraz “fizjonomia” są synonimami wyrazu “twarz”. I nic dziwnego” bogactwo języka polskiego jest nieprzebrane. W tym akapicie chodziło mi po prostu o to, że uniknąć powtarzania się ywrazu “twarz”, jednocześnie mocno akcentując, o co idzie w tym tekście. I chyba nie ma powodu parskać śmiechem, jeżeli ktoś korzysta z naszych zasobów językowych.

Zastanawiałem się przy pisaniu, czy nie użyć gdzieś wyraz “spłacheć” w połączeniu z wyrazem “grunt”, tworząc zwrot “spłacheć gruntu”. Byłby jak najbardziej poprawny, a w dodatku ładnie brzmiący. Z tej mojej dawnej i tak rozległej plantacji uprawiałem teraz nędzny spłacheć gruntu, co prawda, rędzinę…  Ale zrezygnowałem, i chyba słusznie.

Sposób zakończenia tekstu powstał w trakcie pisania. Wiedziałem, jak opowiadanie zakończy się, ale przy tworzeniu ostatniego rozdziału postanowiłem uczynić opowiadanie listem. Zastanawiałem się chwilę, czy nie nadać bohaterowi ciekawiej brzmiącego imienia i nazwiska, ale ponieważ nie napisałem, że miejsce akcji to jeden ze stanów południowych USA, a John jest potomkiem dawnych plantatorów, dałem sobie spokój. Chociaż, prawdę powiedziawszy, w tekście jest wskazówka: to stara, zabytkowa studnia z okresu niewolnictwa.

Od samego początku postanowiłem nie zajmować się zagładą. Ona już była… Między innymi dlatego, że bohater też się nią nie zajmuje i odpycha od siebie tę sprawę.Cieszy się, że nadal żyje, działa, pracuje, ma małe sukcesy. I to mu całkowicie wystarcza.

Miło mi, że tekst, właśnie  z tym zakończeniem, podobał się, a klimat opowieści okazał się ciekawy.

Dzięki za przeczytanie,  komentarz tudzież nominację.

Pozdrówka.

Dra­ka­ino – teraz to zdanie brzmi jeszcze inaczej. Tutaj szło mi po prostu o to, żeby opisać życie człowieka, który przeżył zagładę, ustabilizował sobie życie i dopiero od starca w śnie dowiaduje się, że nie jest jedyny, a także orientuje się, iż istnieją inne byty. W sumie świadomie starałem się nadać opowiadaniu charakter naturalistyczny, dlatego piszę o posiłkach Johna.

Bardzo dobrze, że zakończenie spada nagle… Byłoby, moim zdaniem, źle, gdyby od początku czytelnik wiedział, że studiuje list pożegnalny. Ale każdy lubi odpowiadający mu styl pisania i sposób prowadzenia narracji.

Jak na opowiadanie grozy, na pewno “Twarze” są tekstem nietypowym. Po prostu, jest to historia człowieka, który przeżył zagładę i świadomie nie chce o niej już myśleć. I nagle zaczyna mieć bardzo dziwne sny…

Lechc­krola nie, jeżeli idzie o machanie rączkami… Bo: w tekście wyraźnie opisałem proces pojawiania się postaci w snach Johna. Postaci… Wypływały z jakiegoś obszaru nasyconego łagodną barwą; John początkowo widział całe postacie, prawda, że zamazane, ale potem coraz bardziej wyraziste, olbrzymiejące, fakt, że szybko z nich zostawały tylko twarze. Więc: nieliczne dzieciaki machały do niego rączkami w snach wtedy, gdy jeszcze były pełnymi postaciami. Nie musiałem przecież tego dokładnie precyzować. Wydaje mi się, ze sprawa jest oczywista i prosta.

Cieszę się, ze pomysł cię zainteresował. Niestety, na “histerycznym” portalu nie istnieje, z różnych przyczyn, zwyczaj komentowania tekstów i ilustracji. W sumie szkoda.

Dzięki za komentarze.

Pozdrówka.

 

Jeżeli literówki poprawione, to bardzo dobrze. W związku z tym też dałem nominację. Przy okazji, wypiszę uwagę na przyszłość, w sumie dość techniczną.

 W pacjenta w pierwszej części “wpakowano” zawartość magazynka karabinu maszynowego. To nie jest błąd: takie kaemy nadal istnieją, są produkowane i stosowane. Obecnie najbardziej znanym jest angielski erkaem Bren, wprowadzony do uzbrojenia armii brytyjskiej jeszcze w latach trzydziestych ubiegłego wieku – nie, to nie błąd – z łukowym magazynkiem pudełkowym o pojemności trzydziestu nabojów. Zresztą, powstał w ówczesnej Czechosłowacji i broń ta wygrała konkurs. Nadal z niewielkimi modyfikacjami jest produkowany i używany, a to w Iraku, a to w Afganistanie. W Polsce przed 1939 r. wprowadzono do uzbrojenia bardzo dobry i ceniony przez żołnierzy rkm wz. 28, oparty na erkaemie Browninga, także z magazynkiem pudełkowym. Broń pięknie spisywała się w 1939 r. i później. 

Ale mimo wszystko takie erkaemy są już wyjątkiem. Powszechnie, wzorem niemieckim z okresu II wojny światowej, stosuje się kaemy uniwersalne, mogące służyć zarówno jako erkaem jak i kaem, jeżeli broń zostanie umieszczona na podstawie trójnożnej. Zasilane są taśmą nabojową, umieszczaną w skrzynce nabojowej, obecnie wykonywaną często z plastyku. Taśma jest długa, często o pojemności dwustu pięćdziesięciu nabojów.

Więc: ilość kul, którą otrzymała ofiara, nie za bardzo odpowiada ilości nabojów umieszczaną w magazynku pudełkowym klasycznego erkaemu. Lepiej byłoby napisać, że pacjent dostał/otrzymał długą serię z karabinu maszynowego, i już.

“Bren” tutaj → https://pl.wikipedia.org/wiki/Karabin_maszynowy_Bren

Polski “Browning” tutaj → https://ioh.pl/artykuly/pokaz/rczny-karabin-maszynowy-wz,1023/

MG 42 tutaj → https://pl.wikipedia.org/wiki/Karabin_maszynowy_MG_42

Pozdrówka.

Przeczytałem…

Czytało się dobrze, akcja idzie wartko, chociaż tak od środka fabuła nieco się ciągnie. Przydałyby się nieznaczne skróty. Dobrze został wygrany moment zaskoczenia czytelnika, bo po pierwszych zdaniach mocno się zdziwiłem: do pacjenta wystrzelono cały magazynek karabinu maszynowego, a on żyje? Ale parę zdań dalej wszystko stało się jasne, niemal tak, jak jasne jest słońce w zenicie w pogodny, letni dzień. Wyjaśnienie zagadki na pewno jest nietypowe i ciekawe. 

Jest trochę literówek, które należałoby usunąć. Poza tym ,należałoby dodać jeszcze jeden tag groteska. Bo to na pewno, mimo wszystko, jest groteska.

W sumie dobrze napisany tekst, oparty na interesującym pomyśle. Nie za bardzo wiem, czy było on drukowany w “NF”?

Pozdrówka.

PS. Zerknąłem w profil i już ma co do publikacji pełną jasność.

Nie “zwał”, tylko “zawał”. Szczegół, ale lepiej poprawić. Jeszcze jest kilka takowych drobiazgów, na przykład ”…z konca Sali”. Niewątpliwie z końca sali. Czemu EKG dużymi literami? To tak, jakby skrót “rkm” też tak samo pisać.

Jeszcze wrócę. Ciekawy tekst.

Pozdrówka.

Drugie “sami” miało zostać usunięte, ale chyba tego nie zapisałem. Poprawione.

Nad przecinkiem zastanowię się, bo wydaje mi się , że powinien tam być.

W tekście są zdania informujące o tym, jak wygląda obecnie życie, i to jest także ten fragment o braku paliw, energii elektrycznej i gazu. Na początku tekstu bardzo mało jest o zagładzie, dalej jest to samo, więc chciałem zasygnalizować, że teraz życie jest, delikatnie mówiąc, bardzo siermiężne. W sumie starałem się przedstawić świat Johna realistycznie. 

Ta półpauza w tym zdaniu została użyta celowo. Tak, spowalnia tok narracji, to prawda, ale chodziło mi właśnie o to, żeby starzec nie mówił zdaniami prostymi oznajmującymi. On przekazuje swoje myśli, a nie prowadzi wykładu…

O zagładzie ledwie wspominam, i jest to zabieg celowy. Zaistniała, istniejący świat przepadł, właściwie sczezł, ale John do tego w końcu się przyzwyczaił. Nie chce jej rozpamiętywać, bo uważa, że to strata czasu. Zagłada to fakt i Johnowi to wystarcza, i to jego świadomy wybór.

Przy okazji: w komenatarzu Koali było o likwidacji w jednym ze zdań czasownika “senny” A nasz drogi kolega nie miał racji, bo przymiotnik “senny” ma wiele znaczeń i akurat w inkryminowanym zdaniu użyłem go prawidłowo. Jak zwykle, przywołam Doroszewskiego → https://doroszewski.pwn.pl/haslo/senny/

Nasz język należy wzbogacać i korzystać z wielu znaczeń jednego wyrazu, a nie zubażać…

Dzięki za przeczytanie i nominację.

Pozdrówka.

Ano, można pisać tak albo inaczej… Zawsze tak jest. Wcale nie pisałem tego opowiadania w pośpiechu, tylko spokojnie. Ciekawe, że te “rędziny” puściła “histeryczna” korekta, “jednak” także. No pewnie, że nie pisze się “czarnoziem ziemi”, tylko “czarnoziem’. I tak samo jest z “rędziną”. Nie za bardzo rozumiem, o co idzie. Redakcja “histerii” jakoś nie miała zastrzeżeń. Ale zlikwidowałem przy “rędzinach” rzeczownik “ziemi”. Dodałem  przed tym wyrazem słowo “paru”. John, tak po prostu, miał kilka rędzin obok domostwa. 

W tym opowiadaniu jest passus o małych radościach z małych sukcesów Johna, a ten fragment korekta wycięła, twierdząc, że to powtórzenie. Tutaj go zostawiłem, bo zawarłem w nim informację, co John pije – wodę – na czym pisze i czym pisze. Spojrzenie na tekst bywa różne…

Konstrukcja tekstu i przyjęta oś narracji jest zamierzona: prosta, nawet zgrzebna, bo śwaiat jest zgrzebny, i dopiero w ostatnim rozdziale czytelnik miał się dowiedzieć, że tak naprawdę czyta przesłanie / list do jeszcze nieznanych Johnowi przybyszów.

Dzięki za komentarz.

Nasz język zmieniał się, i to bardzo, ale był i jest to proces naturalny. Przyswajał sobie anglicyzmy, rusycyzmy i germanizmy, a nie tylko, i je spolszczał, często nie do poznania. Jeżeli przeprowadzono jakieś reformy pisowni, czyniono to z rozwagą i nie na łapu-capu, kodyfikując często i tak już powszechnie stosowany zwyczaj językowy. Niekiedy oglaszano konkursy językowe i w ten oto prosty sposób powstał, jak gdzieś słyszałem, wyraz “samochód, który prędko zastąpil tożsamy wyraz “automobil’”.

No, ale teraz zaczyna szaleć slang amerykańsko – angielsko – polski, nie mówiąc o tym, że koniecznie, ale to koniecznie, nazwy festiwali, konkursów i czego tam jeszcze muszą być podawane w języku angielskim. Mówiąc co nieco kolokwialnie, badziewie. Ale nie sądzę, żeby coś w tej materii zmieniło się, niestety.

Pozdrówka.

Jeżeli idzie o “rędzinę”, zależy, jak na to/na nią spojrzeć… Więc może spójrz tutaj → https://doroszewski.pwn.pl/haslo/r%C4%99dzina/

Jedną szkapą chłop daje radę zaorać zwykłą glebę, ale inny parą koni “pruje” rędzinę. I wykonuje to samo, co John David Smith w przywołanym zdaniu z tekstu. A tak przy okazji: dawniej to ludzie potrafili wykorzystać bogactwo języka polskiego…. Teraz, gdyby ktoś napisał, że farmer/rolnik/ nie daj Boże, chłop, pruje pługiem ziemię, dopiero podniósłby się krzyk… No bo jakże to, czasownik “pruć” ma przecież inne znaczenie, więc pomyłka autora , nieznajomość znaczenia wyrazu, etc, etc… Ten zwrot muszę gdzieś wykorzystać.

Tyle tylko, że wtedy nie istniała Rada Języka Polskiego… 

Pozdróweczka. Niezła pogoda.

Jeżeli idzie o rędziny ziemi, tego wyrazu użyłem właśnie jako określenia rodzaju gleby. John miał też taką i to pewnie w sąsiedztwie domu. Z drugiej strony, chciałem uniknąć powtórzeń wyrazów “zagon”, “poletko” i tak dalej, nie mówiąc o spłachciu ziemi… A tego zwrotu dawno temu użyłem w opowiadaniu “esensyjnym”.

“Zwieńczenia mogił” poprawiłem, chociaż “histeryczna” korekta puściła tę formę zdania.

Wyraz “konotować” użyty świadomie: stary, rzadko obecnie używany, a ładny.

“No Man’s Land” poprawiłem wcześniej, widocznie jednak nie zapisałem. A to zwrot bardzo stary, jeszcze z wczesnego europejskiego średniowiecza. Teraz jest dobrze. 

“Senny gość” pozostał, bo wiadomo już, o kogo idzie. 

Przecinek wskazany  do usunięcia pozostał: według mojej oceny, powinien tam być.

Dzięki za komentarz i analizę opowiadania, miło mi, że “Twarze” przypadły do gustu.

Pozdrawiam.

Tekst powstawał bardzo szybko i wszystko jest w nim zamierzone, także styl opowieści i to, że nie epatowałem żadnymi standardowymi “grepsami” literackimi. Chyba już się opatrzyły…

Zastanawiałem się, czy “Histeria” przyjmie to opowiadanie, bo na pewno “Twarze” nie są klasycznym horrorem, ale “wzięli” tekst bardzo szybko. Najwidoczniej podobał im się…

“Histeryczna” ilustracja nie za bardzo do mnie przemawia, więc wykorzystałem dawno już pobraną w internecie starą grafikę.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdrówka.

Tak to już jest, że dribble, drabble tudzież droubble muszą liczyć tyle l tylko tyle wyrazów (liczonych bez znaków interpunkcyjnych) i ani jednego mniej oraz ani jednego więcej, bo w przeciwnych razie nie spełniają wymogów formalnych zaliczenia tekstu do wymienionych powyżej kategorii… Interesujące, że istnieją w tej sprawie dwie szkoły – pierwsza: liczymy wyrazy z tytułem i druga: liczymy wyrazy bez tytułu, ale na tym portalu przyjmuje się tylko wariant drugi.

Cóż, mając dobrego Worda, bardzo łatwo jest ustalić, że powyżej zamieszczony utwór liczy dokładnie 186 wyrazów, oczywiście bez uwzględnienia tytułu. Nie byłoby trudno dopisać 14 wyrazów: łatwizna, i wtedy byłoby wszystko formalnie w klasie.

Pozdrówka.

“Stworzenie ciastka” jest faktycznie przykładem zwykłego językowego niedouctwa albo też nieznajomości czasowników.  Ale to i tak pryszcz, bo jeżeli patrzy się na angielskie tytuły polskich festiwali albo zwykłych imprez, człowiek wzrusza ramionami: polskich nazw nie umiecie zastosować? A taka moda językowa jest obecnie, niestety, nagminna.

W pierwszym komentarzu użyłem wyrazu “sulica”. Trzeba chyba byłoby wyjaśnić jego znaczenie: jest  tutaj → https://doroszewski.pwn.pl/haslo/sulica/

Interesujące, że szesnaście odwodowych chorągwi Ulricha von Jungingena w bitwie pod Grunwaldem wzorem litewskim używało sulic, a nie kopii.

Pozdrówka.

Hmm… Czasownik “tworzyć” ma znacznie szersze znaczenie, co trafnie zauważył niejaki Doroszewski. Tutaj-> https://doroszewski.pwn.pl/haslo/tworzy%C4%87/

Dla porównania, definicja Doroszewskiego czasownika “stwarzać”.

Tutaj → https://doroszewski.pwn.pl/haslo/stwarza%C4%87/

Różnica rzeczywiście jest subtelna, ale w sumie chyba jednak nieznaczna. Ja bym tutaj nie kruszył kopii, albo nawet sulicy… 

Pozdrówka.

A może była to nalewka? Bywa zdradliwa… Wychodzi na to, że lepiej pić coś, co nie ma w nazwie złączenie “na”, na przykład okowitę.

Sympatyczny stuwyrazowiec.

Pozdrówka.

Bardzo dobry tekst, wykorzystujący świetny pomysł. Sprawnie napisany, doskonały język narracji, świetne zharmonizowanie ciepłego absurdu z tak zwaną “prozą życia” w bardzo umiejętnie wykreowanym nietypowym universum, też bardzo ciekawym.

Brawo!

Oczywiście, biblioteka jak najbardziej zasłużona, jednakże nie wiem jeszcze, czy nie jest tekst “piórkowy”. Jskies terminy obowazywały od napisania komentarza do zgłoszenie “piórkowej” propozycji.

Sprawdzę… 

Pozdrówka.

Hmm… Opowiadanie zostało napisane sprawnie, chociaż nieco się ciągnie. Przydałyby się skróty. Ale… Ale, według mnie, problem tego tekstu polega na tym, że autor pootwierał wiele wątków, nawet ciekawych, jednakże żadnego z nich nie zamknął. W sumie wyszło takie pisanie dla pisania.

Szkoda, mogło być znacznie lepiej.

Pozdrówka.

A już byłem przekonany, że na tym portalu, jakby nie było, literackim, nie zetknę się z tytułem, zakończonym kropką… A jednak nie. 

W języku polskim obowiązuje generalna zasada, że tytułu nie kończymy kropką. Istnieją od tej zasady rzadkie wyjątki, ale zasada generalna jest jednoznaczna.

A tu masz, znowuż tytuł kończy kropka…

Pozdrówka.

“Białe drzwi”, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, doczekały się drugiej publikacji… Wczoraj ukazała się “Histeria” nr 51 i tam znalazły się “Białe drzwi” ze znacznie rozbudowanym ostatnim rozdziałem, w którym wprowadziłem nowe wątki. Chyba teraz nie jest on do końca tak oczywisty… 

Tutaj → http://magazynhisteria.pl/czytajpobierz

W związku z tym i tutaj “wymieniłem” ostatni rozdział na ten poszerzony, “histeryczny”. Chętnych zapraszam do lektury. 

“Histeryczna” ilustracja graficznie jest na pewno ciekawa, ale jakoś do mnie, niestety, nie przemawia. Bywa.. Ale to pewnie kwestia gustu.

Pozdrówka.

W sumie sprawnie napisane opowiadanie, dobrze się czyta, tekst się nie ciągnie, akcja idzie w miarę wartko, jednakowoż z tego wszystkiego wyszła po prostu bajka. Akurat w tym nie ma nic złego, ale dramatyzmu opowieści zdecydowania zabrakło. I trochę za dużo moralizatorstwa w treści, takiego nieco na siłę. Ale jako próba literacka nie jest najgorsza.

Pozdrówka.

Bardzo dobrze, że się podobało, dzięki. No i “Białe drzwi” w wersji z mocno poszerzonym ostatnim rozdziałem mają ukazać się w przyszłym tygodniu.

Oto okładka:

 

 

 

Pozdrówka

 

 

Nieźle…

Na nieistniejącym już “starym” portalu – a to był drugi portal w kolejności, obecny jest trzeci, dwa poprzednie już nie istnieją – zamieszczono naprawdę sporo tekstów. Część z nich wklejono na obecnym portalu, bo każdy użytkownik robił to sam, jeżeli tylko chciał, część pewnie nie. A i tak potem usuwano opowiadanie i wiersze. Ale na pewno jest ich po prostu multum… I przybywa.

Powodzenia w lekturze.

Pozdrówka.

Dzięki za info. Trochę, a prawdę powiedziawszy, nawet bardzo dużo, tekstów w poczekalni to jest… Chyba praktycznie wszystkie zamieszczone na portalu, jako że biblioteczne i piórkowe też nadal są uwidocznione w poczekalni.

Pozdrówka.

Przywódca rebelii po prostu ocenia dotychczasowy przebieg zdarzeń… I ocenia swoich wrogów: ludzi, a także ich postępowanie. No cóż, jest to ocena surowa, ale zarazem i prosta. Tak bywa w polityce i podczas wojny, i to wcale nierzadko.

Ale naturalnie każdy czytelnik ma prawo do własnej oceny tekstu, w tym i oczywiście oceny krytycznej. Jasne, że dla każdy autora jego “płód literacki” jest ukochanym dzieckiem i częstokroć broni go jak niepodległości. Tez tak bywa…

Ciekawe: jak trafiłeś na ten tekst?

Pozdrówka.

Bardzo stary stuwyrazowiec, publikowany jeszcze na starym portalu, bodajże pierwszy, który na tym portalu (liczę też i poprzednika) zamieściłem. Bardzo daleką inspirację dla tej opowieści stanowił film “Planeta małp”, pierwszy i najlepszy, bo były i kontynuacje, ale nie dorównywały pierwowzorowi. Różnica jednakże jest zasadnicza: “Planeta małp” opisuje świat już istniejący, a “Rebelia” świat tworzący się, i to w fazie decydującej dla jego dalszych losów. 

A wielu czytelnikom ten drabelek podobał się…

Nie ma w nim głębi? Nie wydaje mi się. Ta stuwyrazowa opowieść opowiada o losach ludzi i małp, to jest oś narracji i taki miałem zamiar fabularny. 

Dla odmiany może ta opowieść → https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/27421

W tym opowiadaniu, “Upiorze z Widmowego Lasu”, też nie zastanawiałem się nad głębią, tylko pragnąłem pokazać dziwny i nietypowy świat, a właściwie daw światy, dzięki swojej inności zaciekawiających bez reszty dwójkę młodych bohaterów. Komentarze nadal mile widziane… 

Dzięki za przypomnienie starego tekstu i komentarz.

Pozdrówka

Opowiadanie jest skończone, opublikowane, skomentowane, biblioteczne… Nie za bardzo można teraz w nim, bez znacznie wcześniejszych zapowiedzi, jeszcze coś zasadniczo zmienić, a tym bardziej dołączyć inną końcówkę. 

Ale niewykluczone, że lepszym zakończeniem, jak dla mnie, byłoby przykładowo takie, że do pokoju, w którym siedzi bohater, wchodzi ta kobieta z filiżanką parującej i cudownie pachnącej herbaty. Słodkim głosem mówi, że dobrze byłoby, gdyby pan wypił coś gorącego, bo marnie pan wygląda… Bohater upija łyk i wali się na podłogę. W ostatnich sekundach życia rozumie, że dawna gospodyni ojca domyśliła się, że on rozszyfrował tajemnicę, zrozumiał jej rolę i że ona, całkiem po prostu, otruła go. A wszystkie kuranty zegarów jednocześnie biją… Możliwe są także odmienne, tak samo zaskakujące zakończenia.

Ale chyba w obecnej sytuacji tekstu jest już “po herbatce”…

Pozdrówka.

Przeczytałem… Bardzo dobry pomysł, dobre wykonanie, z wyjątkiem rzeźbienia w brązie, ale koniec, niestety, nie zwieńczył dzieła. Pewnie, to opowiadanie na konkurs, obowiązuje termin i pewnie limit znaków, ale zakończenie jest pośpieszne i w dodatku mocno sztampowe. Szkoda, bo mogło być znacznie lepiej. 

Ale tekst jest “biblioteczny” jak najbardziej, chociaż zdanie z rzeźbieniem w brązie zdecydowanie wymaga poprawienia. Nie rzeźbi się w metalu…

Pozdrówka.

Rzeźbione w brązie? Raczej odlane w brązie albo z brązu… Niby nieistotny passus, a jednak dziwi, bo równie dobrze można napisać, że coś jest rzeźbione w spiżu.

Pozdrówka.

W znacznie poszerzonej wersji ostatniego rozdziału zakończenie takie przewidywalne już chyba nie jest, chociaż oczywiście czytelnik może się go spodziewać. Ale, mimo wszystko, chyba cień niepewności pozostaje…

Myślę, że przy końcu przyszłego tygodnia wkleję tę poszerzoną wersje ostatniej części opowieści. Van Cleef ma niespodziewanych gości… Już pisałem, że powiadomię o zmianie, więc nie ma sensu podawanie zbyt wielu szczegółów.  

Dzięki za ocenę tekstu i komentarz.

Pozdrówka.

PS. No i parę dni temu otrzymałem maila, że “Białe drzwi” ukażą się w tym miesiącu w wielce szacownym e-zinie… Bardzo dobrze. Ciekawe, jakaż będzie ilustracja.

Dzięki za przeczytanie, komentarz i ocenę tekstu. Cóż, z tymi zdradami tak bywa, zarówno w świecie ludzi, jak i cyborgów oraz w świecie mieszanym, ludzi i cyborgów, jeżeli takowy będzie istniał. Tak było, jest i pewnie nadal będzie.

Zakończyłem już prace nad poszerzeniem ostatniego rozdziału. Przybrał na objętości… Niebawem go pewnie zamieszczę, czyli zastąpią ostatni rozdział tym poszerzonym i naturalnie poinformuję o tej zmianie, jako że decyzja o ewentualnym zamieszczeniu “Białych drzwi” w pewnym e-zinie zapadnie w przyszłym tygodniu. Zobaczymy, co redakcja postanowi… Może decyzja będzie na tak, a może na nie. Ale w e-zinach to ja już się “napublikowałem”…

Pozdrówka.

Więcej niż dobre… Przeczytałem z dużym zainteresowaniem.

Bardzo dobry pomysł i dobre wykonanie, a koniec w sumie zaskakujący. i, co może wydawać się dziwne, realistyczny. Realistyczny, bo nie ma jakiś dziwnych zwid, istot z tamtego świata, etc.,etc. W ogóle konstrukcja opowieści została bardzo dobrze przemyślana. Może tekstowi przydałyby się minimalne skróty, bo niekiedy opowiadanie się nieco ciągnie, ale w sumie idzie o wycięcie kilku zdań w poszczególnych rozdziałach, i tyle.

Ciekawym językiem posługuje się bohaterka i to jest bardzo dobrze oddane. Podobnie przedstawia się opis pracy w tej korporacji: bardzo dobrze wyszedł.

Opowiadanie, jak dla mnie, “biblioteczne” jak najbardziej.

Pozdrówka.

Sympatyczne… Jednakowoż, jak dla mnie, o wiele za dużo w tej miniaturze jest opisu, a fabuły, zdarzeń, jakiejś rozwiniętej intrygi jest maluteńko.. No, ale gusta czytelnicze bywają bardzo różne.

Na pewno dobrze się czytało, a to niewątpliwy plus.

Pozdrówka.

Nowa Fantastyka