
komentarze: 67, w dziale opowiadań: 59, opowiadania: 23
komentarze: 67, w dziale opowiadań: 59, opowiadania: 23
Mmm, chyba tak :)
(…)
O, i to jest najrozsądniejsze podejście, byle pamiętać o tym "rzetelnie i profesjonalnie" – bo nie zawsze tak bywa.
:-)
Owszem, ale im to jakoś nie przeszkadza…
Niestety… Sami jednak zawsze możemy poszukać odpowiedniej wiedzy, by zminimalizować ryzyko wykorzystania nas.
Każdy opis upraszcza :D
Istotnie. Będę pamiętał, dziękuję :-)
Pozdrawiam!
https://instantrimshot.com/index.php?sound=rimshot&play=true
:-)
Zaaaraz. Coś tu się nie trzyma kupy. Jasne, że budzą niechęć (darmozjadów banda :D), ale czy to wynika z poczucia zobowiązania? Czy raczej jedno i drugie wynika z czegoś głębszego? W końcu poczucie zobowiązania i wzajemność mają w ogóle sens tylko w społeczności (jasne, możesz wyświadczyć dobro obcemu, którego nigdy więcej nie zobaczysz, ale czy kierujesz się wtedy wzajemnością?) i służą utrzymaniu jej w kupie.
W zasadzie jedno i drugie to dwa osobne aspekty tej reguły, które niepotrzebnie umieściłem w jednym zdaniu :-)
W podanym przez Ciebie przykładzie, wzajemnością kierowałaby się osoba, której pomogłem, nie zaś ja (no chyba, że w ten sposób uznałbym, że “spłacam dług” wobec innej nieznajomej osoby, która wcześniej mi pomogła, a której nie mógłbym zidentyfikować, by się jej odwdzięczyć – ale to nas już może poprowadzić do dywagacji :-D).
Jasne, tylko z badaniami psychologicznymi jest ten problem, że ludzie są rozmaici, patrz wyżej.
Zgadza się, nie ma co generalizować, lepiej podejść zdroworozsądkowo. Osobiście uważam, że choć wszelakie eksperymenty, statystyki czy badania nie odzwierciedlają naszej rzeczywistości w 100%, to zazwyczaj jednak informują nas (oczywiście jeśli są wykonane rzetelnie i profesjonalnie) o pewnych tendencjach społecznych.
Poza tym wcale nierzadko się zdarza, że ktoś to poczucie zobowiązania – u innych – wykorzystuje po prostu. Sam się byczy, a od tamtego żąda coraz więcej, choćby dlatego, że przywykł mieć niewolnika. Więc to nie jest takie proste.
Tak, dlatego też, ogólnie mówiąc, takie osobniki nie są zbyt lubiane w społeczeństwie (o przypadkach wykorzystania też są informacje w podanej wcześniej książce). Poza jednostkami, jest to również wykorzystywane m.in. w marketingu.
Nie twierdzę, że jest to proste, miałem raczej na myśli, iż to zjawisko zostało dobrze zbadane i opisane jako skuteczne narzędzie wywierania wpływu.
Pozdrawiam :-)
Ponowne podziękowania za organizację konkursu i gratulacje dla Zwycięzców :-)
Eeee… no, nie, niekoniecznie. Są tacy, co w to święcie wierzą i przenoszą na sytuacje, w których nijak nie ma zastosowania (stosunki między grupami, nie jednostkami, znaczy), ale chyba nie. Z drugiej strony, ludzie nie podlegają badaniu naukowemu, to znaczy – nie można sformułować bezwyjątkowych, uniwersalnych praw ludzkiego postępowania, więc. Hmm.
Dlatego zostało to nazwane regułą, od której zawsze mogą być wyjątki :-)
Sięgnę do literatury – to zjawisko zostało ciekawie opisane przez psychologa społecznego Roberta Cialdiniego w książce “Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka”. Pisze on, iż “reguła ta głosi, że zawsze powinniśmy się starać odwdzięczyć osobie, która wyświadczyła nam jakieś dobro” (Cialdini, 2008, str. 36). Dobro może być materialne (prezent) lub niematerialne (pomoc) – w tym zawiera się odpowiedź na Twoje drugie pytanie. Poczucie zobowiązania może być niekiedy naprawdę duże, a o sile tej reguły może świadczyć fakt, iż ludzie, którzy jedynie biorą, a sami nie dają w zamian nic od siebie generalnie budzą niechęć.
Autor opisuje oczywiście eksperymenty, doświadczenie i badania na ten temat.
Pozdrawiam!
Dzięki za zorganizowanie konkursu i gratulacje dla Zwycięzców :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Jeszcze ja! :-)
Ambush: Szalejówka – 2pkt
marzan: Cicha Noc – 1pkt
JolkaK: Robótka na drutach – 2pkt
cezary_cezary: Co diabeł zrobi za tysiąc złotych(…) – 1pkt
Krokus: Bracia upiorni – 1pkt
skryty: Zabójcza wigilijna trucizna – 1pkt
Sonata: Reszta jest materią – 1pkt
fanthomas: Nasze żony i córki – 1pkt
Mysz_laboratoryjna: Świąteczna Teoria Względności (ŚTW) – 1pkt
Finkla: Sanktapokalo elfów – 3pkt
MichałBronisław: Na Yeti – 1pkt
Ananke: Ꙩﻣ[^^]Ꙩﻣ – pkt 1
Nie zawsze. Podpisano, Naczelny Pesymista.
Zależy czy chodzi Ci o pierwszą część czy drugą :-)
W drugim przypadku miałem na myśli zasadę wzajemności z psychologii społecznej – jeśli ktoś Ci pomoże, czujesz się podświadomie zobligowany/a do odwdzięczenia się pomocą jemu, albo wsparcia kogoś innego. Chodzi o to, żeby żadne dobro się nie zmarnowało, co, fakt, nie zawsze się udaje.
Hmmm. Może dałoby się to jakoś przeorganizować…
Jest to jakaś myśl, choć tu chyba zostawię bez zmian. Będę miał jednak na uwadze na przyszłość, przy podobnych opisach :-)
Pozdrawiam!
Cześć Ananke,
Interesujący szort, choć to nie do końca mój klimat, a początkowo zbyt enigmatyczny (rozumiem jednak, że taki był Twój zamysł). Fajna konstrukcja, jest świąteczny nastrój i pewne pole do własnej interpretacji :-)
Pozdrawiam!
Cześć MichałBronisław,
Początkowo myślałem, sugerując się tytułem, że mam do czynienie ze świąteczną fraszką, a tu coś bardziej poważnego. Ciekawy szort i choć ma trochę mało świątecznego klimatu, to wpisuje się w wybrane przez Ciebie hasło. Plus za to, że przestępcy wymierzono karę – czy adekwatną to już druga strona (może Mikołaj mógł mu spuścić lanie rózgą na tyłek?).
To może ja też dodam coś o tych kajdankach – przypominała mi się scena ze “Skazanego na śmierć”, kiedy jeden z więźniów skuł się z głównym bohaterem podczas ucieczki, aby reszta go nie zostawiła.
Pozdrawiam!
Cześć ponownie!
Iyumi → Dziękuję za opinię i uwagi :-)
Oczywiście Czarodziej mógłby już zawsze wspierać tych z Wichrowej, ale moim zdaniem to by ich tylko rozleniwiło. Po co mieliby cokolwiek robić, skoro mogliby zawsze dostać za darmo i bez wysiłku.
Myślę, że Czarodziej byłby zbyt mądry, aby zastosować podobne rozwiązanie ;-)
Sama idea Mikołaja, który przynosi radość, pokój i rozwiązuje problemy jest piękna. Chciałabym wierzyć, że wystarczy niewielka pomoc, żeby świat stał się lepszy dla wszystkich. Niestety wydaje mi się, że to nie jest taka prosta sprawa. Może jestem po prostu pesymistką ;-).
Racja, to nie takie proste, lecz niewielka pomoc zawsze czyni świat odrobinę lepszym, choćby dla jednej/dwóch osób (pomagający i/lub ten, któremu pomocy udzielono), a dobro zwykle wędruje dalej. Jeśli w tej kwestii uznajesz się za pesymistkę, to ja mógłbym się nazwać “niepoprawnym optymistą”, lecz nie widziałbym w tym nic złego :-)
Nie powinno być podarki od ciebie?
Poprawiłem, dziękuję.
Jak mogliby nie wiedzieć czy podarki dotarły? Podarki albo są albo ich nie ma. Ewentualnie mogliby nie wiedzieć czy wszystkie podarki do nich dotarły, albo czy podarki zostały wysłane. Może zamiast tego zdania o niewiedzy, takie: “Odkąd to się zaczęło, podarki od ciebie przestały do nas docierać.”?
Chodziło o to, że same podarki mogły dotrzeć na miejsce (np. gdzieś niedaleko wioski), dostarczone przez Czarodzieja-Mikołaja, ewentualnie jego pomocnika (a Mikołaj, jak to Mikołaj, pojawia się, zostawia, i znika), lecz mieszkańcy wioski nie zdążyli ich odebrać/znaleźć, gdyż mogły już zostać zrabowane. Dlatego tak to ująłem :-)
Moim zdaniem w pierwszym zdaniu zamiast samce powinno być renifery, a dopiero w następnym słowo renifer należałoby zastąpić czymś innym, żeby nie było powtórzenia. Tak to, w pierwszym zdaniu, nie wiadomo o czym jest mowa, bo samce to bardzo ogólnikowe określenie. Dopiero w drugim się wyjaśnia, ale to sprawia, że gorzej się czyta.
Szczerze: nie znalazłem lepszego określenia niż “samce”, a chciałem zaakcentować, że nie są to przedstawiciele tego samego gatunku, bo jeden to samiec renifera, a drugi – kozy (tu aluzja do fińskiego wizerunku Mikołaja).
Anet → Dziękuję za komentarz :-)
W moim zamyśle to miało być coś pomiędzy bajką a baśnią.
Finkla → Dziękuję za opinię :-)
Hmmm. Może jestem złą kobietą, ale w końcówce pomyślało mi się, że być może Mikołaj powybijał niedobrą wioskę, tylko nie chce tego mówić poczciwym wieśniakom, żeby sobie PR nie popsuć. Ech, co nieustające kampanie wyborcze robią z człowieka…
Ciekawe… To już raczej temat na jakiś horror w stylu świątecznym, ale to już nie moje klimaty.
marzan →
Marnotrawstwo siły roboczej. Zakuć w kajdany i niech zawijają w sreberka.
Też interesujące, ale lżejszy kaliber – mogliby odpracować krzywdy w pracowni z elfami, lub w kopalni z krasnoludami :-)
Pozdrawia serdecznie!
Cześć Finklo,
Bardzo przyjemny szort. Plus dużo klimatu świątecznego i pozytywne zakończenie, które zostawia pole do interpretacji. Nasunęła mi się myśl, iż mogła to być próba Mikołaja wobec swoich podwładnych/ pomocników, jakiś rodzaj testu. W końcu one same zaczęły się staczać, podobnie jak ludzie.
Mi również bardzo spodobała się przestroga przed 3xP, na szczęście jeszcze bronię się rękoma i nogami aby konsumpcjonizm nie zepsuł mi okresu Świąt. Z miłą chęcią zobaczyłbym działanie Sanktapokalo w praktyce :-)
Pozdrawiam!
PS Początkowo pomyliły mi się literki w tytule, i zamiast “-pokalo” przeczytałem “-postapo”. Swoją drogą to by był ciekawy motyw – postapokaliptyczne święta elfów :-D
Hej Mysz_laboratoryjna,
Bardzo fajny, świąteczny tekst. Mam jednak nadzieję, że nie skłoni mnie on do podważania opowieści moich dziadków :-)
Po hasłach konkursowych początkowo spodziewałem się co prawda jakiegoś kosmity, ale jakby nie patrzeć Misza był obcy dla prawie całej rodziny. Z drugiej strony jednak znali go z opowieści dziadka, które z kolei brali za oznakę obłędu. Ale to już tylko moje dumanie :-)
Pozdrawiam!
Hej marzan,
Dzięki za opinię. Nie odebrałem Twoich uwag jako narzekanie, liczę się z tym że w tekście, w zależności od jego interpretacji przez Czytelnika, może być mniej lub więcej nieścisłości. Jak już sugerowałem wcześniej, zabrakło mi miejsca na zawarcie bardziej rozbudowanych scen czy wyjaśnień, ale też powtórzę: to mnie nie tłumaczy, gdyż wybrałem zbyt obszerną historię (potencjalnie) jak na obowiązujący w konkursie format.
Jeśli chodziło o to, że czasem wystarczy porozmawiać – dlaczego Czarodziej nie przyprowadził ze sobą mieszkańców sąsiedniej wioski, by mogli porozmawiać ze sobą, pojednać się?
Tamci nie chcieli rozmawiać, pomimo podejmowanych prób. Może zgodzili by się w obecności mediatora, lecz Czarodziej widząc (będąc blisko celu), że planują natrzeć na sąsiadów, podjął decyzję w jednej chwili – że sam z nimi porozmawia, gdyż wiedział jak to zrobić.
Czarodziej rozwiązał problem jedynie tymczasowo. W dodatku nie dał mieszkańcom sąsiedniej wioski wędki, tylko rybę. Jeśli posunęli się do rabowania, to teraz uzależnią się od pomocy Czarodzieja.
Niekoniecznie, lecz zgodzę się iż mogło to tak wyglądać. Czarodziej mógł nie zdradzić wszystkiego odnośnie pomocy udzielanej mieszkańcom Wichrowej. Miał przecież do dyspozycji m.in. elfów-rzemieślników czy też krasnoludów-górników, którzy mogliby dać wiosce nowe perspektywy ekonomiczne np. uczyć tworzenia wyrobów na handel, pomóc w odkryciu bogactw naturalnych itp. Notabene, Czarodziej nie ograniczał się do pomocy raz do roku, o czym wspominał posłaniec.
Na marginesie, ciekawe, skąd mieli miecz?
Możliwości jest wiele, ot choćby znalezienie, jak wspomniałeś, albo wyhandlowanie. Jakiś wojownik mógł się też się sprowadzić do wioski, na stare lata :-)
W każdym razie, też zarysowałeś ciekawe wizje :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Miałem na myśli stylizację postaci, ale w sumie coś w tym jest :-)
Cześć Sonato,
Cieszę się, że się podobało. Inspirowałem się różnymi wizerunkami Mikołaja, ale akurat o jego podobieństwie do Gandalfa to nie pomyślałem. Dziękuje za spostrzeżenie, opinię i klika :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Hej fanthomasie,
Szybka i przyjemna lektura, mimo iż zawarta wizja jest niezbyt optymistyczna, a mi również zabrało wyraźniejszego aspektu świątecznego (może gdyby rozmyślania bohatera wywołane były przez czynnik bożonarodzeniowy?). Twój tekst niewątpliwie dostarczyłby cennego materiału do studium przypadku głównego bohatera, gdyby chciał go zbadać jakiś psycholog :-)
Aż przypomniało mi się ciekawe porównanie – nasze umysły tworzą więcej wizji niż scenarzyści południowoamerykańskich telenowel (i wiele porównywalnych jakościowo). Ale ile z nich ma szanse się spełnić / czy jakakolwiek wyprodukowana wizja się ziściła? Na to trzeba odpowiedzieć samemu :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Cześć Sonato,
Ciekawy koncept świata, szczególnie zaintrygowała mnie postać Mikołaja roznoszącego niematerialne podarki i pomagającej mu głównej bohaterki, która w obu światach ma coś do zaoferowania ich mieszkańcom.
Podobał mi się też świąteczny klimat, może momentami nieco pesymistyczny, ale końcówka jak najbardziej optymistyczna. Jest zachęta do refleksji :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Pięknie dziękuję :-)
Cześć regulatorzy,
Dziękuję za opinię i uwagi, wszystko poprawiłem.
Młodzieniec wskoczył do obszernego pudła sań, za siedzeniem woźnicy, w której znajdowało się kilka wypełnionych worów. → Piszesz o pudle sań, które jest rodzaju nijakiego
(…)
– A więc młody powiedział prawdę!
– Owszem, miał – potwierdził życzliwie brodacz. → Co miał?
Te dwa błędy są wynikiem przeoczenia po poprzednich poprawkach – w pierwszym przypadku zamiast “pudło” początkowo była “część transportowa” a w drugim zamiast “powiedział prawdę” było “miał rację”. Nie wyłapałem, dzięki :-)
Pozdrawiam sedrecznie!
Hej skryty,
Od siebie dodam, że Twój tekst umilił mi wieczór – odebrałem go bardzo humorystycznie, choć nie wiem czy taki był Twój zamysł :-)
Intencje obcego nie są do końca sprecyzowane, co zostawia czytelnikowi pole do interpretacji. Z początku spodziewałem się czegoś mniej wesołego, ostatecznie jednak uśmiechnąłem się po przeczytaniu.
Pozdrawiam!
Cześć bruce,
Tytuł Twojego opowiadania wpadł mi w oko mimochodem, a że łączy mitologię i Grecję, to od razu zabrałem się do lektury :-)
Czytało się szybko i przyjemnie, doceniam też że bohaterem jest filozof, nie heros. Stanę trochę w opozycji do Przedmówców – pociąg do nauki przesłonił Teofrastowi zainteresowanie kobiecymi wdziękami, gdyż w ten sposób realizował swoje popędy, jak można by rzec nieco po freudowsku. Choć z drugiej strony są jeszcze jego sny…
Jestem też ciekaw, jakiego podstępu mógłby użyć Posejdon do schwytania S’Irene :-)
Pozdrawiam!
Ave cezary_cezary!
Dziękuję za komentarz. Postać Świętego Mikołaja generalnie jest owiana różnymi legendami, a jak dodamy do tego otoczkę wokół jego współczesnej, nazwijmy to, świeckiej inkarnacji, to okaże się że pole do popisu wobec kreacji wizji jego osoby jest jeszcze większe. Cieszę się, że lektura była dla Ciebie przyjemna :-)
Pozdrawiam!
BTW Nie sądziłem nawet, że tak słodko potrafię pisać, choć zdaje się iż nie każdemu to przypada do gustu :-D
Cześć Ambush,
Dziękuję za opinię. Z założenia opowieść miała taka być – mnie osobiście podobnie kojarzy się okres świąteczny i raczej nie wymyślił bym w tym temacie nic cięższego (choć nigdy nie wiadomo…) . Niemniej jednak “niedoprawiona” to bardzo ciekawe określenie, które na pewno wezmę pod uwagę ;-)
Pozdrawiam!
Nie ma sprawy ;-)
Plan jest, zobaczymy jak z realizacją.
Hej, Krokusie,
Dziękuję za organizację konkursu-krokusa, a także opinię i komentarz. Trafnie ująłeś to, co już zostało wspomniane – na drugi raz muszę ostrożnie dobierać potencjalną historię (wierz mi lub nie, ale planowałem zawrzeć sam moment konfrontacji). Dzięki Wam wiem, na co muszę uważać :-)
BTW Widziałem, że już otworzyłeś wątek do głosowania (przy okazji rozwiewając moje wątpliwości, o które pytałem w wątku konkursowym). Teraz trzeba otrzepać się po Świętach i w Nowym Roku, i znaleźć czas na nadrobienie reszty opowiadań ;-)
Pozdrawiam serdecznie!
Tarnina
Przesadź kwiatki i nie martw się :)
Roger that :-D
A co o tym świadczy? :)
Napisałem “nad wyraz mocny blask”, ale chyba nie osiągnąłem zamierzonego efektu…
Mówiłam, że tu potrzeba Yula Brynnera ;)
Mikołaj wystarczy, ale Twój pomysł też można by ciekawie wykorzystać :-)
Ananke
Co do wojny – może słowo na wyrost, ale teksty o walkach i napaściach tak mi się skojarzyły. ;)
Interpretacje Czytelników zawsze mogą dać do myślenia ;-)
Pozdrawiam!
Hej :-)
Tekst w sam raz na początek roku – udana żonglerka motywami (grecki – najszerszy, a mój ulubiony), z humorem i szarlotką.
Też liczyłem na jakiś wyraźniejszy komizm, jednakże, Drogi Anonimie – tym jabłecznikiem to mnie kupiłeś/aś. Teraz będę myślał upiec albo odwiedzić cukiernię :-)
Pozdrawiam serdecznie i powodzenia!
Cześć w Nowym Roku :-)
Krokus/Święty Mikołaju → Dla pewności (z regulaminu to jasno nie wynika): punkty do głosowania otrzymuje się nie tylko za przeczytanie opowiadania, ale i za jego skomentowanie?
bruce → Brawa też dla Czytelników :-)
Tarnina → Dla każdego po jednym? ;-)
Pozdrawiam!
Hej Ananke,
Dzięki za opinię uwagi :-)
Hm, takie odłamki lodu miotane w twarz to ostro pokaleczą.
Racja, zmieniam na “płatki śniegu”.
– Na szczęście, nie
A tu bez.
Eee… Pogubiłem się – wg Tarniny powinien tam być :-)
Resztę poprawiłem.
Bohater trafia do Dobrodzieja, który jest Mikołajem i od razu przekonuje go do pomocy, lecą i w ostatniej chwili, kiedy z Wichrowej mają napaść, Mikołaj dostarcza im podarunki, dzięki czemu rezygnują z wojny. Trochę zbyt mocny temat – wojna – jak na świąteczne opowiadanie. Bo wojna to zazwyczaj nie coś, co można rozwiązać prezentami. W miarę jedzenia apetyt rośnie, a worek prezentów nie starcza na lata. Poza tym skoro Dobrodziej dawał prezenty, to czemu im nie dał, tylko czekał, aż będą na skraju?
1.Dobrodziej słynął z chęci pomocy, zwłaszcza dzieciom, więc przekonanie nie musiało trwać długo.
2.Nie wiem czy “wojna” to nie zbyt mocne określenie.
3.Wcześniej nie dał, bo nie otrzymał listów z prośbami – mogli np. wyjść z założenia, że skoro raz coś komuś ukradli, to Mikołaj potraktuje ich jak niegrzeczne dzieci :-)
4.Zanim zaczęli kraść też nie wysyłali listów – brak wiary w Mikołaja (albo np. duma).
5.A jak już dostali prezenty (w postaci m.in. potrzebnych zapasów), mogli się przekonać, że lepiej prosić niż kraść.
Po Twoim komentarzu coraz bardziej się przekonuję, że wybrałem zbyt obszerną (potencjalnie) historię do opowiedzenia, jak na tak krótki możliwy format. Zwracacie mi uwagę, słusznie zresztą, na wiele niedopowiedzianych kwestii. Ale przyjmę to jako lekcję na przyszłość :-)
Pozdrawiam!
Cześć już w 2025 :-)
skryty → Dzięki za opinię. Sęk w tym, że ten świat nie miał być typowy (a przynajmniej nie do końca). Zabrakło mi niestety miejsca na jego rozbudowanie, przez co faktycznie wyszło zbyt klasycznie.
Jeśli chodzi o kwestię miecza – zupełnie nie chodziło o skojarzenie z wiedźminem, ale chyba nie do końca to przemyślałem, przedstawiając tak a nie inaczej, skoro mieliście tego typu skojarzenia :-)
Tarnina → Dzięki za kolejne uwagi.
Ej – to Twój tekst. Ty decydujesz. Ja mogę tylko podpowiedzieć :)
Jasne, wiem, i jestem szczerze wdzięczny za każdą propozycję. Powiedzmy, że po prostu ostrożnie podchodzę do tej kwestii, gdyż nie chciałbym wykorzystywać/nadużywać nieswoich rozwiązań, zwłaszcza że to opowiadanie konkursowe. Ale może przesadzam ;-)
Mmm, ale nie chodziło mi o to, czym światełka są, tylko co oznaczają dla bohatera. Światła z dalekich okien mogą np. zwiastować rychłe osiągnięcie celu.
Tak, o to chodziło.
Po wiedźmińsku? :)
(…)
Ale odstraszać trzeba mieć kogo :)
(…)
Czyli – limit :)
(…)
I bohater umiał się nim posługiwać? :)
Te zagadnienia poruszyłem w odpowiedzi do skrytego.
Zastanawiam się teraz, czy dobrze zrobiłem wybierają tę konkretną historię do opisania w obowiązującym limicie, bo wiele aspektów musiałem skrócić/pominąć. No, ale teraz to już musztarda po obiedzie.
Hmmm. Czy jasne światło jest takie niezwykłe?
To miało być nadnaturalne światło, jak kozioł i renifer :-)
Nie zawsze można ze sobą zamieniać frazy pozornie synonimiczne.
(…)
Ależ to jest u Doroszewskiego i już zaznaczone jako archaizm :)
(…)
Ostrożnie z takimi zabiegami – wymagają drobiazgowych przygotowań, żeby się udały :)
Ok, na przyszłość postaram się pamiętać :-)
Tak, robią takie współczesne wrażenie.
Rozumiem, zmieniłem “dobra” na “wytwory i surowce”.
A jak wygląda?
Mniej więcej tak:
Koala75 → Poprawiłem i dziękuję :-)
Pozdrawiam!
bruce → :-)
Canulas → Dziękuję za opinię, mimo że tekst nie trafił w Twój gust :-) Nie ukrywam, że Święta trochę tak na mnie działają…
Tarnina → Dziękuję za obszerną analizę i uwagi. Na pewno niektóre mankamenty były spowodowane limitem, jak słusznie zauważyłaś, inne zaś pośpiechem. To mnie oczywiście nie tłumaczy (ewentualnie tylko częściowo), więc biorę wszystko na klatę :-)
Mam nadzieję, że udało mi się poprawić całość z Twojej listy. Dziękuję też za wszystkie propozycje, mam nadzieję że się nie obrazisz, gdyż kilka zmodyfikowałem (nie chciałem iść na łatwiznę, mam nadzieję że nic nie pogorszyłem :-D). Poniżej garść rzeczy, do których chciałem się odnieść (pogrubiłem fragmenty tekstu, które cytowałaś):
W oddali zamajaczyły światełka, których słaby blask usilnie przebijał się przez panującą wokół śnieżycę.
Oooj, zakręciło mi się w głowie. Śnieżyca nie bardzo panuje, chociażby. Co dokładnie chcesz powiedzieć o tych światełkach?
W kwestii śnieżycy – chodziło mi o “panować” w znaczeniu “trwać”. Zdaję sobie jednak sprawę, że drugie określenie jest trafniejsze. Zamieniłem.
Światełka – chodziło np. o światła dochodzące z chat. Nie chciałem używać “ogniki”.
Poprawił toboły na plecach, zacisnął palce na lasce podróżnej i ruszył w kierunku światła
Nie wiem, czy zdołałby to zrobić w zamieci, zgrabiałymi rękami.
Dodałem “Wzruszył ramieniem” (część barkowa) na początku zdania, gdyż taki był pierwotny zamysł (nie chodziło o dłonie).
Przynoszę listy dla Czarodzieja! Oraz wiadomość!
A wiadomość nie zalicza się do listów? Chyba że to wiadomość ustna?
Tak, chodziło o ustną wiadomość, listy dotyczyły próśb o podarki. Dodałem to określenie, ponieważ zdaję sobie jednak sprawę, że wcześniej ta kwestia mogła być niejasna.
To mężczyzna: (…) czy młodzieniec: (…) ?
Jakby nie patrzeć, “młodzieniec” to “młody mężczyzna” :-) Ale zamieniłem na “młodzian”.
Dobra, ale nie lepiej go przesłuchać w kordegardzie? Gdzie wszystkie szczegóły będą lepiej widoczne, bo nie zacina tam śnieg?
(…)
Mało naturalne, a powyższe zastrzeżenie pozostaje w mocy. Kiedy tak traktujesz tę zadymkę, to i czytelnik przestaje w nią wierzyć.
Masz rację, choć myślę, że jeśli podeszli odpowiednio blisko, to bohater mógł dojrzeć choć by to, że noszą pancerze i skóry (bez dodatkowych detali np. wzorów na zbrojach). Nie chciałem też zmieniać scenerii, żeby nie przedłużać tekstu (ale, jak wspomniałem, liczę się z tego konsekwencjami).
Niemniej jednak zmieniłem kolory zarostów wartowników na “ciemny” i “jasny”, gdyż faktycznie w takich warunkach precyzyjne określenie barwy byłoby ciężkie.
wskazując stary miecz spoczywający w pochwie na ramionach młodzieńca.
Jak położył sobie miecz (w pochwie) na ramionach?
Zmieniłem “ramiona” na “plecy”. Pochwę, z mieczem w środku, mógł trzymać zamocowaną np. na rzemieniu.
My tu raczej pokojowi, a trakt do nas bezpieczny.
Ale uzbrojeni… a tu śnieg zacina (halo, gdzie ten śnieg?) i byłoby pełno zbójców na drodze, gdyby nie wyjechali na święta do babci ;)
Uzbrojeni, żeby chronić/ bronić (jak później wspominał Czarodziej) ew. odstraszać – Si vis pacem, para bellum :-)
Trakt/ gościniec to jedynie część drogi do Czarodzieja (którą znali oficjalni Wysłannicy) i był bezpieczny np. dzięki owym wartownikom. Lecz ponownie – mogło to nie do końca wynikać z podanych Czytelnikowi w tekście informacji, a nie chciałem rozwlekać.
Brodacze wymienili znaczące spojrzenia. Przez moment panowało milczenie.
Przypominam, że śnieg tak sypie, że mało co widać. I zimno jest.
Racja, ująłem to niefortunnie. Zmieniłem na “spojrzeli na siebie”. Choć może ”odwrócili ku sobie głowy” mogło być bardziej trafne (widoczne w tych warunkach), ale brzmi niedobrze.
Swoją drogą – masz skłonność do antropomorfizacji, i nie wiem, co próbujesz przez nią osiągnąć.
Nie wiem czy to coś złego. Skoro jednak zwróciłaś na to uwagę, domyślam się że nadużywam tego typu środków lub stosuję je niefachowo. Przemyślę :-)
z sufitu zwisał majestatyczny żyrandol oświetlający wnętrze nad wyraz mocnym blaskiem
Gdyby było ciemno, to nic z tego bogactwa nie byłoby widać, nieprawdaż? Tnij zbędne informacje.
Zgadza się, ale to był celowy zabieg. Chciałem zbudować aurę tajemnicy/magii do tego miejsca, jak i samej postaci Czarodzieja, przez zawarcie kilku niezwykłych elementów (np. przerośnięte zwierzęta zaprzęgowe).
Wziął głęboki oddech, wciągając nozdrzami ciepłe powietrze, kryjące unoszącą się w pomieszczeniu delikatną woń palącej się jodły.
Bardzo dziwne zdanie. Jak powietrze może cokolwiek "kryć"? A woń może być subtelna, nieznaczna, ale raczej nie "delikatna".
“Kryjące” w znaczeniu “zawierające w sobie” (chciałem użyć krótszej frazy). Zmieniłem jednak na tto drugie, a “delikatną “ na “subtelną”.
odkładając obok niej worek podróżny oraz miecz
Czyli ogrzewając się cały czas je trzymał? To jak zacierał ręce? Czy miał ten worek i miecz na plecach (na ramionach, ale na ramionach przecież nie mógł) ?
Mógł mieć je związane sznurkiem i przewieszone przez ramię, ale zmieniłem na “odkładając” na “przenosząc” – mógł też je wcześniej odłożyć przy kominku, co wydaje się sensowniejsze :-)
Co prawda jest jedyny we wsi, lecz miał zwiększyć szanse na dotarcie tutaj.
Nie widzę tu wynikania logicznego – co ma jedyność miecza do zwiększenia szans? Które, swoją drogą, jest bardzo niefantastyczne.
Już tłumaczę – miecz był potencjalnie najbardziej skuteczną bronią, a jednocześnie rzadką. Był więc cenny dla mieszkańców wioski, którzy zdecydowali się wyposażyć w niego bohatera. Zależało im bardzo aby posłaniec dotarł do celu. Lepiej wziąć na szlak miecz niż kij :-)
wydzierali nam siłą lub kradli
W zasadzie rabunek to też kradzież…
Chciałem zasugerować, że albo robili to jawnie (wydzierać bezpośrednio z rąk) lub ukradkiem. Ale znaczenie podobne, usunąłem więc “lub kradli” :-)
Próbowaliśmy się z nimi dogadywać, lecz są liczniejsi, mimo że ich osada jest niewiele większa od naszej.
Skaczesz ze stylu na styl (kolokwialne: dogadywać się; formalne: mimo że, lecz).
Zmieniłem “dogadywać” na “układać”. Powinno pasować :-)
Czarodziej zasłonił usta dłonią, drapiąc się palcem wskazującym po podbródku.
Spróbowałam. Serdecznym mogę, środkowym też, ale wskazującym trudno.
Można, jeśli dłoń będzie zaciśnięta :-) Zmieniłem na” Czarodziej przyłożył do ust pięść…”.
– To przykre – rzekł.
Mmm, to czarodziej, nie psychoterapeuta.
Racja, ale chodziło o ukazanie empatii, jako jednaj z cech Czarodzieja.
Raczej potaknął, ale nie będę się upierać. A swoją drogą, im potrzeba Yula Brynnera, nie świętego Mikołaja :)
:-D
krasnoludy zaś parają się konstruowaniem i górnictwem
Hmmm. Budowaniem?
Przyznaję, tu miałem zagwozdkę. Ale może faktycznie lepiej brzmi “budowniczy” niż “konstruktor” :-) Zmieniłem.
Dzięki nim mogę dzielić się ze światem naszymi dobrami.
Jakieś to… polityczne.
Chodzi o “dobra”? Nie chciałem używać “zapasy” gdyż tu miałoby węższe znaczenie (pomocnicy Czarodzieja nie tylko zbierali surowce, ale też robili np. zabawki, jak się potem okaże).
jego oblicze rozjaśniało
Pojaśniało. Rozjaśniać można coś poza sobą.
W SJP PWN znalazłem, że “rozjaśnieć” to też “poweseleć”, ale zmieniłem według Twojej uwagi :-)
Nie dam głowy za "obficie ośnieżone" ale – nie szedłeś nigdy w zadymce? Tu jeszcze nie jest tak strasznie: https://www.youtube.com/watch?v=Q9COsI2cgKk ale wyobrażasz sobie w tych warunkach ośnieżone sosny? I szczegółowe opisy? P. https://en.wikipedia.org/wiki/Whiteout_(weather)
Może nie wyobrażałem sobie aż takiej zamieci, ale niewątpliwie mój opis mógł być zbyt szczegółowy, jak na taką sytuację. Zmieniłem “obficie ośnieżone” na po prostu “wysokie”.
spiralnej końcówce
Hmm?
To nawiązanie do pastorału.
dwa ogromne samce, znacznie przewyższające typowych przedstawicieli swoich gatunków
…?
Zmieniłem “typowych” na “największych”. O to chodziło, bo nie jestem pewny? :-)
dziwnym trafem słysząc cichą uwagę wśród wyjącego wiatru
Usłyszawszy, ale teraz dałeś dowód, że wiesz, że nic nie powinno być słychać. A zatem? Czyżby autor był roztargniony? ;)
To kolejna sytuacja, gdzie celowo podkreśliłem niezwykłość Czarodzieja (usłyszał, pomimo zawiei). A odnośnie roztargnienia – być może, nie zaprzeczę :-)
wskoczył do obszernej części transportowej
Wskoczył na tył sań. Albo na pudło sań.
“Pudło sań” – tego szukałem, dzięki! :-)
Młody doręczyciel uniósł dłoń, próbując uspokoić zdenerwowanego mężczyznę a jednocześnie złapać oddech.
To znaczy?
Gest miał mieć dwa znaczenie – “uspokój się” i “zaczekaj chwilę” (”muszę odetchnąć”). Rozdzieliłem na dwa zdania.
Przypominam, że to wszystko dzieje się w zamieci.
Dlatego napisałem wcześniej, że warunki były nieco lepsze niż w siedzibie Czarodzieja :-)
ze niedowierzaniem
Z niedowierzaniem. "Ze" stosuje się ze względów brzmieniowych, kiedy zbitka z "z" byłaby trudna do wymówienia.
Literówka :-)
aby mróz nie przyprawił go o halucynacje
Mało fantastyczne.
Rzeczywiście, brzmi zbyt specjalistycznie. Zmieniam na “zwidy”.
Czego nie robią imiesłowy i czy ta zadymka ma regulację głośności? Donośny głos uciął zgiełk.
Poprawiłem, przy okazji zauważyłem, że “zjadłem” informację, że wiatr osłabł. Dodałem :-)
Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęśliwego Nowego Roku! :-)
Witaj bruce :-)
Dziękuję za wizytę i uwagi.
Ze spraw technicznych – wątpliwości podczas czytania (zawsze – tylko do przemyślenia):
Usilne pragnienie ocieplenia się tymczasowo przesłoniła mu ekscytację związaną ze znalezieniem się w tym niezwykłym miejscu. – tu albo brakuje części zdania, albo jest niepoprawna składnia?
Nie mniejsze było jego zdziwienie, gdy podszedłszy bliżej ujrzał, że zaprzęgnięto do nich dwa ogromne samce, znacznie przewyższające typowych przedstawicieli swoich gatunków. – tu podobnie?
Wybaczcie, że nie przybyłem razem z nim, lecz musiałem się wpierw pomówić z mieszkańcami Wichrowej, zanim oni zdążyliby rozmówić się z wami. – i tutaj?
Podzieliłem się z nimi zapasami, lecz zastrzegłem żeby na drugi raz jeśli będą potrzebować pomocy, niech grzecznie o nią poproszą. – i tutaj?
Gdy uradowani i pełni wdzięczności tubylcy zaczęli skierowali się w stronę zaprzęgu Czarodzieja, ten podszedł do młodego posłańca i położył mu rękę na ramieniu. – i tu?
Naraz do Dobrodzieja powoli podeszła kilkuletnia dziewczynka, i uniósłszy głowę zaczęła wpatrywać się w niego wielkimi oczami, w których ciekawość mieszała się z nieśmiałością. – tutaj też?
Faktycznie, mogłem coś nieumyślnie zamotać, więc dla pewności poprawiłem wszystkie zdania, które wymieniłaś. Z chęcią bym niektóre przebudował (/rozbudował), lecz ledwo zmieściłem się w limicie znaków, zatem skupiłem się na ich podzieleniu. Poniżej wstawiam poprawione wersje:
Usilne pragnął się ocieplić. Tymczasowo przesłoniło mu to ekscytację, związaną ze znalezieniem się w tym niezwykłym miejscu.
Jego zaskoczenie wzrosło, kiedy podszedł bliżej. Ujrzał zaprzęgnięte do pojazdu dwa ogromne samce, znacznie przewyższające typowych przedstawicieli swoich gatunków.
Wybaczcie, że nie przybyłem razem z nim. Musiałem wpierw pomówić z mieszkańcami Wichrowej, zanim oni zdążyliby rozmówić się z wami.
Podzieliłem się z nimi zapasami. Zastrzegłem jednak, żeby na drugi raz grzecznie poprosili o pomoc, jeśli będą jej potrzebować.
Uradowani i pełni wdzięczności tubylcy zaczęli podążać w stronę zaprzęgu Czarodzieja. On zaś podszedł do młodego posłańca i położył mu rękę na ramieniu.
Naraz do Dobrodzieja powoli podeszła kilkuletnia dziewczynka. Uniósłszy głowę zaczęła wpatrywać się w niego wielkimi oczami, w których ciekawość mieszała się z nieśmiałością.
Jeśli chodzi o literówki – miałaś co do nich rację. Poprawiłem, dodałem przecinki i usunąłem powtórzenia.
Cieszę się, że Ci się podobało. Właśnie taki klimat chciałem stworzyć, szkoda tylko, że nie zdążyłem przed Świętami. Dziękuję za opinię i kilka :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Cześć Krokusie,
Tagi Twojego opowiadania mnie zaintrygowały, lecz po przeczytaniu muszę zgodzić się z cezarym, że brakuje “absurdu”. Nie mogłem też znaleźć Obcego :-)
Nie zmienia to faktu, że nieźle ująłeś różne aspekty współczesnego przeżywania Wigilii (moje na szczęście wyglądały zwykle nieco weselej :-D) przez pryzmat spotkania kliku potworków wyjętych z naszego rodzimego (i nie tylko) folkloru. Lektura przyjemna, dialogi pomysłowe, również doceniam że nie było polityki. :-)
Pozdrawiam!
Ave Cezar :-)
A już myślałem, że rogaczom się uda (co mógłby sugerować tytuł). Niemniej zakończenie bardziej pasuje do historyjki w klimacie absurdu. Przyjemna lektura, nie raz się uśmiechnąłem.
Pozdrawiam serdecznie!
BTW Spodziewałem się, że to Lucyfer będzie w zarządzie, zwykle jest wyższy rangą od Mefista :-)
Hej,
Nie chciałem żebyś odebrał moją uwagę jako sugestię ingerencji w Twój tekst, niemniej jednak zawarty przez Ciebie dystraktor dodał scenie więcej wiarygodności (choć można by polemizować czy nie odebrał nieco tajemniczości, ale to już tylko luźna myśl) :-)
Pozdrawiam :-)
Cześć Canulas, dziękuję za przeczytanie i opinię. Poprawiłem.
Cieszę się, że się podobało. Pozdrawiam :-)
Cześć,
Czytało się miło, z początku zastanawiałem się nad interpretacją Twojego opowiadania, aż w końcu doszedłem do wniosku że Święta to przecież dobry okres do zwolnienia tempa i zadumy, co dobrze współgra z Twoim tekstem.
Pozdrawiam :-)
PS Przez chwilę myślałem, że tam starsza kobieta to słynna Merry Christmas :-)
Cześć,
Podoba mi się opis zawartego przez Ciebie psychologicznego aspektu posiadania działki oraz jego “gospodarowania” przez ludzi z jednej strony, a florę i faunę z drugiej. I choć zgodzę się z Bardem, iż przydałoby się nieco więcej fabuły to lektura była przyjemna. I jest też małe nawiązanie do Bolesława Leśmiana :-)
Pozdrawiam :-)
No proszę, jakie interdyscyplinarne easter eggi :-)
Dzięki za informację, zawsze dobrze jest się dowiedzieć czegoś nowego.
Pozdrawiam :-)
Cześć marzan,
Po zerknięciu na tagi zaciekawiła mnie koncepcja połączenia motywu świątecznego z wiedźmińskim uniwersum. No i proszę bardzo – pomysł ciekawy, wykonanie dobre. Osobiście nie obraziłbym się jednak, gdyby tekst był nieco dłuższy, zwłaszcza w momentach budujące złowrogi nastrój wokół Mikołaja.
Początkowo zastanawiałem się, czemuż to wiedźmin, pomimo wyczulonego słuchu, nie od razu usłyszał Rudolfa, lecz (pomijając aspekt zabiegu narracyjnego i konstrukcji napięcia) domyślam się że kwestia kim (lub czym) ten ostatecznie był, zostaje otwarta.
Pozdrawiam :-)
Cześć Ambush,
Krótki, przyjemny, świąteczny tekst. Początkowo nieco melancholijny, choć poruszający istotny temat samotności, ale z pozytywnym zakończeniem. W sam raz na Święta :-)
Mnie również spodobała się żonglerka nawiązaniami baśniowymi, a jedno nawet przeniknęło do któregoś z Twoich komentarzy:
Poza tym miałam nadzieję, że podsypane okruszki wskażą, że trochę w tej samotności winy samej Baby Jagi.
Domyślam się, że chodziło o okruszki mające wskazać dzieciom drogę powrotną przez las :-)
Drogi Święty Mikołaju,
Właśnie otrzymałem od rodziców katalog z zabawkami… Przepraszam – z opowiadaniami. Jest tu wiele interesujących kategorii, ale rodzice rzekli, iż mogę sobie wybrać jedynie trzy z nich. Zatem poproszę o:
1) Przygodowe Święta
2) Magia Świąt i Miecz
3) Świąteczne odkrycia, wynalazki i niezwykłe znaleziska
Byłem grzeczny. Przez większość roku. A przynajmniej tak mi się wydaje…
Mikołaju, Mikołaju, zaskocz mnie niczym śnieg w maju :-)
Pozdrawiam!
Hej :-)
Młody pisarz → Podpisuję się pod moimi Przedmówcami. Zaraz sam wrzucę swój list, bo Przygodowe Święta brzmią jak potencjalnie intrygująca lektura. Wyobraźnia podsunęła mi już obraz bata na renifery, czerwonej zimowej czapki oraz worka na prezenty, zamiast bicza, fedory i podręcznej torby. Ale może to tylko moje świąteczne życzenie…
Pozdrawiam :-)
Cześć :-)
Szort ciekawy, niby lekki, ale z pewnym przesłaniem dla pisarzy i zmuszający do refleksji wobec AI. Niemniej jednak postaram się zachować optymizm wobec tego zjawiska.
Lektura w sam raz na zakończenie weekendu.
Pozdrawiam :-)
Hej, JolkaK. Interesujący szort, wprowadzający trochę humoru w tym specyficznym okresie.
Aż się uśmiechnąłem, gdy po przeczytaniu apelu o właściwym straszeniu przypomniała mi się animacja “Potwory i spółka” (choć dotyczy innego aspektu straszenia).
Pozdrawiam :-)
Hej regulatorzy, przynajmniej uniknęłaś tego konkretnego urazu :-)
Zawsze mógłbym opisać inną sytuację – zderzenie stopy z komodą, ale poprzestałem jednak na klockach.
Dziękuję Wam za uprzejme przywitanie :-)
regulatorzy → Postaram się, jak tylko mogę :-)
Anet → Miałem na myśli bardziej o wyrozumiałość w kwestii częstotliwości niż jakości (choć oczywiście będę się starał o jedno i drugie), niemniej jednak – Roger that! :-)
Cześć Tarnino. Mówiąc ogólnie, ja również miałem wątpliwości odnośnie ostatecznej interpretacji pewnych aspektów, lecz z racji iż zostało to już poruszone i wyjaśnione w Waszych komentarzach, nie będę powielał.
Podzielam natomiast zdanie, iż czytało się bardzo dobrze, pewnie ze względu na wspomnianą już poetykę. Dodam jeszcze, że osobiście podobała mi się zawarta przestroga/refleksyjność dotycząca stosunku do telewizji, a przynajmniej to można wynieść z Twojego szorta.
Pozdrawiam :-)
Witam wszystkich :-)
Darujcie późne przywitanie, gdyż co prawda zdążyłem się niedawno zarejestrować i nawet coś tam opublikować/skomentować, lecz dopiero później znalazłem więcej porad dla nowych użytkowników, w tym również odnośnik do tego tematu.
Mam na imię Michał, a do pisania powróciłem po dłuuugiej przerwie. Ostatnie teksty opublikowałem kiedy byłem jeszcze “młody i piękny” (ponad dekadę temu) i zaczynałem głównie od fanfików w uniwersum Gwiezdnych Wojen, ale też historii osadzonych w realiach mitologii greckiej, z którą byłem nie najgorzej obeznany.
Obecnie planuję się odrobinę rozkręcić, ale co z tego ostatecznie wyjdzie to zobaczymy. Na razie eksperymentuję z różnymi motywami oraz formami, lecz mam świadomość że przede mną jeszcze długa droga i dużo pracy. Raz na jakiś czas chciałbym publikować moje wypociny, mam nadzieję że ich lektura nie będzie dla nikogo bolesnym doświadczeniem :-)
Naturalnie, postaram się też odnosić do twórczości Użytkowników. Z góry proszę jednak o wyrozumiałość, gdyż nigdy nie uważałem się za kompetentnego komentatora, a poza tym nadal zmagam się ze swoim “wewnętrznym marudą” :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Najgorzej jeśli samemu się to poczuło, gdyż nie posprzątało się dokładnie a w nocy zachciało się siku. Dzięki za przeczytanie :-)
Cześć, dziękuję za Wasze opinie i głosy :-)
Outta Sewer → Zastanawiałem się jeszcze na użyciem słowa “trawnik” co może bardziej odpowiadałoby “włochatemu” dywanowi, lecz z drugiej strony wyraźniej sygnalizowałoby proporcje. Niemniej jednak, dzięki za uwagę :-)
Hej, cezary. Zgadza się, części są też większe, ale i tak staram się być ostrożny, zwłaszcza że moje dzieciaki mają kolorowy dywan. Pamiętam natomiast zamierzchłe czasy, kiedy takie sytuacje zdarzały mi się częściej jako malcowi.
Dzięki za opinię :-)
Cześć. Myślę, że użyte tu już kilkukrotnie słowo “sympatyczne” najlepiej oddaje naturę Twojego tekstu :-)
Od siebie dodam tyle, iż jestem właśnie w trakcie lektury opowiadań Gaimana, a ten szort stanowi miłą odskocznię od ich nieco cięższego klimatu. Krótkie, lekkie i przyjemne, lubię takie pozytywne teksty.
Pozdrawiam serdecznie :-)
regulatorzy → Dziękuję za wnikliwe podsumowanie, poprawiłem według Twoich wytycznych. Trochę tego jest, ale to może i dobrze – będę miał okazję do nauki na własnych błędach :-)
…po czym szybko odebrał połączenie łapą. → Czy dookreślenie jest konieczne? Czy mógł odebrać inaczej?
Wystarczy: …po czym szybko odebrał połączenie.
Właściwie to mógł, lecz zgodzę się, iż bez tego wygląda lepiej.
U progu jego mieszkania stała śnieżnobiała kotka rasy angora turecka, o nienagannie uczesanej sierści, na którą narzuciła lekki płaszcz w kolorze delikatnego różu oraz małą torebkę o identycznej barwie. → Czy dookreślenie jest konieczne – wszak wiadomo, dokąd przyszłą. Czy dobrze rozumiem, że kotka na sierść narzuciła płaszcz i torebkę?
A może: Za nimi stała śnieżnobiała kotka rasy angora turecka, o nienagannie uczesanej sierści, na którą narzuciła lekki płaszcz w kolorze delikatnego różu, w łapce trzymała małą torebkę o identycznej barwie.
Fakt , “narzucenie torebki na sierść” nie brzmi dobrze, nie zwróciłem na to uwagi. Poprawiłem na “ przez ramię przewiesiła małą torebkę o identycznej barwie”.
Księżniczka powoli i subtelnie napiła się herbaty… → Na czy polega subtelne picie herbaty?
Chodziło mi o delikatność (świadczącą o dystyngowaniu), ale skoro to dostrzegłaś to zakładam nieadekwatne zastosowanie. Usunąłem zatem, samo “powoli” powinno wystarczyć.
Księżniczka czekała cierpliwie, siedząc po stoicku. → Siedziała po stoicku, czyli jak?
Miałem na myśli, że spokojnie, choć jak zwróciłaś na to uwagę to zdałem sobie sprawę, że dotyczy to bardziej opanowania emocjonalnego. Usunąłem.
…i już miał otworzyć drzwi wejściowe… → A może wystarczy: …i już miał otworzyć drzwi…
Zakładam, że tam były jedne drzwi, bo nie przepuszczam, aby obok wejściowych były też wyjściowe.
No racja. Aż przypomniał mi się skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju “Drzwi” – fragment o drzwiach “wejściowo-wyjściowych” :-)
Pozdrawiam!
Dzięki za kolejne zdania i sugestie. Po Waszych komentarzach widzę, że jeśli miałbym pociągnąć ten koncept to wpierw musiałbym popracować nad fabułą. Fakt, jest nieco pretekstowa :-)
Wiesz, że słowo ,,kobieta” faktycznie długo uchodziło za obraźliwe? Chyba aż do XVIII w.
SNDWLKR → Tak, wiem – w związku ze skojarzeniem z “kobyłą”. Twoje spostrzeżenie zainspirowało mnie jednak do odświeżenia pamięci, więc zerknąłem jeszcze do A. Brücknera (Słownik etymologiczny języka polskiego) i W. Kopalińskiego (Słownik mitów i tradycji kultury) i okazało się, iż chodziło również o związek z “chlewem” (kob) a samo słowo “kobieta” zaczęło być bardziej powszechne, jak piszesz, ok XVIII w.
W każdym razie “niewiasta” czy “białogłowa” średnio by tu paskowało :-)
Cześć, dziękuję za dotychczasowe opinie i uwagi. Pisałem właśnie z takim zamysłem, żeby to było coś lekkiego, ale z pewnym morałem. Mam nadzieję, że się udało :-)
Myślę, że pomysł jest do pociągnięcia w jakichś innych sytuacjach “z życia wziętych”, ewentualnie z nutką dynamiczniejszej fabuły. Powodzenia!
beeeecki → Myślałem o tym, ale wpierw chciałem zobaczyć jak pomysł się przyjmie. Nie planowałem co prawda większego dynamizmu, ale dzięki za sugestię.
Koala75 → Dzięki, poprawione.