Profil użytkownika


komentarze: 16, w dziale opowiadań: 12, opowiadania: 11

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki za komentarze.

Może racja, że powinienem był to bardziej rozwinąć...

AdamKB - Macierz wroga nie podjęła kontrakcji, bo została anihilowana wraz z planetą.

W wieku 11-12 lat zaczytywałem się Vernem. Oprócz tego miło wspominam "Na srebrnym globie" Żuławskiego. No i zaczynałem też czytać Lema - bodajże od Pirxa zaczynałem.

Dzięki za komentarze. O utworzeniu wojska nie pisałem, gdyż chodziło mi o pokazanie początku i końca wojny. Mag mówi o skrzynce akurat tym ludziom, ponieważ byli oni dowódcami, w pewnym sensie odpowiedzialnymi za cele i losy wyprawy.

A to w takim razie można wrzucić jeszcze raz poprawione?

Zbigniew pracował samotnie, dla niego była to pierwsza próba, nic nie wiedział policyjnych cyborgach - poznał prawdę dopiero teraz.

To w końcu wykoleili jakiś prawdziwy pociąg? To miała być zemsta tamtych więźniów na Niemcach? Czy też przypadek, że coś jechało akurat i przez to duchom nie da się już pomóc? Nie do końca rozumiem zakończenie...

Prawdę mówiąc, spodziewałem się innego zakończenia. Np. to dziewczyna uzyskuje magiczną władzę i role kata i ofiary się zmieniają. Kościotrup niestety wykończył klimat.

A już mialem nadzieję, że nie będzie przynajmniej literówek. Lek oczywiście poprawiłem ;)

Zakończenie : dodane zdanie "Przecież każdy zabity przez Kreaturę musi uratować dwie osoby, by móc odejść na zawsze. Może wspólnie wykonamy to zadanie." Myślałem że raczej staje się oczywiste, że jest duchem.

Co do zachowania: owszem, jest nierozsądne. Pamiętajmy jednak, że ratownicy byli na akcji w sumie nie wiadomo gdzie, i nie wiadomo kiedy mieli wrócić. Tamci dwaj turyści musieli zejść ze szczytu. Po wiadomości o wypadku kolegów, w pośpiechu, tym łatwiej mogli się więc zgubić. Toteż tutaj decyzja o wyjściu na spotkanie jest tym bardziej uzasadniona. Zreztą, mało to ludzi głupio się w górach zachowuje?

Szamotanina i przywalenie kamienem w nogę: tutaj przyznam się bez bicia, faktycznie trochę głupio wyszło. Tzn wyobrażając sobie tę scenę, widziałem Henryka zaslaniającego się drugą ręką gdzieś na poziomie głowy, a Klaudię szybko pochylającą się i przetaczającą kamień o kilkanaście centymetrów (w dół) naj jego nogę. Napisałem niestety co innego, trudno ;)

Ogólnie dzięki za komentarze :)

Nie tylko dlatego, że ludzie lepiej znają fizykę, ale też fizyka lepiej zna świat. Wiele motywów kiedyś uznawanych za "teoretycznie prawdopodobne" obecnie jest niezgodnych z odkryciami naukowymi. Wiemy więc że:

-brak rozwiniętych form życia w Układzie Słonecznym (a jak fajnie czytało się np. "Na Srebrnym Globie" Żuławskiego...)

-większość odkrytych planet w innych układach to gazowe olbrzymy niezdatne do życia - nie ma tak, ze co układ, to kilka planet można skolonizować

-mutacje powstałe w wyniku promieniowania wcale nie powodują wyrastania chitynowych pancerzyków, ośmiu nóg itp., nie mówiąc już o super zdolnościach, tylko groźne wady i choroby.

-z komputerami i robotami zżyliśmy się na codzień; jak się okazało większość robotów nie jest humanoidalna

I jeszcze trochę innych rzeczy, których akurat nie pamiętam.

Co do samych podróży międzygwiezdnych, to tutaj zawsze można wybrnąć jakimś zakrzywieniem czasoprzestrzeni, techniką sideralną, czy też - najprościej i w braku innych środków- napędem nadprzestrzennym.

Cóż, coś tam powoli zacząłem pisać. Chyba jednak póki co skupię się na krótkich opowiadaniach i zobacze jak będą przyjęte. Ujawniłem tyle żeby było wiadomo o co chodzi, mogę jeszcze dodać że obie cześci będą po prostu różne - tzn. czytając pierwszą nikt nie powinien zorientować się, że w drugiej nastapi zmiana gatunku fantastyki. A zaczynając drugą, dopiero po chwili zorientować się "Ale jak to? To jest kontynuacja tamtego fantasy?". Co z tego wyjdzie, za jakiś (długi) czas zobaczymy.

Nowa Fantastyka