
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
– Drogi Youn, nie dam rady – wzdycha Ayame i łapie swój brzuch – Nie zdążymy…
Pan Chang zatrzymuje srebrną rikszę.
– Choć no tutaj – mówi, a żona schodzi w siedzenia – poniosę cię, będzie szybciej.
Usadawia się na jego rękach. Pan Chang biegnie w stronę szpitala, jak gdyby goniony przez stado psów. W końcu dobiega do otwartych drzwi ośrodka.
– Proszę nam pomóc, moja żona rodzi! – krzyczy w stronę dwóch pielegniarek.
Kobiety wybiegają z holu i pomagają pani Chang.
– Całe szczęście – Youn wyciera spocone czoło. Czeka na zewnątrz. Wciąż nie jest przyzwyczajony do widoku krwi, a jest pewien, że przy porodzie trochę jej będzie.
Czeka więc.
I czeka.
I czeka.
Wyjmuje papierosa.
Ale zdaje sobie sprawę z tego, że rzucił palenie dwa dni temu.
Wyrzuca więc go. Zastanawia się, co paczka fajek wciąż robi w kieszeni jego kurtki.
Czeka.
W końcu ze szpitala wychodzi pielęgniarka.
– Ma pan syna – mówi z uśmiechem – Może go pan zobaczyć.
Pan Chang śpieszy na górę. Wpada do pokoju swej żony, która ściska dziecko.
– Chłopiec – mówi żona – Jak go nazwiemy?
– Może Miroma – proponuje ojciec.
– Chciałam Ro – proponuje matka.
– Nazwijcie go Miromaro – proponuje pielęgniarka, wchodzi do sali.
Wszyscy spoglądają na wielkie okno. Rozlega się potężny błysk. Oślepieni rodzice Miromaro oraz pielęgniarka padają na ziemię. Wszystko płonie.
Wszystko z wyjątkiem małego Miromaro.
Wstrząsające.
Z utęsknieniem czekam na rozdział trzeci, trend, który zauważyłem wskazuje na to, że będą tam sceny erotyczne. ;)
Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem
Durne, ale przynajmniej, w przeciwieństwie do jedynki, wiadomo mniej więcej o co chodzi.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Podoba mi się ten zabieg kompozycyjny z rozrzuceniem akapitów przy czekaniu.
Snow, nie rób sobie nadziei, pewnie było niepokalane poczęcie;).
Poprosimy dalej. Autor zwrócił uwagę komentujących, więc teraz niech sprzeda jakąś historię. Druga część jest na ocenę wg mnie 4. Czyli naprawdę dobrze. Proszę tylko autora by porzucił stylizację na dzieło sztuki.
Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.
Jeśli Autor będzie konsekwentny w cofaniu się w czasie, i tak dotrze do niepokonywalnej przeszkody --- Big Bangu.
Rozlega się potężny błysk.
Że co proszę?
Adamie, to fantastyka. Gość ma szerokie pole do popisu w wymyślaniu co było przed owym Big Bangiem :P A nóż się jakichś rewelacji dowiemy...
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
(...) wzdycha Ayame i łapie swój brzuch (...).
Rewelacji jak wyżej? To pierwszy na świecie uciekający brzuch...
O tym, co mogło być przed Big Bangiem, już pisano. Np. "Paroksyzm minus jeden".
A moim zdaniem lepszy był tekst numer 1. Tam przynajmiej był jakiś humor - mocno przaśny, ale jednak.