Profil użytkownika


komentarze: 330, w dziale opowiadań: 209, opowiadania: 97

Ostatnie sto komentarzy

Z bezpiecznej odległości lepiej

Buuu :(. Ale Dj to nas nie docenia, jeśli myśli, że nie wiemy, komu z działu kontakt także przypadkiem w tym samym czasie urodziło się trzecie dziecko;)

Finklo, pogo jest przyjemne, ale w jakiś sposób ambiwalentne. Ważna przy przeżywaniu muzyki jest bliskość innych ludzi, ale z drugiej strony, to jednak obijanie się – ja zresztą lubiłem punkowe pogo (mosh), z wymachiwaniem rękami – więc nie ma mowy, żeby komuś nie sprawić bólu. Tym się chciałem zabawić, ale sam miałem już na koniec poczucie, że 100 słów to za mało, żeby kompletnie nakreślić moją myśl. P.S. Wilk Ci dobrze radzi.

 

Sicario, Katastrofie, przyjmuję to z pokorą ;)

 

 

Szkoda ekspresowości, ale aż boję się pomyśleć, jakby wyglądał ten tekst w momencie zakończenia konkursu, gdybyś nie zadziałała ekspresowo;)

O losie, jedno drabble, które nieopatrznie trafiło kiedyś do szortalu na wynos, znowu eliminuje mnie z konkursu :D

To jest dobrze napisane i bardzo dobrze się czytało. Jednak przeszkadzało mi to, jak wyraźnie było czuć pretekstowość fabuły do przedstawienia pomysłu na to narzędzie. Dobitnie zostało to podkreślone przez refleksję nad wynalazkiem w ostatnich słowach, zamiast domknięcia wątku rozprawy. Bohaterowie nie sprawiają wrażenia potraktowanych autotelicznie.

Myślę, że częściowo to kwestia zboczenia nabranego na portalu, ale brakowało mi czegoś, co uzasadniałoby pozwolenie sądu na podobny eksperyment, bo nie wydaje mi się, żeby to mogło się stać tak z marszu. To kwestia biurokracji, rozumianej bez nacechowania negatywnego, w duchu zasady formalizmu.

 

Dla mnie, mimo że naprawdę dałbym się złapać, gdybyś odrobinę mniej szalał, było zbyt barokowo. Niektóre zdania po prostu bardzo ciężko szły, a czasem miałem poczucie, że przesadnie się popisujesz i zaczynało mnie to drażnić. Ale gdyby to dążyło do jakiejś ciekawszej puenty, zdecydowanie byłbym czytelnikiem całkiem usatysfakcjonowanym. Niestety po dotarciu do ostatniej kropki jestem raczej zawiedzionym.

 

Żeby nie być gołosłownym, to akurat zdanie zalicza się do obydwu wspomnianych przeze mnie kategorii:

Naprzeciwko wysłużonej kuwetki pasła się ludzka latorośl, miesięcy kilkadziesiąt, zapewne kolejne wcielenie blokowego Romea, których już pęczki chwaściły się na osiedlowych ławeczkach, klatkach schodowych i trzepakach, a którzy to z nudnego musu egzystencji sączyli na wspomnianych przestrzeniach wyroby alkoholowe, palili tanie papierosy i sowitymi splunięciami oznaczali teren.

Hurra! Ale ten, nie myślałeś, Berylu, o limicie jednego tekstu na łebka?

Czy zdarzyło się Panu, że zranił Pan swoim utworem kogoś bliskiego – ponieważ rozpoznał się w którymś bohaterze lub przełożył na Pana jakiś pogląd wyrażony przez któregoś bohatera?

Bardzo wam dziękuję za komentarze. Cieszę się, że mimo braku spektakularnego twistu, większość z was uznała drabble za warte przeczytania. Też miałem poczucie, że choć nie zaskakuje, jest w nim jakiś urok.

 

Regulatorzy, bardzo mi miło, że mnie pamiętasz. Spieszę zapewnić, że moja komoda jest na kółkach. W dodatku biała, więc nie jest niewygodnie – jestem prawie jak niemiecki emeryt, właściciel kampera.

 

Cieniu, miałem poczucie, że główna myśl została wystarczająco mocno zarysowana, a wszystko, co może przyjść do głowy dookoła, jest swoistym ubogaceniem. Sprawia, że mimo miniaturowości tekst jest czymś więcej niż tylko sprintem z punktu A do punktu B.

No proszę, o ile mnie pamięć nie myli, pod wierszami piszesz zwykle, że się na nich nie znasz. A tu proszę, jednak masz tę wrażliwość – rewelacyjna i prawdziwa interpretacja ;)

Ja też mam – dzięki. Co prawda książkę od razu zabrała mi mama, która jest większą amatorką ćwieka, ale liczę, że sam się też niedługo dobiję ;)

Gratuluję wszystkim uczestnikom, sam czytałem co najmniej kilkanaście świetnych tekstów!

Cieszę się z wyróżnienia, bo rodzina już dawno uszczęśliwiła mnie wiadomością, że ten utwór najbardziej im się podobał, ze wszystkiego, co kiedykolwiek napisałem. ;) Eh…

Ja popieram Zygfryda. Interpunkcja nie jest moją najmocniejszą stroną, ale na na wyczucie – ten element didaskaliów ściśle odnosi się do okrzyku, a nie czegoś innego co dzieje się przy okazji rozmowy.

Jak widać na postraszeniu kajdanami się skończyło.

 

Przykro mi, że tak mocno odebrałeś moją uwagę. Faktycznie może wyglądała jak złośliwość, ale miałem dobre intencje – zwrócenie uwagi człowiekowi z liściem na głowie, żeby zdecydował czy go tam chce. Pisz na zdrowie!

Jeśli to taki żart jak myślę, to  muszę przyznać – dawno nie czytałem niczego równie niesmacznego.

Przy okazji podzielę się z Tobą obserwacją, że chyba za łatwo poddajesz się chwilówkom. Mają to do siebie, że z zasady nie można ich poddać odleżeniu po którym nastąpiłaby refleksja, czy na pewno zostaną zrozumiane i czy warto się nimi dzielić. Daj czasem klawiaturze i portalowi odetchnąć.

Może też bym narzekał na lekki niedosyt fabularny, jednak puneta na tyle mnie kupiła, że nie będę. Oczywiście bardziej rozbudowana historia by nie zaszkodziła, ale obecnie jest dla mnie git. Dawno nie czytałem tutaj równie udanego opowiadania o miłości. Dialogi i monologi świetne. Bardzo żałuję, że nie zajrzałem dzień wcześniej, bo zgłosiłbym do piórka.

Rozumiem, że mogłeś tak to odebrać. Jednocześnie, myślę, że tekst może spełniać swoją rolę – to jest rozbawić, zwrócić uwagę na jakąś obserwację, cokolwiek, nie będąc ambitnym. Widzę tutaj dychotomię głęboka refleksja – brak głębokiej refleksji, która wcale nie pokrywa się z dychotomią słabe, źle się czyta – udany tekst.

 

Ambitność może się też przejawiać na kontinuum: wysublimowany żart – żart taki głupi, że aż śmieszy. Wysublimowane na dłuższą metę mogą się okazać mniej atrakcyjne.

 

Ale masz rację, na przyszłość się powstrzymam, żeby nie ryzykować podobnej reakcji czytelników.

Ryszardzie, Gnoomie spieszę zapewnić, że to raczej przeoczenie niż chęć podłączenia tekstu pod science-fiction. Już poprawiam.

 

Gnoomie, Kiwi, Bemik, Brajcie  – bardzo mi miło!

 

Zygfrydzie, jeśli to bez ironii, to podwójnie miło. Wymyślanie tytułu zawsze traktuję jako osobną, wymagającą grę. Fajnie czasem trafić ;)

Uwielbiam bogaty styl, jaki można znaleźć w krótkich formach Ajewenhoła opublikowanych na tym forum – przy książce miałem jednak wrażenie, że za dużo tych popisów.

Dzięki Dju Carski, komiksy przyszły i są naprawdę wyczesane.

Dj powinien jeszcze przenieść piórkowe teksty do biblioteki, bo wszystkie piórka mają tam trafiać, ale jak widać nie dzieje się to automatycznie.

Zwykle kiedy się pojawia to nadrabia większość tekstów – widziałem już ze dwa czy trzy takie rajdy. Podobnie jak on robią niektórzy członkowie loży, którzy komentują przez 2-3 dni w miesiącu (i myślę, że raczej mniej tekstów).

Psycho też ma w zwyczaju czytać prawie wszystko co trafia na portal. Tylko nie wiem na ile może być użyteczny loży,  bo raczej jest trudno założyć rybie chomąto.

Myślę, że to drugie nie powinno być wymagane. Sam w niektórych miesiącach jesteś na nie dla wszystkich tekstów. Analogicznie jakiś użytkownik może uważać, że żaden nie trzyma piórkowego poziomu, ale jednocześnie mieć zdanie, który był najlepszy.

Zazwyczaj naturalnie głosowanie będzie zawężone do zgłoszonych, i brak tego zastrzeżenia nie powinien powodować specjalnego chaosu.

Przekreślenia trochę mnie drażniły, bo wyglądają sztucznie, ale chyba spełniły swoją rolę.  Wow, całość naprawdę zrobiona świetnie.

Interlinia 1? Może nie planują tego czytać, bo w innym wypadku chociaż 1,15 by się przydało.

Ja rozwinę trochę mój komentarz, żeby Beryl mi nie kwękał przy nominacji do piórka.

Także należę do osób lekko rozczarowanych zakończeniem. Nie chodzi mi tutaj o całą puentę (obrończynię planety), tylko raczej o puentę tej puenty ;). Jednocześnie sądzę, że w przypadku tekstów, które bardzo dobrze się zaczynają i rozpędzają, takiego zawodu często trudno uniknąć.

Pomysł z reality show nie wydaje mi się jakoś szalenie oryginalny – wrażenie zrobił na mnie raczej sposób zbudowania atmosfery takiego programu i opis całej otoczki. Świetna, bardzo sugestywna robota. W ogóle bardzo dobrze udawało Ci się grać klimatami poszczególnych fragmentów – telewizyjnością, rywalizacją w grupie, pięknem tajemniczej planety.

Fabularnie też działo się fajnie i zaskakująco.

Wooooohoooo. Dziękuję, takie docenienie daje kopa!

Gratuluję wszystkim wyróżnionym!

Moim zdaniem to – cytując DJa – tekst spalony do publikacji w NF. Bardzo dobrze napisany, oparty niezłym pomyśle, 50 tysięcy znaków. Może nie jest jeszcze za późno?

Ten to umie stopniować napięcie! Czy Dj się nie boi, że jeśli temperatura jeszcze trochę wzrośnie, to mu się białko zetnie? ;)

Sczepienia na Pląsawicę Huntingtona szczególnie mnie rozbawiły. Pomysł na całość bardzo fajny. Początkowo nie byłem przekonany co do punety, ale po ponownym przeczytaniu stwierdzam, że się czepiałem – pasuje jak ulał.

No i trochę to średnie, jeśli np. pierwszych trzech miejsc w konkursie nie można przeczytać ;).

Finklo, muszę przyznać, że nie prowadziłem specjalnego wywiadu na temat cyklotronu – po prostu wyobraziłem sobie, że jeśli zamiast dwóch wiązek zderzymy jedną wiązką i orzech, to pójdzie on w drobny mak. Może w takim razie czołg do wbijania gwoździ?

 

Tenszo, Dju – cieszę się, że pomysł przypadł wam do gustu. Mam nadzieję, że jeśli trochę jeszcze poćwiczę, to będę w stanie nie zawalić realizacją następnych. A zacząłem ćwiczyć dużo, na tyle, że inne, ważne w życiu rzeczy są zagrożone ;)

Poprawione. Cieszę się, że liczba czytelników, którym się podobało wzrasta.

Prawdę mówiąc nigdy tak orzechów nie rozbijałem, ale wyobrażam sobie, że gdyby chcieć, to można by je potłuc na pył ;)

Jakoś tak zawsze się boję zarzutów o braku zasadności różnych elementów i dlatego chciałem we wstępie zakotwiczyć wszystko, co się później zdarzy. Spróbuję go skrócić w ramach wprawki, dzięki za sugestię.

Poprawiłem, dziękuję.

Przykra to sprawa jeśli czytelnicy na koniec tekstu są rozczarowani. W każdym razie wasz czas nie poszedł zupełnie na marne, bo przyjąłem tę cenną lekcję. Przy następnym tekście postawię na prostotę i fabułę.

 

Przyszłych odwiedzających przepraszam, że nie będę na razie odpowiadał na ewentualne komentarze – wracam w niedzielę, wypoczęty i gotowy wziąć wszystko na klatę. ;)

Niestety, wciąż czekam na ten dzień, kiedy uda mi się coś bez błędów, ale obawiam się, że musiałby to być dribble, jeśli nie haiku. ;)

Niewątpliwie tekst miał być odrobinę impresją. Mam nadzieję, że znajdą się też osoby, którym to przypadnie do gustu. Jeśli nie, będę miał jasną wskazówkę, jak nie powinienem  w przyszłości pisać ;)

 

No i jeśli coś rzuciło Ci się w oczy szczególnie mocno, na tyle, że wciąż pamiętasz – napisz proszę. Oszczędzimy bólu innym.

Niestety wzywają mnie obowiązki, więc będę musiał dokończyć lekturę później. Póki pamiętam, co już wiem:

Na początku tekstu udało Ci się zbudować fajny klimat luźnej pogawędki przy herbacie.

 

Poważnym problemem są za to powtórzenia. Na przykład:

Za nią, w stronę bazyliki na starówce, widoczna była wieża, wysokością zbliżona do wysokości Katedry. Owa wieża była dominalną siedzibą Alberta i swym dostojeństwem oraz rangą nie odbiegała od świetności wieży Fryderyka, z której obejmował on teraz wzrokiem majestatyczny kompleks katedralny. Obie wieże

Tak samo, masz Fryderyka na Fryderyku  – musisz użyć jakichś synonimów lub peryfraz.

Mniam, znakomite! Wykonanie dla mnie na 6 , bardzo zazdroszczę tej lekkości w prowadzeniu narracji.

Bardzo też przypadła mi do gustu zabawa z tytułem!

To jest fajny drabble – wykonanie chyba optymalne dla tego miłego pomysłu. Nic bym nie ruszał

Zwykle mnie drażni, że najbardziej docenione są teksty oparte na ekstrawaganckich pomysłach. Tutaj muszę jednak powiedzieć – pokazałeś coś ładnego, ale na konkurs pojawiło się kilka ciekawszych propozycji.

Ryszardzie, poczułem się poniekąd wywołany do tablicy, ponieważ także komentowałem ten utwór, a nie wiem co konkretnie nazywasz przedstawieniem. Myślę, że taka liczba opinii wyrażonych o tekście – tak pozytywnych jak i negatywnych – dobrze świadczy o portalu. Nie wydaje mnie się, żeby krytyka była niesprawiedliwa, a już na pewno nie była niekulturalna.

O tym jak są traktowani debiutanci przecież wiesz znakomicie, bo nierzadko sam zostawiasz komentarze pod ich tekstami.

Gratuluję!

Jest to czwarty konkurs, w którym biorę udział, który wygrywa Zygfryd – musisz w końcu podzielić się jakąś dłuższą fabułą!

Moim zdaniem zwolnienie ze starannego dobierania słów obowiązuje, kiedy służy jakiemuś celowi – np. nadaniu pewnych cech właścicielowi pamiętnika. Ja nie odbieram tak wymienionych przez Prokris przykładów.

Niestety ten dowcip znałem. Podzielam zdanie Tintina. Żart został rozbudowany o kilkadziesiąt słów, które niczego nie zmieniają, więc są zupełnie zbędne.

Swój komentatrz chciałbym podzielić na dwie części:

 

I

Czyta się bardzo dobrze i chętnie by się zobaczyło dalszy ciąg. W zasadzie bez najmniejszych usterek – zauważyłem gdzieś może jeden brakujący przecinek.

Z subiektywnych uwag: mierzi mnie sposób w jaki prowadzący narrację bohater wypowiada się o atrakcyjnej autochtonce. Taki lekko protekcjonalny seksizm jest prawdopodobny i na miejscu, jednak z miejsca negatywnie nastroił mnie do bohatera – sygnalizuję, bo nie wiem czy taki był zamiar.

 

II

Kiedy nowy użytkownik wrzuca prolog lub pierwszy rozdział, wywołuje niechęć użytkowników, bo chcemy czytać całości. Tym bardziej dziwi mnie, że weteran zdecydował się wrzucić czwarty rozdział, mimo że sam przyznajesz – bez znajomości całej powieści wątki wydadzą się niejasne. Taka praktyka jest tym mniej zrozumiała, że usunąłeś wcześniejsze częścii braków nie da się już nadrobić. 

Tylko po co, skoro król jest tylko jeden ;)

Nie płacz Dju, bo sobie skorupkę rozmoczysz. Ja się bardzo cieszę.

Zefirze, specjalny dział poezji ma np. herbatkauheleny – każdy wiersz jest tam recenzowany przez osoby znające się na tym i na pewno dostaniesz jakieś rady. Tutaj może być Ci ciężej znaleźć zainteresowanych odbiorców.

Myślę, że jest pewien potencjał w tej zabawie z wcinającym się w historię mistrzem gry. Sądzę jednak, że jest on do wykorzystania głównie w bardzo przemyślanych formach o filozoficznym zabarwieniu. W tekście nastawionym na fabułę mniej to widzę.

W ogóle nie widzę sensu we wrzucaniu trzech scenek, które wydają się nie zmierzać do żadnej puenty.Takie rzeczy powinieneś publikować na jakimś blogu, nie tutaj.

Zabawne, że wybrałeś taki przykład, bo studiuję w innym mieście niż moja dziewczyna i skype jest, niestety, naszą codziennością.

 

Trochę się rozminęliśmy. Ja odnosiłem się do zawierania nowych znajomości, bo zrozumiałem, że wspomaganie w tym aspekcie widzi Rinos (Do świata, w którym jesteś gruby, chudy, piękny, brzydki, czarny, biały, żółty itp – wg własnego wyboru. To raczej wspomaga kontakty miedzyludzkie.).

 

Wiadomo, że nawet w kontekście relacji międzyludzkich VR może się okazać pomocne. Mam jednak wrażenie, że dotyczy to różnych sytuacji specjalnych (zapewnienie żołnierzom kontaktu z rodzinami, żeby dostali wsparcie psychiczne; budowanie sieci wsparcia społecznego dla osób, które z różnych przyczyn nie wychodzą z domu: niepełnosprawnych, zbyt otyłych, z agorafobią; kontakt dla rozdzielonych rodzin). Myślę jednak, że w przypadku zwyczajnego kowalskiego więcej może zepsuć niż pomóc.

 

Jest wystarczająco wiele zastosowań, które są dużo mocniejszymi walorami VR. Nie stawiałbym wśród nich wspomagania relacji, bo to moim zdaniem naciągane.

To musi być straszna schiza:

Wychodzisz z takiej bardzo dopracowanej VR. Po piętnastu minutach dopada Cię dziwny niepokój. Mogło się zacząć od jakiejś pierdółki, które Cię zaskoczyła, nie pasowała do twoich oczekiwań wobec świata. I zaczynasz się zastanawiać: A może ja zdjąłem ten kask tylko w wirtualnej i tak naprawdę wciąż mam go na głowie, a to co widzę to tylko VR?

Jak sobie z tym poradzić? ;)

 

Nie wyobrażam sobie, jak VR miałaby niby pomagać w kontaktach międzyludzkich. Przede wszystkim dlatego, że odbywają się poprzez zbyt wiele kanałów. Sama wymiana komunikatów, nawet między super realistycznymi avatarami, nie jest pełnowartościowym kontaktem.

Nie bardzo też wierzę, że może mieć taki pozytywny wpływ, że pomoże ludziom odważyć się nawiązać relację, którą później przeniosą do rzeczywistości. Im mocniej się kryjesz za wyidealizowaną kreacją, tym większa nieśmiałość i strach przed odsłonięciem się.

Taak. Niestety zabrakło mi wyczucia i musiałem mocno zubożyć pierwotną koncepcję.

Afaktycznie jakby za dużo. Słuszna rada, dziękuję! Tylko muszę pogłówkować co z tym zrobić, bo ostatniego się nie obejdzie, a wcześniejszych też mi szkoda ;)

W ramach czystej formalności, zacznę od tego, że świetnie to jest pisane.

Jeśli chodzi o wnętrze, to dałem się wciągnąć i nieźle bawiłem, mimo że początek nie nastawił mnie zbyt dobrze.

Nie nastawił, bo poczucie humoru, które proponujesz w tym tekście. dosyć mi się przejadło. Uważam, że za dużo jest go u polskich pisarzy – Pawlaków, Piekar – kiedy silą się na klasyczne fantasy lub kiedy chcą je wyśmiać. Niestety bardzo często nie wiem, która wersja jest akurat grana. Opowiadaniom, w którym większość gagów jest osadzona wokół najważniejszych słów gatunku – rzyć i chędożyć – ostatnio mówię nie.

 

Reasumując:

– Na plus fabuła; język; to, że nawet wolniejsze fragmenty nie nudziły; umiejętnie nakreślone postacie.

– Na minus kwestia naddatków, smaczków, od których zależy czy tekst ocenia się jako wybitny czy niezły – tutaj pudło.

 

Mignęła mi jedna literówka, bo chyba chodziło o odczytanie.

– Jak tylko książę oczyta list, będziesz mógł resztę życia spędzić leżąc do góry brzuchem – stwierdził beznamiętnie Hugon.

Szara, coś może być na rzeczy. Zanim limit znaków sprowadził mnie na ziemię – kiedy miałem wizję bardziej złożonej fabuły i większego skupienia się na kreowaniu postaci – bohater miał być dosyć antypatycznym typem.

Świetnie, że czytałaś z przyjemnością.

 

Joseheim, cieszę się, że dobrze się czytało. A kot, bo ja wiem czy zły?

Swoją drogą, znasz powieść Tada Williamsa Pieśń Łowcy? Jako wielbicielka kotów chyba nie powinnaś jej przepuścić.

 

Ciebie już poprawiłem. Cholerny nawyk od pisania maili, nie wiem jak to zwalczyć.

Co do hebanu, to może mieć różne barwy, dlatego zdecydowałem się na doprecyzowanie. Faktycznie, często hebanowy traktuje się jako synonim czarnego, więc może nie ma co się na siłę bawić w aptekarską precyzję. Spojrzę na to zdanie jeszcze kilka razy i zdecyduję.

Dzięki za komentarze Zygfrydzie i Unfallu. Z każdym wiary przybywa. Jeśli kolejne próby spotkają się z równie ciepłym przyjęciem, to nabiorę tyle, że w przyszłości pozostanie mi tylko kokietowanie ;)

Zupa dobra rzecz, ale ja bym chętnie pochrupał. Taki dobrze doprawiony popcorn cieciorkowy to cudo.

Twój apetyt na zupę to chyba dowód, że moje opowiadanie jest w stanie wywrzeć wpływ na życie czytelnika. Świetna wiadomość ;)

 

Alex, na szczęście nie znam bliżej ameby, gdyby tak było, na pewno bym ją od Ciebie pozdrowił. Dzięki za miły komentarz!

Ależ błyskawicznie zareagowaliście ;).

 

Wszystkim czytelnikom dziękuję za odwiedziny, a w szczególności:

Finkli za punkt, Fiszy za słuszną rację z ogniskiem – już uwzględniona – a Mamie i Tacie, bo mnie urodzili. Znaczy, Mama.

 

Osobie, która zaczęła czytać od razu, należą się ode mnie przeprosiny. Zależało mi, żeby zdążyć na czas, więc ostatnia runda korekt wypadła już publikacji. Mam nadzieję, że teraz wszelkie buble już wyeliminowane. 

Jest to kolejny przyczynek do namysłu, czy czytelnicy nie powinni mieć prawa pozbyć się tekstu z portalu, jeśli zbierze odpowiednio dużo jedynek. Szkoda robić tu taki śmietnik.

Istotnie, ta opowieść o istocie jest w swej istocie potworkiem. Zwracam jednak uwagę, że brakuje istocie istotowej właściwości tekstu pasującego na ten portal - fantastyki.

Wiem, ale kiedyś prześledziłem głosowania i wyszło mi, że bardzo rzadko jest głosowane coś, co nie otrzymało nominacji od użytkowników. Być może to po prostu kwestia zgody między lożą a użytkownikami, które teksty zasługują na wyróżnienie.

Pokrzepiony wiadomością, że loża czuwa, cały czas nawołuję wszystkich do refleksji nad tym czy jakieś opowiadanie z tego miesiąca nie zostało im w pamięci ;). Zwykle był w tych wątkach większy ruch.

 

Ludzie, co jest? Rozumiem, że odkąd pojawiła się biblioteka, jest możliwość innego wyróżnienia niezłych utworów oraz więcej czasu poświęca się starszym opowiadaniom, ale naprawdę ma być tak,  że loża nie będzie głosować nad żadnym tekstem?

Ładnych kilka otrzymało w tym miesiącu nominacje do biblioteki lub nawet już się w niej znalazły, ani jedno nie zasługuje na piórko? 

 

Ja zaczynam. Szkot – Bohdana. Bardzo przepraszam, że link w takiej formie, ale coś mi przestało działać robienie hiperłącza.

http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/10957

 

Tekst nie opiera się na jakiejś niezwykle oryginalnej koncepcji, ale jest to kawałek przyzwoitej, pisanej z pasją prozy.

Ha! Bardzo mi miło. Zwłaszcza, że obawiałem się, że zgłoszenie tego tekstu do biblioteki może być przesadną śmiałością;).

Robicie w zaledwie kilka osób ogromną robotę, z przygotowaniem tego działu!

Czaił się na swoją szansę na róż i chyba się uda, zaraz zgłoszę ;)

 

A drabble bardzo udany, na pewno w piątce moich faworytów.

Nie wiem co masz na myśli pisząc literatura obyczajowa, ale ja bardzo lubię na przykład Jane Austen i siostry Bronte. Byłbym daleki od stwierdzenia, że w ich powieściach nic się nie dzieje. Pod fabułą kryją się obserwacje społeczne i bardzo wnikliwe portrety psychologiczne. Może rzecz w różnicach między opowiadaniem a powieścią, które jednak rządzą się zupełnie innymi prawami.

Muszę się podpisać pod komentarzem Vyzarta. Czytało się dosyć gładko, ale mam poczucie, że nie zainwestowałem swojego czasu za dobrze. W tej historii zupełnie nic się nie wydarzyło. Ani fabularnie, ani nie ma fajnego twistu/żartu/refleksji w puencie.

Co w zasadzie było pomysłem na to opowiadanie, autorze?

 

W pierwszym akapicie popraw, bo umknął korekcie jeden ortograf (Gołębią).

Maueo, będę pamiętał.

 

Tyraelu, bardzo dziękuję, musisz wiedzieć, że bardzo doceniam Twój heroizm ;)

 

Finklo, z konkursem nie wiążę zbyt wielkich nadziei, bo hmmnięcie Beryla nie brzmiało jak wyraz zachwytu ;)

 

Jerohu, Zygfrydzie, Joseheim, dziekuję za komentarze. Nie będę ukrywał, że mało co w tej stronie lubię tak bardzo, jak komentarze pod swoimi tekstami ;)

 

Almari, dzięki;). Z braku spacji po przecinku wynikł cały pomysł, no bo co to może być, jeśli nie licentia poetica…

Ja chciałbym zaproponować, żeby w bibliotece znalazł się też ślad po konkursie Brajt Story. Pamiętam, że zwycięzca – Opowieść całkowicie fantastyczna – zebrał bardzo entuzjastyczne komentarze i sam też nie mam wątpliwości, że ten tekst nie powinien pozostać w poczekalni.

Do tego prosiłbym o rozważenie mojej Eksterioryzacji. Opinie były raczej pozytywne i chcę wierzyć, że opowiadanie zasługuje na ocenę "miło spędziłem czas na lekturze". W razie czego, nie wahajcie się jednak rozwiać moich złudzeń ;)

 

Nowa Fantastyka