Profil użytkownika


komentarze: 7064, w dziale opowiadań: 3202, opowiadania: 1246

Ostatnie sto komentarzy

@Ambush. Kłopociki to moja specjalność (mam czarny pas w miganiu się od konsekwencji).

 

@Żongler – I tak niczego nam nie udowodnisz.

 

@Outta, dajcież Waszeć pokój. Jeśli dzięki temu tagowi choć jedna więcej osoba przeczyta Twój tekst – niewykluczone, że będę to ja – to dla Ciebie tylko lepiej (chyba że faktycznie będę to ja ;), a nam się krzywda nie podzieje.

 

@Dzieci. Jeśli macie ochotę rysować sobie mapki, proszę bardzo. Tutaj macie kredki i pisaki. Tylko nie wydłubcie sobie wzajem oczu i nie bazgrajcie po ścianach. Aha – i wrzućcie je do tekstów, a nie w komentarzach. Przecież nie chcemy, żeby się zgubiły, prawda?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Miłe Moje, Szanowni Moi,

 

Termin oddawania prac konkursowych minął, więc czas na podsumowanie. Będzie krótko, bo wszyscy macie oczy i kalkulatory w telefonach, więc raczej nie napiszę tu nic odkrywczego.

Nadesłaliście dwadzieścia osiem tekstów, z czego czternaście – czyli połowa, w dodatku równa, a do tego pisiąt procent – na pewno weźmie udział w bitwie na cegły. Gratsy. Z tego, co jednak widzę, kilka tekstów ma jeszcze realną szansę dołączyć do stawki. Ze swojej strony trzymam kciuki i profilaktycznie gratuluję, a pozostałych zachęcam, żebyście zajrzeli, przeczytali i – jeśli uznacie że warto – dajcie koleżankom i kolegom szansę powalczyć o fajną książkę (mamy pięć gwiazdek na Allegro, deal with it ;).

 

Na koniec dwie wiadomości: dobra i zła.

Tradycyjnie zacznę od złej, która brzmi tak, że wszystko wskazuje, iż (jeśli dziewczyny nie wykopią mnie z jury) wyniki będą najpewniej gdzieś za rok lub dwa.

Dobra wiadomość jest taka, że dla zwycięzców będziemy mogli od razu dorzucić drugi tom.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Tak, Michał robi świetne rzeczy, ale sam pomysł na okładkę był Soni (albo “nasz” jeśli bardzo – bardzo – się uprzeć). Michał w zasadzie tylko udowodnił, że  jest to pomysł iście wyborny.

 

Prawdę mówiąc to nie do końca – o ile w ogóle – jest tak, że ja samodzielnie pisałem te konkretne fragmenty. Po prostu byłem tutaj  “piórem wiodącym”, nazwijmy to.

 

I serio, uważam, że powinieneś promować się recenzjami takimi jak ta. Dobre zdjęcie czy tam rolka do tego i bookstagram Twój.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Grv, jak się zdaje napisała już za nas oboje, więc wpadam tu tylko pochylić głowę w pokłonie za to, że przeczytałeś “Za Kamień…” tak szybko (co już samo w sobie jest dla nas ogromną pochwałą i pewną wskazówką) i za tak obszerną, wnikliwą i budującą recenzję. Aż by się chciało kopuj-wklej i szturmem na nf, fb, ig, tt, lc i na kilka innych dziwnych zlepków literowych. :)

W dyskusję o samej książce wchodzić oczywiście nie będę, bo i ani z czym, ani po co, niemniej nie byłbym sobą, gdybym nie ustosunkował się jakoś do Twoich “zarzutów” (wiem, za mocne słowo) o przegadywanie Numkvut, bo to – jak pewnie nietrudno zgadnąć – w znacznej mierze moja robota.

Sonia teraz już inaczej rozłożyłaby akcenty, ale ja, szczerze mówiąc, chyba nic bym tu nie zmieniał* – oczywiście gdybyśmy ponownie dotarli do tych właśnie punktów.

Generalnie bardzo lubię sceny z gadającymi głowami; oczywiście o ile są napisane z pazurem i wnoszą coś ważnego do tekstu*: przynoszą odpowiedzi na najważniejsze pytania, całkowicie zmieniają odbiór historii, odkrywają tajemnice, rozwiązują zagadki, wyjaśniają nieścisłości, etc. A tutaj było nad czym pracować.

Poza tym… No cóż, flow. Orm. Natchnienie. Jak zwał tak zwał, w każdym razie nie ukrywam, że kiedy pracowałem nas tymi rozdziałami, one opowiadały się właściwie same – nie wiem, czy kojarzycie ten moment, kiedy wszystko nagle ostatecznie wskakuje na miejsce i zaczyna tworzyć spójną, czasem nawet świetną* historię, która niejednokrotnie zaskakuje nawet autora: w jakimś sensie to jest taki właśnie przypadek, tyle że z podziałem na dwie role  – i choć wiem, że przegadane i mogłoby być krótsze (a szczerze mówiąc, to krótsze ;), to jednak po prostu je lubię, uważam za wartościowe i cieszę się, że ani grv, ani cenzor… tfu!, redakcja, nie walczyli zajadlej o ich skalpy.

Oczywiście rozumiem, że nie każdemu będzie się podobało to samo i, prawdę mówiąc, bardzo mnie to cieszy – wszak w tym całe piękno literatury, że można, a nawet trzeba pisać różne historie i na różne sposoby – ale jeszcze bardziej cieszy mnie to, że znalazłeś w naszej książce na tyle dużo fajnych dla siebie elementów, by zrobić mi dzień swoją recenzją, a już osobliwie stwierdzeniem: “Rozpisałem się tak, bo to najlepszy debiut, jaki czytałem.” (choć w moim wypadku to był już drugi debiut ;).

Dzięki raz jeszcze.

 

Peace!

 

* – Zdaję sobie sprawę, że momentami z tego komentarza zalatuje samozadowoleniem lvl: Jaskier i nie jest to za fajne, ale zważcie, że absolutnie nie twierdzę, iż te konkretne rozdziały (czy też książka jako całość) są arcydziełem, a ja – niedocenianym geniuszem (za grv się nie wypowiadam ;). Po prostu miałem sporo funu, pisząc, i jestem usatysfakcjonowany efektami.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dzięki wszystkim.

Miełość.

I jak co, to proszę mi przypominać, że powinienem się tu udzielać (choćby po to, by nie rodzić podejrzeń, że jedyną autorką tej piaskowej cegły jest grv, a ja na okładce robię za figuranta jedynie, by książka lepiej się sprzedawała – hłe hłe hłe – podczas gdy w rzeczywistości personą własną dokarmiam szczury lokalne w jakiejś poniemieckiej piwnicy przez Niemca nawet zapomnianej).

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Podbijam. A że nie chce mi się rozpisywać, to oddaję głos lepszym ode mnie:

 

Sonia Korta i Piotr T. Dudek napisali powieść dojrzałą, przemyślaną i pełną rozmachu, której nie powstydziłby się żaden doświadczony twórca; a to w zasadzie przecież ich prawie debiut. Jako referencje “Za kamień i za ciemność” można by wymienić światy i bohaterów z książek Abercrombiego czy Sandersona – tak, zdaję sobie sprawę, jak to brzmi przy debiutantach – ale lepiej powiedzieć, że autorski duet poszedł swoją drogą, i zrobił to konsekwentnie i z wielką brawurą. Złodzieje i inkwizytorzy, szczurołapy i wiedźmy, pustynne imperia, magiczne katastrofy, starzy i nowi bogowie rywalizujący ze sobą o wpływy… Epickie fantasy pełną gębą i cykl, który ma szansę przyciągać do siebie czytelników przez lata"

Michał Cetnarowski, pisarz, redaktor "Nowej Fantastyki"

 

„Prawdziwie epicka fantasy, której nie powstydziłby się uznany zachodni pisarz, tu w wykonaniu pary polskich autorów młodego pokolenia. Gorąco zachęcam do lektury!”

Robert J. Szmidt, redaktor naczelny miesięcznika literackiego "Science Fiction, Fantasy i Horror”

 

(Edytka) Zaskakująca lektura z mocną nutą mroku. Naprawdę trudno się od niej oderwać.

Łukasz Rzadkowski, pisarz, bloger, recenzent, muzyk 

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

ze względu na Gravel i Cienia

I tak oto zostaliśmy pierwszymi laureatami tego konkursu.

Dzięki, Morgianko.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Zacne otwarcie konkursu. Nie mogę nie docenić pomysłu i odwagi (już widzę, jak beryl obraca się w kwarc na widok tego dzieła), niemniej obawiam się, że na podium – czy nawet bibliotekę – to trochę za mało.

Czekam na tekst o tym, jak zdeterminowany twórca nazad wykrada swoje bezapelacyjnie zwycięskie opko grupie literackich srok portalowych.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

"Ej, a mogę ci się czymś pochwalić i nie będziesz zły?”

I tak oto dowiedziałem się, że Grv, pod moim bokiem – dosłownie pod moim bokiem – jakieś sprośności po internetach wypisuje…

 

Nie czytałem innych tekstów konkursowych, sam nie brałem w nim udziału, niekoniecznie nadążam za nowymi generacjami aspirujących pisarzy i ich potencjałem twórczym, a przy tym jestem bezczelnie wręcz stronniczy, ale swoje i tak wiem: w literackiej kategorii wagowej, w której występujesz – waga superpiękna – niewielu masz sobie podobnych i nikogo równego; , a przynajmniej ja nie kojarzę. Niniejszy szorcik tylko to potwierdza (choć wcale nie musi). Potwierdza też co innego: nie potrzebujesz rozbudowanych fabuł, nie potrzebujesz złożonych bohaterów, nie potrzebujesz nawet cholernego Robina, żeby tworzyć rzeczy zwyczajnie – a nawet nadzwyczajnie – magiczne. I to magiczne nie tylko dlatego, że po prostu piękne, klimatyczne i wysublimowane. W szorciku nie dłuższym niż przeciętne moje zdanie potrafiłaś zawrzeć absolutnie wszystko; od pustynnego, ciepłego wiatru, zapach ognia, ból i smutek niewyobrażalnej tęsknoty, pasję, fascynację, miłość i – taką trochę (troszeczkę) w stylu PsychoTrocia podkpiewającego sobie ze mnie przy okazji innego konkursu erotycznego – erotykę.

Jasne, dla jednych bardziej, dla innych mniej, a dla Jima to już w ogóle niewyczuwalną, ale jednak. Ot, kwestia gustów, upodobań i wrażliwości, jak przypuszczam. W każdym razie ja, choć sam w tekstach erotycznych szukałbym czegoś bardziej erotycznego, to jednak zamysł rozumiem, a co ważniejsze: rezonuję z nim.

Parę sugestii poprawek bym Ci jednak zaproponował… gdybym miał okazję.

 

Bardzo podoba mi się również to, że opowiadanie jest takim powiewem… przeszłości, co najlepiej zobrazować za pomocą szafy; starej, zakurzonej szafy pełnej śmiecia, które jednak – gdy szafę otworzy właściwa osoba – okażą się prawdziwymi skarbami. A ja zdecydowanie jestem właściwą osobą, by otwierać tę szafę.

 

Gdyby ktoś pogubił się w tej metaforze, to już robię legendę:

Szafą jest Gravel. :)

Skarbami są: Szatan, Hamlet, Stunożne Miasto i inne teksty z początków jej portalowej kariery; teksty, które tak niezmiernie mnie urzekały i fascynowały (choć przyznaję, że dzisiaj patrzę na nie trochę bardziej krytycznie), że fascynacja ta przeniosła się na osobę autorki i, mimo upływu czasu, nie osłabła ani trochę.

 

Kolejna – ostatnia już – konkluzja jest taka, że drugi tom kończysz jednak sama. tylko bym psuł i przeszkadzał.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Komisja oglądania gier i zakładów – w składzie Cień i Burza – przyjrzała się wynikom i je aprobuje.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

gravel

PsychFish

Thargone

Ninedin

AdamKB

Joseheim

Iluzja

Śniąca

Werwena

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie pochlebiaj sobie.^^

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

“…mam nadzieję, że następnym razem wszyscy będą tak rozmowni jak wilk-zimowy xD”

Jeden z moich ulubionych pisarzy i myślicieli, Mark Twain, powiedział kiedyś: “Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.” I, no cóż, w moim wypadku rada owa sprawdza się wręcz doskonale.

Niemniej wieczór miniony odnajduję doświadczeniem interesującym, a w jakimś sensie może nawet i inspirującym.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Skoro zadecydowano już za mnie, że będę – aczkolwiek ile w tym prawdy, dowiemy się jutro – to wtrącę swoich słów kilka. Żadnego z tych klubów nie znam i jest mi generalnie bardzo wszystko jedno, w którym z nich skończymy/skończycie, ale mam sugestię: natychmiastowo podjąć decyzję i zrobić rezerwację, bo… Widzę, że tu mnie Wilk ubiegł z konceptem. Tyle że już zrobiłem rezerwację w Re, jako że w Cybermachinie za rezerwację stolika dla większej ilości osób krzyczą sobie 50zł/główkę (do wykorzystania później na barze). A że nie wiem, ile ostatecznie może przyjść luda, to zależało mi na zarezerwowaniu stolika dla większej jego ilości. Najwyżej nie będziemy/będziecie szturchać się łokciami przy popijaniu piwa.

Rezerwacja na 16.00 na haseło: “Nowa Fantastyka – i z zachwytu nas zatyka!”

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

To ja, tradycyjnie, dziękuję gratulującym i gratuluję dziękującym. Pozdrawiam zaś wszystkich, a Jurkom ukłon składam najniższy.

 

Peace!

 

P.S.

Podobnie jak Jurka-Irka obiecuję do połowy grudnia wyrobić się z komentarzami pod moim tekstem.

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Jak dobrze po długiej nieobecności być znowu w Domu.

Może tylko na chwilę, ale jednak.

Witajcie starzy przyjaciele, witajcie i nowi.

 

W tym momencie mogę tylko krótko i ogólnikowo, może nawet zbiorczo odpisać Wam wszystkim – tradycyjnie więcej Burzy niż Cienia w moim życiu obecnie – i najserdeczniej podziękować za tak miłą niespodziewankę.

Wzięliście mnie trochę z zaskoczenia, bo szczerze, to nie spodziewałem się po tej publikacji… no cóż, bólu. Raczej nie wysublimowanego sado-maso, jeśli wiecie, co mam na myśli, ale, generalnie, choć pisałem tekst na konkurs, nie pisałem go stricte z myślą o konkursie czy też – wybaczcie egoizm – o Was. Po prostu potrzebowałem zerwać się na chwilę z łańcucha moich literackich zboczeń (nic ciekawego, zapewniam) i poszaleć trochę poza jakąkolwiek kontrolą, może faktycznie oczyścić się trochę z jadu rzeczywistości (tani patos, wiem). Zakładałem przy tym, że tekst, z racji dosadności, mojej nadpobudliwości słownej i szczątkowej fabuły nie spodoba się nikomu – no, może prawie nikomu – ale też, że podobać się wcale nie musi, bo nie po to powstał. W sensie, że nie pisałem go z myślą o laurach, zachwytach, piórkach i bibliotekach, nie zaś w sensie, że mam Was, czytelników, w najszczerszym poważaniu.

Tak więc spodziewałem się bólu. Tymczasem… zresztą sami wiecie najlepiej, co narobiliście. Biblioteka, nominacja do Piórka, wprawiający mnie w zakłopotanie, zdumiewająco zgodny entuzjazm – dziwne, ale naprawdę zapomniałem, jak bardzo to wszystko potrafi cieszyć i motywować – i proszę, czuję się jak dziecko na Boże Narodzenie. Tylko bez nucenia kolęd – przynajmniej na razie.

Bardzo Wam za to dziękuję i kończę, póki faktycznie jest jeszcze krótko.

Ale wrócę.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Z tego, co mi wiadomo, wydawnictwa – choć może nie wszystkie – mają tak, że ich recenzenci muszą przeczytać cały tekst, niezależnie od tego, jak byłby kiepski i kiepsko napisany, przy czym walory literackie pozostają z tyłu za samą historią: jeśli fabularnie powieść będzie dobra i napisana w fajny, przystępny sposób – no historia warta publikacji po prostu (minus pandemia curvida, kryzys, ciężkie czasy i działający na twoją niekorzyść fakt, że jesteś debiutantem) – to być może wydawnictwo podejmie się trudu doprowadzenia jej do warsztatowego ładu. Jeśli natomiast historia się nie obroni, to nawet profesjonalna redakcja i korekta niewiele pomoże. Tak więc sugerowałbym dwie rzeczy: po pierwsze nie kombinować, tylko słać i liczyć, że pyknie. Na ewentualną redakcję też będziesz miał wpływ, więc Twój brak zaufania do redaktorów pracujących dla wydawnictw uważam za nieco przesadzony (chyba że to będzie jakieś vanity – generalnie unikaj “wydawnictw” proponujących Ci, że za kasę ogarną i wydadzą Ci powieść), zwłaszcza że wielu z nich robi niesamowitą robotę. Nie marnuj pieniędzy.

Po drugie, jak już tu jesteś, to warto by się skonfrontować z czytelnikiem i przekonać, jak zostaniesz odebrany. Nie brak tutaj profesjonalnych i półprofesjonalnych pisarzy i redaktorów (nie bez kozery NF nazywają Kuźnią Zajdli; patrzKrzyśki i Święci z Vukovaru), więc możesz bardzo wiele się nauczyć, zrozumieć, nabrać dystansu, nieco “wsiąknąć” i przekonać się, czy świat na pewno jest na Ciebie gotowy. I – co ważniejsze – czy na pewno Ty jesteś gotowy, by ruszać na podbój świata.

Najprawdopodobniej będzie to bolało jak cholera – przynajmniej z początku – ale wrzuć jakieś opowiadanie, najlepiej z uniwersum, żeby Twój świat też mógł zostać poddany ocenie – aczkolwiek fragmenty powieści mniej niż średnio się sprawdzają, więc raczej odradzam – i sam zobacz, co się stanie.

A jeśli brak Ci cierpliwości albo zwyczajnie boisz się wchodzić w takie interakcje… tym bardziej powinieneś to zrobić, bo i jedno i drugie to nieuniknione elementy tego zawodu.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Wydałem w Alegorii bajkę, więc się wypowiem. Choć muszę zaznaczyć na dzień dobry, że z RedNacz jestem w stosunkach, które pozwalam sobie uznawać za przyjacielskie, więc możesz śmiało podważać wiarygodność mojej wypowiedzi. Ale możesz też wyciągnąć z tej informacji jakieś swoje wnioski.

Inna rzecz, że będę mówił ogólnikami – tak każe i przyzwoitość, i lojalność.

Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że Alegoria to małe, prywatne wydawnictwo niedające się porównywać z wszystkimi tymi molochami, w których – nie oszukujmy się – każde z nas chciałoby coś wydać. Poza tym mieli swoje różne problemy i przejścia, raczej poważne, co miało realny wpływ między innymi na proces wydawniczy w moim wypadku, i co – na ile mi wiadomo – miało wpływ również na te krążące po Internetach opinie. Zwróciłeś może uwagę, jakiej były one daty? Bo ja czytałem takie sprzed kilku lat – i to kilka lat temu – i od tamtej pory nie aktualizowałem; nie było takiej potrzeby.

Niezależnie od tego jednak, z czym i jakie mieli problemy, wychodzą z tego powoli – może nawet już wyszli – a ja, zupełnie szczerze, naprawdę nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. Pewnie, że mogłoby być lepiej, ale też mogłoby być gorzej albo znacznie gorzej, a ja znam się z RedNacz Czarkowską już na tyle długo i dobrze, by wiedzieć, że nie jest to osoba, która generowałby problemy i świadomie robiła autorów w wała, tylko osoba, która robi wszystko, by Alegoria przetrwała, rozwijała się i wychodziła na prostą. A to nie jest łatwe, zwłaszcza odkąd świat popadł w paranoję.

Poza tym personalnie uważam ją za bardzo fajną człowiekę.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Z racji tego, że i tak nie mogę spokojnie pracować, bo pokonkursowe śmichy-chichy, to żem się pofatygował na krótką przerwę celem oficjalnego acz z serca pogratulowań złożenia paniom zwyciężczyniom, co czynię niniejszym:

Graty z poddasza.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Irko, luz.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Pan Ból rusza do miasta.

 

Bo dałem się wy…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Pochwalone.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

I co, serio nikt nic?

Jestem zasmutkowany.

Sam bym ową zgadł zagadkę, gdyby w którymkolwiek momencie zagadką ta zagadka faktycznie dla mnie była, ale że nie była i nie jest – a przy tym nie przewiduję też, żeby miało się to zmienić w przyszłości – to zostawiam gwiazdkę i znikam w radosnym niebycie.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Już odkurzyłeś. Dzięki.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Potwierdzam i radośnie scetuniowuję Ci pałeczkę.

 

Swoją drogą, jeśli masz to samo wydanie, które mamy my (właściwie to Grv) i jeszcze do nie zaglądałaś, to pewnie srogo się zdziwisz.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

(…)i myślała matka o ich ojcu, zabitym Kalervo, i nazwała chłopca Kullervo, czyli “gniew”, a córkę Wanōna, czyli “płacz”.

 

No bardziej się już nie da.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Hej,

 

dzięki za komentarz. Bardzo mnie cieszy, że odbierasz moje opowiadanie w taki sposób. Nie sposób zaprzeczyć, że miałem z nim kupę zabawy, co ponoć widać, ale nie będę też ukrywał, że kosztował mnie on sporo krwi. Bo jednak nie jest do końca prawdą, czy podczas pisania nie zastanawiałem się, czy czytelnikowi się spodoba. Tyle tylko, że, mimo iż pozostawałem otwarty na sugestie zarówno Urszuli, mojej redaktor, jak i Grv, próbowałem – jak zwykle zresztą – zadowolić tak naprawdę wyłącznie jednego, konkretnego typa: pieprzonego perfekcjonistę i frustrata, którego w dodatku gonił deadline, bo Szczury Wrocławia miały już zaplanowaną premierę.

Do dzisiaj – jakkolwiek Heńka bardzo lubię – nie jestem pewien, czy w pełni mi się to udało.

Niemniej, raz jeszcze powtórzę, tekst w swojej istocie jest manifestacją radości z pisania w stanie czystym.

 

Jeśli chodzi o Heńka, to ani mam prawo, ani przywilej, by nadawać imiona cudzym bohaterom – a tym bardziej, by jakieś imię sobie uzurpować i bronić go zaciekle; w końcu Henio nie Geralt, Pchli Targ nie Rivia, a Cieniu nie Sapek – ale jeśli faktycznie ma to jakieś znaczenie, to z serca błogosławię i Heńkowi Kowalowi.

Raz jeszcze dzięki za komentarz i daj jakoś znać, jak opublikujesz swoje opowiadanie w wersji nieskatjowywalnej, bo sam mogę przegapić, a byłoby szkoda.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dziękuję za wyjaśnienia, Reg, i profilaktycznie zapisuję się na listę oczekujących na opowiadanie o Kowalu. Dobre zombie zawsze na propsie.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dobra, widzę że wszyscy dobrze bawią się na stypie po ś.p. zabawie, ale będzie już tej minuty ciszy, nie uważacie?

Ninedin jakoś się nie pali do zadawania zagadki, więc, chyba nie do końca zgodnie z regulaminem, który sam wymyśliłem (i który w sumie średnio pamiętam), pchnę, pozwolicie, akcję do przodu rękoma własnymi:

 

W czasach {magii dawno temu} {gdy magia była jeszcze bardzo młoda}, pewna łabędzica wychowywała swoje młode u brzegów spokojnie płynącej rzeki na porośniętych trzciną moczarach Sutse. Kiedy żeglowała dostojnie wśród obrośniętych turzycą jeziorek, wiodąc za sobą stadko łabędziąt, z nieba spadł na nie orzeł i wzbił się wysoko, uniósłszy jedno z jej dzieci do Telei: kolejnego dnia jeszcze jednego dziecka pozbawił ją potężny jastrząb i poniósł je do Kemenūe.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Jak już zajrzałem, to ku czci i uciesze Waszej w gratulacjach serdecznych pokłonię się chętnie, a nisko przy tym. Tyle że nie bardzo wiem, komu gratulować najpierw, komu najgłośniej, a komu najszczerzej, tak to ładnie obrodziło sukcesami, a wszystkie cieszą. Oby tak dalej, tyle że inaczej, lepiej jeszcze.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ech… A już był przed kompem, już siadał do pisania (akurat też zombie, ale w innym nieco wydaniu)… Ale nie, prokrastynacja ma swoje prawa, więc musiałem zerknąć na portal. A jak już zerknąłem i dozerkałem się gwiazdki, to przecież musiałem zajrzeć, przeczytać komentarze i – ku radości chochlika nieustającego w staraniach, by odciągnąć mnie od edytora tekstu – trzeba zmienić plan. Ale, na Boga, bogów i bożki, tym razem nie będziemy sobie z chochlikiem wydzierać klawiatury, tylko razem zgodnie i radośnie odłożymy pisanie tam na rzecz pisania tutaj. W końcu kiedy od serca takie słowa pisze Mordarca, to jakże przejść obojętnie albo zostawić sobie radość dzielenia się radością na potem?

Wierzę, że są ludzie do tego zdolni, ale ani ja, ani tym bardziej mój chochlik do nich nie należymy.

 

Za tego glocka miałem już okazję się kajać, ale że uwaga nadal słuszna – nie zmieniałem tego tutaj, bo w takiej a nie innej formie tekst zwąchał się z papierem, więc już bez sensu trochę (choć wpadł mi właśnie do głowy pewien koncept, zobaczymy, jak to wyjdzie) – to i młot boży na kark przyjmę z pokorą.

 

Za piękne słowa pięknie Waszmości dziękuję, a że nie bardzo wiem, co mógłbym jeszcze dodać to – jak widać na załączonym obrazku – piszę dużo i pewnie bez sensu. Takie życie.

Ale tak zupełnie serio, to naprawdę zrobiłeś mi dzień, Morderco. Teraz i do klawiatury przykleić się będzie mi łatwiej i pisanie z pewnością pójdzie solidniej. Cholera, nawet słońce coś jaśniej świeci chyba (prosto na ekran, ale to się wytnie)…

 

Ciekaw jestem jeszcze, gdzie i przy jakiej okazji Reg uprzejma była wyciągnąć mój tekst na tapetę, niemniej, niezależnie od okoliczności tego fortunnego – jak wierzę: dla wszystkich – wydarzenia, jedno mogę powiedzieć na pewno: twierdzenie, jakoby Reg nie miała nic wspólnego z tym opowiadaniem jest tak dalekie od prawdy jak Wąchock od Elbląga. Zresztą tyczy się to nie tylko “Szkodników”, bo Reg, niczym nieustające błogosławieństwo najużyteczniejszej ze znanych mi bogiń; niczym światło latarni podczas sztormu na zdradzieckich wodach pełnych zbędnych przecinków, fatalnych powtórzeń, idiotycznych zwrotów i wszelkiej maści błędów inszych; niczym świetlisty Patronus odganiający kradnących mi wszelką radość z pisania fabularnych dementorów, od lat towarzyszy mi jako niezachwiany kontrapunkt dla twórczych moich nieudolności. Nawet, jeżeli nie przykłada już ręki bezpośrednio do samego tekstu.

I nie – gdyby czasem ktoś się zastanawiał – nijakiego nie czuję znużenia w wyrażaniu swych myśli i uczuć względem Miłościwie Nam Regulującej.

 

Peace!

 

 

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No i patrzcie – wystarczyło pogłaskać po główce i pochwalić, a zaraz zdechło.^^

 

Ninedin, czyń honory!

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

To ja, “nieoceniony Cieniu” – pod pretekstem odświeżenia gwiazdki dla Nin, żeby nie uciekła (ani Ninedin, ani gwiazdka) – skorzystam z okazji i pokłonię się Wam pięknie za te ponad pięć lat zgadywankowania, zasalutuje Didżejowi – SALUT! – i nadmienię, iż jestem prawie pewien, że screenowana powyżej Mulan została nakręcona w 2009 roku i była całkiem niezła, choć okazała się dosyć “ciężkim”, acz ładnym, dramatem historycznym, a nie – na co miałem nadzieję – fajną, lekką przygodówką w stylu disneyowskiego pierwowzoru. Porównania z produkcją Disney’a z 2020 nie mam, bo tę chińsą wybraliśmy zamiast. W sumie nie żałuję.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Zacznę może od tego, że Twojego opowiadania nie czytałem, a zerknąłem jedynie, bo tytuł, choć sam w sobie niezbyt interesujący (i naprawdę… mało oryginalny, biorąc pod uwagę, że konkurs, na który opowiadanie zostało napisane, rozegrał się właśnie pod hasłem “Czarna Kawka”), mnie, jako starego współkawkowicza jednak zainteresował, natomiast przedmowa upewniła, że skojarzenia mam dobre i słuszne, więc, zaciekawion nieco bardziej… zjechałem na sam dół, prosto do komentarza Regulatorzy, gdyż – i to, co teraz napiszę, właściwie wyczerpuje temat, który faktycznie zamierzam poruszyć w niniejszej wypowiedzi, choć niekoniecznie go zamknie; byłoby to chyba swojego rodzaju nieodpowiedzialnością z mojej strony – dla mnie jej (Wybacz, Reg, że piszę o Tobie w trzeciej osobie) opinie są doskonałym kamieniem probierczym mojego własnego gustu, dzięki czemu jestem w stanie z graniczącym pewności prawdopodobieństwem określić, czy dany tekst wart jest mojej uwagi i cennego czasu, czy też nie, a uwagi techniczne Regulatorów – o czym, jako stary tutaj wyjadacz, powinieneś wiedzieć doskonale – choć oczywiście nie są z natury nieomylne, to jednak (abstrahując już od tego, że kosztowały ją trochę czasu i pracy, za który wypadałoby odpłacić jednak czymś bardziej stosownym niż buta, arogancja i – wybacz dosadność – bezczelność, skryte w słowach, które w sposób faktyczny sprowokowały mnie do napisania niniejszego komentarza: Łatwo się jednak pisze takie rzeczy z perspektywy osoby, która nigdy samodzielnie nie próbowała nic stworzyć, a jedynie siedzi sobie wygodnie z herbatką/kawą, oceniając i krytykując cudze twory, prawda?) zawsze stanowią wartość dodaną – wartość, dodajmy, nielichą – i nieocenioną wręcz pomoc dla każdego, komu Reg wyświadczy grzeczność skomentowania opowiadania i poprawienia błędów w tymże, i kto faktycznie chce się uczyć (a jak się uczyć, to od najlepszych) i rozwijać, miast iść na kopie z każdym, kto nie rozumie geniuszu autora i jego boskim namaszczeniem nadanej nieomylności. 

Reasumując, taką postawą nie tylko krzywdzisz i obrażasz Reg oraz każdego, kto ewentualnie chciałby Ci pomóc poprzez konstruktywną krytykę (w tym nawet mnie, choć wierzę, że ciężko w to uwierzyć), ale też zrażasz do siebie potencjalnych czytelników i działasz ze szkodą dla samego siebie.

 

Peace!

 

P.S. Nie bywam tutaj ostatnio ani zbyt często, ani zbyt aktywnie, w związku z czym informuję, że jakiejkolwiek dalszej dyskusji, w moim odczuciu bezcelowej, jako że nie dodam nic ponad to, co już napisałem, się raczej nie podejmę, co stawia Cię przed prostym wyborem: odgryzać się po próżnicy albo wziąć do serca moją małpią złośliwość i zrobić z niej użytek. 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cetunio, ja też przy tym zapisie yebłem śmiechem szczerym a serdecznym. Jak widać, wielkie umysły myślą podobnie.^^

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Aprobuję.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

1. Joseheim

2. Cobold

3. Chrościsko

4. Wilk Zimowy

5. Thargone

6. Ninedin

7. Arnubis 

8. Bellatrix

9. Irka_Luz

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No, trochę to zeszło, ale w końcu wątek się Autorce naprawdę przydał.^^

 

Gratuluję i cieszę się razem z Tobą oraz ze wszystkimi, którzy również się cieszą. Szkoda tylko, że okładka jest… zdecydowanie nie w mój smak.

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie wiem co to, ale mam nowy cel w życiu – zobaczyć afrykańską anakondę.^^

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ekhem…?

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Graty z wygnania. ;)

Bardzo się cieszę, Pierożku.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ekhem…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Puk, puk! Jest tu kto?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Brawo Ty!

/Grv/

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Jest moc, Józiu, skoro nie piszesz, a i tak publikujesz. Jest moc!

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Graty z nasłonecznionego parapetu!

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dziś kończy się termin konkursu – ale! Wychodzi na to, że ponieważ konkurs nieoficjalny, to i termin też ;-) Jeśli jest takie zapotrzebowanie, to jasne, czemu nie – jak się umówimy na poniedziałek 07.07 będzie OK? Tak zróbmy, a jeśli ktoś nie zdąży nawet tym rzutem na taśmę, zawsze zostaje skrzynka NF w późniejszym terminie. 

A żeby Cię tak… Nie mogłeś zaczekać z tym chociaż do wieczora? Teraz znów, zamiast uczciwie pisać,  przez cały cholerny tydzień będę się kręcił w kółko.^^

 

Peace!

 

P.S.

Skoro konkurs nieoficjalny i deadline nieoficjalny, to może i limit dało by radę unieoficjalnić? ;)

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Komisja Oglądania Gier i Zakładów w niezmiennym składzie Cień i Burza, chyb pierwszy raz w historii tej zabawy, zdecydowała się zawetować decyzję zadającego zagadkę o przekazaniu pałeczki, co uzasadnia się w sposób następujący: po pierwsze, Jose sama otwarcie przyznała, że musiała użyć wyszukiwarki, by poznać odpowiedź, co jest niezgodne z regulaminem oraz – rzecz ważniejsza – z duchem całej zabawy. Przy czym, ma się rozumieć, Komisyja widzi i docenia, iż rzeczona Jose, przyznając się do łamania zasad, jednocześnie w żaden sposób tych zasad nie złamała, ponieważ – i to po drugie – nie podała żadnego, nawet cząstkowego rozwiązania.

Reasumując – Asylum, zadaj, proszę, nową zgadywankę (albo znajdź inny sposób, by pozbyć się pałeczki ;).

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Fajnie, ej! No i grube graty dla portalowej reprezentacji wśród autorów płci dowolnej.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Gratuluję, Fun, i to podwójnie… albo nawet poczwórnie, jako że wcześniej nie było okazji.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Pierwsze skojarzenie: Jojo Rabbit. Nie kojarzę jednakowoż, czy film jest ekranizacją jakiejś książki, poza tym jakoś nie pasuje mi tu ten “policjant” – nie te czasy, nie to miejsce raczej – ale nic innego nie przychodzi mi do skażonej uporczywym przeświadczeniem z gatunku: znam to! myślownicy.

Poza wszystkim trochę posunąć sprawę do przodu nie zaszkodzi, nie?

 

Peace!

 

P.S.

Zadanie Werbenki, kiedy akurat nie patrzyłem, uważam za zachowanie co najmniej skandaliczne.^^

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Bill Nighy wiecznie żywy, Babe, a pałek przechodzi do Kosmity rąk własnych.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dobra, to może ja, bezczelnik imprezy:

 

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No dobra, niech będzie pięć osób (przy czym pozostałych Ty też w zasadzie nie możesz użyć jako argumentu ;). Pięć osób to już bogactwo, szczególnie że jestem niemal pewien, iż w jakimś stopniu jednak każda z nich wpisuje się w schemat “zmęczonego Lożownika”. Inna rzecz, że mi osobiście wystarcza nawet ten jeden przypadek, za który mogę ręczyć – mój własny (przy czym weź pod uwagę, że nie jestem najbardziej ogarniętą małpką w stadzie) – by uznać, że regułę mamy potwierdzoną.

 

Tak czy inaczej dyskusja jest raczej akademicka, bo naród raz już zdecydował i chyba nie ma potrzeby do tego wracać. Już bardziej prawdopodobne przy obecnej tendencji do rezygnacji z zaszczytu zasiadania w Loży wydaje się rozważanie Zasadniczej Służby Piórkowej. Nawet ładnie by się taki przymus zgrał z trendem ogólnoświatowym, więc kto wie, może i to by przeszło?^^

 

Peace!

 

Edytka: O, o, o! Chroś-ci-sko!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Beryl mówi: dyskusja o piórkach tutaj, to – przywołany do tablicy – przerzucam się tutaj.

Najsampierw, żeby było klarownie, wkleję komentarz Darcona, przez który zamierzam stracić kupę cennego czasu:

 

Wiesz, Cieniu, krzywdzące są Twoje słowa względem reszty osób, która była nominowana. Prawdopodobnie nie przeczytałeś większości tych opowiadań, a bijasz brawo za piórka dla Szyszka i Funa, “bo wiadomo, że oni dobrze piszą”, a ich pewnie też nie czytałeś. To klepanie po plecach niczego dobrego nie przynosi, tym bardziej, gdy piórek ma być mało z samej zasady. Bo to tak rozumiem Twój entuzjazm.

To nie tak, że przyszedł znowu Darcon i wkłada kij, tam, gdzie jest dobrze. Nie było mnie prawie cały zeszły rok, wracam i co widzę? Dziewiętnaście osób nie chce startować do loży. Dziewietnaście. A podobno tylko ja widziałem problem i chciałem zburzyć porządek. I co, cała ta dziewiętnastka nie startowała ze względu na dużą ilość opowiadań do czytania? Dajcie spokój. 

Inny fakt, to samo głosowanie. Spojrzałem sobie i widzę, że prawie dwadzieścia głosów jest od osób w znikomym procencie udzielającym się na forum. Ot, uaktywniają się na głosowanie. I w tym roku znowu przyjdą i wybiorą po staremu.

W głosowaniach piórkowych loży widzę głosy według własnych gustów, u niektórych bardzo mocno i jednocześnie wąsko ukierunkowanych. A ostatecznie, to ma być wybór najlepszych opowiadań portalowych, najlepszych literacko, a nie najlepiej podobających się temu czy tamtej. Bo po latach, gdy ktoś przyjdzie na forum, to chce czytać najlepsze opka, a nie opowiadania ery tego i owego. 

Bodajże nikt nie napisał pod opowiadaniem Kam, że jest słabe literacko, chyba wszyscy chwalili jej umiejętności, że to świetnie napisany utwór. Więc gdzie jest głosowanie 8:0? Bo skoro widzę takie komentarze to i taki powinien być wynik.

Nie mam do nikogo z Was nic osobiście, wszystkich cenię, ale nie głosujcie na to, co Wam się najlepiej podoba, tylko na najlepsze utwory literackie. Tylko tyle i aż tyle. Spróbujcie oddzielić swoje gusta od oddawanego głosu. Zbudujecie bibliotekę piórek dla wszystkich od wszystkich, nie personalizujcie jej.

Okej, to teraz po kolei, jednak, być może, wybiórczo:

 

Wiesz, Cieniu, krzywdzące są Twoje słowa względem reszty osób, która była nominowana. Prawdopodobnie nie przeczytałeś większości tych opowiadań, a bijasz brawo za piórka dla Szyszka i Funa, “bo wiadomo, że oni dobrze piszą”, a ich pewnie też nie czytałeś. To klepanie po plecach niczego dobrego nie przynosi, tym bardziej, gdy piórek ma być mało z samej zasady. Bo to tak rozumiem Twój entuzjazm.

Sorry, ale nie widzę nic krzywdzącego dla kogokolwiek w tym, że uważam Funa i Podszyszkownika za pisarzy, których talent wybija się – dość mocno w moim odczuciu – ponad Piórka, i że nie dziwi mnie, iż te Piórka dostali, niezależnie od tego, czy czytałem ich opowiadania, czy nie (przy czym mógłbyś się zdziwić). W tym, że gratuluję Piórka jedynie osobom, które te Piórka dostały, też nie widzę nic, na co można by się unosić świętym gniewem. Szczególnie że nie ja pozostałej trzynastce tych Piórek nie przyznałem.

 

To nie tak, że przyszedł znowu Darcon i wkłada kij, tam, gdzie jest dobrze. Nie było mnie prawie cały zeszły rok, wracam i co widzę? Dziewiętnaście osób nie chce startować do loży. Dziewietnaście. A podobno tylko ja widziałem problem i chciałem zburzyć porządek. I co, cała ta dziewiętnastka nie startowała ze względu na dużą ilość opowiadań do czytania? Dajcie spokój. 

Z tego co pamiętam, walczyłeś o to, żeby wymuszać rotację w Loży obowiązkowymi przerwami w kandydowaniu, bo inaczej każdy się tam wypali, będzie pisał jałowe komentarze, etc. I to był problem, który widziałeś. Natomiast te dziewiętnaście osób, które nie chciało startować w ostatnich wyborach – w tym ja – dowodzi tylko tego, że nie miałeś wtedy racji i żadne przymusowe urlopy nie są potrzebne, bo ludzie dysponują własnymi rozumami i potrafią dobrowolnie odpuścić, kiedy mają dość. Jak więc widać, żadnego porządku burzyć nie było trzeba, a Ty, wykorzystując argumenty, które dowodzą, że jednak jest dobrze (przynajmniej w tym konkretnym kontekście), jednak wkładasz kij i próbujesz mieszać, w moim odczuciu, zupełnie niepotrzebnie.

 

Inny fakt, to samo głosowanie. Spojrzałem sobie i widzę, że prawie dwadzieścia głosów jest od osób w znikomym procencie udzielającym się na forum. Ot, uaktywniają się na głosowanie. I w tym roku znowu przyjdą i wybiorą po staremu.

Witamy w demokracji. Mamy tu pewne restrykcje co do możliwości głosowania na forum, i jeżeli ktoś je spełnia, to dysponuje ważnym głosem. A jak go wykorzystuje, to już wyłącznie jego sprawa. Pytanie – czego ma dowodzić to, co napisałeś?

 

W głosowaniach piórkowych loży widzę głosy według własnych gustów, u niektórych bardzo mocno i jednocześnie wąsko ukierunkowanych. A ostatecznie, to ma być wybór najlepszych opowiadań portalowych, najlepszych literacko, a nie najlepiej podobających się temu czy tamtej. Bo po latach, gdy ktoś przyjdzie na forum, to chce czytać najlepsze opka, a nie opowiadania ery tego i owego. 

Bodajże nikt nie napisał pod opowiadaniem Kam, że jest słabe literacko, chyba wszyscy chwalili jej umiejętności, że to świetnie napisany utwór. Więc gdzie jest głosowanie 8:0? Bo skoro widzę takie komentarze to i taki powinien być wynik.

Nie mam do nikogo z Was nic osobiście, wszystkich cenię, ale nie głosujcie na to, co Wam się najlepiej podoba, tylko na najlepsze utwory literackie. Tylko tyle i aż tyle. Spróbujcie oddzielić swoje gusta od oddawanego głosu. Zbudujecie bibliotekę piórek dla wszystkich od wszystkich, nie personalizujcie jej.

Ech… Darconie, tutaj przejawiasz tendencję do typowego “polaczkowania” – nie wiem, nie znam się, więc powiem Wam, co i jak macie robić ( tego co wiem – i widzę po Twoim komentarzu – nie byłeś w Loży. A w sumie szkoda;) – a przy tym nie widzę za grosz sensu w tej części Twojej wypowiedzi.

Prawda jest bowiem taka, że praca w Loży polega właśnie na głosowaniu na to, co danemu Lożownikowi się najbardziej podoba, przy czym ocena zawsze jest – i być musi – subiektywna, choć oparta również na parametrach, które można ocenić w miarę obiektywnie, jak choćby przytaczane przez Ciebie umiejętności literackie, warsztat czy, na przykład, znajomość terenu, po którym autor się porusza. Tylko co z tego, że Kam (Kami, wybacz, proszę, że posługuję się tutaj Tobą jako przykładem – i tak, czytałem Siedem dni…, gdyby ktoś pytał) bardzo ładnie napisała opowiadanie, skoro jego treść najwyraźniej nie przemówiła do większości Szanownego Gremium? Może chodziło o sam pomysł, może o to, jak historia została opowiedziana, może o jakieś błędy logiczne, może o wywołane emocje (lub ich brak), a może o cokolwiek innego. Tego, według Ciebie, nie należy oceniać?

W zasadzie, to wychodzi mi, że marzy Ci się, żeby Piórka przyznawał komputer na podstawie jakiegoś zero-jedynkowego algorytmu, a to byłby najbardziej niedorzeczny i krzywdzący dla samej literatury system, jaki potrafię sobie wyobrazić.

Loża to wybrani przez społeczność reprezentanci tejże, których gustom, opiniom i literackiemu smakowi najbardziej ufamy, i to dlatego powierzamy im ostateczną decyzję o przyznawaniu (bądź nie) Piórka. Inna rzecz, że Loża dlatego jest dziewięcioosobowa, a każdy z jej członków ma nawet nie tyle prawo czy możliwość, ale wręcz obowiązek subiektywnie oceniać niektóre walory opowiadania, by przesiew był możliwie uczciwy i wszechstronny. Drakaina fajnie to wyłożyła, a Maras ma słuszność zauważając, że plączesz się w tym, co mówisz ( → wątek piórkowy za kwiecień).

Gdyby to działało wedle Twojego konceptu (albo tego, jak ja ten koncept rozumiem), nie trzeba by było żadnej Loży, tylko jednego szaleńca, któremu chciałoby się liczyć zgubione przecinki, powtórzenia, literówki i ortografy w każdym nominowanym tekście. Gorzej z fabułą, bo nie potrafię sobie wyobrazić żadnej miarki, którą można by tu przyłożyć.

To, jak dany Lożanin radzi sobie z ocenianiem tekstów, to już osobna sprawa, ale trzeba pamiętać, że oceniający też jest oceniany, i że kolejne wybory będą tej oceny świadectwem. Dlatego zachęcam Cię, żebyś następnym razem wziął w nich udział, skoro tak bardzo leży Ci to wszystko na sercu.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Że Fun i Dziadzia piszą piórkowo, wiemy nie od dziś, więc ani co się dziwić, ani specjalnie czym podniecać nie ma. Choć cieszyć, cieszy – wiadomo.

Za to Loża z miesiąca na miesiąc coraz bardziej mnie się podoba, jak ją tak patrzę, i kto wie, może aż się z nią umówię w jakimś “kiedyś”.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Fantasy czy nie – fantastycznie i tak.

Gratuluję Jacku, gratuluję Reszto, pozdrawiam wszystkich.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Pewnego dnia zrozumiem, czym jest to całe weird. Tego samego dnia do drzwi organizatorów Kafki zapuka kilku Czarnych Panów w smutnych garniakach. I tu rada od serca: lepiej im otwórzcie i lepiej dostrzeżcie cudzysłów przy słowie propozycja, kiedy będą z Wami rozmawiać o kolejnej edycji konkursu. ;)

 

Tymczasem serdecznie gratuluję każdemu, komu gratulować jest czego, szczególnie osobom, dla których pokłosie konkursu będzie papierowym debiutem – macie szczęście, ludziska; wzoru okładki, tradycyjnie, u siebie nie widzę, ale Phantom Books naprawdę rewelacyjnie wydaje ksiażki, nawet jeśli są Obskurne^^ – oraz Zosi, której, mimo że tata ustawicznie przeszkadzał w pisaniu, udało się stworzyć dzieło prawdziwie warte wyróżnienia.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

A mnie internet znów coś odwalił, bo widzę cuś takie:

 

 

I nie wiem, co z tym zrobić.

 

Tak czy inaczej gratuluję – ale to już wiesz – i bardzo się cieszę – ale tego już się pewnie domyślasz.

Szkoda jednakoż, iż nie jest to na razie na papierze, bo na papier bym zapolował.

No cóż, cierpliwość jest cnotą. /mądrość ludowa/

A cnota – głupotą. /mądrość prywatna/

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No i eleganio.

Zaraz mój człowiek zada Wam zagadkę.^^

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

A ja – być może – dobiję: Wigilijne psy.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Autor z podwórka, NFowiec znaczy?

 

Nie wiem co to, ale sam chętnie bym się pod tym podpisał.^^

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Czyżby czyżyk.

 

Niech żyje Cobold Pałeczkodzierżca, Pierwszy Tego Imienia, i oby jego zagadka była wymagająca a ciekawa.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Okej, z trzech następujących powodów: bo wszyscy wiemy, że zgadłem, bo szkoda czasu, bo komisja oglądania gier i zakładów, w składzie Cień i Burza, zgadza się jednogłośnie, że mogę^^, nie czekam na formalne potwierdzenie (mam nadzieję, że mi wybaczysz, Fun) i zapodaję następną zgadywankę:

– Czy tam leży naprawdę ciało Lucy, czy to jakiś demon, który przybrał jej postać?

– Leży i nie leży – odparł profesor. – Za moment pan zobaczy.

Ostre zęby i ohydnie zakrwawione usta tworzyły szatańskie zaprzeczenie czystej niewinności panny Lucy. Profesor niezwykle sumiennie porozkładał przyniesione przez siebie akcesoria. Znalazły się wśród nich: lutownica i mała naftowa lampa do jej podgrzewania, noże i lancety, zaostrzony kołek grubości około sześciu do siedmiu centymetrów oraz duży młot, jaki jest używany do kruszenia dużych brył węgla.

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

300.

 

Peace!

 

Edyta: zapomniałem – autor Frank Miller.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Jest Cień, będzie i Burza.^^

 

Wiecie, jakkolwiek niezwykle kusiło mnie zabrać głos w dyskusji właściwie już od momentu, gdy zostałem przywołany do tablicy przez Drakainę pod wiadomym opowiadaniem, a potem jeszcze bardziej, gdy – znów spod palców Draki – padły słowa:

2) część użytkowników myli to z "najlepsze opowiadanie miesiąca", co w radykalnej sytuacji mogłoby oznaczać nominowanie rzeczy słabych (chyba jeszcze tak nie było, ale hipotetycznie).

to jednak się na to nie zdecydowałem. Raz dlatego, że nie mam czasu, siły ani ochoty na kolejną niekończącą się opowieść, zwłaszcza że mój w niej udział i tak pewnie do niczego nie doprowadzi, bo (i tu powód numer dwa) już dawno pogodziłem się z faktem, że przyszła Nowa Fala i rozbiła kruszące się mury tego, o co walczyłem, kiedy jeszcze wierzyłem, że ta walka ma sens. Mówiąc wprost, świat poszedł do przodu, lecz, niestety, w kierunku tak dalece mi nieodpowiadającym, że przestało mi się chcieć za nim gonić, a tym bardziej go nawracać. Zresztą ja też nie jestem tu już potrzebny (oczywiście o ile kiedykolwiek byłem) – ot, kolejny dinozaur, który tylko czeka na swoją kolej, żeby wyginąć – więc po co?

Piszę jednak, bo zostałem o to poproszony. Lecz zanim się rozpędzę, mus mi zaznaczyć, że jakkolwiek śledzę tę dyskusję od początku, to nie robię tego z zapartym tchem i bardziej niż możliwe, że nie jestem na bieżąco ze wszystkimi i wszystkim, co się tutaj dzieje. Dlatego miałbym gorącą prośbę do kogoś, kogokolwiek, o chociaż ogólne podsumowanie tego, co zostało powiedziane tutaj i na SB: co, poza zmianą nazwy wątku piórkowego (błagam, usuńcie to “wybieramy”;) zostało ustalone, jakie są najistotniejsze (albo najgłośniej i najczęściej postulowane) pomysły, jakie ustalono za i przeciw, etc.

Nie wiem, może gdzieś to już jest i przegapiłem, ale jeśli nie, to myślę, że nie tylko mnie przydałaby się taka ściągawka.

Z góry dzięki, kłaniam się pięknie.

 

Co jednak sam myślę o całej sytuacji?

Przede wszystkim zgadzam się ze wszystkimi, którzy – świadomie lub nie – zgadzają się ze mną w kwestii obniżenia standardów na portalu.

Prawdę mówiąc, odpuściłem sobie lożing głównie dlatego, że nominacji było coraz więcej, a przy tym ich jakość była coraz bardziej wątpliwa. Cała ówczesna Loża wiedziała z pewnym uprzedzeniem, że obnoszę się z zamiarem odejścia w pewnym konkretnym terminie, ale wtedy ktoś przybił mi gwóźdź do trumny i termin się zmienił. Gwoździem tym była nominacja (nie pamiętam, czy lożańska, ale jest to całkiem możliwe) tekstu – oceniając obiektywnie – tak bardzo niepiórkowego, ba!, niebibliotecznego nawet, że straciłem chyba ze trzy godziny na wyjaśnianie elementarnych wręcz błędów zawartych w tym opowiadaniu. Potem przeczytałem mój komentarz raz jeszcze i – jakkolwiek był on po mojemu uczciwy (czyli, wg dzisiejszych standardów, był to “histeryczny atak pod pozorem merytorycznej wypowiedzi” ;) – doszedłem do wniosku, że mam dość; że nie chcę tego komentarza wrzucać, że nie chce po raz kolejny sprawiać swoją szczerością przykrości i że nie mam ochoty brać udziału we wszystkim, co wydarzyłoby się później. Nie wrzuciłem więc ani tego konkretnego komentarza, ani – w ramach może źle pojętej, ale jednak sprawiedliwości społecznej – już żadnego innego za tamten miesiąc, tylko pożegnałem się ładnie i udałem na zasłużone wymieranie.

Czy żałuję? Niespecjalnie. Wszystko ma plusy i minusy, wiadomo, ale generalnie dobrze mi się stoi z boku i nie szasta emocjami.

Dlaczego o tym mówię? Przede wszystkim dlatego, że, jak wnoszę po tym co się tu dzieje, problem pozostał albo wręcz urósł jeszcze (przy czym nie mam jak zweryfikować tego założenia – niekompletne dane – więc opieram się na spostrzeżeniach niektórych spośród Was) oraz dlatego, że wciąż pojawiają się tu pomysły ortodoksyjne i – jak to z pomysłami ortodoksyjnymi zazwyczaj bywa – niebezpieczne; w moim odczuciu wypaczające ideę działania portalu i niepotrzebnie próbujące całkowicie zmienić solidne status quo, wypracowane przez lata doświadczeń, prób, błędów i sukcesów kilku generacji użytkowników.

Kiedyś zostałem zastrzelony pomysłem typu: “uważam, że Loża ma obowiązek, jeśli nie regulaminowy, to przynajmniej moralny, czytać KAŻDE opowiadanie, które dostało choć jeden głos do nominacji”, a teraz ten sam efekt – rasowe niewolnictwo członków szanownego gremium – forsuje się za pomocą idei zniesienia sztywnych terminów nominacji. Przy czym, żebym został zrozumiany, aż pogrubię sobie, co następuje: nie uważam, że jest to zły pomysł. Nie sam w sobie. Tyle że – przynajmniej na dzień dzisiejszy – postrzegam go po prostu jako zbędne na siłę uszczęśliwianie wszystkich, poprzez tworzenie sztucznych bytów, komplikowanie i przeciąganie wszystkiego nadmierną biurokracją oraz – w rezultacie – dowalanie ogromu niepotrzebnej roboty całej Loży (której obecnemu składowi gorąco kibicuję i w którym pokładam spore nadzieje, ale też – patrząc na wszystko, co się dzieje – której członków obarczonych moim głosem mam teraz potrzebę serdecznie za swój czyn niecny przeprosić). Zaryzykuję tu pewną analogię i porównam ten pomysł do szaleństwa czasów konsumpcjonizmu. No bo po co wywalać na śmieci coś, co jest dobre, generalnie działa całkiem nieźle (przynajmniej w normalnych warunkach), co było wypracowywane przez lata, co jest sygnowane doświadczeniem i rozsądkiem wielu, i zastępować to czymś nowym: czymś, co jest nie tylko zbędne, ale na swój sposób szkodliwe, i co będzie musiało od samego początku przechodzić tę samą drogę prób i błędów, wprowadzając przy tym tylko większy chaos?

Ponad trzy lata z rzędu na nieistniejącym już chyba stanowisku Przewodniczącego Loży (czyli chłopca od wszystkiego), jak mniemam, upoważnia mnie do założeń, że wiem co mówię, gdy mówię: żyjmy i dajmy żyć innym. Ewentualnie: zapłaćmy uczciwy pieniądz członkom Loży za ich pracę. Albo po prostu wykażmy trochę empatii i zdrowego rozsądku.

Obecny system nominacji w żadnym razie nie jest niesprawiedliwy, krzywdzący czy zły. Co najwyżej niedoskonały albo po prostu niewydolny w epoce dość jednak beztroskiego szastania przeciętnością, i to przy cichym przyzwoleniu Loży (absolutnie nie zamierzam tu nikogo wskazywać palcem czy oceniać – to jedynie moje zdanie, oparte zresztą na doświadczeniach epoki minionej, więc niekoniecznie aktualne – ale czasem wręcz hurtowe dawanie TAKów opowiadaniom naprawdę… niewyróżniającym się, albo bycie na NIE w zasadzie tylko dlatego, że dany lożanin płci dowolnej miał zupełnie inne poglądy na pewne kwestie, niż wymyślony przecież bohater opiniowanej przez tego lożanina opowieści – bo tak też się zdarzało – w niczym nie pomaga). Jasne, sam też popełniałem błędy i podejmowałem decyzje, których dzisiaj żałuję. Jedyne moje pocieszenie – marne bo marne, ale zawsze – w tym, że żaden z tych błędów (które pamiętam), nie miał ostatecznego znaczenia przy rozdawaniu piórek.

Tak więc system nie jest idealny, Loża też nie jest idealna, ale kurcze, przecież wszyscy jesteśmy tu ludźmi na tyle dorosłymi i kumatymi, by potrafić sklecić sensowne zdanie, więc bądźmy też na tyle kumaci i dorośli, by brać odpowiedzialność za swoje decyzje, bez zwalania wszystkiego na Wyższą Instancję.

Inaczej rzecz ujmując, nie rozumiem, dlaczego dziewięciu Bogu ducha winnych, i bez tego już zarobionych po łokcie ludzi – ludzi mających swoje pozaportalowe życie, pracę, rodziny, bestsellery do napisania – ma ponosić konsekwencje decyzji jednostek? Zwłaszcza jeśli są to decyzje świadome? Jaki w tym sens, jaka logika?

Pewne zmiany można wprowadzić, i owszem, ale w kierunku udoskonalania systemu, który sprawdzał się przez lata, a nie z zamiarem budowania wszystkiego od nowa. Najprostszą i najbardziej oczywistą, a przy tym najrozsądniejszą opcją jest przedłużenie okresu nominacji do 7-go albo 10-go kolejnego miesiąca (w tym drugim wypadku rozważyć też przesunięcie czasu głosowania dla Loży), a jeśli dalej ktoś będzie upierał się przy założeniu, że ludzie tutaj są po prostu… nieogarnięci i nie wiedzą, co robią, więc system za wszelką cenę musi ich chronić przed konsekwencjami ich własnych głupich decyzji, to sugeruję, żeby najbardziej chętne ku temu osoby czytały każdy tekst wrzucony po, powiedzmy, 20-tym danego miesiąca (zróbcie sobie drugi grafik dyżurów, tym razem z podziałem na daty, nie dni tygodnia – czemu nie? ;), albo chociaż podjęły się informowania każdego (albo chociaż każdego potencjalnie nieświadomego ryzyka) portalowicza, że: “Uwaga, możliwość nominowania tekstów do Piórka za miesiąc X wygaśnie za Y dni, więc jeśli uważasz, że Twoje opowiadanie ma szansę na to wyróżnienie, przemyśl dobrze, czy to na pewno odpowiedni moment, by je wrzucać”. Coś takiego.

Okej, tu się trochę wydurniam, ale tak zupełnie poważnie, to uważam, że pomysł sam w sobie nie jest zły, tyle że w wydaniu automatycznym. Jeśli doczekamy kiedyś nowej odsłony portalu, informacja tego typu, przy której trzeba by obowiązkowo kliknąć w “Tak, rozumiem i nie, nie wymagam specjalnej troski” przed dodaniem opowiadania, byłaby więcej niż wskazana. Moim zdaniem rozwiązałoby to sporo problemów, które sami sobie tutaj generujemy.

 

Na to, kto, co i dlaczego nominuje, nie mam i nawet nie będę szukał żadnego remedium, bo to generalnie nie moja sprawa. Mogę jedynie prosić Was o odrobinę empatii względem Loży i chwilę zastanowienia przed nominacją, może też zadanie sobie pytania, czy dane opowiadanie jest warte nie tylko Piórka – “Korony króla Piaskownicy”, jak ujął to kiedyś ktoś mądry (nicka usunąłem, bo błędnie kojarzyłem, że  był to cytat z wypowiedzi publicznej, za co przepraszam) – ale też czasu i wysiłku całej Loży?

Wiem, że Loża jest tu dla nas, a nie my dla Loży, ale warto pamiętać o tym, że przemęczona i zniechęcona (zarówno nadmiarem jak i jakością nominacji), właściwie nie ma szans na wydajne i rzetelne wypełnianie swojej funkcji. Znam to choćby po sobie. A jak Loża się sypnie i/lub nastąpi totalna dewaluacja wartości Piórek, to sypnie się też cały system wartościowania tekstów na portalu.

Pewien jegomość, którego nie podam tu z nicka (ale wyłącznie dlatego, że to jemu chciałbym zostawić decyzję o podpisaniu się do niniejszą myślą), całkiem niedawno powiedział coś, co brzmiało mniej więcej tak: “Na początku dostanie się do biblioteki było moim marzeniem, a dzisiaj patrzę na to w ten sposób, że wstyd byłoby się do niej nie dostać”. Oczywiście nie jest to cytat dosłowny, ale wierzę, że sens przekazu udało mi się zachować. Mówiąc otwarcie, nie mogę się z tymi słowami nie zgodzić – rzućta kamieniem, i tak nie doleci – a co więcej, boję się, że przy tendencji nominacyjnej, którą zaobserwowałem jeszcze w czasach pełnej aktywności na portalu (a której teraz nie śmiem oceniać, jako że – powtarzam – nie mam pełnych danych, ale wobec której nie mam też powodów zakładać, że się odwróciła), takie myślenie wkrótce stanie się – albo już się stało – dla niektórych normą nie tylko w kwestii biblioteki, ale też nominacji oraz samego Piórka.

Zostawiam Was więc z pytaniem – chcecie mieć jak najwięcej Piórek czy jak najwięcej z tych Piórek satysfakcji?

 

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moja wypowiedź może zostać uznana za kontrowersyjną i że niektóre osoby mogą poczuć się za jej sprawą w ten czy inny sposób dotknięte, więc podkreślam na wszelkie możliwe sposoby, że nie to (czy na przykład ocenianie i piętnowanie kogokolwiek), a dzielenie się jakimś tam doświadczeniem, spostrzeżeniami i wnioskami było moją prawdziwą intencją. Przepraszać jednak – ani z góry, ani z dołu – za ten wpis nie zamierzam nikogo; jedyną słuszną interpretację moich słów poznaliście bowiem w zdaniu poprzednim.

 

Peace!

 

P.S.

Nie poparłem moich słów żadnym konkretnym przykładem w pełni świadomie i w pełni świadomie nie zamierzam robić tego w przyszłości. Mam też nadzieję – choć za bardzo na to nie liczę – że będzie mi dane wymrzeć w spokoju.

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

To teraz jeszcze jedno pytanie idiotyczno-formalne: zwycięzców będzie tylu, ile trafi się publikowalnych tekstów, czy przewidujesz, Waszeć, jakieś podium?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

100k?

Okej, to do jutra się napisze, potem trochę skróci i za dwa dni będzie.^^

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Thx, true, etc, but ja tylko zwracam uwagę na zaistniały problem.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Drako, coś jest chyba nie tenteges z Twoim linkiem, bo jak kliknę bezpośrednio, to wywala mi, że podana strona nie istnieje. Natomiast kiedy kliknę przez “otwórz na nowej karcie” (tudzież po prostu scrollem), wyrzuca mnie o tutaj:

http://www.https.com//www.facebook.com/notes/wydawnictwo-galeria-ksi%C4%85%C5%BCki/regulamin-konkursu-domowiherosi/10163375888355076/?fref=mentions&__xts__[0]=68.ARDUEZ6ufnznmS4CbCUlNCITAgb1Ri-xrOEeCzBRM_v7XFI9FbXHfjmzAjwYqUu4jRgNQSjW26Agmve2zkQaZu_HKu1A2BYLZtNneIkyC5hWxjA0ooig17wqxmwxfklGO8VYIwvM9wJHNg-wjHWm_3neDOueefChLwNBt17cu7PUjl6k_pcro25VpL-soliEVfeuIPfpLMqL4lR8G3SrEvRuxQ5xF1opN-06jilITR_U5RXFWu0xd8XYgkjK35-Z_N_3GCY2Mx5wlEDJfQi4l3eVMBoZr879jJbN00NynPKF77Z0ukRitR4HL1uok31VWQ01x_WS7tVwYfzr0Y0S&__tn__=K-R

 

Ciekawa sprawa w sumie, bo mimo wyraźnego odniesienia, nie jest to fb.

 

Sprawdziłem też na telefonie – witryna nieosiągalna.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

A ja Wam życzę, żeby to była najgorsza Wielkanoc, jaka nas spotka.

 

Wesołych – mimo wszystko.

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Sorry, mój błąd – najwyraźniej powinienem był użyć cudzysłowu przy jurności w lędźwiach.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie wiem, co tu się właściwie dzieje, ale gratulacje i owacje, na stojąco i siedząco.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

O dziwo, najlepiej oceniam początkowe opisy (przy czym zdecydowanie bardziej Styks niż osobę przewoźnika i jego pracę), choć są one po Twojemu niepotrzebnie, a przy tym niezbyt zajmująco przegadane i miejscami zwyczajnie sztuczne. No i w pewnej mierze po prostu zbędne, bo nie wnoszą nic ani do fabuły, ani do klimatu opowieści.

Sam Charon natomiast, z tą swoją jurnością w lędźwiach, zaledwie jednym małym worem oboli (gdzie powinien mieć ich tysiące i tysiące tysięcy), domem, do którego pewnie i tak nie ma kiedy zajrzeć, bo terminy gonią, oraz, przede wszystkim, z tymi – żeby już nie użyć innego słowa – dziecinnymi planami, jest po prostu… przykry; kiczowaty, naiwny i infantylny. Jakby to był chłop pańszczyźniany z VI wieku, który w życiu nie odszedł dalej niż na staję poza włości swojego pana, a nie – było nie było – potężny bóg światłego narodu.

Nie wiem jednak, czy właśnie taka prezentacja Charona nie podobała mi się w tym tekście najbardziej, czy jednak fakt, że zupełnie – ale to tak zupełnie-zupełnie – nic się w nim nie dzieje, bo całość to wyłącznie opisy; albo Charona i jego otoczenia, albo tego, co mu się tam w głowie powolutku mieli, w rezultacie czego czułem się jak Fred albo Grucha z “Chłopaki nie płaczą”, kiedy Bolec puścił im zajebisty film: “Śmierć w Wenecji”.

A szkoda, bo gdybyś zrobił to jak należy, bez łamania zasady show, not tell, i nie opisywał Charona rozkminiającego ten… ekhem… boski plan, tylko opowiedział nam o Charonie, który faktycznie ten plan realizuje; daje nogę z Hadesu, łajdaczy się na Ziemi i trwoni obole (w tym wydaniu: koniecznie kradzione, żeby było ciekawiej), aż w końcu wyda wszystko, złapie trypla i zaczyna kombinować, jak tu wrócić na stary dobry etat i udobruchać szefa, to mogłaby wyjść naprawdę ciekawa opowieść.

Tymczasem jest jak jest, więc z przykrością stwierdzam, że nie była to historia warta opowiedzenia, a tym bardziej – wysłuchania.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ja od siebie dorzucę “W Ruinie” – antologię-dodatek do którejś tam książki z Uniwersum Metro 2033.

Pozycja, jak przypuszczam, warta uwagi w kontekście Twoich zapatrywań, Smutny Filologu, ponieważ punktem zbornym wszystkich zamieszczonych weń opowiadań jest usytuowanie akcji w stronach dla autorów bliskich/powiązanych.

Jeden czy dwa teksty wymsknęły się poza Polskę, ale większość to nasza rodzima Ruina.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Proszę.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Roger that.

Niemniej, oderwane od wszelkiego kontekstu – np. jako fragment reprezentacyjny – wygląda to po prostu nieładnie.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Okej, widzę, że żartobliwa forma wyjustowania problemu nie chwyciła i trzeba będzie bezpośrednio. No cóż, ryzyko zawodowe.

Pisząc krótko i na temat: policz, Wickedzie, ile masz “się” w tym jednym zdaniu.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie czytałem, się nie złożyło, więc o treści się nie wypowiem, ale ośmielam się zwrócić uwagę na pewien problem, który rzucił mi się w oczy we fragmencie reprezentacyjnym, na który trafiłem, nudząc się zdeczka i plącząc się po portalu (jako ten smród, co plącze się po gaciach) i który to fragment spełnił się w swojej roli, nota bene, w sposób doskonale odwrotny od zamierzonego: nie przyciągnął mnie tu, ponieważ się nim zachwyciłem, a dlatego, że wydał mi się zrazu dziwny, zanadto ciągnący się i ciężki, a potem, po krótkim zastanowieniu się, zorientowałem się, że sprawa ma się jeszcze gorzej i całość się zwyczajnie wysypała, w związku z czym trzeba wziąć się w garść i interweniować; ratować kolegę, żeby nie musiał się potem wstydzić i żeby ludzie z niego nie śmiali się.^^

Wszystko tutaj – ściany, podłogi, sklepienia – stworzone jest z ognia. Cuchnie siarką. Mijamy wypełnione magmą doły, z których tryskają gejzery formujące się w setki demonów o szponiastych łapach i długich pyskach, z których wylewają się setki run zwijających się w węże wgryzające się w moje ręce i dłonie, z których wypełzają setki pająków układających się w zaklęcia i…

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No, i eleganio.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No, ładnie, ładnie, gratuluję, Pierożku.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Wiecie, poprzednią – czwartą albo piątą, sam już nie wiem – wersję niniejszego wpisu zacząłem jakoś tak: “Jeśli tym razem nie uda mi się dokończyć tego komentarza, to czniał, poddaję się – widać nie zasługujecie, żebym Wam odpisał.^^”

I wiecie co? Chyba faktycznie nie zasługujecie. ;)

 

Raz wyłączyła mi się przeglądarka, raz system uznał, że lepiej ode mnie wie, kiedy jest dobra pora na aktualizację i restart, raz ktoś coś źle kliknął, raz sam, debil, wyłączyłem sobie lapka w pół pracy, bo bogi dróg wezwali…

I nie, w tym wypadku próby pisania w edytorze też nie pomaga; dream team Cień i Burza – tudzież Peszek i Głupotka – takie zabezpieczenie potrafią obejść z palcem w… w miejscu, gdzie Cień płynnie przechodzi w Burzę.

Nie wiem, paranoja jakaś.

Tak czy inaczej nie mam siły odtwarzać mojego elaboratu w całości po raz kolejny, zwłaszcza że z jakiegoś powodu to widocznie nie może się udać, więc meritum – w przeciwieństwie do właśnie kończącego się wstępu – będzie krótkie i rzeczowe.

 

Zbiorczo dzięki wszystkim za wizytę, komentarze i bardzo się cieszę Waszą – ogólnie rzecz ujmując – czytelniczą satysfakcją.

 

Mniej zbiorczo:

W konkursie zasłużone wyróżnienie, nad TAKiem wciąż się zastanawiam.

A wiesz Pan, Panie Maras Szanowny, że dopiero tym zdaniem uświadomiłeś mi, że ktoś – raz jeszcze bardzo dziękuję, Irko – życzył oddać diabłu, co niekoniecznie diabelskie?

Taki jestem ogarnięty.

Jedna noga na podium jest o wiele bardziej satysfakcjonująca niż dwie nogi poza, więc rad jestem i szczęśliwy, że chociaż na tyle udało mi się oderwać od ziemi. Niestety muszę się nie zgodzić z twierdzeniem, iż nie widać w tym opowiadaniu pośpiechu i niedopracowania, co Thargone – choć chyba nieświadomie – był uprzejmy bardzo ładnie wypunktować.

Harmonijka znaczy.

Nie, Mistrzu Muminie, ten tekst nie bazuje na żadnej znanej mi legendzie, więc harmonijka od początku do końca jest moim pomysłem. I moim błędem, wynikłym najprawdopodobniej z umiłowania i tęsknoty za czasami, gdy mój nieodżałowanej pamięci dziadek grywał czasem albo na harmonijce ustnej, albo na akordeonie.

Coś mi się kojarzyło, że to instrument o wiele starszy, więc pasujący do mojej historii i do czasów, w których ją osadziłem. Pomyliłem się jednak, i to grubo. Jest jakaś prastara wersja harmonijki, znana jako sheng, ale w żadnym sensie nie ratuje ona tutaj sytuacji. 

Co więcej, ta harmonijka okazała się błędem nie tylko sama w sobie, ale również jako kontekst dla historii. Nie ona to bowiem, a wspomniane gdzieś tam mimochodem nazwisko jest – a raczej powinno być – elementem kotwiczącym opowieść w pewnej epoce. I nie jest to epoka harmonijek ustnych.

Mea culpa, mea cupla, mea maxima cupla.

 

Kam, dzięki, kropkę wstawiam radośnie.

 

Fifi,

z Tobą chętnie bym nieco przepolemizował temat niedostatecznej ilości fantastyki w fantastyce, gdyby to miało jakikolwiek sens. Stety-niestety ja tego sensu nie dostrzegam, bo wszystko rozbija się o indywidualne gusta, które mogę tylko uszanować, nawet jeśli sam uważam inaczej. A uważam, że dana historia albo jest fantasy, albo nie, i że nie ma tu miejsca na nic pomiędzy zerem a jedynką. Jasne, można gdybać o pewnych niedopowiedzeniach, o czytelnika odbiorze własnym, kiedy pojawiają się elementy z pogranicza, które można interpretować różnie – w poprzek i podłużnie. W tym opowiadaniu nie ma jednak na żadne domniemywania, domysły, przypuszczenia, interpretacje i nadinterpretacje – motyw fantastyczny jest tu widoczny jak na dłoni, więc opowiadanie jest fantasy, po prostu. Nie trochę, nie trochę za mało, nie trochę za późno – jest fantastyka i koniec.

Oczywiście w pełnym zrozumieniu godzę się z faktem, iż jest tej fantastyki za mało “w trakcie”, by opowieść mogła zaspokoić Twoje prywatne oczekiwania i apetyty, i że przełożyło się to na ostateczną ocenę oraz werdykt.

 

No, już prawie się udało, więc nie ryzykuję i nie przeciągam dłużej. Jeszcze raz przepraszam – bo cały wstęp, nie wiem, czy wiecie?, był faktycznymi (choć miernymi, true), przeprosinami – dziękuję, kłaniam się pięknie i polecam na przyszłość osobę mą skromną.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Gratulacje, Tsole. Gratki reszta. Brawa dla oldboyów za sprawną organizację zabawy.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Grubo, Panie. Grubo. Graty z Loftu.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ej, fajnie! Zaczynam się nieśmiało podkochiwać w tej nowej Loży. Świetna robota, ludzie. To znaczy nie wypowiem się może o pozostałych opowiadaniach, bo nie wszystkie czytałem, ale jeśli chodzi o mój tekst, to osobiście sam bym sobie piórka za niego nie dał, więc werdykt – choć może niekoniecznie cieszy – to jednak jest w pełni satysfakcjonujący. Ot, paradoks.

Co oczywiście nie znaczy też, że nie jestem wdzięczny i za nominację, i za TAKi. Irko, Reg – kłaniam się tak pięknie, jak tylko tak brzydka jak ja istota kłaniać się potrafi.

 

No i oczywiście serdeczne gratulacje dla wyróżnionych.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

A ja, pozwolisz, będę jednak odbierał to jako czepianie się trochę na siłę, bo nie patatajam tu na Twoim koniku.

Komentarzy mam tu już trochę, a przy tym jak na razie tylko jedna osoba – Historyczka gębą tak pełną, że aż podziw i zazdro – zwróciła uwagę na rzekomy brak uniwersalności (z którym ja się osobiście nie zgadzam: “ta czy inna wojna” w moim odczuciu jest bardziej uniwersalne niż “wojna” – która aż prosi się o dopowiedzenie, konkrety – i w żadnym sensie nie mniej uniwersalna niż “jakaś wojna”, bo niby dlaczego?) i, ogólnie, realia historyczne.

Inna rzecz, że wszystko tutaj naprawdę można sobie całkiem nieźle dopowiedzieć, jeśli komuś zechce się pogłówkować.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Oho, widzę, że zrobiło się tu ciekawie. Będzie rozstawianie po kątach zaraz. Ale to zaraz zaraz, póki co – chronologia.

 

oidrin

Dziękuję za wizytę i cieszę się niezmiernie, a nawet dumę lekką z tego odczuwam tytułu, iż opowiadanie Cię urzekło i zgrało się z Twoją wyobraźnią, tworząc ładny, klimatyczny opis. Kłaniam się pięknie. A jeśli lubisz fajne diabły, to poszperaj trochę u Joseheim. Warto.

 

Czarny Tomie, Czwartkowy, Poławiaczu Pereł. Tobie dziękuję za konkurs, komentarz, wizytę, przeczytanie i docenienie (w dowolnej kolejności).

Prawdę mówiąc, autorskim zamysłem – zarówno jeśli chodzi o dyżur, jak i motyw przewodni, kwintesencję tej opowieści – było jednak ukazanie bardziej tej mistycznej strony życia Pustelnika; jego “przyjaźni” z Diabłem i służby – dyżuru – którą pełnił przez większość życia, ratując straceńców pochowanych w nieświętej ziemi, a proces miał tak naprawdę tylko dopowiadać tę historię. Szkoda i nie szkoda, że akcent padł jednak na proces jako motyw przewodni. Szkoda, bo dla mnie osobiście ta historia – faktycznie w jakiś sposób smutna, romantyczna i melancholijna, jak prawdziwe górskie opowieści snute wieczorami przy ognisku – wydaje się być znacznie bardziej ciekawa jako całość, niż jako tło dla przegadywanek mędrca i idioty, i tak chciałem ją właśnie opowiedzieć. Nie szkoda natomiast, ponieważ efekt, takie jednak “pół na pół” (albo przynajmniej “prawie pół na pół” – przynajmniej w to chce wierzyć ;) jeśli chodzi o wyważenie opowieści, jak się okazuje, też fajnie koreluje z gustami i wyobraźnią czytelników. Ergo – robi robotę. Mogę więc chyba uznać, że proces jako taki jest po prostu wartością dodaną dla całej historii, a nie jej przeinaczeniem.

Mam nadzieję, że mimo wszystko ta moja autorska interpretacja nie zaburzy Ci odbioru opowiadania.

 

Reg. Jakiej innej jeszcze miary trzeba, by ocenić boskość naszej Bogini, niż prosty fakt, że nawet dla Diabła dobre znajdzie słowo, z serca takiego polubi, a jak przyjdzie co do czego, to kto wie, może i pogłaska po kosmatej główce?^^

Błędy – bo to są błędy – poprawiam w trymiga i bardzo dziękuję za wizytę i komentarz. Rad jestem, widząc Cię usatysfakcjonowaną z lektury (oraz, ma się rozumieć, że nie widzę listy własnych wpadek długiej jak sznur szubieniczny).

 

Grv, Drako,

Jeśli chodzi o rękę Gravel w tym tekście, to co rzekła, rzekła prawdziwie. Może więc trzeba by rozważyć inną opcję, wręcz antytezę Twojego założenia? Może to nie w moim tekście dostrzegasz rękę Grv, tylko w opowiadaniach Grv dostrzegasz moją?^^

Tak szczerze jednak – ale wciąż z przymrórzeniem oka – to, na ile mi wiadomo, jestem jednak dosyć uniwersalny, jeśli chodzi o stylistykę. Cieniu wodę leję, naród pływać chodzi – wiadomo. Niemniej nie czuję się zamknięty w żadnej konkretnej szufladzie.

Tak więc, jeśli faktycznie ewoluuję, to może nie w jednym dobrym kierunku, a we wszystkie możliwe strony naraz?

Natomiast z tą konsekwencją, to mnie zaciekawiłaś. Rozwiniesz?

 

Brakło mi tu lepiej zarysowanego kontekstu – piszesz “ta czy inna wojna”, a nie dajesz żadnych konkretów – w takim przypadku może lepiej nie dawać określeń (a zwłaszcza zaimka wskazującego), bo samo “wojna” czy “jakaś wojna” lepiej pasowałaby do zawieszenia w czasie i nieokreśloności realiów?

Ależ tekst wcale nie jest nieokreślony czasowo, jest zakotwiczony w pewnym konkretnym okresie – okresie, kiedy na granicach Rzeczpospolitej raczej nie szło się nudzić – tylko trzeba poszukać.^^ Generalnie jednak kotwiczyłem to opowiadanie na czuja, żeby mi mniej więcej pasowało wszystko do wszystkiego, ale nie skupiałem się na tym jakoś szczególnie, bo to akurat – w moim odczuciu – najmniej istotna kwestia. W końcu starałem się napisać baśń (czy coś koło tego), a nie powieść historyczną.

Dzięki za wizytę i komentarz.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Graty z niezamieszkanego już teraz pokoju, Jose.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Bogowie, jak ja lubię tę kwestię:

Dziękuję gratulującym i gratuluję dziękującym. ;)

 

Generalnie, to w szoku sobie siedzę i wstać jakoś nie umiem. Opowiadanie napisałem pod wpływem impulsu, cały czas słysząc  “ostatni dzwonek” i mając przed oczyma słowa Bailauta w wiadomym wątku: “Odwdzięczasz się tym, że jesteś z nami na portalu i w przyszłości, kolejnymi świetnymi tekstami”.

Prawdę rzeknę, gdy rzeknę, iż nie liczyłem absolutnie na nic (no, może na bibliotekę ;), pisząc to opowiadanie, ale jeśli wedle Czwartkowych udało mi się machnąć tekst co najmniej oscylujący w okolicach “świetnego” – a tak chyba mogę odczytać to wyróżnienie, biorąc pod uwagę mnogość opowiadań w konkursie i stojące za nimi zacne nicki, które jednak zostały ciut z tyłu – to cieszę się o tyle bardziej, niż mam to w zwyczaju, że moje “dziękuję” dla Was wszystkich, wybrzmiewa głośniej i czyściej, niż myślałem, że wybrzmieć może (przynajmniej w tym konkretnym przypadku).

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

A jeszcze wczoraj zastanawiałem się, czy czegoś nie napisać jednak na ten konkurs…

 

Graty z materaca.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Spóźnione, ale szczere:

Wszyscy: dzięki. Bardzo się cieszę, że Wam się podobało, że tekst skłania do refleksji, że wynosicie z tego opowiadania coś więcej, niż “fajne czytadło”. Biorąc pod uwagę tempo i trochę jednak prowizorkę przy pisaniu, każda taka opinia cieszy podwójnie.

 

Uwag, że tak powiem, personalnych, to mam niewiele.

 

STN – cała historia, od początku do końca, jest moim pomysłem (choć oczywiście nie twierdzę, że jest oryginalna) czy raczej tym, co z tego mojego pomysłu zdołałem upchać w limicie. Niemniej, jeśli faktycznie udało mi się wbić w klimat górskich legend, to tylko lepiej.

 

Asylum – nie wiem, kogo warto się bać. Czasem wydaje mi się, że ludzie są o wiele gorsi od diabłów, a czasem… że to diabły nie dorastają nam do pięt. :)

 

Wilku – tak, wiem, że motyw dyżuru jest tu co najmniej dyskusyjny, ale uznałem, że jednak dostatecznie czytelny, by wpasować się z tekstem w konkurs. Czy słusznie – ocenią Czwartkowi.

 

Dzięki wielkie raz jeszcze.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

To jak kolega, to może Żulczyk? Ale tytuł, to nie wiem. Tyle, że nie Zmorojewo.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Takie i ja mam skojarzenie.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nowa Fantastyka