
komentarze: 9, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 6
komentarze: 9, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 6
W porządku. Po prostu człowiek może się pogubić, gdy zbiera pozytywne opinie odnośnie warsztatu za jedno opowiadanie, a za drugie, cóż... Wręcz przeciwnie. Taka Karma.
W którym momencie mam przynajmniej dwóch mężczyzn? W momencie, gdy bohater przeczesuje swoje włosy? Skoro do tej pory wspomniałem jedynie o Heriaghu i dokonywanych przez niego czynnościach, a postać Estensa pojawia się ( wchodzi do pomieszczenia, w którym dzieje się akcja ) dopiero pod koniec akapitu, to oczywiste, że wspominając o "mężczyźnie" na długo przed choćby zająknięciem się o Estensie, mam na myśli właśnie Heriagha... Te drzwi, te poprzedniczki. Poprzedniczki w tym sensie, że wcześniej wspomniałem o innych drzwiach. "Przylgnąć" zastosowałem jako synonim "przycisnąć". Widocznie niesłusznie, dzięki, ale ogólny sens zdania na pewno nie powinien stanowić zagadki.
Wiem, że niektóre sformułowania były niedopracowane, jestem wdzięczny za ich wytknięcie. Ale to już drugi komentarz, gdzie przewagę treści stanowią wyrzuty co najmniej nieuzasadnione. Nieuważne czytanie? Przyzwyczajenie do pewnych schematów, które nie znajdują tutaj zastosowania? W myśl zasady "Kto milczy, ten się zgadza" odpieram owe zarzuty, bo nikt tego za mnie raczej nie zrobi. Choć powiem szczerze, że jestem już odrobinę zmęczony. Cheers.
Hmm... Może istotnie należałoby dać Kolosowi odrobinę więcej szans na zaprezentowanie się? Być może Istota Pierwotnego Strachu nie powiedziała ostatniego słowa, pragnąc podzielić się nim z mieszkańcami innych zakątków Świata? Pomyślę nad tym, podobnie jak czarodzieje z Asferiji. Dzięki za opinie.
Co do "zmiętoszonej" narzuty, masz trochę racji. Ale:
Ad 1. Gdy bijesz na alarm, walisz w bęben ile wlezie, hm? Heriagh śpi, czuje wstrząs, głuchy odgłos. Jako żołnierz kojarzy go sobie z bębnem i sygnałem alarmowym. Więc zastanawia się: po co uderzać tylko raz? Tuż po gwałtownym wyrwaniu ze świata sennych marzeń nie myśli się zbyt trzeźwo...
Ad 3. Na zewnątrz lampy płomień tańczyć raczej nie może. A drewno tak, jest łatwopalne, stąd solidna lampa, a nie świeca, ani tym bardziej kandelabr. To forteca, nie królewski pałac...
Ad 4. Terminu "lewiatan" użyłem dla podkreślenia rozmiaru kolosa. Lewiatan - gigant, olbrzym. Jeśli się pomyliłem, przepraszam.
Ad 5. Poważnie. To przecież fantastyka, nie?
Kajać się nie będę, bo nie o to tutaj chodzi. Być może w przyszłości dopracuję "Kolosa", faktycznie mogłem przy nim więcej posiedzieć i trochę go dopieścić, zamiast wstawiać półprodukt, z którego skądinąd byłem zadowolony. Próżność Autora. Ot, Pierwotna Siła jawi się światu i patrząc na niego swoim wszechwidzącym okiem pyta: "czemu - po co to wszystko". Cała opowiastka ubrana w kostium dark fantasy plus odrobina magii, to co lubię. No nic, może komuś innemu się spodoba.
Ach, z jednym tylko się nie zgodzę. Ja nie fałszuję. Ja używam swoich instrumentów.
Proponuję podczas edycji wykasować tekst i wkleić całość jeszcze raz. Głupia maszyna po prostu zlekceważyła akapity, dialogi, słowem, wszystko co było można i wlepiła misternie konstruowane w wordzie opowiadanie jako stały blok tekstu. Powinno pomóc.
Czyta się trochę jak twórczość zupełnego debiutanta. Z ciekawości zajrzałem na profil Autora, a tam Whoa! Trochę tego jest. Chyba miałeś gorszy dzień jak to pisałeś... Opowiadanie wygląda na niedopracowane, napisane zbyt szybko i wrzucone na serwis bez większych modyfikacji. Nieco toporny styl, chociaż nie przeszkadza w odbiorze tak bardzo. Największą wadą jest jego krótkość oraz brak ciekawszej, wypełniającej całość treści. Przydałby się opis leżącego w gruzach Waszyngtonu, kilka słów więcej o samych maszynach. Na razie wygląda to trochę jak przeróbka czwartej części "Terminatora", zwłaszcza, jeśli chodzi o bohatera. Tego typu wstawki zmyłyby nieprzyjemne wrażenie wtórności i dodały tekstowi odpowiedniej atmosfery. Ale to tylko moje zdanie.
A mnie to nie usypia. Tylko hipnotyzuje, na swój sposób. Niestety nie potrafię czytać starannie tekstów na ekranie, musiałbym wydrukować to opowiadanie, żeby je w pełni docenić. Strasznie mi się podoba zabieg ze słowami napisanymi dużą literą. Mężczyzna, Mieszkańcy, Portal, Wzgórze, Przechodnie, dodaje to specyficznej atmosfery, nawet, gdy nic się za tym właściwie nie kryje. Takie teksty najlepiej czytać fragmentami. Gdy pożera się je w całości, można dostać niestrawności. Co innego, gdy próbuje się je po kawałku, ot, żeby "posmakować" sobie słowa.
Dialogi chyba poprawione, bo nic mi szczególnie nie przeszkadzało. Zdarza się trochę powtórzeń, a to koń, a to buty zbyt blisko siebie, pupy i tym podobne... Plus kilka innych niedociągnięć, bez szkody dla przyjemności z czytania. Jedna uwaga: proponowałbym, żeby myśli bohatera formułować w cudzysłowiu, obecnie trochę to zbija z tropu ( formułowane są po myślniku, jak w dialogu ) oraz w zdaniach takich jak: "... spojrzał w doł z krawędzi dachu - zdaje się karczmy - i zamarł...", zamiast myślników używać przecinków ( ..spojrzał w dół z krawędzi dachu, zdaje się karczmy, i zamarł... ) Wygląda to lepiej. A tak poza tym? Strasznie przyjemnie się czyta. Może dlatego, że sam lubię pisać w takich klimatach, no i wątek karczmy... To zawsze będzie u mnie mile widziane, ciekawe dlaczego ;) Dobry styl, opisy i słownictwo jak ulał pasują do lekko humorystycznej konwencji, po prostu fajnie. I tyle. Będę Cię miał na oku, magistrancie.
Dzięki za rzeczową, choć nieco... oszczędną opinię. Nie, nie wzorowałem się na żadnym z powyższych opowiadań, ot pomysł z mojej własnej głowy. Ewentualna zbieżność wątków zupełnie przypadkowa. Fajnie byłoby, gdyby ktoś jeszcze wpadł i podzielił się wrażeniami... Także nie wstydzić się!