komentarze: 13, w dziale opowiadań: 12, opowiadania: 9
komentarze: 13, w dziale opowiadań: 12, opowiadania: 9
Bardzo mi się podoba. Od pierwszej uwagi o tym, jak baletnica wydaje się szczególnie patrzeć na bohatera, poczułem dreszcz i wiedziałem, że to nie będzie udana randka. A potem świetne stopniowanie napięcia, przypadki coraz groźniejsze, przy boilerze miałem już poczucie, że jak Agnieszka nie zrozumie ostrzeżenia, może się to skończyć bardziej trwałymi obrażeniami. Niby nic strasznego się nie wydarzyło, ale groza brzmi w narastaniu skali i potencjale, który jeszcze tam tkwił. Nie wykluczam, że ciekawie by zadziałało, gdyby to jednak nie był pierwszy przejaw zazdrości baletnicy i Tomasz miał historię relacji, które kończyły się po odwiedzinach w jego mieszkaniu – co pewnie tym bardziej tłumaczyłoby jego podenerwowanie :)
Dziękuję! Poprawiłem ten początek, skoro zgrzyta.
obecnie rodzice też pracują i też zostają z nimi nianie
Myślę, że trochę o tym ten tekst tak naprawdę jest, o poczuciu samotności Michałka. Fakt, że niania jest tu robotem, nie jest kluczowy, choć w moim poczuciu zwiększa dyskomfort wywołany tą sytuacją – tak naprawdę małe dziecko zostaje na cały dzień samo w domu, bez żywego człowieka. Jasne, zdarza się i dziś – i jest równie smutne.
Trochę martwi mnie aspekt „produkcji seryjnej” – nianie są lepsze i gorsze, robonianie oprócz jakiegoś zróżnicowania funkcji między modelami będą (jeśli powstaną) masowo produkowane z tymi samymi deficytami i sprzedawane jako zawsze dostępne, bez urlopu, bez umawiania się. Ale to już refleksja na boku, szort nie był o tym :)
Można mieć nadzieję, że to nienejst codzienność Michałka – jednak z ojcem w chowanego się bawił, jednak mama mu kołysanki śpiewała. Ale w gorszym wariancie ścieżki są pewnie dwie. Albo nie znajdzie dla dzieci czasu, albo odbije aż za bardzo w drugą stronę i będzie nadopiekuńczy. Zadałbym sobie jeszcze pytanie, czy będzie chciał mieć relację ze swoimi rodzicami jako dorosły…
Wstrząsające – choć niestety, już się wydarza. Nieźle oddany język, jakim mówią czatboty oparte na LLM – podkreślanie rzekomego zrozumienia dla stworzenia wrażenia ciągłości rozmowy, język analityczny, pokazujący różne perspektywy bez wartościowania (które czasem jest jednak potrzebne), i ze skłonnością do walidacji większości poglądów użytkownika. Sam mam coś podobnego w zanadrzu, choć w nie aż tak przygnębiającym temacie – być może wkrótce się podzielę. Kopiowanie języka botów było niezłą zabawą :)
Nie wiem czy przeskok od rzucenia pracy do samobójstwa nie jest zbyt gwałtownym następstwem jeśli chodzi o stan bohaterki, mam poczucie, że prawdopodobnie bezpośrednio po decyzji o rzuceniu pracy odczuła by jednak cień nadziei na poprawę stanu i rozważania o krokach ostatecznych zajęły by trochę czasu – ale jestem w stanie przyjąć taki skrót myślowy w opowiadaniu.
Dziękuję, cieszę się, że się podoba. Albo budzi emocje, które miało budzić, bo nie wiem czy „podoba” to w tym przypadku najtrafniejsze określenie.
@Bolly, dzięki za wskazówki, zawsze w dialogach gdzieś jeszcze mi umkną technikalia zapisu.
I co z tego, że jest tyle udogodnień technicznych, co z tego, że przemieszczamy się szybciej, pracują za nas maszyny, jak podsumowując – w dziwny sposób czas zaczął się kurczyć.
Problemem bardzo często nie jest natura udogodnień, a to komu naprawdę służą, i czy czas uwolniony na różnego rodzaju automatyzacjach, pracy zdalnej, krótszych dojazdach, pozostaje faktycznie nasz, czy spędzamy go pracując jeszcze dłużej albo dostarczając danych Panom Algorytmu. Wiele da się o tym jeszcze napisać, fajnie chociaż, że ten problem jest coraz powszechniej dostrzegany.
Uśmiechnąłem się szeroko. Obym nigdy nie musiał stawać przed podobnym jury! Mam dziwne wrażenie, że w tym konkursie bardzo niedobrze jest przegrać… :)
Aż chcę się dowiedzieć, który to sezon, ale wiem już, że to jeden z tych seriali, które potrwały o co najmniej kilka sezonów za długo :) Świetnie oddany poziom absurdu, który zdarza się w wielosezonowych opowieściach telewizyjnych, gdy ciągle trzeba podbijać stawkę i dodać nowy poziom dramatyzmu. Czytałem z bananem na twarzy :)
Bardzo mi się podobało! Zrobiłbym z Tymka sześciolatka, mam wrażenie, że myśli jak jednak już troszkę bardziej dojrzałe dziecko (i zna już pacierze, w liczbie mnogiej). Emocje wiarygodnie oddane, czułem zarówno niepokój i późniejszy strach, jak i niechęć do dziadka i instynktowne szukanie otuchy w babci.
Jest dynamicznie, czuć podniecenia bohatera w sytuacji łowów. Szkoda burbaka… Dewitalizator strzałowy mnie urzekł, pachnie Lemem :)
Astrakion wcisnął przycisk odrzutu i świat zawirował mu przed oczyma, gdy siodło wystrzeliło nim wprzód na kilka metrów
…siodło wystrzeliło go w przód… (wprzód pisane łącznie to „najpierw”).
„Wciąż mam to w sobie”, pomyślał z ulgą.
Coś mi tu zgrzyta, może „Wciąż mam to coś”?
Świetny szort. Umiejętnie buduje klimat i poczucie, że z jednej strony bohater już się do zjawiska trochę przyzwyczaił, ale z drugiej wciąż wie, że coś jest bardzo nie tak i chciałby móc o kimś z tym porozmawiać. Czuję osamotnienie bohatera i wyobrażam sobie jak to będzie wpływać na relacje z ludźmi – mieć sekret, w który nikt Ci nie uwierzy, a który, choć na oko niegroźny, jest praktycznie nieustannym elementem życia.
Wojtek usiadł za biurkiem w swoim gabinecie… → Czy zaimek jest konieczny?
W tym przypadku nie wydaje mi się nadmiarowy. To pewne podkreślenie dynamiki – są w jego gabinecie, to on zaprasza ją, by usiadła, ale jednak Agnieszka nie daje się wtłoczyć w rolę petentki.
Przecież to zajmie miesiące. – Agnieszka przerwała na moment, żeby wziąć oddech – Wiesz co… → Przecież to zajmie miesiące… – Agnieszka przerwała na moment, żeby wziąć oddech – …wiesz co…
Tu się nie zgodzę, zdanie po oddechu nie jest dokończeniem pierwszego.
Dziękuję Wam bardzo za uwagi, przepraszam, że chwilę zajęło, nim znalazłem czas się do nich odnieść. @Regulatorzy – oprócz wymienionych wyżej przypadków naniosłem poprawki, dzięki za czujne oko!
Widzę, że wrażenie niedokończenia powtarza się w uwagach – na tym etapie już z tym wiele nie zrobię, minął ponad rok od napisania tego opowiadania i chyba nie mam serca aż tak się angażować, by mocno je przerabiać, ale to na pewno cenna lekcja na przyszłość. Cieszę się, że przynajmniej z częścią czytelników tekst rezonuje i wzbudza ciekawość :)
Dziękuję Wam bardzo! Zastosowałem się do zdecydowanej większości uwag – poniżej odnoszę się do tych, w przypadku których nie do końca się zgadzam. Bardzo dziękuję za staranną lekturę i dużą liczbę wskazówek! I cieszę się z miłych słów.
Dodałabym po samodzielną.
Ale co byś dodała? :)
Tu rozdzieliłaś podmiot i orzeczenie między zdania, scal proszę. Dotyczy to wszystkich pracowników. W jednym zdaniu musi być osoba i to co robi/co się z nią dzieje.
To zamierzone, miało odzwierciedlić pewien proces, w którym najpierw Agnieszka skupiała uwagę na osobie, a potem niejako w osobnej myśli analizowała jej stan. Na własne ryzyko zostawiam to w tej formie.
Masz skłonność do bliskich powtórzeń. Wiadomo, że w dialogu więcej wolno, bo bohater może mówić brzydko, ale warto rzucić okiem.
Większość usunąłem, zostawiłem dwa, które były zabiegiem erystycznym (te z uspokajaniem i rezygnacją).
Troszkę agnieszkocentryczne, oni też robili nadgodziny.
Cała narracja jest zamierzenie agnieszkocentryczna – trzecioosobowa, ale ma być widać, że narrator towarzyszy Agnieszce i przedstawia jej perspektywę (ale dzięki trzecioosobowej narracji może czasem zwrócić uwagę na rzeczy, których ona nie zauważa).
Uzupełnimy go o nowe fotki jak wrócimy z Kijowa!
Kiedy wrócimy.
To zamierzone, to kwestia dialogowa, i trochę charakteryzuje Natalię i jej zdecydowanie luźniejszy styl wypowiedzi
Na końcu znowu Wojtek dialoguje z Wojtkiem.
Nie, ostatnia wypowiedź cała jest Agnieszki. Dodałem w niej małe didaskalia, żeby to było jaśniejsze.
@Bruce, dopisałem kilka akapitów domknięcia na końcu. Początkowo moim zamierzeniem było zostawić bohaterkę w stanie wzburzenia i niepewności, ale chyba faktycznie niewystarczająco to wybrzmiało.
Cześć wszystkim! Po ponad dwóch latach odkąd zacząłem pisać, pora skonfrontować to z szerszą widownią. Piszę (jak na razie) głównie SF w bliskiej przyszłości, jedno moje opowiadanie ma się końcem roku ukazać w “Przestrzeniach między światami”, a tu na razie wrzucam jeden ze starszych tekstów, i może odważę się wkrótce podzielić kolejnymi :) Mam nadzieję na konstruktywną krytykę.