
komentarze: 5061, w dziale opowiadań: 3128, opowiadania: 934
komentarze: 5061, w dziale opowiadań: 3128, opowiadania: 934
Witaj, krarze85! Zacznę od życzń urodziniwych: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Zamiast tutaj komentować jakieś stare teksty, powinieneś imprezować ;).
Dzięki za lekturę i opinię. Cieszę się, że zwóciłeś uwagę na te kilka rzeczy, które pobrzmiewają w tekście i doceniasz pewne zabiegi, które musiały zostać wykonane, aby tekst i Albert wybrzmieli należycie. Faktycznie fircyk z Post Mortem był trochę takim lustrem, które miało uwypuklić cehcy Alberta, a i wydźwięk tekstu, mimo że uderza w tony horrorowate i poważne, rzeczywiście miewa nuty tragikomiczne. Z zarzutem obyczajówki nie będę dyskutował, to po prostu skandal! Być może wiadomo Ci, że nie lubię obyczajówek, więc jeśli jakoś tak obyczajowo wyszło w powyższym tekście, to niestety muszę wykupić ten numer NF od czytelniików i spalić oraz usunąć wszelkie cyfrowe kopie tego opowiadania, w tym także tutaj.
A tak poważnie, to dzięki za miłe słowa, fajnie, że historia wciągnęła i tekst oceniasz gólnie pozytwynie. No i raz jeszcze zdrowia i pomyślności.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Graty i tutaj, Masterze-of-orionie, podbiję wątek. Od jakiegoś czasu czaję się na zakup i lekturę.
Po przeczytaniu spalić monitor.
I tutaj pogratuluję, Meksico.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Znasz moje zdanie o opowiastkach o zwierzątkach w NF, Zanaisie ;), ale pogratulować wypada.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Nie było okazji, więc graty Adamie_c4!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Miło zajrzeć na stare śmieci i zobaczyć zapaloną gwiazdkę, przy starym, zapomnianym tekście, Reg :). Raz jeszcze dzięki za wizytę!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Reg!
Dzięki za niespodziewaną wizytę w archiwum :). Fajnie, że dobrze się czytało i rzeczywiście lepiej o nic nie pytać, bo WTZ czuwa!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Zeppelinie!
Jestem wielkim fanem Ubika, więc tutaj się nie dogadamy ;)
Szkoda, że zakończenie troszkę zawiodło, ale cóż mogę rzec? Czy to rzeczywiście najprostsze rozwiązanie? Hmm. Zależy jak na to spojrzeć. Nie planowałem tekstu o wale z holozmarłymi, tylko bardziej kameralna historię.
Witaj, GalicyjskiZakapiorze!
Świetny tekst, w którym połowa jest przegadana i niewiele się dzieje, to niezły paradoks, muszę przyznać. Dzięki za opinię i cieszę się, że mimo wszystko opowiadanie pozostanie w pamięci :)
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Zeppelin!
Mam nadzieję, że końcówka opowiadania nie rozczarowała. Dziękuję za odwiedziny i obszerny komentarz. Przyznam szczerze, że o „Ubiku” podczas pisania tego opowiadania nie myślałem, ale jest to jedna z moich najulubieńszych powieści, więc na pewno w podświadomości może siedzieć.
Fajnie, że opowiadanie i styl przypadły Ci do gustu. Za zgłoszone uwagi i poprawki dzięki wielkie.
Co do wieku… Jestem stary, pamiętam, jak kiedyś mocno walnęło w okolicy, potem nazwali to Wielkim Wybuchem ;). Na stronie sporo moich tekstów zostało zredukowanych do pierwszego akapitu, pozostawiłem je tylko dla cennych komentarzy. Powieści nie mam, dopiero „się pisze”. Ale moje publikacje dotychczasowe można znaleźć na stronie, do której prowadzi kafelek przy profilu (najłatwiej go znaleźć na profilu lub przy profilu na liście użytkowników) albo na portalu LubimyCzytać pod moim nazwiskiem. Bardzo mi miło, że zaciekawiły Cię inne moje teksty, dzięki wielkie i pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, pnzrdiv.117.
Niestety, nie kojarzę i nie grałem. Pozdro.
Witaj, Piotrze_jbk!
Dzięki za wizytę. Miło mi, że uznajesz tekst za dobry. HoMM jest również moją grą wszech czasów, od dawna nie gram zbyt często, jak już, to ewentualnie w FIFĘ z potomkami, ale jeśli jest gra, w którą łupałem kiedyś non stop to właśnie HoMM (najlepiej III lub IV). Na drugim miejscu było pewnie właśnie Baldurs Gate. Pozdrawiam.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, pnzrdiv.117!
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Co do zapisu myśli, redakcja NF postawiła na zapis kursywą tam, gdzie występuje wyraźne zaznaczenie, że bohater coś „pomyślał”, „uświadomił sobie” itp. Reszta to taka narracja trzecioosobowa z zaglądaniem w myśli Alberta niejako. wrzucając tekst tutaj starałem się zastosować ten sam manewr co NF, może nie wszystko wyłapałem.
Co do Twojego pytania o „zapanowanie nad duszami”, nie zabiorę na ten temat głosu, bo przyznaję, że taka interpretacja wydarzeń mnie zaskoczyła, ale, jak wiadomo, czytelnik ma prawo…
“Silent Hill 2” w sensie film czy gra, bo nie widziałem dwójki filmu (jest jakaś?), a grę znam oczywiście i kojarzę z czasów młodości, ale pewnie tylko pierwszą część. Nie grywałem za bardzo w takie gry, wolałem HoMM czy Baldurs Gate :). Ale teraz mnie nią zainteresowałeś, skoro jest tam podobny motyw.
Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, JolkaB!
Bardzo mi miło, że czytałaś w NF, a jeszcze milej, że zapamiętałaś. Dzięki wielkie za wizytę i komentarz oraz "wirtualnego" klika. Masz rację, to chyba taki raczej soft horror, może i ciepły, na pewno z akcentami niekoniecznie poważnymi.
Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Witaj, Marzanie!
Dziękuję za wizytę oraz komentarz. Cieszę się, że wrażenia po lekturze masz pozytywne. Z tymi pozornymi szczegółami trafiłeś w sedno. Taki był mój zamiar i cieszę się, że to wypaliło, Twoim zdaniem.
Pozdrawiam.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Witaj, Rybaku3!
Dziękuję za wizytę i lekturę oraz komentarz, Pełna zgoda, jak mogłem współżycie z pożyciem pomylić, sam nie wiem. Dzięki za zwrócenie uwagi. Fajnie, że się podobało i dziękuję również za klika. Pozdrawiam!
Reg, dobre wiesz, że zawsze jesteś niezwykle pomocna i niezastąpiona w łapankach i opiniach. Faktycznie pogubiłem się i cała nadzieja w redaktorkach :).
Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Bruce.
Nie jesteś jedyną osobą, która zwraca uwagę na wulgaryzmy. Oczywiście używam ich, żeby nadać wypowiedziom postaci więcej naturalności i prawdziwości, ale słusznie prawisz, jeśli można ostrzec czytelnika tagiem, to trzeba z tego korzystać.
Hej, GOCHAW!
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Cieszę się, że opowiadanie się podobało. Cieszy mnie również, że kibicowałaś Albertowi, o to przecież chodziło… ;) Pozdrawiam i dziękuję za kliczka.
Hej, Reg!
Dziękuję za odwiedziny, lekturę i komentarz. A także za finałowego kliczka :). Jak zwykle wyłapałaś i wskazałaś masę baboli, które autor przegapił, co przyznaję zawstydzony. Mam tylko nadzieję, że chociaż część z nich wyłapała też redakcja NF (niestety chyba nie tego jaśka), bo jak pisałem na wstępie, to nie jest ostateczna wersja, która poszła w NF. Przyznaję, że pogubiłem się w tych wersjach na laptopie i na skrzynce mailowej, bo jakoś tak szły dwie redakcje równolegle i ostatecznie poszła chyba ich kompilacja XD.
Poprawki naniesione, raz jeszcze za nie serdecznie dziękuję. Bardzo mi miło, że uznałaś lekturę za satysfakcjonującą.
Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Bruce!
Serdecznie dziękuję za odwiedziny, lekturę, komentarz i poprawki. Jak napisałem w przedmowie, to jedna z wersji tekstu, które się nieco pomieszały i jak widać, jest to wersja ze sporą liczbą literówek i innych babolków, które (mam nadzieję w większości) wyłapałaś, za co również dziękuję. Mam nadzieję, że po ich usunięciu lektura będzie przyjemniejsza dla kolejnych czytelników.
Powtórzenia w wypowiedziach postaci były najczęściej zamierzone. Co do wulgaryzmów masz oczywiście rację, już zaznaczyłem.
Bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu i jesteś zadowolona z lektury. Dziękuję za kliczka i pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Teraz załapałem, MichałBronisław, dzięki za wyjaśnienie i pozdrawiam!
Hej, Darconie!
[…] nie przekonuje mnie mentalność Twojego bohatera, która charakteryzuje człowieka obecnego, umiejscowionego w naszym społeczeństwie. Człowieka roszczeniowego, skupionego na sobie, którego świat powinien za każdym razem pytać o zdanie”.
Uważam, że nie ma czegoś takiego jak człowiek obcny itd. Tak jak nie ma jednego wzorca Polaka, katolika itd. Są natomiast odrębni, skomplikowani, oryginalni ludzie i każdy jest inny. Każda jednostka ma swój charakter, swoje wartości i zachowania, światopogląd, temperament itd.
Jak większa ilości zarodków, kilka osób powołanych do życia, zamiast jednej (co sam zresztą negujesz pod postacią ułomnego Alana, jako ryzykowne), trzymania ich oddzielnie i bez wzajemnej wiedzy, jeśli już miałeś taką wizję.
Mamy jeden statek, kilka zarodków, każdy jest właściwie „klonem” Verna Rossa. Nie pisałem o wielgachnym statku, na którym można by trzymać osobno i w niewiedzy całą załogę klonów. Poza tym jest w tekście kilka sugestii co do tego, kto był na pokładzie ważny, kto kogo uczłowieczał itd.
W końcu poczytałem o SI, które nie jest ułomne, i które ostatecznie wygrywa z człowiekiem. Ba, ma nawet dylemat czy tego człowieka usunąć. I to nie z litości, czy ochrony (poczętego) życia, ale korzyści dla samej siebie, jako elementu sprzyjającego własnemu rozwojowi.
Obawiam się, że największe zalety tekstu widzisz tam, gdzie nadinterpretujesz pewnie sprawy, Darconie, lub gdy widzisz rzeczy, których ja w tekście nie umieściłem. Ale skoro tekst ma żyć własnym życiem, nie mam oczywiście nic przeciwko temu.
Generalnie opowiadanie ma więcej plusów niż minusów i warte jest przeczytania.
Cieszy mnie to niezmiernie.
Serdecznie dziękuję, Darconie, za tak rozbudowany komentarz i bardzo interesujące uwagi oraz interpretacje. Również pozdrawiam.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Wielkie dzięki, Staruchu!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Przegapiłem. Gratuluję nowej Loży!
Ps. Trochę szkoda, że tylko 29 ważnych głosów. To nawet nie jest połowa głosów sprzed dwóch lat.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki, Asylum!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję w swoim imieniu (ale pewnie i pozostałych wymienionych autorów, którzy tu jeszcze nie zajrzeli).
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki! To jeszcze jedna wrzutka. Ukazał się właśnie grudniowy numer Magazynu Biały Kruk z opowiadaniami m.in. Silvy, Zanaisa i moim. Do ściągnięcia na stronie magazynu.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Ukazała się właśnie antologia "Zakamarki nocy" Wydawnictwa Gmork. Można ją za darmo ściągnąć na stronie wydawcy (gmork.pl).
Oprócz mojego opowiadania (było kiedyś na portalu) są tam także teksty innych portalowiczów, m.in. Zanaisa, Drakainy, Fanthomasa i SaryWinter (jeśli wszystkich dobrze kojarzę).
Po przeczytaniu spalić monitor.
Jeszcze dzisiaj (lada chwila) na stronie Wydawnictwa IX pojawi się e-book kolejnej antologii z serii "Ku gwiazdom. Antologia Polskiej Fantastyki Naukowej 2024". Do Nowego Roku dostępny będzie w mega promocji (jak za czipsy). A za chwilę (na początku stycznia) rusza też przedsprzedaż papierowego wydania w twardej i miękkiej oprawie. W tomie znalazły się opowiadania laureatów konkursu Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej (z portalu Gruszel, która wygrała ten konkurs, oraz ja z 3 miejsca), a także zaproszonych gości, m.in. portalowej Naz oraz Istvana Vizvary'ego, Tomasza Kołodziejczaka i Romualda Pawlaka.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję wszystkim!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Raz jeszcze dziękuję serdecznie!
MrB. Dzięki i nie mówię nie, ale trzeba dać chwilę odpocząć czytelnikom NF od Kolendy.
Dziękuję bardzo, Tranino, i Tobie również Ambush!
Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję, Anet!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję serdecznie, Reg!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję wszystkim!
PS. 1. Raczej wieczne zapomnienie, Outta XD
PS.2. Tak jest, Skryty, fuksem już drugi raz i oby nie ostatni :)
Po przeczytaniu spalić monitor.
Wielkie dzięki, panowie!
Czas ucieka, Outta, trzeba gonić!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Miłej lektury!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Ukazała się antologia "Sny Umarłych 2024" Wydawnictwa IX w miękkiej i twardej oprawie. Wśród autorów m.in. fmsduval, CountPrimagen, Zanais, Michał Pe, Edward Pitowski, Naz, Żongler i mr.maras. Jeśli kogoś powiązanego z portalem pominąłem to nieświadomie.
PS. Zdjęcie podwędziłem z profilu wydawnictwa/Snów Umarłych.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Pro forma też daję cynk o rezygnacji.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, MichaleBronisławie!
Dzięki za odwiedziny i wskazanie literówek. A także za miłe słowa. Bardzo mnie cieszy, że bawiłeś się świetnie i że tekst pozostaje w pamięci. Natomiast zastanowiło mnie stwierdzenie o wrażeniu, że sam pisałeś gdzieś podobne zdania. W sensie, że masz podobny styl? Pisałeś podobne opowiadanie? Nie wiem, jak rozumieć te słowa.
Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za lekturę i komentarz.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Witaj, Nova!
Dziękuję za wizytę, lekturę, komentarz i miłe słowa. Cieszę się, że opowiadanie się spodobało, a kres życia Alana zrekompensował jego trudny los :). Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Aetoh.
Dzięki za odwiedziny, uwagi i opinię. Fajnie, że lektura okazała się summa summarum przyjemna, a sfera science przyzwoita. O tępym diamencie powiedziano wiele; zdanie, które Cię zastopowało, bo nie padło zaraz potem, dla mnie wygląda ok. Chronologia jest zaburzona z kilku powodów i tak po prostu musi być w tym tekście zdaniem autora ;).
Fajnie, że moje opowiadanie jest Twoim pierwszym na portalu. Gwarantuję Ci, że znajdziesz tutaj mnóstwo dobrej lektury, na pewno sporo lepszych tekstów i miło spędzisz czas. Jeśli piszesz, na pewno wiele skorzystasz, spotkasz tu również sporo ciekawych i fajnych osób. Ja też bawiłem się tutaj dobrze i bardzo dużo nauczyłem, chociaż mam wrażenie, że szczęśliwie trafiłem na Złoty Wiek portalu, który już niestety dobiega (dobiegł?) końca. Ale może to tylko taka fala sinusoidalna i linia od jakiegoś czasu opadająca, niedługo pójdzie w górę? Kto wie? Pozdrawiam.
Po przeczytaniu spalić monitor.
W istocie. W pewnym momencie dochodzi się jednak do momentu, w którym próby zadowolenia wszystkich przestają rozwijać i trzeba po prostu “robić swoje”. Tak jak się umie najlepiej…
Dokładnie. Chociaż w sumie i ja, i Ty chyba nie pisaliśmy nigdy, żeby zadowolić wszystkich, tylko to, co sami lubimy ;)
Moje opowiadanie rzeczywiście ma zbliżoną długość, ale to zupełnie inny tekst i krytyka dotyczy innych kwestii. Stety niestety ;D
Ja tylko zwracam uwagę na fakt, że zawsze się znajdzie ktoś, kto coś by wywalił lub skrócił w każdym tekście (patrz punkt powyższy).
Trochę sabotaż misji ze strony Jane/Cate. No ale tak to się rozegrało.
Coś u niej od początku szwankowało z wypełnianiem poleceń. Może to był przejaw całkiem ludzkiej wolnej woli. Polecenie z Ziemi i nadrzędne dyrektywy też próbowała omijać.
Cóż, pozostaje mi życzyć kolejnych publikacji, Marasie, i ciekawym, co tam zaserwowałeś w Snach Umarłych! :)
Tobie również, CountPrimagenie. Mnie z kolei ciekawi Twoje danie zaserwowane w Snach Umarłych, ale już niedługo obaj zaspokoimy ciekawość :)
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hm, jako fanka retro (w tym miłośniczka Obcego i całkiem przeciętna fanka Lema, której zdarzyło się napisać o nim pracę naukową), czy jestem częścią serduszka facetem po czterdziestce? Wiedziałam…
Napisałem, że NAJWIĘKSZĄ frajdę mają faceci po 40. lubiący SF i cytowałem Cobolda. To nie wyklucza przecież BRAKU frajdy części facetów po 40. lubiących SF, ani mniejszej lub większej frajdy u innych grup czytelników itd. Co nie zmienia faktu, że jako „niefacetpo40” potwierdzasz w jakimś stopniu taką opinię :). A Staruch, Outta, Rybak, Cobold i paru innych znanych mi facetów po 40. lubiących SF, którym się opko podobało, też potwierdzają tę opinię poniekąd, ale patrząc z drugiej strony. Wiadomo, że to skrót myślowy, ale coś w tym chyba jest, jak zauważył Outta.
Dodam, że chyba nazbyt skupiłeś się na negatywnych słowach w moim komentarzu, kosztem tych pozytywnych. Zatem podkreślę, że takie też tam były. ;)
To był zdaje się jak do tej pory pierwszy, tak wyraźnie negatywny komentarz (chociaż wcześniej ktoś gdzieś nazwał cały dział prozy polskiej z tego numeru miałkim), w którym padły słowa typu pospolita, sztampa, schematy, klisze, autopilot itp. Poza tym pochwaliłaś, zdaje się, monotonię narracji :), nostalgię, minimalizm i coś jeszcze, ale w zasadzie podobała Ci się tylko jedna, krótka scena finałowa, która wywołała jakieś tam myśli, ale niestety "niekoniecznie twórcze" :). Tytuł też Ci się nie podobał :). Możemy zatem uznać, że odnosząc się tylko do krytycznych uwag, skupiłem się na sednie Twojego komentarza :). No i w rozwinięciu dostrzegam spowity mgiełką (a właściwie ukrywany pod niewinnym słowem „przedawnienie”) zarzut opisywania postaci kobiecej w jakiś jak rozumiem archaiczny sposób (pytanie, czy Twoim zdaniem to bardziej wynika z mojego wieku, czy płci?) i mogę się chyba cieszyć, że nie padło słowo dziaderski ;) . Rozumiem również, że gdybym poszedł w groteskę lub horror macierzyństwa, wtedy moje podejście do kobiecej postaci byłoby mniej „przedawnione”?
Wszystko to oczywiście nie znaczy, że oburzam się na Twoją opinię. Rozumiem, że nie tego oczekiwałaś i spotkało Cię jakieś rozczarowanie, ale pewnie takich rozczarowanych czytelników i czytelniczek znajdzie się jeszcze mnóstwo. Twierdzę tylko, że obraz tekstu, który wyłania się z Twojego komentarza, a jaki byłby dla Ciebie bardziej interesujący i wart lepszego zapamiętania, to zupełnie nie moje klimaty i rozmija się z tym, co chciałem napisać. Dlatego wspominam o zadowolonych 40-letnich miłośnikach SF, bo pewnie taka grupa rzeczywiście prędzej się odnajdzie w podobnych tematach i schematach, pospolitych kliszach i oldskulowym retro. I ma to zapewne jakieś logiczne wytłumaczenie.
Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
No i jak dla mnie gites :)
Po przeczytaniu spalić monitor.
Cześć ponownie, Żongler.
Oczywiście, znam zasadę śmierci autora, a tekst żyje swoim życiem. To, co autor miał na myśli, a czego czytelnik nie widzi, się nie liczy, a to, co czytelnik widzi, a czego autor nie miał na myśli, to wartość dodana.
Nie szedłem w stronę, w którą Ty byś poszła, bo zadowoliły mnie takie kwestie, jakie wymieniłem wcześniej, ale też nieśmiałe pytania o wersję człowieka 2.0 i kierunek, w jakim może iść cywilizacja wysoko rozwinięta itd. Decyzja o wyeliminowaniu czynnika ludzkiego jako przestarzałej wersji człowieka, która nie jest już reprezentatywna dla ludzkości, ale jako strata, błąd, bo jednak ludzka słabość to jakaś wartość, co odkrywa też i Cate. Albo to, że prawdopodobnie zapętlona wymazywaniem wspomnień Cate odgrywała ten scenariusz nie pierwszy raz podczas podróży i za każdym razem życie i człowieczeństwo okazywało się największą wartością itd. Do czego zmierzam? Serio starałem się tutaj upchać coś więcej, ale jeśli to i tak w twoich oczach sztampa, schematy i pospolitość i nic poza retro, to cóż mogę na to powiedzieć? Przyjmuje z pokorą opinię czytelniczki.
Ale jedna rzecz mnie pociesza. Skoro żałujesz, że nie poszedłem w stronę groteski i horroru wypaczonego rodzicielstwa, to znaczy, że mamy zupełnie inne fundamenty, cele, wrażliwość i zainteresowania wynikające zapewne z masy czynników, lektur itd. A tego nie przeskoczymy i nie ma się co o to obrażać. Po prostu żyjemy w innych przemyśleniach, sprawach, tekstach, które nas interesują. To nie jest obrona mojego tekstu, bo powinienem pisać tak, żeby zadowolić w miarę szerokie spektrum odbiorców, chociaż wszystkich się nie da. Nie jest to również zarzut, tylko fakt i normalna sprawa. Ktoś mi napisał, bodajże Cobold, że ja piszę opowiadania, które sprawiają największą frajdę miłośnikom SF po czterdziestce (pewnie jeszcze miał na myśli facetów w szczególności) i pewnie dlatego jemu się akurat podobało. I ja to biorę w ciemno :). Jako autor hobbysta będę usatysfakcjonowany taką akurat wąską grupą zadowolonych czytelników, bo sam się do niej zaliczam (wiekowo itd.).
Dzięki za ciekawe uwagi i pozdrawiam.
Witaj ponownie, Tārāntarayātrī!
Dostałem od Ciebie bardzo cenny i ciekawy komentarz i na pewno z niego skorzystam w przyszłości. Moja uwaga o pominiętych kwestiach odnosiła się do przypadków, gdy opisałeś to, co wg Ciebie jest lub nie jest prawdopodobne, lub racjonalne, a dla mnie po prostu było czymś w tekście, co opisałem tak, a nie inaczej, bo uznałem to za słuszne i racjonalne. Ale oczywiście masz prawo uważać inaczej.
Zatem tam, gdzie widziałem np. stwierdzenia typu: „Swoją drogą, dlaczego android nie został wybudzony np. przez radiowe API?”, „w sytuacji ratowania życia wezwałbym serwitory”, „Hmm, opiekunka tak robi?” nie wchodziłem w jałową zapewne dyskusję, bo musiałbym odpowiedzieć coś w stylu: bo nie został, może nie miała API, bo została inaczej wybudzona, może serwitory nie były wystarczające do tego zadania? Może Cate chciała sama tym się zająć? A czy Cate była typową opiekunką? Itd. itd. i moglibyśmy się przekomarzać tygodniami.
– Zatem gdzie minusy? ;)
Da się budować mieszając Lego Technics z Lego Duplo […]
– moje zapytanie dotyczyło stwierdzenia, że lubisz infodumpy :). Ale i tego, dlaczego miałbym rozdzielać jakieś fragmenty tekstu gwiazdkami czy czymkolwiek, bo są napisane w innej, nazwijmy to „estetyce”? Co w tym złego lub niewłaściwego? Co do samego oddzielanie gwiazdką, to Tobie by pasowało rozdzielić, mi pasowało nie dzielić i pozostaniemy w impasie, bo trudno tutaj obiektywnie stwierdzić kto ma rację i dlaczego.
Ja się zawiesiłem na tym zdaniu z powodu olbrzymiej pojemności tego pojęcia. Obiektów małych, czy dużych?
Na początku tekstu, żeby nie dowalać ciężkiego opisu, pozostawiłem „w eskorcie złocistych, wirujących obiektów”, ale bliższy ich opis znalazł się na końcu opowiadania. Wirowały, były złociste, rozmiar pominąłem.
Ostatnią rzeczą, którą można zarzucić SpaceX jest działanie beztroskie, chaotyczne czy impulsywne. Bezwzględne dążenie do celu? – tak, ale zaplanowane, przemyślane.
Odpowiem tak – mój miliarder jest psychopatą, człowiekiem ponad prawem, podobnych było w literaturze całe mnóstwo, akurat Musk wykazuje objawy skretynienia na innych płaszczyznach, to fakt, więc jego podobieństwo do Rossa dotyczy innych kwestii – bogacz, program kosmiczny, rozwój nowoczesnych technologii itd. Bohater „Kontaktu” działa jakby bardziej z partyzanta i w ukryciu, do tego również w pośpiechu, ale jeszcze lepszym przykładem może być inny fikcyjny bogacz np. Peter Weyland z „Prometeusza”. Ale jestem również pewien, że nawet teraz gdzieś np. w Azji jakiś bogacz opłaca, powiedzmy, badania nad klonowaniem ludzi, mając w dupie prawo, etykę i samopoczucie obiektów badań.
Tak. Obcy wysyłali do niej kody (kombinacje sygnałów) zapisane na wiele sposobów. Takie tam próby nawiązania kontaktu maszyny z maszyną.
Kombinacja sygnałów może być kodem, ale “kod” – podobnie jak “obiekty” – jest pojęciem szerokim. Kod może być niesiony w modulowanym sygnale radiowym, albo w fali dźwiękowej, w każdej formie energii. Ale nie jest nośnikiem, więc nie może “zapuszczać się zimnym szpikulcem”.
Kod:
1. «umowny system znaków umożliwiający przetworzenie informacji oraz odczytanie jej przez osoby znające ten system lub przez urządzenia pracujące w tym systemie»
2. «informacja zapisana w tym systemie znaków»
Mamy zatem obcą cywilizację maszyn, która wysyła w szerokim spektrum zakodowane na różne sposoby informacje do innej i obcej dla nich maszyny, próbując nawiązać jakieś porozumienie i przekazać jakieś informacje. Zimne szpikulce to metaforyczne, a nie dosłowne określenie, padające z punktu widzenia maszyny, która uważa się za człowieka i ma oddawać jak nieludzkie i obce są dla niej te umowne systemy znaków wysyłane do niej przez inne maszyny. W sumie to świadomie dosyć poetyckie sformułowanie, które miało lekko zajeżdżać poetyką cyberpunka. Jeśli uważasz je za nietrafione, to nic na to nie poradzę.
Raz jeszcze dziękuję za ciekawy komentarz i pozdrawiam.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Popełnię świadomie portalowe wykroczenie i wkleję komentarz pod komentarzem, żeby Żongler zauważyła, że odpowiedziałem na jej komentarz.
Hej, Żongler! Miło, że zajrzałaś.
Ale nie tak wyraźnie, jakbym sobie życzyła.
Mnie satysfakcjonuje, że coś zostało, chociaż podobno wszystko, co zostało wypowiedziane przed „ale”, nie ma żadnego znaczenia.
Motyw „pary człowieka i robota” dawno już przerobiono (przemielono?) na przyjemną i łatwo dostępną przekąskę (korzystając z analogii jedzenia), którą nie bez powodu unieśmiertelniono, jest bowiem dobra: robot mierzy się z wcale nie zerojedynkową problematyką robotycznej natury, a człowiek-filozof duma nad tym, czym jest człowieczeństwo. Było, jest i będzie. […] Przez cały czas zastanawiałam się, czy (i kiedy) porzucisz ten schemat lub przejmiesz stery z rąk autopilota, by nie skręcał zbytnio w stronę kliszy.
Próbowałem coś w tym kociołku zamieszać i spojrzeć na trochę inny układ. Maszyna nie jest do końca maszyną, a jej dylematy nie dotyczą tylko człowieczeństwa, ale też tożsamości, bo być może najpierw swoje człowieczeństwo utraciła, a teraz chce je z powrotem odzyskać. Z kolei człowiek jest tutaj postawiony przed własnymi dylematami i ma dylematy maszyny w głębokim poważaniu. Itd.
Mój problem polega na tym, że fabuła jest sama w sobie równie schematyczna i pospolita, co obsadzone role: znużonego, przegranego człowieka i walczącego o zwycięstwo robota, zdołowanego swoją rolą narzędzia do naprawy ludzkich błędów.
No właśnie mam nadzieję, że jest w moim opowiadaniu nieco więcej. I nie jest tak schematycznie i pospolicie, jak to odbierasz, chociaż oczywiście masz prawo do takiej opinii. Mnie cieszyły pytania czytelników, czy Cate odtwarza swoje utracone wspomnienia po raz pierwszy? Czy potwierdza swoje człowieczeństwo, czy nie potwierdza, kolejno odhaczając punkty, które wspominał Alan: kłamstwo, współczucie, miłość, zabójstwo itd.? Czy na to człowieczeństwo zasługuje, wcielając się w matkę? Czy okazała litość, czy była tylko bezduszną egoistką? Ratowała życie Alana, czy wydłużała jego piekło? Albo czy Alan jest, jak piszesz, po prostu przegrany, czy może przechodzi fazy buntu, wyparcia, akceptacji itd. aż do oszukanej (ale zarazem spowodowanej ludzkim gestem) nagrody w postaci fałszywego lądowania itd. I czy to nie jakaś alegoria naszego życia? Itd.
dodatkowo okraszoną stylem retro wyżej wymienionych klasyków. Samo wierne odwzorowanie tej nostalgii zasługuje na pochwałę. Przyznaję, że sama lubię styl retro. Lecz lubię go zmieszanego z czymś więcej – jak z dobrym remake’m, który nie tylko miło połaskocze w te same miejsca, co oryginał, ale wciąż potrafi zaskoczyć, dostarczyć nowych emocji, wypełnić pustkę melodią lub zagłuszyć nią niedociągnięcia czy przedawnienia.
Tak, retro to cały ja. Nie wyzbędę się tego oldskulowego sznytu, bo go lubię. Ale miałem nadzieję, którą podtrzymywali w swoich głosach inni czytelnicy, że właśnie korzystając z arsenału retro, coś tam nowego i od siebie przemyciłem. Skoro uważasz inaczej, to znaczy, że udało się tylko częściowo, lub wcale z Twojego punktu widzenia. Takie porażki wliczone są w ryzyko, bo nie ma szans zadowolić wszystkich.
Ale mimo powyższego: szkoda, że jest tylko jedna taka scena.
Miałem nadzieję, że ze dwie się chociaż takie znajdą ;) A tak serio, to powiem szczerze, że od innych czytelników nie miałem żadnych głosów na temat zakończenia, a jeśli im się coś jakoś szczególnie podobało to zupełnie inne fragmenty opowiadania. Jak widać, nie ma reguły.
Najsłabiej w opowiadaniu wypada, imo, tytuł ;)
A widzisz. Tytuł jest bardzo ważny, bo nie chodzi tutaj tylko o pytanie, czy na pokładzie był jakiś drugi człowiek, czy może jednak był tylko jeden, ale również o to, co się w tym czasie wydarzyło na Ziemi. Dla mnie ten tytuł dopowiada treść tekstu.
Dlaczego nie po prostu: „Serendipity”?
To jest już moje drugie opowiadanie, w którym statek kosmiczny nazywa się „Serendipity” i właściwie to ukradłem nazwę z tamtego drugiego opowiadania, bo to się miało ukazać jako pierwsze, a nazwa bardzo mi się podoba, ma super znaczenie i tutaj też pasowała.
Dziękuję, Żongler, za lekturę tekstu, obszerny i ciekawy komentarz oraz wszystkie uwagi. Cieszę się, że jakieś plusy mimo wszystko znalazłaś. Każdy nowy czytelnik jest na wagę złota, każda uwaga cenna. Po to m.in. wrzuciłem opowiadanie na portal (poza tym, że miałem kiedyś cel, żeby dostać siódme piórko, ale złote), żeby mnie tu przejechali i zwalcowali porządnie, bo na LC wpadły pozytywne opinie, które mogły uśpić moją czujność i dodać +6 do Pychy i +4 do Samozadowolenia. Kubełek zimnej wody zawsze się przydaje.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Geki! Oczywiście mi tu komentujesz, żebym napisał komentarz pod Twoim opowiadaniem, a ja tu tylko przelotem jestem. Cóż, chyba będę musiał zrobić wyjątek. Faktyczny obraz bulgoczącego chaosu w naszych głowach to byłby strasznie długi opis i pewnie zupełnie niezrozumiały. Serio oglądałem te kryształy, bo już w redakcji pytała o to samo Ninedin. Jak chcesz się bardzo okaleczyć, ale tak, żeby to miało symboliczne znaczenie dla kogoś innego, to dasz radę takim kryształem bez problemu. Oczywiście masz rację, pochodzenie bodźców dostarczanych do naszego mózgu nie ma większego znaczenia w sumie dla samego mózgu. Od dawna wystarczy np. popieścić prądem tu i tam i są efekty.
Dzięki za wyłapanie literówek, kurde, sprawdziłem i obie poszły niestety w publikacji.
Dziękuję serdecznie za wizytę, lekturę i ciekawe uwagi. „Maszyna" była niewątpliwie zachwycona życiem, ale pozostawię ją w tym zachwycie, bo powrotu do tej historii nie przewiduję.
Witam, CountPrimagena i na wstępie gratuluję publikacji w NF!
Znam dobrze kilku zwolenników skracanie wszystkiego, ale widziałem też w NF opowiadania na 100 tysięcy znaków i tam to dopiero był lament, jakie to długie. A moje ma dokładnie tyle stron co Twoje, więc jestem pewny, że i Ty będziesz czytał jakieś opinie, że można je było skrócić :). Jak słusznie zauważyłeś, pewnie będą i tacy, dla których będzie w sam raz, albo wręcz za krótkie. Bo obaj wiemy, że nigdy nie zadowoli się wszystkich.
Co do misji. Tak, tego potrzebowałem, tak to sobie wyobraziłem i nad konsekwencjami takiej wyprawy się chciałem pochylić. Może trochę ekstremalnej z naszego punktu widzenia, ale jestem przekonany, że mój bogacz nie jest najbardziej ekstrawaganckim i pokręconym bogaczem w fantastyce, literaturze a pewnie i w historii. Fajnie, że pomieszanie chronologii Tobie przypasiło, bo był tu głos, że nie pasi, a w becie miałem, że pasi itd. I znów wracamy do stwierdzenia, że nie da się zadowolić wszystkich, podobny dwugłos miałem w sprawie warunków misji i psychopaty, który za nią stał. Co do pozostałych zarodków, to myślę, że Cate je po prostu zniszczyła, wykazując się nie po raz ostatni „nieprzewidywalnością". Wybrała sobie jednego Alana i zajęła się jego wychowywaniem.
Dzięki za lekturę i ciekawe uwagi!
Hej, Rybaku3!
Cieszę się, że się podobało i wydało interesujące. Na 10% odchudzanie to ewentualnie bym przystał pod kątem dynamiki. Ale ja zawsze mam za dużo materiału i potem odchudzam, więc w mojej opinii to jest już odchudzone. Dzięki za lekturę i miłe słowo.
Witam również Żongler. Akurat skończyłem pisać odpowiedź dla poprzednich komentujących, gdy wpadł taki długi komentarz od Ciebie, więc będę go musiał na spokojnie ogarnąć w kolejnym podejściu.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki, Reg!
Witam, Tārāntarayātrī. Twoje uwagi zawsze w cenie! Dziękuję za tak rozbudowany i szczegółowy komentarz oraz masę ciekawych uwag. Odniosę się do części z nich, tych najistotniejszych z mojego punktu widzenia. Nie skomentuję odniesień/zarzutów do „retrowatości” tekstu, bo owszem, jest to bardzo oldskulowy tekst i jest mi z tym bardzo dobrze :). To przecież cały ja! Jest też kilka uwag typu: Ty, Tārāntarayātrī, byś to widział inaczej, do których też nie ma sensu się odwoływać, bo ja widziałem to inaczej itd.
Nienachalnie, acz nieodparcie nasuwa mi się skojarzenie z retro SF […] Tak już nieraz bywało, ale bynajmniej nie mamy tu odsmażanych ziemniaków.
Mam nadzieję!
Myliłem się, ale chyba niecałkowicie…
Nie zaprzeczam, nie potwierdzam.
Czytałem ostatnio trochę antologii anglojęzycznych i także na ich tle to opowiadanie wypada bardzo dobrze. Piórko zasłużone. Polecam.
Bardzo mi miło.
No, może nie pominął, ale skrócił i uporządkował.
Dla mnie jest w sam raz. Przyznasz, że to kwestia gustu.
Zabieg z przeskokami chronologii trochę nużył i gmatwał odbiór. Nie bardzo rozumiem dlaczego go zastosowano.
Z kilku powodów. Jeden w ważniejszych jest taki, że nie chciałem spalić tajemnicy opóźnienia lotu.
Po drugie, jak na „wiekopomne wydarzenie” wyprawa została zorganizowana nader beztrosko, prowizorycznie. Idzie mi głównie o miotającą się Cate i jej deficyty opekuńczo-wychowawcze.
Bohaterowie też to zauważyli. Pretensje proszę zgłaszać do tego psychopaty Verna Rossa.
Co prawda pojawia się w tekście pośrednie usprawiedliwienie, ale – przyznam – nieprzekonujące.
Mam też liczniejsze, jak dotąd, głosy przekonanych czytelników, więc zostawmy ten temat.
Pierwszy akapit miesza dwie narracje. Jedna romantycznie opisująca statek zbliżający się do końca podróży. Druga będąca w istocie kompletnie nieromatycznym infodumpem na temat działania androida. Nb. przeciwnikiem infodumpów nie jestem. Zwłaszcza w SF.
Zatem gdzie minusy? ;)
złocistych, wirujących obiektów – "obiekt" to bardzo ogólne pojęcie. Jak wyobrazić sobie "obiekt"?
Mam wrażenie, że jeśli coś wygląda obco i dziwnie, i jest obiektem, to najlepiej nazwać to obiektem.
zamknięte w komorze VL – nigdzie nie ma rozwinięcia skrótowca. A chociaż raz by się przydało.
Masz rację, pewnie by się rzeczywiście przydało, założyłem, że czytelnik łatwo to skojarzy z Virtual Life. Ja zawsze wierzę w czytelnika :)
wybranego do misji na Agef 2 przez Verna Rossa – co prawda pod koniec wyjaśnia się zgrubnie kto to ten Vern, ale tak ważną osobistość chciałbym poznać wcześniej.
To ju zależy od preferencji. Ja takiego typa nie chciałbym wcale poznawać ;)
łańcuszek z diamentem, który posłużył za ostrze – wątpię czy diament w łańcuszku, czyli malutki, może posłużyć do rozcięcia skóry. Później wyjaśnia się, że to lonsdaleit, ale ten występuje w postaci mikrokryształów, więc wisiorek nie byłby monolityczny. Jeszcze później się wyjaśnia, że w gruncie rzeczy Alanowi nie szło o skuteczne samobójstwo. Hm, mimo to jakoś powątpiewam w drapanie skóry tępym wisiorkiem aż do stanu zagrożenia życia.
Widziałem na zdjęciach spore kawałki tego kryształu i nigdzie nie napisałem, że był malutki. Wiedziałem również (oczywiście też na zdjęciach) te kryształy w różnych kształtach, także z dosyć ostrymi krawędziami.
Naprawdę nie mam pojęcia, co siedziało w głowach tych specjalistów i jakie mieli kompetencje, ale nie przewidzieli bardzo prawdopodobnych konsekwencji takiej kumulacji nieszczęść – rzeczywiście dość beztrosko sobie poczynali. Wspominałem już o tym: wyprawa na stulecia, budżety, komitety, a rzucali kostką?
To jest misja/inicjatywa prywatna. Coś jak Musk i Mars, albo S.R. Hadden z „Konatktu” Sagana, tyle że tamci nie są/nie byli takimi psychopatami jak Ross.
Zaciskam dłonie i milczę, patrząc mu prosto w oczy, żeby mógł się przyjrzeć, jaką sprawił mi przykrość.
Dwoje! Jest nas dwoje! Chętnie powtórzyłabym swoją odpowiedź, ale tylko zaciskam dłonie i milczę, patrząc mu prosto w oczy, żeby mógł się przyjrzeć, jaką sprawił mi przykrość – chyba niecelowe powtórzenie?
Powiem tak… To jest jakaś masakra, że to przeszło i poszło w druku, więc teraz patrząc z aktualnej perspektywy, gdy tekst już został wydrukowany, mogę tylko powiedzieć, że to było jak najbardziej zamierzone powtórzenie i nie zmienię zdania nawet poddany wymyślnym torturom. W sumie to powtórzenie mi się nawet podoba ;) .
Ale w gruncie rzeczy istnienie atmosfery w trakcie bezzałogowej części lotu niczemu nie przeszkadza.
Też tak uważam :) . Alan miał być obudzony i spędzić dorosłe życie na pokładzie statku, więc był on przystosowany dla człowieka. Poza tym Cate miała żyć możliwie podobnie, jak żyłby człowiek na pokładzie statku. Pierwszy akapit, o którym była dyskusja, dzieje się po śmierci Alana i nie widziałem powodu, dla którego atmosfera miałaby być usunięta ze statku.
Wodór nie jest toksyczny, więc jeśli chciał spowodować eksplozję, to zwiększenie zawartości tlenu akurat zwiększy ryzyko zapłonu.
Chodziło o stężenie wodoru, które w połączeniu z tlenem w odpowiednich proporcjach daje mieszankę wybuchową, którą łatwo „odpalić”. Mój sprytny (jak mi się wydawało) pomysł polegał na szybkim rozcieńczeniu zwartości wodoru w pomieszczeniu poprzez dodanie sporej ilości tlenu, aby stężenie wodoru zostało gwałtownie obniżone, ale słyszałem też opinię, że lepiej byłoby np. wpuścić tam szybko więcej azotu. Być może mój pomysł skończyłby się katastrofą, ale nie znalazłem jednoznacznych odpowiedzi na ten temat.
W głąb mnie zapuszczają się zimne szpikulce obcych i niezrozumiałych kodów nadawanych w pełnym spektrum fal elektromagnetycznych – hmm… kod to nie to samo, co sygnał.
Tak. Obcy wysyłali do niej kody (kombinacje sygnałów) zapisane na wiele sposobów. Takie tam próby nawiązania kontaktu maszyny z maszyną.
Raz jeszcze dziękuję za ten zacny komentarz!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Możemy śmiało uznać, że motywujemy się obustronnie i z wzajemnością :)
Po przeczytaniu spalić monitor.
Witaj, Reaulc!
Na wstępie chciałbym Ci pogratulować srebrnego piórka, które oznacza, że zapewne już wkrótce będziesz mógł się pochwalić złotym. Dziękuję za wizytę i miły komentarz oraz gratulacje. Powyższy tekst to jak najbardziej soft SF, ja na jakieś hardy też jestem za cienki. Bardzo cieszy mnie, że wskoczyłeś na pokład mojej „łodzi” i rejs sprawił Ci frajdę. Również pozdrawiam!
Nie, Reg, motywujące to są ciepłe słowa od Ciebie pod opowiadaniem.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki wielkie, Reg! Ty się nie przydajesz, Ty jesteś wręcz niezbędna i konieczna pod tekstem na tym portalu.
Hej, Koalo75! Cieszę się, że „nieleżący” Ci horyzont ciszy nie odstraszył od dalszej lektury :)
Dlaczego Inwitacja, a nie po prostu zaproszenie? Bo pomyślałem sobie, że gdyby ludzkość dostała zaproszenie od innej cywilizacji, ubrałaby je zaraz w jakieś wielkie słowo.
Fajnie, że wciągnęło. Kolejny usatysfakcjonowany czytelnik niezwykle mnie raduje. Dziękuję za lekturę i miły komentarz!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Cieszę się, Outta i Zanasie, że nie mieliście problemów z atmosferą na pokładzie „Serendipity”. Może gdyby Roger doczytał tekst do końca, znalazłby jakieś rzeczywiste niedoróbki (pewnie takie są) z korzyścią dla autora, bo z tych wydumanych niczego dla siebie nie wyciągnę na przyszłość.
Dziękuję, Edwardzie, także za betę oczywiście!
Raduję mnie fakt, że opowiadanie przypadło Ci do gustu, Reg, a Cate zdała mi się najlepszą kandydatką na narratora tej historii. Dziękuję za lekturę, miłe słowa i za wskazanie babolków, muszę teraz skonfrontować Twoje uwagi z tekstem w NF, bo ten tutaj jest sprzed ostatecznej korekty. Oczywiście dla komfortu czytelników portalu poprawię je tutaj. Jeśli poszły w druku, nic już nie jestem w stanie poradzić w tym temacie.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Nie podzielam Twojej opinii, Rogerze. "Serendipity" była statkiem, który miał dostarczyć człowieka żyjącego na jego pokładzie na inną planetę, bohaterka też miała żyć w warunkach jak najbliższych tego, jak żyłby człowiek (a nie np. w próżni). Znalazłbyś to w tekście. Zresztą człowiek na pokładzie statku "pojawia się" w fabule już niedługo po wstępie, więc albo nie doczytałeś nawet do trzeciego podrozdzialiku opowiadania, (a to znaczy, że nawet nie wiesz, czy bohaterka na pokładzie była sama na początku opowiadania, ani kim była dokładnie), albo błędnie zakładasz, że statek przystosowany jako środowisko ludzkiego członka załogi, w którym miał spędzić kilkadziesiąt lat życia powinien być pozbawiony atmosfery. Podsumowując, żadnej "niedoróbki" tu nie dostrzegam. Pozdrawiam.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Witam, Rogerze. Przyznam, że nie rozumiem Twojego zapytania. Tak, wnętrze statku kosmicznego wypełniała "atmosfera". Myślę, że wnętrze każdego statku kosmicznego, na pokładzie którego są ludzie wypełnia mieszanka gazowa niezbędna do oddychania. Być może chodziło Ci o dźwięk silników w postaci hałasu wywołanego ich pracą (jakiegoś odrzutu na przykład) na zewnątrz, którego w próżni nie słuchać? Bo mi chodziło o dźwięki jakie mogłyby wydawać urządzenia będące częścią statku, podłączone do innych urządzeń na statku i dlatego słyszalne na jego pokładzie wypełnionym wspomnianą już "atmosferą" a przy tym pewnie przekazujące dźwięk (np. wywołany wibracjami) powstały przy ich pracy reszcie kadłuba, co również byłoby słyszalne w jego wnętrzu. Nie muszę się nawet uciekać w tej odpowiedzi do sztuczek typu "bohaterka miała masę innych, niedostępnych ludziom zmysłów".
Szkoda, że zakończyłeś lekturę na pierwszym akapicie. Pozdrawiam
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję, Niklolzollernie, za odwiedziny, lekturę i komentarz. Fajnie, że zainspirowało do powrotu do pisanie Twojego tekstu.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Cieszę się, AdamieKB, że tekst wydał Ci się porządny i dziękuję za klika!
Hej, Zanaisie, raz jeszcze dziękuję za betę, dzięki rownież za miłe słowa (o tej restauracji zwłaszcza) i gratulacje. A uwagę o moim stylu biorę za dobrą monetę, bo myślę, że fajnie mieć własny styl rozpoznawalny przez czytelników :)
Po przeczytaniu spalić monitor.
Raz jeszcze dzięki, Outta, za betę i dobre słowo. No i za tę zachętę dla czytelników bardzo dziękuję.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Zatem życzę miłej (mam nadzieję) lektury, Andyql.
Hej, Krarze85, wiem, znam Twój komentarz, raz jeszcze za niego (i lekturę) dziękuję. Złotego nie ma, bo Psychofish najwidoczniej rzadziej ostatnio zagląda na portal (i do poczty), a pisałem do niego kilka dni temu. Ale pewnie prędzej czy później zajrzy.
Za klika oczywiście dziękuję.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Kto wie, może uda się zdobyć kilku nowych czytelników?
Po przeczytaniu spalić monitor.
Widzę, że odwieczny cykl trwa. Dobrze wiedzieć, że są na tym świecie jakieś rzeczy stałe i niezmienne. XD
Po przeczytaniu spalić monitor.
I co teraz, mam to od razu bez czytania nominować do bilblio i piórka, a potem zagłosować w TOP 10? Nie kuś.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Graty i tutaj, Filipie.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Jak przyjemnie, to najważniejsze.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki wielkie, za tak rozbudowany komentarz i ciekawą analizę, Krarze85. Fajnie, że się podobało i że się nie zwiodłeś. Z czym ja mógłbym do NF wystartować? Ostatnio w NF jakby mniej SF, więc chociaż z takim softem uderzyłem. Co do technikaliów, sam mam kilka drobnych poprawek już po publikacji, ale nic już nie poradzę i mam nadzieję, że lektura broni się jako całość, bo nie jest to przecież hard sf (za głupi jestem). I masz racje, to tekst głównie o człowieku w dosyć ekstremalnej sytuacji. Poza tym cieszę się, bo jako pierwszy zwracasz uwagę na trop z "macierzyństwem" i ja się nie obrażam na takie interpretacje, bo kilka sugestii w tekście by się znalazło.
Raz jeszcze dziękuję.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję serdecznie za opinię i miłe słowo, ale przede wszystkim za betę!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Wybacz, że zwątpiłem, Staruchu :). Remont to rzeczywiście wymagający przeciwnik.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Będzie mi niezmiernie miło, bez względu na to, czy to opinia pozytywna, czy negatywna, Krarze85. Każdy feedback w cenie, a przy publikacjach poza portalem zazwyczaj ciężko o komentarze.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Ale że akurat sierpniowego numeru Staruch z Wilkiem nie zrecenzują, to dajcie spokój, kto to widział…*
* jak wiadomo każdy feedback w cenie, a publikując poza portalem o jakiś feedback ciężko.
Po przeczytaniu spalić monitor.
To zwiększanie tempa hamowania to rzeczywiście niefortunne określenie, lepiej było już użyć, chociażby słowa zmiana zamiast niejednoznaczne zwiększanie. Chodziło mi oczywiście o przyspieszenie procesu hamowania, co spowodowałoby szybszą utratę prędkości, a co za tym idzie dłuższy lot do celu.
Ale można to było ująć zdecydowanie lepiej i jedyne co tutaj mogę powiedzieć, że to tylko słowa Cate, która próbuje ułożyć sobie odpowiednią gadkę dla Alana. Dzięki za zwrócenie uwagi. Jak zawsze sam też znajduję już po publikacji sporo rzeczy, które można było napisać lepiej i baboli, których można było uniknąć. Ale to ju niestety musztarda po obiedzie.
Po przeczytaniu spalić monitor.
UWAGA SPOILERY!
Hej! Dzięki za lekturę i rozbudowany komentarz, Golodhu. Zawsze fajnie usłyszeć, że ktoś o tekście gdzieś z kimś dyskutuje, krytycznie, merytorycznie czy jeszcze inaczej.
Masz rację, człowieczeństwo maszyny to temat stary jak fantastyka, ale chciałem go trochę odświeżyć, nie wyjaśniając do końca za kogo można naprawdę uznać Cate/Jane. Ona sama w pewnym punkcie tekstu opisuje to inaczej.
Z tymi wątkami ludzko/społeczno/itd. masz chyba rację. Ninedin również zwracała uwagę, że tekst się wpisuje w obecny trendy. Jeśli tak, to trochę nieświadomie. Chciałem napisać taką nieco humanistyczną soft SF w kosmosie.
Pompatyczne teksty Alana. Tak, masz w tym sporo racji, bywają takie. Czasem taki ton lepiej wyraża pewne sprawy, nastroje, myśli, prościej i dosadniej. Zwłaszcza w opowiadaniach. Mam na myśli ułatwienia dla autora, nie bohatera. Alan gada sztucznie do maszyny do pewnego czasu, potem ma bardziej wywalone na wszystko.
Fochy Alana. Fakt, już mi ktoś gdzieś podobnie podsumował relacje Cate-Alan. Będę się bronił tym, że innych relacji w takiej sytuacji, w jakiej się znalazł bohaterm trudno oczekiwać. Raczej bunt, wkurw, rozpacz, jakieś przebłyski zapału i znów deprecha. Chyba w podobnych okolicznościach trudno oczekiwać czegoś innego.
Z chronologią zwyczajnie wierzyłem w czytelnika. Moja 75 letnia mama się rzeczywiście pogubiła zaraz na starcie, a np. Ninedin zasugerowała wprowadzenie jakichś dat, dla ułatwienia odbioru dla części czytelników, ale ja pozostałem w tym chaosie, który chyba jednak można ogarnąć, mam nadzieję, gdy włączy się tryb „ona przywołuje wspomnienia niechronologicznie tylko według innych kryteriów”. Pozostaje pytanie, czy cały proces odbywa się po raz pierwszy i czy za każdym razem w tej samej kolejności? ;)
Co do wersji A i B, wolę nie wykładać wszystkiego kawa na ławę. Poza tym, dlaczego miałyby się te opcje wykluczać? ;) Oczywiście wieloznaczny tytuł (mam nadzieję, że taki jest) nieco naprowadza na jedną z tych opcji, podobnie jak rozmyślania Cate po odebraniu wiadomości. Ale znamy tylko jej ograniczony punkt widzenia. Na pewno proces uczłowieczania Cate u boku Alana był planowany, czynnik ludzki, który trzeba potem usunąć to przecież także jej człowieczeństwo zawarte i zbudowane we/na wspomnieniach życia spędzonego z Alanem i jej mimowolnego „odhaczania” wszystkich punktów z listy, jaką on przedstawił, opisując prawdziwego człowieka. Dzięki za opinię i pozdrawiam.
Outta, jesteś jednym z tych wspomnianych na samej górze, którym dziękuję za betę. I raz jeszcze dziękuję.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki, cezary_cezary! Fajnie, że przeczytałeś i że tekst oceniasz pozytywnie.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki, Młody Pisarzu, za lekturę i podzielenie się wrażeniami! Fajnie, że mimo niewątpliwej „depresyjności”, opowiadanie wciągnęło i zostanie w głowie.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Również gratuluję.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki i nawzajem, Oidrin, chociaż dla Ciebie publikacja w NF to już nie pierwszyzna.
Po przeczytaniu spalić monitor.
To tylko ciekawostka. I chyba ulubiony przykład self-publishierów, którzy często przytaczają liczne przykłady wielkich nazwisk z przeszłości, od Twaina przez Woolf, Prousta po Poego, podkreślając właśnie fakt, że kiedyś każdy był właściwie selfem, co ma zapewne dodawać splendoru i budować pozytywny wizerunek selfów w obliczu negatywnych stereotypów. Ja byłem powściągliwy i rzuciłem “Kingiem”, bo to i fantasta, i w sumie spełnia warunki selfa, bo z tego co wiem, ten zbiór sprzedawał a nie rozdawał. Zresztą Paolini też był nastolatkiem, wydawnictwo założyli dla niego rodzice, żeby wydać jego fantasy, a on jeździł i wciskał swoją książkę w szkołach, bibliotekach itp. przebrany za rycerza.
Pozdrawiam.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję za cenną opinię i uwagi, Nazgulu. Cieszę się, że w ogólnym rozrachunku opowiadanie odbierasz na plus.
Co do artykułu i uwag Kam (też dzięki za opinię).
Bardzo się cieszę, że artykuł wywołuje jakieś reakcje, emocje czy polemikę. Jeśli jest tematem dyskusji (gdziekolwiek), pozostaje się tylko cieszyć.
1. Stephen King jako nastolatek założył z kolegą wydawnictwo Triad and Gaslight Books i wydali zbiór opowiadań “People, Places and Things”, a nie gazetkę. Rozeszło się 9 sztuk, ale anegdota jest przednia w tym temacie. Przywołuję to nazwisko jako ciekawostkę.
2. Wattpadowcy są tylko wspomniani w szerszym ujęciu, jako osoby, które też zaczynały drogę do sukcesu literackiego i czytelników publikując samemu. Taki Andy Weir zaczynał np. na własnym blogu potem wydał w KDP, o nim też wspominam itd. Nie skupiałem się na Wattpadzie, bo to artykuł o polskich fantastach selfpublisherach z sukcesami.
3. Cytat z samowydawcy o większych zyskach za tę samą robotę jest znacznie dłuższy i chodzi w nim o coś innego. Wystarczy cofnąć się kilka zdań, gdzie wyraźnie jest mowa o MAŁYCH wydawcach i pracy promocyjnej. Pisarz podawał nawet nazwy tych wydawnictw, ale w artykule je świadomie pomijam. Łatwo jednak wydedukować. Inni przepytywani opowiadali identyczne historie: ta sama praca włożona w promocję, te same konwenty, targi, stanie godzinami na stoiskach, te same spotkania w bibliotekach, podobne zasięgi w socjalach, masa własnego wkładu, tylko większość kasy zostawała u tego małego wydawcy. I o tej “pracy” opowiada autor cytatu. A o tym ile pracy czysto “wydawniczej” musi wykonać samowydawca jest wspomniane kilkukrotnie w artykule w innych akapitach.
Myślę, że ktoś zainteresowany tematem mógłby napisać artykuł o samym Wattpadzie. To na pewno byłoby ciekawe. Ja pisałem o czymś innym i dokładnie na temat, który interesował Jerzego.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Graty dla współnumerowicza. Już przeczytane, dobre opko!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Miłej lektury Meksico.
Recykling to podstawa, CP!
Dziękuję raz jeszcze wszystkim.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Nawzajem, Wickedzie.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję wszystkim.
Silverze, nie wiem, możliwe, ale są chyba przykłady za i przeciw, akurat moja nieobecność na portalu nie jest raczej związana w jakiś sposób z publikacjami. A one się pojawiają własnym trybem.
CountPrimagenie, jasne. Pierwotnie to był tekst na konkurs empiku z deadline koniec listopaa 2022. Oczywiście nic tam nie zwojował, a Gekikara wjechał mi na ambicję, że potrafię lepiej. Przemyślałem tekst raz jeszcze, przepisałem i rozwinąłem z ok. 20 do 55 tys. znaków, poszedł do NF i tym razem mu się poszczęściło.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Ponownie dziękuję!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Raz jeszcze dziękuję. Miłej lektury, mam nadzieję.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Serdecznie Wam dziękuję.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Gratuluję nominacji do Zajdla za świetny tekst!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Żongler! Nie udzielam się i nie wdaję w dyskusje pod tekstami (sporo ich było także tutaj), ale skoro przebrnęłaś przez ten długaśny i nieco zakurzony tekst i pokusiłaś się o tak ciekawy i rozbudowany komentarz, przez szacunek wzajemny odniosę się krótko ;) do Twojej wypowiedzi.
Nie wnikam, jakie to okołoportalowe rozmowy mogły zboczyć na jakieś stare opko marasa, ale nie spodziewam się niczego dobrego czy pozytywnego ;).
Wiele rzeczy już tłumaczyłem, sporo słów już padło pod tym opkiem, nie chcę się powtarzać, ale też nie spodziewam się, że będziesz tam grzebała i doczytywała, więc część z nich pewnie przywołam.
Od razu zaznaczę – ten tekst to nie jest hard s-f, jak niektórzy go odbierają, ale zwykłe soft z masą uproszczeń zapożyczonych wręcz ze space opery – w komentarzach wielokrotnie to powtarzałem.
Patogen jako punkt wyjściowy był mi potrzebny jedynie jako pretekst do sytuacji, to reszta historii mnie interesowała. Dostałem już po głowie od fachowców od biologii czy medycyny i powiedzieć mogę tylko tyle, że opowiadanie poszło w świat w takiej wersji i niczego już nie cofnę i nie zmienię. Na pewno znawcy wymyśliliby to lepiej, a ja poprzestałem na wiedzy internetowej wybierając sobie potrzebne mi cechy i świadomie uciekając w nieznany czynnik chorobowy, żeby nie mogli się czepiać (a i tak znaleźli punkty zaczepienia i starali się go ująć we współczesną wiedzę medyczną, której mi brakuje). Ok, miał być całkiem nowy patogen nieznany dotąd ludzkości i zabójczo skuteczny i był. Takiego potrzebowałem. Nie są to wyżyny pomysłowości, ale to miał być tylko punkt wyjścia.
Zła SI, nie jest zła, jest nieczuła, skuteczna, udająca człowieka. Nie było tutaj planu diabolicznej SI w tle. Jeśli to zawód, mogę powiedzieć, no cóż, nie poradzę. Co do chlania wina – walnęli po lampce na rozluźnienie, nie zastanawiałem się, czy mieli powody do obaw z tym związanych, chodziło mi wyłącznie o symbolikę sceny wypicia za wszystko, wszystkich itd. i to winem przechowywanym na świętowanie sukcesu. Taki tani chwyt.
Czemu sięgnąłem po Keatsa? Wyłącznie z powodu cytatu, który pasował do sytuacji. Gdybym znalazł lepszy cytat z Brzęczyszczykiewicza, to byłby Brzęczyszczykiewicz. Ten cytat kojarzyłem i dlatego się znalazł w tekście. Oczywiście fajnie, że to się kojarzy (podobnie jak nazwa Endymion, którą karkołomnie wyciągnąłem od endemii, którą z kolei sobie wyobraziłem jako potoczną nazwę nadaną przez ówczesnych ludzi "zarazie" od słowa END, czyli koniec wszystkiego) z Hyperionem itd. Ale to raczej przy okazji i po części z mojego głupiego przeświadczenia, że u Lema też gdzieś był Keates, a chciałem w tekst włożyć kilka nawiązań do Lema (konkurs był lemowski).
Zresztą w tekście jest też błąd, którego nie zauważyła redakcja oraz ja i np. nazwa passimus powinna brzmieć inaczej, czyli pessimus, najgorszy. Już za późno na korektę, więc już tak zostało.
Co do fabuły, tam, gdzie nie widzisz sensu w ożywieńcach, ja widzę główny pomysł tego opowiadania. Nie każdemu się podoba, ale taki był punkt wyjścia tej historii w mojej głowie. Powiem szczerze, że mi osobiście teraz w miarę "podobają się" jeszcze ze dwie sceny, na plaży i finałowa, resztę na pewno napisałbym zupełnie inaczej. Kilka fragmentów mnie wręcz wkurza i irytuje. No ale tekst poszedł w świat, byli tacy, którym się podobało, więc niech będzie, jak jest i znika pod kurzem. Wiem także, że są tutaj jakieś motywy, które można było rozbudować, które miały potencjał, ale to był konkurs z limitem na 50 tys. i nie na wszystko było miejsce. Ja postawiłem akcenty tak, ktoś inny postawiłby inaczej, ja sam pewnie bym sporo pozmieniał.
Co do gatunkowej science. Mam tutaj masę innych uproszczeń, które dyskwalifikują tekst jako hard czy stricte science-fiction. To zwykłe soft o ludziach w settingu kosmicznym. Chciałem kameralnej historii z "epickim rozmachem" w tle (setki lat, trzy planety w trzech systemach) i miałem nadzieję, że to mi jakoś wyszło. Ale zdania są oczywiście podzielone i to szanuję i nie protestuję (poza opiniami jakichś Osvaldów ;))
Co do końcówki. SI została zniszczona razem ze statkiem (autodestrukcja). W ostatniej scenie Anioł czuje niespodziewaną „ciszę” i pustkę, gdy zostaje zerwane połączenie z Gen. Zatem Eryk jednak zabił ostatniego boga starego świata. Co do miłości Eryka do Marii, jeśli nie znajdujesz tego uczucia w tekście, to jest to moja wyłącznie porażka jako autora.
Dziękuję bardzo za tak obszerny, interesujący i wnikliwy komentarz i cenne uwagi do wykorzystania przy kolejnych tekstach. Jeśli mimo wszystko nie żałujesz lektury, jest mi oczywiście niezmiernie miło.
Trzeba będzie te starocie pousuwać, bo ludzie niepotrzebnie czas tracą.
Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Bardzo smutna wiadomość. Szczere wyrazy współczucia dla rodziny i bliskich.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Wicked G
Ślimak Zagłady
Zygfryd89
Finkla
Adam_c4
STN
Światowider
Caern
Krar85
None
Black_Cape
Staruch
Po przeczytaniu spalić monitor.
Na wszelki wypadek, gdyby się kogoś żarty trzymały, deklaruję rezygnację.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję za lekturę, opinię i ciekawe spostrzeżenia, Feniksie103. Cieszę się, że opowiadanie przypadło do gustu. Pozdrawiam.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Kilka dni temu odbyła się premiera antologii „NanoFantazje 3” wydawnictwa Fantazmaty. Większość autorów znana jest z portalu: Cobold, Łosiot, Drakaina, Wiktor Orłowski, Yantri, Wicked G, Szyszkowy Dziadek, Ninedin, Arya i ja (jeśli kogoś pominąłem to nieświadomie). W zbiorze znalazło się również sporo tekstów opublikowanych na przestrzeni kilku lat na portalu, w tym także piórkowe.
Wszystkie są teraz porządnie zredagowane a część rozwinięta lub w jakiś sposób zmieniona (np. mój szort z podium konkursu Interwencja informatyka jest teraz dwa razy dłuższy).
Jak wszystkie publikacje Fantazmatów, antologia jest darmowa, wydana w formie e-booka i przygotowana w kilku wersjach (MOBI, epub, RTF, pdf) a można ją ściągnąć stąd:
https://fantazmaty.pl/czytaj/antologie/#nanofantazje-3
Po przeczytaniu spalić monitor.
Z przedstawionych warunków wynika, że nadal zachowując limit 1000 słów mam "obudować szkielet historii", żeby nie przypominała "drzewa bez liści" i nie wyglądała na "przyciętą na chama/na siłę/brutalnie/metodą siekiery", a zgodnie z uwagami Twojego konsultanta brakuje tutaj również "pogłębienia postaci, scen i klimatu". Powiem krótko – przeceniasz moje możliwości, Wilku :)
Potrzebowałem do napisania swojej historii 1000 słów i nie wywalę części fabuły, żeby "obudować szkielet historii" "pogłębiając postaci, sceny i klimat", bo jest to moim zdaniem niepotrzebne tej historii, zwłaszcza że to szort na 1000 słów, a nie "Nad Niemnem" ;).
Jak już wspominałem, dziękuję za tryb warunkowy, ale z niego nie skorzystam z braku czasu i chęci pisania tekstu od nowa. Zwłaszcza że ogólnie mam nieco odmienne zdanie na temat tego szorta (uważam, że na pewno ma liczne słabe strony oraz braki, ale akurat nie z powodu braku "liści"). Z tego też powodu uważam, że próba wstrzelenia się w Twój gust jest z góry skazana na niepowodzenie i zapewne i tak zakończy się odrzuceniem tekstu, więc zwyczajnie skoda naszego czasu i atłasu. Nikt nie straci na braku jakiegoś szorcika w Twojej antologii, więc uznajmy sprawę za zamkniętą. EOT.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję za komentarz jurorski i precyzyjne odczytanie intencji autora. Pocieszające jest dla mnie, że przynajmniej jeden juror nie uznał opowiadania za zepsute i wymagające napisania od nowa lub inaczej, na co zdecydowanie szkoda naszego czasu i atłasu :)
Po przeczytaniu spalić monitor.
Raz jeszcze dziękuję za fajny konkurs i dzięki za komentarz jurorski. Szkoda, że tym razem nie pykło, ale każda passa się kiedyś kończy ;) Może w jakimś następnym projekcie ZS pojdzie lepiej.
Trzymam kciuki za antologię i życzę dużych datków!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Gratuluję wyróżnionym.
Tryb warunkowy zaczyna mi wchodzić w krew ;). Zaintrygowały mnie te długie boje jury, mam nadzieję, że dotyczyły wątpliwości co do jakości tekstu, a nie kwestii poruszanych już pod opowiadaniem i zakończonych interwencją moderacji.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Nie no, usuńcie te linki w tabeli zanim będą kłopoty.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej!
Nie za bardzo chce mi się wklepywać ręcznie strony z papierowych książek, więc wesprę się kilkoma cytatami (pierwszymi z brzegu) na temat użycia napędu termonuklearnego w podróżach międzygwiezdnych. Dodam tylko, że akcja mojego opowiadania dzieje się w przyszłości, w której stosuje się hibernację, sztuczną grawitację (to dopiero jest wytrych rodem z soft s-f) itd.
Cyt.1
"Układ napędowy na bazie fuzyjnej pułapki magnetycznej. Jest to prawdopodobnie wariant, który w przyszłości będzie wykorzystywany do produkcji energii w reakcjach fuzji. W napędzie rakietowym tego typu większość bardzo gorących produktów fuzji (dziesiątki miliardów stopni, wiele megawoltów) będzie „wyciekała” z jednego końca reaktora, by zapewnić ciąg, podczas gdy reszta będzie podgrzewać plazmę do mniej więcej 500 milionów stopni Celsjusza (50 kilowoltów), co jest przeciętną temperaturą w reaktorach termojądrowych. Część plazmy o mniejszej temperaturze również wycieknie, lecz ze względu na mniejszą energię zostanie wyhamowana przez siatkę elektrostatyczną i użyta do produkcji energii elektrycznej na potrzeby urządzeń pokładowych i załogi.
Dysze magnetyczne używane w systemach napędów fuzyjnych nie osiągałyby takiej wydajności jak mające kształt dzwonu dysze rakiet chemicznych (wydajność 94%), lecz i tak byłyby znacznie lepsze w wytwarzaniu efektywnego ciągu niż osłona popychająca Oriona, której wydajność dochodzi zaledwie do 25%. Prawdopodobnie można by uzyskać wydajność rzędu 60%. W takim wypadku rakieta na D-³He powinna osiągać prędkość wylotową rzędu 5% prędkości światła. Ponieważ statki kosmiczne mogą właściwie uzyskiwać prędkość równą podwojonej prędkości wylotowej, oznacza to, że nasza rakieta rozwijałaby prędkość zbliżoną do 10% prędkości światła. Pomijając krótki okres potrzebny na rozpędzenie, oznacza to, że lot w jedną stronę na alfa Centauri trwałby 43 lata; lub 86 lat, gdybyśmy musieli używać napędu do wyhamowania statku".
Cyt.2.
"Co miałoby napędzać tego molocha? Głównym bodźcem zakładającym w ogóle realność wykonania była opracowana kilka lat wcześniej przez amerykańskiego fizyka niemieckiego pochodzenia, Friedwardta Winterberga koncepcja napędu wykorzystującego inercyjną fuzję nuklearną. Paliwem miałyby być małe drobiny deuterowo-trytowego (izotopy wodoru) lub deuterowo-helowego (zawierającego niedostępny na Ziemi izotop hel-3) peletu. Odrębną rozważaną kwestią było wydobycie rzadkiego izotopu helu, już wówczas podejrzewano, że duże ilości tego pierwiastka znajdują się na Księżycu.
Daedalus w zamysłach projektantów miał być dwustopniowym statkiem kosmicznym. Pierwszy stopień miał zapewniać odpowiednią moc przez dwa lata. To, w teorii popartej obliczeniami miało zapewnić mu prędkość rzędu 7,1 proc. prędkości światła. Drugi stopień Daedalusa byłby zdolny do dalszego rozpędzania statku, w wyniku czego osiągnąłby on około 12 proc. prędkości światła, z którą to szybkością pojazd miałby przez dalsze 46 lat podróży mknąć w kierunku Gwiazdy Barnarda. Obiekt ten jest o tyle ciekawy, że jest najszybciej przesuwającą się po nieboskłonie znaną nam gwiazdą. To jeden z najlżejszych czerwonych karłów, nie zaobserwujemy go bez porządnego teleskopu".
Cyt.3.
"Napęd nuklearny a podróż do gwiazd
Urządzenia ICF są z założenia mniejsze i lżejsze niż tokamaki, a naukowcy podejrzewają, że ich miniaturyzacja będzie również postępować szybciej. Szacuje się, że statek kosmiczny zdolny do podróży międzygwiezdnych oparty na ICF ważyłby około 500 ton (wliczając paliwo). Napęd ten został zasugerowany w projekcie Daedalus British Interplanetary Society i jest bardzo prawdopodobnym, że zostanie on również zasugerowany w projekcie Icarus. Projekty te, zarówno Daedalus z lat siedemdziesiątych, jak i rozpoczęty w 2009 pięcioletni Icarus, mają na celu wykonanie teoretycznego studium statku kosmicznego zdolnego do podróży międzygwiezdnych.
Dla napędu opartego na ICF szacuje się impuls właściwy (stosunek ciągu do masy zużytego paliwa) na miliony sekund. Tylko przy takich wartościach można mówić o realnych czasach podróży międzygwiezdnych – dla takiego impulsu właściwego możliwe są prędkości rzędu dziesięciu tysięcy kilometrów na sekundę. Dla porównania maksymalny teoretyczny impuls właściwy dla silnika chemicznego wynosi ok. 500 sekund, a dla napędu jonowego – rzędu tysięcy sekund.
Kolejnym istotnym parametrem przy wykorzystaniu napędu opartego na ICF do podróży międzygwiezdnych jest ilość detonacji kapsułek paliwowych na sekundę. Projekt Daedalus mówił o 250 detonacjach na sekundę, co wydaje się być ogromną liczbą. Założeniem projektu Icarus jest osiągnięcie 10-50 detonacji na sekundę.
Oprócz wspomnianych powyżej usprawnień technologicznych należy się jeszcze zastanowić nad paliwem, które ma być wykorzystywane. W warunkach ziemskich zazwyczaj rozważa się mieszankę deuter-tryt. Niestety fuzja trytu produkuje duże ilości neutronów, co sprawia, że reaktor staje się radioaktywny. Jako że neutrony nie mają ładunku elektrycznego, nie mogą zostać skierowane do wylotu za pomocą pola magnetycznego (co zapewniłoby dodatkowy ciąg). Alternatywą jest reakcja pomiędzy deuterem a helem-3, która jest bardziej wydajna, produkuje więcej energii i mniej neutronów. Jej wynikiem jest natomiast duża ilość protonów, które mogą zostać skierowane do wylotu za pomocą pola magnetycznego, zmniejszając promieniowanie reaktora i zwiększając ciąg. Niestety hel-3 nie występuje na Ziemi. Można go natomiast znaleźć w atmosferach gazowych olbrzymów i na powierzchni Księżyca. Można więc powiedzieć, że aby w pełni wykorzystać możliwości, jakie dają napędy kosmiczne, musimy i tak najpierw stać się cywilizacją kosmiczną".
Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dzięki za odwiedziny, Nartofie.
Cieszę się, że postacie okazały się niepłaskie ;)
Z tą wiarą i Marią masz sporo racji, nawiązań do Lema wcisnąłem kilka, ale o „Kongresie…” nie pomyślałem, bo to sugerowałoby jakieś halucynacje bohaterów, a u mnie ich nie doświadczyli. Ale jakieś kolejne, chociaż niezamierzone, nawiązanie znalazłeś, więc plus dla nas obu :)
Też mam wrażenie, że ludzie zachowują się w sytuacjach ekstremalnych różnie i głosy, że „pewnie by się tak nie zachowali, gdyby cała ludzkość wymarła” odbieram jako jakieś fanaberie, bo kto z nas (łącznie ze mną) wie, jak by się naprawdę ktoś zachował, a i tak nie byłoby jednej reakcji, tylko tyle ile osób… Fajnie, że uważasz podobnie. No i super, że końcówka powiązana z tytułem zadziałała i zaskoczyła.
Pozdrawiam i dziękuję za obszerny komentarz.
Cześć, Krarze!
W ramach nadrabiania zaległości piórkowych… Bardzo zacne SF, taka oldschoolowa space opera, aż się łezka w oku kręci.
– to był konkurs lemowski, więc oldschool był zamierzony. Poza tym ja też jestem oldschoolowy ;)
[…] nie widziałem ich emocji, a jedynie niemal robotyczną egzekucję planu
– wszystkich nie zadowolę. Część czytelników chwaliła emocje, Tobie nie przypasowało. Bywa. No i trochę przymuleni byli od chemii serwowanej przez Gen.
Nie potrafię wyobrazić sobie ambitnego i skutecznego mężczyzny (a taki raczej dopchał się do takiej fuchy), człowieka czynu, któremu przeszkadzają takie aspekty.
– a ja sobie wyobraziłem. Tylko że nie wiem w sumie, co ma jego ambicja do jakichś jego obiekcji. Siedzą w nas sprzeczności, nie wszystko w nas jest racjonalne, a wątpliwości Eryka próbuję uzasadnić ekstremalną sytuacją, zawodem, jaki go spotkał, poczuciem bezsensowności i innymi duperelami. Ja na przykład bardzo lubię psy, ale nie lubię zbierać ich kup, więc nie mam psa. Czy jako miłośnik psów powinienem mieć takie fanaberie odnośnie ich odchodów?
Tajemniczy patogen również budzi sporo wątpliwości, zgrzyta logicznie, jednocześnie doskonale pasując do potrzeb fabuły. Zabił wszystkich, ale można go wypalić promieniowaniem co do jednego nie niszcząc przy tym DNA.
– tak, patogen był punktem wyjściowym, już mi tu portalowi lekarze zmyli głowę za niego, a ja przyznałem, że był z mojej strony wygodnym wytrychem potrzebnym do zawiązania właściwej akcji. Powtarzasz ten argument o „niszczeniu patogenu, bez niszczenia DNA” więc to pewnie ważna uwaga dla Ciebie. A ja nie pisałem nic o niszczeniu patogenu i nieniszczeniu DNA. Wypalanie cmentarza do głębokości 1,5 metra nie powinno niszczyć DNA w grobach, których głębokość to zazwyczaj 1,8 do 2,2 metra, a nawet głębiej. Tak to sobie wymyśliłem, pisząc o tym 1,5 metra.
Okno grawitacyjne Jowisza dla Panny otwiera się za ponad rok.
Okno grawitacyjne Jowisza przy lotach międzygwiezdnych? Po co? Brzmi niby SFowo, ale sensu w tym większego nie ma. Rozumiem, że pasuje do potrzeb fabuły, ale razi.
– okno grawitacyjne do wykorzystania asysty grawitacyjne, by w krótszym czasie nadać statkowi odpowiednie przyspieszenie.
Chcesz na zawsze zamknąć resztki ludzkości w hermetycznych jaskiniach?
Patos…
– pewnie tak. W części rozmowy bohaterowie rzucali w siebie patetycznymi gadkami, nie przeczę.
Po co ona latała na Ziemię. Po co się narażać, skoro automaty mogą ogarnąć temat? Ponownie pachnie naciąganiem działań bohaterów na potrzeby fabuły.
– tłumaczyłem to z trzy razy powyżej i nadal uważam moje wyjaśnienia za sensowne.
Chiński statek kolonizacyjny o napędzie termojądrowym.
Napęd termojądrowy to opcja do lotów międzyplanetarnych, nie międzygwiezdnych.
– mylisz się i zapewne masz na myśli napęd jądrowy. Termojądrowy to coś zupełnie innego, jest poważnie rozważany jako napęd międzygwiezdny. Polecam Zubrina, np. „Narodziny cywilizacji kosmicznej”. Świadomie wcisnąłem Chińczykom napęd termojądrowy, bo daje on możliwość osiągnięcia max. 10 procent prędkości światła i to mi pasowało. Z taką prędkością lot np. na alfa Centauri trwałby w przybliżeniu 86 lat (43 plus czas na hamowanie tym samym napędem). Bohaterom dałem statek o napędzie, którego wygodnie dla siebie nie ujawniam, ale pozwala on latać z niemal 20 % prędkości światła i też sobie przeliczyłem te przeloty, uwzględniając poprawkę na dylatację czasu.
Więcej patosu… To są ludzie czy pozbawione emocji bioroboty? Ludzie rozmawiają, kobiety zazwyczaj lubią grę wstępną. Wyszło osobliwie.
– to nie jest erotyk, żebym opisywał gry wstępne i jeszcze pogaduszki przed seksem… Serio to jest Twój zarzut? Scen łóżkowych nie planowałem, jest tylko wzmianka i powinna wystarczyć. Takie oldschoolowe zjechanie kamerą na kominek.
Zanim uruchomiliście pole, cmentarz został wypalony do ostatniego passimusa półtora metra w głąb ziemi.
Morderczy patogen, który wszystkich zabił, ale można go wypalić nie niszcząc DNA…
– jak już wspominałem, nikt DNA nie niszczył.
Dziękuję za wizytę, lekturę i rozbudowany komentarz oraz wszystkie uwagi i spostrzeżenia. Fajnie, że obrazowanie świata, niektóre koncepcje i strona infodumpowa przypadły Ci do gustu. Pozdrawiam!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Gratulacje, Geki, chociaż uważam, że tutaj w TOP10 powinna być Pani Metamorfoz. Zrób użytek z tego srebrnego piórka. A administracja niech tam ciśnie mc, żeby nie zapomniał o tym srebrze.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Graty dla całej 10 i wielkie dzięki za te 6 głosów. Jak już kiedyś pisałem, obecność w tej 10 to zawsze spora frajda i wyróżnienie. Bawcie się dobrze i osiagajcie sukcesy literackie!
Po przeczytaniu spalić monitor.
U mnie też obowiązek spełniony. Niech to srebro się komuś przysłuży.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Wiesz, że “Poklatkowa” to tylko fragment całości? Watts tam się mocno zabawił i nawet poukrywał link do strony internetowej w pogrubionych fragmentach tekstu. Generalnie – jak masz ochotę, to polecam wskoczyć do tej króliczej dziury.
– wiem, co jest w czerwonych literkach ;). Linka nie sprawdzałem.
Co jest na dodatkowy plus, a o czym zapomniałem wspomnieć, to SI. W zasadzie nie była tu główną “postacią” czy też aktorem, ale nie miała też “charakteru”. Mam taką obserwację, której nie lubię, że w nowych tekstach musi być jakaś przemądra i obowiązkowo sarkastyczna maszyna. Najlepiej, by przedrzeźniała się z ludźmi.
– sarkastyczne roboty w nowych starwarsach, sarkastyczny robot w Interstellar itd. Sam mam opowiadanie (nie na portalu) z sarkastyczną dosyć SI (w wersji męskiej). Tutaj Gen była po prostu pomocna.
No i podrzuciłeś mi tym opkiem pomysł na inne opko, które zacząłem pisać. Nie wiem skąd, ale ten Endymion skojarzył mi się z grzybem. I tak sobie wykoncypowałem grzyba hodowanego wokół habitatu statku kosmicznego, jako formę tarczy chroniącej przed promieniowaniem kosmicznym. :D
– pisz!
Po przeczytaniu spalić monitor.
Witaj, STN, dobrze Cię widzieć.
Nie mam pojęcia, co się wyżej wydarzyło, ale mam to głęboko.
– i słusznie. Ja też.
Hmm, kosmiczni Adam i Ewa. Oldschool.
– cały ja ;)
Zagrałeś tu wszystkimi klasycznymi motywami, które uwielbiam i towarzyszą mi od dziecka. Katastrofa, która przewraca naszą rasę na kolana i ucieczka w zimny i niegościnny kosmos. Walka o uratowanie ludzkości. Samotność w kosmosie. Wszystko oblane podróżą kosmiczną i nowymi technologiami.
– super, że tak wycelowałem, też lubię takie motywy.
Trochę uproszczeń (i tak musiałeś to wcisnąć w 50k), ale nadal multiwitamina.
– zdecydowanie, mam świadomość tych uproszczeń i przytaczam nawet kilkukrotnie listę tych najbardziej oczywistych. Posiłkuję się określeniem-wytrychem „soft sf”. Być może jednak za dużo chciałem tutaj upakować po prostu.
Ech, te wiersze Keatsa. Tylko Dzierzby zabrakło ;)
– ja jestem z obozu Chyżwara.
Cholera. Po tym zdaniu miałem nadzieję, że opko skręci w stronę klimatu z "Poklatkowej rewolucji" Petera Wattsa. Nie narzekam, ale szarpnąłeś pewną strunę w mojej głowie i poczułem potrzebę ponownego powrotu w tę ciężką atmosferę SI sterującej życiem bohaterów. :)
– “Poklatkowa…” niewielka, ale zacna. Przyznam, że zupełnie nie patrzyłem w takim kierunku.
Fragment o "cywilizacji genetycznych Łazarzy" trochę sztampowy. Po prostu gra na ateizm/neutralność vs mocna religijność jest trochę zbyt kliszowa. Rozumiem, że trzeba przybliżyć bohaterów i zrobić ich takimi, jakimi są niektórzy z nas, ale wrzucanie w to Boga to trochę taka kulturalno-społeczna deus ex machina. Pójście na łatwiznę – zawiązanie “konfliktu” między bohaterami w możliwie najbardziej oczywisty sposób (w sci-fi).
– pewnie trochę tak. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że trochę starałem się to zamieszać – ta wierząca idzie na całość w tych heretyckich wyborach, ten niewierzący ma rozterki moralne iście religijne.
W pewnym momencie, kiedy Maria nie została wybudzona ze względu na infekcję Endymionem, miałem nadzieję na dość ciekawego twista – że to technologia hibernacji była jakby katalizatorem infekcji. W końcu Endymion to z mitologii piękny, ale śpiący młodzieniec :)
– tego tropu nie chwyciłem.
Kolonizatorzy poddający się modyfikacją genetycznym – i o to mi chodzi! Nie mogę przetrawić sci-fi, w której rasa ludzka jest… wciąż jedna. Abstrahuję od podziału związanego z kolorem skóry czy pochodzeniem (i związanym z nim uwarunkowaniem genetycznym). Chodzi mi o to, że ile będzie planet, statków czy kolonii, zatem społeczności, tyle będzie kultur… i tyle powstanie pomysłów na "nowych nas". W mojej opinii przyszłość, w której ludzie opuszczą Ziemię, będzie jednocześnie ostatnią chwilą, gdzie będzie jedna ludzkość – a z czasem oddzielone od siebie społeczności zmienią się tak, że będą względem siebie całkowicie obce (fizycznie i mentalnie).
– też tak uważam. Fajnie to ogrywają np. Corey czy Reynolds.
Dlatego też wydaje mi się, że postacie wypadły trochę… typowo. Te pojedyncze graty z prywatnych zbiorów nie dodały im charakteru. Byli zbyt… zwykli? Nie wiem do końca, czy to wada tekstu, czy zwykła moja obserwacja.
– być może mógłbym jakoś ekstrapolować inne zachowanie, myślenie, reagowanie itd. ludzi z takiej średnio-odegłej przyszłości, ale nie szedłem w takie klimaty, bo to byłaby zupełnie inna opowieść i nie opowiedziałbym tego co chciałem przy pomocy ludzi odmiennych od tego co bliskie współczesnemu czytelnikowi. Fajnie przedstawieni ludzie przyszłości inni od nas na wielu płaszczyznach są np. Bacigalupiego w „Ludziach piasku i popiołu”.
Może i mi się bardzo podobało, może i zagrałeś na nutach, które mnie zawsze ruszą.
– ciesze się.
Nie mogę jednak oddać głosu na opowiadanie roku – bo opowiadanie było już wcześniej publikowane i to w nie byle jakim miejscu. Wolę by taką nagrodę dostało opowiadanie całkowicie nowe, powstałe pod wpływem iskry czy innego impulsu, a nie takie, które już swoją uwagę i oklaski zebrało. To nic osobistego, ale coś bardziej (z mojej perspektywy) formalnego. Miło jednak wrócić do Twojego tekstu – zahaczę na pewno o pozostałe, z którymi przez ostatni rok się rozminąłem. :)
– to już dyskutowaliśmy w innym miejscu. Głosuj zgodnie z własnymi zasadami i przekonaniami.
Dziękuję za odwiedziny, komentarz, cenne uwagi i miłe słowo.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Hej, Anet!
Dziękuję za odwiedziny i cieszę się, że szort zasłużył na"fajne", oraz że znajdujesz w tym teście coś interesującego.
Witaj, Ermirie, dzięki za wizytę. Najważniejsze, że dobrze się czytało. Miło, że dostrzegasz w szorcie zalety. Również pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie.
Po przeczytaniu spalić monitor.
Dziękuję, Koala, za wizytę, lekturę i komentarz. Fajnie, że się podobało.
Po przeczytaniu spalić monitor.
"Stąd wnioskuję, że redakcja przed antologią jest nieco mocniejsza niż ta na portalu (nie że “lepsza”)."
Zapewniam, że redakcja Naz przy "Dzieci Marii" była naprawdę niewielka. W zasadzie lekka korekta. Jak sama Naz wspomniała, niewiele pracy, w zasadzie kosmetyka. Myślę, że może to potwierdzić. Nawet bym tego nie porównywał do niektórych bet, które robiłem różnym osobom ma portalu. Ale nie próbuję Ciebie przekonywać, STNie, tylko zwracam uwagę, że temat jest niezwykle płynny. A taki "Szept Pielgrzymów" to jedno z najlepszych opowiadań na tym portalu ever i bardzo się cieszę, że je tutaj przeczytałem i że wygrało plebiscyt.
Po przeczytaniu spalić monitor.