Profil użytkownika

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.


komentarze: 22, w dziale opowiadań: 22, opowiadania: 13

Ostatnie sto komentarzy

Hej, krar85!

Bardzo trafnie podsumowałeś moje opowiadanie, nie zamierzałem tu wymyślać na nowo koła, a raczej chciałem zmierzyć się z klasycznym motywem, który znajduję się na krawędzi pojmowania :) 

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Hej, Sejkonik!

Kurczę, myślałem, że na końcu ślimak pokaże w końcu rogi, ostatecznie dostał swoje pierogi… :/ 

Pozdrawiam serdecznie ;) 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

regulatorzy to i tak mam nadzieję, że się podobało :D 

 

Hej, SzyszkowyDziadku ;) 

Dzięki, że wpadłeś, usłucham głosu ludu i już takiego zakończenia nigdy nie napiszę (chyba) :D 

Pozdrawiam serdecznie ;) 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Hej, yantri, enigmatyczna wiadomość, ale mam nadzieję, że podobało się opowiadanie :P 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Ech, no, i oto prysło złudzenie, że wiem wszystko XD

Nic nie widziałem, nic nie słyszałem, ja ogólnie to mało wiem… :P

 

Tak. Nie twierdzę, że nigdy nie można iść na łatwiznę, ale zwykle lepiej tego nie robić.

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Ignorancja jest błogosławieństwem, a wiedza to sucz ;) Bardzo klimatyczne opowiadanie, ale co to by było, gdyby Titow tam Boga zobaczył? Nie zamknęliby biedaka, nie zginąłby narrator, jedynie Lenin by się trochę w grobie pokręcił ;) 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Jeszcze nigdy nie czytałem opowiadania osadzonego w mitologii Polinezji, chyba potrzebuję ich więcej. Treściwe opowiadanie ze smutnym, choć pięknym przesłaniem. Miło się czytało, powodzenia w konkursie ;) 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Jeśli duszek znów Cię odwiedzi, to przekaż mu, żeby trochę więcej normy wyrabiał przy przepowiedniach u najmłodszych ;)

Pozdrawiam serdecznie ;) 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

 Ja szczerze bałem się, że już po słowie “farys” zostanie odkryte, na kim był wzorowany bohater.

Mam wrażenie, że powinnam coś pamiętać, a nie pamiętam :)

Wiersz Mickiewicza :) A ów Farys był kuzynem autora pewnego rękopisu znalezionego w hiszpańskim mieście. Tamten to zupełnie mieszał rzeczywistość z fantazją :D 

 W okrucieństwie, poza ustalonym przez bohatera obszarem cywilizacji.

Tak, ale czy w polszczyźnie funkcjonuje taka konstrukcja?

Obawiam się, że nie :(

 Odkrywcy mają tendencje do posiadania wybujałego ego.

Prawda, ale mimo wszystko – Twój bohater wyróżnia się na tym tle :)

Ja się mu nie dziwię, jest pierwszym od dawien dawna człowiekiem nie stąd, który odważył się odwiedzić miasto. Odkrywa je na nowo dla cywilizacji, przynajmniej taką ma nadzieję.

 Zauważyłem, że dużo “starszych autorów” uprawia jakbywowanie – wcisnąłem więc kilka razy do tekstu.

Mmm, też niekoniecznie. "Jakby" służy porównaniu, ale czy dźwięk może być podobny do dzwonienia, a mimo to nie być dzwonieniem?

Masz rację, dzwon wydaje dość charakterystyczne dźwięki – czasem posępne, czasem radosne. Tutaj dodaje pewnej dramaturgii :P 

 Hmm… W sposób budzący przerażenie?

No, tak – ale jak? ;)

Nie rozumiem. Takie przysłówki to pójście na łatwiznę?

 Bohater jest nie z tych stron, wiatr niesie pasiek, który wszędzie wchodzi, pomimo szczelnych ubrań. Przeszkadza, gdy nie powinien, drwi trochę z obcego

Troszkę to jednak zostało w Twojej głowie :)

Wydaje mi się, że nawet jeśli nie znali się dobrze przed wyprawą, to tydzień wspólnej podróży przez pustynię potrafi zbliżyć do siebie ludzi, dzięki czemu bohater mógł słyszeć to wielokrotnie.

Zależy, jakich ludzi i w jakich czasach.

I dlatego przewodnik nazywa go farysem. Jest to zaszczytne nazwanie u Arabów – musiał jakoś na nie zapracować, coś tam wspólnie przeżyli :)

 A chodziło tu o kontrast, coś w stylu via Appia. Taki szmat czasu, a droga pięknie się trzyma, zaś wokół resztki, kamienie.

Zdaje się (musiałabym sprawdzić), że kamienie przy via Apia to grobowce właśnie, co też by pasowało.

Dokładnie tak ;)

 Nie jest po prostu taki macho ;)

A dlaczego miałby być macho? :)

Kreuje się na twardziela, by w wybranym przez niego momencie się wzruszyć. Dla publiczności :)

 Kurczę, dałbym głowę, że wiele razy widziałem takie powiedzenie…

Współczesna prasa, a tym bardziej Internet, jest pełna takich rzeczy. To nie czyni ich dobrymi.

Tym bardziej dziękuję za wyłapywanie takich rzeczy, ileż to człowiek bezmyślnie powtarza…

 Bohater nie może się ekscytować w swojej relacji? ;)

Z jednej strony – pisze ją z perspektywy czasu, więc chyba może. Ale z drugiej – czy przeżywając radość, myślisz o nazywaniu jej?

Niby nie :)

 Ciekawa interpretacja, ja tu nie malowałem żadnego obrazu wojny.

A ja zobaczyłam wojnę światła z ciemnością, ale czytam książkę o filozofii średniowiecznej we wschodnim basenie morza Śródziemnego, więc może sama sobie tę interpretację wniosłam :)

I to jest super dla mnie, że użytkownicy tego forum różnie interpretują moje opowiadanie. Jak tak pomyśleć, to coś z tej wojny światła z ciemnością jest w tym opisie ;) 

 

regulatorzy – będę nudny, jeszcze raz dziękuję ;) 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Hej, CesarzowaMordoru!

Dziękuję za miłe słowa, trafiłaś z interpretacja stylizacji ;)

Pozdrawiam serdecznie! ;)

 

Hej, cezary_cezary!

Już chyba nigdy nie napiszę opowiadania w podobnej konwencji snu, jestem uświadomiony teraz :D Dziękuję za miłe słowa i nominację – oby z debiutem było jak z naleśnikiem, następne będą lepsze ;)

Pozdrawiam serdecznie ;)

 

Hej, regulatorzy!

Dziękuję za odwiedziny i uwagę, zostało to poprawione ;)

Pozdrawiam serdecznie ;)

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Hej, Tarnino!

Dziękuję za odwiedziny, jeśli chodzi o pojedynek, to gdzieś mi się zapodział krysnóż… Zaraz wracam *ucieka* :)

 Tydzień już słońce pustyni parzyło mnie promieniami, gdym wreszcie ujrzał to, co z początku wziąłem za ułudę.

Hmmmmm. Stylizacja, dobrze. Ale czy udana?

 Oczom moim ukazał się widok zdumiewający.

Jak wyżej. Na co chcesz stylizować?

Lekko się stylizowałem na XVIII, XIX-wieczne wspomnienia podróżnika, który na obczyźnie odkrywa/zwiedza. Dlatego pojawiają się archaizmy, jak również pewne nieścisłości, nieobce takim relacjom. Ja szczerze bałem się, że już po słowie “farys” zostanie odkryte, na kim był wzorowany bohater. A co dopiero po jego przemyśleniach o ojczyźnie…

 Pośród morza piasków zobaczyłem niezliczone kolumny, pnące się ku niebu; zobaczyłem resztki potężnych budowli, lśniące jeszcze marmurem

To jakiś szczególnie twardy marmur, skoro lata burz piaskowych go nie zmatowiły, chociaż budynki się pozawalały. Metaforyka rozchwiana – te pnące się kolumny jakoś nie z tej bajki, a lśnienie ma chyba sugerować dawną chwałę, ale wychodzi niespójne.

Z daleka bohaterowi mogło się błędnie wydawać, że to marmury lśniły. Albo podkręcił opis, by był atrakcyjniejszy ;)

 Reszta oddziału podążyła, było ich dziesięciu.

Podążyć musiała dokądś albo za kimś, albo czyimś śladem. Poza tym związki w zdaniu są zaburzone. W zdaniu nadrzędnym podmiotem jest reszta (sg. f.), a w nadrzędnym nagle jacyś "oni" (pl. m.) – tak nie można.

Rozumiem swój błąd, zostało to znów poprawione ;) 

 Wychowani w barbarzyństwie nie bali się rzeczy namacalnych, wroga, któremu można utoczyć krwi.

…? Co to znaczy "wychowani w barbarzyństwie"?

W okrucieństwie, poza ustalonym przez bohatera obszarem cywilizacji. 

przy głuchych wiwatach rozbitych rzeźb

Jak rzeźby wiwatują? Może wiatr, świszcząc i wyjąc między nimi, sprawia wrażenie tysiącznych głosów, ale dlaczego wiwatujących? Rzeźby mają powód, żeby się cieszyć z przybycia bohatera? Albo udawać?

Odkrywcy mają tendencje do posiadania wybujałego ego. W starożytności władcy, ważne osobistości wjeżdżały do miasta przy wiwatach mieszkańców, były to ważne wydarzenia – bohater nie chciał być gorszy. Niestety nikt go nie przywitał oprócz rzeźb, które do tego jeszcze głucho go przywitały, bo wtedy nawet wiatr nie wył między nimi. Tak to rozumowałem.

 Minęliśmy resztki łuku, cudem jeszcze stojącego pomimo wiatrów pustyni.

O ile wiem, sklepienie łuku powinno się zawalić, ale filary mogą stać. Zryte niesionym przez wiatr piachem. Pooglądaj zdjęcia, choćby Petry.

Dlatego bohater napisał, że cudem jeszcze stał łuk – takiego wyjątkowego odkrycia dokonał… wyjątkowy odkrywca ;) Chciałem, by w tym opowiadaniu mieszała się rzeczywistość z fantazją, pasowało mi to do tematu konkursu.

 Słońce było prawie w zenicie, cienie kurczyły się, wracały do podziemi.

Podobają mi się te cienie, ale możesz je mocniej powiązać ze słońcem – ono triumfuje, one się wycofują.

Zgrabna i ładna sugestia.

 dźwięk jakby dzwonu

"Jakby" to jedno z tych słów, które zatruwają opis. Nie możesz sugerować czytelnikowi, że nie wiesz, co robisz (jasne, my tu i tak wiemy, że nie wiesz, przez analogię – sami robimy to samo, i też nie wiemy. Ale wyobraź sobie, że jesteś iluzjonistą na scenie – musisz panować nad widownią).

Zauważyłem, że dużo “starszych autorów” uprawia jakbywowanie – wcisnąłem więc kilka razy do tekstu. Rozumiem doskonale uwagę :D 

Koń przewodnika stanął na tylnych nogach

Dynamiczniej: Koń przewodnika wspiął się na tylne nogi.

Podobnie jak z cieniami – dobra sugestia.

 zarżał upiornie

Czyli jak?

Hmm… W sposób budzący przerażenie? 

 Dobyłem mojej szabli.

Zaimek zbędny.

Poprawione, rzeczywiście zbędny. 

 spłoszyły się ze swoich kryjówek

"Spłoszyć się" znaczy "przestraszyć się" ( https://wsjp.pl/haslo/podglad/112617/sploszyc-sie/5265328/o-zwierzetach ). "Pierzchły" zupełnie nieźle by się tu sprawdziło. Albo mogą być wypłoszone z kryjówek, choć ibisy i ptaki w ogóle raczej nie kryją się między kamieniami. Zwłaszcza, że to są ptaki wodne.

Również poprawione, niemniej zostawiam kryjówki. Bohater może nie mieć wiedzy aż tak rozległej wiedzy ornitologicznej, zupełnie jak autor :) Ruiny leża pośród pustyni, kiedyś musiała być to oaza, jakieś pozostałości wodne nadal są. Co do ibisów, to sugerowałem się tym https://www.national-geographic.pl/artykul/jak-ibis-z-popiolow-odkryto-gatunek-uznany-za-wymarly

 , nieprzyzwyczajone do widoku ludzi.

Nie pasuje do stylizacji i osłabia efekt. Przed chwilą zasugerowałeś Coś Strasznego, co może płoszyć ptaki, a teraz wyjaśniasz to płoszenie zupełnie naturalistycznie. W następnym zdaniu wyjaśniasz, że to bohater tak to sobie tłumaczy, co trochę Cię ratuje, ale mimo wszystko.

Rzeczywiście lepiej to trochę brzmi bez tego…

 oglądając się wokół

Oglądać można się za siebie, a wokół – rozglądać.

Cenna uwaga, poprawione :) 

zanurzaliśmy się w prastarych ruinach

Dlaczego ruiny przyrównujesz do wody?

Dlaczego nie? Zanurzamy się ostrożnie w wodzie, powoli nas otacza, czujemy chłód lub ciepło. Tak sobie wyobrażam odkrywanie ruin, eksplorację – powoli aura miejsca nas otacza, otula :P 

 Nikt się nie odzywał, zamilkli niczym posągi, które nas obserwowały

Kto zamilkł? Uważaj na związki w zdaniu.

W ruinach był tylko oddział przewodnika i bohater, niemniej rozumiem pytanie i uwagę.

 Próbowałem się uspokoić, wmówić sobie, że żadnego dzwonu nie słyszałem.

Łopata. Pokaż myśli bohatera.

Ja osobiście lubię, gdy myśli bohatera są tak przedstawione.

 przebiegły pustynny wiatr

Dlaczego wiatr jest przebiegły? https://wsjp.pl/haslo/podglad/3801/przebiegly

Bohater jest nie z tych stron, wiatr niesie pasiek, który wszędzie wchodzi, pomimo szczelnych ubrań. Przeszkadza, gdy nie powinien, drwi trochę z obcego. Tak to sobie tłumaczę (nie będę cytował pięknej odpowiedzi Anakina dotyczącej piasku).

 czerwonych, masywnych kolumn

Może najpierw "masywnych"?

Mam z tym problem, więc nie dziwi mnie, że lepiej brzmi odwrotnie, niż napisałem ;) 

 za kolumnami czaiły się wewnątrz ciemności

"Wewnątrz" psuje rytm i dezorientuje.

Prawda, poprawione.

Przewodnik znów odczytał moje myśli.

A kiedy ostatnio to zrobił? Z tym dzwonem?

Dokładnie tak.

 Ile razy ci mówiłem, farysie, że ta ciekawość go zgubi…

A dlaczego miałby to mówić właśnie bohaterowi? Przecież to tylko jego chwilowy pracodawca?

Wydaje mi się, że nawet jeśli nie znali się dobrze przed wyprawą, to tydzień wspólnej podróży przez pustynię potrafi zbliżyć do siebie ludzi, dzięki czemu bohater mógł słyszeć to wielokrotnie.

 Musieli się odłączyć.

Anglicyzm. Z pewnością się odłączyli. Dobrze, ale nie szukają ich?

Bohater jest przejęty bliskością czegoś wielkiego, być może nie tylko odkryje na nowo miasto, lecz również wzbogaci się, odnajdzie jakiś artefakt. Myślę, że może nie do końca logicznie rozumować. 

 Droga odchodząca od świątyni była starannie zbudowana, lecz różnorakie kamienie niczym groby porastały jej zbocza.

…? Od kiedy droga ma zbocza? I co ma staranne zbudowanie do otaczających ją kamieni?

Tak, już wcześniej poprawiłem. A chodziło tu o kontrast, coś w stylu via Appia. Taki szmat czasu, a droga pięknie się trzyma, zaś wokół resztki, kamienie.

 Wzruszyłem się, nie przeczę, zapomniałem o grozie tego miejsca.

Wzruszenie i podziw się nie wykluczają. Niewiele pamiętam z wykładów estetyki, ale pogrzeb trochę w romantyzmie. Zdaje się, Kant miał o tym dużo do powiedzenia (mogę źle pamiętać, sprawdź).

Hmm… Nie za bardzo rozumiem. Bohater napomina, że on wzruszył się i nie zaprzecza. Nie jest po prostu taki macho ;)

 Nostalgia za minionymi wiekami, za bezimiennymi mieszkańcami, chwyciła moje serce.

Polski idiom brzmi: "chwyciła mnie za serce". Ale nie nazwałabym tego uczucia nostalgią. https://wsjp.pl/haslo/podglad/33695/nostalgia

Poprawione :) Co do nostalgii, kierowałem się raczej tęsknotą za czymś przeszłym, czymś co minęło i nie wróci.

 Widzą tu nicość, zamiast dawnego blasku; widzą roztrzaskane kolumny, zamiast powodu do dumy.

Mam wrażenie, że przesadzasz. A przecież zasadniczo bym się zgodziła! Za grubo kładziesz ten motyw wanitatywny, za bardzo go wciskasz.

Bohater zaznacza mocno swoje odczucia. Chce, by jego relacja miała konkretny przekaz, dlatego jest wciskany.

 Nie dostrzegają symbolu przetrwania, jedynie puste ruiny.

Co to jest symbol? https://wsjp.pl/haslo/podglad/4846/symbol

Kurczę, dałbym głowę, że wiele razy widziałem takie powiedzenie…

 Ich pochłonie pustynia, a kamień przetrwa, gotowy do odkrycia.

Ładne przełamanie.

A dziękuję :)

 Rozważania moje przerwał szelest szaty sunącej po posadzce i powolnego kroku

Przeczytaj to głośno. Źle brzmi.

Czytałem, nie brzmiało aż tak źle :/

 rozebrzmiał

Rozbrzmiał.

Poprawione.

 nic nie ujrzałem

Niczego nie ujrzałem. Albo: nie ujrzałem niczego

Lepiej brzmi, również poprawione.

 Wokół mnie pusto.

To znaczy – przewodnicy znikli?

Tak.

 Wtem me oczy zobaczyły jakby postać, a raczej jej kontur, który pulsował w rozgrzanym powietrzu.

Purpurowe. Psuje efekt. Nie dość, że "jakby", to jeszcze "postać"… a "pulsował" zupełnie z innego rejestru.

Pulsowanie jest rzeczywiście zbyt nowoczesne, to poprawiłem.

 ruch, rękę wskazującą, by iść za nim

Ręka nie jest ruchem. Skinienie dłoni, tak. Ale nie sama dłoń.

Poprawione, oby dobrze.

 w której niegdyś bogowie zakopali swoje kamienne zabawki.

Szyk: w której bogowie zakopali niegdyś swoje kamienne zabawki.

Poprawione.

 Chciałem zakrzyknąć z radości!

Spokojnie, nie musisz tego tłumaczyć.

Bohater nie może się ekscytować w swojej relacji? ;) 

 W promieniach słońca widmo przybrało postać.

"Postać" czyli kształt, już miało.

Wcześniej miało… jakby postać. Proszę nie bić :P

 Tysiące grobów przerywa ciszę.

Przepraszam, ale nie znoszę tej frazy "przerywać ciszę". Jest taka wytarta. Rozwala mi zawieszenie niewiary do końca. Poza tym – tysiące przerywają.

Nie ma za co przepraszać, poprawiłem ;) 

 Blaski zachodu ozłacają drobinki piasku

Co to są "blaski"? I czy w obrazie wojny, który tu malujesz, jest miejsce na ozłacanie?

Ciekawa interpretacja, ja tu nie malowałem żadnego obrazu wojny. Raczej zachód słońca pozwalał bohaterowi na chwilę ujrzeć miasto takie, jakie było przed upadkiem. Później nadchodziła noc. A blaski to ostre światła, jakieś odbite promienie, przebłyski, o to mi chodziło. 

 przecinają pustynie

Pustynię.

Poprawione.

 Poznaj losy ostatniej królowej miasta.

Może raczej: los.

Poprawione.

 Przewodnik przerwał mi sen. Jaskrawa rzeczywistość powróciła, znów ujrzałem długie cmentarzysko kamieni.

… eeej. (I – "długie cmentarzysko"?)

Zastanawiałem się trochę nad długim cmentarzyskiem kamieni, ostatecznie zostawiłem. Po zobaczeniu miasta w zenicie chwały, bohater jest zawiedziony resztkami, porównuje ruiny do cmentarzyska, które po przebudzeniu wydłużają się przed jego oczami.

 Jak na złość, pomimo najszczerszych chęci, błędy się pojawiają…

Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz :)

 

Szczerze dziękuję za poświęcony czas, bardzo doceniam, na przeczytanie mojego opowiadania i wytłumaczenie pewnych rzeczy. Nie wszystkie zostały zaimplementowanie (czy skomentowane), bo nie chcę zbytnio naruszać zasad konkursu :) 

 

Pozdrawiam serdecznie ;)

 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Hej, Staruchu!

Dziękuję za wyłapanie kolejnych błędów, zostały poprawione ;) Teraz już nie jestem w stanie powiedzieć, czemu pomyliłem pobocza ze zboczami :P 

Ibisy nie są ptakami pustynnymi, lecz myślę, że ich obecność w podobnych miejscach nie jest błędem – mieszkały w Palmyrze. Dlatego się pojawiły również u mnie.

Pozdrawiam serdecznie ;) 

 

EDIT: I dziękuję za nominację!

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Hej, Koala75!

Dziękuje za wizytę i wyłapanie błędów, już poprawione. Co do zdania z ze znakiem zapytania – chodziło mi tutaj o pokazanie, w jakim stanie jest miasto, oczywiście rzeźby mogą jedynie głucho wiwatować, ale chciałem podkręcić klimat.

Pozdrawiam serdecznie ;) 

 

Hej, Milis!

Dziękuję, niezmiernie miło mi przeczytać, że klimat szorta nie zawiódł ;)

Pozdrawiam serdecznie ;) 

 

Hej, Outta Sewer!

Dziękuję za wizytę, nominację i miłe słowa! Słusznie napisałeś, że czasami czytelnik jest, delikatnie mówiąc, niezadowolony z takiego chwytu. Ja zainspirowałem się pewnym wierszem, który podobnie się kończy. Chciałem, aby zakończenie szorta nie było zakończeniem historii bohatera, lecz by pozostawiło pewną furtkę do rozmyślań. Bohater dopiero co zaczął badanie ruin miasta, kto wie, co tam się jeszcze wydarzy ;) 

Pozdrawiam serdecznie ;) 

 

Hej, Hesket!

Jak na złość, pomimo najszczerszych chęci, błędy się pojawiają… Cóż, pozostaje tylko ciężko pracować, by było ich jak najmniej :D Dziękuję za wizytę! Jeśli chodzi o Diunę, to jest szansa, że tło pustyni zostało wybrane ze względu na kinową premierę ;)

Pozdrawiam serdecznie ;)

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Dopóki stoi Koloseum, istnieje Rzym,

Jeśli Koloseum upadnie, padnie także Rzym.

Parafrazując:

 

Dopóki smok wawelski pożera dwunogów, istnieje Kraków.

Jeśli smok zniknie, padnie także Kraków. 

 

Przyjemne przemyślenia, niech ten swojski smok nie znika!

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Hej Zanais!

Bardzo przyziemna fantastyka, ale to nie umniejsza w żadnym wypadku wydźwięku tego opowiadania. Przecież po to ludzie zajmują się fantastyką (między innymi), by uciec od rzeczywistości, jak bohaterka ;)

Pozdrawiam serdecznie ;)

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Hej, Adam! 

 

Ciekawe i dobre opowiadanie, choć początkowo miałem problem uwierzyć w to, że nasze ministerstwo jest kompetentne i wie, co robi (wiem, fantastyka!). Zakończenie satysfakcjonujące, bez androidów nie dali by rady ;)

 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Myślę, że razem z Zygfrydem w pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie da się zatrzymać mechanicznej siły i poznaliśmy wcześniej zakończenie. Niemniej nie powstrzymało mnie to przed miłą lekturą, bardzo zręcznie napisane opowiadanie ;) 

 

Zastanawiają mnie bardzo imiona, Daryl i Jim prosto z The Office, ale ten Zygfryd… :D 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Dzięki za miłe słowa, a tytułu nie było do samego końca – został nadany wraz z ostatnim zdaniem szorta, które wyklarowało się na zakończenie procesu twórczego.

Albo się piszę do tytułu, albo się pisze o czymś i tytuł jest przysłowiową kropką nad i – tak przynajmniej ja mam. Nie wiem, który sposób jest lepszy :) 

Ujęła mnie historia Twojego nicka :)

Cóż, złośliwość rzeczy martwych… Czasem coś trzeszczy w kosmosie, czasem maile nie przychodzą :D

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Ja przede wszystkim pochwalę tytuł, który mi podpowiedział, że to będzie bardzo dobre opowiadanie, gratuluję ;) 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Sztuka absurdalna, nieco fantastyczna, na pewno zaś ciekawa i zabawna! Liczę, że autor nie narazi się żadnej opcji politycznej i premiera odbędzie się, jak zaplanowano, w antycznym teatrze w Taorminie, może Etna lekko zaryczy ze śmiechu? ;) 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Po tytule spodziewałem się czegoś w stylu Kapitana Bomby, a dostałem połączenie Kapitana Bomby z Małym Księciem – coś absurdalnego! W prawdziwym życiu nikt by nie wykorzeniał przemocą złych nawyków, prawda? ;)

 

Wybrałem sobie przemiłe opowiadanie na mój debiut czytelniczy, winszuję ciekawego pomysłu :) 

 

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Nowa Fantastyka