- Opowiadanie: Atreju - Wawelska myślówka

Wawelska myślówka

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Na krawędzi pojmowania” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl

 

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Mudita: https://stowarzyszeniemudita.pl, które pomaga rodzinom osób z niepełnosprawnościami.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Wawelska myślówka

Pierwszy dwunóg, z którym uciąłem sobie pogawędkę w czasie wieczerzy, upierał się, że nie istnieję. Powtarzał do znudzenia, że jest XXI wiek. Wiek Google'a, Facebooka i TikToka. Krzyczał do samego końca: „Kto nie ma konta, tego nie ma!”. Przyznaję, że tamtej nocy nie zmrużyłem oka. Myślałem – pierwszy raz, jeśli pamięć mnie nie zawodzi – czy naprawdę jestem? Nie mam przecież konta.

Drugi dwunóg także próbował mi wmówić, że mnie nie ma, albo sobie. Bełkotał coś o mózgu, różowym jednorożcu, Potworze Spaghetti… Słowo daję, daleko mu było do tamtych dwunogów, z którymi potykałem się w młodości; one to po wiekach zmagań odesłały mnie do baśni i legend. A ten nędznik zafajdał spodnie, nim skończyłem obiad. Fuj!

Ha, lecz to właśnie dzięki temu inteligentowi przypomniałem sobie, że kiedyś byłem, a potem było mnie jakby mniej… Jednak znów jestem. Jestem, bo… bo byłem? Hmm, a może ten szaleniec mówił prawdę?

Trzeci dwunóg nie podważał mojego istnienia. Uciekał przede mną niby spłoszona łania, rozpaczliwie wzywał ratunku. Zanim odgryzłem mu głowę, spytałem, kto miałby mu pomóc? Nie wiedział. Ha, ha, ha! Nie wiedział.

Niemniej to właśnie dzięki niemu odkryłem, że naprawdę jestem, bo jego już nie było. Znaczy się, był w moim żołądku, przypieczony i zmiażdżony. Musiała stać za tym jakaś przyczyna. To byłem ja!

Mimo swego odkrycia nie zaznałem spokoju. Zaszyłem się w jaskini na długie miesiące i dumałem, czy moje istnienie spowoduje, że prędzej lub później zjawi się któryś z tych dwunogów, którego trzeba wydłubywać z metalu, co błyszczy fałszywie niby srebro. Ale może w tym XXI wieku to oni odeszli do baśni i legend? Gdyby wciąż istnieli, któryś już by się zjawił, albo tamte dwunogi wspomniałyby choćby o jednym.

To była piękna myśl. Wyfrunąłem po długim poście z jaskini, marząc o owcach, złocie i klejnotach. Czułem się bezkarny. Czułem ogień palący w gardzieli. Grr!

Koniec

Komentarze

Hej 

Rozmyślania pewnego rezydenta Wawelu okazały się bardzo zabawne i pouczające. Mam nadzieję, że zostało jeszcze kilku rycerzy, ale, pewnie ku zadowoleniu bohatera, już nie trzeba ich wygrzebywać ze zbroi :)

Klikam i pozdrawiam :)

 

 

Edit – Zawsze jak widzę Twój nick to czytam go Antryju ;) Ale awatar zawsze wyprowadza mnie z błędu :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Drugi dwunóg także próbował mi wmówić, że mnie nie ma, albo sobie.

To wtrącenie, że mnie nie ma, rozbija zdanie i burzy jego logikę.

 

 

Lepiej niech nie pije wody z Wisły!

 

Zabawne opowiadanie.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć Atreju! Środowy dyżurny melduje się na posterunku!

 

Sympatyczny szorcik, dzięki któremu mam już pewien obraz tego, co siedzi (siedziało?) w głowie smoka wawelskiego ;) Napisane ładnie, dobrze się czytało, tylko dlaczego tak krótko? :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

devil

Klikam i pozdrawiam :)

Cześć, dziękuję i również pozdrawiam, bardzie.

Edit – Zawsze jak widzę Twój nick to czytam go Antryju ;) Ale awatar zawsze wyprowadza mnie z błędu :D

Falkor czuwa nad poprawną wymową. :)

 

To wtrącenie, że mnie nie ma, rozbija zdanie i burzy jego logikę.

Hej, Ambush, mogłabyś doprecyzować? Bo nie rozumiem. :P

 

Napisane ładnie, dobrze się czytało, tylko dlaczego tak krótko? :)

Dzięki, Cezary. Cóż… Myślenie jest męczące i nie ma co przeciągać. 

 

Cześć, yantri. :)

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

Antryj też jest poprawnie, ale znaczy coś innego ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bo dla mnie takie zdanie jest ok:

 

Drugi dwunóg także próbował mi wmówić, że mnie nie ma,

 

i takie taż:

Drugi dwunóg także próbował mi wmówić, albo sobie, że mnie nie ma.

 

 

Ale z że mnie nie ma w środku mi się nie podoba.

 

Tylko w tym drugim wolalabym:

Drugi dwunóg także próbował wmówić mi, albo sobie, że mnie nie ma.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Nieszczęsny, powrócił, lecz nie wie jeszcze, że przyjdzie mu zmierzyć się jak smok ze smogiem, a ten nie ubiera się w pancerze, lecz wciska się do wnętrz(ności) i szkodzi. :(

Powodzenia w konkursie. :)

Pod Wawelem, jak widzę, bez zmian – Smok był, jest i będzie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ziać albo nie ziać – oto jest pytanie!

 

Krótkie i sympatyczne!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Antryj też jest poprawnie, ale znaczy coś innego ;)

A to nie wiedziałem. Ale ja jestem z Małopolski. :P

 

Mogę się z tobą zgodzić, Ambush, że przedstawione przez Ciebie zdania brzmią ładniej, ale w mojej opinii, mniej naturalnie. Mój bohater myśli, najpierw stwierdza to, co oczywiste, a dopiero potem zauważa, że może jest inaczej. Tak ja to widzę.

 

Nieszczęsny, powrócił, lecz nie wie jeszcze, że przyjdzie mu zmierzyć się jak smok ze smogiem, a ten nie ubiera się w pancerze, lecz wciska się do wnętrz(ności) i szkodzi. :(

Cześć, Koalo. Starałem się nadać bohaterowi nieco symboliczny wymiar. Być może mi nie wyszło lub nie jest to dobrze widoczne. Ale jeśli by wziąć to coś pod uwagę, co w moim zamierzeniu miał sobą reprezentować, to problem smogu z tego czegoś właśnie by wynikał; cokolwiek bym na temat samego smogu nie myślał. A to czyni z bohatera tekstu jednak coś groźniejszego. I w zasadzie żadnej walki by tutaj nie było. Że tak odpowiem tajemniczo. :)

 

Pod Wawelem, jak widzę, bez zmian – Smok był, jest i będzie. ;)

Cześć, regulatorzy. Jeśli gdzieś ma być po staremu, to tylko na Wawelu.

 

Ziać albo nie ziać – oto jest pytanie!

Cześć, Staruchu! To ta wielka myśl, na którą nie wpadł Shakespeare.

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

A to jego nie było, że wrócił? Myślałam, że się tylko zaszył głęboko. Może zgłodniał, biedaczek. Tylko myślałam, że trawi tylko dziewice, coś jak dieta bezglutenowa, a jemu najwyraźniej wszystko jedno ;)

Fajne, podobało mi się :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ale pierwszy dwunóg miał rację, smoczysko powinno pomyśleć o odpowiednim zaprezentowaniu się w sołszal midiach ;) 

Fajny pomysł. Klikam. 

Nawet przyjemne, choć pewnie nie zostanie w pamięci na dłużej.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Cześć, Atreju!

 

Obawia się tych, co trzeba ich ze sreberka obdzierać, a to przecież odziany w wełniane spodnie i kapotę go swego czasu załatwił. Dobrze, że wrócił!

 

Pozdrówka i powodzenia w krokusie!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dopóki stoi Koloseum, istnieje Rzym,

Jeśli Koloseum upadnie, padnie także Rzym.

Parafrazując:

 

Dopóki smok wawelski pożera dwunogów, istnieje Kraków.

Jeśli smok zniknie, padnie także Kraków. 

 

Przyjemne przemyślenia, niech ten swojski smok nie znika!

Kilkukrotnie próbowałem się zarejestrować, żona raz spróbowała – oto jestem Sanderką.

Cześć, Irko.

Może zgłodniał, biedaczek. Tylko myślałam, że trawi tylko dziewice, coś jak dieta bezglutenowa, a jemu najwyraźniej wszystko jedno ;)

Drzewiej może tak było, obecnie by nie przeżył. :P

 

Fajny pomysł. Klikam. 

Dzięki, Amonie. :)

 

Nawet przyjemne, choć pewnie nie zostanie w pamięci na dłużej.

Cześć, Outta. Bo to tekst typu: kieliszek wódki przed pracą.

 

Obawia się tych, co trzeba ich ze sreberka obdzierać, a to przecież odziany w wełniane spodnie i kapotę go swego czasu załatwił.

Cześć, Krokusie. To był przypadek i w ogóle to nie pamiętam.

 

Przyjemne przemyślenia, niech ten swojski smok nie znika!

Hej, Sanderku/o (?). Dzięki i pozdrawiam.

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

Lubię Niekończącą się opowieść w każdej formie smiley

 

Dobry szort.

Zmieniłbym tylko tytuł. Początek bardzo ładnie wprowadza czytelnika w maliny, sugerując, że dwunogi udowadniają nieistnienie Bogu. Potwór spaghetti ładnie w tym utwierdza. Tzn wprowadzałby, gdyby zdrajca tytuł, wszystkiego nie wypaplał od razu smiley Byłby fajny zwrotsmiley

 

Drugi dwunóg także próbował mi wmówić, że mnie nie ma, albo sobie.

To zdanie naprawdę jest kiepskie. Przerwało mi czytanie, musiałem się na nim zatrzymać i kilka razy przeczytać. “Albo sobie” wygląda na coś zostawionego po poprawkach, urwaną myśl. Chwilę mi zajęło żeby dojść, że odnosi się do udowadniania: “udowadnia mi, albo sobie”. Ambush jak najbardziej ma rację, że rozdzielenie tych słów wtrąceniem sprawia, że to jest nieczytelne.

 

The KOT

Cześć, Eldilu!

Dziękuję za dłuższy komentarz.

Początek bardzo ładnie wprowadza czytelnika w maliny, sugerując, że dwunogi udowadniają nieistnienie Bogu.

Nie miałem takiego zamiaru, choć zdaje sobie sprawę, że można tak odebrać początek. Sugestie co do jedzenia i spania miały być w końcu dyskretne. Potwora Spaghetti zaś i resztę umieściłem jako coś, co kojarzy mi się z takimi przemądrzałymi ludźmi. Nie znam czegoś analogicznego względem smoków.

To zdanie naprawdę jest kiepskie.

Smocze myśli nie muszą być poukładane. To dopiero początkowy myśliciel. Z czasem może będzie wyrażał się składniej. :)

 

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

Miałem to samo wrażenie. Że chodzi o Boga, dopiero przy opisie rycerza się zorientowałem. Jakoś nie zwróciłem uwagi na tytuł. Ogółem sympatyczne, jak to smoczki

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Cześć, SzyszkowyDziadku!

Że chodzi o Boga,

Pisanie z perspektywy Boga przerasta moje możliwości.

Ogółem sympatyczne, jak to smoczki

Dziękuję i pozdrawiam. :)

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

Przyjemne opowiadanie, czekam na ciąg dalszy zderzeń z XXI w :)

 

Pozdrawiam!

E.

Ave, Cesarzowo!

Dziękuję za odwiedziny.

„Pisałem wiele, ale co uważałem za niedoskonałe, rzucałem w ogień, bo ten najlepiej poprawia”. Owidiusz

Nowa Fantastyka