
komentarze: 10, w dziale opowiadań: 10, opowiadania: 8
komentarze: 10, w dziale opowiadań: 10, opowiadania: 8
Hehe, cieszę się z odbioru tekstu.
Nie doszukujcie się w każdym opowiadania jakiejś głębi, nie każdy musi coś wnosić.
To opowiadanie to właśnie taki relaksator - przeczytać, zaśmiać się, przypomnieć stare dowcipy, zapomnieć.
Mnie osobiście bawią parodie, zwłaszcza filmowe, ale nie pogardzam też tekstowymi. Chodzi o to, żeby odszukać jak najwięcej nawiązań do innych opowiadań czy filmów. U mnie są to akurat dowcipy. Pierwszy raz coś takiego ruszyłem, więc nie musi być super. W każdym razie fajnie, że się podobało :)
Dzięki. Te aspekty życia to, niestety, prawda. Gdy studiowałem, faktycznie na moim roku był taki gość w zielonej kamizelce, przy czym było dużo większą gnida, niż tu pobieżnie opisałem. Przez cały rok redagowania przeze mnie gazetki uczelnianej był tam głównym tematem. Profesor robiący całonocne egzaminy też jest faktem. Co prawda całonocny egzamin zdarzył mu się chyba tylko raz, ale to przepuszczanie po kilka osób było faktem, któremu nie mógł zaradzić nawet rektor. A najbardziej gnębił swojego bratanka lub siostrzeńca. Inny doktor uwalił na magisterce swojego własnego magistranta, chociaż reszta komisji oceniła go bardzo pozytywnie. Ot kwiatki :)
Z samym trupem miałem dużo problemów. Na tym etapie utknąłem z opowiadaniem na ponad rok i wcale nie uważam, że to, co w końcu z tego wyszło, jest najlepsze co mogłem napisać. Mam nadzieję, że puenta rekompensuje pewne niedostatki :)
A powtórzenia... cóż. Niemaln przy każdym tekście mi to piszecie :) Jestem tego świadom i mam nadzieję, że w końcu coś mi się przestawi w głowie i nie będzie powtórzeń.
@ Bohdan - jem. To, że często publikuję, to nie znaczy że piszę kolejne opowiadanie między jedną publikacja a drugą. Z dużej puli tekstów wybrałem te najlepsze (moim zdaniem) i po drobnych szlifach zamieszczam. Został mi jeszcze jeden tekst i potem długo nie będzie nic. Bo czasu na pisanie akurat teraz nie mam.
@Fasoletti - opowiadanie ma już kilka lat i zombiaki dopiero zaczęły się popularyzować, teraz faktycznie jest ich na masę :) Te dyskretne elementy to świetny pomysł. Ja jednak wyszedłem z innego założenia. Żeby jak najdłużej nie sugerować istnienia truposzy, żeby bohater cały czas myślał, że to tylko taki test nowych znajomych. Howarda poszukam i poczytam. Dzięki.
Ciekawe interpretacje. To wygląda trochę tak jak na języku polskim "co autor miał na myśli".
Nie będę tłumaczył, jak było naprawdę, bo to pozbwali opowiadania tajemniczości i wyjdzie na to, że jest opowiadanie bardziej banalne niż na to wygląda :)
Jak już zauważył AdamKB - tekst nie był pisany na konkurs. O nim dowiedziałem się dopiero z komentarzy :)
Czy do poprawy? Z pewnością. Zresztą nie ma takiego tekstu, którego nie trzeba by mniej lub bardziej poprawić. Pewnie kiedyś doszlifuję i ten, ale na chwilę obecną brak czasu zmusza mnie do pozostawienia w obecnej formie.
Do konkursu zgłosiłem po sugestii Ranferiel, bo nawet nie wgłębiałem się w jego zasady, więc zakładam, że mnie nie podpuszczacie i opowiadanie spełnia jakieś podstawowe kryteria konkursu :)
Ponad 9000 znaków. Dodałem. A co tam, nie mam nic do stracenia :)
Dzięki, cieszę się, że w końcu któreś moje opowiadanie się spodobało :)
Muszę jednak przyznać bez bicia, że pomysł nie jest nowu. King napisał kiedyś opowiadanie o palcu w umywalce (nie pamiętam tytułu). Generalnie zasada była ta sama. Tajemniczy palec ciągle denerwować bohatera. W końcu bohater palca się pozbył (nie powiem jak) ale zagadka pozostała zagadką. Bardzo mi się ten motyw spodobał, dlatego go wykorzystałem.
A co do znajomości taników telefonicznych to zasługa ukończenia Technikum Łączności, gdzie nauczyłem się zasad działania różnych central telefonicznych (teraz pewnie wiedza już nieaktualna). A wyższośc komórki nad stacjonarką opisałem z własnego doświadczenia.
Jest słowo "nienienie" - to bardzo wielokrotne zaprzeczenie, które trzeba wymówić bardzo szybko wymachując do tego rękami. Myślę, że w lepszym wyobrażeniu sobie agentów może pomóc znajomość bardzo starej przygodówki "The Secret of Monkey Island" i niejakiego Stana, który w pierwszej części handlował statkami a w kolejnych też się nie obijał - to on był pierwowzorem wymahujących rękami agentów :)
"Nad naszą wsią przeleciał meteoryt,
nad naszą wsią, przelecial no i spadł"
Tak. Pierwsze zdanie jest z tej piosenki :)
Super, że wytknęliście mi potknięcia. Zwłaszcza jedno podstawowe - niejasne opisanie: Sarah nie uciekała DO Strefy tylko ZE Strefy.
Czy opowiadanie na podstawie gry? Absolutnie nie, bo ja nie gram. Chociaż nie przeczę, że coś takiego mogło być. Raczej jest na podstawie dawno obejrzanego filmu, którego tytułu też nie pamiętam. Po prostu w głowie siedziała mi ta konkretnie scena.
Shorty polegają właśnie na tym, że jest jedna scena i nie ma zwrotów akcji :)