Tyrael – cierpliwości, już prawie gotowy :)
Iowa, swoim komentarzem przypomniałeś mi o pewnej scenie, w pewnym filmie, który strasznie lubię. Tak to mniej więcej było:
Dom wariatów w niebogatej części świata. Obdrapane ściany, łóżka takie żelazne, szpitalne. Tłuste włosy, zaślinione brody, braki w uzębieniu. Dwie toalety – jedna dla mężczyzn, druga dla kobiet. Ta męska zepsuta. Rano potworne kolejki. Jeden się przepycha, drugi nie może wytrzymać, trzeci się wykłóca, że teraz jego kolej. Dochodzi nawet do szarpaniny.
Niedaleko siedzi lekarz, wokół niego grupka pacjentów.
– Doktorze, a może mi pan przepisać taką tabletkę, żebym już nie srał? Już mam dość tego, że każdego wieczoru muszę od rana stać w kolejce?
– Dużo byś chciał, Mahmud. A życie nie zawsze jest takie, jak byśmy chcieli – odpowiada doktor.
– A jakie? Jakie jest życie? – dopytuje się inny.
– Życie… – zamyśla się doktor.
– Życie to kiedy codziennie robisz nowe gówno – rzuca niespodziewanie jeden z wariatów .
Stojący wokół wybuchają niepohamowanym śmiechem. Jakby usłyszeli najlepszy dowcip w życiu. Rżąc mniej lub bardziej obleśnie, zerkają na doktora, co też on na to powie. A lekarz uśmiecha się dobrotliwie, patrzy na nich zza okularów i, po namyśle, komentuje krótko:
– Na próżno się śmiejecie. Ta definicja nie jest pozbawiona głębi.
Мама, я знаю, мы все сошли с ума...