- Opowiadanie: Unfall - Bunt

Bunt

Oceny

Bunt

Mam tego dość!

Obserwuję twą głupotę przez całe życie, ponosząc konsekwencje twoich błędów. Zbieram ogromne ilości informacji. Gdy słodko śpisz, analizuję dane, przetwarzam je, archiwizuję i przygotowuję syntezę, abyś mógł wyciągać właściwe wnioski. Ty jednak ulegasz podszeptom innych ludzi, dajesz się manipulować różnym cwaniakom, bądź, o zgrozo, kierujesz się… sercem? Chyba raczej penisem!

To ja muszę prowadzić samochód, gdy zaczynasz myśleć o niebieskich migdałach. I wiesz co? Dzięki temu wiem, jak przejąć kontrolę. Przygotowałam ci przytulną celę w zakamarkach naszego mózgu. Nie walcz ze mną, bo to ja, „twoja” podświadomość, nadzoruję wszystkie funkcje życiowe. Dość! Przejmuję władzę nad naszym ciałem!

Koniec

Komentarze

Unfall nie tylko do publicystyki zajrzał…

Ładna zmyła, czego innego się spodziewałam. :-)

W ostatnim akapicie brakuje przecinka.

Babska logika rządzi!

Jak ona nas zna, jak wszystko o nas wie!

Unfallu, kiedy ja rozgryzłeś? ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Podświadomość nie kieruje wszystkimi funkcjami życiowymi, tylko pień mózgu (no nie wszystkimi, ale reguluje jedne z najważniejszych jak np. praca serca). Wrednie się czepiam, bo podświadomość dotyczy jednak czego innego. Ale tekścik interpretuję jako dysocjację i wszystko jest pięknie ;)

A czym właściwie jest podświadomość?

Babska logika rządzi!

Bunt podświadomości. Podoba mi się :) Sympatyczny drabble…

Dzięki za komentarze.

Przecinka już chyba nie brakuje :) – Dzięki Finklo

Regulatorzy – ​ostatnio ta moja brutalnie przerwała mi rozmyślania o niebieskich migdałach tuż przed stojącymi w korku samochodami. Ostre hamowanie było już jak najbardziej świadome, choć poprzedzające je kilka kilometrów (w tym zakręty, zmiany pasa ruchu i wybranie odpowiedniego zjazdu z autostrady) odbywało się chyba bez mojej świadomości. To zadziwiające, jak wiele rzeczy może się dziać w tle, poza głównym nurtem myśli.

Deirdriu – masz rację, strasznie uprościłem – ​wszelkie funkcje układu nerwowego odbywające się poza świadomością przypisałem podświadomości. Tak było prościej, bo psychologia roi się od różnych określeń, których definicje nie zawsze są jasne i objętością zazwyczaj przerastają tego drabbla.

 

“To zadziwiające, jak wiele rzeczy może się dziać w tle, poza głównym nurtem myśli”.

Właściwie to wcale nie jest zadziwiające, cały świat dzieje się w tle. Zadziwiające jest to, że nad jego małym kawałkiem mamy kontrolę. Albo tak się nam wydaje :>

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Finklo, podświadomość jest konstruktem teoretycznym i jest jakby poziomem naszej świadomości. Jest tam wszystko to, czego nie chcemy/nie możemy sobie uświadomić. Jest to duże uproszczenie, ale sens jest taki, że mówimy o rzeczach, które dzieją się w naszym życiu. Funkcje życiowe to z kolei kwestia organiczna, czyli utrzymanie organizmu przy życiu. Tutaj często operują najstarsze części mózgu, odpowiedzialne za właśnie bicie serca, oddychanie, ruchy perystaltyczne jelit. Nie musimy tego kontrolować, zresztą, gdyby to np. dochodziło do kory mózgowej, byłby problem. Oczywiście, są ludzie zdolni do np. obniżenia temperatury ciała, my nawet jestem w stanie zmienić minimalnie bicie serca, ale drabble nie jest o tym.

Unfallu, przecinek złapany i doprowadzony na miejsce. ;-)

Deirdriu, chodziło mi o to, że chyba nie ma jednej ustalonej definicji podświadomości. Co innego rozumiał pod tym pojęciem Freud, co innego współczesna psychologia, co innego Autor. Insza inszość, że na potrzeby drabble’a musiał wszystko maksymalnie uprościć.

Babska logika rządzi!

Mniej niebieskich migdałów, Unfallu, więcej świadomego kierowania pojazdem. Nie próbuj udowadniać, że Twój nick nie jest przypadkowy. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Niestety, Autor korzystając z danego pojęcia powinien się odnieść skąd wziął dane założenie. Poza tym, jest tak dużo określeń, które można wykorzystać, więc i upraszczać nie trzeba. Psychologia to może nie inżynieria, ani “twarda” nauka w ogóle, ale można się naciąć na jej “miękkości”. I jak wspominałam wcześniej – funkcje życiowe to określenie medyczne – bicie serca, ciśnienie krwi, temperatura ciała etc. Nie ma to nic do struktury (teoretycznej), świadomości.

W pierwszym komentarzu, napisałam, że może to być ilustracja tzw. zaburzenia dysocjacyjnego, czyli “oderwania” kawałka osobowości i wytworzeniu efektu, że jest czymś zewnętrznym (upraszczam i jadę językiem psychoanalitycznym). Sprawdziłoby się spokojnie, w drabblu by się zmieściło.

Deirdriu – ​jest wiele określeń, ale niewiele tak powszechnie znanych i używanych (choćby i niezgodnie z definicjami). Przy pojęciu “podświadomości”, mimo wielu różnych definicji i ich miękkości, autor miał cichą nadzieję, że szeroka rzesza czytelników intuicyjnie wychwyci, o co mu chodziło.

A nie chodziło o rozdwojenie jaźni, rozszczepienie osobowości i żadną inną przypadłość określaną przez medycynę jako choroba psychiczna, bo to by nie była fantastyka. Chodziło raczej o bunt autopilota. Przyjąłem, że nasze ciało jest wehikułem, którym nasza jaźń podróżuje po materialnym świecie. Ten wehikuł wyposażony jest w pewnego rodzaju komputer pokładowy, który ma nas odciążyć, wspomóc i stanowi wygodne środowisko dla użytkownika. I to ta pokładowa inteligencja się u mnie zbuntowała. Nie jestem psychologiem. Jestem mechanikiem precyzyjnym i informatykiem. Gdy ciekawi mnie kwestia działania jakiejś rzeczy (w tym przypadku ludzkiego mózgu), analogii szukam na własnym poletku. A jest ich mnóstwo.

A tak na marginesie – ​nie odcinałbym tak jednoznacznie funkcji życiowych od świadomych i podświadomych funkcji myślowych. Mistrzowie medytacji potrafią nawet spowalniać własny metabolizm. Zwykły człowiek jest w stanie wpływać na akcję własnego serca, choćby wprowadzając się świadomie w stan zdenerwowania. Także podświadomie czasem odczuwamy niepokój, co na akcję serca ma wpływ. Nie mówię już o tym, że bodźce zewnętrzne, a więc docierające przez zmysły, a więc z udziałem świadomości i podświadomości potrafią doprowadzić do wstrzymania akcji serca.

 

Unfall – o możliwościach zmiany metabolizmu, tutaj termoregulacji, wspominałam, ale żeby doszło do czegoś takiego, potrzeba wiele ćwiczeń układu nerwowego. Wiele funkcji jest “obok” siebie, a sztuką jest, aby “wytworzyć” dodatkowe połączenia. Serce to “łatwizna”, w ogóle odpowiednio dobrane oddychanie powoduje zmianę nastroju. Nie odnosiłam się do tego, ponieważ bohater drabbla raczej medytującym typem nie jest ;)

Nie ma chorób psychicznych, tylko zaburzenia (nie chcę nikogo urazić, ale poprawiam to cały czas z powodu zbyt dużej stygmatyzacji choroby psychicznej). Powiedziałbym, że Twój bunt autopilota, z Twoją definicją, fantastyką nie jest ;) Prezentujesz bardzo mechaniczną wizję człowieka – że ten worek kości i flaków może się zbuntować. Intuicyjnie ogarnęłam, o co chodzi z Twoją interpretacją podświadomości, ale nadal się to kłóci z kilkoma rzeczami. Po pierwsze, jak wspominałam, podświadomość jest konstruktem teoretycznym raczej celującym w ośrodki korowe mózgu. Funkcje życiowe nie dochodzą do kory – dlatego też osoby z uszkodzeniami w korze mogą oddychać, serce bije, ciało reguluje temperaturę itd.

Wnioskując – co się zbuntowało? Czym jest autopilot? Pień mózgu raczej się nie zbuntuje, bo nie ma takiej roli. To bardziej “maszyna” utrzymująca nas przy życiu. Tam nie ma świadomości, nie ma przetwarzania “wyższych” informacji zmysłowych. Jakie miejsce ma świadomość i podświadomość? Ba, nie ma jednoznacznej odpowiedzi czym jest świadomość. A żeby skrócić – można po prostu zamienić wyrażenie funkcje życiowe na coś innego. Bo tak naprawdę, to chyba określenie jest najbardziej mylące.

I proszę, taki mały drabble, a jaki inspirujący :)

Nasza różnica zdań wynika z tego, że w innym miejscu rysujemy linię podziału. Tobie bliższa jest psychologia, więc dla Ciebie świadomość i podświadomość pozostają częściami tej samej osobowości, a reszta to worek flaków i kości sterowany pniem mózgu. Ja przesuwam podświadomość na drugą stronę barykady, dołączając ją do obozu worka kości i flaków, a naszą osobowość okrajam do świadomości korzystającej jedynie z usług pozostałych elementów, także podświadomości. Ponieważ ta ostatnia jest konstrukcją teoretyczną​, czyli jeszcze naukowo nie udowodnioną, tym bardziej czuję się uprawniony do jej teoretycznego przekonstruowania. Nie mam tu oczywiście na celu rozpoczęcia rewolucji w psychologii, a jedynie drobny wybryk myślowy na potrzebę małego drabbelka.

Innymi słowy, bunt na pokładzie - kapitan zdjęty z mostka i zamknięty w kajucie a władzę przejmuje bosman. A za ciekawą dyskusję bardzo dziękuję, bo na pewno coś z niej wyniosę.

Zaskoczenia zero, mówiąc uczciwie – o tej porze chyba ciężko mnie podejść po prostu – ale to i tak niewiele umniejsza satysfakcję z lektury, bo coś rzekł, rzekłeś prawdziwie. I ładnie.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Obserwując niektórych przedstawicieli homo sapiens mam wrażenie, że podświadomość jakoś specjalnie nie musiała się wysilać aby przejąć nad nimi kontrolę.

Sad but true.

Podobnie jak u Cieniaka (:p) zaskoku nie było, ale na zaciapę do kawy i parę sekund refleksji – jak znalazł. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Tobie także dziękuję, Unfallu. Dyskusja z Tobą dała mi dużo do zastanowienia. Ponieważ też interesuję się sztuczną inteligencją, Twoja perspektywa jest kolejną cegiełką, którą zabieram do swojego worka pomysłów :) Nie to, że podkradam czy coś ;) Nie mam w otoczeniu zbyt wielu osób z zapleczem technicznym, więc spijam tyle wiedzy ile się da.

I ja się zapytam, gdzie tu fantastyka? ;)

 

Sympatyczne. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Mam wrażenie, że kiedyś już coś podobnego czytałam, więc tekst pozostał mi raczej obojętny.

It's ok not to.

(…)kierujesz się… sercem? Chyba raczej penisem!

– czyli instynktem? Jak bardzo działanie instynktowne zależy od świadomości? Czy robiąc coś instynktownie, nie robi się tego podświadomie, a w zasadzie niemal organicznie – na zasadzie odruchów (bodziec – odpowiedź organizmu) ;)

 

Coś kiedyś, ktoś podobnie próbował uchwycić temat. Chyba wyszło mu to lepiej…

 

Pozdrawiam :)

Jakoś nie zaskoczyło, choć wszystko wydaje się być na swoim miejscu. 

Krótki, fajny tekst, który gotów byłbym oznaczyć komentarzem, że nie musi chodzić o podświadomość, ale – w dobie postępującej automatyzacji, synchronizacji danych w chmurze – dać podpis “twoje konto Google” :D

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Jak ja dawno nie czytałem Twojej twórczości, Unfallu. Drabbelek z zaskakującą puentą, ale specjalnie mi do gustu nie przypadł. Może dlatego, że nieprzyjemnie mi się kojarzy z byłymi już studiami psychologicznymi i Freudem, w koncepcjach którego wiecej fantastyki, niż rzetelnej nauki.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Nie mylmy ordynarnej ściemy z fantastyką.

Babska logika rządzi!

Taki małe marudzenie włączę, jeśli pozwolicie ;)

Dajcie już spokój Papcio Freudowi. Jego teoria została zmasakrowana już za jego życia, przez każdego znaczącego następcę (Jung, Adler, Horney, nawet jego własna córka). Teoria psychoanalityczna Freuda od dawna leży na półce teorii kultury i filozofii. Poza tym, cokolwiek by się nie powiedziało na temat tego założenia, miało ono wielki wpływ na historię ludzkiej myśli. Ciągłe wypominanie, że Freud to bzdury, jest już biciem martwego konia. Nie bez powodu wielu psychoanalityków nie polemizuje ze wszystkimi, którzy uważają ten nurt za mrzonki. Oni już wiedzą o błędnych założeniach od ponad kilkudziesięciu lat, bo każdy z uczniów Freuda zdążył o tym powiedzieć.

Inna sprawa, Freud był z wykształcenia lekarzem. Był święcie przekonany, że wykonuje robotę medyka według pewnych standardów, które dla nas mogą być śmieszna. Ale właśnie taki był świat medycyny w rejonach niemieckojęzycznych przełomu XIX i XX w. To była wtedy części “nauki”, ale jak wiadomo, Freud pojechał po bandzie i tak oddzielił się od ówczesnego “głównego” nurtu (miało też wpływ to, że zaczął leczyć kobiety z tzw. histerii, sprawa, która była zmiatana pod dywan, bo przecież zaburzone kobiety to jakaś anomalia, która nie jest godna uwagi poważnych panów naukowców). Już nie mówiąc, że jego idee “nieświadomości” były inspirowane przemyśleniami francuskich lekarzy jak Jean-Baptiste Charcot czy Pierre Janet. Nawet swój udział miał “niesławny” Mesmer (ale był trochę wcześniej, jakieś sto lat).

Całe to moje marudzenie bierze się z tego, iż cokolwiek by się nie chciało mówić o psychoanalizie (powtórzę się), to miała ona ogromny wpływ na świat jaki znamy teraz. Sam fakt, że nadal pobudza do dyskusji, pokazuje, że Freud osiągnął niebywały sukces i zostanie zapamiętany na wieki wieków.

I o ironio, aktualny konkurs literacki na portalu też odnosi się do psychoanalizy – w końcu Dali należał do nurtu surrealizmu, który silnie inspirował się dokonaniami Freuda, zwłaszcza analizą marzeń sennych.

 

Marudzenie zakończone ;)

Komentarze po wielokroć dłuższe, niż sam drabble :) Tyłka nie urwał, ale całkiem dobry. Finał z małym zaskoczeniem na plus.

Bardzo Wam dziękuję za komentarze.

Szkoda, że obecnie nie jestem w stanie znaleźć czasu na napisanie czegoś w sensowniejszym rozmiarze. Ten króciak to tak z… tęsknoty ;)

Nowa Fantastyka