Profil użytkownika


komentarze: 46, w dziale opowiadań: 26, opowiadania: 12

Ostatnie sto komentarzy

Z całego tekstu podoba mi się ostatnie zdanie.

Resztą jestem potężnie zażenowany. Być może dlatego, że sam stałem i szedłem ramię w ramię z rzeczonymi babami.

Dzięki wszystkim za komentarze i poprawki!

 

Na miejscu tambylców byłoby mi przykro.

Mi też – pan autor zresztą wielokrotnie ich nieco obraża :)

 

Najzabawniejsze było krzyczenie “aczkolwiek!”

A to akurat ukłon w stronę starutkich reklam Plusa by Kabaret Mumio.

Potwierdzam, było super. Niestety, na piwie byłem, ale z ekipą Japończyków, którzy nagle się rozmnożyli i zapragnęli towarzystwa : )

A ja tymczasem, wybaczcie, poczyniłem samowolkę, żeby w razie czego była jakakolwiek opcja.

Zadzwoniłem do Dziórawego Kotła (https://www.facebook.com/dziorawykociol/) i wykonałem rezerwację na 10 osób (pewnie i 12 wejdzie) na sobotę na 18:00, hasło “fantastyka”.

Jeśli znajdzie się lepsza miejscówka to zawsze można odwołać, a jakby co, to już jakiś lokal jest.

Osobnych boksów żadnych nie mają, ale dostaniemy ponoć stolik na takim podejście w jednej z dwóch sal.

Przepraszam, że akurat w lokalu utrzymanym w takiej konwencji, ale nic innego nie przyszło mi już do głowy : )

Czyli co, rezerwacja tak na 10 osób?

To teraz – jak z godziną? Dla mnie optymalne byłyby okolice 20, jeśli wcześniej, to niewiele.

A co powiecie na Bunkier Sztuki? Mają tam gorącą czekoladę z wiśniówką, jak kuchmistrz ma lepszy dzień to jedną filiżanką można się nawalić : )

Pierwsze skojarzenie z Harper to “The 100” (Kass Morgan), ale to pewnie nie to.

Wybacz, pomimo chęci nie dałem rady z betą. Mam nadzieję, że w przyszłości dam radę jakoś to nadrobić. Zacznę od dokończenia czytania tego tekstu : )

Dzięki wszystkim za poprawki, część nałożyłem, pilnie uczę się zapisywania dialogów.

Poddańczy gest i już zero roszczeń? Chyba zacznę się kłaniać ludziom.

To nieco (ale tylko nieco) uproszczony przykład z życia wzięty. Jak w sumie sporo fragmentów z tej scenki : )

Przeczytałem, nic nie zrozumiałem, w związku z czym mam takie oto teorie:

1) autor faktycznie był pod wpływem… czegoś

2) bardzo chciał napisać coś, co byłoby mieszanką W. Gibsona i Neala Stephensona, ale trochę jakby nie wyszło

3) jest to tekst zainspirowany słynnym “Colorless green ideas sleep furiously” Chomskyego

4) tekst został wygenerowany automatycznie, za pomocą jakiegoś algorytmu, który albo korzysta z bazy istniejących zdań / fraz, albo usiłuje generować to na poziomie związków wyrazowych, a wrzucono go tu po to, by przeprowadzić jakąś wariację testu Turinga

 

Liczę na 4), ale realistycznie obstawiam 1) : D

Ok, ponieważ nikt nic, to podpowiedź:

Książka znanej polskiej autorki o lądowaniu kosmitów w pewnej polskiej miejscowości.

Dobra, to sentymentalnie i w temacie aktualnego konkursu:

– Człowiek zaczął chodzić na nogach, żeby mieć wolne ręce – przypomniał fotoreporter. – One zapewne do czegoś były potrzebne. Musiałaby ta plazma wykształcić jakieś chwytaki, może macki…

– W takim razie już dawno temu wylądowali i wysiedli – zauważył satyryk. – Plączą się po rozmaitych oceanach, głównie południowych. Lżymy ich mianem ośmiornic. Rezultaty ich pracy myślowej są raczej niezauważalne.

– Bo widocznie ta plazma jest po prostu głupia…

Nie wiem, ja tu widzę potencjał na całkiem niezły horror – gdyby przyszedł ktoś z naprawdę krepnymi snami… : )

Całość klimatem przywodzi na myśl “Troskliwe misie”, różu i słodkości jest pewien nadmiar, więc chyba bym to skontrastował właśnie czymś mroczniejszym.

 

Z uwag:

– zauważyłem trochę podwójnych spacji

 

Jej „tak” zabrzmiało jak niespodziewane dotknięcie palcem.

Głupie pytanie – jak brzmi dotknięcie palcem? Skojarzyło mi się z odgłosem klaśnięcia jedną dłonią.

 

To się nazywa niszczenie… tego… tchnienia miasta!

Pawełek nie wydaje się jakiś przesadnie ułomny, trochę trudno uwierzyć, że nie mógł sobie przypomnieć wyrażenia “niszczenie mienia”.

 

Marysia stała na ulicy Lotniskowej i patrzyła, jak pracownicy „Fartu”  wynoszą z wnętrza meble.

– Czyli jednak zamykają – oznajmił Pawełek, pojawiając się obok niej.

…no dobra, może jednak troszkę się wydaje : )

 

Cmentarz był dla niego miejscem po prostu jednym z wielu. Jeśli ktoś go o to pytał, mówił, że odwiedzał go rzadko

Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś pyta kogoś, jak często odwiedza cmentarz. Przynajmniej mnie, jak żyję, nikt chyba nie zapytał.

 

Wkroczył na ulicę Lotniskową, a przeraźliwy róż cukierni zakłuł go w oczy.

Eryk nie miał sobie tego za złe.

Eryk nie miał sobie za złe, że róż zakłuł go w oczy? A dlaczego właściwie miałby mieć?

 

Eryk natychmiast poczuł, jak wstyd oblewa mu policzki rumieńcem. Nie znosił tego uczucia wstydu

Powtórzenie.

 

„A niech by się ona…”

A niech by się ona co właściwie? Jak by to brzmiało, gdyby dokończył?

 

– Nazywam się  Diana – powiedziała. – Witamy w cukierni, panie Żeromski.

Pani Diana najpierw mówi mu “pan”…

 

– Chyba twoje zamówienie się przedłuża.

…żeby chwilę później przejść na “ty”…

 

– Dzisiaj nie musi pan płacić, panie Żeromski

…a potem znów zacząć “panować”.

 

Tyle ode mnie. Powodzenia : )

Że tak zapytam z ciekawości – czy fakt, że akcja dzieje się w Japonii ma tu jakieś istotne znaczenie, czy to tylko tak dla klimatu?

Generalnie podoba mi się pomysł, fajnie by było jakoś umotywować plot twist i ogólnie jakoś to rozwinąć.

Co do detali:

Jej usta rozwarstwiły się i rozwarły jak tuba gramofonu.

Może to tylko ja, ale czy tuba gramofonu się rozwiera, czy raczej jest permanentnie rozwarta?

 

Dzięki za wszystkie komentarze, uwagi i linki. Będzie czytane i poprawiane.

Wiem już, co zmienić i co rozwinąć, za jakiś czas powinienem zaprezentować lepszą wersję “Lepszej wersji” : )

Dzięki wielkie za wszystkie komentarze i poprawki, będę pracował nad tym tekstem oraz nad kolejnymi (w których planuję między innymi nieco rozwinąć postać Korneliusza).

Co do “r” u wężoludzi – zamysł był taki, że jest to dźwięk trochę bardziej gardłowy od naszego drżącego, ale trochę nie miałem jak tego sprawdzić w praktyce : ) Niemniej dzięki i za tę uwagę.

Edit: poprawione według wskazówek regulatorzy i drakaina. Jeszcze raz dzięki.

O, no i super, wielkie dzięki.

Dodam gdzieś info, że ta nowa technologia, nad którą pracują, pozwala też przyspieszyć proces tworzenia zwojów. Ma być masowo i przystępnie : ) Czyli, generalnie i docelowo, Karas wprowadza w tym świecie magiczny internet.

A co do Krainy Chichów – coś w tym jest, wiele lat temu fascynowałem się Carrollem, może i podświadomie coś mi z tego zostało.

Nieco już poprawiłem, to, co zostało i co widzę, to ewentualne poprawki, powiedzmy, fabularne. Szczerze mówiąc, wolałbym najpierw poznać zdanie komentatorów, może wskazałoby mi to kierunek, w którym mógłbym pójść. Przyznaję, jestem początkujący w tej dziedzinie, więc każda wskazówka będzie na wagę złota.

Wielkie dzięki za konstruktywne komentarze, bardzo się przydadzą.

Finkla – zakończenie w zamyśle miało być dość otwarte, ale możliwe, że faktycznie z tym przesadziłem. Pokombinuję z nim trochę.

Sposobu zapisu dialogów właśnie się uczę, wkrótce powinno być z tym lepiej.

Deirdriu – fakt, trochę ten tekst cierpi na tym, że jest właściwie kawałkiem większej wizji świata. Co do zamysłu – trochę ma być tak, że w świecie, w którym nie ma ludzi (nno, powiedzmy), to inne rasy niejako przejęły ich zachowania, przynajmniej częściowo, aczkolwiek nie da się ukryć, że z tego akurat tekstu to nie wynika, więc wątpliwość jak najbardziej zasadna. Mam nadzieję, że uda mi się to lepiej ukazać w kolejnych odsłonach. Docelowo planuję taki zbiorek opowiadań, które ułożą się w spójną (oby) wizję świata.

Póki co, mam jeszcze dwa inne teksty osadzone w tym samym świecie, tylko oba nagrodzone w konkursach, więc w sumie nie wiem, czy formalnie mogę je gdzieś tu wrzucić.

I generalnie wybaczcie nieogarnianie pewnych kwestii, jestem tu nowy, w supermarkecie pewnie nosiłbym plakietkę “uczę się”. Postaram się jak najpilniej. : )

Nowa Fantastyka