Profil użytkownika


komentarze: 23, w dziale opowiadań: 4, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Ja bym pewnie napisała, ale wszystko, co się tyczy historii omijam szerokim łukiem. Poza czytaniem.

Tak więc, jeśli można, to swoim niedoświadczonym okiem świeżaka chętnie poczytam teksty i je pooceniam.

I tym sposobem jest jeszcze ktoś chętny na stołek jurora :)

Notes i długopis mam zawsze, problem w tym, że zwykle nie mam jak zapisać pomysłów. O ile na lekcjach to nie jest problem, to już w pracy z tacą w ręku albo przy ekspresie w trakcie parzenia kawy już gorzej :)

@fanta pisać i ćwiczyć oczywiście zamierzam, pytanie co z tego wyjdzie :)

Czytam i jestem przerażona sobą. Jak mi się uda napisać jeden dobry tekst na ok. 7-8 tys znaków ze spacjami w ciągu miesiąca, to jest to dużo. Notorycznie albo mało czasu, albo mało chęci. Pomysłów niby mnóstwo, ale szybko gdzieś uciekają, a biegać z zeszytem i długopisem do pracy czy w miasto, żeby zapisywać - cóż, raczej niezbyt wygodne. No i jeszcze mnie trochę zniechęca nieumiejętność pisania dialogów, zawsze mi wychodzą spod pióra czy klawiatury jakieś bezpłciowe, nudne i nawet to, że dużo czytam niespecjalnie pomaga.

Ale z tego co widzę, będzie trzeba wziąć się za siebie i nie narzekać, tylko pisać. Coś więcej niż same opisy :)

Przemyślenia nad sensem życia nie były jakimś specjalnym "motywem" napisania tego tekstu. Chociaż w tej części zdecydowanie można to w ten sposób odebrać. W każdym razie podobnych komentarzy się spodziewałam, właśnie przez dziwność opowiadania.

@fanta - tekst na Giganta był lepszy, bo i napisany niedawno, a jak wiadomo - z czasem człowiek doskonali warsztat. Ten tekst powstał już dłuższy czas temu, w ostatnim czasie poprawiłam go na ile umiałam, ale jednak to nie jest to samo, co pisanie na świeżo.

@AdamKB - nie mam co wybaczać, bo i się nie gniewam. Coś optymistycznego pewnie napiszę, jak czas na pisanie się znajdzie, bo tego ostatnimi czasy jest raczej mało. A tytuł poprawię, nie zauważyłam, ze wkradła się literówka.

No i na koniec - poddawać się nie zamierzam, bo rezygnowanie z czegoś, co się lubi przez jedną wpadkę nie ma większego sensu.

A jeszcze mi się tak wspomniało: gwoli, wszakże, gdzieżbym - coraz rzadziej się z tym słowami spotykam. I pewnie mi się więcej wspomni, ale to jak znów jakąś książkę będę czytać :)

Chociaż możliwe, że tym razem jako helper, jak to pięknie określają :D

A ja się zapewne wybiorę, bo to po sąsiedzku jest :)

Kolejne rady przyjmuję do wiadomości, notuję solidnie w głowie i zwrócę na to uwagę przy pisaniu kolejnych tekstów. Z tymi poprawkami rzecz ma się nieco inaczej, bo wysprawdzałam całość kilkukrotnie, a dodatkowo poprosiłam jeszcze domowników o przeczytanie i właściwie wszyscy byliśmy pewni, że jest OK. No, ale na przyszłość też spróbuję sprawdzać inaczej, żeby takie błędy jak np. zamieszanie z podmiotami się nie pojawiały.

Tak czytałam i mi się "azaliż" wspomniało. Chociaż tego słowa, to się już nigdzie nie słyszy i już od bardzo, bardzo dawna nie widziałam.

Owszem, tutaj debiut. Dziecinne podejście może i trochę miałam pisząc to opowiadanie, bo i olbrzymy takie "dobre", kojarzą mi się głównie z bajkami typu "Podróże Guliwera", a to dzieciństwo.
Nad stylistyką spróbuję popracować, chociaż będzie ciężko, bo od dłuższego czasu piszę w raczej niezmmienny sposób.

A tak uważnie sprawdzałam te nieszczęsne "ci", "twoje" itd, bo zawsze pisałam z dużej litery. No, ale błędy przyjmuję do wiadomości, popracuję nad tym, żeby więcej takich byków nie sadzić i mniej powtórzeń mieć.

Jedyne co, to nie bardzo rozumiem, dlaczego tekst jest jak szkolne wypracowanie. Wdzięczna bym była, jakbym jakieś wyjasnienie takiego odczucia dostała :)

Mi to się marzy terenówka. Obojętnie jaka, ale niech ma ten napęd na cztery koła i wyjeżdża pod górki, co to koło mojego domu są. Bo niestety rower nie daje rady. Albo raczej moje nogi :)
No, ale póki co to muszę prawko zrobić, a to pewnie nieprędko się uda, bo zapłacić nie ma kto, a co sobie odłożę, to ważniejsze wydatki wskakują i tak w koło Macieju. Przynajmniej tyle, że za pisanie nie muszę nikomu płacić i jak na razie to mogę dalej sobie marzyć, że kiedyś wydam książkę. Zawsze to jedno marzenie więcej do zrealizowania :D

O, to może ja też skorzystam z dłuższego terminu. Miałam już nic nie zmieniać, ale skoro jest jeszcze trochę czasu to poważnie się nad tym zastanowię :)

Odświeżę temat po blisko 3 tygodniach i jako całkiem nowa podpiszę się pod apelem. Ale swoje 3 grosze dodam, bo chyba wiem (chociaż może tylko tak mi się wydaje), dlaczego początkujący pisarze nie zaglądają do tematów poświęconych poprawnemu pisaniu.
Jak napiszę kolejny tekst to zawsze mi się wydaje, że jest od razu wszystko w porządku. Ale za kilka godzin go czytam i widzę kilka błędów interpunkcyjnych, kilka logicznych, czasem składniowy itd. No i poprawiam i znów myślę, że jest OK, a tutaj ups, bo za kolejne kilka godzin znów coś znajdę. No to jak już przeczytam 10 razy i za każdym razem coś dopiszę, coś poprawię i coś wyjaśnię, to jestem pewna, że wszystko jest w porządku. No to nie czytam poradników, no bo po co. Poradnik Seleny był pierwszym, jaki przejrzałam od dłuższego czasu i o zgrozo, trochę błędów wymienionych w nim popełniam.
Problem w tym, że mało kto zdaje sobie sprawę, że nie da się wyłapać wszystkich błędów we własnym tekście bez jakiejś pomocy. Lepiej jak ktoś przeczyta i pomoże, ale jeśli tak nie będzie to niech chociaż te poradniki pomogą. A już w ogóle jest jawna masakra, jak ktoś pisze długo, ale nigdy nie był porządnie oceniony (znam z autopsji). I wydaje mi się, że piszę dobrze, ba - nawet zadebituję w nieoficjalnym konkursie, ale w sumie to boję się opinii ludzi, którzy się znają. I tacy ludzie, co się boją porządnej oceny, zwykle są ślepi na wszelkie uwagi (określenie "twardogłowy" mi się podoba), bo mają pewną manierę i nie chcą tego zmieniać. Przynajmniej w dużej części przypadków. Mam nadzieję, że mnie to nie dotyczy, ale wyjdzie w praniu.
No i trochę się rozpisałam, ale taka już moja przypadłość :)

Mordujcie mnie i bijcie, jak będę zasady próbowała oszukać. Broń Boże przed taką profanacją (bo tego inaczej nazwać się nie da). Olbrzym to olbrzym i basta. Chociażby to, że nie potrafię sobie wyobrazić olbrzyma ze skrzydełkami wróżek nie pozwala mi czegoś takiego napisać :)

A wróżki owszem, będą, ale nie takie klasyczne na zasadzie "skrzydełka i różdżka to jest moja wróżka" tylko takie troszkę zmienione. Ale niech to póki co zostanie tajemnicą.

Pozwolę sobie jeszcze na zadanie pytania.
Czy olbrzym (taki zwykły człekokształtny z rasy olbrzymów) może minimalnie się zmienić? Wiem, ze podobne pytanie już padło, ale z tego co zrozumiałam, to wywnioskowałam, że olbrzym nie może stać się na przykład człowiekiem, nawet na jakiś czas, a mi by chodziło o niewielką zmianę na zasadzie:
olbrzym żyje sobie w krainie wróżek, w których panuje specyficzna magia i sprawia ona, że każdy kto mieszka dłużej w wiosce w jakimś stopniu do wróżek się upodabnia (zdobywa jakąś tam umiejętnośc, którą wróżki mają)?

To ja chociaż, że całkiem nowa to coś dorzucę. Jeszcze tylko ze trzy razy przeczytam, coby błędy wyłapać i ewentualne zmiany wprowadzić :) W najgorszym razie zostanę z błotem zmieszana za nieumiejętność pisania i będę pracować nad warsztatem... (mistrzostwo pisania czarnych scenariuszy)

Nowa Fantastyka