- Opowiadanie: Aisi - Anioł zwątpienia cz.1

Anioł zwątpienia cz.1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Anioł zwątpienia cz.1

Słowem wstępu chciałabym powiedzieć tylko, że tekst jest dość przewrotny i specyficzny, jakby oderwany od wszystkiego, co obejmuje pojęcie fantastyki, przynajmniej w moim odczuciu. Pierwsza część jest pewnym wprowadzeniem do dłuższego cyklu, obecnie 4-częściowego. Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu taki rodzaj opowiadań i życzę miłej lektury :)

 

 

Co ja zrobiłam z życiem, że mnie tak nienawidzi? Dlaczego kogoś zawsze boli to, że się uśmiecham? Kolejne pytania bez odpowiedzi mnożą się niczym ludzka głupota. Chciałabym… No właśnie, czego?

– Krzywdzisz mnie, nie widzisz, że to boli. Staram się, ale nie jestem pomocą domową za marne pieniądze. Nie jestem twoją służącą, która zrobi wszystko co powiesz. Jestem twoją córką, która chciałaby mieć swoje życie. Czy tak ciężko to zrozumieć? Dlaczego nie pozwalasz mi na życie? Wiesz… Ono samo pokaże mi czym jest cierpienie, nie musisz go wyręczać. Zostaw to, co nie należy do ciebie…– Znów siedzę i płaczę. Tak bardzo chciałabym to powiedzieć, ale nie umiem. Dlaczego ciągle jest mi jej żal…? Ja już tak nie chcę.

– Jestem nicością. Już nie istnieję, nie chcę istnieć. Nigdy nie chciałam. Od zawsze wiedziałam, że życie mnie nie lubi. Teraz ja też go już nie lubię. Ale muszę żyć… Ono ma nade mną przewagę. Bo może odejść kiedy chce, a ja nie. A ty… ty jeszcze wkładasz kolejne strzały w jego ręce, bo łuk już dawno mu dałaś. Każde twoje słowo mnie rani, kolejny żelazny grot wbija się z serce. Chcę krzyczeć, ale nie mogę… Gardło już mam przestrzelone. Jeszcze myślenie mi zostało. Bo uczucia zabijasz z każdą chwilą każdego dnia. Niewiele ich już mam, wiesz? Ja już nie chcę czuć, w ogóle niczego. Nigdy nie chcę już czuć miłości, nienawiści, bólu, strachu, radości, smutku… Niczego. Czy jeśli przestrzelisz mi głowę, żebym nie myślała i zniszczysz serce do końca to umrę? Proszę, powiedz, że tak… Nie… Nie chodzi mi i ciało, ono jest tylko pudełkiem. Chcę wiedzieć jak mam zabić swoją duszę. Bo bez niej to pudełko mimo że żyje, to nie istnieje. Chcę być pudełkiem, do którego wszystko można włożyć, ale niczego nie można wyjąć. Chcę mieć wielką dziurę, żeby wszystko przeze mnie przelatywało jak przez powietrze. Nie chcę już niczego czuć… Bo to co czuję boli.– Dlaczego nie mogę zdobyć się na odwagę i powiedzieć tych słów…? To takie proste. Usiąść i powiedzieć. Albo nawet stać. Zabiłabym siebie do końca, zniszczyłabym sama swoją duszę, swoje sumienie. I już nic bym nie czuła. Nie miałabym żalu do siebie, że w ogóle tak pomyślałam. Powiedz mi… Uratuj mnie… Powiedz jak mam zabić swoje uczucia i myśli. Ja już nie chcę ich mieć. Nigdy więcej. I nie, nie boli mnie to, że już nigdy ich nie odzyskam, są mi niepotrzebne.

Spójrz na mnie, tylko tyle jeszcze zrób. Zobacz, co mam. Strzały zabijają powoli, ja skończę to szybciej. Widzisz, unoszę miecz i wbijam go w gardło, teraz już nic nie mogę powiedzieć. Ale Ty będziesz patrzyć. Na końcu zabiję oczy, chcę widzieć jak płaczesz. I wtedy ci go oddam. Skorzystasz z niego, prawda?– Nie wiem jeszcze, że to nie będzie możliwe. Jedno mocne pchnięcie. Nie ma krwi, nie zabijam ciała tylko duszę. Nie chcę jej już mieć. Przykładam broń do serca.. Znów to samo – przechodzi gładko, ciało nie stanowi dla niego przeszkody. To nawet mnie nie boli, z oczu nie ciekną już łzy, nic nie czuję, serce duszy zginęło. Dalej nogi, żebym nie uciekała przed sobą. Siadam na ziemi i je odcinam na wysokości kolan. Miecz skrzy się od srebrnych nici wiążących duszę. Każda ta nitka pokazuje tylko ból. Ty go spowodowałaś… Teraz brzuch. Nie chcę czuć głodu i pragnienia. Głodu miłości i pragnienia spokoju. Niszczę go szybko, wbijam miecz i przekręcam go. Z mojej duszy zostają już tylko strzępy. Kolejne są płuca, żebym nie mogła oddychać cierpieniem. Widzisz jak się rozpadają? Wątroba, żebym nie musiała przetwarzać swojej przeszłości. Jedno pchnięcie i znika. Boli cię bezradność, prawda? Nic nie możesz zrobić. Bo miecz jest mój, to moje myśli i moja dłoń. Tak, zabijam się całkiem sama. Niszczę uszy, słyszę płacz, ale go nie słucham. Już nic dla mnie nie znaczy ten hałas. Wbijam miecz w oczy, teraz na ciebie patrzę ale już cię nie widzę. Znika moje cierpienie. Zostały ręce, które mogą wszystko naprawić i myśli, które im mogą pomóc. Ale one też powodują ból – ręce niszczą, myśli ranią. Odcinam sobie dłoń, niewiele już nią zdziałam. Widzisz pękającą pajęczynę. Oni już wiedzą, że należę do nich. Wiedzą, że już kończę. Ręce zawsze niszczy się pod koniec. Wsuwam miecz między uda, żeby nie upadł. Próbujesz mnie powstrzymać. Trzymasz mnie, ale dusza i tak opada. Jesteś za słaba. Widzisz już tylko pustkę w moich oczach i ten błysk, kiedy niszczę kolejną część, kiedy druga ręka nabija się na miecz. I już nic nie mogę zrobić. Myślą nie zwiążę całej duszy. Ale ty się nie poddajesz, nadal próbujesz mnie powstrzymać. Jestem przecież jeszcze namiastką człowieka. Ale nic nie możesz zrobić, jesteś zbyt słaba, a moja dusza wie, kto ją zniszczył. Uśmiecham się, ale uśmiech ten nic nie znaczy, przecież ja już nie mam uczuć, tylko myśli, to czyste wyrachowanie. Podtrzymuję miecz kikutami rąk, odchylam głowę w tył. Próbujesz mnie zatrzymać, ale głowa przechodzi Ci przez dłonie niczym duch. Przecież jestem tylko duchem. Duchem, który zawsze będzie Ci przypominał o tym, że krzywdziłaś. Głowa nabija się na ostrze. Podnoszę ją, teraz już nawet nie myślę. Patrzę niewidzącymi oczyma i wychodzę. Na ziemię rzucam miecz. Jest taki realny. Widzisz srebrną klingę i złotą rękojeść. I na twoich oczach miecz czarnieje. Tyle ze mnie zostało. Ta czerń jest mną. Rozpacz… Gdybym czuła cokolwiek, to byłaby to satysfakcja. Ale przecież ja już nic nie czuję. Nie wiesz też jak wyglądam. Teraz jestem całkiem biała, białka oczu są czarne, a źrenice srebrne. Czarne długie paznokcie i włosy do kostek. One też są czarne. Na mej twarzy nie malują się żadne uczucia, a z pleców wyrastają dwa srebrzyste skrzydła. Wiesz kim jestem? Aniołem… Ale nie tym dobrym. I nie, tym złym też nie. Jestem aniołem zwątpienia. Ludzie mnie pragną, niewielu jest takich, co odważyło się zabić własną duszę, własnymi rękoma. Widzisz, że u mojego boku przytwierdzona jest pochwa z mieczem. Nie wiem nawet, jak to się stało. Przecież upuściłam go na podłogę. Jest piękny prawda? Wzywasz mnie do siebie, nawet nie wiesz jak. Prosisz, żebym cię zniszczyła. A ja to robię, tnę twoją duszę na strzępy, tak jak kiedyś pocięłam swoją. Mój miecz zalewa się czerwienią. Wiem już kim będziesz, każdy anioł by to wiedział. Będziesz aniołem śmierci. Będziesz zabijać ciała, a aniołowie słońca będą zbierać dusze. Wiesz co się z nimi dzieje? Trafiają do aniołów jasności, bo anioł śmierci zabija tylko niewinnych. Patrzę na małe dziecko, ma kilka lat. Nie zostawię go, nie mogę. Niszczę jego duszę, a miecz pokrywa się błękitem. Dziecko było niewinne, chciało żyć. I ono będzie aniołem światła. Kto wie, może nawet ono mnie zabije? Kiedy znów przyjdę wziąć do siebie jakąś duszę. Takie życie. Może to Ci się wydaje straszne, ale dla mnie takie nie jest. Nie wiem, co się ze mną dzieje i to jest dla mnie błogosławieństwem. Myślisz, że jestem zła? Nie… Zła byłaś ty i zła zostaniesz do końca swoich dni, który nigdy nie nastąpi. Mój też nie, wiem o tym. Ale jest jedna różnica. Ja już niczego nigdy nie poczuję, a ty przez całe życie będziesz walczyć z bólem, cierpieniem, smutkiem. Wiesz czemu? Bo żadna istota nie może zniszczyć serca duszy innej niż swoja. A anioł śmierci nie ma miecza duszy, nie może go nawet dotknąć. Więc twoje serce zawsze będzie na miejscu i zawsze będzie Cię boleć. Nie bój się, spotkamy się jeszcze nie raz. Czasem ludzie giną, z ręki podobnych do ciebie, a później chcą, by zabić ich dusze. One będą moje. I już wiecznie będziemy na siebie skazane. Tylko, że ja już nawet nie wiem kim jesteś…

Koniec

Komentarze

Wybacz, ale ten emowaty strumień świadomości jest dla mnie całkowicie nieczytliwy.

Nie dałam rady. Twoje opowiadanie na konkurs Gigant było zdecydowanie lepsze. Chociaż wykonanie pozostawiało wiele do życzenia, wspaniały pomysł, który tam zaprezentowałaś, zdecydowanie dawał nadzieję, że uraczysz nas wkrótce jakimś naprawdę dobrym tekstem, o ile popracujesz trochę nad językiem i narracją.

To na pewno nie jest ten tekst.

Zastanów się może, dla kogo jest to "opowiadanie". Może tylko dla Ciebie, jako okazja do wyrzucenia z siebie emocji? Jeśli tak, powinno zostać w szufladzie. Bo jest po prostu nudne. Grafomania w czystej postaci, niestety.

Każdy przechodzi przez stadium bardzo głębokich przemyśleń nad sensem życia, ale nie każdy, niestety, potrafi te przemyślenia po pierwsze zostawić dla siebie, a po drugie, w przypadku odczuwania silnego przymusu zaprezentowania głębi refleksji szerszemu audytorium, nadać im formę jednocześnie przejrzystą i zajmującą.  

Wybacz mi, Autorko, powyższe słowa, ale podyktowało je również własne doświadczenie; gdybyś widziała, jak serdecznie rechotałem nad czymś podobnym do Twojego tekstu, tyle że własnego autorstwa... Pociesz się: wyrastamy z "bólów egzystencjalnych", gdy życie zaczyna nam wbijać w tyłki realne szpile, i przestajemy jałowo filozofować --- w tym nieładnym znaczeniu filozofować.  

Napisz coś optymistycznego. Pomaga!

P.S. Popraw w tytule...

Nie poddawaj się.

Ściana tekstu, nie jestem pewien czy się przez nią przebiję.

Przemyślenia nad sensem życia nie były jakimś specjalnym "motywem" napisania tego tekstu. Chociaż w tej części zdecydowanie można to w ten sposób odebrać. W każdym razie podobnych komentarzy się spodziewałam, właśnie przez dziwność opowiadania.

@fanta - tekst na Giganta był lepszy, bo i napisany niedawno, a jak wiadomo - z czasem człowiek doskonali warsztat. Ten tekst powstał już dłuższy czas temu, w ostatnim czasie poprawiłam go na ile umiałam, ale jednak to nie jest to samo, co pisanie na świeżo.

@AdamKB - nie mam co wybaczać, bo i się nie gniewam. Coś optymistycznego pewnie napiszę, jak czas na pisanie się znajdzie, bo tego ostatnimi czasy jest raczej mało. A tytuł poprawię, nie zauważyłam, ze wkradła się literówka.

No i na koniec - poddawać się nie zamierzam, bo rezygnowanie z czegoś, co się lubi przez jedną wpadkę nie ma większego sensu.

Ach, więc widzę, że i Ty popełniłaś ten sam błąd co ja jakiś czas temu. Wrzucenie starego tekstu... Cóż, tym bardziej się cieszę, że się nie poddajesz, bo w takim razie wniosek jest jeden - Twoje teksty stają się coraz lepsze, nie gorsze. Pisz i wrzucaj aktualne opowiadania poddane gruntownej redakcji, "odleżane" chwilę i sprawdzone znowu.

Ten blok tekstu, na dobicie przepleciony kursywami, jest niestety całkowicie nieczytelny.

pozdrawiam

I po co to było?

Nowa Fantastyka