Profil użytkownika

With great power comes great books.


komentarze: 5, w dziale opowiadań: 3, opowiadania: 1

Ostatnie sto komentarzy

No nieee… Tarnina i co mi zrobiłaś laugh

Właśnie wcielam się w 77-letniego Brytyjczyka, piszącego pamiętnik.

 

– Wtedy jeszcze byłem “uśpiony”.

czy

– Wtedy byłem jeszcze “uśpiony”

 

Czuję się zepsuty hahah

With great power comes great books.

Dzięki za informację o tych dwóch szkołach, z chęcią o tym poczytam. Materiał pana Majewskiego trochę mnie zaskoczył. Nigdy nie słyszałem o tezie błędnych interpretacji biblii. Dobrze wiedzieć, to też sobie obadam.

Oczywiście mówimy tutaj o skrajnych przypadkach tłumaczenia idiomów a prostym szykiem zdania.

Gdyby autor napisał: “nie mam szans takim stać się”, albo: “takim stać się, szans nie mam” – to wtedy powiedziałbym – to nie ma sensu xD Pisz po polsku! :D

Ale: “Nie mam szans, by się takim stać” – brzmi w mojej głowie bardzo dobrze. Jakoś wręcz “podniośle” względem do sytuacji, w której bohater się znajduje. Może to być kwestia wyczucia w nadawaniu tonu, dla poszczególnych postaci. Innymi słowy: Toby powiedział to właśnie w ten sposób – bo miał nieźle nasrane w bani, z tego, co widzę, ale Tomek (który nie jest ojcobójcą) może powiedziałby to inaczej.

 

Nie wiem, czy to kwestia mojego spaczonego Anglicyzmem słownika, czy to indywidualna pieczątka autora. Styl. Ja piszę podobnie, dlatego troszeczkę bronię tego zdania.

Tak czy inaczej, fajnie było o tym podyskutować. Każda wymiana opinii jest budująca i jeju, aż się boję jak kiedyś zobaczysz któryś z moich tekstów napisanych w uk haha surprisedevillaugh Pozdrawiam!

With great power comes great books.

Hej!

 

Opowiadanie bardzo mi się spodobało, przypadło idealnie w mój gust i styl, jaki lubię. Nie uważam, że początek jest przegadany, że za dużo w tekście filozofii, psychologii i przemyśleń. Musimy zwrócić uwagę, że nie każdy bohater każdego opowiadania i każdej powieści – jest taki sam. Nie każdy narrator (nawet spod pióra tego samego autora) – jest taki sam. Więc w jednym opowiadaniu, narracja będzie krótsza, zwięzła (bo taki jest charakter kreowanej przez autora postaci), a w innym będzie dłuższa, bardziej filozoficzna. Dla mnie to logiczne i sam często tym manipuluję. I osobiście, lubię ten drugi wariant. Mnie się nie spieszy, kiedy czytam. Chyba że tekst jest autentycznie przegadany, ale twój nie jest. Wszystko jest na miejscu, bo gdyby wyciąć “niepotrzebne fragmenty” mógłbyś, równie dobrze napisać: “Obudził się, wstał, zastrzelił ojca, zastrzelił siebie. KONIEC” :P

 

Widzisz mój błąd w użyciu słowa “autentycznie”? Posłużyło jako wzmocnienie, które na pewno odebrałeś prawidłowo. Tylko teraz gdy zwróciłem na nie uwagę, zaczynasz się zastanawiać :P

 

Osobiście uważam, że dzisiejsi pisarze siedzą zbyt blisko słowników i “błędy” takie jak “dziura nie imponowała rozmiarem” – ja za błąd nie uważam i sam z chęcią świadomie ich użyję w swojej prozie (a co! Do odważnych świat należy), nie raz i nie dwa. Wiesz dlaczego? Bo język jest elastyczny. Czasem nawet bardzo. Monkey see, monkey do! Monkey hear, monkey say! Lubię łamać zasady. Taki ze mnie literacki bad bwoi!

 

Metafory, takie jak ta: – “Paliwo zasilające nienawiść, drwa wspomnień podtrzymujące płomień determinacji” – jest bardzo ładna :) Nie wszystko należy traktować dosłownie, prawda? Chyba że piszemy poradnik jak wymienić olej silnikowy, a nie bawimy się prozą i filozofią. Więcej takich! Więcej! :) Ja je wprost uwielbiam! Język jest elastyczny :) Ponownie: nie wiem, kim w przeszłości był narrator opowiadania, tudzież główny bohater – ale zakładam, że nie filologiem. No, chyba że był – wtedy należy jednak usiąść na słowniku :P

 

Osobiście mieszkam w Anglii. Większość moich historii dzieje się zatem właśnie tutaj. Jeśli mój bohater jest Brytyjczykiem i rozmawia z innym Brytyjczykiem – mimo to, że JA, AUTOR zapisuję ów rozmowę po polsku – to mam zamiar używać anglicyzmów składniowych. Taki szyk zdań wydaje mi się jak najbardziej na miejscu.

 

Podsumowując. Przyjemnie czytało się tekst tak bliski własnemu stylowi.

 

Dobre słownictwo, trafne metafory, odpowiedni ładunek emocjonalny i haczyk na samym początku, dzięki któremu z chęcią czytałem dalej.

 

Generalnie, dla mnie bomba :) Wiesz co? Miałem nawet ciarki.

Pozdrawiam ciepło!

With great power comes great books.

Według zasad dla świeżaków, chyba za wcześnie dla mnie na komentarz :< zwłaszcza,  że sam jeszcze nic nie opublikowałem.

Podoba mi się ta zabawa, fajnie widzieć, że cały czas coś się tu dzieję :) Dokończę swój projekt i zabiorę się za pisanie shortów. Więc może na następny raz się załapię.

Pozdrawiam :)

With great power comes great books.

Czołem wszystkim!

Ostatnio wpadłem na tę stronę i nie mogę z niej wyjść. Zaskoczyło mnie jakie spójne macie stowarzyszenie, niczym jedna wielka, fantastyczna rodzinka. :)

Bujam się po mieście, strzelam z sieci tu i tam, ale ostatnio trochę zimno jest i pomyślałem, że z chęcią się u was zawieszę, na jakiś czas. Poczytałem trochę opowiadań, podobają mi się. Jest wysoki poziom, ale jest też kultura i szacunek. Sam nie jestem orłem. Po prostu ugryzł mnie pająk… ale widzę, że można się u was dobrze bawić, sporo nauczyć i porozmawiać. Lubię rozmawiać :)

 

Więcej słucham, niż czytam. Wiecie, w mojej pracy ciężko latać z książką. Ale za to w słuchawkach zawsze mam jakiś audiobook. Po… może pięciu-sześciu latach, stwierdziłem, że jestem od tego uzależniony. DAJCIE MI WINCY! Ekhem… Zachciałem pisać.

Jeszcze zanim włożyłem kostium, dużo grałem. Nie w fife i CODa. Zależało mi na historii. Na dobrej fabule. Ci co grali w RDR2 wiedzą o czym mówię. [*]Arthur

Pisałem wtedy piosenki, byłem wokalistą skromnej kapeli. Trochę pojeździliśmy po Polsce, pobujaliśmy się w reggae, fajnie było :)

Teraz? Teraz szukam siebie. To znaczy, chyba znalazłem. Okazuje się, że pisanie to inny świat. Nic mnie nie interesuje, nic się wtedy nie liczy (mogą krzyczeć za oknem hehe). Myślę, że każdy tu obecny wie, o czym mówię. Każdy ma ten swój osobisty wymiar, w który wchodzi i czuje się komfortowo.

 

Uwielbiam: horror/suspense/fantasy, ale nie gardzę niczym co dobre.

Ulubiony autor to z pewnością S.King, ale nie mógłbym nie zbić piątki z Peterem V. Brettem, za spłodzenie cyklu democznego.

 

Miło mi was poznać. Jestem tu już od jakiegoś czasu i kilku z was zaczynam już kojarzyć. Mam tu nadzieję podszlifować warsztat (zamienić proporcje czytania ze słuchaniem… no, i, te, przecinki, wszędzie,,,). Wiem, że dobrze trafiłem :) Będę tu wpadał od czasu do czasu. Raz głośniej, raz ciszej, ale nie martwcie się! Wasz przyjacielski spiderman z sąsiedztwa – czuwa!

 

 

 

With great power comes great books.

Nowa Fantastyka