
komentarze: 3, w dziale opowiadań: 3, opowiadania: 1
komentarze: 3, w dziale opowiadań: 3, opowiadania: 1
Tarnino, dziękuję za tak obszerną recenzję. Jestem przekonany, że wyciągnę z niej wiele cennych wskazówek. Buduję długie zdania, co prowadzi do licznych błędów gramatycznych i stylistycznych. Postaram się nad tym popracować, nie będę się spierał z tymi trafnymi spostrzeżeniami. Chciałbym jednak obronić kilka kwestii, o których wspomniałaś. Nie traktuj tego proszę jako atak niewdzięcznika niepotrafiącego przyjąć krytyki. Dokonałem analizy krytycznej recenzji, gdyż uważam, że jest to istotny element nauki. Moje uwagi i tłumaczenia dotyczą głównie kwestii historycznych i logicznych utworu. Mam nadzieję, iż udało mi się w nich wyjaśnić wszelkie nieścisłości. Wszystkie twoje uwagi, z którymi się zgadzam pominąłem, ponieważ bezcelowe jest ich cytowanie aby napisać to samo „zgadzam się” pod każdą z nich. Są dla mnie jednak bardzo istotne i również dogłębnie je przestudiowałem.
Ponadto w pierwszej połowie XX wieku dzieci nie mówiły do rodziców po imieniu.
Nie mówiły, ale dorosły mężczyzna wspominający w 1951. roku, zmarłego lata temu ojca chyba może użyć jego imienia w celu wyklarowania potencjalnemu czytelnikowi kim był jego ojciec.
Zaczęło. "Począć" odnosi się teraz tylko do czynności czysto biologicznych.
Teraz tak, ale jeśli dokonałem próby archaizacji (mało udanej) to „począć” jako „zacząć” powinno być akceptowalne.
Szyk wygląda na nieprzemyślany – czy informacja, że ojciec narratora zmarł dziesięć lat temu, jest ważna? Poza tym – narrator miał trzynaście lat w 1910. Zatem osiemnaście skończył w 1915. Po imionach wnoszę, że jesteśmy w Anglii. Co prawda Internety powiadają, że poboru w Anglii akurat wtedy nie było – wprowadzono go w 1916 ( https://en.wikipedia.org/wiki/Recruitment_to_the_British_Army_during_World_War_I ) – ale była duża presja społeczna (zob. https://en.wikipedia.org/wiki/J._R._R._Tolkien, "In those days chaps joined up, or were scorned publicly. It was a nasty cleft to be in for a young man with too much imagination and little physical courage."). Zatem – mało prawdopodobne.
Jesteśmy w USA, aczkolwiek nie ma to istotnego znaczenia. Narrator rzeczywiście kończy osiemnaście lat w 1915. Wyjeżdża na studia i jedynym istotnym szczegółem z następnych lat życia (aż do śmierci ojca) jest poznanie przyszłej żony. Informacja o tym, iż śmierć miała miejsce dziesięć lat temu jest istotna, ponieważ dzięki niej wiemy, że opisywane wydarzenia na pewno nie miały miejsca prędzej niż dziesięć lat od ukończenia przez narratora osiemnastu lat (skoro przed wyjazdem na studia ojciec wrócił do pracy, to na pewno nie umarł dziesięć lat wcześniej), a dodatkowo po kilku akapitach można dzięki tej informacji określić dokładną datę. (Myślę, że przeoczenie tego faktu spowodowało uwagę dotyczącą poboru, ale nawet jeśli brać pobór pod uwagę, to student o wątłym zdrowiu psychicznym bez problemu mógł się wymigać od służby, lub zostać przydzielonym do jej odbycia w miejscu zamieszkania a nie na froncie https://en.wikipedia.org/wiki/Selective_Service_Act_of_1917 )
Nazwa miasteczka jest Ci zupełnie zbędna – po co wymyślać taką śmieszną? Linie telefoniczne w połowie XIX wieku (bo kiedy dziadek narratora mógł przeżywać swoje najlepsze dni) nie istniały – wynaleziono go w 1877 ( https://en.wikipedia.org/wiki/History_of_the_telephone ).
Rzeczywiście, nazwa miasteczka jest zbędna, aczkolwiek nie uważałem ją za taką śmieszną. Co do linii telefonicznych, chyba ponownie przeoczyłaś wskazówki dotyczące daty wydarzeń, skąd domysł, że wydarzenia działy się w czasie jego najlepszych dni? Po dwóch akapitach dowiadujemy się, iż skutkiem tych wydarzeń była śmierć babci narratora, a czytając uważnie opowiadanie od początku, wiemy, że zmarła dwadzieścia lat przed jego matką, więc jesteśmy na początku lat dziewięćdziesiątych XIX wieku. (Rozumiem, że nie jest to podane wprost, ale jeśli komuś zależy na szczegółach, aby sprawdzić czy wszystko jest logiczne, to w mojej opinii da się je znaleźć.)
"Odsiecz" to pomoc zbrojna (spójrz na to słowo…) a katastrofa nie była domniemana https://wsjp.pl/haslo/podglad/32594/domniemany
„Odsiecz” to również „wsparcie udzielane w trudnej sytuacji”, niekoniecznie zbrojne https://wsjp.pl/haslo/podglad/17346/odsiecz
Katastrofa rzeczywiście nie była domniemana, pokręciłem szyk, to miejsce tej katastrofy miało być domniemane.
Rozumiem, że w kopalni wydobywano złudną nadzieję? Melodramat można zrobić tak, żeby nie śmieszył. Ale to trzeba umieć.
Nie, niefortunnie dobrałem słowo, nie było to celowe nawiązanie do kopalni, ale rozumiem, że może to wyglądać zabawnie.
Teraz może tak. Wtedy… nie.
Rzeczywiście, źle dobrałem opis skutków, takie zdarzenia w tamtych latach również prowadziły do upadku kopalni, ale powinienem skupić się na strachu pracowników i ich rodzin, których wyprowadzka byłaby powodem problemów. Niepotrzebnie wspomniałem o odszkodowaniach, które najprawdopodobniej nie zostały by wypłacone. Nadal uważam jednak, że śmierć górników mogła być powodem upadku interesu. https://archives.novascotia.ca/meninmines/disasters/
Ale to się nie trzyma kupy – co diabłu (bo to chyba on?) da mordowanie ludzi samemu?
To nie diabeł, ale rozumiem, że zostawiłem bardzo duże pole do własnej interpretacji w tym temacie, można było to wytłumaczyć w dalszej części, aczkolwiek kilka zdań dalej wytłumaczone jest co da mu mordowanie samemu. (wybór ofiary z grona najbliższych, mający na celu wymuszenie dokonywania morderstw)
Nie po polsku, ale – dlaczego informacje miałyby mu coś dać? To robota dla egzorcysty, choć faktycznie w Anglii chyba trudno o takiego.
Skoro mamy do czynienia z istotą ewidentnie nie będącą normalnym człowiekiem, to czy dziwnym jest poszukiwanie takiej informacji? Jeśli to byt nie z tego świata, może istnieje księga pozwalająca go odesłać? Jeśli to duch lub demon nawiedzający kopalnie, to może jego obecność ma podłoże w historii kopalni i odnalezienie jakiegoś elementu układanki pozwoli poznać sposób unieważnienia umowy? Rozumiem, że pojawia się tutaj ten sam problem co powyżej, czyli zbyt duże pole do własnych interpretacji. Ja bym jednak w sytuacji niedopowiedzenia wypunktował, iż istnieje zbyt wiele wyjaśnień co takie informacje mogą dać, a z twojej wypowiedzi wnioskuję, jakby nie było kompletnie żadnego.
Nie po polsku, a poza tym przed chwilą powiedziałeś, że sen powtarzał się wtedy, kiedy Edward nie mordował.
Powiedziałem, że sen pojawił się przed pierwszą rocznicą, następnie przed drugą, a potem dokonałem przeskoku do istotnego fragmentu po ośmiu morderstwach, podkreślając, że sny nie ustały. Nie napisałem nigdzie, że sny powtarzały się gdy nie mordował, powiedziane było, iż pojawiały się przed rocznicą. Fakt, rozumiem, że mogło to wprowadzić zamieszanie i mogłem wspomnieć konkretnie, że sny pojawiały się przed każdą rocznicą, bo nie ma w tekście wzmianki o trzeciej rocznicy po dokonanym już zabójstwie i można to odebrać w taki sposób.
Dlaczego? Dlaczego nie próbował szukać innych rozwiązań? Mój ojciec własnymi rękoma zakończył żywot dwudziestu dziewięciu osób, a ja, po tym wszystkim, co usłyszałem, popełniłem ten sam błąd, co mój dziad i ojciec.
Tutaj nie rozumiem czy uwaga dotyczy narratora czy jego ojca. Odpowiedź jednak jest podobna w obydwu przypadkach, cała pierwsza część tekstu opowiada o popadnięciu ojca w obłęd w trakcie poszukiwania innych rozwiązań. Narrator popełnia ten sam błąd co jego ojciec, ponieważ nie wierzy jego słowom i dopiero po śmierci jego żony rozumie, że to prawda. W trzech kolejnych zdaniach wytłumaczone jest, iż również poszukuje informacji o tych wydarzeniach, w celu dokonania zemsty.
Dziadek dokonuje morderstw aby uchronić rodzinę i w tym czasie poszukuje rozwiązania, następnie to samo robi ojciec (wyjazdy w okresie rocznicy śmierci nie są ucieczką, tylko dokonywaniem morderstw, a spędzanie czasu w gabinecie to poszukiwanie rozwiązania, morderstw musi dokonywać aby nie stracić kolejnej bliskiej osoby), a na sam koniec narrator, tylko zamiast chronić rodzinę pragnie ją pomścić. Według mnie to wszystko jest logiczne.
Skąd wniosek, że tam coś znajdzie, skoro ojciec nie znalazł?
Tonący brzytwy się chwyta. Może jego ojciec coś przeoczył? To chyba nie jest najbardziej irracjonalne postępowanie biorąc pod uwagę wcześniejsze wydarzenia. Dodatkowo opisuje, że gromadził również własne zbiory i kontaktował się z innymi osobami.
Zaraz, myślałam, że on chce popełnić samobójstwo?
Narrator uważa, że skoro nie dokonał w tym roku morderstwa i nie ma już nikogo bliskiego, to wierzyciel jako tę ratę długu nadal zabije najbliższą mu osobę, czyli w tym wypadku samego narratora.
Odnośnie licznych uwag o „melodramacie”, rozumiem, nie odbierałem tych opisów jako zabawne, ale najwidoczniej mogą bawić czytelnika i przesadziłem. Biorąc jednak pod uwagę, że całe opowiadanie prowadzone jest przez popadającego w szaleństwo narratora, który ma za chwilę skończyć swoje życie, uważam niektóre z nich za odpowiadające jego osobie i pozbawienie utworu wszystkich „melodramatów” stworzyłoby dość suchą relację osoby nieuwikłanej w wydarzenia. (Choć jeszcze raz przyznaję, że w niektórych przypadkach były zabawne i niepotrzebne)
Stylizacja rzeczywiście jest polem minowym i nie udało mi się po nim przejść w całości, ale poprawność historyczną mam nadzieję udało mi się udowodnić.
Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas i bardzo wartościową recenzję.
Bardzo miło mi to słyszeć Dawidiq150. To moje pierwsze opowiadanie, więc podwójnie cieszy mnie fakt, że komuś się spodobało.
Rzeczywiście, nie dopilnowałem tego, mam nadzieję, że teraz jest lepiej :)